Archive | 2019/12/08

Śmierć dla zbrodniarzy z Majdanka. “Egzekucje niczego nie rozwiązały. Wieczorem wielu ludzi poszło się upić”

Śmierć dla zbrodniarzy z Majdanka. “Egzekucje niczego nie rozwiązały. Wieczorem wielu ludzi poszło się upić”

Marta Grzywacz


Egzekucję pięciu spośród sześciu zbrodniarzy (Pohlmann popełnił samobójstwo) oglądało 25 tys. osób. Na zdjęciu strażnik Schöllen i kapo Stalp tuż przed powieszeniem (Fot. IPN)

Rozprawa ze schwytanymi esesmanami z obozu na Majdanku przebiegła błyskawicznie: 27 listopada 1944 r. rozpoczął się ich proces, 2 grudnia lubelski sąd skazał ich na śmierć, a następnego dnia zostali publicznie powieszeni.

Żołnierze muszą strzelać w powietrze, bo tłum zaczyna otaczać oskarżonych. Za moment mieszkańcy Lublina rozszarpią zbrodniarzy na kawałki. Za moment (…), sprawiedliwości stanie się zadość. Z balkonów, okien i chodników rozlegają się okrzyki: „Śmierć! Śmierć!” – opisywał pierwszy dzień procesu oprawców z Majdanka „Głos Ludu”, założony w Lublinie w 1944 r. tuż po ustanowieniu władzy PKWN.

Oskarżonych do Domu Żołnierza, gdzie miał się odbyć proces, celowo poprowadzono ulicami miasta. To miało podgrzać emocje i tak podsycane już przez sowiecką propagandę. Lublin, Polska i reszta świata miały być przekonane nie tylko o tym, jak ważne jest szybkie osądzenie niemieckich zbrodniarzy, ale też o tym, że nowa władza ma legitymację, aby to zrobić. Dlatego na dzień przed rozpoczęciem procesu mieszkańcom Lublina pokazano film Aleksandra Forda „Cmentarzysko Europy” opowiadający o zbrodniach na Majdanku. Zdjęcia nakręcono tuż po przejęciu obozu przez żołnierzy 1. Frontu Białoruskiego w lipcu 1944 r. Widać na nich ekshumację tysięcy ofiar i cele lubelskiego więzienia Gestapo, gdzie wśród ciał zabitych zrozpaczone rodziny poszukiwały bliskich. Mieszkańców wpuszczono też na teren obozu. W rezultacie, gdyby nie wojsko, doszłoby do samosądu. Skończyło się na przekleństwach, wygrażaniu pięściami i pluciu w twarz.

27 listopada 1944 r. przed sądem w Lublinie stanęło sześciu oprawców: najwyższy rangą SS-Obersturmführer Anton Thernes, szef obozowej administracji, odpowiedzialny za wyżywienie i pracę niewolniczą więźniów, nad którymi osobiście się znęcał; jego asystent Wilhelm Gerstenmeier; strażnicy: Hermann Vögel i Theodor Schöllen, oraz dwóch niemieckich kapo: Heinz Stalp i Edmund Pohlmann. Zostali schwytani w okolicach Lublina. Ewakuowali się z Majdanka w ostatniej chwili i nie zdążyli daleko uciec.

Zbyt nieprawdopodobne

Już w kwietniu większość więźniów, około 12-15 tys. osób, wywieziono do obozów w Natzweiler, Gross-Rosen, Auschwitz, Płaszowie, Ravensbruck i Mauthausen. Ostatnia, blisko tysięczna grupa wyszła w lipcu w marszu śmierci. Na dzień przed wycofaniem się Niemcy rozstrzelali na terenie Majdanka blisko 700 osób z więzienia Gestapo w Zamku Lubelskim.

22 lipca 1944 r. rozpoczęły się walki o Lublin, a rankiem następnego dnia Sowieci weszli do oddalonego od centrum miasta o 4 km obozu, który był prawie pusty. Pozostało w nim kilkaset osób, głównie żołnierzy radzieckich, często dezerterów, którzy przeszli na stronę nazistów, i rannych lub kalek po walkach na froncie, przebywali w obozowym szpitalu i nie byli ujęci w ewidencji obozowej. Na filmach dokumentalnych widać, że patrzą na swoich rodaków bez cienia radości, słusznie przypuszczając, że nie czeka ich nic dobrego.

Mimo że Niemcy starali się zatrzeć ślady, dowody zbrodni były ewidentne. Krematorium nie zdążyło jeszcze ostygnąć, dymiły góry popiołów, a na dziedzińcu leżała sterta 800 tys. par butów. Odkryto siedem komór gazowych. Dziennikarze nie mogli uwierzyć w to, co widzą, brytyjski „The Times” odmówił opublikowania korespondencji Alexandra Wertha, uznając, że padł ofiarą sowieckiej propagandy. Dopiero gdy alianci wyzwolili Bergen-Belsen i Buchenwald, doniesienia z Majdanka i Auschwitz zostały uznane za prawdziwe.

Na podstawie ilości popiołów, wydajności krematorium i liczby butów członek polsko-radzieckiej komisji do badania zbrodni niemieckich Piotr Sobolewski stwierdził, że na Majdanku zginęło 1,5 mln osób. Nie zweryfikowano tych danych, mimo że już podczas procesu wyszło na jaw, że do obozu zwożono ubrania i buty żydowskich więźniów z innych obozów, które po naprawie były wysyłane dla cywili w zbombardowanych przez aliantów niemieckich miastach. Tomasz Kranz, dyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku, na podstawie przeprowadzonych analiz twierdzi dzisiaj, że przez Majdanek przeszło około 150 tys. osób.

Na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i w komorach gazowych życie straciło blisko 80 tys. więźniów, w tym 60 tys. Żydów.

Budowany od jesieni 1941 r. obóz początkowo miał być przeznaczony dla jeńców, w lutym 1943 r. został przemianowany na koncentracyjny, a w końcu stał się obozem zagłady i istotnym ogniwem realizacji „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Był również wykorzystywany jako obóz karno-przejściowy dla polskiej ludności wiejskiej.

Proces oprawców z Majdanka. To nie będzie zemsta

Majdanek był pierwszym dużym obozem koncentracyjnym przejętym przez aliantów, dlatego proces jego oprawców stanowił przedmiot szczególnej troski nowych polskich władz. Zwycięzcy zamierzali pokazać, że będą postępować zgodnie z prawem polskim i międzynarodowym i że nie będą się kierować zemstą.

Przygotowania zaczęły się już w sierpniu 1944 r., gdy sowieckie i polskie władze stworzyły Polsko-Radziecką Komisję Nadzwyczajną do zbadania zbrodni niemieckich dokonanych w obozie na Majdanku. Jej szefem został Andrzej Witos, wiceprzewodniczący PKWN i kierownik departamentu rolnictwa, którego z powodu częstych nieobecności zastępował Dimitrij Kudriawcew, minister sprawiedliwości ZSRR i członek Nadzwyczajnej Radzieckiej Komisji do badania zbrodni niemieckich. Członkami komisji byli także polscy i sowieccy lekarze – eksperci medycyny sądowej, kryminolodzy, były rektor KUL-u prof. Józef Kruszyński i były szef Polskiego Czerwonego Krzyża Ludwik Chistians. Mimo że polskie i radzieckie władze starały się podciągnąć zagładę Żydów pod „morderstwa obywateli polskich”, w skład komisji włączyły także szefa Referatu do spraw Pomocy Ludności Żydowskiej Emila Sommersteina.

Komisja nie mogła się oprzeć na dowodach w postaci dokumentów, bo te Niemcy zniszczyli, akt oskarżenia przygotowano więc na podstawie zeznań świadków i przesłuchań oskarżonych. Podstawą prawną był dekret PKWN z 31 sierpnia 1944 r. „O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy”. Pierwszy artykuł głosił: Kto, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego lub z nim sprzymierzonego brał udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród ludności cywilnej albo osób wojskowych lub jeńców wojennych, podlega karze śmierci.

Muzeum na Majdanku – w czasie II Wojny Światowej mieścił się niemiecki obóz koncentracyjny Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Główny prokurator Jerzy Sawicki zamierzał udowodnić, że oskarżeni brali udział w torturowaniu i mordowaniu więźniów, a zatem zasługują na śmierć. Dwóch niemieckich kapo oskarżono dodatkowo o gwałty na więźniarkach, często w obecności członków ich rodzin.

Nie do obrony

Już na początku doszło do prawniczego pojedynku między sądem i prokuraturą a obroną. Żaden z adwokatów nie kwapił się stawać po stronie oskarżonych. Adwokat z urzędu Wojciech Jarosławski prosił o zwolnienie go z obowiązku reprezentowania oskarżonych, powołując się na prawo o adwokaturze, które nakazuje bronić prawa i sprawiedliwości, a nie zbrodni. Przyznał tym samym, że uważa swoich klientów za winnych. Przewodniczący składu sędziowskiego Bogdan Zembrzuski odrzucił tę prośbę. Adwokat Kazimierz Krzymowski próbował więc argumentować, że sąd w Lublinie jest niewładny sądzić oskarżonych, którzy według konwencji haskiej i genewskiej powinni mieć status jeńców wojennych i podlegać sądom wojskowym, ale prokurator Sawicki oponował. Jako członkowie SS, a więc zbrodniczej formacji stworzonej do eksterminacji cywili, oskarżeni nie są żadnymi jeńcami, tylko pospolitymi kryminalistami.

Na ławie oskarżonych w Lublinie zasiadło sześciu zbrodniarzy, od lewej: Anton Thernes, Wilhelm Gerstenmeier, Hermann Vögel, Theodor Schöllen, Heinz Stalp i Edmund Pohlmann Fot. IPN

Nie było wyjścia – obrońcy musieli przystąpić do pracy.

Oskarżeni przyznawali, że wiedzieli albo słyszeli o horrorze więźniów na Majdanku, ale zaprzeczali, że brali udział w ich mordowaniu.

Kapo Stalp zeznawał, że więźniowie pracowali od 6 rano do 6 wieczorem, ich posiłki były skromne, co w połączeniu z ciężką pracą powodowało wysoką śmiertelność.

Owszem, był obecny podczas gazowania więźniów i widział, jak kolejne grupy zmuszano do wejścia do komory gazowej wprost na ciała, które były jeszcze w środku, ale w gazowaniu nie brał udziału.

Gerstenmeier także był świadkiem masowych egzekucji, ale nie miał z nimi nic wspólnego.

Thernes upierał się, że był zwykłym księgowym i tylko słyszał o masowej eksterminacji więźniów. Przyznał jednak, że administracja obozu wysyłała duże sumy pieniędzy i kosztowności do Berlina. Zapytany jednak, co by zrobił, gdyby w krematoriach palono niemieckie kobiety i dzieci, Thernes odpowiedział: „Pozostałoby mi chyba samobójstwo”.

Oskarżyciele przedstawili kilkunastu świadków, którzy zeznali, że w zbrodniach na Majdanku brali udział oskarżeni. Romuald Olszański potwierdzał, że Pohlmann należał do najbardziej sadystycznych kapo. Specjalizował się w mordowaniu więźniów wycieńczonych i na granicy życia, tzw. muzułmanów. Tylko w dniu swego przybycia do obozu zabił 18 osób. Schöllen – zeznał Jan Wolski – specjalnym aparatem badał, czy więźniowie mają w zębach ukryte kosztowności, a potem wyrywał te zęby. I nie rozstawał się z pejczem.

Tadeusz Budzyń opisał gazowanie, do którego używano cyklonu B lub tlenku węgla. Zanim zbrodniarze nabrali wprawy w zabijaniu – mówił – więźniowie bardzo długo się dusili. Dora Mintz widziała niemowlęta wyrywane z ramion matek i wrzucane do komory gazowej, a także ludzi, których zmuszano do tego, aby własnymi rękoma wieszali swoich krewnych.

Sąd nie chciał podkreślać martyrologii Żydów, ale oskarżeni sami zwracali na to uwagę. Stalp mówił, że żydowskie matki, idąc z dziećmi do komory gazowej, opowiadały im bajki, Vögel zeznał, że podczas operacji „Erntefest” (Dożynki) 3 listopada 1943 r. 8400 więźniów Majdanka i obozów satelickich, w większości Żydów, zostało rozstrzelanych, a serie z karabinów zagłuszała grająca na cały regulator obozowa radiostacja.

Pięć razy śmierć dla oprawców z Majdanka

Mowa końcowa oskarżycieli była jednym wielkim popisem propagandy. Henryk Cieśluk, pomocnik prokuratora, działacz PPR bez wykształcenia prawniczego, domagając się dla oskarżonych szubienicy, zwracał uwagę na to, że Majdanek był „laboratorium śmierci”, którego początki sięgają historii wczesnogermańskiej, dlatego najlepiej dla Polski będzie, jeśli zbliży się do Europy Wschodniej.

„Mam mówić o karze dla oskarżonych – zaczął dramatycznie Jerzy Sawicki. – Wiem, że normalnie, kiedy prokurator staje przed sądem i prosi o wyrok śmierci, dreszcz grozy przechodzi sąd, prokuratora i publiczność. Czuję całą swoją bezsilność, kiedy na tej sali wymawiam słowa kara śmierci. Odczuwam całą małość środków, jakimi dysponuje demokracja w obliczu takiego przestępstwa”.

Obrońcy, zakładając, że ich argumenty będą odrzucone, przygotowali krótkie wystąpienia. Jedynie Jarosławski próbował dowodzić, że tylko jeden świadek widział, jak jego klient Anton Thernes bił mężczyznę i kobietę. Krzymowski nawet nie starał się bronić Gerstenmeiera i Vögla. Gerstenmeier był prawdziwym „szatanem śmierci” – przekonywał – i chociaż został wciągnięty w tryby potwornej zbrodniczej machiny, to zarówno jemu, jak i Vöglowi należy wymierzyć „stosowną karę”.

Mieszkańcy Lublina oglądają Majdanek. Rok 1944 Państwowe Muzeum na Majdanku

Wszyscy oskarżeni zgodnie oświadczyli, że są niewinni, ale zanim sąd wydał wyrok, kapo Edmund Pohlmann popełnił samobójstwo.

2 grudnia skazano więc na śmierć pięciu oskarżonych. Tego samego dnia polski wymiar sprawiedliwości wydał rozporządzenie, że egzekucja ma być publiczna.

Tylko się upić

3 grudnia w pobliżu krematorium na terenie Majdanka zgromadziło się 25 tys. osób. Zamiast zapadni użyto platform ciężarówek, które ruszyły punktualnie o 11.

Powiesili tych Fryców, którzy kierowali Majdankiem i zabijali ludzi – pisał jeden z obserwatorów w liście do przyjaciela. Możesz sobie wyobrazić, co się tutaj działo. 10 tys. ludzi, tych, którzy stracili tu swoje rodziny, krzyczało i płakało. Tłum chciał rozerwać ich [skazanych] na strzępy.

Pisarz Zbigniew Załuski zapamiętał ten moment inaczej: Tłum, który przed kilkoma dniami omalże nie rozszarpał oskarżonych wraz ze słabiutką eskortą na ulicy, tłum, przeciwko gniewowi którego w imię sprawiedliwości i ładu trzeba było na ulicę czołgi wysłać – teraz milczał, nieświadom zapewne, dlaczego jego pragnienie zemsty nie znajduje w tej egzekucji należytego zaspokojenia. Może – zastanawiał się jeszcze Załuski – z powodu dysproporcji pomiędzy zbrodnią a karą. A może powodem była świadomość, że podczas wojny stało się coś moralnie nieodwracalnego, ludzkość przekroczyła pewną granicę i nie ma powrotu do tego, co było.

Podobne wrażenia miał Jerzy Putrament: Ludzie wychodzili z Majdanka z przekonaniem, że ich poczucie zemsty nie zostało zaspokojone – pisał. – Nastroje były kiepskie. Każdy zrozumiał, że egzekucje niczego nie rozwiązały. Wieczorem wielu ludzi poszło się upić.

Jeszcze jesienią zapadała decyzja, żeby z Majdanka uczynić miejsce pamięci. Zanim to nastąpiło, cała infrastruktura obozu, której Niemcy nie zdążyli zniszczyć, została wykorzystana przez NKWD jako obóz filtracyjny dla żołnierzy AK i WiN, których z Majdanka transportowano potem do gułagów w ZSRR.


Film Aleksandra Forda „Cmentarzysko Europy”

Korzystałam z: Gabriel N. Finder, Alexander V. Prusin „Justice behind the Iron Curtain: Nazis on Trial in Communist Poland”; Marcin Zaremba „Wielka trwoga. Polska 1944-1947”

Zapisz się na przegląd wydarzeń. Codziennie rano i wieczorem
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Żydzi w Polsce odrodzonej, czyli 1191 stron sprzed Zagłady

Żydzi w Polsce odrodzonej, czyli 1191 stron sprzed Zagłady

Adam Dylewski


Wielu zainteresowanych tematyką żydowską działa czasem nieco po omacku, starając się złożyć obraz całości z niewielkich części, nie zawsze do siebie przystających. Tymczasem, na półkach bibliotecznych czekają na chętnych, a także w Internecie (o czym poniżej) Żydzi w Polsce Odrodzonej – dzieło w pełni przekrojowe, stworzone w epoce, przez najlepsze pióra żydowskie, ilustrowane czarno-biało i w kolorze (m.in. Gotlieb, Szyk, Lilien), przede wszystkim łatwo dostępne – po polsku.

Polska Odrodzona zawarła w swoich granicach wielkie, bo przeszło trzy miliony głów liczące, skupienie żydowskie. Już sam fakt uzasadnia potrzebę i korzyści niniejszego dzieła. Obraz nowej rzeczywistości polskiej, jaka wyłoniła się z odzyskaniem państwowego bytu, nie będzie pełny, jeśli nie znajdzie się w nim miejsca dla dorobku kulturalnego i społecznego Żydów polskich. Dorobek taki istnieje, tkwi korzeniami w wiekowych dziejach Żydów na ziemiach Rzeczypospolitej, rozwijał się stale i pogłębiał, podlegał wpływom, płynącym ze środowiska polskiego i wzajemnie na to środowisko oddziaływał. Dorobek ten zbadać i poznać, odszukać jego przejawy w przeszłości, ująć jego rozmiary obecne, przedstawić jego wartość i znaczenie – oto cel obecnego wydawnictwa. Zamiast „orientacyj” czy „programów” w kwestii żydowskiej – mają przemówić fakty i cyfry! Do zsumowania ich zaprosiliśmy najwybitniejszych fachowców, nie szczędząc kosztów na dostarczenie im materiałów, uzyskanych w drodze specjalnych ankiet i wywiadów.

– tak otwierali swoje epokowe dzieło jego wydawcy: Ignacy Schiper (1884–1943), Arie Tartakower (1897–1982) i Aleksander Hafftka (1892–1964). Opublikowane w latach 1932–1933 dwutomowe, wielozeszytowe wydawnictwo nosiło pełny tytuł Żydzi w Polsce odrodzonej: działalność społeczna, gospodarcza, oświatowa i kulturalna. Choć jego skala robiła niezaprzeczalne wrażenie, nikt nie mógł zdawać sobie sprawy ze straszliwego scenariusza, jaki szykowała historia. Już sześć lat później rozpoczęła się okupacja niemiecka, stanowiąca wstęp do ludobójstwa Żydów – Zagłady. Ignacy Schiper zginął na Majdanku, śmierć w obozach, gettach i łagrach poniosło wielu autorów – Ringelblum, Schorr, Bałaban, Hirszhorn, Mieses, Fallek, Ringel, być może Frenkel. Wydawcy Tartakower i Hafftka znaleźli się poza Polską; pierwszy zmarł w Jerozolimie, drugi w Nowym Jorku. Na emigracji życie zakończyli także Friedman, Szpidbaum i Perl, a przywódca Agudy Lewin został sygnatariuszem Deklaracji Niepodległości Izraela. Chyba tylko Peretz i Dobrzyński zmarli jeszcze przed 1939 rokiem. W ten sposób Żydzi w Polsce odrodzonej stali się ostatnią wielką monografią, spisaną jeszcze „za życia”, przed Zagładą, i to od środka, przez samych bohaterów.

Przedstawmy zatem Czytelnikowi, o ile się z nim jeszcze nie zetknął, strukturę tego dzieła. Ujawnia ona jak bogatą panoramę tematów tutaj otrzymujemy, szerszą nawet, niż obiecuje dość rozbudowany tytuł. W świetle przypadającego właśnie jubileuszu stulecia niepodległości uwagę zwracają zwłaszcza części IV i V. Są to dwa tomy sporego formatu (26,5 cm), w twardych płóciennych oprawach. Pierwszy liczy 574 strony, drugi 617. Dzielą się na pięć części, zawierają łącznie 54 teksty, razem 1191 stron druku.

Tom I

Część I. Żydzi w dawnej Rzeczypospolitej Polskiej
  • Ignacy Schiper, Rozwój ludności żydowskiej na Ziemiach dawnej Rzeczypospolitej;
  • Emanuel Ringelblum, Dzieje zewnętrzne Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Wewnętrzna organizacja Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Dzieje gospodarcze i społeczne Żydów Korony i Litwy w czasach przedrozbiorowych;
  • Mojżesz Schorr, Zasadnicze prawa Żydów w Polsce przedrozbiorowej;
  • Ignacy Schiper, Świadczenia Żydów na rzecz państwa i patronów.
Część II. Kultura Żydów w Polsce przedrozbiorowej
  • Jeremiasz Frenkel, Literatura rabiniczna Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Język potoczny Żydów polskich i ich ludowa literatura w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Apologeci i polemiści żydowscy w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Nauki świeckie wśród Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Majer Bałaban, Mistyka i ruchy mesjańskie wśród Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Jeremiasz Frenkel, Chasydyzm wśród Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Majer Bałaban, Lekarze żydowscy w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Ignacy Schiper, Sztuka plastyczna u Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Majer Bałaban, Szkolnictwo żydowskie w dawnej Rzeczypospolitej;
  • Majer Bałaban, Obyczajowość i życie prywatne Żydów w dawnej Rzeczypospolitej;
Część III. Żydzi Polscy w okresie porozbiorowym (do 1918 r.)
  • Filip Friedman, Dzieje Żydów w Galicji (1772–1914);
  • Ignacy Schiper, Żydzi galicyjscy w dobie Wojny Światowej (1914–1918);
  • Ignacy Schiper, Dzieje Żydów na ziemiach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego (od 1795 r. do 1863 r. włącznie);
  • Samuel Hirszhorn, Dzieje Żydów w Królestwie Polskim od 1864 r. do 1918 r.;
  • Jeremiasz Frenkel, Rozwój chasydyzmu wśród Żydów w Polsce porozbiorowej (1795–1918);
  • Ignacy Schiper, Dzieje syjonizmu na ziemiach polskich (do 1918 r.);
  • Arie Tartakower, Ruch proletariatu żydowskiego w dobie przedwojennej;
  • Władysław Konic, Żydzi w Legionach (1914–1917);
  • Ignacy Schiper, Żydzi pod zaborem pruskim (1772–1807, 1815–1918);
  • Ignacy Schiper, Żydzi na Kresach północnych i wschodnich w czasach porozbiorowych [do czasów Aleksandra II, 1881]

Tom II

  • Ignacy Schiper, Żydzi na Kresach północnych i wschodnich w czasach porozbiorowych [ciąg dalszy]
  • Mateusz Mieses, Udział Żydów polskich w nauce (wiek 19. i początek 20-go);
  • Jeremiasz Frenkel, Literatura nowohebrajska w Polsce;
  • Wilhelm Fallek, Twórczość Żydów na polu literatury polskiej (do 1918 r.);
  • Ignacy Schiper, Rozwój literatury żydowskiej w Polsce porozbiorowej;
  • Izaak Lewin, Literatura rabiniczna Żydów polskich w czasach porozbiorowych;
  • Ignacy Schiper, Żydzi polscy a sztuki piękne (muzyka i śpiew — teatr — malarstwo, grafika, rzeźba — przemysł artystyczny) do 1918 r.;
  • Aleksander Hafftka, Prasa żydowska w Polsce (do 1918 r.);
Część IV. Żydzi w Rzeczypospolitej Polskiej w okresie 1918–1933
  • Henryk Szpidbaum, Struktura rasowa Żydów polskich;
  • Arie Tartakower, Stan liczebny i rozwój naturalny ludności żydowskiej w Polsce;
  • Michał Ringel, Prawa zasadnicze mniejszości żydowskiej w Polsce i ich dzieje;
  • Aleksander Hafftka, Ustawodawstwo Polski Odrodzonej w stosunku do żydowskiej mniejszości narodowej;
  • Michał Ringel, Ustawodawstwo Polski Odrodzonej o gminach żydowskich;
  • Aleksander Hafftka, Żydowskie stronnictwa polityczne w Polsce Odrodzonej;
  • Aleksander Hafftka, Działalność parlamentarna i polityczna posłów i senatorów żydowskich w Polsce Odrodzonej.
Część V. Życie gospodarcze
  • Arie Tartakower, Zawodowa i społeczna struktura Żydów w Polsce Odrodzonej;
  • Borenstein, Zagadnienia pauperyzacji ludności żydowskiej w Polsce;
  • Bernard Dobrzyński, Żydzi w rolnictwie na terenie byłej Kongresówki i Kresów wschodnich;
  • Ignacy Schiper, Żydzi w rolnictwie na terenie Małopolski;
  • Adolf Peretz, Żydzi w bankowości polskiej;
  • Ignacy Schiper, Żydzi w bankowości i kredycie (Wielkopolska, Małopolska, Wileńszczyzna i Kresy Wschodniej;
  • Zajdeman, Udział Żydów w handlu Polski Odrodzonej;
  • Leon Perl, Udział Żydów w dziedzinie przedstawicielstwa handlowego i komisu;
  • Ignacy Schiper, Aleksander Hafftka, Żydzi w przemyśle polskim;
  • Ignacy Schiper, Udział Żydów w komunikacji i transporcie;
  • Aleksander Hafftka, Żydowski stan rzemieślniczy w Polsce;
  • Arie Tartakower, Proletariat żydowski w Polsce;
  • Abraham Prowalski, Spółdzielczość żydowska w Polsce Odrodzonej.

Oryginały tomów Żydów w Polsce Odrodzonej kosztują dziś niemałe pieniądze. Ale każdy może zapoznać się z ich zawartością nie wychodząc z domu, dzięki digitalizacji przeprowadzonej przez Bibliotekę Uniwersytecką w Poznaniu:  http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication?id=83913 [dostęp: 08.11.2018].


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Jewish Sephardic – Sien Drahmas Al Dia – Ladino | Yamma Trio

Jewish Sephardic – Sien Drahmas Al Dia – Ladino | Yamma Trio

  Yamma Ensemble – יאמה – يمة



Yamma Ensemble – Global Hebrew & Jewish music:  traditional & original
Lyrics & music sheets, support https://www.patreon.com/yammaensemble
FB – https://www.facebook.com/YammaEnsemble
Visit Yamma – http://www.yammaensemble.com
Buy CD – http://www.cdbaby.com/Artist/YAMMA

Sien Drahmas Al Dia – a handred drahmas for a day | Mansevo Dobro – performed live @ Brotfabrik, Bonn, Germany.
Canciones Sephardies de Saonika. Canción tradicional Sefardí

Jewish Sephardi song from the repertoire of Jewish community that settled down in Greece after the expulsion from Spain in 1492
canción sefardí antigua en Ladino. / Sephardic Song  / traditional Jewish Sephardic song.
Lyrics: Sadik and Gazoz, Thessaloniki 1935
Music: Panagiotis Toundas


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com