Boże Narodzenie. Dlaczego bolszewicy walczyli z choinką?
Marta Panas-Goworska, Andrzej Goworski
Ilustracja z ‘Bezbożnika na Stanowisku’ do artykułu N. Amosowa Przeciw bożonarodzeniowej choince, 1930 rok (Bog ‘Jołka kak zierkało russkoj riewolucii’)
Jak to się stało, że niegdysiejsza ozdoba pogrzebowa stanęła na carskich salonach i kiedy tak naprawdę w Imperium Rosyjskim obchodzono Boże Narodzenie? Czy aby na pewno Wigilia była 6 stycznia? I last but not least – dlaczego we współczesnej Rosji są aż dwie choinki: na gwiazdkę i Nowy Rok? Oto tradycja, którą Stalin naznaczył krwawą ironią.
.
Od niepamiętnych czasów na wschód od Bugu gałęzie świerku wykorzystywano podczas obrzędów pogrzebowych, zaś samo drzewko – jak twierdzą etnolodzy – symbolizowało nie tylko trwanie i nieśmiertelność, ale i kobiecą bezpłodność.
Ruska jołka
Trudno się więc dziwić, że w XIX wieku germański zwyczaj stawiania choinek przyjęto na Rusi z oporami. Co ciekawe gałęzie świerku jako ozdobę próbowano wprowadzić znacznie wcześniej. Pod koniec XVII wieku Piotr I przeniósł nowy rok z 1 września na 1 stycznia i nakazał czcić ten dzień kolorowymi ogniami, organizować palby, a obejścia ozdabiać świerczyną. W polecenie cara wsłuchali się duchowni z Moskwy i budowanego Peteresburga, zaś reszta imperium zaaprobowała reformę kalendarza i fajerwerki, ale odrzuciła choinkę. I bodaj jedynymi, którzy jak Rosja długa i szeroka przystrajali iglastymi gałązkami wierzeje, byli właściciele wyszynków zwanych kabakami. Zwyczaj ten stał się na tyle popularny, że w XVIII wieku pijaków określano jołkinami, od rosyjskiego słowa jołka, czyli choinka.
Od chłopa zwalonego pod świerczyną do rodziny zgromadzonej przy choince była jeszcze daleka droga i tworzący w pierwszej połowie XIX wieku genialni portreciści rosyjskich salonów – Puszkin i Lermontow – słowem nie zająknęli się o zdobnym drzewku. Skądinąd wiadomo jednak, że przyszła żona cara Mikołaja I, księżna Aleksandra Fiodorowna, z domu Hohenzollern, 24 grudnia 1817 roku zorganizowała w Petersburgu wigilijne przyjęcie dla dzieci, które uświetniła choinką właśnie. Data tego wydarzenia może zastanawiać, gdyż wiadomo, że Kościół Prawosławny obchodzi gwiazdkę wtedy, gdy katolicy świętują Trzech Króli, czyli 6 stycznia.
Nie zawsze jednak tak było.
W carskiej Rosji, jak w całym chrześcijańskim świecie, ustalono, że Wigilia wypada siedem dni przed końcem roku. Szkopuł w tym, że wschodni chrześcijanie nie przyjęli kalendarza gregoriańskiego i w 1582 roku ich 24 grudnia stał się dla mieszkańców Zachodu 3 stycznia. Co 128 lat różnica między starym a nowym stylem zwiększa się o jeden dzień i obecnie wynosi dwa tygodnie.
Rozdźwięk ten postanowili zniwelować bolszewicy, ale duchowieństwo, przeczuwając trudne dni, dochowało wierności tradycji. I od tego czasu w wielu cerkiewnych kalendarzach kartkę z 24 grudnia zrywa się 6 stycznia.
Nie oznacza to jednak, że święta zostały przesunięte, ale zmianie uległo ich zorientowanie w stosunku do Nowego Roku. W imperium carów świętowano go po Bożym Narodzeniu, zaś od rewolucji prawosławne święta były tydzień po naszym Sylwestrze, zwanym na Wschodzie Kanunem Nowogo Goda.
Imperialne Rożdżestwo
Wracając jednak do choinki zainicjowanej przez Aleksandrę Fiodorownę, musiało minąć ćwierć wieku, żeby zwyczaj ten przyjął się w stolicy imperium. Pod koniec lat 40. XIX stulecia świerczek stawiany na Wigilię, ozdabiany łańcuchami, bombkami i iluminowany świeczkami, opisał już Fiodor Dostojewski w opowiadaniu Choinka i ślub (z tomu Uczciwy złodziej i inne opowiadania). Od początku lat 50. w Petersburgu i Moskwie czymś normalnym były zaś targi, na których w przededniu świąt handlowano przywiezionymi z prowincji drzewkami.
Z czasem choinka stała się nie tylko modna, ale i wskazywała na status materialny rodziny, która ją wystawiała. Wokół niej narosło także wiele zwyczajów, zgodnie z którymi miała być ubierana w Wigilię i wówczas pierwszy raz zapalano świeczki. Iluminacje rozbłyskały po raz drugi i ostatni w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, po czym drzewko wraz z ozdobami zwykło się oddawać służbie. To, co się na nim znalazło – czyli nie tylko cukierki, suszone owoce czy zdobne pierniki, ale i drobne upominki – stanowiło dar od kasty posiadającej. Od tej reguły były odstępstwa i jedno z nich, z roku 1911 opisał Borys Pasternak w nagrodzonym Noblem Doktorze Żywago:
Od niepamiętnych czasów choinkowe przyjęcia u Swientickich urządzano zawsze tak samo. O dziesiątej, kiedy się rozjeżdżała dzieciarnia, zapalano druga? choinkę dla dorosłych i hulano do rana.
Blask bożonarodzeniowego drzewka cieszył oczy mieszkańców wielkich miast, a prowincja obchodziła te dni po swojemu. W Wigilię peregrynowano tam od chaty do chaty ze śpiewami, a od 25 do 27 grudnia zasiadano do stołów i uczestniczono w tradycyjnych przedstawieniach, między innymi organizując spektakle. Obrzędy te najbarwniej opisał Nikołaj Gogol w Nocy wigilijnej.
Wszystko to stanowiło połączenie duchowości prawosławnej z elementami wpływów między innymi polskich (np. szopki) oraz tradycjami pogańskimi.
Świerczek zaś niezmiennie bardziej kojarzył się z rytuałami pogrzebowymi niż narodzinami Boga. Niezależnie jednak od podziałów na centrum i prowincję, ruskie Rożdżestwo, czyli święta Bożego Narodzenia, czekała największa próba. Zbliżała się wielka wojna i u jej końca – rewolucja!
Boże Narodzenie. Bezbożnicy w akcji
Bolszewicy, którzy postanowili przewrócić świat na nice, zamierzali także rozprawić się z Kościołem Prawosławnym. Nieoczekiwanie zadanie to przerosło ich możliwości. Trwała wojna domowa i w celu zachowania władzy zrezygnowali z najradykalniejszym postulatów, w tym antyreligijnych. Rychłe pokonanie białych stało się asumptem do kontynuowania rozpoczętych kampanii. W 1922 roku wśród członków Komsomołu, czyli komunistycznej organizacji radzieckiej młodzieży, narodziła się idea zastąpienia Bożego Narodzenia tak zwanym Komsomołskim Rożdżestwem. Komświątki, bo tak w skrócie ochrzczono to wydarzenie, rozpoczynały się 25 grudnia, czyli według nowego kalendarza, i trwały do 27 grudnia.
Podczas pierwszego dnia organizowano wykłady i prelekcje, drugiego – uliczne parady, których ważnym elementem było publiczne palenie ikon, a na trzeci dzień tańczono wokół… choinki, zwanej teraz komsomołskiej jołki.
Nowe święta nie przyjęły się jednak z co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze propagowane zachowania były zbyt radykalne i poza wielkimi ośrodkami miejskimi wydały się niezrozumiałe, a po drugie – prawosławni niezmiennie obchodzili Boże Narodzenie według starego stylu, czyli dwa tygodnie po komświątkach.
Z propozycji lansowanej przez bolszewicką młodzież wycofano się w 1925 roku i rozpoczęto akcję znacznie bardziej przemyślaną.
Powołano Związek Wojujących Bezbożników, który rozpoczął realizację szeregu zmasowanych działań mających na celu gruntowną ateizację kraju.
Jednym z nich była aktywność wydawnicza i sztandarowym periodykiem organizacji stało się wychodzące od 1922 roku czasopismo „Bezbożnik na Stanowisku”. Z atakiem na choinkę wciąż jednak zwlekano i dopiero w numerze z grudnia 1927 roku pojawił się artykuł Siła przesądów, w którym zapisano:
Bożonarodzeniowa choinka to fetysz. Wyrzuciwszy ikony, schowaliśmy boga za choinką [zapis, rzecz jasna z małej litery – przyp. aut.]. Należy koniecznie skończyć z tym haniebnym zjawiskiem. Oczywiście nie ma i nie może być miejsca na choinkę ani bożonarodzeniowe prezenty.
W kolejnym roku z „Bezbożnika…” aż wylewały się antychoinkowe teksty. Osoby stawiające drzewko określano „sektantami”, sługami księży prawosławnych czy też niszczycielami lasu. Wątek ekologiczny podjął też miesięcznik dziecięcy „Iskiereczka”, zamieszczając w numerze 12 z 1928 roku wywiad z młodymi pracownikami stacji przyrodniczej. Oświadczyli oni:
Na „boże narodzenie” [pisownia oryginału – przyp. aut.] wszyscy chcą mieć choinkę. A nas dzieci jest tak wiele i z powodu tego złego święta ścina się całe miliony młodych świerczków i jodełek. Czyż to dobrze?
Choinka. Nowa stara tradycja
Kampania wymierzona przeciw zdobnemu drzewku nabierała tempa i w kolejnych latach wydawany w półmilionowym nakładzie „Bezbożnik” nie tylko wyśmiewał zwyczaj stawiania choinki, ale i nawoływał do formowania grup ochotników. Jednostki te 6 stycznia jak Kraj Rad długi i szeroki zaglądały obywatelom do okien i zapisywały, kto ośmielił się hołdować zgniłej tradycji. Dostać się do kajetu bezbożników niewątpliwie musiało oznaczać problemy, choć – jak zaświadcza pisarka Marija Czudakowa – tradycja wciąż była w kraju obecna i matka literatki, jako wychowawca w przedszkolu, zawsze stawiała swym podopiecznym choinkę.
Druga kampania przeciw bożonarodzeniowemu świerczkowi, mimo zasięgu i nakładu środków, również okazała się nieskuteczna. Znaleziono więc nowe rozwiązanie. Plan musiał być przygotowany już jesienią 1935 roku. Podczas pierwszego zjazdu stachanowców 17 listopada Stalin wypowiedział pamiętna frazę: „Żyje się lepiej, towarzysze. Żyje się weselej!”, a po miesiącu wysoki funkcjonariusz partyjny, Pawieł Postyszew, opublikował na łamach „Prawdy” artykuł, w którym nawoływał:
Chodźcie, zorganizujmy dzieciom na Nowy Rok dobrą choinkę! […] W szkołach, domach dziecka, pałacach pionierów, w klubach młodzieżowych, kinach i teatrach – wszędzie powinna być choinka!
Pomysł, aby obedrzeć choinkę z chrześcijańskiej tradycji i stawiać ją z okazji kończącego się roku, przyjął się błyskawicznie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dzień po publikacji Postyszewa w sklepach pojawiły się ozdoby z radzieckimi emblematami.
Na oficjalnych, by tak rzec pobłogosławionych przez partię drzewkach, zawisły więc bombki ze sterowcami, samolotami czy fabrykami.
Nie mogło również zabraknąć szklanych baniek z podobiznami wodzów rewolucji. A zamiast betlejemskich gwiazd – gwiazdy bolszewickie.
By żyło się weselej…
Z roku na rok noworoczne drzewko stawało się coraz popularniejsze. Prasa, radio i kino od początku grudnia epatowały informacjami o balach choinkowych, na których bawiła się zarówno partyjna wierchuszka, jak i zwykli obywatele Związku Radzieckiego.
Miasta zdobiły afisze z Leninem i Stalinem oraz dziećmi zgromadzonymi przy świerczku.
Tryumfy święcili także Dziadek Mróz i Śnieżynka, którzy znów zaczęli przynosić prezenty, choć tym razem z okazji Nowego Roku a nie gwiazdki. I w tej formie sowiecka choinka przetrwała nawet rozpad ZSRR.
Stworzona, lub by tak rzec, wykorzystana, przez Stalina w przededniu najokrutniejszej fali wielkiego terroru. Zaś Postyszew, który stał się tubą nowej tradycji, jako zdrajca narodu zginął 26 lutego 1939 roku. Pochowano go na niesławnej Komunarce, gdzie nikt nie przyozdabiał grobów gałązkami z igliwia.
Artykuł opublikowany 31 grudnia 2017 r.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com