Kieruneki Madagaskar
Ludomir Garczyński-Gąssowski
Jakby to określiła pani Beata Szydło – Madagaskar po prostu nam się należał.
Dużo ludzi, w Polsce międzywojennej uważało, że przez te przeklęte rozbiory straciliśmy szanse na posiadanie kolonii. Ironią losu było to, że wybitni Polacy zdobywali kolonie dla innych np. admirał Krzysztof Arciszewski, zdobył kolonie dla Holandii a Maurycy Beniowski dla Francji. Obaj w/w zostali uwiecznieni w literaturze. Admirała Arciszewskiego opisali: Jerzy Bohdan Rychliski i Michał Rusinek. Obaj panowie poświęcili trylogie tej wybitnej postaci. W sumie sześć książek. Krzysztof Arciszewski należał do Braci Polskich czyli Arian i z tej racji został z Polski wypędzony. Inaczej się sprawa miała z Maurycym Beniowskim, którego uwiecznił w poemacie Juliusz Słowacki, a potem na podstawie pamiętników Beniowskiego Wacław Sieroszewski napisał swoją książkę. Ta książka podobnie jak poemat Słowackiego nosiła tytuł „Beniowski”.
O Arciszewskim wiemy tylko, że ten polski szlachcic nie z własnej woli opuścił Polskę i zdobywał kolonie dla obcych. Gdy już był znany w świecie i poważany osiadł w Gdańsku, gdzie zmarł.
Natomiast Beniowski był postacią bardziej barwną. Jest chyba, poza Kazimierzem Puławskim najbardziej znanym uczestnikiem tej nieszczęsnej Konfederacji Barskiej, która wbiła do polskiej trumny pierwsze gwoździe. Maurycy Beniowski pojmany do niewoli przez wojska rosyjskie został zesłany na Sybir, gdzie jako polski szlachcic był poważany przez tamtejszego gubernatora do tego stopnia, że mógł się zaręczyć z jego córką. Co ułatwiło Beniowskiemu zorganizowanie buntu zesłańców, opanowanie statku i ucieczkę. Narzeczona Beniowskiemu pomogła w całej tej sprawie i razem z innymi odpłynęła. W pierwszym porcie, już poza Cesarstwem Rosyjskim, Beniowski wysadził ją na ląd i zostawił. Dotarł do Francji, później popłynął do Ameryki. Było to w czasie walki osadników o niepodległość. Jest zanotowana słynna rozmowa, na ziemi amerykańskiej, dwóch byłych konfederatów Beniowskiego i Pułaskiego. Puławski namawiał Beniowskiego do wstąpienia do kawalerii, którą tworzył dla Waszyngtona. Beniowski uważał, że raczej wygrają Anglicy i nawet zastanawiał się czy do nich nie przystąpić. W końcu nie podjął decyzji… i wrócił do Francji. Gdzie podjął się zdobycia dla Francji Madagaskaru. Zorganizował wyprawę i z francuskimi żołnierzami, zajął Madagaskar i ogłosił się Cesarzem Madagaskaru. Francuzi upomnieli się o swoje i wysłali ekspedycję karną. W czasie walki Beniowski zginął.
Tyle polskich praw do Madagaskaru. W latach trzydziestych ub. wieku działała w Polsce prężna organizacja Liga Morska i Kolonialna, która propagowała ideę kolonialną. Polska próbowała od Francji odkupić, a choćby tylko wydzierżawić Madagaskar. Były w tej sprawie prowadzone rozmowy.
Ówczesne władze polskie przez kolonie, (nie tylko Madagaskar), chciały rozwiązać problemy socjalne. Chodziło o przeludnienie wsi i „kwestię żydowską”. By ocieplić temat władze sponsorowały wyprawę na Madagaskar znanego podróżnika Arkadego Fiedlera i jego książkę z tej wyprawy. Wysłano też na Madagaskar rządową wyprawę pod kierownictwem majora Mieczysława Lepeckiego, byłego adiutanta marszałka Piłsudskiego. Gdy ukazał się drukiem raport z tej wyprawy p.t. Madagaskar, kraj – ludzie – kolonizacja. To stała się rzecz znamienna. Bo wyspa Madagaskar została przedstawiona jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Więc, jak to wspomina ówczesny dyrektor konsularnego departamentu MSZ Wiktor Drymmer – narodowcy uznali, że trzeba zmienić hasło. Dawniej krzyczeli: „Żydy na Madagaskar”, teraz uznali: „Madagaskar dla Polaków, Żydy do Palestyny”. Ale władze tym się nie przejmowały i próbowały stworzyć w Europie szeroki front porozumienia, by nacisnąć na Francję i móc wysłać europejskich Żydów na Madagaskar. Do polskiej idei przyłączyły się Węgry i Rumunia.
Do obowiązków wiceministra spraw zagranicznych Jana Szembeka należały spotkania z gośćmi dyplomatycznymi odwiedzającymi nasz kraj. Zachowały się „Teki Szembeka” – diariusz, w którym odnotowywane były w/w rozmowy dyplomatyczne. Zawsze w którymś tam punkcie tych rozmów było pytanie, a jak u was rozwiązuje się kwestię żydowską? I później rozmowa schodziła na emigracje na Madagaskar. Instrukcje w tej sprawie naturalnie mieli też polscy posłowie i ambasadorzy. Nic dziwnego, że zapewne i ambasador Józef Lipski w Berlinie podobne rozmowy prowadził. Prezydent Putin jednak się myli. Lipski nie był ulubionym ambasadorem Hitlera, a wręcz przeciwnie. Hitler cenił sobie „współpracę” z poprzednikiem Lipskiego, ambasadorem Alfredem Wysockim. Tego ostatniego nawet obdarował swoją, oprawioną w srebrną ramkę fotografię z życzliwą dedykacją. Takiego „zaszczytu” doznało tylko dwóch Polaków: Wysocki i Jan Kiepura, którego brzmienie głosu Hitler bardzo cenił. Kiepura chwalił się tą fotografią do wojny. Później już nie. Gdy wybuchła zerwał wszystkie kontakty z filmem niemieckim i przeniósł się do USA. Natomiast ambasador Wysocki, który podczas okupacji mieszkał w Warszawie, wykorzystywał to zdjęcie gdy interweniował w sprawach zwolnienia aresztowanych przez Niemców Polaków. I często z dobrym skutkiem.
Całe szczęście, że Putin i jego doradcy od spraw historii nie znają książki pani Anny Kłys: „Tajemnica pana Cukra – polsko żydowska wojna przed wojną”. Autorka, reporterka i dokumentalistka, specjalizuje się w odsłanianiu spraw trudnych i bolesnych. W poprzedniej swojej książce rozliczyła się z niechwalebną przeszłością swojej rodziny i „żołnierzami wyklętymi” (pisaliśmy swego czasu o tym w NGP). Tym razem z wielką starannością, opartą na wiarygodnych źródłach i dokumentach, opisuje incydenty antysemickie w Polsce przedwojennej. Te „incydenty” to często były pogromy – niszczenie mienia, pobicia i morderstwa. Getto ławkowe nie tylko na uczelniach wyższych, ale i w szkołach średnich. Aryzacja stowarzyszeń i pewnych zawodów. Wstrząsająca lektura. A jednocześnie oczyszczająca. Dobrze, że sami to robimy, a nie czekamy na to by Putin i mu podobni wytykali nas pacami udając świętoszków.
A co do współpracy polsko – niemieckiej w celu wywołania wojny – to po prostu szkoda słów i argumentów. Kto z kim się porozumiał w sierpniu 1939 to Prezydent Putin, tak jak wszyscy, dobrze wie.
Pierwsza publikacja: Nowa Gazeta Polska, Sztokholm 26.01.2020