To był grzech rąbać te ciała i szukać grosza? Wyjaśniona tajemnica zdjęcia hien z Treblinki
Piotr Głuchowski
Fotografia odnaleziona w IPN przez Pawła Piotra Reszkę przedstawia poszukiwaczy złota w Treblince (Fot. IPN)
10 lat po awanturze o fotografię łowców złotych zębów z Treblinki książka Pawła P. Reszki “Płuczki” rozwiązuje zagadkę. Ludzie ze zdjęcia to przyłapane na gorącym uczynku hieny. Ale dlaczego mają takie zadowolone miny?
Zaczęło się od tego, że w grudniu 2007 r. leciwy mieszkaniec Wólki Okrąglik Tadeusz Kiryluk (w latach 60. kierownik pobliskiego muzeum-obozu) wyciągnął to zdjęcie z komody pełnej szpargałów i po prostu mi je dał, wyjaśniając, że przedstawia schwytanych poszukiwaczy żydowskiego złota. Posłużyło jako ilustracja reportażu, który opublikowaliśmy z Marcinem Kowalskim w „Dużym Formacie”. Tytuł: „Gorączka złota w Treblince”.
Podpis pod fotografią („DF”, 8 stycznia 2008 r.): To nie jest zdjęcie ze żniw. Kopacze z Wólki Okrąglik i sąsiednich wsi pozują z milicjantami, którzy zatrzymali ich na gorącym uczynku. W chłopskich kieszeniach były złote pierścionki i żydowskie zęby. U stóp siedzących [widać] ułożone czaszki i piszczele zagazowanych.
Szakale wiercą dziury
Fragmenty reportażu:
* Gorączka wybuchła w 1942 r. Od końca lipca do gazu szli adwokaci, bankierzy, kamienicznicy. „Wolno zabrać złoto i walutę” – głosiły plakaty w getcie. Żydzi brali: wieczne pióra wypełnione brylantami, złote dolary, zabytkowe numizmaty… A gdy już pociąg wyładowany majątkiem stawał na peronie, wystarczyło półtorej godziny, by ludzie płonęli na wielkim ruszcie z kolejowych szyn. W tym czasie więźniowie z Sonderkommanda rozpruwali ich ciepłe jeszcze płaszcze, segregując kosztowności. W pośpiechu nikt nie dbał o drobne. Deptano złote monety i nikt nie nachylał się, żeby podnieść. Poniewierały się tysiące złotych zegarków, miliony monet.
* [W 1947 r.] w byłym obozie pojawili się przedstawiciele Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich. Członkini komisji Rachela Auerbach zanotowała: „Z łopatami i innym sprzętem szabrownicy i maruderzy kopią, szukają, ryją (…) szakale i hieny w ludzkiej postaci. Wiercą dziury w przesiąkniętej krwią, z popiołem spalonych Żydów zmieszanej ziemi…”. Uczestnik delegacji Karol Ogrodowczyk:
„Pole przekopane i zryte, doły mają po 10 metrów głębokości, leżą kości ludzkie i porozrzucane rzeczy, buciki, łyżki, widelce, lichtarze, włosy z noszonych przez Żydówki peruk. W powietrzu wisi smród gnijących ciał.
(…) Między drzewami uwijają się miejscowe kmiotki żądne znalezienia skarbów. (…) W okolicy panują niesamowite stosunki. A mianowicie ludność wzbogacona złotem wykopanym z grobów rabuje, robiąc nocne napady na sąsiadów, tak że nocując tam, mieliśmy ogromnego stracha, gdyż w jednej chałupie (…) przypiekano kobietę na ogniu, zmuszając ją w ten sposób do wydania miejsca przechowywania przez nią złota i kosztowności”.
Na górze fotografia opublikowana w 2008 r. w ‘Dużym Formacie’ oraz w 2011 r. w książce Jana Tomasza Grossa ‘Złote żniwa’. Podpis pod nią informował, że przedstawia poszukiwaczy żydowskiego złota w Treblince, co później zostało zakwestionowane. Dolna fotografia odnaleziona w tym roku w IPN przedstawia tych samych ludzi, a podpis na odwrocie potwierdza, że rozkopywali mogiły w byłym obozie śmierci Fot. IPN
* Po wizycie delegacji Auerbach i Ogrodowczyka stacjonująca w Ostrowi Mazowieckiej jednostka [wojskowa] pojechała pod bronią, by wyłapać kopaczy. Obławę zorganizowano profesjonalnie – część terenu zaminowano, by uniemożliwić ucieczkę kopiącym i ich ochronie, tyraliera wojskowych nadeszła z drugiej strony. Trzech okrążonych wyleciało w powietrze na minach, kilkadziesiąt kobiet i mężczyzn zatrzymano. Sprawozdanie z obławy, które dowódca jednostki w Ostrowi złożył zwierzchnikom: „Przy kopiących znaleziono złote pierścionki, koronki i porcelanowe zęby w złotych i srebrnych oprawach”.
Dowód na to, że nie byli hienami
Reportaż z 2008 r. przeszedł (początkowo) bez echa. Ale w 2011 r. Jan Tomasz Gross napisał „Złote żniwa” – rzecz o powojennym rabunku żydowskiego mienia. Inspiracją dla książki były mój tekst i zdjęcie. Sprawa zrobiła się poważna – po „Sąsiadach” i „Strachu” prawica okrzyknęła Grossa kłamcą i wrogiem narodu polskiego. Teraz jako pierwsze do boju ruszyły pisma „Uważam Rze” i „Rzeczpospolita”, w której Michał Majewski i Paweł Reszka opublikowali tekst „Tajemnice starej fotografii” (22 stycznia 2011 r.).
Fragmenty tekstu:
* Być może zdjęcie przedstawia akcję porządkową (…) twierdzenie, że na fotografii widać ludzi złapanych na kopaniu, jest absolutnie [nieuprawnione]. (…) Podobno fotografia została zrobiona podczas obławy zorganizowanej przez jednostkę z Ostrowi Mazowieckiej (…) pojawia się data – 4 marca 1946 r. Tyle że ludzie z fotografii ubrani są lekko, letnio. Oczywiście na początku marca zdarzają się ciepłe dni, ale nie wtedy. Zajrzeliśmy do archiwalnych numerów „Życia Warszawy” (…). W nocy przymrozki, w dzień najwyżej 2 stopnie.
* Jeszcze jeden problem. Cywile na fotografii nie wyglądają na złapanych kopaczy – wielu jest w białych, odświętnych koszulach, nie widać zdenerwowania, nikt nie ukrywa twarzy, nie chowa się za kimś, kto stoi obok. Mundurowi nie wyglądają na takich, którzy kogoś pilnują. (…) Może to fotografia z porządkowania terenu? Jest faktem, że miejscowi brali po wojnie udział w takich pracach.
* Może [zdjęcie] wcale nie jest z Treblinki? (…) Na przełomie sierpnia i września 1949 r. w pięciu miejscach w sąsiedztwie obozu dokonywano ekshumacji ciał czerwonoarmistów. W sumie chłopi w asyście milicjantów wykopali z ziemi szczątki 93 żołnierzy, którzy polegli w okolicy podczas gwałtownych walk z Niemcami.
* Puenta Majewskiego i Reszki: Kopacze? Ludzie, którzy porządkowali obóz? Wieśniacy zagonieni do ekshumacji żołnierzy Armii Czerwonej? (…) Wszyscy mają nadzieję, że znajdzie się jakiś dowód. Dowód, że ci ze zdjęcia zostali napiętnowani pochopnie, bo nie byli hienami.
To nie może być z Treblinki
19 lutego 2011 r. głos zabrał doktor Piotr Gontarczyk, zastępca dyrektora biura lustracyjnego IPN, gwiazda wśród prawicowych historyków, publicysta m.in. „Gazety Polskiej” i „Naszego Dziennika” odznaczony przez Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w dokumentowaniu historii Polski. To, o czym Reszka i Majewski spekulowali, Gontarczyk stwierdził wprost: zdjęcie przedstawia nie kopaczy uganiających się za kosztownościami ofiar Holokaustu, tylko zapewne ekipę porządkującą cmentarzysko.
O mnie i o Kowalskim doktor napisał: skompromitowani dziennikarze „Wyborczej”, o reportażu „Gorączka złota w Treblince”: nosi wszelkie znamiona mistyfikacji.
Treblinka Fot. domena publiczna
Dalej już poszło. Na licznych prawicowych stronach internetowych (Niezalezna.pl, Blogpublika.com, Promienista.waw) pojawiły się dziesiątki tekstów informujących, że „rzekome hieny” okazały się osobami porządkującymi groby. Portal braci Karnowskich (wPolityce.pl) wezwał wydawnictwo Znak, aby odstąpiło od drukowania książki Grossa.
Własne śledztwo wszczął reporter „DF” Marcin Kącki. Wyniki opublikował 13 marca. Fragmenty:
* Luz towarzyszący bohaterom zdjęcia wydaje się oczywisty. Ledwie kilkanaście osób patrzy w kierunku aparatu, reszta zajęta pogawędkami. (…) Jeden z mężczyzn przyklęknął, trzymając niedbale łopatę, jakby w trakcie pogawędki z kobietą w kraciastej chuście. (…) Joanna Bartuszek, etnografka, autorka książki o fotografii chłopskiej: – Moje wrażenie jest takie, że grupa chłopów porządkuje teren lub ekshumuje szczątki pod nadzorem mundurowych.
* Powiększam zdjęcie dziesięciokrotnie, by wychwycić to, co było niewidoczne. (…) Na dużym wydruku dostrzegam zabudowania (…), z lasu wyłania się szpic podobny do kościelnej wieży. Pod nim, ale już niedaleko od miejsca zrobienia zdjęcia, może kilkadziesiąt metrów, widać jakby długie ogrodzenie...
Kilka lat po likwidacji obozu delegat ze stołecznej Żydowskiej Komisji Historycznej notuje: ‘Leżą kości ludzkie i porozrzucane rzeczy, w powietrzu wisi odór gnijących ciał, ludność wzbogacona na handlu złotem rabuje się wzajemnie’ Fot. Ze zbiorów Romy Byczuk/ŻIH
Reporter dzieli się spostrzeżeniami z Edwardem Kopówką, kierownikiem Muzeum Zagłady.
Kopówka jest zaskoczony. Na oryginalnej fotografii 9×6 cm nie mógł tego dostrzec. – Nigdy – mówi – nie zetknąłem się z takimi obiektami w pobliżu obozu. Ani na zdjęciach historycznych, ani współcześnie. To nie może być zdjęcie z Treblinki – mówi podniecony.
* Powiększenie ujawnia dziecko między kopaczami. Pytanie Kąckiego: Czy kopacze plądrujący groby, profanujący zwłoki, mogli przyjść z dzieckiem?
* Puenta: Gdybym miał osądzić bohaterów zdjęcia, z którymi spędziłem kilka miesięcy, to zgodnie ze znaną maksymą rozstrzygałbym wedle wątpliwości. A tych mam tak wiele, że uwolniłbym tych ludzi (…) od ciążących na nich, makabrycznych zarzutów rabowania zwłok.
Rozkopywacze grobów w dniu obławy
Jesienią 2019 r. Paweł Piotr Reszka, reportażysta i pisarz, kończy książkę „Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota”. Koncentruje się na hienach z Bełżca i Sobiboru, ale jeden rozdział poświęca Treblince i zdjęciu, ponieważ rozwiązał zagadkę sprzed niemal dziesięciu lat.
Fragmenty książki:
* Szukając materiałów dotyczących procesów przeciwko kopaczom z Bełżca i Sobiboru, w archiwum cyfrowym IPN natknąłem się na frapujący opis, który towarzyszył jednej z fotografii. Znajduje się ona w zbiorze materiałów wykorzystywanych niegdyś przez Komendę Wojewódzką Milicji w Gdańsku do przygotowywania wystaw rocznicowych. To druki propagandowe (…) oraz o charakterze historycznym. W archiwum cyfrowym IPN materiał ten dostępny jest od stycznia 2012 r.
Opis przygotowany przez pracowników instytutu informował, że jedno ze zdjęć pokazuje „mieszkańców okolic Treblinki złapanych podczas rozkopywania grobów więźniów obozu koncentracyjnego”.
Jego jednoznaczność mnie zastanowiła, zamówiłem więc teczkę. Oryginały przechowywane są w IPN w Gdańsku, otrzymałem kopię cyfrową. Sądziłem, że zobaczę dobrze znane już zdjęcie, ale myliłem się.
Rok 1947, komisja z Warszawy bada teren obozu. W kapeluszu Samuel Rajzman, były więzień. Kobieta obok niego to prawdopodobnie Rachela Auerbach – autorka pierwszej książki o Treblince. Po wizji lokalnej zapisała z przerażeniem: ‘Szakale wiercą dziury w przesiąkniętej krwią, z popiołem spalonych Żydów zmieszanej, ziemi’ Fot. Ze zbiorów Romy Byczuk/ŻIH
* Fotografia jest znacznie lepszej jakości niż ta słynna, publikowana od 2008 r. Są na niej ci sami ludzie co na tamtej, ale wyłącznie cywile, tak jakby umundurowani ludzie odeszli na chwilę. Nie ma żadnej wątpliwości. To po prostu inny kadr z tego samego filmu. Z tyłu zdjęcia jest prawdopodobnie oryginalny opis, wykonany długopisem lub piórem, informuje on: „Rozkopywacze grobów Treblinki zebrani przed szczątkami ofiar w dniu obławy”. Wynika z tego, że zdjęcie pokazuje hieny z Treblinki i że mogło być pokazywane na milicyjnych wystawach rocznicowych. Oraz że zostało wykonane przez milicjantów.
Adnotacja na odwrocie zdjęcia napisana najpewniej przez milicję: ‘Rozkopywacze grobów Treblinki zebrani przed szczątkami ofiar w dniu obławy’ Fot. IPN
Sześć lat miałem i zbierałem
Druga, bardziej wyraźna fotografia odkryta przez Pawła P. Reszkę nie pozostawia wątpliwości: w tle nie ma żadnych budynków, a zdjęcie mogło być wykonane w słoneczny, zimny dzień marca, o czym świadczą stroje. Jedna z bohaterek książki wspomina zresztą, że jej teściowa (rozkopywaczka) nawet w śnieg chodziła na pole (i na wykopki) boso.
Co do dziecka (cytuję fragmenty relacji bohaterów „Płuczek”):
* [Mama] poszła, słoneczko świeciło, patrzy – a tu na wierzchu leżą kolczyki, dalej obrączka. Płakała i jak się cieszyła. (…) I pokazywała pierścionki, kolczyki i taki gruby sygnet. I jeszcze pamiętam, że za konia i krowę jednakowa cena była. Siedemnaście deko złota rodzice dali. Odkuli się ludzie (…). Sześć lat miałem. Grzebyczków tam sobie nazbierałem, co leżały, i do domu przyniosłem.
* Więc raz tam poszłam, bo inni szli. Pełno ludzi na polu. Schyliłam się przy torach. Szurnęłam, coś zabłyszczało. Ząb i koronka. Jedno puste, drugie całe. (…) Pokazałam to złoto mamusi. – Jak chcesz, to sobie sprzedaj – powiedziała. Grosze za to dostałam. Tyle co na cukierki.
Nic złego nikt nie robił
Pozostaje dać odpowiedź na ostatnie pytanie: dlaczego rozkopywacze pozują do zdjęcia na luzie? Kolejne fragmenty „Płuczek”:
* Włosy, ręce, palce, całe głowy (…), wykopany dół, wyciągali trupa, jeszcze żywe ciało. Jeden ręką za włosy trzymał i rydlem, znaczy szpadlem, walił w szyję, żeby głowę obciąć, bo jeszcze się trzymała korpusu. To właśnie była rąbanka. Bo rąbali. Potem szczękę wyłamał i do kieszeni. Po ząbku przecież nie wyjmował. I potem jeszcze brał kawałek chleba, słoninę, co ją miał w kieszeni w szmatę zawiniętą, i jadł w tym wszystkim, tymi ręcami, co grzebał. Mówię, jak było (…).
* Czy ktoś na wsi mówił, że to, co robicie, jest złe?
– Nie. Może i księża powinni coś powiedzieć, ale nie zwracali na to uwagi.
– A co pan teraz o tym myśli?
– To kopanie to i tak nie pomogło ani nie zaszkodziło temu umarłemu. Nic złego nikt nie robił.
* – Kopanie tam to był grzech?
– Ja nie wiem. Trudne pytanie.
– Nigdy nie miał pan wyrzutów sumienia?
– No raczej nie. Dużo ludzi kopało. To z biedy, panie.
* – Czy może pani zapytać mamę, czy jej zdaniem szukanie tam złota to było coś złego?
Córka: – Mamo! A to było coś złe czy dobre?
Matka: – Gdzież dobre?! Śmierdziało!
* – Jak one już były martwe, a tu bida była, to nie jest grzech. Tak se myślę. A pan myśli, że to był grzech rąbać te ciała, szukać tam grosza jakiegoś?
– To ludzie byli.
– Ale nieżywe.
Książka Pawła P. Reszki “Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota” ukazała się 13 listopada w Wydawnictwie Agora
Okładka książka Pawła Piotra Reszki ‘Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota’, wyd. Agora Fot. materiały prasowe
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com