Jedyny wywiad Adolfa Hitlera dla polskiej prasy
Krzysztof Tarka
Adolf Hitler (Fot. domena Publiczna)
Adolf Hitler zapewniał Polaków, że w 1943 lub 1944 r. “oba narody poznają się” i dawne uprzedzenia znikną.
.
Rozmowa z Hitlerem ukazała się na pierwszej stronie „Gazety Polskiej” 26 stycznia 1935 r., rok po podpisaniu polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy. Stosunki między Berlinem i Warszawą wydawały się bardzo dobre. Cztery dni przed ukazaniem się wywiadu, po dorocznym obiedzie w Kancelarii Rzeszy dla korpusu dyplomatycznego, Hitler odbył rozmowę z kilkoma ambasadorami, m.in. z Józefem Lipskim, który raportował do MSZ:
„Kanclerz w słowach bardzo serdecznych podkreślił znaczenie zbliżenia obu narodów. Rozwodząc się na ten temat, powiedział, iż bardzo fałszywą była teza o Erbfeindschaft [odwiecznej wrogości] polsko-niemieckiej”. Zapewniał, że za osiem lub dziewięć lat, czyli w 1943 lub 1944 r., „między obu państwami będzie niezawodnie zupełnie inny stosunek panował, gdy oba narody poznają się i gdy dawne uprzedzenia znikną”.
Wódz w skromnym mundurze
Wywiad z Hitlerem przeprowadził 38-letni wówczas Kazimierz Smogorzewski, jeden z najbardziej znanych komentatorów polityki międzynarodowej. Wcześniej pisał m.in. „Gazety Warszawskiej” „Rzeczpospolitej”, „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” i gazet zagranicznych. Przez kilka lat był korespondentem polskiej prasy we Francji, gdzie wystąpił w roli chorążego na otwarciu zimowych igrzysk olimpijskich w Chamonix w 1924 r., ponieważ polska ekipa spóźniła się na uroczystość.
Na początku kariery związany był z prasą endecką, ale od połowy lat 20. zbliżył się do rządzącej sanacji. W 1933 r. został korespondentem prorządowej „Gazety Polskiej” w Berlinie. Współpracując z polskim MSZ, nawiązał tam szerokie kontakty z niemieckimi politykami i dziennikarzami, a także korespondentami z innych krajów, którym tłumaczył polskie racje.
Rozmowę Smogorzewski przeprowadził w salonie na parterze Kancelarii Rzeszy, gdzie wprowadził go Joachim von Ribbentrop, wówczas kierownik biura ds. zagranicznych NSDAP. „Salon – jak cały gmach – jest nowoczesny, ze smakiem umeblowany. Na ścianach dobre obrazy, w gablotkach berlińska i miśnieńska porcelana” – pisał Smogorzewski.
Kiedy wszedł do niego Hitler, w „skromnym mundurze zwykłego politycznego kierownika partii”, dziennikarz podczas pełnego kurtuazji powitania wyraził podziw dla „wybitnej osobistości”, a podczas spotkania cały czas tytułował kanclerza „ekscelencją”.
Do kogo należy dialog?
Rozmowa w „Gazecie Polskiej” jest pełna frazesów. I trudno się dziwić, bo Smogorzewski na wstępie jednoznacznie daje do zrozumienia, że na ostateczny kształt tekstu nie miał wpływu. Pisze, że gdyby ogłosił pełny stenogram rozmowy, czytelnicy „mieliby przed oczyma dokument jeszcze bardziej żywy i bardziej bezpośredni, a miejscami dla polaka [tak w oryginale] bardziej wymowny (…). Ale każdy dialog jest własnością obu rozmawiających, a jeśli ma się zaszczyt rozmawiać z odpowiedzialnym Mężem Stanu – rozumie się samo przez się, że można podać do wiadomości publicznej tylko to, co sam aprobuje”.
Po latach ujawnił kulisy spotkania. Do rozmowy doszło z inspiracji polskiego MSZ, a listę pytań opracował razem z ambasadą w Berlinie. O pomoc w dotarciu do Hitlera poprosił Ribbentropa, z którym znał się wcześniej. Po kilku dniach otrzymał odpowiedź, że kanclerz go przyjmie, pod warunkiem wcześniejszego przekazania pytań. Przesłał je do Ottona Dietricha, szefa biura prasowego NSDAP.
Hitler przyjął Smogorzewskiego miło, częstując go szampanem. Odpowiedział na jego wszystkie pytania, ale rozmawiali o rzeczach ogólnych, nie poruszając tematu stosunków polsko-niemieckich. Na koniec wręczył Smogorzewskiemu kilka kartek maszynopisu i to zapewne na nich dziennikarz oparł tekst, który ukazał się w „Gazecie Polskiej”.
Polacy, nie macie się czego bać
Hitler ciepło mówił o marszałku Józefie Piłsudskim, którego nazwał wielkim mężem stanu i cały czas zapewniał o pokojowych zamiarach wobec Polski: „Nie myślimy kontynuować błędów popełnionych w przeszłych stuleciach. Jednym z wyrazów tej naszej woli jest usiłowanie nowego ukształtowania stosunków pomiędzy narodem niemieckim i polskim”.
Odżegnywał się od prowadzonej w przeszłości przez Niemcy germanizacji sąsiednich narodów. „Pojęcie rasistowskie w idei narodowo-socjalistycznej zasadniczo odrzuca tzw. wynarodowienie. W tej bowiem gwałtem przeprowadzonej aneksji obcego dobra narodowego, widzimy raczej osłabienie – niż wzmocnienie własnej narodowości” – tłumaczył.
Przestrzegał Polaków przed Związkiem Sowieckim i przypominał, że były czasy, gdy oba kraje wspólnie występowały przeciwko niebezpieczeństwu ze strony Rosji. Przewidywał, że znów „może nadejść moment, kiedy (…) będą musiały się bronić przeciwko zalewowi od wschodu”. Krytykując politykę swoich poprzedników na urzędzie kanclerskim, stwierdził, że współpraca ze Związkiem Sowieckim przeciwko Polsce była „największym absurdem politycznym”.
A nawiązując do podpisanej rok wcześniej polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy, powiedział, że cieszy go, że udało się „przeprowadzić we właściwym czasie jedną z najbardziej ważkich poprawek historycznych. Skorygowaliśmy mianowicie błędną opinię, jakoby między obu narodami stale i na zawsze istniał stan wrogi, jako pewien rodzaj dziedziczności. Sądzę, iż jest wprost przeciwnie: mimo wszelkich trudności istniejących pomiędzy obu narodami, są one w interesie wspólnego utrzymania kultury europejskiej zobowiązane do szczerej współpracy”.
Naród gotowy do czynu
Niemcy pod swoimi rządami charakteryzował jednoznacznie: „Państwo narodowo-socjalistyczne jest państwem jednolitym”. Deklarował wprawdzie szanowanie ukształtowanych na przestrzeni wieków naturalnych różnic między dzielnicami, ale zapowiedział, że bezwzględnie wypleni „wszelkie zjawiska powstałe w najbardziej smutnych czasach dynastycznego egoizmu, które okazały się (…) czynnikami wewnętrznego rozdarcia”.
W miejsce „partyjnego rozbicia”, czyli demokracji, Hitler zapowiedział wprowadzenie do systemu politycznego Niemiec zasady wodzostwa. Strukturę i organizację NSDAP przyrównał do „zakonu”, a program partii utożsamił z dążeniami całego narodu.
„Urzeczywistnienie celów ruchu narodowo-socjalistycznego prowadzi do absolutnej jedności między partią a państwem” – podkreślił.
Zapowiedział, że Niemcy nie wrócą do Ligi Narodów, z której wystąpiły jesienią 1933 r. A nawet więcej: „Jesteśmy zdecydowani nie powracać do żadnego Związku Międzynarodowego, zanim nie otrzymamy pełnych praw”.
Podkreślił, że Niemcy „już nigdy więcej nie zrezygnują ze swego równouprawnienia”. Domagając się „równych praw”, miał na myśli zapewne zniesienie ograniczeń nałożonych na Niemcy po I wojnie światowej w dziedzinie zbrojeń. „Pod pojęciem współpracy międzynarodowej nie możemy rozumieć przyjmowania na siebie nieprzejrzystych zobowiązań” – argumentował.
Chwalił się też sukcesami gospodarczymi, m.in. tym, że w ciągu dwóch lat udało się zmniejszyć bezrobocie, które w momencie, gdy obejmował władzę dotykało 6,5 mln obywateli.
„Wszystkie wskaźniki życia gospodarczego wzrastają i wykazują stan korzystnej ewolucji. Najważniejszym jest jednak, iż udało się nam szczęśliwie ożywić tkwiącą w naszym narodzie gotowość do czynu, do decyzji, do radosnej pracy” – mówił z dumą Führer.
Plackiem przed Hitlerem
Rozmowa z Hitlerem odbiła się w Polsce szerokim echem. Prorządowa „Polska Zbrojna” donosiła, że przedrukowała go na czołówkach cała prasa niemiecka. Układ polsko-niemiecki redakcja uznała za „punkt zwrotny w polityce europejskiej”.
Inny był ton prasy opozycyjnej. Endecka „Gazeta Warszawska” zaznaczyła, że rozmowa miała zbyt ogólnikowy charakter: „Gdyby ktoś chciał ocenić jej sens polityczny to musiałby się raczej zająć tym, co nie zostało powiedziane, i tym, dlaczego nie mogło być powiedziane”.
Podobnie na łamach dziennika „ABC: Nowiny Codzienne” pisał endecki publicysta i poseł Stanisław Stroński, prof. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: „Gładkim oświadczeniom w tej rozmowie brak na ogół żywszych barw”, a najważniejsze było to, czego Hitler nie powiedział. Stroński przypomniał, że w ostatnich miesiącach kanclerz Rzeszy dwukrotnie wyrzekł się dążenia do zmiany zachodnich granic Niemiec, nie wspominając nic o granicy wschodniej. W tej sytuacji, podkreślił Stroński, jedynym celem polskiego dziennikarza powinno być wyjaśnienie wywołanych tymi wypowiedziami Hitlera wątpliwości. A w wywiadzie nie ma o tym ani słowa.
Socjalistyczny „Robotnik” kpił ze Smogorzewskiego, że ten niedawny endek na łamach prorządowej (sanacyjnej) gazety obchodzi rocznicę przyjaźni między Warszawą i Berlinem: „Padł przed Hitlerem plackiem, rozpływał się w słowach, pełnych zachwytu i czołobitności, był, sądząc z jego własnego sprawozdania, czołobitnym aż do obrzydliwości”.
Redakcja drwiła też z Hitlera, który: „Wygłosił szereg ogólników na temat »odkryć naukowych« doktryny narodowo-»socjalistycznej« [tak w oryginale], przyobiecał, że nie zamierza Polaków wynaradawiać, bo wynaradawianie zepsułoby czystość rasy germańskiej, oświadczył, że pragnie zgody z Polską, przemilczał uprzejmie kwestię Pomorza i Śląska”.
Wywiad z Hitlerem. Mackiewicz chwalił
Konserwatywny „Czas” analizował, że w wywodach Hitlera najważniejsze jest „zdecydowane wyrzeczenie się polityki wynaradawiania, która należała wręcz do zasadniczego programu poprzednich reżimów w Niemczech”. Dziennik uznał za ważne również deklaracje o współpracy polsko-niemieckiej: „Jest to także w polityce niemieckiej zwrot nowy i znamienny”.
Redaktor wileńskiego „Słowa” Stanisław Cat-Mackiewicz odrzucał opinie, że porozumienie z Niemcami może przynieść Polsce straty zamiast zysków. Przekonywał, że nawet jeśli Trzecia Rzesza pogodzi się z Francją, to Hitler zawsze będzie potrzebował pokoju na swojej wschodniej granicy. Cat wyśmiewał też histeryczny ton prasy francuskiej i publicystykę Strońskiego.
Wykluczał również możliwość wojny, powołując się na „piękne i uczciwe” słowa Hitlera, że po jakiejkolwiek wojnie w Europie zapanuje bolszewizm.
Ale cztery i pół roku później wojna wybuchła. Smogorzewski (podobnie jak Mackiewicz) spędził ją w Londynie, gdzie wydawał po angielskim dwutygodnik „Free Europe”, finansowany przez rząd RP. Pismo propagowało m.in. polskie koncepcje federacyjne, a na jego łamach oprócz Polaków pisali znani dziennikarze amerykańscy, brytyjscy, czescy czy francuscy. Po wojnie Smogorzewski pozostał na emigracji. Pisał komentarze dotyczące polityki międzynarodowej do prasy emigracyjnej oraz hasła do „Encyclopedia Britannica”.
W połowie lat 50. nawiązał kontakty z warszawskim MSZ i komunistycznym wywiadem. Zmarł w 1992 r. w Shepperton pod Londynem w wieku 96 lat.
Od redakcji
Prof. Krzysztof Tarka przysłał ten tekst do naszej redakcji 10 grudnia 2021 r. Przez kilka następnych dni wymieniliśmy mailowo uwagi, zastanawiając się wspólnie nad poprawkami. Czasu do publikacji było sporo – planowaliśmy ją w okolicach rocznicy ukazania się rozmowy z Hitlerem, czyli 26 stycznia. W ostatnim mailu – 20 grudnia – Profesor poinformował, że jest chory. Na życzenia powrotu do zdrowia odpowiedział krótko: „Dzięki, walczę”. Niestety, dramatyczną walkę z chorobą przegrał, zmarł 19 stycznia.
Prof. Tarka przez całą karierę pracował na Uniwersytecie Opolskim, był wybitnym badaczem polskiej powojennej emigracji w Wielkiej Brytanii i stosunków polsko-litewskich. Napisał znakomitą biografię komendanta wileńskiej AK gen. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”. Na łamach „Ale Historia” publikował regularnie i zawsze to były tematy bardzo oryginalne, świetnie udokumentowane i napisane z wielkim znawstwem.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com