“Wall Street Journal”: W kryjówkach Hezbollahu odkryto mnóstwo rosyjskiej broni

19.11.2024, Bejrut, Liban, zniszczenia po ataku Izraela w dzielnicy Zuqaq al-Blat


“Wall Street Journal”: W kryjówkach Hezbollahu odkryto mnóstwo rosyjskiej broni

Marta Urzędowska


Izraelczycy, którzy walczą dziś z libańskim Hezbollahem, znajdują w jego kryjówkach i magazynach potężne zapasy rosyjskiej broni. Rosjanie składują ją w Syrii, kraju sojuszniczym Partii Boga, skąd przewożona jest do Libanu.
Informację o imponujących zapasach rosyjskiej broni w kryjówkach Hezbollahu podaje „Wall Street Journal”.

Z doniesień dziennika wynika, że izraelscy żołnierze, którzy już trzeci miesiąc walczą w Libanie z Hezbollahem, w magazynach i kryjówkach grupy znajdują duże zapasy rosyjskiej broni. Tym samym potwierdzają się wcześniejsze podejrzenia izraelskich władz, że Partia Boga wykorzystuje zaawansowaną, nowoczesną rosyjską broń, by skuteczniej walczyć z Izraelem.

Rosyjska broń pomaga zabijać izraelskich żołnierzy

Wśród odkrytych zapasów są nowoczesne pociski przeciwpancerne Kornet wyprodukowane w 2020 r., które w ostatnich latach przewieziono na południe Libanu z Syrii, gdzie Rosja utrzymuje swoje siły i gdzie rozdaje karty, odkąd dała miejscowemu dyktatorowi Baszarowi al-Asadowi zwycięstwo w wojnie domowej z opozycją.

Jak opisuje we wtorek “Wall Street Journal”, Izraelczycy od dawna wiedzieli, że Hezbollah dostaje rosyjską broń, ale dotąd chodziło o przestarzały arsenał jeszcze z czasów radzieckich. Ponieważ od czasu ostatniej dużej odsłony konfliktu z Hezbollahem w 2006 r. izraelscy żołnierze nie byli na południu Libanu, dopiero teraz odkryli, że chodzi o znaczne zapasy o wiele nowszej i bardziej zaawansowanej broni.

Eksperci wojskowi cytowani przez dziennik oceniają, że rosyjska broń znacznie zwiększa możliwości bojowe Hezbollahu w walce z

Izrael zadał już Hezbollahowi wiele poważnych ciosów – zabił jej najważniejszych przywódców, utrudnił dostęp do pieniędzy i komunikację, bombarduje cele grupy w Bejrucie i innych częściach kraju. Mimo to zdaniem ekspertów wojskowych cytowanych przez “WSJ” Partia Boga nadal pozostaje silna, m.in. dzięki rosyjskiej broni, w tym pociskom Kornet uznawanym za najskuteczniejszą broń w posiadaniu Hezbollahu, którą zabito wielu izraelskich żołnierzy.

Izrael: Nie będziemy dłużej znosić wspierania Hezbollahu i Iranu

Dziennikarz „Wall Street Journal” widział niektóre elementy rosyjskiej broni znalezione w Libanie i przewiezione do Izraela. Nie tylko Kornety, ale też inne rosyjskie systemy naprowadzanych pocisków przeciwpancernych. Znaleziono je niecały kilometr w głębi południowego Libanu, w tym w bunkrach Hezbollahu.

Izraelczycy szacują, że w pierwszych dniach rozpoczętej pod koniec września inwazji lądowej w Libanie, której celem jest wyparcie terrorystów z terenów przygranicznych, skąd ostrzeliwują Izrael, 60-70 proc. znalezionej na miejscu broni Hezbollahu była rosyjska. Od tego czasu żołnierze, którzy rozmawiali z dziennikiem, potwierdzają, że nadal znajdują duże jej ilości.

Jak podaje „Wall Street Journal”, odkrycie przez Izraelczyków zapasów rosyjskiej broni budzi obawy, że Rosja może pogłębiać swoje relacje z Hezbollahem, choć publicznie rosyjskie władze zaprzeczają, jakoby wspierały którąkolwiek ze stron w konfliktach Izraela z sąsiadami.

– Izrael musi być bardziej asertywny i bronić swoich interesów – przekonuje cytowany w dzienniku Arkady Mil-Man, były izraelski ambasador w Rosji, a dziś analityk w instytucie narodowych studiów nad bezpieczeństwem w Tel Awiwie. – Musimy wytłumaczyć Rosjanom, że nie będziemy dłużej znosić pomagania Hezbollahowi i Iranowi – dodaje.

Wcześniej szef izraelskiej dyplomacji, Gideon Saar publicznie przyznał, że Izraelczycy są świadomi wpływów Rosji w Hezbollahu. Wyraził jednocześnie nadzieję, że Moskwa pomoże wdrożyć porozumienie o rozbrojeniu Partii Boga, zabraniając przemytu broni z Syrii do Libanu.

– Żeby jakikolwiek układ w Libanie mógł zadziałać, kluczowe jest, by Hezbollah nie mógł w przyszłości ponownie się uzbroić, dostawać nowe systemy broni i przewozić je do Libanu – przekonywał. – Rosjanie są obecni w Syrii, jeśli zgodzą się z tymi wytycznymi, mogą pomóc nam skutecznie je osiągnąć – dodał.

Rosja nęka sojuszników USA

Jak przypomina dziennik, Izrael tradycyjnie próbuje mieć dobre relacje z Rosją, częściowo by uniknąć konfliktu w Syrii, gdzie Rosjanie utrzymują obecność wojskową, a Izrael regularnie przeprowadza naloty m.in. na cele panoszących się na miejscu irańskich bojówek, a także, by zapobiec przemytowi broni dla Hezbollahu.

Jednak pozycja Rosji w regionie zmieniła się od czasu rozpoczęcia wojny w Ukrainie w 2022 r. Jak zauważają cytowani w dzienniku analitycy, od tego momentu Rosjanie bardziej agresywnie sprzeciwiają się Amerykanom i ich sojusznikom – gdziekolwiek jest to możliwe.

W efekcie Rosja w ostatnich miesiącach przekazywała dane wywiadowcze jemeńskim rebeliantom Huti ułatwiając im atakowanie zachodnich statków na Morzu Czerwonym, a dziś rozważa wysłanie im przeciwokrętowych pocisków. Z kolei Grupa Wagnera, paramilitarna organizacja na usługach Kremla, planowała dostarczać Hezbollahowi systemy obrony powietrznej, choć nie wiadomo czy to się udało.

Do tego odkąd Hamas zaatakował Izraelem, wywołując trwającą do dziś wojnę w Strefie Gazy, a z czasem – także wojnę Izraela z Hezbollahem, Moskwa regularnie gości u siebie ważnych członków palestyńskiej grupy. Jednocześnie nasila się współpraca Rosji z Iranem – sponsorem Hezbollahu, Hamasu i Hutich. Teheran dostarcza Moskwie drony i rakiety balistyczne do walki w Ukrainie. Te same drony są dziś wykorzystywane przez Hezbollah w wojnie z Izraelem.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Who Won the Jewish Vote?

Who Won the Jewish Vote?

Armin Rosen


The answer depends in part on what you mean by ‘Jewish’

.
Voters mark their ballots at a polling location in Brooklyn, Nov. 5, 2024
Mark Abramson/Bloomberg via Getty Images

American Jews are a hard-to-define religious and ethnic group spread across multiple U.S. Census categories, possessing last names from at least a dozen different languages and clustered in places that are often overwhelmingly non-Jewish. It takes a team of demographers and sociologists from the Pew Foundation years to determine a plausible American Jewish population figure, something they only attempt once per decade (even then there’s often dissension over the results). Anything less than a carefully designed, agenda-free national survey, or an exhaustive study of vote totals in areas where the Jewish population can be systematically isolated or estimated, produces a smattering of implausible, contradictory, or politically convenient results. Such is the case with the various difficult-to-reconcile polls of Jewish voters published since Donald Trump’s resounding victory over Kamala Harris last week.

Because it’s basically impossible to responsibly determine, the partisan split of “the Jewish vote” is a natural battleground for sectarian political operatives who are eager to make their patrons look like winners and marginalize their rivals. Per the National Election Pool’s exit poll, which was publicized by major news organizations, Kamala Harris captured 79% of the Jewish vote, a historically high margin. Fox News pollsters, on the other hand, tagged Jewish support for Harris at 66%, a number low enough for the Republican Jewish Committee to brag about it. Earlier this week, a survey sponsored by the Teach Coalition, the Orthodox Union-affiliated group that advocates on behalf of religious schools, found that 40% of Jews in congressional swing districts in Pennsylvania and the New York suburbs voted Republican, meaning that Jews, like a number of other historically Democratic-voting constituencies, tacked right in unprecedented numbers in the places where their votes mattered the most.

If Jews supported Harris at a similar rate to previous Democratic candidates, it would mean that Jews are one of the only unfailingly loyal members of the party’s coalition, perhaps improving their intraparty standing. An uneroded Jewish vote amid a nationwide right turn would delay or even quash any hard conversations about the future of the Democratic Party. And it would mean that if the party does have serious problems, Jews aren’t responsible for them. A poll conducted by the Democratic firm GBAO Strategies, sponsored by the partisan organization J Street and widely touted by the Jewish Democratic Council of America—which used the same pollster for an October poll that reported a similar outcome—brought the reassuring news that only 25% of Jewish voters in Pennsylvania went for Trump, comparable to the reported 26% of Jews that voted for him nationally. Granted, that represents a 5-point improvement from what the firm found in a similar study amid the 2020 vote, although in the view of Halie Soifer, CEO of the JDCA, “increasing one’s share of the Jewish vote by 5% when the margin of error is 3.5% is not meaningful.”

Jews swinging toward Trump in significant numbers would mark a potential turning point in the relationship between Jewish Americans and both major political parties. Based on Tablet’s own comparison of precinct-level numbers from the 2020 and 2024 election, Donald Trump did improve his performance in a range of Jewish neighborhoods across America. From the yeshivas of Lakewood, New Jersey, to the bagel shops of New York’s Upper West Side; from Persian Los Angeles to Venezuelan Miami; from the Detroit suburbs to the Chabadnik shchuna in Brooklyn’s Crown Heights, Jewish areas voted in higher percentages for the Republican candidate than they did in 2020, which in turn was better for Republicans than 2016. The oft-cited exit poll pushed by CNN, NBC and others asserting that the Jewish vote went 79% to Harris did not include New York, New Jersey and California, which have some of the largest Jewish populations in the country. Claims that the numbers are holding steady for Democrats become more difficult to sustain after a close look at vote totals in the places where Jews actually live.

In New York, which has more Jews than any city on earth, Jewish neighborhoods were a darkening shade of red or a paler haze of blue in 2024 when compared to 2020. Nearly every neighborhood with a notable density of Jewish-specific businesses and institutions, be they Hasidic, Litvish, Syrian, Russian, Bukharan, Conservative, Reform or modern Orthodox, voted heavily Republican or saw a rise in Trump’s performance. In Brooklyn, the Midwood precincts containing Yeshiva of Flatbush, the flagship high school that has in recent years attracted large numbers of students from the Syrian community, voted 62% for Trump, a notable rise over the already-impressive 41% he received in 2020. Changes in the precinct boundaries account for some of this gain, but Trump also improved in the areas to the south, east, and west of the school.

Midwood was typical of the city’s Jewish neighborhoods. In Brighton Beach, Brooklyn’s main post-Soviet Jewish enclave, Trump’s support was consistently in the 75%-90% range, compared with support in the low 60s in 2020. In Boro Park, Harris had a double-digit share of the vote in only two of the eight precincts adjoining 13th Avenue between 39th and 64th streets. In 2020, Biden had registered at least 12% support in all but two of them. In the precinct where the Boro Park Shtiebel is located, Trump beat Harris by a count of 770-44.

The partisan split of ‘the Jewish vote’ is a natural battleground for sectarian political operatives who are eager to make their patrons look like winners and marginalize their rivals.

In 2020, 770 Eastern Parkway, headquarters of the Chabad Hasidic movement, was in the middle of some of the most evenly split territory in all of New York City, with Trump claiming 52% of the vote in the three precincts along Kingston Avenue between Eastern Parkway and Crown Street. It’s not so close anymore: Trump got 62% of the vote this time around, likely on the strength of higher turnout among Chabadniks. Yaacov Behrman, a leading Crown Heights community activist and founder of the Jewish Future Alliance, estimated a 35% increase in the Jewish vote in the neighborhood compared to 2020, based on local numbers of votes for Republican candidates and against New York ballot Proposal 1, an “equal rights” measure partly aimed at closing off religious liberty-based exemptions to state civil rights law. “I think people are scared of the Democratic Party because of elements of the left that have gone radical, and the party hasn’t done enough to distance themselves from them,” Behrman explained.

In the Bronx, Trump received 30% of the vote in the precinct containing the Riverdale Jewish Center, and 38% in the precinct with the neighborhood’s Chabad house, which is located on the other side of the Henry Hudson Parkway. Four years ago, Trump got roughly 25% of the area’s votes. Across Long Island Sound, a great New York rarity, a true 50-50 precinct, could be found just between the Horace Harding Expressway and Queens Boulevard, a little west of the heart of the Forest Hills Bukharan and Georgian communities. This year Trump topped 57% in all but two of the seven precincts on 108th Street between Harding and 65th Road, the stretch where many of the area’s synagogues and kosher grocery stores are located. Trump reached this mark in only three of eight precincts in the area in 2020.

In Manhattan, a few of borough’s lightest-blue precincts have the Yeshiva University campus at their center—Trump received 37% of the vote in and around the intellectual seat of American Orthodoxy, despite barely cracking 25% of the vote in the area in 2020. YU is in a heavily Dominican neighborhood, and Hispanics in general swung toward Trump, but the pattern of Jewish areas voting in greater numbers for the former president repeats in the Upper East Side, too. Three precincts within an easy walk of Park East Synagogue voted 30%, 28%, and 24% for Trump in 2024, compared to 24%, 25%, and 18% in 2020, respectively. Trump received between 24% and 28% of the vote in the seven precincts along Lexington Avenue between the fancy kosher restaurant Rothschild TLV on 79th, and the newly founded Altneu Synagogue a half-mile south. On election day in 2020, when the neighborhood voted for Trump in the high teens and low 20s, Rothschild TLV had been open for less than six months and the Altneu didn’t yet exist. To say that the Upper East Side Jewish vote went for Trump would be a stretch based on the available data, but it may not be that far off.

The Upper West Side, a traditional liberal Jewish political and cultural bastion, remains dark blue. But even there it’s possible to see a shift. Trump earned a double-digit percentage of the vote in all but 18 of the roughly 120 precincts between 59th and 110th streets—a marked improvement over 2020, when he languished in single figures in over 85 area precincts. This year, Trump got 17% of the vote in the precinct across the street from Barney Greengrass, the famous smoked fish restaurant. It is of course possible that non-Jewish voters are responsible for the Trump bump on both sides of the park. But these neighborhoods do not have significant numbers of Hispanics, Asians, or other groups in which the Republicans made apparent gains. They do have a lot of Jews, though.

New York City is the center of Jewish life in America, home to 960,000 of the estimated 7 million Jews in the United States. It is not just a diverse Jewish community, with members ranging from the Bobover Rav to Cynthia Nixon, but one where Jews have been made acutely and often painfully aware of issues facing them as Jews. Visible Jews, including children, are subjected to frequent verbal and physical harassment on the streets of New York. Elected officials and The New York Times have led public campaigns against the city’s Haredi education system, while pro-Hamas protesters have occupied major college campuses and frequently rampaged through Times Square, Grand Central Station, and Washington Square Park since the Oct. 7 attacks. Running as Democrats, loyalists of the anti-Zionist Democratic Socialists of America represent New Yorkers in the City Council, the state Senate, and in Congress. Large segments of Jews view the COVID lockdowns and the federal prosecution of Mayor Eric Adams as concerted efforts to undercut the Jewish community. As a result, many New York Jews have a strong and perhaps strengthening sense of there being such a thing as Jewish communal issues and interests, even if Jews, like many other groups of Americans, also treat their own well-being as an indicator of broader civic and national health.

Ranging a bit further afield, at least one plausible study pegs overall Jewish support for Trump in the New York suburbs at 40%. The Teach Coalition poll, conducted by the Honan Strategy Group, surveyed over 600 Jewish voters who live in congressional swing districts in the New York suburbs, nearly all of which flipped from Republican to Democratic control. The Teach Coalition represents the interests of religious schools across the country—a leading priority for Orthodox Jews—and the vast majority of these schools are in blue states like New York, California, and Pennsylvania. The group needs an accurate sense of Jewish political behavior in order to effectively advocate on behalf of the schools and families it represents.

“Their task to us was to go out and understand whether sentiment in the Jewish community was moving in the direction that we were hearing about in the media,” explained Bradley Honan, head of the Honan Strategy Group, referring to the perception that Oct. 7 and its aftermath had driven the Jewish community rightward. The Teach Coalition also “wanted to understand what impact the Oct. 7 attacks and the rise of antisemitism had on engagement in the Jewish community.” Honan, who has conducted polls for Eliot Engel, Hillary Clinton, and other leading Democrats, said it wasn’t just the Orthodox who were voting Republican in greater numbers in the New York area. “The more liberal branches of Judaism saw really significant movement towards Trump.”

The returns from other major American Jewish population centers are telling a similar story. The Miami area is home to over 500,000 Jews. Aventura is one of the community’s bellwethers, and the Dade County town hosts a dense cluster of Jews from across the religious, national, and linguistic spectrum. Trump leaped from 46.6% of the Aventura vote in 2020 to 59.7% this year, winning all but one of the town’s seven precincts. An almost identical shift happened in the much smaller Miami Beach community of Surfside, where Trump went from 48% of the vote in 2020 to 61% in 2024. The Shul, the sprawling Chabad complex in North Miami Beach, marks the border between Surfside and Bal Harbour, another Jewish enclave where Trump gained in vote share, from 62% to 72%.

In Los Angeles, where 560,000 Jews live, the presence of a Chabad house turns out to be a reliable predictor of ideological diversity. Precinct 090002A, home to Chabad of Beverly Grove, might be the most evenly split district in the entire country, with Trump winning a razor-thin 1,100-1,090 majority. Biden won the area by 7 points in 2020. It isn’t just the familiar Chabad house mix of observant Jews, post-Soviet immigrants, and recent college grads that seems to correlate with higher Trump margins. Trump also got 40% of the vote in the North Hollywood precinct where Adat Yeshurun Valley Sephardic and Em Habanim Sephardic are located, a 5-point improvement since 2020. In 2020, Pico-Robertson was an area of heavy Biden support with light-red islands surrounding the area’s Orthodox institutions. The red areas are darker and larger now, and the neighborhood is essentially purple until the Santa Monica Freeway.

Claims that the numbers are holding steady for Democrats become difficult to sustain after a close look at vote totals in the places where Jews actually live.

Los Angeles in turn mirrors the general trend in the rest of the country. West Bloomfield, center of the Detroit-area Jewish community, went from 40% to 43.7% support for Trump. Though there is no precinctwide information available for 2020, making it difficult to isolate more Jewish areas, the modern Orthodox stronghold of Teaneck, New Jersey, went from 27% to 35% support for Trump. This year, Trump won 70% of the vote across districts 10, 11, and 12, which is where most of the town’s synagogues are located.

In Jewish New Jersey, the absolute and percentage-term shift toward Trump happened in places where it seemed as if Republican support could get no higher. In 2020, Joe Biden received 17.2% of the vote in Lakewood, a fast-growing city where nearly every strain of Orthodox Judaism is represented. Harris got just 11.2%. Some of the precinct results are eye-watering. Trump earned a 366-0 shutout in district 27, and was one vote shy of perfection in district 36, which he won 560-1. Trump prevailed in district 15 by a count of 3,168 to 177. Turnout dropped nationally in 2024, but Lakewood produced 35,000 votes for Trump this year, a 5,000 increase from 2020.

Over 600,000 Jews live in New Jersey. Kamala Harris won the state by 229,000 votes, a 5.5-point margin of victory compared to Biden’s 15.9 points. With New Jersey poised to become a swing state in 2028, its gubernatorial race next year will be an early sign of whether Americans are having regrets about the Trump restoration. It is entirely possible that a handful of precincts in Lakewood could decide a nationally consequential election some time soon—a vote the Democrat would almost certainly lose.

An estimated 70% of Lakewooders are observant Jews. They vote based on many of the same priorities as everyone else, filtered through the particularities of their community and their daily lives. For many Lakewood Jews, good education policy equates with support for the maximal funding and autonomy for religious schools, as well as for policies that make it less costly and nerve-racking for parents to send their children to study in Israel. In more traditionally minded communities, social policies in support of large families might be more urgent than abortion rights.

In other sectors of the Jewish community, the desire for opportunity, freedom, and social peace expresses itself through concern toward a totally different set of issues. According to Halie Soifer, the GBAO-conducted poll showed that “the number-one issue for Jewish voters in this election was the future of our democracy followed by abortion access.” Incipient Trumpist fascism and the specter of national bans on abortion, contraception, and fertility treatments happened to be two of the leading themes of Kamala Harris’ presidential campaign.

The poll that Soifer’s organization touted effectively vindicates a losing strategy while also exculpating Jews for the strategy’s failure: Jews turn out to be good Democrats even amid a post-Oct. 7, Republican-funded vortex of alleged scaremongering and misinformation. Perhaps Jews are the best of all Democrats, a reliable constituency in a time when even Black and Hispanic voters are either drifting rightward or staying home altogether. “The biggest problem Democrats have with Jewish voters is there aren’t more of them, because if there were there’d be very different outcomes,” Jim Gerstein, lead pollster for GBAO, said in a Nov. 13 conference call organized by JDCA. “They’re not a swing constituency, and they’re certainly not a Republican constituency,” Gerstein added later in the event. “You have to look at the Jewish population as a core Democratic base constituency.”

Interpreting the Jewish vote depends on what one means by “Jewish voter.” Fears of a Trump dictatorship, however imaginary or justified, belong to a broader and more notional category of voting priority than worries about whether the government will close the local yeshiva, or whether mobs of Hamas supporters will trash your child’s college campus, or perhaps the local kosher restaurant, with no real consequences. There are Jewish voters whose outlook is essentially national, and others who view the national interest through issues that are explicitly Jewish, or else related to their daily experience of the country as Jews.

The roughly 15-point gap in Jewish support for Trump reported by the Teach Coalition and JDCA-promoted surveys reflects a significant philosophical difference between the pollsters, who disagree about which kinds of voters are in fact representative of the American Jewish community. As Honan explained, “We asked people if they were Jewish or not and if not we said thanks very much, we’re going to move on.” In contrast, Gerstein’s team counted people who said they were Jewish but did not consider Judaism to be their religion. “There’s a difference between a poll of Jewish voters and those with a little crosstab who say their religion is Jewish,” Gerstein explained during the JDCA call. “Those polls exclude 25% of the Jewish population because of the way they do their screening.”

The decision to count Jews who do not identify their religion as Judaism had a profound effect on the findings of the J Street poll. As Soifer explained, GBAO weighted their results based on the 2020 Pew population survey, which found that 27% of the U.S. Jewish population were “Jews of no religion.” An answer from someone who doesn’t consider themselves religiously Jewish will therefore have a greater impact on the poll’s outcome than a response from an Orthodox voter, who comes from a community that accounts for 9% of the Pew-estimated U.S. Jewish population. Conversely, an Orthodox voter will have a relatively greater impact on the outcome of a poll where nonreligiously Jewish Jews are screened out.

The polls also hint at the diverging political consequences of this definitional split. In the GBAO-conducted polls, Haredim and people with no religious conception of their Judaism are assumed to share the politically meaningful demographic category of “Jewish voter.” In the Teach Coalition poll, Jewish voters are defined as people who reach a belief-based threshold of self-identity.

It is possible there is no discrepancy between the two polls, and that people who see Judaism as their religion are less likely to be unshakable Democrats than those who believe it’s possible to be a Jew without any belief in Judaism—in which case Jews might indeed have been the only major demographic group that didn’t lurch rightward in 2024. But in the anxious and violent year after the Oct. 7 attacks, enough Jews may have recalibrated their own notions of identity, and of what being Jewish required of them as democratic political actors, to turn much of South Brooklyn deep red, flip places like Aventura, and transform Jewish neighborhoods into some of the only real purple territory in urban America.


Armin Rosen is a staff writer for Tablet Magazine.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


UN Refuses to Blame Hezbollah for Attacking Peacekeepers in Lebanon

UN Refuses to Blame Hezbollah for Attacking Peacekeepers in Lebanon

Corey Walker


UN peacekeepers (UNIFIL) vehicles drive in Marjayoun, near the border with Israel, amid ongoing hostilities between Hezbollah and Israeli forces, southern Lebanon, Oct. 11, 2024. Photo: REUTERS/Karamallah Daher

The United Nations announced on Tuesday that four Ghanaian peacekeepers were wounded “most likely by non-state actors within Lebanon,” noticeably omitting any reference to the Lebanese terrorist organization Hezbollah, which wields significant influence across the country and was identified by Israeli forces as responsible for the rocket attack.

“Four Ghanaian peacekeepers on duty sustained injuries as a rocket — fired most likely by non-State actors within Lebanon — hit their base ‘UNP 5-42’ in the east of the village of Ramyah,” the UN Interim Force in Lebanon (UNIFIL) said in a statement.

The UN force added that its “peacekeepers and facilities were targeted in three separate incidents in south Lebanon.” The attacks were so severe that three peacekeepers were transferred to a local hospital, UNIFIL noted.

The peacekeeping mission added that its “Sector West Headquarters” in the southern Lebanese village of Shama also endured an attack from several rockets on Tuesday, adding that no peacekeepers were physically harmed. 

UNIFIL claimed that one of its bases has been targeted by so-called “non-state actors” twice over the past week. In addition, the international force said that “when a UNIFIL patrol was passing through a road northeast of the village of Khirbat Silim, an armed person directly fired at the patrol”

“The pattern of regular attacks — direct or indirect — against peacekeepers must end immediately,” UNIFIL concluded.

The UN force’s apparent refusal to name Hezbollah received widespread scrutiny on social media, where many users noted that the Iran-backed terrorist organization has been involved in active combat near UNIFIL facilities and is by far the most powerful and widespread non-state actor in Lebanon.

The Israel Defense Forces (IDF) said on Tuesday that Hezbollah was responsible for the rocket attacks on both Ramyah and Shama.

According to the IDF, the UNIFIL base in Shama, was hit by several rockets launched by Hezbollah from the Maaliyeh area. A source from Italy’s defense ministry told AFP that “Hezbollah was responsible for the attack,” which involved eight rockets hitting the headquarters of the Italian contingent of UNIFL. No injuries were reported.

Last month, the IDF said that Hezbollah had fired dozens of rockets and missiles at Israeli communities and forces from terrorist compounds embedded near UNIFIL posts in southern Lebanon. Israeli officials have repeatedly warned UN peacekeepers that Hezbollah is weaponizing their presence in the Iran-backed terrorist organization’s war against the Jewish state, using them as human shields.

Despite its omission of Hezbollah, UNIFIL has not shied away from calling out Israel for allegedly attacking peacekeepers in the region.

In an October statement bemoaning “escalation” of violence in southern Lebanon, the UN force stated that “rockets continue to be launched towards Israel” without naming Hezbollah, which has been targeting northern Israel with barrages of rockets, missiles, and drones for the past year. However, in the next sentence, UNIFIL blasted “incursions from Israel into Lebanon.” The mission also condemned the IDF for allegedly firing “its weapon toward an observation tower at UNIFIL’s headquarters.”

Israeli officials have long accused the UN more broadly of having a bias against the Jewish state. Last year, the UN General Assembly condemned Israel twice as often as it did all other countries. Meanwhile, of all the country-specific resolutions passed by the UNHRC, nearly half have condemned Israel, a seemingly disproportionate focus on the lone democracy in the Middle East.

Weeks following last year’s Oct. 7 attacks by Hamas on Israel, the UN adopted a resolution calling for a “ceasefire” between Israel and the Palestinian terrorist group. The UN failed to pass a measure condemning the Hamas atrocities.

On Tuesday, UN spokesperson Stéphane Dujarric de la Rivière refused to assign blame to any party for allegedly ransacking and looting 90 humanitarian aid trucks in Gaza. Hamas, which rules Gaza, has a long history of stealing humanitarian aid intended for the civilians of the beleaguered enclave, although it’s unclear who was responsible for the recent looting.

“When people, when armed people, try to take over control of a vehicle and goods, we’re not asking questions and they’re not wearing insignias,” he said to reporters. 

The spokesperson added that the UN will not accept any security from Israel, stating that its employees would be “an even greater target if we were surrounded by armed soldiers.” Nonetheless, he insisted that the Jewish state still “has a responsibility” to ensure that the UN’s workers and humanitarian aid are safe.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


„Nigdy więcej?” Nie

Pro-palestyński wiec w Amsterdamie w Holandii 15 października 2023 r. Zdjęcie: Persian Dutch Network via Wikimedia Commons.



„Nigdy więcej?” Nie

Shoshana Bryen
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Demokratyczne rządy Zachodu stały się tchórzliwe i niechętne do obrony liberalnych zasad, które promują na papierze.

.

Podczas gdy hordy polityków, celebrytów, „influencerów” i „pstrych papug” z ponurym patosem intonują „Nigdy więcej”, 86 lat po Nocy Kryształowej, „nocy tłuczonego szkła”, która zapoczątkowała Holokaust, na Zachodzie panuje tchórzostwo.

„Nigdy więcej” jest przysięgą żydowskiego oporu, a Izrael jest jego ucieleśnieniem. Od fizycznych granic państwa i od Entebbe do Amsterdamu, gdziekolwiek Żydzi są zagrożeni, Izrael przyjął rolę obrońcy narodu żydowskiego. Jeśli ktoś jest optymistą, „Nigdy więcej” było również sposobem, w jaki społeczność europejska mogła wyrazić słowami, że rozumie skalę swoich zbrodni podczas II wojny światowej. Powtarzając mantrę, Europa przysięgła, że nigdy więcej nie pozwoli, aby to się powtórzyło, a jej sojusznicy — przede wszystkim Stany Zjednoczone, Kanada, Australia i inni — byli partnerami w tej przysiędze.

Pierwsze jest słuszne, godne podziwu i właściwe.

Drugie jest albo nieprawdziwe, albo stanowi złamaną obietnicę.

Mantra „nigdy więcej” zakładała, że lekcje Holokaustu są uniwersalne i że „ludobójstwo” – które według Organizacji Narodów Zjednoczonych oznacza „zorganizowane grupy mordujące ludzi ze względu na ich rasę, religię lub pochodzenie narodowe” – zostanie powszechnie odrzucone i że to odrzucenie jest trwałe.  

Odrzucenie nie jest ani powszechne, ani trwałe.

Pomimo wypaczenia słowa „ludobójstwo”, były prawdziwe ludobójstwa po II wojnie światowej, które należy wziąć pod uwagę. Oto kilka z nich: Kambodża pod rządami Czerwonych Khmerów w latach 70.; ataki na Tutsi w Rwandzie w 1994 r .; ataki Państwa Islamskiego w Iraku i Lewancie (ISIL) na Jazydów w Iraku (Organizacja Narodów Zjednoczonych potrzebowała 10 lat, aby nazwać to ludobójstwem); Kurdowie z północnego Iraku, wystawieni na ataki bronią chemiczną w Halabdży; dwufazowy atak na Rohingya w Mjanmie; prześladowania irackich Turkmenów przez ISIS, które w 2017 r. zostały uznane przez iracki parlament  za ludobójstwo;  a rok później zabijanie i branie jako niewolnice seksualne iracko-turkmeńskich kobiet i dziewcząt zostało uznane za ludobójstwo przez ONZ. Stany Zjednoczone uznały represje i zabijanie muzułmańskich Ujgurów przez Chiny za „ludobójstwo”.

Jest tego więcej, ale co można wyczytać z tej krótkiej listy?

Po pierwsze, zorganizowane zabijanie różnych grup etnicznych i religijnych jest na radarze całego świata. Po drugie, wśród niektórych ludzi nadal istnieje podstawowe przekonanie, że ich przynależność etniczna, religia i standardy czynią innych ludzi mniej niż ludźmi i dlatego zasługują na eliminację. I są to ludzie uzbrojeni.

Co to mówi o pogromie w Amsterdamie? Przecież nie wydarzyło się to w odległych górach Iraku ani na polach Mjanmy.

Mówi, że liberalne, demokratyczne rządy Zachodu stały się tchórzliwe i nie chcą bronić liberalnych, demokratycznych zasad, które promują na papierze. I tylko mówią — król Wilhelm Aleksander z Holandii powiedział „Nigdy więcej” i przeprosił za pogrom — ale co z tego?

Europa jest zalana islamistyczną imigracją, legalną i nielegalną (to islamiści, radykalna podgrupa muzułmanów), a radykałowie wywołują strach wśród muzułmanów i niemuzułmanów. Każde duże miasto w Europie Zachodniej widziało hordy radykałów maszerujących, wzywających do zniszczenia Izraela, a często do zabijania Żydów.

W Australii, po drugiej stronie świata, na tablicach w Sydney widniał napis „Zagazować Żydów”.

W dużych miastach amerykańskich Żydzi są atakowani — czasami jako jednostki rozpoznawalne jako Żydzi po ubiorze, czasami, gdy zbierają się w grupy. Żydowskie budynki komunalne i niektóre amerykańskie uniwersytety są również niebezpiecznymi miejscami dla Żydów. Żydowskie lub koszerne placówki zostały zdewastowane w Los Angeles, Nowym Jorku, Chicago i Waszyngtonie.

Nie chodzi o Izrael. Chodzi o Żydów. I szerzej, o sam Zachód, co jasno pokazują pro-Hamasowskie, antyamerykańskie graffiti w Waszyngtonie.

Nic tego nie wyjaśnia poza zachodnim liberalnym tchórzostwem. Rządy zachodnie wpuszczają ludzi o całkowicie nieliberalnych przekonaniach. Pozwalają bezprawiu szerzyć się w dzielnicach imigrantów, a potem poza nimi. Pozwalają tym grupom na posiadanie szkół oddzielnych od i sprzecznych z liberalną edukacją, którą otrzymują inni.

Teraz te same rządy boją się tłumów islamistów i finansowanych przez Iran i Katar, pro-Hamasowskich, antysemickich, antyzachodnich radykałów. Rządy wiedzą, że ci ludzie są gotowi zabijać. Robią to na całym Bliskim Wschodzie i w Afryce, i będą to robić w Europie i Ameryce. Jednak rządy są gotowe ugłaskiwać tłum tak długo, jak długo ten tłum nienawidzi Żydów.

Senator Chuck Schumer (D-N.Y.) był uosobieniem problemu, gdy powiedział administracji Uniwersytetu Columbia, żeby zignorowała obawy dotyczące antysemityzmu, mówiąc, że jest to problem dla Republikanów i że nie powinni „wychylać się”.

Nie wychylanie się może chwilowo trzymać cię, osobiście, poza linią ognia terrorystów, ale jest to marny substytut silnej i fizycznej obrony zachodniej cywilizacji i wartości. Sir Winston Churchill wiedział o tym już dawno temu:

„Nie osłabniemy ani nie zawiedziemy. Będziemy walczyć do końca, będziemy walczyć we Francji, będziemy walczyć na morzach i oceanach, będziemy walczyć z rosnącą pewnością siebie i rosnącą siłą… będziemy walczyć na plażach, będziemy walczyć na lądowiskach, będziemy walczyć na polach i ulicach, będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy”.

Premier Izraela Menachem Begin wiedział o tym:

„Nie jestem Żydem z drżącymi kolanami. Jestem dumnym Żydem z 3700-letnią historią cywilizacyjną. Nikt nie przyszedł nam z pomocą, gdy umieraliśmy w komorach gazowych i piecach. Nikt nie przyszedł nam z pomocą, gdy staraliśmy się stworzyć nasz kraj. Zapłaciliśmy za to. Walczyliśmy o to. Ginęliśmy za to. Będziemy stać przy naszych zasadach. Będziemy ich bronić. A gdy będzie trzeba, zginiemy za nie ponownie, z waszą pomocą lub bez niej”.

To nie jest tylko wojna Izraela czy wojna żydowska. To wojna o naszą cywilizację. Kto w 2024 roku zrozumie tę wojnę i będzie w niej walczył?


Shoshana Bryen – amerykańska dziennikarka, jest w zarządzie Jewish Policy Center oraz jest redaktor naczelną inFOCUS Quarterly.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Nowy raport ujawnia głębokie powiązania edukatorów UNRWA z terroryzmem


Nowy raport ujawnia głębokie powiązania edukatorów UNRWA z terroryzmem
Redakcja JNS
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Pracownicy UNRWA na miejscu izraelskiego uderzenia powietrznego w obozie Nuseirat w centralnej Strefie Gazy Strip, 15 lipca 2024. Zdjęcie: Abed Rahim Khatib/Flash90.

Jak wynika z raportu opublikowanego w czwartek [14 listopada], ponad 10% dyrektorów i starszej kadry oświatowej zatrudnionych przez Agencję Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) w Strefie Gazy to członkowie Hamasu lub Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu.

Badanie przeprowadzone przez izraelską organizację non-profit IMPACT-se wykazało, że wiele osób nadal pobierało regularną pensję po masakrze Hamasu 7 października 2023 r. Publikacja nastąpiła niecałe dwa tygodnie po tym, jak izraelski Kneset zakazał UNRWA prowadzenia działalności w Izraelu z powodu jej powiązań z terroryzmem.

W ramach badania IMPACT-se przeanalizowano praktyki edukacyjne w pięciu szkołach, których dyrektorami są wysocy rangą urzędnicy ds. edukacji UNRWA, a w dwóch z nich (Szkoła podstawowa dla chłopców B Al-Maghazi i Szkoła podstawowa dla chłopców A Al-Zaytun) odkryto tunele Hamasu:

• Szkoła podstawowa i przygotowawcza dla chłopców Al Zaytun, której dyrektor, Mohammad Dżuma Szuwaideh, jest dowódcą oddziału w Brygadzie Hamasu w Gazie.

• Szkoła przygotowawcza dla chłopców Al-Maghazi B, w której dyrektor Chaled Said Mustafa al-Massri i jego zastępca Ahmad Samir Mahmoud El Chatib są dowódcami oddziałów w Brygadzie Chan Junis Hamasu.

• Szkoła podstawowa dla chłopców Al-Mughraka, której dyrektor, Raed Chaled Abu Muchadda, jest członkiem Centralnej Brygady Obozowej batalionu Deir al-Balah Hamasu.

• Szkoła Przygotowawcza dla Chłopców Nuseirat C, której dyrektorem jest Mahmoud Faez Sarradż, członek Brygady Obozów Centralnych Batalionu Nuseirat.

• Szkoła przygotowawcza dla Chłopców im. Ahmada Abdela Aziza, kierowana przez Mahmuda Ahmada Hamdana, członka Hamasu znanego władzom Izraela, który otwarcie promował gwałtowne zamieszki w ramach „Wielkiego Marszu Powrotnego”.

IMPACT-se ustalił, że „szkoły wykorzystują lekcje, aby zaprzeczyć istnieniu Izraela, promować wrogość i zachęcać do brutalnych narracji” i zauważył, że pomimo wcześniejszych ostrzeżeń „UNRWA nie podjęła żadnych znaczących kroków, aby zająć się problemem gloryfikacji przemocy lub antysemickiej retoryki w tych szkołach”.

W raporcie szczegółowo opisano treści pełne nienawiści nauczane w każdej ze szkół UNRWA. Pod dwoma z nich siły izraelskie odkryły tunele terrorystyczne, co podkreśla głęboki wpływ Hamasu na Strefę Gazy.

Na przykład uczniowie piątej klasy w szkole Al-Zaytun uczyli się gloryfikować Dalal Mughrabi, dowodzącej masakrą na Drodze Nadbrzeżnej w 1978 r., w której zginęło 38 Izraelczyków. Zdjęcia tablicy w klasie pokazują ją przedstawioną ją jako „przywódczynię walki” i „bohaterkę”, którą należy czcić. Podobnie Izz ad-Din al-Kassam, od którego nazwiska pochodzi nazwa „skrzydła wojskowego” Hamasu, jest opisywany jako „męczennik” i „bohater”.

W szkole Al-Maghazi materiały gloryfikują akty przemocy, w tym odniesienie do podpalenia izraelskiego autobusu jako „imprezy grillowej”. Streszczenie w języku arabskim stwierdza, że męczeństwo i dżihad są „najważniejszym celami życia”.

„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, choć nie zaskoczeni, ciągłymi rewelacjami o powiązaniach terrorystycznych w systemie edukacyjnym UNRWA” – powiedział Marcus Sheff, dyrektor generalny IMPACT-se.

„UNRWA wielokrotnie ignorowała informacje o narastających dowodach i powtarzające się ostrzeżenia o głębokim wpływie grup terrorystycznych na szkoły UNRWA. Nie chodzi tylko o odpowiedzialność, ale o ochronę młodych umysłów przed edukacją, która podsyca nienawiść i ekstremizm” – dodał.

W raporcie zauważono, że izraelski wywiad niedawno ujawnił, że 12 dyrektorów szkół UNRWA i ich zastępców jest aktywnymi członkami Hamasu lub Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu.

Z raportu izraelskiego  wywiadu  opublikowanego w styczniu wynika, że co najmniej kilkunastu  pracowników UNRWA brało czynny udział w okrucieństwach Hamasu w południowym Izraelu 7 października 2023 r., a agencja ma na liście płac 450 „operatorów wojskowych” należących do Hamasu i innych grup terrorystycznych.

Ujawnienia te skłoniły 18 krajów — na czele ze Stanami Zjednoczonymi i Niemcami, największymi darczyńcami UNRWA — do zawieszenia finansowania. Z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, wszystkie od tego czasu wznowiły lub częściowo wznowiły finansowanie.

Stany Zjednoczone – największy darczyńca UNRWA, odpowiadający za około 30% budżetu agencji – zamroziły darowizny co najmniej do przyszłego roku.

Podczas swojej pierwszej kadencji prezydent-elekt Donald Trump wstrzymał wszelką pomoc amerykańską dla UNRWA, decyzja ta została później cofnięta przez administrację Bidena.

Według Hillela Neuera, dyrektora organizacji pozarządowej UN Watch, Trump najprawdopodobniej nie przywróci finansowania w trakcie swojej drugiej kadencji.

„Szczególnie po mianowaniu Elise Stefanik do Organizacji Narodów Zjednoczonych, jest absolutnie jasne, że administracja Trumpa nie przywróci ani jednego centa z funduszy amerykańskich podatników na rzecz UNRWA” – powiedział JNS w czwartek. „Ale powinni pójść dalej: Stany Zjednoczone powinny pracować nad położeniem kresu działalności tej agencji z jej patologicznym celem utrzymywania Palestyńczyków w stanie wielopokoleniowej zależności i pozbawienia praw oraz podtrzymywania dążenia do zlikwidowania Izraela”.


Link do oryginału: https://www.jns.org/new-report-exposes-unrwa-educators-deep-links-to-terror/


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com