Trzeci najeźdźca. Dlaczego Słowacy razem z Hitlerem i Stalinem napadli na Polskę?
Lubosz Palata
Słowacki minister obrony narodowej i głównodowodzący armią gen. Ferdinand Catloš (w środku) we wrześniu 1939 r. w Sanoku (Fot. domena publiczna)
Kampania przeciwko Polsce zapisała się w słowackiej historii jako jedyna “zwycięska” wojna Pierwszej Republiki Słowackiej, która dzięki niej zagwarantowała sobie prawo do egzystencji.
1 września 1939 r., kilkadziesiąt minut przed piątą rano, słowacki minister obrony narodowej generał Ferdinand Catloš zameldował prezydentowi republiki Słowacji Jozefowi Tisie, że Armia Polowa „Bernolák” w sile trzech dywizji oraz lotnictwo są gotowe do ataku na Polskę. Nie dostał odpowiedzi, co odebrał jako zgodę. Wydał więc rozkaz, aby 1. Dywizja „Jánošik” przekroczyła granicę i przemieściła się w kierunku na Jaworzynę i Podspády. To miał być symboliczny krok, ponieważ obie te tatrzańskie wioski – tak jak czeska część Śląska Cieszyńskiego – leżały na obszarze zajętym przez Polskę po układzie monachijskim w 1938 r.
Wpis z dziennika wojskowego Armii Bojowej „Bernolák” z poranka 1 września 1939 r.: Wojna z Polską jest faktem. Słowacja będzie walczyć razem z wojskiem niemieckim. Słowacko-niemieckie jednostki przeprowadzą atak w dwóch kierunkach. Cel: Nowy Targ – Krościenko.
Rozpoczęła się druga wojna światowa.
Lista trudnych spraw
Jeszcze rok wcześniej nikt nie wyobrażał sobie takiego rozwoju wypadków. I to nie dlatego, że relacje Pierwszej Republiki Czechosłowackiej i Polski były szczególnie dobre, bo wręcz przeciwnie, z wielu powodów były złe. Lista spraw, które dzieliły oba kraje, była długa: wojna o Śląsk Cieszyński ze stycznia 1919 r., która zakończyła się dla Polski trudnym do zaakceptowania podziałem terytorium, potyczki na granicy i skomplikowany podział terenów w rejonie Tatr, poparcie Czechosłowacji dla ukraińskiej emigracji politycznej z Galicji, istnienie Ukrainy Zakarpackiej (najbardziej na wschód wysuniętej części międzywojennej Czechosłowacji) czy różnice światopoglądowe między demokratyczną i laicką Czechosłowacją Tomasza Masaryka a autorytarno-wojskowym reżimem II Rzeczypospolitej po 1926 r. Wszystko to stworzyło atmosferę, która wykluczała sojusz między Pragą i Warszawą.
Do 1939 r. Polska miała lepsze relacje z Niemcami, i to nawet po dojściu do władzy Adolfa Hitlera, podczas gdy Czechosłowacja w 1935 r. podpisała sojusz z rządzonym przez Stalina Związkiem Radzieckim. Do nieporozumień Pragi i Warszawy przyczyniła się też rywalizacja między Czechosłowacją i Węgrami. Czesi musieli długo walczyć o Słowację, którą Budapeszt jako „górne Węgry” uważał za historyczną część swego terytorium. Granica ustalona na mocy traktatu w Trianon w 1920 r. nie była korzystna dla Węgier. Czechosłowacji zostały przyznane rozległe nizinne tereny na północ od Dunaju, zamieszkiwane w większości przez etnicznych Węgrów, włącznie z takimi miastami jak Koszyce i Bratysława, gdzie Słowacy stanowili wyraźną mniejszość.
Broniąc się przed „węgierskim rewizjonizmem”, Czechosłowacja w 1921 r. zawarła – pod patronatem Francji – porozumienie określane jako Mała Ententa. Był to wojskowy, polityczny i gospodarczy pakt z Rumunią i Jugosławią, które po I wojnie światowej również zyskały znaczne obszary rozpadającego się Królestwa Węgier, zamieszkane w dużej części przez mniejszość węgierską.
Tymczasem stosunki Polski i powstałego po upadku monarchii habsburskiej państwa węgierskiego były bardzo dobre. W czasie całego 20-lecia międzywojennego Warszawa i Budapeszt starały się przywrócić wspólną granicę między państwami.
Warszawa wspiera separatystów
Realizacja tego zamierzenia musiała się łączyć z rozpadem Czechosłowacji. Polska szybko znalazła w tej kwestii sojusznika w postaci katolickiej Słowackiej Partii Ludowej księdza Andreja Hlinki (HSLS), która stała się główną siłą na Słowacji. HSLS kontestowała Czechosłowację jako jednolite państwo. Katoliccy, autorytarnie zorientowani politycy szukali poparcia w wyznającej podobny światopogląd Polsce. W 1938 r., kiedy kryzys w relacjach między Czechosłowacją a nazistowską Trzecią Rzeszą z powodu Niemców sudeckich przybierał na sile, Hlinka pojechał do Polski, gdzie zabiegał o poparcie Warszawy dla starań Słowaków o uzyskanie autonomii, a nawet utworzenia własnego państwa. Jednak w kulminacyjnej fazie tych starań, w sierpniu 1938 r., Hlinka zmarł.
Układ monachijski z końca września 1938 r., na skutek którego Czechosłowacja skapitulowała wobec żądań Niemiec, był przełomowy również dla wewnętrznej sytuacji w tym kraju.
Praga straciła kluczowe strategicznie pogranicze sudeckie z systemem umocnień i 3 mln obywateli. Prezydent Edvard Beneš ustąpił ze stanowiska, a partie polityczne natychmiast zaczęły zmieniać porządek polityczny, kierując go w stronę faszystowskiego reżimu na wzór włoski. Jednak to, co dla Czechów było katastrofą, Słowacy z HSLS na czele – kierowanym przez następcę Hlinki księdza Jozefa Tisę – uznali za szansę.
Pod presją Niemiec rządzący w Czechach politycy zgodzili się na zamianę Czechosłowacji w federację i zarówno Słowacja, jak i Ukraina Zakarpacka otrzymały szeroką autonomię, ale obie musiały też zapłacić za układ monachijski, tracąc na rzecz Węgier tereny na południu, łącznie z Koszycami i Użhorodem (dziś w granicach Ukrainy). Z kolei Polska zajęła nie tylko Śląsk Cieszyński, ale również niewielkie słowackie terytorium nieopodal Tatr.
Warszawa była zawiedziona rozwojem sytuacji, ponieważ oczekiwała, że po układzie monachijskim Słowacy zyskają nie tylko autonomię, ale też uda im się oderwać od Czech. W tej sytuacji Polska była przygotowana do pełnienia funkcji protektora Słowacji, a nawet przyłączenia jej północnych terenów do własnego państwa i udzielenia im autonomii.
W październiku 1938 r. przedstawiciel HSLS Ján Farkaš pojechał do Warszawy i Budapesztu, żeby zbadać możliwości wsparcia przez Polskę i Węgry idei samodzielnej Słowacji. Wynik podróży streścił w lapidarnym komunikacie dla szefa partii i późniejszego prezydenta Jozefa Tisy: Polacy nas lubią per procura [w zastępstwie] Węgrów z aspiracją na kawałek Orawy i Spiszu, Węgrzy chcą nas mieć pod ochroną korony świętego Stefana. Niech więc żyje samodzielna Słowacja.
Pod skrzydła nazistów
W zimie 1938 r. z Farkašem, zwolennikiem całkowitego podziału Słowacji między Polskę i Węgry, zaczęła współpracować dyplomacja nazistowska. W Berlinie planowano likwidację „pozostałości Czechosłowacji”, ale był to tylko jeden z kilku alternatywnych projektów. Słowakami, których autonomia błyskawicznie zyskała charakter faszystowski, naziści zainteresowali się już na jesieni 1938 r. Berlin włączył wtedy Słowację do swych planów dalszej ekspansji w Europie Środkowej. „Rozpad Czechosłowacji od wewnątrz” – tak nieoficjalnie niemieccy dyplomaci nazywali plan, który był dla nich bardzo wygodny.
Układ monachijski gwarantował bowiem granice okrojonej Czechosłowacji, które zaaprobowali wszyscy jego sygnatariusze: Anglia, Francja, Niemcy i Włochy. W marcu 1939 r. wybrano więc takie rozwiązanie zamiast bezpośredniej okupacji, która oznaczałaby podział Słowacji, jako daru Hitlera, między Polskę i Węgry.
13 marca Jozef Tiso został zaproszony do Berlina, gdzie stanął przed wyborem – albo ogłosi niezależność pod patronatem nazistów, albo Słowacja zostanie zajęta przez wojska węgierskie. Kiedy Tiso 14 marca ogłosił niezależność, Hitler zaprosił do siebie Emila Háchę, prezydenta nieistniejącej już w tym momencie Czechosłowacji. Hácha wyjeżdżał z Berlina z przeświadczeniem, że Czesi dostaną podobne, sojusznicze wobec Niemiec państwo satelickie jak Słowacy. Przeliczył się – naziści rozpoczęli okupację Czech, a 16 marca Hitler ogłosił na praskim zamku powstanie Protektoratu Czech i Moraw jako formalnej, autonomicznej części Trzeciej Rzeszy.
To, jak mogli skończyć, Słowacy widzieli też na przykładzie Ukrainy Zakarpackiej, która została za zgodą Berlina zajęta przez Węgry, i to mimo że prezydent Augustin Vološyn poprosił Hitlera o ochronę.
Ukraina Zakarpacka jednak Węgrom nie wystarczyła. Wykorzystali oni zamieszanie wokół rozpadu Czechosłowacji i po „małej wojnie”, toczącej się między 23 a 30 marca 1939 r., zajęli pas wschodniej Słowacji pod Preszowem z 40 tys. obywateli. Berlin na początku śledził rozwój sytuacji, ale po kilku dniach zmusił obu swoich sojuszników do porozumienia. Niekorzystnego dla Słowacji.
Słowacja – wzorowy uczeń
Do końca istnienia Pierwszej Republiki Słowackiej i Królestwa Węgier trwała między nimi cicha rywalizacja o to, kto jest „lepszym sojusznikiem” nazistów. Słowacki faszystowski reżim starał się grać w niej rolę wzorowego ucznia. Pierwsza okazja, by nim zostać, nadarzyła się już w lecie 1939 r., kiedy po nieudanych naciskach na Warszawę Trzecia Rzesza zaczęła przygotowania do ataku na Polskę. Węgierski rząd, powołując się na przyjazne stosunki z Polakami, odmówił wówczas uczestnictwa w ewentualnych działaniach. Natomiast Słowacja, gdzie grupa polonofilów w rządzącej HSLS była już marginalna, zgłosiła gotowość. Tym bardziej że pomonachijska okupacja przez Polaków Jaworzyny i innych niewielkich terenów w pobliżu Tatr przyczyniła się do powstania antypolskich nastrojów, które reżim Jozefa Tisy wykorzystał w lecie 1939 r.
Najważniejszą z punktu widzenia Hitlera zaletą Słowacji było to, że z jej terytorium Wehrmacht mógł zaatakować Polskę.
„Umowa ochronna” z 23 marca 1939 r. gwarantowała Trzeciej Rzeszy utworzenie na zachodzie Słowacji, aż do brzegów rzeki Váh, baz wojskowych i umieszczenie w nich jednostek według własnego uznania. W drugiej połowie sierpnia 1939 r. pod pretekstem „ochrony” wojska nazistowskie wkroczyły na terytorium Słowacji i zajęły pozycje wyjściowe do ataku na Polskę.
Niemal równocześnie kontrolowana przez słowacki rząd prasa rozpoczęła kampanię przeciw Polsce. Wykorzystywano w niej motyw „okupacji słowackich ziem” w okolicach Tatr. 22 sierpnia w Bratysławie zorganizowana została olbrzymia antypolska demonstracja. Przy granicy skoncentrowano również trzy dywizje słowackiej armii, czyli ok. 50 tys. żołnierzy, co stanowiło jedną trzecią wojsk czteromilionowego państwa.
Jednak Niemcy do ostatniej chwili nie byli pewni, do jakiego stopnia z nich skorzystać. Nie przewidywali raczej Słowaków jako uczestnika ataku na Polskę, bardziej widzieli ich jako zaporę przeciw ewentualnemu uderzeniu polskiej Armii „Karpaty” rozmieszczonej na terenach przygranicznych ze Słowacją. Brak zaufania do „sojusznika” był tak duży, że kiedy dzień przed agresją Słowacja kanałami dyplomatycznymi próbowała w Berlinie dowiedzieć się, czy 1 września wybuchnie wojna, nie dostała odpowiedzi.
Zwycięska kampania
Przebieg kampanii słowackiej nie był zbyt dramatyczny. Jednostki polskie nie stawiały dużego oporu. Dysponujący czołgami Słowacy po zajęciu niegdyś słowackich części Orawy i Spiszu zdobyli Zakopane i przesunęli się ok. 30 km w kierunku Nowego Targu. Natomiast trzecia dywizja zatrzymała się przed Sanokiem. W sumie armia dowodzona przez generała Ferdinanda Catloša straciła tylko 18 żołnierzy. W nagrodę Słowacja otrzymała te części Orawy, Spiszu i Jaworzyny, o które spierała się z Polską od końca I wojny światowej.
Propozycję Hitlera, aby przyłączyła do swojego terytorium jeszcze Zakopane i tereny wokół niego, Tiso odrzucił, uzasadniając to tym, że nie mieszkają tam jego rodacy.
Trzej Słowacy, w tym Catloš, dostali Krzyże Żelazne, a 5 października 1939 r. w Popradzie odbyła się słowacko-niemiecka parada wojskowa, na której Tiso odznaczył niemieckich oficerów współpracujących ze słowackimi jednostkami.
Kampania przeciwko Polsce zapisała się w słowackiej historii jako jedyna „zwycięska” wojna Pierwszej Republiki Słowackiej, która dzięki niej zagwarantowała sobie prawo do egzystencji. Całkowite oddanie nazistowskim Niemcom, którego kolejnymi przejawami były zgoda na Holocaust, uczestnictwo w wojnie z ZSRR i wypowiedzenie wojny USA, w ostatecznym rozrachunku okazało się dla faszystowskiej Pierwszej Republiki Słowackiej całkowicie zgubne.
Przekład Renata Rusin-Dybalska.
Lubosz Palata jest redaktorem czeskiej gazety „Denik” i doktorantem historii na FF UJEP w Usti nad Łabą