Archive | 2019/11/23

Żydowską policją w getcie warszawskim kierował katolik Józef Szeryński

Żydowską policją w getcie warszawskim kierował katolik Józef Szeryński

Katarzyna Person


Józef Szeryński (1893-1943) z adiutantem w getcie warszawskim. Nie wiadomo, kiedy Szeryński przeszedł na katolicyzm. W dokumentacji Policji Państwowej występuje wyłącznie pod tym nazwiskiem. Wcześniej prawdopodobnie nazywał się Szenkman (Fot. Żydowski Instytut Historyczny. Sygn. MŻIH E-1/3/3)

Józef Szeryński w Policji Państwowej osiągnął wszystko, co było możliwe przy jego skromnym doświadczeniu wojskowym i wykształceniu. Był m.in. pierwszym w jej dziejach rzecznikiem prasowym. W 1940 r. został szefem żydowskiej policji w getcie warszawskim. Jak do tego doszło?

Fragment książki „Policjanci. Wizerunek Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie warszawskim” Katarzyny Person nominowanej do Nagrody Historycznej m.st. Warszawy im. Kazimierza Moczarskiego. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Oficjalne polecenie zorganizowania milicji żydowskiej Czerniaków [Adam, przewodniczący warszawskiego Judenratu – dop. red.]. otrzymał 12 października 1940 r. razem z informacją o utworzeniu getta w Warszawie. Już następnego dnia na posiedzeniu Judenratu wybrano komisję weryfikacyjną dla przyszłych porządkowych.

Wybór odpowiedniej osoby na stanowisko kierownika Służby Porządkowej, tak jak i w innych gettach, w Warszawie pozostawiono w gestii przewodniczącego Judenratu. Według Tadeusza [?] Witelsona, członka Służby Porządkowej i jednocześnie współpracownika Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego, wyboru kierownika dokonano na spotkaniu w mieszkaniu właściciela fabryki cukierków i członka Judenratu w Warszawie, Leopolda Kupczykiera, przy ulicy Pańskiej 69. Na spotkaniu miał być też obecny inny członek Judenratu, przedwojenny sędzia Edward Kobryner, Adam Czerniaków oraz kandydat na kierownika: konwertyta, przedwojenny oficer Policji Państwowej, obecnie pracownik biurowy, Józef Szeryński.

Adam Czerniaków, z wykształcenia chemik, przed wojną był radnym Warszawy i radcą gminy żydowskiej. W jego gabinecie wisiał portret Józefa Piłsudskiego, którego nie zdjął nawet w czasie okupacji. Gdy zamknięto getto, został przewodniczącym Judenratu (Rady Żydowskiej). Po rozpoczęciu Wielkiej Akcji odmówił podpisania obwieszczenia o wysiedleniu Żydów i następnego dnia w swoim gabinecie popełnił samobójstwo, zażywając cyjanek potasu. Fot. Domena publiczna

Kim był Józef Szeryński?

Józef Szeryński, człowiek obdarzony dużą ambicją i talentem, był pod wieloma względami kandydatem idealnym. Urodzony w 1893 r. jako Józef [?] Szenkman, ukończył siedem klas gimnazjum, służył w armii rosyjskiej, a od 1920 r. w polskiej Policji Państwowej. W marcu 1920 r. otrzymał awans na komisarza, rok później na nadkomisarza, w styczniu 1930 r. na podinspektora.

W kwietniu 1929 r. został kierownikiem nowo utworzonego Referatu Prasowego Komendy Głównej Policji Państwowej, był więc pierwszym rzecznikiem prasowym polskiej policji.

Od maja 1935 do września 1939 r. służył jako oficer inspekcyjny Komendy Wojewódzkiej w Lublinie. Pomimo stosunkowo niewielkiego wykształcenia i, co było bez wątpienia większą przeszkodą, braku zasług podczas pierwszej wojny światowej i później wojny polsko-bolszewickiej, Szeryński bardzo szybko piął się po kolejnych szczeblach kariery policyjnej. Choć niechętni mu twierdzili, że jako jeden z niewielu Polaków pochodzenia żydowskiego na tak wysokim szczeblu Policji Państwowej był wyobcowany i czuł się niespełniony, trudno zgodzić się z tą opinią. Z przebiegu jego kariery wynika jednoznacznie, że Szeryński osiągnął w jej strukturach wszystko, co możliwe przy jego skromnym doświadczeniu wojskowym i wykształceniu.

Ogromnym atutem Szeryńskiego jako przyszłego kierownika Służby Porządkowej była znajomość organizacji sił policyjnych. W 1922 r. wszedł w skład delegacji tworzącej Policję Państwową na Śląsku, mającej na celu między innymi zorganizowanie dla rekrutów przyspieszonych, czterotygodniowych kursów policyjnych. Szeryński już na początku kariery zdobył umiejętności, które okazać się miały bezcenne po objęciu przez niego funkcji w getcie. Organizacją policji interesował się zresztą przez cały okres międzywojenny, poświęcając jej publikacje w policyjnej prasie specjalistycznej.

Wśród artykułów, które publikował w tych latach, są opracowania z historii Policji Państwowej, specjalistyczne studia z zakresu regulacji prawnych czy szczegółowe opisy technik działań policjantów bogato opatrzone historiami czerpanymi z własnego doświadczenia. Najciekawsze są chyba jednak te, w których Szeryński dotyka realiów policyjnej codzienności, bardzo bezpośrednio, żywym, dynamicznym językiem, zwracając się do funkcjonariuszy w najbardziej podstawowych kwestiach od wyglądu zewnętrznego, po dobre maniery. Teksty te w pełni potwierdzają krążącą wśród gettowych policjantów opinię o Szeryńskim jako o policjancie z powołania, człowieku w pełni identyfi kującym się ze służbą i bardzo poważnie ją traktującym, a równocześnie znakomicie odnajdującym wspólny język z szeregowymi funkcjonariuszami.

Getto warszawskie: Ulica Smocza, odcinek od Pawiej na północ. Bundesarchiv, Bild

Jak dowodzi jego przedwojenna kariera, Szeryński równie dobrze odnajdywał się wśród wyższych szarż. W listopadzie 1930 r. dziennik „Dobry Wieczór” donosił o elitarnej grupie towarzyskiej spotykającej się co tydzień w kawiarni „Ziemiańska”: „Należy do niego do tej pory 15 osób. Każdy członek klubu otrzymał przezwisko. Przy stoliku klubu wprowadzono specjalną tablicę na marmurze, z wyrytymi godzinami, kiedy jest stale zajęty”. Ciekawostką było, że oprócz znanych przemysłowców, artystów i prawników do grupy nazywanej „meliną” należało też dwóch wysokiej szarży policjantów: nadinspektor K. i podinspektor S.

Podobny wizerunek Szeryńskiego jako człowieka doceniającego uroki życia, a jednocześnie bardzo konkretnego i praktycznego wyłania się z publikowanych w „Polsce Zbrojnej” pod inicjałami J.S. serii krótkich reportaży z podróży po Bałkanach. Malownicze opisy krajobrazów i egzotycznych scenerii miejskich przeplatają się w nich z praktycznymi informacjami na temat cen posiłków i sposobów zachowania bezpieczeństwa. Nawet w czasie podróży turystycznych Szeryński pozostawał przede wszystkim policjantem.

Kto pokieruje żydowską policją w getcie warszawskim?

W wielu źródłach pojawia się informacja, że pomimo swoich kwalifikacji Szeryński otrzymał od Czerniakowa propozycję objęcia stanowiska dopiero wtedy, gdy odrzucili ją dwaj cieszący się w getcie ogromnym prestiżem prawnicy. Pierwszym z nich był Leon Berenson, który, jak pisał policjant Stanisław Gombiński, „uosabiał dla wielu z nas, chyba dla wszystkich, najwyższe cnoty Polaka, Żyda, obywatela i adwokata” i, co równie ważne, był wcześniej zaangażowany w Batalionie Pracy. Berenson był już jednak jesienią 1940 r. słabego zdrowia. Władze getta rozważały też kandydaturę Maksymiliana Schönbacha, byłego oficera armii austriackiej i wieloletniego działacza społecznego. Schönbach odmówił jednak przyjęcia pozycji, zgadzając się tylko na objęcie później niższego stanowiska, kierownika sekretariatu Kierownictwa Służby Porządkowej. Pojawiać się musieli też inni kandydaci, a stanowisko kierownika ŻSP było przez cały okres getta przedmiotem różnego rodzaju rozgrywek. Już w styczniu 1941 r. w „Gazecie Żydowskiej” zamieszczono dosyć enigmatyczną notkę informującą o przypuszczalnych zmianach w kierownictwie ŻSP mających na celu usprawnienie jej działania. Nawiązywała ona prawdopodobnie do wspomnianej w jednej z relacji próby przekazania w tym okresie przywództwa ŻSP Leonowi Berensonowi, który jednak odmówił. Pomimo tej i opisywanych dalej prób zmian na najwyższych szczeblach Służby Szeryński pozostał nieprzerwanie na swoim stanowisku do początku maja 1942 r.

Warszawskie getto na początku 1941 r. Polski granatowy policjant w towarzystwie żydowskiego funkcjonariusza kontrolują przechodniów. W podległej Niemcom policji podczas okupacji służyło kilkanaście tysięcy Polaków Fot. AKG-Images

Według niektórych źródeł to właśnie Berenson miał polecić Szeryńskiego Czerniakowowi, według innych miał to być dziennikarz i znany działacz organizacji asymilatorskich Stefan Lubliner. Tak czy inaczej sprawa wyboru kierownika Służby Porządkowej rozgrywała się w małym, hermetycznym środowisku spolonizowanych Żydów warszawskich. Nawet wśród najbardziej nieżyczliwych Szeryńskiemu nie pojawiały się sugestie, że otrzymał to stanowisko z polecenia gestapo lub Policji Polskiej, chociaż przedwojenne znajomości na pewno były przy rozpatrywaniu jego kandydatury dużym atutem. Wybór osoby związanej z Policją Polską Generalnego Gubernatorstwa, organu nadzorczego nowo tworzonej Służby Porządkowej, był wyborem zrozumiałym i stosowanym również w innych gettach Generalnego Gubernatorstwa. Z dokumentacji polskiego podziemia znajdującej się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie w zespole Delegatury Rządu na Kraj wynika, że

Szeryński był w „zażyłych stosunkach przyjacielskich” z komendantem Policji Polskiej w Warszawie Marianem Kozielewskim i szefem sztabu Bolesławem Buyko, których znał jeszcze z czasów swojej pracy w Komendzie Głównej Policji Państwowej.

Według informacji polskiego podziemia zarówno Kozielewski, jak i Buyko „okazali dużo przyjaźni podinspektorowi Szeryńskiemu w dobie obecnej okupacji”, a więc, jak możemy przypuszczać, pomogli Szeryńskiemu po przyjeździe do Warszawy lub nawet sprowadzili go z Lublina do Warszawy. Gdy Szeryński obejmował stanowisko kierownika ŻSP, Kozielewski był już więźniem Auschwitz, bezpośrednio do jego wyboru ręki przyłożyć więc nie mógł. Jego następca na stanowisku komendanta policji granatowej, podinspektor Aleksander Reszczyński, miał jednak również przedwojenne związki z Szeryńskim. Przez rok, od września 1938 r. do września 1939 r., a więc równolegle z przyszłym kierownikiem ŻSP, Reszczyński pełnił funkcję oficera inspekcyjnego w komendzie okręgowej (wojewódzkiej) Policji Państwowej w Lublinie.

Warszawskie getto w latach 1940-43Warszawskie getto w latach 1940-43 Imperial War Museum

Nie wiemy, jak Szeryński przyjął propozycję objęcia tak wysokiego stanowiska w obcym mu przecież środowisku.

Jego zwolennicy mówili, że się wahał, wiedząc, że nie jest akceptowany przez Żydów Warszawy, przeciwnicy zaś, że objął je z radością wynikającą zarówno z bardzo złej sytuacji finansowej, jak i przerastających jego talent i dotychczasowe osiągnięcia ambicji.

Na pewno jednak, podejmując tę decyzję, nie mógł wiedzieć, jaką rolę policja żydowska odgrywać będzie w życiu niezamkniętego jeszcze przecież getta. Oficjalnie objął swoje stanowisko 26 października 1940 r. Wszystko wskazywało na to, że Czerniaków wybrał właściwego człowieka do zorganizowania służby, która wtedy miała być w ścisłym znaczeniu tego słowa służbą porządkową. Silna osobowość Szeryńskiego sprawiła jednak, że choć Służba Porządkowa miała początkowo być całkowicie zależna od Judenratu jako – jak w przypadku Batalionu Pracy – jeden z jej wydziałów, do całkowitego jej podporządkowania w praktyce nigdy nie doszło. W dużej mierze zaważyła na tym konfrontacja Szeryńskiego z członkami Judenratu obejmującymi kierownictwo Wydziału XVII. Przewodniczącym Wydziału Służby Porządkowej został wspomniany już Leopold Kupczykier. Kupczykier nie miał wykształcenia ani doświadczenia, które pozwoliłoby mu kontrolować Służbę, a narastający konfl ikt pomiędzy nim a Szeryńskim doprowadził z czasem do zmiany na tym stanowisku. Kupczykiera zastąpił działacz społeczny, adwokat Bernard Zundelewicz.

Funkcjonariusze I Rejonu Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie warszawskim Fot. Żydowski Instytut Historyczny. Sygn. MŻIH E-1/15/6

Odgrywał on jednak w ŻSP rolę marginalną (określaną przez Adlera mianem „drugorzędnej dekoracji”), a wszystkie decyzje podejmował Szeryński. Z Dziennika Adama Czerniakowa i powojennych relacji jego współpracowników wynika, że również sam prezes Judenratu miał bardzo ograniczony wpływ na Służbę Porządkową, choć pozostawał z Szeryńskim w bardzo dobrych stosunkach. Spotykali się często (co najmniej raz w tygodniu udawali się razem do komendy policji bezpie czeństwa i służby bezpieczeństwa [KdS Warschau]), a o ich zażyłości świadczyć mogły też wspólne sobotnie wyjazdy do Otwocka, gdzieb Czerniaków odpoczywał od codziennej pracy.

Agenci gestapo w żydowskiej policji

Jednym z pierwszych kroków Szeryńskiego było dobranie sobie współpracowników. Obejmując funkcję, zastał już na wyższych stanowiskach byłych funkcjonariuszy Straży przy Batalionie Pracy, którzy automatycznie przeszli do nowo tworzonej Służby Porządkowej.

Z relacji wynika jednoznacznie, że Straż była silnie zinfiltrowana przez gestapo, które umieszczało w jej szeregach swoich protegowanych.

Jednym z nich był jej kierownik, Marian Händel, w ŻSP mianowany zastępcą Szeryńskiego, jeden z głównych pośredników pomiędzy Judenratem a administracją niemiecką. Jak pisał Gombiński:

[…] był on używany do wszystkich śliskich posług, kiedy potrzebny jest człowiek gładki, dobrze się pod względem zewnętrznym prezentujący, zręczny i z tupetem. A że te sprawy umiał załatwiać i miał „swoich” Niemców, więc rósł w znaczenie, środki, tuszę. Nie bawił się w skrupuły, nie „zbawiał ogółu”, nie poświęcał się. W atmosferze kuluarów, intryg, kombinacji, kolacyjek był to the right man on the right place.

Marian Händel (1908-1983) – przed wojną zajmował się handlem, w getcie zastępca kierownika Żydowskiej Służby Porządkowej. Po wojnie mieszkał w Wenezueli. Fot. Żydowski Instytut Historyczny. Sygn. MŻIH E-1/6/2

Nie ulega wątpliwości, że portret malowany przez Gombińskiego był tylko w niewielkim stopniu przerysowany i Händel był naprawdę człowiekiem o dużych możliwościach. Jak pisze w studium działalności Adama Czerniakowa Marcin Urynowicz, Händel pozostawał z prezesem Judenratu w pewnej zażyłości i służył mu pomocą jako jeden z jego najważniejszych łączników z SS i informator. Miał szczególnie dobre kontakty z komisarycznym burmistrzem na m. Warszawę Ludwigiem Leistem i kierownikiem wydziału przesiedleń Waldemarem Schönem. To dzięki tym kontaktom dowiedział się o planach zamknięcia getta, o czym jako pierwszy poinformował Czerniakowa. Stosunek Szeryńskiego do Händla był zdecydowanie negatywny i w końcu udało mu się w dużej mierze odsunąć go od władzy. Gdy w maju 1941 r. Komisarzem do spraw dzielnicy żydowskiej został Heinz Auerswald, Händel utracił wpływy na rzecz innego współpracownika gestapo, Izraela Firsta.

Pozostałe kierownicze stanowiska w Służbie Po rządkowej Szeryński powierzał swoim znajomym jeszcze sprzed wojny, głównie prawnikom, pochodzącym ze środowisk silnie spolonizowanych czy zasymilowanych. Szeryński, pomimo swojej przedwojennej pozycji, był w getcie człowiekiem znikąd. Nic dziwnego, że otoczył się osobami, które znał i którym ufał. Dzięki takiej znajomości do ŻSP dostali się wspomniani już adwokat z Włocławka Stanisław Gombiński czy Stefan Lubliner, któremu powierzono prowadzenie kancelarii Kierownictwa Służby Porządkowej. Nie wszyscy, których nowy kierownik wprowadził do Służby, mieli jednak odpowiednie kwalifikacje. Ze wspomnień niechętnych mu policjantów wyłania się obraz koterii „pułkownikowskiej”.

Szeryński „za pokorę i posłuszeństwo płacił awansami, rozmaitymi przywilejami i… udziałami w dochodach; opornych natomiast, krnąbrnych i krytycznych gnębił z zaciekłością bezprzykładną”.

Symbolem takich praktyk stali się bracia Stanisław i Marceli Czaplińscy, przed wojną drobni przedsiębiorcy, którzy po wybuchu wojny udzielili przyszłemu kierownikowi ŻSP pomocy materialnej i pomogli w znalezieniu pracy, gdy przyjechał z Lublina do Warszawy. Szeryński musiał obydwu braciom bardzo ufać, skoro mianował Stanisława swoim adiutantem, a Marcelego kierownikiem działu gospodarczego. (…)

Strażniczki Aresztu Centralnego w getcie warszawskim Fot. Żydowski Instytut Historyczny. Sygn. MŻIH E-2/3/2

Rekrutacja do żydowskiej policji

Zgodnie z ustaleniami komisji wery?kacyjnej dla przyszłych porządkowych, warunkami przyjęcia do ŻSP były: wiek od 21 do 40 lat, ukończone 6 klas szkoły średniej, odpowiednie zdrowie, wzrost – minimum 170 cm, waga – minimum 60 kg, odbyta służba wojskowa, nienaganna przeszłość (niekaralność) oraz referencje dwóch osób znanych w dzielnicy. Rekrutacja wzbudziła ogromne zainteresowanie.

„Gazeta Żydowska” podawała, że złożono „wiele tysięcy podań” i 8 listopada poinformowała czytelników, że dalsze podania nie będą przyjmowane.

Rekrutacja była kilkustopniowa. (…) Po złożeniu podania kandydat stawał przed komisją, która wery?kowała jego podanie i kierowała na badania przeprowadzane przez komisję lekarską. Jeśli przeszedł je pozytywnie, musiał jeszcze stanąć przed tzw. superrewizją – komisją, której przewodził Szeryński (z czasem, jak pisze Gombiński, komisja stała się organem jednoosobowym), i to on podejmował ostateczną decyzję. Szeryński cieszył się więc dużą niezależnością, jeśli chodzi o skład Służby. Trudno jednak stwierdzić, czy była to świadoma decyzja Czerniakowa i oznaka jego zaufania do Szeryńskiego, czy raczej zaniechanie wynikające z ogromu zadań, jakie spadły w tym okresie na Judenrat i jej prezesa. Tak czy inaczej ŻSP od początku zyskała pewną autonomię; wpływ Judenratu, a nawet administracji niemieckiej, na jej kształt był stosunkowo niewielki.

Decyzję Szeryńskiego zatwierdzał sekretarz Komisji Radców, który przeprowadzał wywiad na temat kandydata. (…)

Nie wszystkie ze szczegółowych zasad przyjmowania do Służby były ściśle przestrzegane. Poza niejasnymi kryteriami badania „kwalikacji duchowych” komisja rekrutacyjna nie miała możliwości ustalenia niekaralności kandydatów. Stanisław Adler, podobwodowy w Wydziale Organizacyjno-Administracyjnym ŻSP, który uczestniczył w pracach komisji rekrutacyjnej, opisuje w swoich wspomnieniach kilka barwnych postaci znanych przedwojennych przestępców usiłujących wszystkimi dostępnymi sposobami dostać się do Służby. Według Adlera, co najmniej dziesięciu kandydatów zostało skreślonych z listy przyjętych po negatywnej wery?kacji ich zaświadczeń po „aryjskiej stronie” Warszawy. Problemem okazało się też znalezienie kandydatów na wyższe stanowiska znających jidysz. W grudniu 1940 r. „Gazeta” donosiła, że: „Wobec nie władania przez część członków Żydowskiej Służby Porządkowej językiem żydowskim, powstają niejednokrotnie trudności przy wykonywaniu ich funkcji. Kierownictwo ŻSP uruchamia kursy żydowskiego dla nieznających tego języka. W przyszłości zwracać się będzie uwagę, aby kandydaci do ŻSP, obok innych kwalifkacji posiadali również i znajomość języka żydowskiego”. Pomimo tych zapewnień język polski pozostał jedynym obowiązującym przez cały okres getta w administracji wewnętrznej Służby Porządkowej. (…)

Ofcjalna rekrutacja do Żydowskiej Służby Porządkowej skończyła się jesienią 1940 r. W połowie listopada 1940 r. stan ŻSP wynosił 1635 osób. Dodatkowych rekrutów przyjęto jeszcze w styczniu 1941 r., powiększając liczbę funkcjonariuszy do 2000, choć nie wiadomo, jak wyglądał ten nabór. (…)

Relacje z getta nie potwierdzają ukształtowanego po wojnie stereotypu o dominacji w szeregach ŻSP konwertytów. To prawda, że wśród najbliższych współpracowników Szeryńskiego byli ochrzczeni Żydzi, ale też zdarzało się, że Komisja Radców odrzucała kandydata, jeśli podczas wywiadu, który przeprowadzała na jego temat, nabrała podejrzenia, że jest ochrzczony.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel’s European ‘Friends’

Israel’s European ‘Friends’

Caroline Glick


It’s high time for the Jewish state to abandon its delusions about Europe.

Tuesday morning, the European Court of Justice (ECJ) released an anti-Semitic bombshell. It decreed that all EU member states must affix special labels to Jewish-made Israeli “foodstuffs” produced beyond Israel’s 1949 armistice and exported to EU member states. The ruling was made in response to a lawsuit brought before a French court by Psagot winery, located north of Jerusalem.

Psagot’s manager Yaakov Berg was represented by a consortium of attorneys led by Brooke Goldstein, the founder and executive director of the Lawfare Project in New York. The focus of the Lawfare Project’s work is defending Israel and Jews from discrimination.

Israeli political leaders and American Jewish leaders roundly and rightly condemned the court ruling as anti-Israel, biased and anti-Semitic.

Psagot brought suit before a French administrative court to appeal a 2016 French regulation requiring the special labeling of Jewish-made Israeli foods produced beyond the 1949 armistice lines. Psagot and its attorneys argued before the French court that the French regulation contradicted European law by imposing illegal trade barriers. The French court referred the issue to the ECJ in the form of two questions: does EU law require EU states to impose discriminatory labeling requirements on Jewish-made products from the disputed territories, and, if it doesn’t, does EU law still permit member states to adopt such labeling requirements on their own.

In the background of the case was a 2015 “interpretive notice” issued by the European Commission that had instructed all EU member states to apply the special discriminatory labels to all Jewish-made Israeli goods produced beyond the 1949 armistice lines. Senior jurists in and out of government explain that the interpretive notice was a blow to Israel, but it did not legally require EU states to do anything. The notice could only have become legally binding if it had been unanimously adopted by EU states in the European Council.

Israeli lawyers noted at the time that the European demand for discriminatory labels violated international trade law, but this made no impression on European decisionmakers.

The French court’s referral to the ECJ was a big deal. It created a means for anti-Israel forces in the EU to render the interpretive notice from 2015 legally binding on all EU states without obtaining unanimous consent. ECJ judgments bind all EU states.

Once the matter was moved to the ECJ for a determination, senior international jurists and Israeli government officials began requesting that Psagot and the Lawfare Project pull their lawsuit. Writing at Arutz 7, former Justice Minister MK Ayelet Shaked, who dealt with the issue during her tenure, revealed Tuesday that she and a senior Justice Ministry official repeatedly urged, indeed “begged,” Psagot and its attorneys to withdraw their lawsuit. Speaking to the media Tuesday, Foreign Minister Yisrael Katz said that Foreign Ministry officials submitted similar requests that Psagot withdraw its lawsuit.

Israel and Psagot never stood a chance of getting justice at the ECJ

In late June of this year, the urgency of the entreaties grew.

According to ECJ procedure, before the judges render their verdict, the court’s advocate general publishes his recommended verdict. It is rare for the court to rule in a manner that contradicts its advocate general’s recommendation. In late June, the advocate general recommended answering that it is obligatory for EU member states to affix discriminatory labels to Israeli Jewish imports from Israeli territory beyond the 1949 armistice lines.

Once his recommendation was published, any residual hope the ECJ would act in accordance with international trade law and reject the proposed discriminatory labelling policy was extinguished.

But then, with or without the advocate general’s recommendation, Israel and Psagot never stood a chance of getting justice at the ECJ. Before it is a judicial body, the ECJ is a political arm of the EU whose job it is to uphold EU policies and strengthen EU institutions.

The EU’s policy towards Israel has been clear for a very long time.

For decades, the EU has been waging a hostile campaign against Israel. The goals of its campaign are to call Israel’s right to exist into question, weaken Israel economically and politically, and strengthen Israel’s enemies at Israel’s expense. The EU wages its campaign through political, diplomatic and economic warfare.

Non-governmental organizations registered in Israel and financed and directed by the European Union and its member states are strategic weapons in this campaign

Non-governmental organizations registered in Israel and financed and directed by the European Union and its member states are strategic weapons in this campaign. These European-financed and directed Israeli registered and staffed NGOs routinely submit petitions to Israel’s High Court of Justice whose purpose is to stymie the government’s ability to implement duly promulgated policies and undermine the IDF’s ability to defend the country.

At the UN, EU member states vote against Israel and for its enemies as a general practice. They support UN bodies including the UN Human Rights Committee, UNRWA and UNESCO that routinely and maliciously target Israel.

The EU leverages its trade and scientific cooperation with Israel to normalize boycotts of Israeli companies, institutions and Jewish citizens who operate beyond the 1949 armistice lines.

As for Europe’s support for Israel’s enemies, led by Germany, the EU refuses to walk away from the nuclear deal with Iran, or reinstate economic sanctions against Iran in light of its open material breaches of the limitations the nuclear deal placed on its nuclear activities.

So too, led by Germany, the EU refuses to designate all arms of Hezbollah as a terror group. This pro-Hezbollah policy has the deadly result of enabling the Iranian-controlled terror group to operate and raise money openly in Europe.

Both of these policies, which pave Iran’s way to a nuclear arsenal and empower its foreign legion are hostile acts towards Israel.

Then there is the EU’s adulation of the Palestinians. EU institutions do not merely legitimize Palestinian terror groups, including Hamas and the PFLP. They enthusiastically embrace them. For instance, the European parliament has repeatedly hosted senior Palestinian terrorists. It has given standing ovations to senior Palestinian officials including Mahmoud Abbas as they revived medieval antisemitic blood libels. Abbas for instance, accused Israeli Jews of deliberately poisoning wells.

In the face of the EU’s implacable, long standing and steadily expanding efforts to harm Israel, the notion Israel can reasonably expect to ever receive a fair hearing from any EU body is ridiculous.

Stunningly, even after their defeat at the ECJ, the Psagot winery and its legal team refuse to accept this truth. In an interview Tuesday with JNS news service, Goldstein said that Europe itself is the verdict’s biggest loser.

In her words, “The ruling opens the floodgates where consumers in any EU country will be able to insist that any consideration important to them before they purchase a product – whether social, political, environmental or other – will have to be included on the labeling of any product being imported. Not just from Israel.”

This is untrue. The verdict – like the EU’s legally unsupported claim that Israeli “settlements” built beyond the 1949 armistice lines are illegal – is not general. It is very specific. It applies only to Israel. The ECJ’s ruling will not be applied on behalf of vegans and Tibetans. Everyone knows it was directed against Israel and its Jewish citizens alone. The verdict was political, not legal.

For all that, Justice Ministry and Foreign Ministry officials are wrong to attack the Psagot winery and its attorneys for their willful blindness. They themselves are afflicted by the same impairment.

In their contacts with the EU, its agencies and aligned organizations, government officials act on the basis of the mistaken belief that it is possible to convince the Europeans to abandon their hostile positions against Israel through reasoning and evidence. Perhaps the best example of this misguided Israeli practice is the respect Israel accords the prosecutors at the International Criminal Court (ICC).

ICC investigators are currently preparing charges against Israelis for so-called war crimes on the basis of false accusations submitted by the Palestinians. The Palestinian complaints relate both to the IDF’s military activities and to settlement activities carried out by the Israeli government and Israeli citizens.

Government officials have to abandon their delusion that Europe is Israel’s enlightened ally with whom Israel can reason

According to government officials, the reason Prime Minister Benjamin Netanyahu is preventing the evacuation of the illegal Palestinian outpost Khan al-Ahmar despite the fact that the High Court of Justice ordered its dismantlement over a year ago is fear that implementing the court decision will subject Israel to war crimes charges at the ICC.

In September 2018, the Trump administration announced that it was ending all cooperation with the ICC due to its political nature and its institutional hostility towards the United States and Israel.

Following this announcement, the US denied a visa to an ICC prosecutor scheduled to visit the US to investigate complaints submitted to the ICC against US soldiers for actions they allegedly perpetrated in Afghanistan.

Shortly after the policy was presented, the State Department announced it was ordering the closure of the PLO representative office in Washington, DC due to the PLO’s refusal to withdraw the complaints it submitted to the ICC against Israel.

Unlike the Americans, Israel continues its dialogue with the ICC prosecutor and permits the prosecutor’s representatives to enter Israel in the hopes of convincing the ICC of Israel’s innocence. But the fact the ICC is even giving a hearing, let along proceeding, with its investigations of false accusations against Israel is proof that it is a hostile body. It will never give a fair hearing to Israel.

Just as permitting the inherently hostile ECJ adjudicate issues related to Israeli Jewish exports from Israeli-controlled territory was a mistake that harmed Israel, so Israel’s legitimization of the ICC will come back to haunt it.

Berg, Goldstein and their associates insist that they were compelled to act because the Israeli government refused to lift a finger against the EU. Their allegation of government inaction is valid. The government has an obligation to aggressively respond to Europe’s hostile behavior.

To this end, the time has come to end the tax-exempt status of hostile European-funded and directed NGOs.

It is also time for Israel to act in the legal arena in jurisdictions that are not inherently hostile to the Jewish state. For instance, Israel should seek justice against the EU’s hostile and unfair trade practices at the World Trade Organization’s arbitration bodies and in US courts.

But before Israel can do any of these things, government officials have to abandon their delusion that Europe is Israel’s enlightened ally with whom Israel can reason.

Europe is not enlightened and it is not Israel’s ally. It is not susceptible to reason and evidence.

It is a hostile post-national governing structure that is conducting political, diplomatic and economic warfare against Israel to harm the Jewish state and assist its enemies.

So long as our leaders and our officials refuse to accept this basic truth, we will continue to experience defeat and discrimination as individuals and collectively at the hands of our European “friends.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com