Amnesty wymyśla kolejną definicję apartheidu – tylko dla Izraela
Elder of Ziyon
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Amnesty International ma w tym tygodniu opublikować [opublikowała wczoraj – przyp tłum.] raport, który papuguje zeszłoroczny raport Human Rights Watch z oskarżeniem Izraela o apartheid.
Jak widzieliśmy, HRW musiała powyciągać fragmenty różnych międzynarodowych konwencji, by udawać, że traktowanie przez Izrael Palestyńczyków, którzy nie są obywatelami tego kraju, w jakiś sposób pasuje do definicji apartheidu. Ich głównym dowodem na to, że etykietka „apartheid” stosuje się do innych grup poza grupami rasowymi, pochodzi z Międzynarodowej Konwencji w sprawie Likwidacji wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej (ICERD), która istotnie rozszerzyła definicję “rasowej dyskryminacji”, by obejmowała dyskryminację grup narodowych – ale HRW nie zacytował następnego akapitu ICERD który wyraźnie mówi: „Niniejsza Konwencja nie ma zastosowania do zróżnicowania, wykluczenia, ograniczenia lub uprzywilejowania, ustalonych przez Państwo Stronę niniejszej Konwencji w zależności od tego, czy chodzi o własnych obywateli, czy też o osoby nie posiadające jego obywatelstwa.”
Najwyraźniej HRW świadomie wypaczała definicję apartheidu w sposób, w jaki nigdy nie miał być definiowany, jako że większość jej argumentów opiera się na tym, że Izrael czyni rozróżnienie między izraelskimi obywatelami i nie-obywatelami, nie zaś między Żydami i Arabami.
Każdy kraj na świecie daje mniej praw ludziom, którzy nie są jego obywatelami.
Mam kopię jeszcze nieopublikowanego raportu Amnesty i w większości argumenty w tym raporcie oparte są na dokładnie tych samych błędach, jak w raporcie HRW. Wynaleźli jednak jeszcze inną definicję apartheidu według „prawa międzynarodowego”, która, jak utrzymują, mówi, że dyskryminacja z powodu „pochodzenia narodowego” także jest apartheidem.
A ta definicja jest w równej mierze kłamstwem, jak definicja HRW.
Raport Amnesty stwierdza:
W publicznym prawie międzynarodowym zakaz apartheidu najlepiej jest znaleźć w opinii doradczej Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (ICJ) dotyczącej obecności Południowej Afryki w Namibii (sprawa Namibii), gdzie naruszenie zdefiniowane jest jako “zróżnicowanie, wykluczenie, restrykcje i ograniczenia oparte wyłącznie na podstawie rasy, koloru, pochodzenia narodowego lub etnicznego, co stanowi odmowę podstawowych praw człowieka”.
No, no! ICJ zdefiniował apartheid in 1971 roku? To zmienia wszystko!
Tyle tylko, że paragraf cytowany przez Amnesty nie mówi niczego o definiowaniu apartheidu.
Oto, co mówi:
130. Jest bezsporne i obficie wsparte dokumentami dołączonymi do pisemnego oświadczenia Południowej Afryki w tym postępowaniu, że oficjalna polityka rządowa prowadzona przez Afrykę Południową w Namibii ma na celu osiągnięcie całkowitej fizycznej separacji ras i grup etnicznych na odrębnych obszarach Terytorium. …
131. Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych byłe państwo mandatowe zobowiązało się przestrzegać i respektować na terytorium o międzynarodowym statusie prawa człowieka i podstawowe swobody wszystkich, bez rozróżnienia pod względem rasy. Ustanowienie i egzekwowanie zróżnicowania, wykluczenia, restrykcji i ograniczeń opartych wyłącznie na podstawie rasy, koloru, pochodzenia narodowego lub etnicznego, stanowi odmowę fundamentalnych praw człowieka i jest rażącym naruszeniem celów i zasad tej Karty.
Międzynarodowe prawo nie zdefiniowało zbrodni apartheidu w 1971 roku. To orzeczenie nie próbowało definiować apartheidu w żadnym sensie. Południowa Afryka sama oznajmiła, że prowadzi politykę apartheidu. Całym pytaniem, jakie stało przed IJC, było to, czy polityka Południowej Afryki w Namibii narusza Kartę ONZ.
Tak samo jak HRW Amnesty wiedziała, że definicje apartheidu istniejące w prawie międzynarodowym nie stosują się do Izraela, chwycili się więc absurdalnych półprawd, które mogli znaleźć i twierdzą, że tą definicją jest potwór Frankensteina stworzony z połączonych części Statutu Rzymskiego, Konwencji o Apartheidzie (która mówi tylko o „dyskryminacji rasowej” podobnej do tej z Południowej Afryki) i ICERD (która wyklucza nie obywateli z rozszerzonej definicji „dyskryminacji rasowej”), a teraz także sprawa Namibii z ICJ (która nie definiuje apartheidu ani rasowej dyskryminacji w jakimkolwiek sensie).
Amnesty International kłamie – i oni to wiedzą.
New @Amnesty report makes up yet another fake definition of apartheid – just for Israel
Amnesty musi udawać, że arabscy Izraelczycy żyją w “apartheidzie” – więc musi kłamać. Wierutnie kłamać
W poprzednim poście omawialiśmy jak nowy raport Amnesty International próbuje naśladować inne NGO i ogłasza, że Izrael jest winny “apartheidu”.
Amnesty rozumie, że koncentrowanie się na różnych prawach dla Palestyńczyków na terytoriach oczywiście nie jest apartheidem, ponieważ nie są oni izraelskimi obywatelami. Amnesty musi więc znaleźć – lub sfabrykować – dowody dyskryminacji wobec Arabów w Izraelu, które spełniają warunki stworzonej przez Amnesty definicji “apartheidu”.
Podobnie jak HRW, Amnesty rozumie, że musi sfingować ideę, że dyskryminacja Arabów w Izraelu dorasta do poziomu ucisku i prześladowań. Podobnie jak HRW, musi więc wybiórczo podawać przykłady, które wskazują na taki poziom dyskryminacji, bez wspominania kontrprzykładów, które temu zaprzeczają.
Kilka przykładów:
Izrael utrzymuje żydowską dominację nad palestyńską gospodarką poprzez wykluczanie i świadome zaniedbywanie palestyńskich społeczności w Izraelu…
Niemniej największe miasto Izraela z arabską mniejszością, Nazaret, jest centrum nowoczesnej techniki, goszczącym ośrodki R&D z Amdocs, Microsoft, Broadcom i Salesforce. W Nazarecie jest ponad 70 startupów. Tysiące Arabów pracuje w przedsiębiorstwach zajmujących się technologią i ich liczba rośnie gwałtownie.
Jeśli Izrael zamierza utrzymywać żydowską dominację nad arabską gospodarką przez zaniedbywanie arabskich społeczności, to dlaczego pozwala tak wielu dużym firmom na otwieranie w Nazarecie swoich filii?
Amnesty International kłamie – i oni to wiedzą.
Choć Palestyńczycy na ogół odmawiają wstępowania do izraelskiej armii z przyczyn narodowych lub politycznych, zwolnienie palestyńskich obywateli Izraela ze służby wojskowej dało w wyniku dyskryminujące wykluczenie ze znacznych ekonomicznych korzyści i okazji gwarantowanych w prawie izraelskim tym, którzy odbyli służbę wojskową.
A Żydzi Charedi, którzy także wybierają odmowę służenia w armii? Ponieważ mają dokładnie te same społeczne przeszkody na rynku pracy, dowodzi to, że nie ma to nic wspólnego z „żydowską dominacją”.
A także coraz większa liczba Arabów dobrowolnie wstępuje do armii. To znaczy, że izraelscy Arabowie mają możliwość zdobycia tych samych społecznych korzyści, jakie dostarcza skoncentrowane na obronie społeczeństwo Izraela. To nie jest apartheid.
Amnesty International kłamie – i oni to wiedzą.
W 2014 roku Kneset podniósł próg wyborczy z 2% do 3,25%, co dotknęło głównie reprezentację parlamentarną Palestyńczyków i innych grup mniejszościowych w Izraelu. Adalah i ACRI argumentowały, że podniesienie progu wyborczego dla partii, by otrzymać miejsca w Knesecie, naruszają prawa wyborcze palestyńskich wyborców i umożliwiają dyskwalifikację ich kandydatów i partii. CERD zauważył także, że podniesienie progu wyborczego w Izraelu znacząco osłabia “prawo nieżydowskich mniejszości do politycznego uczestnictwa”.
Jednak w wyborach 2021 roku ani jedna partia arabska nie spadła poniżej progu 3,25% – a zrobiło to około 25 partii żydowskich. Co znaczy, że Arabowie nie stracili ani jednego miejsca z powodu progu 3,25%.
Obecna koalicja rządowa zawiera arabską partię. Amnesty o tym nie wspomina, ponieważ zaprzecza to tezie o izraelskich Arabach żyjących w apartheidzie.
Amnesty International kłamie – i oni to wiedzą.
Ministerstwo spraw wewnętrznych wymaga, by dzieci poniżej 12 roku życia z rodzin “mieszanych par” były rejestrowane z dowodem, że Izrael jest ich “miejscem życia”. Według Society of St Yves, ośrodka pomocy prawnej we wschodniej Jerozolimie, od stycznia 2004 do lipca 2013 ministerstwo otrzymało 17 616 podań o rejestrację dzieci z „mieszanych małżeństw” Z tych zaaprobowano 12 247 i odrzucono 3 933. W wyniku tego niemal 4 tysiące dzieci żyje oddzielone od przynajmniej jednego ze swoich rodziców z powodów biurokratycznych.
Jeśli jednak Izrael zaaprobował 69% tych podań, to czy nie znaczy to, że owe “przyczyny biurokratyczne” nie mają nic wspólnego z rasizmem?
Dla palestyńskich Beduinów, którzy żyją na Negewie/Nakabie, dostęp do opieki zdrowotnej jest jeszcze gorszy, ponieważ nie ma ośrodków zdrowia w większości beduińskich wsi. Izrael nie dostarcza ośrodków ani usług medycznych w nieuznanych wsiach. Te wsie nie są połączone publicznym transportem, co zmusza rodziny do długich podróży, by otrzymać podstawową opiekę zdrowotną.
Wymieńcie choćby jeden kraj, który dostarcza ośrodków medycznych w miejscach, w których ludzie zbudowali całkowicie nielegalne miejscowości na publicznej ziemi.
W tych i niezliczonych innych sprawach w tym długim raporcie Amnesty robi, co może, by wypaczyć fakty tak, żeby Izrael wyglądał na winnego. Decyzję, że Izrael jest winny “apartheidu” podjęły Amnesty, HRW i B’Tselem na długo zanim zebrały jakiekolwiek dowody. To był z góry ustalony wniosek i wszystkie fakty, które dowodzą, że byli nieuczciwi przy zbieraniu informacji, są po prostu ignorowane lub ukrywane.
To nie jest uczciwy raport o Izraelu. To jest rzeźnicka robota kłamców. Amnesty wie, że bardzo niewielu ludzi przeczyta to krytycznie, bo ludzie zakładają, że Amnesty jest uczciwą i szlachetną instytucją. Zobaczymy więc w tym tygodniu pochlebne artykuły o tym raporcie w AP, u Reutersa i w “New York Timesie”, i ani jeden reporter z mediów głównego nurtu nie poświęci czasu i wysiłku, by krytycznie na niego spojrzeć.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com