Krzysztof Ruchniewicz: ‘W wojnie z Ukrainą Rosja używa metod, które umieszczają ją w jednym szeregu z Hitlerem’. Na zdjęciu Grób Nieznanego Żołnierza na placu Czerwonym w Moskwie (fot. Krzysztof Ruchniewicz)
Putin nowym Hitlerem? Upadek mitu Moskwy jako pogromcy nazizmu
Krzysztof Ruchniewicz
Rosja musi być traktowana sprawiedliwie nie z uwagi na wojnę zakończoną prawie 80 lat temu, lecz tą wywołaną przez siebie ledwie kilkanaście dni temu.
.
Agresja Putina na Ukrainę ostatecznie pogrzebała, jak się wydaje, siłę oddziaływania mitu Rosji jako pogromcy hitlerowskich Niemiec, wybawicielki świata od grozy faszyzmu.
W ostatnich latach doszło do wymiany generacji. Pokolenia pamiętające lata 40. XX wieku są w znikomej mniejszości. ZSRR, a potem Rosja traktowała i traktuje II wojnę i jej skutki przede wszystkim instrumentalnie – jako składnik propagandy wewnętrznej i zagranicznej. Przejmującym obrazem ostatnich dni jest scena aresztowania w St. Petersburgu malarki i aktywistki Jeleny Osipowej, która manifestowała przeciwko wojnie.
Polityka historyczna Rosji
Współczesna polityka historyczna Rosji niewiele właściwie różni się od polityki historycznej ZSRR. Z rezerwuaru historii wybierane są te okresy i postacie historyczne, które odpowiadają polityce Kremla, zaspokajaniu jego mocarstwowych interesów. Historia podlega nie tylko selekcji, ale i manipulacji, fałszowaniu. Stworzono pokraczną hybrydę, w której jest miejsce na świętowanie odbicia Moskwy z rąk Polaków, uznawanie carskiej rodziny za męczenników, postawienie pomnika ofiarom stalinizmu, ale i czerwone sztandary z sierpem i młotem, i skargi na rozpad bloku wschodniego. Wszystkiemu patronuje w złowieszczym milczeniu grobowiec Lenina ulokowany w latach 20. na placu Czerwonym.
Przez trzy dziesięciolecia władze Rosji tolerowały istnienie Memoriału, organizacji badającej i upamiętniającej zbrodnie stalinowskie. Jego wspaniała i ofiarna działalność potwierdzała otwartość Rosji na krytykę historii, jej demokratyczny mimo wszystko charakter. Jednak w chwili gdy nie było to już potrzebne (a zaczęło być wręcz definiowane jako szkodliwe), Memoriał okazał się „zagranicznym agentem wpływu”. Potraktowano go wrogo, wreszcie zakazano jego działalności. Obecnie przeszukiwane są i demolowane biura organizacji.
Czy jest to pozagrobowe ponowne zwycięstwo systemu, którego zbrodnie Memoriał badał i przypominał? A może to sam system wstaje z grobu?
Narzucenie narracji
Węzłowym miejscem pamięci dla Rosji i Europy Wschodniej pozostaje II wojna światowa. Z perspektywy Kremla jest to Wielka Wojna Ojczyźniana toczona w latach 1941-45. Pierwszy jej etap, w którym Moskwa odegrała także znaczącą rolę, był przemilczany, a w najnowszych czasach ponownie reinterpretowany w kierunku usprawiedliwiania polityki Stalina.
Jeszcze w czasie II wojny światowej zaczęto tworzyć mit niezwyciężonej i ofiarnej Armii Czerwonej, który przesłonił niewygodne fakty. Zagarnięcie republik bałtyckich czy wschodniej Polski, a zwłaszcza powstanie po wojnie bloku satelitów doświadczenia początku wojny zepchnęły na margines. Sprawy te poruszali tylko emigranci, nieraz ku irytacji społeczeństw wolnego świata, w których znaleźli schronienie.
Stalingrad, zdobycie Berlina, wielka defilada zwycięstwa na placu Czerwonym znalazły się wśród ikonicznych wizerunków wojny. Podobnie jak zdjęcia z wyzwolonego przez Armię Czerwoną obozu zagłady w Auschwitz. To przede wszystkim ZSRR zniszczył III Rzeszę, udział mocarstw zachodnich znalazł się na dalszym planie. Mit Moskwy jako pogromcy hitleryzmu i adresata wiecznej wdzięczności Europy był rozwijany w następnych dziesięcioleciach. Stał się argumentem kończącym wszelkie dyskusje, zwłaszcza w kręgach zachodnioeuropejskich intelektualistów. ZSRR dla wielu nie mógł być agresorem, nie mógł wywierać wojennej presji.
Stłumienie węgierskiego powstania w 1956 r. podważyło ten wizerunek, ale nie do końca. Przetrwał także interwencje w Czechosłowacji czy Afganistanie. Na tle absolutnego zła, czyli Hitlera, Stalin i jego następcy ciągle jawili się w cieplejszych barwach…
Manipulacjom nie ma końca
Nie ulega oczywiście wątpliwości, że ZSRR jako członek koalicji antyhitlerowskiej odegrał ogromną rolę w zwycięstwie. Poniósł przy tym wielomilionowe straty w ludziach i straszliwe straty materialne. Jednak nie jest to cała prawda. Całe zwycięstwo i całą jego krwawą cenę zapisano na konto ZSRR, a potem Rosji, choć większość z nich dotknęła zachodnie – białoruskie i ukraińskie – części państwa.
ZSRR tworzył jednak od samego początku własną narrację historyczną, mocno trzymającą się także po jego upadku. Z trudem do świadomości zachodnioeuropejskiej przebijało się dotąd dramatyczne doświadczenie wschodniej części kontynentu, opanowanej i trwale zwasalizowanej przez Kreml w 1945 r.
Może jest to zbyt wielkie uproszczenie, ale można powiedzieć, że pełnię chwały Moskwa przyznała sobie, zrzucając na Bałtów, Ukraińców czy Białorusinów tak drażliwe tematy jak kolaboracja z Hitlerem, współudział w Holocauście. Ofiary i zasługi stały się radzieckie, winy powiązano z nacjonalistami i faszystami.
Ruchy narodowe skojarzono mocno z kolaboracją z nazistami, co z powodzeniem uprawia do dziś reżim Łukaszenki.
Represje, które spadły na opanowane przez Armię Czerwoną tereny, wyparto do końca lat 80. w sferę tabu.
Pseudohistoryczne wywody Putina
Oczywiście, wiele zmieniło się w ciągu ostatnich dekad. Europa Środkowa i Wschodnia odzyskały niezależność i głos w debatach historycznych. Jednak ciągle Moskwa uważa pokonanie Hitlera za podstawową legitymizację swych roszczeń do wyjątkowej pozycji w systemie międzynarodowym. Alergicznie reaguje na wszystko, co uważa za podważanie dogmatu własnych zasług i związanego z tym rzekomego prawa do wiecznej wdzięczności.
Niedawno usłyszeliśmy pseudohistoryczną tyradę Putina, w której przypisał rządowi zaatakowanej Ukrainy, kraju słabszego i biedniejszego, ale mocno podkreślającego swą suwerenność, rozmaite wynaturzenia i grzechy, w tym wyznawanie, a jakże, nazizmu. Zapowiadana przez Putina „denazyfikacja” mogłaby być wpisana na listę kuriozów, gdyby nie towarzyszyły jej ostrzeliwania ukraińskich miast. Wypowiedź Putina zabrzmiała niezwykle bezsensownie, jak odprysk dawnego rytualnego pozbawiania politycznego przeciwnika ludzkiego wizerunku.
Wydaje się, że wszyscy zauważyli, że „król jest nagi”, że Moskwa klei z dawnych kalk niezborną narrację pozbawioną szans na przekonanie kogokolwiek poza zmanipulowaną propagandą częścią własnego społeczeństwa.
Dołożenie zarzutów narkomanii zepchnęło wypowiedź Putina w obszary całkowitej aberracji.
Metody hitlerowskie. Ostateczne obalenie mitu
Czy teraz, gdy Rosja jawnie stała się agresorem, butnie podważa prawo międzynarodowe i za nic ma opinię zdecydowanej większości państw świata, a w mediach przetaczają się porównania do sytuacji z lat 1938-39, w których Berlin zastąpiła Moskwa, upada ostatecznie mit ZSRR/Rosji jako zwycięzcy nad hitleryzmem i obrońcy pokoju, wybawiciela Europy?
Być może widzieć będziemy II wojnę światową nie tyle jako wspólną obronę cywilizacji wraz z ZSRR, co zmagania dwóch najgorszych w dziejach reżimów, w których jeden z nich wykorzystał współpracę z demokracjami jako atut w walce i późniejszej ekspansji. Pseudohistoryczne dywagacje Putina, który czuje się uprawniony do oceny dzisiejszej Ukrainy i Ukraińców (a pewnie w podobnym stylu i reszty mieszkańców postradzieckiej przestrzeni) i całości jej tysiącletniej historii, wydają się szaleństwem.
Jednak jest to element całej agresywnej, a właściwie wojennej kampanii. Także w wymiarze ideowym, na polu narracji o historii Zachód musi się zjednoczyć i dać odpór prorosyjskiej propagandzie.
Sposobem na to jest odrzucenie prób szantażowania argumentami historycznymi, używanymi przez Moskwę, by manipulować europejskimi społeczeństwami.
Rosja musi być traktowana sprawiedliwie nie z uwagi na wojnę zakończoną prawie 80 lat temu, lecz tą wywołaną przez siebie ledwie kilkanaście dni temu. A używa w niej metod, które to ją umieszczają w jednym szeregu z okrutnymi agresorami, w tym Hitlerem. Praktykowała je w Czeczenii i innych miejscach, teraz zastosowała u bram Unii Europejskiej. Znamienne, że w różnych karykaturach twarz Putina łączona jest z obliczem właśnie wodza III Rzeszy, a nie generalissimusa Stalina. To uniwersalizuje przekaz, mocniej przemawia do odbiorców na całym globie.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com