Dlaczego umorzono śledztwo w sprawie “willi Kwaśniewskich”?
Grażyna Zawadka, Izabela Kacprzak
CBA opublikowało dokumenty po tym, jak „agent Tomek” zarzucił Mariuszowi Kamińskiemu i jego współpracownikom, że naciskali na niego w tak zwanej sprawie willi Kwaśniewskich / EAST NEWS, TOMASZ BENNO
Prokurator nie mógł wykorzystać nagrań przeciwko Kwaśniewskim. Innych dowodów w sprawie willi w Kazimierzu Dolnym nie było.
Kluczowymi dowodami obciążającymi byłego prezydenta i jego małżonkę były podsłuchane przez CBA rozmowy – wynika z opublikowanych we wtorek materiałów ze śledztwa i operacji specjalnych CBA w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym. Dowiadujemy się z nich, że nadzorujący śledztwo prokurator w całości je odrzucił, bo uznał, że zdobyto je niezgodnie z prawem i nie można ich wykorzystać procesowo. Okazuje się, że w śledztwie poza mocnymi nagraniami żadnych innych dowodów nie było.
ZAGADKOWE ROZMOWY
Ujawnione materiały potwierdzają, że punktem wyjścia do wszczęcia kontroli operacyjnej była rozmowa byłego premiera SLD Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym – polityk sugerował w niej, że Kwaśniewscy nie byli w stanie wykazać legalnych dochodów, więc kupili willę z Kazimierzu na „słupa”.
Według CBA treść podsłuchanych rozmów potwierdziła tę wersję – była prezydencka para kupiła willę od Marii J. – właścicielki i przyjaciółki Jolanty Kwaśniewskiej – ale nadal formalnie dom figurował na nią. A gdy Maria J., osoba o niskich dochodach, w 2006 r. wpłaciła na swoje konta w gotówce ponad milion złotych i ok. 200 tys. dolarów, co zainteresowało skarbówkę, to aby wytłumaczyć przypływ gotówki, z kolei fikcyjne sprzedała dom zamożnemu biznesmenowi Markowi M., prezesowi spółki i także przyjacielowi prezydenckiej pary.
Jaki pogląd na sprawę na podstawie materiałów CBA może sobie wyrobić opinia publiczna?
Sekwencja zdarzeń i treść rozmów jest niekorzystna dla Kwaśniewskich – wynika z nich bowiem, że żona byłego prezydenta opłacała rachunki, dbała o stan willi w Kazimierzu i – o ile tak należy rozumieć słynną rozmowę „o butach” – miała być zainteresowana jej sprzedażą w obcej walucie. Kiedy podstawiony agent CBA złożył ofertę zakupu domu, dowiedział się, że decyzję o sprzedaży może podjąć nie jego formalny właściciel, ale kobieta o imieniu Jola. Kiedy już zapadła decyzja o sprzedaży domu podstawionemu agentowi CBA, Maria J. powiedziała do Marka M.: „Wiesz, że sprzedaję twój dom, bo nie jesteś zainteresowany, słyszałeś o tym? Hahaha”.
WĄTPLIWE PRANIE
CBA uruchomiło operację specjalną – wielomiesięczne podsłuchy, a potem zakup kontrolowany. Liczyło, że Marek M. odbierze walizkę ze znaczoną gotówką (z GPS-em) od „agenta Tomka” i przekaże pieniądze Kwaśniewskim. Finał nastąpił 29 lipca 2009 r. – operacja nie wypaliła, bo M. przepakował gotówkę, aby ją sprawdzić w kantorze.
Jednak w śledztwie sprzed dziesięciu lat – co wiemy pośrednio z informacji ujawnionych przez CBA – zabrakło innych dowodów niż podejrzane rozmowy. Dlatego prowadzący je w 2009 r. prokurator Rafał Nagrodzki z Katowic nie tylko nie postawił żadnych zarzutów Jolancie Kwaśniewskiej, ale nawet jej nie przesłuchał. Dlaczego?
Częściowa odpowiedź jest na str. 75 raportu. CBA pisze tam wprost: prokurator całkowicie pominął materiał zebrany w ramach procedury operacyjnej – w tym z podsłuchów i kontrolowanego wręczenia pieniędzy za kupno domu, nie przyjął nawet kluczy do willi. Pytanie dlaczego – skoro CBA formalnie operację specjalną prowadziło za zgodą ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Czumy i sądu?
„Przesłanki formalne spowodowały, że materiały uzyskane i wytworzone w trybie art. 17 ust. 1 i art. 19 ust. 1 ustawy o CBA nie zostały uznane za dowód w sprawie i nie czyniono, konsekwentnie, w ich oparciu żadnych ustaleń okoliczności stanu faktycznego” – odpowiada nam na podstawie umorzenia prok. Nagrodzkiego Agnieszka Wichary, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Zdaniem ludzi służb uruchomienie operacji specjalnej było nadużyciem.
– Nawet gdyby CBA ustaliło, że willa należy do byłego prezydenta i jego żony, to powinno poinformować o tym organy skarbowe. Ewentualnie gdyby CBA miało podejrzenia, że pieniądze na zakup willi mogły pochodzić z łapówki, to tę kwestię powinno weryfikować, ale metodami nieinwazyjnymi, a nie stosując podsłuchy – uważa Paweł Wojtunik, były szef CBA. Jego zdaniem Biuro stworzyło „fikcyjną, naciąganą kwalifikację: prania brudnych pieniędzy, bo to pozwalało na stosowanie ofensywnych metod”. Dlatego prokuratura w tej sprawie chciała postawić Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty.
CHCĄ ODWOŁANIA
Umorzone przez prok. Nagrodzkiego śledztwo podjęto w kwietniu 2016 r. Mimo upływu kolejnych trzech lat nie przesłuchano Kwaśniewskich nawet jako świadków z tzw. uprzedzeniem (a więc z zastrzeżeniem, że odpowiedź może narazić ich na odpowiedzialność karną). Ujawnienie stenogramów praktycznie kończy śledztwo pod kątem karnym – jedyną karą jest upublicznienie rozmów.
Była para prezydencka uważa, że raport CBA jest „manipulacją”.Posłowie KO chcą odwołania Mariusza Kamińskiego, dziś szefa MSWiA. Zarzucają mu m.in. wprowadzanie patologii w służbach specjalnych. – Do zarzutów ustosunkuję się w trakcie debaty – powiedział Kamiński mediom w Sejmie.