Archive | 2021/11/13

Problem się zaczynał, gdy się zakochiwał. “A zakochiwał się niemal w każdej”

Od lewej: Ania Dostojewska, Fiodor Dostojewski i Polina Susłowa (Fot. fragment okładki książki Sylwii Frołow ‘Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski’, materiały prasowe wydawnictwa Czarne)


Problem się zaczynał, gdy się zakochiwał. “A zakochiwał się niemal w każdej”

Paulina Dudek


Był brzydki, pozbawiony seksapilu, chory i znerwicowany, ale wiedział doskonale, że kobiety odbierają mężczyzn sercem. Brał je więc na współczucie – mówi Sylwia Frołow, autorka książki “Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski”.

.

Miejmy za sobą najbardziej wstrząsający wątek z pani książki. Jak naprawdę było z tą dziewczynką?

Historię, że Dostojewski zgwałcił nieletnią dziewczynkę, najprawdopodobniej w łaźni, i się tym chwalił, znałam od lat, głównie z korespondencji jego znajomych. Opowieść powraca też w jego twórczości: Swidrygajłow ze “Zbrodni i kary” to postać z silnym podtekstem pedofilskim, no i oczywiście Stawrogin w “Biesach”, który dokonał gwałtu na Matrioszy i niesie przez życie krzyż tej zbrodni. Zaczęłam prowadzić dziennikarskie śledztwo w przekonaniu, że Dostojewski zgwałcił dziewczynkę, by ostatecznie dojść do wniosku, że jednak nie. Mnie samą to odkrycie zaskoczyło. Efektem mojego śledztwa jest ostatni rozdział książki.

Zacznijmy od tego, że Dostojewski za życia z oskarżeniem o gwałt się nie mierzył. Wypłynęło dopiero po jego śmierci.

Jako pierwszy w 1882 roku, czyli rok po śmierci Fiodora, plotkę rzucił Iwan Turgieniew, z którym od dłuższego czasu serdecznie się nienawidzili. Turgieniew nazwał Dostojewskiego rodzimym markizem de Sade. Smakowita plotka szybko poszła w świat.

A potem Nikołaj Strachow, bliski przyjaciel i współpracownik Fiodora, który na prośbę wdowy po pisarzu Ani Dostojewskiej napisał jego biografię, wysłał do Lwa Tołstoja list. Zwierzył się w nim, że Dostojewski był paskudnym człowiekiem, bo zgwałcił dziewczynkę.

Tołstoj nie odpisał.

List pozostał w rodzinnym archiwum Tołstojów i ujrzał światło dzienne dopiero po śmierci Lwa Nikołajewicza, w 1913 roku. Sam Tołstoj, który cenił Dostojewskiego i nie cenił Strachowa, zapewne nie pozwoliłby na publikację listu.

Ania Dostojewska nigdy nie zwątpiła w męża?

Nigdy. Fiodor to była dla niej świętość niepodważalna. Ania była pewna, że mąż jest niewinny. Ale pamiętajmy, że w sądzie najbliższa rodzina może odmówić zeznań – ma do tego pełne prawo. Jak i do bycia stronniczym.

Stanisław Cat-Mackiewicz, również biograf Dostojewskiego, był innego zdania.

Nie tylko on. Prawie wszyscy biografowie Dostojewskiego uznali, że on to zrobił.

Dlaczego więc pani go broni?

Obrona Dostojewskiego to dość świeża sprawa. W Rosji gruntownie się nad tym tematem pochylono i dziś uznaje się, że pisarz gwałtu nie popełnił. Zapoznałam się z wieloma rosyjskimi opracowaniami i uważam, że są wiarygodne.

Ale stuprocentowe przekonanie, że Dostojewski nie zgwałcił dziewczynki, zyskałam w momencie, gdy przeanalizowałam kilka opowieści świadków jego życia. Fiodor publicznie, na salonach, w obecności na przykład młodych dam i ich matek potrafił opowiadać bulwersujące historie, jak ta o gwałcie. Po co? Sprawdzał poziom poruszenia słuchaczy. Kiedy widział autentyczne oburzenie, wiedział, że trafił w dziesiątkę. W ten sposób pobudzał ludzkie sumienia, prowokował, nawet wyciągał z ludzi drzemiącego w nich biesa. A potem chwytał za pióro w przekonaniu, że znalazł odpowiedni temat.

Dość ryzykowne. Załóżmy, że nie zgwałcił. A czy był pedofilem?

Myślę, że mógł mieć złe skłonności. Twierdził, że każdy nosi w sobie mroczne myśli, tylko nie każdy jest na tyle szczery, żeby głośno to przyznać – czy nie miał racji?

Ale myśli to nie uczynki, Dostojewski stawiał między nimi granicę. Uważał, że podniesienie ręki na dziecko, które jest najświętszym dziełem Bożym, zgwałcenie go cieleśnie i moralnie to większa zbrodnia niż zabicie człowieka dorosłego. Jego bohaterowie dopuszczali się najgorszych uczynków – on nie. Owszem, mógł mieć brudne myśli, a pisanie stawało się formą autoterapii.

Zostawmy więc gwałt. Już dwa razy w naszej rozmowie padło słowo “świętość”. Tymczasem pisze pani, że Fiodor kobietom swojego życia fundował raczej piekło na ziemi.

To prawda, najbardziej na świecie pragnął mieć żonę i szczęśliwą rodzinę, ale kompletnie nie nadawał się do współżycia. Na podstawie dziennika Ani Dostojewskiej, czyli drugiej żony Fiodora, można by napisać poradnik, jak nie wchodzić w relację z toksycznym mężczyzną. Od tego dziennika moje zainteresowanie kobietami Dostojewskiego się zresztą zaczęło.  


Ania Dostojewska, druga żona pisarza (Fot. Wikimedia Commons/domena publiczna/Dostoevskaia, Anna Grigorevna Snitkina – Dostoevsky Portrayed by his Wife: The Diary and Reminiscences of Mme. Dostoevsky. trans. and edited by S. S. Koteliansky. New York : E. P. Dutton & Co., 1926.) , Fiodor Dostojewski w Paryżu, 1863 rok (Fot. Wikimedia Commons/domena publiczna/?. ?. ????? 

Co panią tak w nim poruszyło?

Przede wszystkim ślepa, z dzisiejszej perspektywy wręcz oburzająca, miłość Ani do Fiodora. Uważała, że ma wybitnego męża i jego twórczości trzeba podporządkować absolutnie wszystko. To przekonanie musiał wzmacniać fakt, że Fiodor cierpiał na epilepsję i niezdiagnozowane problemy nerwowe. W obu przypadkach czuł upokorzenie. Ataki padaczki zdarzały się w miejscach publicznych, a przecież taki atak to problem fizjologiczny, chociażby nietrzymanie moczu. Nerwica z kolei wywoływała tik wykręcający mu twarz. W oczach Ani to był “biedny Fiedia”.

Dlatego na przykład w chwili, gdy zaczęły łapać ją bóle porodowe w pierwszej ciąży, a działo się to w nocy, postanowiła cierpieć w ciszy przez wiele godzin, bo biedny Fiodor spał i nie chciała go obudzić. A po śmierci ich ukochanej córeczki martwiła się nie o siebie, tylko o to, jak biedny Fiedia to zniesie. To są zachowania trudne do wyobrażenia dla kobiety XXI wieku.

Albo ten ich nocny rytuał.

Ania chodziła spać około 22.00, Fiodor wtedy pracował – to sytuacja z okresu tej pierwszej ciąży. Przerywał pracę o 2.00 w nocy i ją budził, żeby powiedzieć “dobranoc”. Wyznawali sobie miłość, pewnie dochodziło do aktów seksualnych. Ania była wtedy najszczęśliwszą kobietą na świecie, po czym… on wracał do pracy, a ona nie mogła już zasnąć z wrażenia do rana. I tak noc w noc. A za dnia Fiodor spał i nie wolno było go budzić, inaczej urządzał awanturę. Ania była zielona z wyczerpania, lecz nie potrafiła z rytuału zrezygnować. Co się dziwić, że dziecko urodziło się słabiutkie i szybko zmarło.

W książce są zdjęcia i jej wycieńczenie widać gołym okiem.

Fiodor w końcu je zauważył i zaproponował: a może z tego zrezygnujemy? Ania natychmiast zapewniła, że czuje się szczęśliwa i nie wyobraża sobie, że ukochany mężuś nie przyjdzie, by powiedzieć jej “dobranoc”. Przyjął to wyznanie z satysfakcją. A czy nie powinien był przemówić jej do rozsądku: Aniu, jesteś w ciąży i w tej chwili musisz zadbać o siebie i dziecko. Ja i tak cię bardzo kocham? Nie wymyślił tego – on, znawca ludzkich dusz.

Sugeruje pani, że nią manipulował?

Tak. To był szantażysta emocjonalny. Tytuł książki “Nasz biedny Fiedia” nawiązuje zarówno do tytułu dziennika Ani “Mój biedny Fiedia”, jak i mojego wniosku, że Dostojewski brał kobiety na współczucie. I to skutecznie. Był brzydki, pozbawiony seksapilu, chory i znerwicowany, ale wiedział doskonale, że kobiety odbierają mężczyzn sercem. Więc gdy tylko poznawał jakąś kobietę, od razu opowiadał o tym, jak stał przed plutonem egzekucyjnym na placu Siemionowskim, mając przed sobą trzy minuty życia. I jak przed samym rozstrzelaniem zamieniono mu wyrok na sześcioletnią katorgę na Syberii, gdzie siedział zakuty w łańcuchy. On tak zaczynał każdą damsko-męską znajomość! Nawet gimnazjalistkom do sztambucha wpisywał się wierszykiem o katordze.

Niedoszłą egzekucję i katorgę zniósł po bohatersku. Zaimponował mi tym.

Dlatego w książce rozróżniam Dostojewskiego człowieka i Dostojewskiego mężczyznę. Podczas procesu pietraszewców [literackie koło dyskusyjne młodych rosyjskich intelektualistów, którzy krytykowali między innymi wiernopoddaństwo carowi – przyp. red.] naprawdę wykazał się bohaterstwem. Po czym w Semipałatyńsku na Syberii jako zesłaniec poznał Marię Isajewą, późniejszą pierwszą żonę, i nagle się okazał histeryzującym mięczakiem. Płakał przez nią jak dziecko i krzyczał, że z miłości się zabije.

Sylwia Frołow: ‘Gdy tylko Fiodor Dostojewski poznawał jakąś kobietę, od razu opowiadał o tym, jak stał przed plutonem egzekucyjnym na placu Siemionowskim, mając przed sobą trzy minuty życia’ (Fot. Wikimedia Commons/domena publiczna/ B. Pokrovsky’s drawing. ‘Semionov-platz Mock Execution Ritual’)

Tylko przy kobietach pozwalał sobie na słabość.

Mężczyzn zawsze traktował jak rywali. Zwłaszcza mężczyzn pisarzy. Na pewno miał uraz po tym, jak w literackim salonie Panajewów najpierw uznano jego debiut za świetny, a potem strącono go z piedestału, twierdząc, że jest jednak beztalenciem. Z socjalistycznym kółkiem pietraszewców zaczął sympatyzować właśnie dlatego, że nie wytrzymał napięcia i prześmiewczej atmosfery w salonie Panajewów.

Za to w towarzystwie kobiet czuł się doskonale. To one były jego wiernymi czytelniczkami, one odnajdywały się w jego dziełach. A co ciekawe, ten zatwardziały konserwatysta w najbliższym kręgu przyjaciółek miał właściwie same emancypantki, zwane wówczas nihilistkami.

Jako przyjaciel kobiet spisywał się zresztą całkiem dobrze, słuchał, wspierał i umiał doradzić. Problem się zaczynał, gdy się zakochiwał.

A zakochiwał się często, szybko i gwałtownie. Jego największe wzmożenie miłosne nastąpiło w 1865 roku, kiedy to jako wdowiec oświadczył się czterem kobietom i żadna go nie przyjęła. Obsesyjnie chciał założyć szczęśliwą rodzinę, najlepiej taką, jaką miała ukochana siostra Wiera. Ale przy jego charakterze i chorobie odtworzyć ten wzorzec było szalenie trudno.

W 1865 roku Dostojewski jest już po katordze, która ukształtowała jego dojrzałą twórczość, i po pierwszym małżeństwie, z Marią Isajewą. Bardzo nieudanym.

To małżeństwo było jakby żywcem wyjęte z kart jego powieści. Wszystkie szalone kobiety, które sportretował, to była Maria Isajewa. Po niej Fiodor chciał mieć normalny, spokojny dom i stąd rozpaczliwe szukanie żony. Poznane kobiety mierzył kryterium „czy zechce mnie na męża?”.

Po czym los, niczym w ruletce, decyduje za niego. Przychodzi rok 1866 i Dostojewski musi jak najszybciej napisać “Gracza”. Wtedy w jego progu staje polecona mu stenotypistka Ania. Przyszła żona idealna, której absolutnie się nie spodziewał.

Gdy Ania staje w progu, Dostojewski jest na dnie. Całe jego życie to hazard, nie ma grosza przy duszy, a jeśli w ciągu miesiąca nie napisze “Gracza”, prawa do wszystkich jego dzieł, w tym jeszcze nienapisanych, przejdą na własność sprytnego wydawcy.

Dzięki umiejętnościom stenotypicznym Ani w 30 dni “Gracz” jest gotowy. Z czasem żona staje się jego redaktorką, korektorką, wreszcie menedżerką, sprawnie negocjuje kontrakty i zarządza pieniędzmi. I jeszcze go bezgranicznie kocha. Lew Tołstoj powie, że “każdy pisarz powinien mieć taką żonę”. Bo żona Tołstoja, pani Zofia, rościła sobie prawa do własnego życia…

Fiodor napatrzył się w dzieciństwie na cierpienia matki, ale sam znęcał się nad Anią w podobny sposób jak jego ojciec. Pisze pani, że dzisiejsza psychologia zaliczyłaby Fiodora Dostojewskiego do DDD, tak zwanych dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych.

Nie wiem, na ile dzieciństwo miało wpływ na to, jak Fiodor traktował kobiety, a na ile zaważyły jego cechy charakteru i choroba. Ale to prawda, że jego ojciec Michaił Dostojewski był trudnym człowiekiem: ponurym, zrzędliwym, skąpym. O wszelkie swoje niepowodzenia życiowe obwiniał swoją żonę Marię – Fiodor to samo potem robił z Anią. Podczas ostatniej ciąży Marii Dostojewskiej mąż Michaił zarzucił jej zdradę, bo cierpiała na zgagę, a przecież we wcześniejszych ciążach zgagi nie miewała… Była już wówczas śmiertelnie chora na gruźlicę. Zmarła znękana przez życie i męża, kiedy Fiodor miał 17 lat.

Śmierć ukochanej matki była ciosem, ale śmierć ojca to już istna “Zbrodnia i kara”.

Po śmierci żony Michaił Dostojewski z dwójką najmłodszych dzieci osiadł w swoim wiejskim majątku, starsze dzieci wzięła pod opiekę rodzina matki. Michaił zadawał się z 16-letnią dziewczyną, która urodziła dziecko, ale zmarło. Po czym miejscowi chłopi, w tym wuj dziewczyny, zamordowali Michaiła. Specjalna komisja przyjechała zbadać sprawę. Niczego nie mogła ustalić, bo zapanowała we wsi zmowa milczenia. Milczeli chłopi i milczała rodzina Dostojewskich. Na podstawie tej historii Fiodor zbudował postać ojca braci Karamazow. W mojej książce próbuję odpowiedzieć na pytanie, na ile Karamazow jest Michaiłem Dostojewskim, a na ile nie. I dlaczego otrzymał imię Fiodor.

Sylwia Frołow (Fot. archiwum prywatne) , Portret Fiodora Dostojewskiego w 1872 roku, Vasily Perov (Fot. Wikimedia Commons/domena publiczna/Vasily Perov – kgHBFHS7SpcayQ at Google Arts & Culture)

W pani książce kobiety są ofiarami Dostojewskiego. Ale nie wszystkie. Pierwsza żona Maria Isajewa i kochanka Polina Susłowa mocno dały mu popalić.

art. rekomendował: Leon Rozenbaum

To prawda. Maria Isajewa była, tak jak matka Fiodora, śmiertelnie chora na gruźlicę. Miewała stany wzmożenia, dosyć charakterystyczne dla ludzi cierpiących na tę chorobę w czasach, kiedy była nieuleczalna. Maria krzyczała, wyzywała, poniżała i oskarżała o zdrady. Kiedy w noc poślubną Fiodor dostał ataku padaczki, co miało wpływ na jego potencję seksualną, zwyzywała go od katorżników i natychmiast pożałowała ślubu. Często powtarzała, że przecież mogła wyjść za Wiergunowa, którego poznała w Kuźniecku, ale Fiodor zamotał jej w głowie i teraz ona czuje się oszukana.

Polina z kolei była wyrafinowana, przebiegła, całkowicie pozbawiona skrupułów i egoistyczna. Potrafiła donieść na policję na studenta, który przebywał na wakacjach w domu jej drugiego męża, dlatego że nie chciał się nią zainteresować jako kobietą. I chłopaka aresztowano. Z opisanych przeze mnie kobiet dla Poliny miałam najmniej sympatii.

Dlaczego?

Fiodor związał się z nią, będąc wciąż mężem chorej Marii. Polina żądała od niego rozwodu z Isajewą i poślubienia jej. A on, choć w Polinie nieprzytomnie zakochany, nie zostawił umierającej żony. Po zagranicznym wyjeździe z kochanką wrócił do Rosji i przez pół roku siedział non stop przy łóżku Marii, do ostatniej chwili jej życia.

Prawie rok przed ukazaniem się książki o kobietach Dostojewskiego rozmawiałyśmy o kobietach Czechowa. Jak w pani oczach wypada porównanie tych dwóch mężczyzn?

“Czechow wyraźnie oddzielał miłość i seks. Miłość mu przeszkadzała w tworzeniu, seks – nie” – przeczytaj całą rozmowę >>

Dla mnie są jak awers i rewers, ale nie w tym sensie, że jeden był dobry, a drugi zły. Mieli kompletnie inne osobowości, podejście do życia, kobiet, emocji. Czechow się na zimno kobietami bawił, prawdziwie zakochał się dopiero pod koniec życia w Oldze. Dostojewski zakochiwał się niemal w każdej kobiecie, którą poznał, i wciąż cierpiał katusze. Uroda także odegrała niebagatelną rolę w życiu obu pisarzy. Czechow był pięknym mężczyzną, Dostojewski – brzydalem. To miało istotny wpływ na relacje męsko-damskie.

Nie polubiłam Dostojewskiego jako człowieka. Ale było mi go żal, czyli i ze mną udała mu się ta sztuczka “na współczucie”.

A widzi pani. Ja też mu współczułam. W XIX wieku padaczka to było całkowite tabu i myślę, że ze swoją chorobą musiał się czuć szalenie bezradny. A jednocześnie miał serce. Do końca swych dni zajmował się rodziną zmarłego brata oraz koszmarnym pasierbem.

Ale znów kosztem Ani, o czym czytelnicy przeczytają w książce.

To prawda. Krzysztof Varga w recenzji mojej książki napisał: “Nigdy nie lubiłem Dostojewskiego, a po tej książce nie lubię go jeszcze bardziej”. A ja Fiodora lubię. Zawsze lubię opisywanych przez siebie bohaterów. Aby znaleźć motywację ich wyborów życiowych, muszę wykrzesać z siebie jak najwięcej empatii.


Książka “Nasz biedny Fiedia. Kobiety i Dostojewski” Sylwii Frołow do kupienia w Publio >>>

Sylwia Frołow. Jest autorką książek “Dzierżyński. Miłość i rewolucja” (2014) oraz “Antonówki. Kobiety i Czechow” (2020), zbioru portretów “Bolszewicy i apostołowie” (2014), a także dwóch powieści: “Spojrzenia” (2009), “I dusza, i seks” (2013). Korektorka i redaktorka, na co dzień pracuje w “Tygodniku Powszechnym”. Przez kilka lat pełniła funkcję sekretarza prof. Jerzego Pomianowskiego. Mieszka w Krakowie. 

Paulina Dudek. Dziennikarka, redaktorka, twórczyni cyklu mikroreportaży wideo “Zwykli Niezwykli. Nagrodzona Grand Video Awards, nominowana do Grand Press.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Badaczka rezygnuje z nagrody przyznanej przez Instytut Pileckiego

Badaczka rezygnuje z nagrody przyznanej przez Instytut Pileckiego

przekład listu na polski: Katarzyna Markusz


Książka Eliyany Adler

Amerykańska historyczka Eliyana Adler odmówiła przyjęcia – wartej 75 tys. zł – nagrody od Instytutu Pileckiego. “Instytut Pileckiego, choć bardzo hojny we wspieraniu niektórych badań historycznych dotyczących II wojny światowej, był również zaangażowany w tłumienie pracy historyków, którzy starają się pokazać złożone i w istocie tragiczne aspekty wojennej przeszłości Polski” – napisała w liście do IP.

Instytut Pileckiego swoją nagrodę publikacjom historycznym wręczy po raz pierwszy. Uroczystość z tej okazji ma odbyć się 17 listopada. Wyróżnienie zostało ustanowione przez IP we współpracy z Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Ma trafiać do autorów najlepszych książek historycznych i reporterskich na temat historii Polski w XX wieku. W kapitule nagrody znaleźli się: Richard Butterwick-Pawlikowski, Marek Cichocki, Piotr Cywiński (przewodniczący), Jack Fairweather, Patrycja Grzebyk, Marek Kornat, Krzysztof Kosior, Wojciech Stanisławski, Claudia Weber, Tomasz Stefanek.

Nagroda wręczona ma być w trzech kategoriach: naukowa książka historyczna, reportaż historyczny oraz nagroda specjalna dla korespondentów wojennych. Zwycięzcy każdej z kategorii otrzymają 75 tys. zł oraz okolicznościową statuetkę. Adler przyznano nagrodę w pierwszej kategorii za publikację “Survival on the Margins: Polish Jewish Refugees in the Wartime Soviet Union“.

Książka Eliyany Adler

Autorka podziękowała za docenienie jej pracy, jednak z nagrody zrezygnowała.

“Wojna i okupacja doprowadzają ludzi i społeczeństwa do granic wytrzymałości. Sytuacja podczas II wojny światowej była przerażająca dla wszystkich Polaków, choć nie w równym stopniu. Niektórzy nieżydowscy Polacy, jak czytamy na stronie Instytutu, stracili życie, broniąc swoich żydowskich rodaków. Inni, jak wiemy m.in. z badań profesorów Jana T. Grossa, Jana Grabowskiego i Barbary Engelking, w różny sposób skorzystali na mordowaniu swoich sąsiadów” – przypomniała w swoim liście do IP, którego całość publikujemy niżej.

Historyczka zwróciła uwagę, że polski rząd, przy wsparciu Instytutu Pileckiego, działa na rzecz ograniczenia badań naukowych dotyczących Holokaustu poprzez “groźby i faktycznie podejmowane działania prawne”.

“Jako historyk muszę stanąć po stronie moich wielu odważnych przyjaciół i kolegów w Polsce oraz ważnych badań, które prowadzą. Co więcej, wierzę, że kontynuowanie trudnej pracy konfrontacji ze skomplikowanymi i niewygodnymi faktami dotyczącymi Holokaustu w Polsce pomoże temu krajowi nadać sens swojej przeszłości, a uczonym na całym świecie pomoże poznać nadal odczuwalne skutki ludobójstwa” – wyjaśniła autorka.

Instytut Pileckiego poinformował, że w związku z decyzją badaczki nagroda w tej kategorii nie zostanie przyznana, a kapituła podtrzymuje najwyższą ocenę dla napisanej przez Adler książki.

Eliyana Adler zajmuje się badaniem doświadczenia żydowskiego w Europie Wschodniej ze szczególnym uwzględnieniem edukacji, religii, gender studies i pamięci. Jej pierwsza książka “In Her Hands: The Education of Jewish Girls in Tsarist Russia” (2011) prześledziła powstanie i rozwój formalnego szkolnictwa dla dziewcząt żydowskich w przedrewolucyjnej Rosji. Niedawno opublikowała “Survival on the Margins: Polish Jewish Refugees in the Wartime Soviet Union” (2020), o doświadczeniach i pamięci dużej grupy polskich Żydów, którzy spędzili II wojnę światową w nieokupowanych regionach ZSRR. Obecnie bada m.in. księgi pamięci.

LIST ELIYANY ADLER DO INSTYTUTU PILECKIEGO:

Pragnę podziękować za uhonorowanie mojej książki Nagrodą im. Witolda Pileckiego. To naprawdę wzruszające, że zostałam doceniona po dziesięciu latach badań w archiwach na całym świecie. Mam również nadzieję, że książka ta rzeczywiście zwróci uwagę na ważną historię, która jest jej sednem: doświadczenia polsko-żydowskich uchodźców, którzy przeżyli II wojnę światową na terytorium sowieckim. Wreszcie, życie Witolda Pileckiego, którego imieniem nazwano Instytut i nagrodę, jest dla nas wszystkich inspiracją. Z ciężkim sercem muszę więc odmówić przyjęcia tego zaszczytu.

Instytut Pileckiego, choć bardzo hojny we wspieraniu niektórych badań historycznych dotyczących II wojny światowej, był również zaangażowany w tłumienie pracy historyków, którzy starają się pokazać złożone i w istocie tragiczne aspekty wojennej przeszłości Polski. Wojna i okupacja doprowadzają ludzi i społeczeństwa do granic wytrzymałości. Sytuacja podczas II wojny światowej była przerażająca dla wszystkich Polaków, choć nie w równym stopniu. Niektórzy nieżydowscy Polacy, jak czytamy na stronie Instytutu, stracili życie, broniąc swoich żydowskich rodaków. Inni, jak wiemy m.in. z badań profesorów Jana T. Grossa, Jana Grabowskiego i Barbary Engelking, w różny sposób skorzystali na mordowaniu swoich sąsiadów.

W całej Europie poszczególne kraje powoli zaczynają się godzić z historią Holokaustu i jego trudnym dziedzictwem. Naziści nie osiągnęli swoich celów w pojedynkę. W każdym okupowanym kraju opierali się raczej na szerokim wsparciu lokalnym, a także na współpracy państw Osi, a nawet państw neutralnych. Poznanie i zbadanie tej zawikłanej przeszłości to część drogi naprzód. Po 1989 r. wydawało się, że Polska jest na tej drodze. Jakość, zakres i głębia badań prowadzonych przez polskich badaczy Holokaustu nadal robi ogromne wrażenie. Jednak w ostatnich latach rząd, przy wsparciu Instytutu Pileckiego, zaczął ograniczać te kluczowe badania, poprzez groźby i faktycznie podejmowane działania prawne.

Jako historyk muszę stanąć po stronie moich wielu odważnych przyjaciół i kolegów w Polsce oraz ważnych badań, które prowadzą. Co więcej, wierzę, że kontynuowanie trudnej pracy konfrontacji ze skomplikowanymi i niewygodnymi faktami dotyczącymi Holokaustu w Polsce pomoże temu krajowi nadać sens swojej przeszłości, a uczonym na całym świecie pomoże poznać nadal odczuwalne skutki ludobójstwa.

Z poważaniem,
Eliyana Adler


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘Curb Your Enthusiasm’ Star Susie Essman on Jewish Comics: ‘It’s the Shtetl Jews’

‘Curb Your Enthusiasm’ Star Susie Essman on Jewish Comics: ‘It’s the Shtetl Jews’

Shiryn Ghermezian


Susie Essman. Photo: David Shankbone / Flickr

Jewish comedian Susie Essman, who stars in the HBO series “Curb Your Enthusiasm,” spoke in a recent interview about why she thinks many comedians have Eastern European backgrounds.

“It’s the shtetl Jews, from the Pale. The great Borscht Belt comedians — the Jack Bennys and the George Burnses and later on the Alan Kings — were all the traditional outsider immigrant[s] looking in,” she told the Substack weekly newsletter OLD GOATS.

The New York native added, “And also, in Judaism, there’s something about questioning. To be a learned person, you’re studying the Talmud and the Torah. And you’re always questioning it. My husband’s Catholic, where you do what the priests tell you to do. You don’t ask any questions. But in Judaism, you’re supposed to constantly analyze and question. That tremendously lends itself to comedy, don’t you think?”

When interviewer Jonathan Alter claimed that “uptight German Jews didn’t really become comedians as much,” the actress agreed, saying that German Jews “were much more assimilated.”

Essman — whose foul-mouthed character on “Curb Your Enthusiasm,” Susie Greene, has been called a “rage icon” — also discussed how her parents’ bitter marriage and their constant arguing inspired her on-screen persona.

“There was a lot of tension growing up and there was a lot of screaming and yelling and fighting and doors slamming,” she said. “I remember every door in our house was off the hinges because my father would punch the doors so he wouldn’t hit any of us, but sometimes he did. He was an angry guy, my father, a Lower East Side tough Jew.”

Essman said Judaism did not play a large role in her upbringing and that her parents “didn’t indoctrinate us with religion at all.” In addition, her Jewish grandmother was “deeply ashamed and embarrassed by her immigrant experience,” the actress explained.

“[My grandmother] grew up on the Lower East Side in brutal poverty — no indoor plumbing — and left school in the third grade to go to work in a factory,” she said. “And I remember asking her questions, and she did not want to talk about it. She used to say to me that she was so ashamed of being an immigrant, of not being an American.”

The 11th season of “Curb Your Enthusiasm” is now airing Sunday nights on HBO.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com