Samotnie u steru

Premier Netanjahu podczas wystąpienia przed Kongresem USA 24 lipca 2024 r. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)


Samotnie u steru

Phyllis Chesler

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Jak się od dawna obawiałam, cały świat jest teraz przesiąknięty nienawiścią do Żydów. Od wybrzeża do wybrzeża, na każdym kontynencie, każdego dnia demonstracje poparcia Hamasu zakłócają pokój na świecie.

Po 7 października sytuacja stała się jeszcze gorsza. Na każdej konferencji, w każde święto i na każdym kampusie chrapliwe okrzyki „Wolna Palestyna” przeszywają powietrze. Rozlewające się tłumy zwolenników Hamasu, w maskach i keffijach są wszędzie. Nie zatrzymają się w najbliższym czasie, mimo twierdzeń Demokratów. Stanowią kupioną i opłaconą globalną armię Iranu.

Irańscy, katarscy i lewicowi miliarderzy finansujący nienawiść do Żydów, Izraela i Ameryki przez ostatnie pięćdziesiąt lat osiągnęli swój cel. Wszyscy absolutnie odmawiali dostrzeżenia nadchodzącego niebezpieczeństwa. Nie można winić tylko premiera Netanjahu za tę ślepotę, cały świat jest winny jak diabli. Tym razem bramy Wiednia upadły, a Europa już zebrała żniwo potopu.

Pomyślcie o tym: Hamas dokonuje masakr, rani tysiące osób i porywa setki izraelskich cywilów – a Izrael zostaje przeklęty za stawianie oporu.

Hamas brutalnie i z zimną krwią dokonuje egzekucji sześciu całkowicie bezbronnych, wciąż skutych izraelskich zakładników. W Bledzie w Słowenii (!) odbywają się demonstracje popierające Hamas, podczas globalnej konferencji, która właśnie dobiega końca.

W Bledzie przemawiali (i śpiewali) tzw. „ambasador” z „Palestyny” oraz palestyńsko-arabska sopranistka. Była tam też tylko jedna lewicowa Izraelka, Cipi Liwni, była członkini Knesetu i minister, (która od dawna nie sprawuje władzy), odpowiedzialna za pustą jak wydmuszka  rezolucję ONZ nr 1701 z 2006 r. zakazującą działalności wszystkich zbrojnych milicji na terenie Libanu. Cipi Liwni mówiła Europejczykom dokładnie to, co chcieli usłyszeć.

Media na całym świecie nadal publikują nagłówki, które przedstawiają obronę Izraela jako prewencyjną przesadę i demoniczne ludobójstwo.

Powtarzam: Hamas sadystycznie zabija sześciu zakładników, którzy mogli być uratowani za kilka godzin, a Izraelczycy, którzy chcą zupełnie innego państwa, niż to, które mają, blokują ruch uliczny w Tel Awiwie, ogłaszają półdniowy strajk i obarczają winą wyłącznie premiera Netanjahu za atak na Izrael dokonywany przez irańskich pełnomocników na wielu frontach jednocześnie.

Ci izraelscy protestujący, oszaleli z żalu i strachu (również ze złamanym sercem), nie maszerują, by zaprotestować na granicy Gazy, ani nie atakują Iranu, domagając się uwolnienia pozostałych zakładników, żywych lub martwych. Nie walczą z mułłami. Nikt tego nie robi.

Premier Netanjahu jest jedynym światowym liderem, który sprzeciwia się radykalnemu islamowi. Prezydenci Obama, Biden i wiceprezydent Harris umożliwili Iranowi zajście tak daleko. Jeśli Harris zostanie wybrana, mam wszelkie powody, by zakładać, że ona (i jej opiekun Obama) posuną się jeszcze dalej.

Jeśli świat nie poprze premiera Netanjahu, zostaniemy zalani przez radykalnych islamistów, którzy pragną zniszczenia Zachodu i utworzenia szyickiego kalifatu.

Moje słowa sprzed ćwierćwiecza wywołały drwiny, wycofanie zaproszeń i utratę kontaktów w wydawnictwach.

Bzdury.

Czy premier Netanjahu jest idealnym człowiekiem lub politykiem? Oczywiście, że nie. Jak powiedziano, ktokolwiek nim jest – niech pierwszy rzuci kamieniem.

Czy Izrael potrzebuje pełnego rozliczenia z tego, jak jego wywiad zawiódł 7 października, co premier Netanjahu wiedział i kiedy się o tym dowiedział, czy ktoś powstrzymywał jego rękę 7 października? Oczywiście, że tak. Ale nie teraz, nie w środku tej konkretnej wojny.

Izrael musi najpierw wygrać tę wojnę, nie może pozostać ani jeden terrorysta z Hamasu, ani jeden centymetr korytarza Filadelfijskiego nie może zostać zwrócony Egiptowi ani Arabom w Strefie Gazy.

Mój kolega, Dexter Van Zile, niedawno opublikował artykuł o pro-hamasowskiej demonstracji w Bostonie, która miała miejsce 16 sierpnia. Przeciwna im, pro-izraelska demonstracja okazała się bardzo udana, ponieważ wielu pro-izraelskich demonstrantów było Irańczykami, a częściowo dlatego, że po prostu skandowali: „Jeśli jesteś po stronie Hamasu, wspierasz gwałcicieli i morderców”, w kółko. Hamasowcy faktycznie się wycofali.

To pokazuje nam, że potrzebujemy irańskich sojuszników na emigracji, jeśli chodzi o demonstracje, na kampusach i ogólnie, potrzebujemy sojuszników z Indii (którzy sami mają straszne problemy z rosnącą liczbą islamistów porywających, gwałcących, nawracających i zmuszających do małżeństw hinduskie dziewczęta), sprzymierzeńców wśród chrześcijan (których bracia są mordowani w całej Afryce i na Bliskim Wschodzie przez muzułmańskich islamistów). Potrzebujemy ich wszystkich, aby maszerowali z nami i wspierali Izrael.

Czy ośmielę się marzyć? Czemu nie. Nadszedł czas, aby sunnickie kraje arabskie dołączyły do nas na pierwszej linii frontu. Jest to w ich interesie. Być może żydowscy „progresiści” również zaczną się budzić i nie tylko wykorzystają swoją siłę pieniądza, ale także wyjdą na ulice.

Heroiczne sojusze są naszą jedyną opcją. Netanjahu, bądź silny.


Phyllis Chesler – Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women’s Health Network.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com