Archive | 2020/02/06

“Jeżeli Zachód nam nie pomoże, Żydzi zostaną spaleni jak zużyta skórka cytryny”

Mój ojciec usłyszał w Berlinie: “Jeżeli Zachód nam nie pomoże, Żydzi zostaną spaleni jak zużyta skórka cytryny”

Henryk Schönker


Lusia, Mina Leon i Henryk Schönkerowie w swoim domu, Oświęcim, 1946 r. (Fot. Archiwum rodzinne Henryka Schönkera / Fundacja Ośrodka KARTA)

Żydom bardzo trudno było otrzymać normalną wizę wjazdową do któregoś z państw zachodnich. Ambasady żądały dołączenia do podania o wizę świadectwa moralności. Władze niemieckie natomiast gotowe były wydać takie świadectwo tylko wtedy, gdy do prośby o jego wydanie dołączona będzie przyznana już wiza wjazdowa do jakiegoś kraju.

Wspomnienia Henryka Schönkera (1931-2019) są świadectwem dziecka cudownie ocalonego z Holokaustu. Autor urodził się w Krakowie. Jego ojciec, Leon, był malarzem, portrecistą. Tuż przed wojną rodzina przeniosła się do Oświęcimia, gdzie Leon Schönker został dyrektorem fabryki nawozów sztucznych, należącej do jego ojca. Na początku wojny Leon uratował niemieckiego lotnika, co ułatwiło mu potem kontakty z wojskowymi władzami niemieckimi. Jako przewodniczący miejscowej Rady Żydowskiej często musiał pertraktować z Niemcami. Autor opisuje ten pierwszy okres wojenny opierając się na zapiskach i ustnych relacjach ojca, który pragnął przekazać potomnym, że Oświęcim nie musiał stać się symbolem Zagłady, że na początku mógł być jeszcze miejscem ratunku.

W książkowej serii KARTY „Żydzi polscy” ukazała się całość wspomnień Henryka Schönkera pt. „Dotknięcie anioła”, obejmująca lata 1939–55. Autor napisał je w Izraelu, w języku polskim.

*

W październiku, a może to było już w listopadzie 1939 wojskowy komendant miasta polecił mojemu ojcu rozpocząć natychmiastowe działanie w celu otwarcia w Oświęcimiu Biura Emigracyjnego i rozlepić w całym mieście afisze o rejestracji Żydów chcących wyjechać do Palestyny. Jeszcze tego samego dnia ojciec mój otworzył Biuro Emigracyjne w restauracji swojego najlepszego przyjaciela, Shmula Schnitzera, w centrum miasta, koło mostu nad Sołą. Kierownikiem biura został Józef Manheimer.

Afisze o tej rejestracji wywarły olbrzymie wrażenie na wszystkich mieszkańcach Oświęcimia. Żydzi cieszyli się, że Niemcy ustanowili granicę dla swojego brutalnego zachowania. Wiadomo było wprawdzie, że takie Biuro Emigracyjne zostało już wcześniej otwarte w Krakowie i niedługo później zamknięte, ale widocznie coś musiało się zmienić, jeśli nakazano znów je otworzyć, tym razem w Oświęcimiu. Najwyraźniej miał on się stać punktem zbiorczym dla emigracji Żydów ze Śląska. Uważano, że w przyszłości emigracja rozszerzy się na Generalne Gubernatorstwo.

W Żydów oświęcimskich wstąpiła nowa nadzieja. W mieście rozpoczęła się rejestracja, którą traktowano z całą powagą; niektórzy Żydzi zaczęli nawet myśleć o nauce języka hebrajskiego.

Henryk Schönker wraz z rodzicami i siostrą praz psem Baca przed domem w Oświęcimiu, 1949 r. Fot. Archiwum rodzinne Henryka Schönkera / Fundacja Ośrodka KARTA

Tymczasem do ojca przybyło, nielegalną drogą i w tajemnicy, kilka osób z obozu HIAS [Hebrew Immigration Aid Society (ang.) – Hebrajskie Stowarzyszenie Pomocy Imigrantom] w Słowacji. Miały one zorganizować przerzut młodych ludzi, Dunajem, aż do portów Warna, Konstanca i Sulina nad Morzem Czarnym. Stamtąd, wynajętymi statkami, też w ukryciu, tym razem przed Anglikami, mieli oni osiągnąć brzegi swego ocalenia – Erec Israel.

Posłańcy ci powiedzieli ojcu, że obóz uchodźców jest całkowicie przepełniony – i panują tam niesamowicie ciężkie warunki. Prosili mego ojca, by pomógł zorganizować drogę ucieczki Żydom z Polski. Wszystko otoczone było największą tajemnicą. Trzeba było stworzyć punkty przerzutowe, znaleźć ludzi, którzy będą zaopatrywali uciekinierów, miejsca, gdzie będą mogli znaleźć schronienie aż do następnego etapu swej podróży. Ojciec poświęcił temu dużo wysiłku, pomógł im wszystko zorganizować. Tak więc, wraz z nadzieją na masową emigrację, rozpoczęła się konspiracyjna akcja przerzutu młodych ludzi do Erec Israel.

Niestety, akcja ta nie trwała długo – po jakimś czasie Anglicy dowiedzieli się o niej i, nie chcąc dopuścić do emigracji Żydów do Palestyny, zamknęli swoimi okrętami wojennymi dojścia do portów Warna, Konstanca i Sulina. Żaden okręt nie mógł już opuścić tych portów bez dokładnej kontroli.

*

W listopadzie 1939 ojciec mój otrzymał rozkaz od komendanta miasta, aby pojechać do komendy gestapo w Bielsku i zameldować się u oficera o nazwisku von Rudiger. Rudiger polecił ojcu zorganizować delegację przedstawicieli Gmin Żydowskich z Górnego Śląska w celu wyjazdu do Berlina, gdzie mieściła się Centrala Zjednoczonych Gmin Żydowskich w Niemczech. Ojciec mój zorganizował taką delegację i stanął na jej czele. Wkrótce nadszedł dzień wyjazdu z Oświęcimia, do Berlina. Po przybyciu na miejsce, delegacja udała się do Biura Emigracyjnego, istniejącego tam już od dłuższego czasu w budynku przy ulicy Meineke 7. Kierownik tego biura, dr Pik, zawiadomił zaraz profesora Leo Baecka o przybyciu delegacji z Polski. Profesor Baeck był wielką żydowską osobistością i działaczem społecznym. Pełnił wtedy funkcję przewodniczącego Centralnej Rady Zjednoczonych Gmin Żydowskich w Niemczech, a raczej tych resztek gmin, które jeszcze istniały.

Berlin 1937 r. Fot. Thomas Neumann / Riksarkivet (National Archives of Norway

Wieczorem delegacja została zaproszona do jednego z berlińskich teatrów na uroczystość Kulturbundu, związaną ze zbiórką pieniędzy na pomoc zimową dla Żydów. Ku wielkiemu zdumieniu przybyszów z Polski, zaproszeni goście przybyli w smokingach, a panie w długich eleganckich sukniach, chociaż bez biżuterii. Wszyscy wiedzieli już o przyjeździe delegacji z Polski i z niecierpliwością czekali na koniec oficjalnej części uroczystości, aby móc z nimi porozmawiać. Do Berlina dochodziły bardzo niepokojące wieści z terenów zajętych przez Niemców. Wielu z obecnych na uroczystości miało krewnych, którzy w roku 1938 zostali przerzuceni przez Zbąszyń do Polski i teraz byli bardzo zaniepokojeni ich losem.

Członkowie delegacji, w tym mój ojciec, niczego nie ukrywali i opowiedzieli im całą prawdę, pomimo że ostrzegano ich wcześniej, aby byli ostrożni, bo wśród przybyłych na tę uroczystość mogą być ludzie współpracujący z gestapo.

Następnego dnia przed południem odbyło się specjalne posiedzenie Centralnej Rady Zjednoczonych Gmin Żydowskich w Niemczech, któremu przewodniczył prof. Baeck. Na tym posiedzeniu mój ojciec złożył sprawozdanie o sytuacji Żydów na Śląsku i poprosił o szybką pomoc w sprawie emigracji oraz o wsparcie finansowe dla tamtejszych gmin żydowskich. Członkowie związku przyrzekli spełnić te prośby, o ile tylko to będzie możliwe. Powiedzieli, że mają duże fundusze zablokowane w bankach. Można ich było wprawdzie używać, ale jedynie po otrzymaniu zezwolenia z urzędu Reichssicherheitshauptamt [Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy], którym kieruje oficer SS, o nazwisku Eichmann.

Berlin 1937 r. Fot. Thomas Neumann / Riksarkivet (National Archives of Norway

Ojciec powiadomił zebranych o rozkazie otwarcia Biura Emigracyjnego oraz o transportach Żydów ze Śląska do Oświęcimia, gdzie mieli czekać na emigrację. Opowiedział też, że jest w kontakcie z organizacją HIAS, która stara się różnymi drogami przemycać Żydów do Palestyny. Na to członkowie związku odpowiedzieli, że za dwa dni ma przybyć delegacja Żydów ze Stambułu i sprawa ta zostanie z nimi omówiona. Przy tej okazji ojciec dowiedział się, że w obozach założonych w Warnie i Sulinie znajduje się już przeszło 20 tysięcy Żydów i nie można znaleźć państwa, które chciałoby otworzyć przed nimi granice. Czyniono olbrzymie wysiłki, ale nikt nie chce ich przyjąć.

Żywiono jednak nadzieję, że ze względu na tak drastyczne pogorszenie się sytuacji Żydów w Polsce i grożące im niebezpieczeństwo, Anglicy dadzą jednak pozwolenie przedstawicielom Związku Gmin Żydowskich w Stambule na przewiezienie pewnej liczby Żydów do Erec Israel. Członkowie delegacji dowiedzieli się, że Niemcy nie robią w tej sprawie żadnych trudności, bo ich celem jest pozbycie się Żydów za wszelką cenę.

W czasie obiadu, na który zaprosił mojego ojca do domu, prof. Baeck zaczął oskarżać Żydów i ich przywódców na całym świecie o to, że nic nie robią, aby nieść pomoc swoim braciom pod władzą Hitlera.

Centralna Rada Zjednoczonych Gmin Żydowskich wiele razy zwracała się, za pośrednictwem rabina Ehrenpreisa w Sztokholmie, z krzykiem rozpaczy o pomoc do różnych żydowskich przywódców, ale znikąd nie nadchodziła choćby jakaś odpowiedź. Panowała zmowa milczenia. Nikt nic nie robił, nikt o niczym nie chciał wiedzieć.

Państwa zachodnie po prostu zamknęły przed nami wszelkie drogi ratunku i nie miały zamiaru nam pomóc. Biorąc pod uwagę bezlitosne zachowanie się niemieckich zbrodniarzy, było oczywiste, że Żydów czeka fizyczna zagłada.

THE LEO BAECK INSTITUTE LONDON

Prof. Baeck był zdania, że Stany Zjednoczone mogłyby uratować Żydów, otwierając przed nimi swoje granice, a także wywierając nacisk, nie tylko na Niemców, aby pozwolili Żydom wyemigrować, ale przede wszystkim na państwa zachodnie, aby ich przyjęły.

Profesor stwierdził, że przyjazd delegacji z Polski ma duże znaczenie, bo pozwoli przekazać delegacji ze Stambułu faktyczny obraz sytuacji Żydów w Polsce, i że może jednak będą oni mogli przekonać teraz Anglików do zmiany stanowiska. Wyraził przy tym obawę, że wkrótce przyjdą mrozy i Dunaj pokryje się lodem, co doprowadzi do zamknięcia i tej ostatniej drogi ratunku.

Prof. Baeck zakończył słowami:

„Jeżeli Zachód nam nie pomoże, to Żydzi zostaną wyciśnięci jak cytryna ze wszystkiego, co im jeszcze pozostało i pozbawieni wszelkiej możliwości życia, a potem wyrzuceni i spaleni jak zużyta skórka cytryny”.

Następnie ojciec pojechał do PAL-AMT (Palästina-Amt). W piwnicy tego domu mieściło się zakamuflowane biuro podziemnej organizacji żydowskiej, Irgun Zwei Leumi, która zajmowała się nielegalną emigracją do Palestyny. Tam okazało się, że istnieje pewna możliwość otrzymania obywatelstwa różnych państw południowoamerykańskich, ale związane jest to z posiadaniem tam ziemi. W Berlinie istnieje biuro podróży, przez które można kupić w tych krajach działki ziemi i oni też załatwiają paszporty. Możliwość ta była jednak związana z dużymi kosztami i dlatego nie nadawała się dla Żydów z Polski, którzy nie dysponowali takimi funduszami.

Żydom bardzo trudno było otrzymać normalną wizę wjazdową do któregoś z państw zachodnich. Ambasady żądały dołączenia do podania o wizę świadectwa moralności. Władze niemieckie natomiast gotowe były wydać takie świadectwo tylko wtedy, gdy do prośby o jego wydanie dołączona będzie przyznana już wiza wjazdowa do jakiegoś kraju.

W każdym razie tam, w PAL-AMT, delegacja dowiedziała się, że jedyna możliwość emigracji, jaka pozostała polskim Żydom, to droga przez Warnę i Sulinę.

Berlin, 1937 r. Fot. Thomas Neumann / Riksarkivet (National Archives of Norway)

Nazajutrz przyszedł rozkaz, aby delegacja z Polski stawiła się niezwłocznie w Reichssicherheitshauptamcie i zameldowała się u kierownika Referatu Żydowskiego, Adolfa Eichmanna. Eichmann zażądał, aby zdać mu sprawozdanie z organizacji i działalności Biura Emigracyjnego w Oświęcimiu, które ma zajmować się sprawami emigracji Żydów z całego Śląska. Ojciec mój i jeszcze jeden z członków delegacji przedstawili mu sprawozdanie, z którego wynikało, że Żydzi śląscy gotowi są do emigracji. Eichmann słuchał z uwagą i nie zadawał żadnych pytań.

Nazajutrz wieczorem delegacja została wezwana do natychmiastowego powrotu do Polski i tej samej nocy wyjechała.

Berlin 1937 r. Fot. Thomas Neumann / Riksarkivet (National Archives of Norway

Na dworcu w Katowicach, czekając na pociąg do Oświęcimia, członkowie delegacji spotkali Żyda, który przekazał im straszną wiadomość – Wielka Synagoga w Oświęcimiu została doszczętnie spalona. Tego haniebnego czynu dokonał specjalny oddział gestapo, który nagle zjawił się w mieście, zamknął ulice naokoło synagogi, aby nikt nie mógł jej gasić i, po rozlaniu benzyny, podpalił ten piękny gmach. Stało się to w listopadzie 1939.

W mieście zapanowały żałoba i strach. Wszyscy czuli, że utracili coś bardzo bliskiego i drogiego, coś, co było sednem ich dotychczasowego życia. Także cmentarz żydowski w Oświęcimiu został zdewastowany, wiele nagrobków rozbito, inne poprzewracano.

Miejsce po Wielkiej Synagodze w Oświęcimiu, rok 2019 Fot. Andrzej Rudiak

Jakiś czas później ojciec został wezwany do burmistrza miasta, który oświadczył mu, że otrzymał rozkaz z gestapo w Bielsku, aby zapełnić żydowskimi mieszkańcami puste baraki znajdujące się na Zasolu, dzielnicy za rzeką Sołą. To z tych baraków wyrósł później Konzentrazionslager Auschwitz.

Burmistrzem Oświęcimia był wtedy Niemiec, były piekarz ze Śląska. Ojciec podejrzewał, że chce on stworzyć w naszym mieście getto i stanowczo się temu sprzeciwił. Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, na jakie się naraża, ale miał nadzieję, że rozkaz burmistrza był jego własną inicjatywą, bo w sprawach żydowskich, jak dotychczas, wszystkie rozkazy z gestapo przychodziły do komendanta miasta. Dlatego też udał się wprost do niego. Komendant natychmiast połączył się z burmistrzem i w ostrych słowach powiedział mu, że on jako członek partii powinien stosować się do jej zarządzeń i nie mieszać się do spraw żydowskich.

Koszary Wojska Polskiego w Oświęcimiu przed 1939 r. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Następnym krokiem Niemców wobec Żydów był rozkaz noszenia na ramieniu gwiazdy Dawida. I tu ojciec nie spieszył się z wykonaniem rozkazu. Niektórzy członkowie Gminy Żydowskiej uważali, że próbuje popełnić samobójstwo. Inni uważali, że postępuje słusznie, bo ważne, aby Niemcy wiedzieli, że i ze strony Żydów mogą napotkać opór.

Dla wszystkich było jasne, że ten stan nie może długo trwać i jeżeli nie rozpocznie się emigracja, jeżeli nie znajdzie się państwo, które zgodzi się na przyjęcie Żydów, to znajdą się oni w obliczu katastrofy. Rzadko kto jednak zdawał sobie sprawę z jej rzeczywistych rozmiarów.

Na specjalnym posiedzeniu Gminy Żydowskiej ojciec zdał dokładne i bardzo smutne sprawozdanie z pobytu delegacji w Berlinie. Wszyscy zrozumieli, że jedyna nadzieja w tym, iż może jednak coś się stanie i ktoś tam, daleko, za granicą, zlituje się nad nimi.

Do Oświęcimia przyjeżdżało coraz więcej Żydów i coraz trudniej było znaleźć dla każdego dach nad głową. Wszyscy czekali na pomoc. Założono publiczne kuchnie, każdy dawał, co mógł, ale wszędzie panowała bieda. Pisano prośby, rozsyłano petycje, błagano, ale pomoc znikąd nie nadchodziła. Żydzi w Oświęcimiu, tak jak wszyscy Żydzi w Polsce, zostali sami, zdani na swój los.

Z łkającym sercem powtórzę to straszne zdanie: ŻYDZI W POLSCE ZOSTALI SAMI.

W tym czasie nie chodziłem do szkoły, bo dzieci żydowskie nie miały prawa do nauki. Natomiast niemal co rano chodziłem nad rzekę Sołę, gdzie zaprzyjaźniłem się z pewnym niedorozwiniętym umysłowo chłopcem, nieco starszym ode mnie. Miał może jedenaście lat, a na imię Aleks, ale wszyscy nazywali go Aleks „Bocian”. Przezwisko „Bocian” pochodziło stąd, że gdy dawało mu się jakąś drobną monetę i mówiło: „Zrób bociana”, stawał na jednej nodze, wykrzywiał ręce tak, jakby to były skrzydła, wysuwał wargi do przodu, jakby miał dziób i wydawał z siebie skrzeczący dźwięk, który miał przypominać głos bociana. Wszyscy się śmiali i Aleks „Bocian” też, chociaż jego uśmiech przypominał mi raczej smutny grymas. Gdy dawało mu się większą monetę, to w tej pozycji tańczył. Było mi go żal.

Aleks godzinami, a czasem nawet całymi dniami, siedział nad Sołą i patrzył w niebo, obserwując ptaki. Było to jego główne zajęcie. Rzadko kiedy coś mówił, a jeśli już się odezwał, to były to niezrozumiałe i nie powiązane ze sobą słowa lub zdania.

Nasza przyjaźń polegała na tym, że codziennie rano przynosiłem mu dwa kawałki chleba z masłem, a on pozwalał mi siedzieć koło siebie i obejmował mnie ramieniem. Czułem, że to mój jedyny prawdziwy przyjaciel. Innych nie miałem, choć bardzo tego potrzebowałem. Aleks był zawsze głodny, więc czasem przynosiłem mu też obiad, chociaż i nam się nie przelewało.

Siedziałem z Aleksem nad Sołą i patrzyłem godzinami na ptaki. Wiedziałem, że nie można z nim rozmawiać, więc milczałem, tak jak on.

Pewnego dnia Aleks nagle odwrócił się do mnie, wskazał ręką na drugą stronę rzeki i zupełnie normalnym głosem powiedział:

– Tam, na Zasolu, Niemcy wybudują kominy i spalą wszystkie dzieci Abrahama.
Zerwałem się i spojrzałem na niego z przestrachem i zdumieniem. Nie rozumiałem znaczenia jego przepowiedni, ale czułem, że chodzi o coś bardzo ważnego.

On przyciągnął mnie z powrotem do siebie i powiedział:

– Ty nie masz się czego bać.

– Skąd o tym wiesz? – spytałem z trwogą.

– Ptaki… ptaki mi o tym powiedziały – brzmiała jego odpowiedź i jeszcze silniej objął mnie ramieniem, jakby chciał mnie ustrzec przed jakimś niewidzialnym niebezpieczeństwem.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, po czym Aleks patrząc na niebo, dodał:

– Powiedziały mi, że będzie tu duży swąd i będą musiały mnie opuścić.

Jego głos i twarz były pełne smutku. Chciałem go jeszcze o coś spytać, ale jego oczy znów się zamgliły i stracił kontakt ze światem. Siedzieliśmy dalej w milczeniu i wydawało mi się, że obejmuje mnie z jeszcze większą troskliwością.

Wydarzenie to miało miejsce zimą 1939/40. Aleks przepowiedział to, co stało się o wiele później, a ręką wskazał dokładnie na miejsce, gdzie to się miało stać. Rozkaz zbudowania obozu oświęcimskiego wydany został przez Himmlera 27 kwietnia 1940. Budowa rozpoczęła się krótko potem, gdy nas już nie było w Oświęcimiu. Obóz powstał w miejscu, które nazywano Zasolem. Pierwsi więźniowie przybyli tam w czerwcu 1940. Byli to Polacy, więźniowie polityczni. W marcu 1941 zaczęto budować drugą część obozu, dużo większą, o nazwie Birkenau. My nazywaliśmy to miejsce Brzezinka; ono też mieściło się na Zasolu. Na to właśnie miejsce Aleks wskazał ręką […]

Henryk Schönker, ‘Dotknięcie anioła’ Fot. Fundacja Ośrodka KARTA


Tematy KARTY
Tematy KARTY to wspólny cykl magazynu “Ale Historia” oraz Fundacji Ośrodka KARTA, które prowadzi największe w Polsce archiwum społeczne XX wieku. Będą w nim prezentowane relacje świadków historii opowiadających o jednostkowych losach na tle najważniejszych wydarzeń minionego stulecia.

KARTA oddaje głos przewodnikom po czasie minionym – ich pochodzącym z pierwszej ręki świadectwom. Historia ma tu przemówić wprost, bez pośredników i partykularnych interpretacji. W Polsce spolaryzowanej, w której używa się przeszłości dla wzmacniania podziałów, odrywanych od rzeczywistości, powrót do czystych źródeł może służyć odnalezieniu gruntu.

Fundacja Ośrodka KARTA Fot. materiały prasowe


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Tensions Flare as Students Condemning Anti-Zionist Group for Glorifying Palestinian Terrorists

Tensions Flare as UC Berkeley Students Debate Condemning Anti-Zionist Group for Glorifying Palestinian Terrorists

Shiri Moshe


Students waiting to enter a UC Berkeley student senate meeting on Feb. 3, 2020. Photo: Milton Zerman.

A student senate meeting at the University of California, Berkeley was cut short on Monday amid rancor over a bill condemning an anti-Zionist club for displaying images of Palestinians who were involved in hijackings and bombing attacks.

The legislation, which was set to be considered by a committee of the Associated Students of the University of California (ASUC), was first brought forward in December by senior Milton Zerman, an ASUC senator. It calls out Bears for Palestine for using its dedicated cubicle space to display photos of “violent terrorists” including Rasmea Odeh, Fatima Bernawi and Leila Khaled — the latter seen wielding an AK-47 assault rifle.

A display erected by Bears for Palestine at UC Berkeley, along with protest signs. Photo: Milton Zerman / Facebook.

Bernawi has been lionized for reportedly being the first Palestinian woman to organize an attack in Israel, placing a bomb in a Jerusalem cinema in 1967 over objections to a film it was screening. Odeh, in turn, was convicted in a trial overseen by an International Red Cross observer of helping murder university students Leon Kanner and Eddie Joffe in a 1969 supermarket bombing in Jerusalem. She was deported from the US to Jordan in 2017 after lying on her immigration forms.

Khaled gained notoriety after helping hijack two planes in Europe in 1969 and 1970. Both she and Odeh are affiliated with the Popular Front for the Liberation of Palestine (PFLP), a US-designated terrorist organization that was behind multiple suicide bombings during the Second Intifada, which claimed more than 100 casualties, children among them.

More than 200 people showed up to Monday’s 8 p.m. meeting on the ASUC resolution, according to various estimates, with many Jewish and Zionist students coming out to back the resolution, while Bears for Palestine members and supporters gathered to oppose it. More than 110 people signed up to speak during a public comment period, the student-run Daily Californian reported.

Both sides accused the other of engaging in harassing behavior over the course of the debate, with Tikvah: Students for Israel saying in a Facebook post on Tuesday that “Jewish students were repeatedly harassed, heckled, and threatened with physical threats of violence.”

“One [Bears for Palestine] member stepped into a student’s face and said ‘I’m going to kick your ass,’ while another Jewish student was chased out of the room by [Bears for Palestine] members,” the statement alleged.

The group also shared a video of resolution opponents chanting as Jewish students collectively left the meeting after deciding, approximately two hours into the public comment period, “that enough was enough and that we were not going to sit idly by as our members were threatened and harassed,” according to Tikvah.

Last night, at an ASUC meeting in which students debated over a bill to condemn a display by Bears for Palestine glorifying terrorists and murderers of Jews, Jewish students were repeatedly harassed, heckled, and threatened with physical threats of violence. Despite multiple threats of violence, the ASUC administrator and moderator refused to get involved. One BFP member stepped into a student’s face and said "I'm going to kick your ass,” while another Jewish student was chased out of the room by BFP members. We, as a community, decided that enough was enough and that we were not going to sit idly by as our members were threatened and harassed, so we walked out. Physical threats against Jewish students will NEVER be tolerated at UC Berkeley. Jewish students should never feel threatened and should NEVER fear for their safety while on campus. This is truly an embarrassing moment for the UC Berkeley.

Publicerat av Tikvah: Students for Israel Tisdag 4 februari 2020

The resolution’s opponents — some of whom were holding Palestinian flags and wearing keffiyahs — were seen in the video repetitively clapping, chanting “Free, free, free Palestine,” and cheering as students walked out of the meeting.

“It was absolute mayhem as we were leaving,” said Moi Stern Weisleder, a junior and co-president of Tikvah. “They were celebrating, it was like a football game or something.”

“They were singing to our faces, they were insulting us, calling us Nazis, supporters of genocide, terrorists, child-murderers,” he told The Algemeiner on Wednesday. “It was terrible.”

“There was no dialogue between the two [sides],” Stern recounted. “Whenever a Jewish student would go up and speak, they would be interrupted, they would be laughed at.” Opponents of the resolution “would scream at them, that they were white supremacists and shouldn’t even be up there,” he added. “It was so uncivilized … I’ve never seen anything like that in my entire life.”

The meeting was ultimately adjourned shortly after 10:30 p.m., before all speakers had gotten their turn or voting took place, following an argument between some “members of the crowd and Zerman,” the Daily Californian reported. All agenda items were tabled until next Monday, ASUC Senators Media Sina said in an email.

In its own Facebook post on Tuesday, Bears For Palestine said many of its supporters were “heavily threatened, photographed, and were on the receiving end of slurs.”

“So far, we have reports of Senator Milton himself threatening a student, along with one of our Black allies being called several racial slurs,” the statement continued. “Two women also reported being groped by one of the zionist students. After leaving the meeting, pro-Palestine students were followed home and harassed.”

The group said the meeting was nonetheless “a win for us,” having “had every marginalized group on campus standing with us.”

Zerman rejected the allegations in Bears for Palestine’s statement, particularly the claim that he threatened a student. He did not, however, dispute calling some individuals “cowards.”

“These speakers wanted to support violent terrorists under the guise of not being reported, of covering their faces with masks and posters, and I do think that’s cowardice,” he told The Algemeiner on Wednesday. “If you’re going to advocate for the [murder of innocents] … then do it publicly and face scrutiny for it.”

Photos of Leon Kanner and Eddie Joffe, who were murdered in a PFLP bombing in 1969, after they were allegedly torn up at a UC Berkeley student senate meeting on Feb. 3, 2020. Photo: Milton Zerman.

Both he and Stern recalled hearing Bears for Palestine members repeatedly describe Odeh, Bernawi and Khaled “freedom fighters,” while failing to acknowledge the fate of their victims, most notably Kanner and Joffe, whose photos Zerman displayed while speaking at the meeting.

“I saw students flipping off the pictures of the victims,” Zerman added. The photos of Kanner and Joffe were later torn up by a student who opposed his resolution, Zerman said, bringing him close to tears.

“The reason why I’m so passionate about this and so angered about what happened and how Bears for Palestine chose to respond, is that these students killed were my age,” he noted. “They were college student just like me. One was 21 years old and one was 22.”

“I’m 22,” Zerman said. “I’m Jewish. I’ve been to Israel. I’ve shopped in Israeli supermarkets — that could have been me or my friends who live in Israel.”

“I taped [them] back together and put the photos up in my … room in my fraternity house,” he added. “It’s going to remain there until I graduate, and when I do graduate, I’ll put it up wherever I choose to move to in their memory.”

Bears for Palestine did not respond to a request for comment by press time.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


EU warns against Israeli annexation of West Bank – TV7 Israel News 05.02.20

EU warns against Israeli annexation of West Bank – TV7 Israel News 05.02.20

TV7 Israel News


1) Palestinian Islamists have yet again launched a barrage of rockets from the Gaza Strip toward Israel’s southern communities; prompting Israeli retaliatory strikes against Hamas positions in the southern part of the Palestinian enclave.

2) The European Union rejected the United States so-called “deal of the century” for the decades-old Israeli Palestinian conflict; and warns Israel of consequences if it would annex parts of the West Bank.

3) Bolivia has resumed full diplomatic relations with Israel, in light of a shift in La Paz’s foreign policy toward the United States.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com