Archive | 2022/02/05

Cudowny płaszcz snów Józefa w technikolorze [komentarz do parszy Wa-jeszew]

Cudowny płaszcz snów Józefa w technikolorze [komentarz do parszy Wa-jeszew]

GREGG DRINKWATER
Tłumaczenie: Jolanta Różyło


Okładka „Chiduszu” 10/2018 Autorka: Edyta Marciniak

ESEJ CUDOWNY PŁASZCZ SNÓW JÓZEFA W TECHNIKOLORZE JEST JEDNYM Z QUEEROWYCH KOMENTARZY BIBLIJNYCH, KTÓRE PUBLIKUJEMY OD CZERWCA 2018 ROKU W DRUKOWANYM „CHIDUSZU”. 

Dzieje Józefa, najdłuższy ciągły fragment narracji w księdze Be-reszit, są jednym z najbogatszych i najbardziej szczegółowych opisów postaci w całej Biblii Hebrajskiej. Opowieść o jego życiu jest tak emocjonalna i złożona, że zarówno starożytni, jak i współcześni komentatorzy czują ogromną potrzebę analizowania i interpretowania każdego jego posunięcia, identyfikowania się z jego sukcesami i licznymi próbami, jakim jest poddawany. Thomas Mann, laureat literackiej Nagrody Nobla, napisał nawet powieść zatytułowaną Józef i jego bracia. Badacze, rabini i aktywiści ruchu LGBT, szukający w Biblii queerowych kontekstów, również często skupiają się na postaci Józefa. Dramatyczna historia jego życia pełna wzlotów i upadków stanowi żyzny grunt dla queerowych dociekań. Wielu czytelników z kręgów LGBT zapytanych o to, która ze wszystkich postaci biblijnych według nich mogłaby być gejem, wskazałoby właśnie Józefa.

Wielu starożytnych rabinów i komentatorów zwracało uwagę na szczególną „wrażliwość” Józefa, co tym bardziej ułatwia współczesnym czytelnikom patrzenie na jego postać przez queerowy obiektyw. Raszi pisał na przykład, że Józef „układał włosy i malował powieki, żeby dobrze wyglądać”. Jak zobaczymy później, spostrzeżenia Rasziego nie są jego oryginalnym pomysłem, ale powtórzeniem słów żyjących przed nim twórców midraszy, którzy twierdzili, że w postaci Józefa rzeczywiście jest „coś wyjątkowego”, coś, co przez wieki ciekawiło egzegetów. Choć nie twierdzili oni, że Józef był gejem we współczesnym znaczeniu tego słowa (idea homoseksualizmu w dzisiejszym rozumieniu nie istniała w świadomości starożytnych Izraelitów), mamy wystarczającą ilość dowodów na to, że był on w pewnym sensie queer – wycofany, zawsze na uboczu, odseparowany od rodziny, nie do końca pasujący do reszty. Odkryjmy więc krok po kroku queerowość Józefa.

JÓZEF JAKO NAAR

Opis Józefa z pierwszych wersów parszy Wa-jeszew wprawiał komentatorów w zakłopotanie od dwóch tysięcy lat. Jest on tam przedstawiony jako siedemnastolatek, który wraz z braćmi dogląda stada owiec. W tym samym fragmencie nazwany zostaje naar – chłopcem, młodzieńcem. W czasach biblijnych siedemnastolatek uważany był za osobę dorosłą, dlaczego więc Tora nazywa Józefa naar? I skąd to doprecyzowanie, skoro wcześniej jednoznacznie podany został jego wiek?

Według autorów midrasza Józef, choć rzeczywiście był siedemnastolatkiem, „zachowywał się jak chłopiec, malował oczy, kręcił włosy i unosił piętę” (Be-reszit Raba 84:7). Czy dziś nie powiedzielibyśmy, że mężczyzna, który tak się zachowuje, jest zniewieściały, a nawet – podążając za kulturowym stereotypem, jakkolwiek problematyczny by on nie był – że jest gejem? Mimo że taka interpretacja wydaje się być oczywista dla współczesnego czytelnika, w kulturach starożytnych, szczególnie wśród Greków i Rzymian, granica między chłopcem (jako przeciwieństwem mężczyzny) a kobietą nie była tak wyraźna jak dzisiaj. Nazywając Józefa chłopcem, autor feminizuje jego postać, podając jednocześnie w wątpliwość jego emocjonalną i społeczną dojrzałość. Określenie naar stawia go zaś w wyraźnej opozycji do braci, przedstawionych jako dorośli, i sugeruje, że Józef odznaczał się szczególną niewinnością, co w Biblii często oznacza bliski związek z Bogiem.

Inni komentatorzy próbujący zrozumieć użycie słowa naar zwrócili uwagę na całość wersu, w którym ono pada: we-hu naar et-bnaj Bilha we-et-bnaj Zilpa („on to młodzieniec – z synami Bilhy i Zylpy”; Be-reszit 37:2). Zgodnie z ich interpretacją Józef był pomocnikiem kilku swoich braci (synów Bilhy i Zylpy – Dana, Naftalego, Gada i Asera)[1], a być może nawet ich sługą[2]. Niezależnie od celu, w jakim użyte było to słowo, zastosowanie go w kontekście Józefa jest kolejnym dowodem na to, że był on queerową postacią – odstającą od reszty rodziny, a być może i feminizowaną przez braci.

WYJĄTKOWY PŁASZCZ DLA WYJĄTKOWEGO SYNA

Jakub, ojciec Józefa, traktował go w szczególny sposób. Zaraz po wersie, w którym pada słowo naar, czytamy, że „miłował Józefa nad wszystkich synów swoich, gdyż synem starości jego był; i sprawił mu płaszcz strojny [z rękawami]” (37:3). Płaszcz Józefa, po hebrajsku ketonet pasim, często opisywany był jako „płaszcz wielu kolorów”. Dziś moglibyśmy go nazwać „cudownym płaszczem snów w technikolorze”, nawiązując do słynnego musicalu z 1968 roku. Ten element garderoby poróżnił jednak Józefa i jego braci: „A widząc bracia jego, iż go miłował ojciec nad wszystkich braci jego, znienawidzili go, i nie mogli mówić z nim uprzejmie” (37:4).

Płaszcz jest widocznym symbolem faworyzowania Józefa przez ojca, co podkreślone jest przez użycie w zdaniu czasownika „widzieć”. Tekst nie mówi, że bracia zrozumieli albo odczuli, że ojciec kochał Józefa bardziej niż innych. Oni to widzieli. Płaszcz jest namacalnym symbolem nowej hierarchii, którą Jakub próbuje ustanowić wśród synów. Józef jest najmłodszym z nich, a jak Jakub doskonale wiedział po swoich doświadczeniach z Ezawem, prawo pierworodnego należy się najstarszemu synowi – w tym przypadku Rubenowi[3]. Tutaj, tak jak w historii z Ezawem, wyjątkowy element garderoby odgrywa szczególną rolę w obaleniu rodzinnej hierarchii.

Co jeszcze symbolizuje strojny płaszcz? Czy ma wyrażać jakąś głębszą, ukrytą prawdę, którą Jakub widzi w Józefie, czy raczej maskować jego niedojrzałość wynikającą z bycia naar? W biblijnym hebrajskim jest kilka określeń na ubranie, w tym beged lewusz. Bgadim to stroje, które definiują noszącą je osobę lub nadają jej znaczenia – jasne jest, że zarówno osoba je nosząca, jak i jej działania są szczególnie istotne. Lewusz zaś służą zatajeniu czegoś – osoba, która je nosi, będzie sprawiała wrażenie kogoś, kim w rzeczywistości nie jest. Jak jest zatem z płaszczem Józefa? Większość komentatorów zgodziłaby się, że jego ketonet pasim należy niewątpliwie do kategorii beged, ponieważ definiuje go jako kogoś, kto w przyszłości zostanie cnotliwą osobą (hebr. cadik). Jednak w oczach braci Józefa jego płaszcz jest lewusz – widzą go oni nie tylko jako próbę wywyższenia się, ale również dowód na to, że ojciec nie potrafił skutecznie ocenić najmłodszego syna (a przynajmniej ocenić go tak, jak widzieli go jego bracia). Płaszcz świadczy o wyjątkowości Józefa, przez co zagraża jego braciom – stawia go poza resztą rodzeństwa, a być może nawet ponad nimi. Litery rdzenia imienia „Józef” mogą również tworzyć hebrajskie słowo hosafa – dodatek, nadmiar. Jak zauważa badaczka Avivah Zornberg, bracia czują się zagrożeni przez to, co w Józefie „dodatkowe i wyjątkowe”, co świadczy o jego wyższości i oryginalności.

„Płaszcz Józefa" drzeworyt wg Forda Madoxa Browna / fot. The Metropolitan Museum of Art„Płaszcz Józefa” drzeworyt wg Forda Madoxa Browna / fot. The Metropolitan Museum of Art

A co z samym Józefem? Czy płaszcz pomaga mu zamaskować brak pewności siebie i ból, który odczuwał, dorastając bez matki? Rachela umarła przecież, kiedy był dzieckiem. W jednym z midraszy czytamy nawet, że płaszcz Józefa zrobiony był ze skrawków sukni ślubnej jego matki. Czy płaszcz pozwalał mu więc posługiwać się autorytetem, którego w rzeczywistości nie miał? Czy Józef używał krzykliwego, queerowego płaszcza jako atrybutu, który pomagał mu podtrzymywać fałszywy publiczny obraz osoby pewnej siebie? Rzeczywiście w początkowych wersach historii Józefa nie ma śladu dojrzałości emocjonalnej, którą wykazuje się on w dalszej części opowieści, kiedy w końcu dorasta do „wybraństwa” nałożonego na niego przez ojca.

chidusz-kate-bornstein-queerowy-stan-wyjatkowy-queer-and-pleasent-danger-autobiografia

SNOWIDZ I MARZYCIEL

Centralnym punktem historii Józefa opowiedzianej w parszy Wa-jeszew są jego dwa szczegółowo opisane sny. Józef opowiada o nich braciom, co potęguje ich gniew i nienawiść: „Oto wiążem snopy wśród pola; a oto powstał snop mój i stanął; a oto otoczyły go snopy wasze, i kłaniały się snopowi mojemu” (37:7). Bracia natychmiast reagują, pytając: „Alboż jako król królować chcesz nad nami? Alboż jako władca władać chcesz nami?” (37:8).

Klasyczni komentatorzy zwracają uwagę na pojawiającą się tu oczywistą wizję przyszłości – bracia rzeczywiście przyjdą w końcu do Józefa w poszukiwaniu zboża i pokłonią się przed nim. Rabini zauważają, że „snop” Józefa powstaje bez pomocy braci, co oznacza, że dochodzi on do władzy samodzielnie, ale nie widzą potencjalnej fallicznej metaforyki snu. „Snop” Józefa wznosi się stanowczo i prężnie, podczas gdy te należące do jego braci wiotczeją wobec jego fallicznej siły. Czy powinno nas zatem dziwić, że bracia byli źli i czuli się zagrożeni seksualnym wyzwaniem, które zasugerował Józef, opowiadając o swoim śnie? Triumf nad braćmi jest tu przedstawiony w sposób wyraźnie nawiązujący do płodności – zboże zbierane w snopy możemy interpretować jako nieograniczony potencjał rozrodczy Józefa. To przez niego wypełni się przymierze, które Bóg zawarł z Abrahamem. To Józef, a nie żaden z jego starszych braci, przekaże dar etycznego monoteizmu przyszłym pokoleniom. Po raz kolejny w Biblii prawo pierworodnego przejmuje młodszy syn i hierarchia zostaje odwrócona. Reakcja braci nie mogłaby być bardziej przewidywalna – próbują pozbawić Józefa jego męskości, unieszkodliwić ją i metaforycznie wykastrować uzurpatora-dziwaka.

Bracia wyruszają wypasać owce ojca do Szechem – miejsca pełnego erotycznej symboliki. To tam została zgwałcona ich siostra Dina, na co jej bracia zareagowali niezwykle agresywnie, zabijając wszystkich mężczyzn w okolicy, kiedy ci dochodzili do siebie po obrzezaniu. Gwałciciele Diny zostają tym samym symbolicznie wykastrowani, aby następnie zginąć w chwili, gdy pozbawieni są już swej męskości i seksualności – w ten sposób synowie Jakuba zaznaczają swój ostateczny triumf[4].

Teraz w Szechem bracia spiskują przeciwko Józefowi, chcąc go zabić. Widząc brata, krzyczą: „Oto snowidz ów idzie!”. Nie nazywają go po imieniu ani nie odnoszą się do niego jak do brata. Odcinają się, nazywając go marzycielem, dziwakiem (queer), Innym, którego się wypierają. Nie chcą go zrozumieć ani nawet z nim rozmawiać.

Jak bardzo przypomina to antygejowską nagonkę! Bracia zamieniają się w gang niepewnych swej seksualności mężczyzn zagrożonych przez rozrodczą wyższość Józefa. Najpierw nazywają go marzycielem i dziwakiem, aby za chwilę podjąć próbę odebrania mu przemocą kontroli nad pojawiającym się zagrożeniem o społeczno-seksualnym charakterze. Bo czym jest antygejowska nagonka, jeśli nie najbardziej dosłownie odegranym psychoseksualnym dramatem osób zafiksowanych na punkcie swojej fallicznej tężyzny? Czy nie jest to próba zaprzeczenia zdolności osoby queer do podważenia heteronormatywnego wzorca, który utrzymuje wyższość patriarchatu? Czy tego właśnie zagrożenia nie symbolizuje Józef?

Podtrzymując psychoseksualny dramatyzm sytuacji, bracia wrzucają Józefa do dołu – miejsca, które możemy interpretować jako żeński antyczłonek, reprezentujący w patriarchalnym światopoglądzie przeciwieństwo symbolicznego „snopu we wzwodzie” ze snu Józefa. Na wizję seksualnej władzy, płodności i triumfu bracia odpowiadają wrzuceniem marzyciela-dziwaka do ziemi, w głęboką i ciemną przestrzeń kojarzącą się z macicą. Próba całkowitej kastracji Józefa jednak się nie powodzi. Dół zmienia się za to w miejsce odrodzenia – Józef wychodzi z niego, aby już bez braci kontynuować swoją podróż. Zaczyna nowe życie, wędrówkę w innym kierunku. Co więcej w Torze wyraźnie powiedziane jest, że w dole, do którego wrzucono Józefa, nie było wody. Ma to symbolizować moment narodzin, kiedy nowe życie, żeby przetrwać, musi szybko opuścić macicę, która nie jest już dla niego bezpiecznym miejscem.

Wrzucenie Józefa do dołu to nie koniec równi pochyłej, na której się znajduje (zostanie jeszcze sprzedany jako niewolnik i trafi do więzienia, aby dopiero później odbić się od dna). Jest to jednak moment, w którym odłącza się od rodziny i przyjmuje nową tożsamość. Wrzucenie Józefa do dołu i pozostawienie go na pewną śmierć oznacza ostateczny rozłam między nim a rodziną i przełomowy punkt w jego życiu. Historia pełna tego typu rozłamów i przemian wyraźnie koresponduje z historiami wielu osób LGBT, które tworzą dla siebie nowe tożsamości i budują relacje od podstaw, po tym jak zostają odrzucone przez swoje biologiczne rodziny. Jak staje się jasne później, Józef zmaga się z poczuciem krzywdy i musi przejść osobistą i rodzinną próbę, zanim jakiekolwiek pojednanie będzie możliwe. Zainspirowana snem wizja triumfu nad braćmi w końcu się spełni. Siedząc jednak w dole, Józef jest samotny, głodny i pozbawiony braterskiego współczucia. Musi czuć się jak kompletny wyrzutek i Inny, brutalnie powalony przez mężczyzn tak zastraszonych jego innością, że nie są w stanie z nim nawet rozmawiać.

NABYTEK POTIFARA

Narracja o socjoseksualnym charakterze trwa nawet po przybyciu Józefa do Egiptu. Tym razem, już nie jako naar, staje się on częścią erotycznej intrygi, która wywołała odważne reakcje Mędrców.

Józef trafia do Egiptu po tym, jak jego bracia w ostatniej chwili postanawiają sprzedać go jako niewolnika zamiast zostawiać na pewną śmierć. Tam kupuje go „Potifar, dworzanin Faraona, naczelnik przybocznej straży, Micrejczyk, od Iszmaelitów, którzy sprowadzili go tam” (39:1). Przez całą historię Józefa Tora przypomina nam, jak pięknym był mężczyzną. Również po jego przybyciu do Egiptu, chwilę przed tym, kiedy zaczyna zalecać się do niego żona Potifara, czytamy: „A był Josef pięknej postaci, i pięknego wejrzenia” (39:6).

Ze względu na ilość odwołań do urody Józefa mędrcy Talmudu doszli do zaskakującego wniosku, odpowiadając na pytanie, co powodowało Potifarem, kiedy kupował niewolnika. W traktacie Sota 13b czytamy: „[Potifar] kupił [Józefa] dla siebie; ale zstąpił Gabriel i wykastrował [Potifara], i przyszedł Gabriel i okaleczył go, bo choć oryginalnie imię jego brzmiało Potifar, później zmienione zostało na Potiferę”. Rozłóżmy to zdanie na czynniki pierwsze. Kiedy mędrcy piszą, że Potifar kupił Józefa dla siebie, wyraźnie sugerują, że zrobił to w celach erotycznych. Potifar był dworzaninem faraona – z hebrajskiego saris (w liczbie mnogiej sarisim). W Tanachu ten sam termin używany był do opisu kastratów czy eunuchów, którzy czasami służyli na dworze faraona. Rabini, częściowo ze względu na użyty we fragmencie termin saris, twierdzą, że anioł Gabriel wykastrował Potifara, aby nie dopuścić do seksualnego wykorzystania Józefa[5].

EROTYCZNE PROPOZYCJE

Wraz z rozwojem historii Józefa odkrywamy jeszcze jeden dowód, często wykorzystywany przez współczesnych queerowych czytelników, na to, że jest on „najbardziej gejowską” postacią w Torze. Niedługo po tym, jak Józef trafia do domu Potifara, jego żona próbuje w agresywny sposób uwieść młodzieńca, a ten odrzuca jej zaloty. Nie jest to jednak jedyny moment, w którym dochodzi do podobnej sytuacji. W midraszu czytamy, że „kiedy Józefowi wydano polecenie sprawowania władzy w Egipcie, córki królów patrzyły na niego zza treliaży i rzucały mu pod nogi bransolety, naszyjniki, kolczyki i pierścionki, żeby podnosząc je mógł na nie spojrzeć; ale on na nie nie patrzył” (Be-reszit Raba 98:18). Mimo że Józef ma żonę i dzieci, opisywany jest jako niezaangażowany seksualnie, a przynajmniej niewykazujący większego zainteresowania kobietami. Oczywiście mężczyzna, który nie przyjmuje propozycji niezobowiązujących stosunków z kobietami na dworze faraona, nie powinien być od razu zaszufladkowany jako gej. Jest wiele innych zupełnie oczywistych, a nawet honorowych powodów, dla których mógłby odmawiać. O jednym z nich dowiadujemy się od samego Józefa, kiedy mówi do żony Potifara: „jakże miałbym spełnić tę niegodziwość wielką, i zgrzeszyć przeciw Bogu!?”. Tym samym stawia siebie jako wzorzec męskiej skromności w żydowskiej tradycji[6]. A jednak jego powściągliwość odznacza się na tle tak wielu innych postaci biblijnych – nawet jego własnego brata Rubena, który podważył seksualny autorytet ojca, obcując z jedną z jego żon, co poskutkowało odebraniem mu prawa pierworództwa.

Ostatecznie więc psychologiczne i seksualne dowody na to, że Józef był gejem pozostają niejasne i mało precyzyjne. Ale czy rzeczywiście potrzebujemy bezpośrednich relacji z erotycznych zachowań niejednoznacznej genderowo postaci, aby spojrzeć na nią z innej perspektywy? Próby ustanowienia Józefa biblijnym praojcem wszystkich gejów mogą być nieco naciągane, ale nie oznacza to, że nie możemy zaklasyfikować go do queerowych postaci, bo z osobami LGBT łączy go bardzo wiele. W każdym momencie swojego życia jest mężczyzną oddzielonym od reszty, obcym wśród swoich, wybranym przez ojca i przez Boga do osiągnięcia wielkich rzeczy.


[1] Bilha i Zylpa były nałożnicami Jakuba, służącymi jego żon – Racheli i Lei. Miały więc w stosunku do nich drugorzędną pozycję. Mimo że były matkami synów Jakuba, którzy zapoczątkowali kilka z dwunastu plemion Izraela, nie wymienia się ich wśród żydowskich pramatek (do których należą Sara, Rebeka, Lea i Rachela). Zasugerowane powiązanie Józefa z synami Bilhy i Zylpy wskazuje na związek między nim a wszystkimi tymi, którzy znajdują się na marginesie naszego społeczeństwa.

[2] Naar to słowo oznaczające sługę, pojawiające się w Be-reszit 18:7 w kontekście pomocnika Abrahama, który pomaga przygotować ucztę dla trzech aniołów odwiedzających jego i Sarę w parszy Wa-jera. Słowo pojawia się też w księdze Szemot 33:11 w odniesieniu do Jozuego, „sługi” Mojżesza, a następnie w historii Józefa, kiedy będąc w więzieniu w Egipcie zostaje on interpretatorem snów. Józef określony jest jako naar iwri, żydowski chłopiec (41:12). Raszi interpretuje to jako negatywne określenie, oznaczające głupca.

[3] Ruben zaburzył już jednak socjoseksualną hierarchię, uprawiając seks z Bilhą, nałożnicą Jakuba. Jak czytamy w parszy Wa-jiszlach: „poszedł Reuben i obcował z Bilhą, nałożnicą ojca swojego. I usłyszał to Israel [Jakub]” (Be-reszit 35:22). Interpretacje komentatorów są w tym przypadku różne: niektórzy twierdzą, że Ruben zgwałcił Bilhę, inni, że jedynie podważył autorytet ojca, próbując przenieść łóżko Jakuba z namiotu Bilhy – gdzie jego ojciec zaczął sypiać po śmierci ukochanej Racheli – do namiotu Lei (matki Rubena). Niezależnie od tego, co się wydarzyło, doszło do kłótni między ojcem a synem, Ruben zaś musiał zostać ukarany. Później próbował oczywiście załagodzić sytuację, chcąc naprawić więź z ojcem i odzyskać jego miłość. Jakub był jednak nieugięty w swej decyzji o pozbawieniu Rubena prawa pierworództwa.

[4] Mimo że obrzezanie symbolizuje przymierze między Bogiem i Izraelitami, uosabiając tym samym pozytywną więź ze Stwórcą, w tym przypadku jest rodzajem fizycznej przemocy i formą kastracji podobną do tej, o której mowa w I Księdze Samuela 18.

[5] Ta interpretacja nabiera większego znaczenia przez pozornie chełpliwy komentarz Józefa po tym, jak Potifar ustanawia go panem swojego domostwa. Kiedy żona Potifara próbuje go uwieść, Józef mówi: „Niema wyższego w domu tym nademnie” (39:9), pozornie twierdząc, że tylko on, nie Potifar, posiada męską władzę i autorytet w domostwie.

[6] Inną interpretację, o której wspomina Ra’anan Abusch, odnoszącą się do wcześniejszej dyskusji o Potifarze jako eunuchu, zaproponował Filon z Aleksandrii. W swoim Legum Allegoria sugeruje, że sam Józef jest pewnego rodzaju symbolicznym eunuchem, biorąc pod uwagę jego rozwój kariery w Egipcie i seksualną powściągliwość. Filon pisze: „z innego punktu widzenia najszlachetniej byłoby stać się eunuchem, jeśli [dzięki temu] nasza dusza mogłaby uniknąć nikczemności i oduczyć się namiętności. A zatem i Józef, postać wyróżniająca się samokontrolą, kiedy rozkosz podpowiada «Śpij ze mną, a będąc człowiekiem, oddawaj się ludzkiej namiętności i ciesz rozkoszami, które spotykają nas w życiu», odmawia odpowiedzi”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


It’s Coups All the Way Down

It’s Coups All the Way Down

ZAID JILANI


House Majority Leader Steny Hoyer, Senate Majority Leader Chuck Schumer, and U.S. House Speaker Nancy Pelosi listen during a prayer vigil on the first anniversary of the Jan. 6 Capitol riotSTEFANI REYNOLDS/BLOOMBERG VIA GETTY IMAGES

Nonstop dramatics about the GOP threat to democracy is part of an attempt to cement Democratic Party hegemony, not ensure election integrity

.

The Democratic Party’s message ahead of the 2022 midterms appears to be simple: Vote for us or democracy gets it.

“I’m worried that if Republicans win in the midterm elections, that voting as we know it in this country will be gone,” warned Washington Democratic Rep. Eric Swalwell during a recent MSNBC appearance. “This is not only the most important election. If we don’t get it right, it could be the last election.”

Across the progressive Democratic messaging infrastructure, the party and movement have rebranded themselves as the protectors of the democratic ideal, which, in their telling, is on the verge of extinction.

President Biden has warned that GOP election laws that would, among other things, require voters to write down their state ID number on absentee ballots, are the equivalent of “Jim Crow on steroids,” while more or less comparing Virginia’s Republican Governor-elect Glenn Youngkin to a Capitol rioter.

Heads of influential progressive political action committees worry aloud that we will see a swing of “power to Republican politicians, which ends American democracy.” Liberal opinion columnists lament that the GOP is plotting to “take control of more and more of the apparatus of voting to ensure that Republicans can never lose.”

But if you sincerely value liberal democracy—not just majority rule but open debate and the protection of individual and minority rights—it can be hard not to notice the irony: A political movement that has worked so hard to censor and marginalize its opponents in virtually all institutions is claiming that it now represents the vanguard of democracy.

I’m not pointing this out to prove to progressives that they are just a bunch of hypocrites who don’t really value liberal democracy.

I’m writing this because I am worried about democracy in the United States. I won’t validate Biden or Swalwell’s outlandish claims about democracy ending in the next election or Jim Crow reasserting itself in GOP-run states, but I do think it’s deeply unhealthy that so many people in our country distrust the news media, public institutions, and their elected representatives.

Take Swalwell, who ominously predicted that a GOP victory in the midterm elections—leaving the Democrats in control of the executive branch, of course—would mark the extinction of American democracy.

When Twitter decided to ban Georgia Republican Congresswoman Marjorie Taylor Greene because she espoused skepticism toward COVID vaccines, genuine advocates for free speech and open debate were outraged. How can a private company that runs the modern public square, the equivalent of a public utility, unilaterally decide to silence an official elected by the people?

Even House Minority Leader Kevin McCarthy, who has been skeptical of bipartisan congressional oversight of Silicon Valley, criticized Twitter for shutting down what he called “constitutionally protected speech.” But Swalwell was unsympathetic to Greene losing her right to speak on the platform. “Kevin McCarthy hates free markets. He wants government to have absolute control over private businesses,” he thundered. “Is there a word for this?”

Suddenly, the defender of democracy transformed into an advocate for corporate control of public debate, using an argument that wouldn’t be out of place in a Milton Friedman tract. As hypocritical as it was, it was hardly surprising.

Last year we saw Twitter work with Facebook to suppress the spread of a New York Post story about Joe Biden’s son Hunter. The announcement that the story would be throttled on Facebook came from Andy Stone, a Facebook communications staffer who previously worked for the Democratic Congressional Campaign Committee.

No prominent Democratic elected official protested the suppression of the story, which quickly became a bigger story than the content of the Post article itself. And why would they? It was clear that, in this case, the Democrats weren’t after democratic legitimacy but political hegemony. They stood to benefit more from having the world’s most powerful digital communications companies actively suppress speech that could assist their political opponents than from standing by the principle of freedom of expression.

“It was clear that, in this case, the Democrats weren’t after democratic legitimacy but political hegemony.”

It was hardly the only anti-democratic move that benefited the Democrats in 2020. Just ask the Green Party. The minor left-wing group fielded its own presidential candidate that year, a trade unionist and environmental activist named Howie Hawkins.

In state after state, Hawkins and the Green Party faced legal challenges from Democratic Party-linked operatives and attorneys trying keep him from even appearing on the ballot. With a 5-2 Democratic majority, the Pennsylvania Supreme Court overturned a Republican judge’s ruling that Hawkins could stay on the state’s ballot, due to Hawkins’ “failure to closely follow nomination procedures,” according to CBS. When I asked Chris Robinson, a spokesperson for the Pennsylvania Green Party whether they thought the Democrats were sincere in their embrace of democracy, I got a brief response: “The answer is, ‘No!’”

One piece of evidence the Democrats use to claim that democracy is on its death bed and the Republicans are to blame is the widespread conservative denial of the legitimacy of Biden’s election victory. It’s certainly true that former President Donald Trump unleashed and perpetuated a storm of falsehoods about the integrity of Biden’s victory. There were not mountains of fraudulent ballots cast in the 2020 election.

But denying the legitimacy of the elected president is a more common partisan feature of America’s messy democracy than Democrats would like to admit. A University of Massachusetts Amherst/YouGov poll from December 2021 found that just 21% of Republicans believed that Biden’s victory in last year’s election was “definitely” or “probably” legitimate. Overall, 68% of Americans shared that view (and 91% of Democrats).

But a July 2001 Gallup poll found that just 48% of Americans believed Bush won the 2000 race “fair and square”; among Democrats, that number dropped to 15%, and among African Americans, it fell to 8%. Democratic rejection of the legitimacy of the incoming Republican president skyrocketed again after the election of Trump. Georgia Democratic Rep. John Lewis said in January of 2017 that he didn’t consider Trump a “legitimate President.” The same month, millions of Democratic-leaning Americans launched a “resistance” movement designed to urge their elected officials to obstruct Trump. By November 2018, YouGov found that two-thirds of Democrats believed that it was “definitely true” or “probably true” that “Russia tampered with vote tallies in order to get Donald Trump elected President.”

Much has been made of the riots of Jan. 6. While these riots did in fact represent a deadly rejection of the results of the 2020 election, the way some Democrats responded exemplified the anti-democratic, pro-hegemonic tendencies of the party. Dozens of Democratic members of Congress backed a resolution to expel House Republicans who voted against certifying the election results—an anti-democratic move aimed at taking away the right to choose one’s federal representative from the citizens of those districts.

What was long understood as a symbolic protest vote suddenly became tantamount to treason, provided that it was Republicans doing it this time rather than Democrats—some of whom voted against certification of the Republican president-elect in 2000, 2004, and 2016.

Even the Democrats’ much-touted voting reform bills—which they say are essential to keep Republicans from suppressing votes and ending democracy—would do little to enhance participatory democracy in the United States. A bigger problem in the U.S. system than access to voting polls is that the major parties are both deeply unpopular; the 2016 election featured two of the most unpopular candidates in modern history.

One solution to this would be to move to a multiparty system. Some type of proportional representation system would allocate seats to parties based on the percentage of the vote they get in elections. Germany’s notably consensus-driven system, which is based on mixed-member proportional representation, allows voters to cast two votes: one for a political party and one for the legislator of their single-seat constituency. You could easily imagine a Congress made up of five or six parties under such a system. The Democrats could choose to support a shift to proportional representation, yet doing so would reduce the party’s own power. There is a bill in Congress that would at least make it a little easier to start new parties: the Fair Representation Act. As of this writing, it has just eight sponsors (all House Democrats).

Again, if the goal is hegemony rather than democracy, all this makes sense. The Democrats are more than happy to push for things like giving Washington, D.C. statehood in the name of democracy because it will give their party more seats in Congress. They are less likely to support democratic reforms that could benefit parties other than their own.

Following Virginia’s gubernatorial election, the Democrats and their allies in the media had an opportunity to celebrate the democratic process. Anger about schools policy had helped drive large voter turnout during an off-year election; the opposition party was able to win a clear majority and mandate for governing.

The Republicans broadened their electoral base and built a multi-ethnic ticket; Virginia’s new lieutenant governor will be a Jamaican American immigrant named Winsome Sears and its attorney general a Cuban American named Jason Miyares.

Yet the immediate response from progressives was to try to delegitimize the electorate that brought Youngkin, Sears, and Miyares to power. Progressive pundit Michael Eric Dyson appeared on MSNBC to lament that Sears just gives Republicans what they really want, which is “white supremacy by ventriloquist effect.” Sears, viewers were told, is an example of a “Black mouth moving” to communicate a “white idea.”

Nikole Hannah-Jones, the New York Times journalist who spearheaded the 1619 Project, was embittered by the parent-led movement that objected to critical race theory-infused curricula in Virginia schools.

“I don’t really understand this idea that parents should decide what’s being taught. I’m not a professional educator. I don’t have a degree in social studies or science. We send our children to school because we want them to be taught by people who have expertise in the subject area,” she said during an NBC appearance.

The idea that schools are accountable to their communities is one of the oldest democratic concepts. Public education has always been governed by a social contract between parents and the government. Hannah-Jones, one of the leading progressive minds in the country, doesn’t see the value of participatory democracy in this arena. Education should be the purview of experts—and only as long as they agree with Hannah-Jones and other progressives.

This elitist and anti-populist ethos increasingly permeates virtually all institutions that progressives control in the United States.

From The New York Times—which doesn’t employ a single opinion columnist who openly supported Trump, who received 75 million votes in 2020—to America’s universities, where liberal faculty outnumber conservative faculty by as much as 12 to 1, progressive organizations often don’t practice what they preach when it comes to pluralism, liberalism, and democracy. They are set up as lopsided organizations that represent just a small sliver of American public opinion.

This ideological rigidity is enforced by a progressive turn against freedom of speech, the cornerstone of liberal democracy. In 2018, 40% of Democrats and 37% of Republicans believed the government should work to restrict false information online; by 2021, 65% of Democrats agreed that the government should do so, while just 28% of Republicans did. An even higher percentage of Democrats (76%) now agree that tech companies should restrict false information, whereas 37% of Republicans agree.

But the way to bridge our deficits of trust isn’t to censor and repress. That will just push people to seek out other avenues of expression and organization. Do we really think that conservatives who admire public figures like Greene or Trump will just change their worldview after they’re booted off social media? Won’t they just follow them into even more niche channels where they get even less exposure to other points of view?

The way to enhance our democracy is to make it more inclusive and more representative. That means that the leading newspapers in the country shouldn’t be virtually devoid of nonelite views. It means our social media platforms should embrace free expression and open debate. It means Congress should pursue electoral reforms that open the system to more voices and more choices rather than simply promoting whatever bill will help the party in control get the most seats. It means we must stop trying to delegitimize the victories of politicians with whom we disagree, whether it’s Biden, Trump, or Youngkin. It means listening to parents who are interested in what their children are taught in school.

Liberal democracy is a fragile system because it rests on the principle that we will respect the right of democratic representation even for those with whom we strongly disagree, and even for those who say things that are demonstrably false. In today’s America, progressives are failing that test as much as conservatives are.


Zaid Jilani is a freelance journalist who has previously worked for UC Berkeley’s Greater Good Science Center, The Intercept, and the Center for American Progress. He also writes a newsletter at inquire.substack.com. He is a graduate of the University of Georgia and received his master’s from Syracuse University. He is originally from the Atlanta area.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Erdogan Says Turkey, Israel Can Jointly Bring Gas to Europe

Erdogan Says Turkey, Israel Can Jointly Bring Gas to Europe

Reuters and Algemeiner Staff


Turkish President Tayyip Erdogan addresses members of parliament from his ruling AK Party (AKP) during a meeting at the Turkish parliament in Ankara, Turkey, October 27, 2021. Murat Cetinmuhurdar/PPO/Handout via REUTERS

Turkey and Israel can work together to carry Israeli natural gas to Europe and the two countries will discuss energy cooperation during talks next month, Turkish President Tayyip Erdogan was quoted as saying on Friday.

The two countries expelled their ambassadors in 2018 after a bitter falling-out. Ties have remained tense since with Ankara condemning Israel’s policy toward Palestinians, while Israel has called on Turkey to drop support for the militant Palestinian group Hamas which rules Gaza.

However, Turkey has been working to repair its strained ties with regional powers as part of a charm offensive launched in 2020. In an apparent easing after years of animosity, Erdogan said on Thursday that Israeli President Isaac Herzog would visit Turkey in mid-March.

“We can use Israeli natural gas in our country, and beyond using it, we can also engage in a joint effort on its passage to Europe,” Erdogan told reporters on a return flight from Ukraine.

“Now, God willing, these issues will be on our agenda with Mr Herzog during their visit to Turkey,” he was quoted by Turkish TV media as saying. Erdogan had visited Ukraine to discuss the crisis there.

While Erdogan has spoken to Herzog amid tensions before, the Israeli presidency is a largely ceremonial role. In November, he spoke to Israeli Prime Minister Naftali Bennett, the first such call in years.

Erdogan on Wednesday met Nachirvan Barzani, the president of Iraq’s semi-autonomous Kurdish region. Asked what was discussed, Erdogan said Ankara wants to sign a natural gas supply deal with Iraq and is holding talks on this.

“We have now taken the Iraq issue on our agenda. We are now thinking about it. There may be a supply on the natural gas side from Iraq to Turkey,” Erdogan said, adding Barzani had promised to facilitate talks.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com