Archive | 2022/03/30

Izrael potępia inwazję, ale za kulisami szuka równowagi w relacjach z Rosją i Zachodem

Premier Izraela Naftali Bennett. Fot. Alan Harvey/UK Government/flickr.com


Izrael potępia inwazję, ale za kulisami szuka równowagi w relacjach z Rosją i Zachodem

Jakub Katulski


„Poważne pogwałcenie międzynarodowego porządku” – takimi słowami minister spraw zagranicznych Izraela Ja’ir Lapid określił rosyjską inwazję na Ukrainę. To kluczowe zdanie dla zrozumienia izraelskiej polityki wobec Rosji i Ukrainy. Najważniejsze w nim jest zastosowanie słowa „porządek”, w miejscu, gdzie wiele innych krajów umieszcza „prawo”.

Tel Awiw stara się prowadzić politykę równowagi wobec obu stron wojny, decydując się na potępienie ataku, ale tonując swoje stanowisko tak, by zbytnio nie antagonizować Moskwy. Nie może być inaczej, bo Izraelczyków łączą bliskie relacje polityczne i społeczne zarówno z Rosją, jak i z Ukrainą. Stąd też brak zdecydowanych działań, takich jak otwarte przyłączenie się do zachodnich sankcji, balansowanie poprzez dostarczanie Ukraińcom pomocy humanitarnej i deklarowanie wsparcia dla ukraińskiej integralności terytorialnej i suwerenności.

W granicach państwa żydowskiego żyje dzisiaj około miliona obywateli pochodzących z krajów byłego Związku Radzieckiego. W tym – po mniej więcej 400 tys. Żydów z Ukrainy i Rosji, którzy poprzez aktywność wyborczą i czynne działania polityczne wpływają realnie na rząd. Ta diaspora zaczęła się w Izraelu pojawiać wraz z upadkiem ZSRR, ale w ostatnich trzech dekadach ewoluowała.

Kiedyś rosyjscy Żydzi w większości popierali Putina, gdyż podobała im się stosowana przez niego polityka siły. Dzisiaj wielu, szczególnie w młodszym pokoleniu, myśli inaczej, a między innymi za sprawą napływu nowych imigrantów z Rosji, którzy decydowali się na przyjazd do Izraela po aneksji Krymu w 2014.

Tysiące Izraelczyków protestuje teraz przeciwko wojnie w Ukrainie, choćby poprzez demonstracje takie jak zorganizowany przez stowarzyszenie Izraelskich Przyjaciół Ukrainy 26 lutego przemarsz z placu HaBima pod budynek rosyjskiej ambasady w Tel Awiwie. Pojawili się na nim zarówno Żydzi pochodzący z Rosji, jak i ci z Ukrainy, wspierani także przez przedstawicieli innych grup etniczno-narodowych wchodzących w skład tkanki izraelskiego społeczeństwa.

Diaspora z krajów poradzieckich będzie wraz z napływem uchodźców z Ukrainy podlegała dalszym zmianom. Tel Awiw spodziewa się, że do kraju może przyjechać nawet 10 tysięcy ukraińskich Żydów. Aby ułatwić im proces imigracji, Agencja Żydowska zorganizowała sześć stacji w Polsce, Mołdawii, Rumunii i na Węgrzech, gdzie pracownicy będą pomagać chętnym w dokonaniu procesu aliji (jak po hebrajsku nazywa się przyjazd Żyda do Izraela).

Syria łączy Izrael i Rosję

Nawet to nie wymusza jednak na izraelskich politykach pełnej zmiany frontu. Rosja jest Izraelowi potrzebna, choćby do koordynacji ofensywnych działań lotnictwa przeciwko celom w Syrii. Moskwa ma bowiem znaczący wpływ na reżim Baszszara al-Asada, który wynika z lat wspólnej historii. W 2015 roku, w samym sercu syryjskiej wojny domowej, Rosjanie dokonali interwencji, która pomogła Asadowi pokonać rebeliantów i Państwo Islamskie. Bez tej pomocy mógłby on stracić pozycję prezydenta, a może nawet życie, gdyby trafił w ręce którejś z walczących przeciwko jego siłom milicji.

Ta pomoc miała jednak swoją cenę i Syria znalazła się w zaciśniętej rosyjskiej pięści. Stąd też Baszszar al-Asad może uważać Izrael za swojego odwiecznego wroga, ale nie może nic zdziałać w kwestii nalotów, które izraelskie lotnictwo prowadzi na jego terenie. Nie może, bo odbywają się one za cichą zgodą rosyjskiego wojska, przynajmniej dopóki nie zagrażają bezpośrednio Rosjanom.

Dzięki tej współpracy, według informacji podawanych bezpośrednio przez izraelskich wojskowych, udaje się kontrolować szlaki przemytu broni i ograniczać obecność milicji wspieranych przez Iran, kolejnego wroga.

Ta współpraca nie wynika jednak jedynie z dobrego serca Moskwy, ale także z chęci ograniczania irańskich wpływów w Damaszku. Dopóki Rosja jest główną zagraniczną siłą w Syrii, Asad pozostaje pod kontrolą Putina. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed inwazją na Ukrainę syryjski reżim poparł Rosję w uznaniu niepodległości separatystycznych republik donieckiej i ługańskiej, a gdy tylko pierwsi rosyjscy żołnierze pojawili się nad Dnieprem, Asad miał powiedzieć, że jest to „korekta historii” i „przywrócenie równowagi ładu światowego po upadku Związku Radzieckiego”. W oczach Moskwy Izrael jest ważny w cementowaniu jej siły w regionie.

Z kolei bez wsparcia Amerykanów trudno byłoby utrzymywać zdolność operacyjną izraelskiego wojska na poziomie takim jak dzisiejsze. To właśnie wsparcie Waszyngtonu umożliwiło powstanie takich projektów jak system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła, o którym głośno robi się zawsze, kiedy wybucha kolejna eskalacja konfliktu między Izraelem a Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem w Strefie Gazy. Wszystko za sprawą jego skuteczności w zestrzeliwaniu nadlatujących pocisków krótkiego zasięgu.

Po eskalacji w maju ubiegłego roku zainteresowanie zakupem tego systemu zgłosili także Ukraińcy, licząc na to, że uda im się wzmocnić nim obronę kraju. Waszyngton zaaprobował transakcję, a co istotne, zgodni byli w tej kwestii zarówno demokraci, jak i republikanie. Została ona jednak zablokowana przez Tel Awiw w obawie przed rosyjską reakcją.

Nawet w obliczu bezpośredniego zagrożenia Ukraińców ze strony Rosjan władze Izraela nie zmieniają swojego stanowiska w kwestii dozbrajania Kijowa. Ministerstwo Obrony musi wyrazić zgodę na dostarczanie systemów, które produkowane są na izraelskiej licencji, nawet jeśli miałyby je dostarczać państwa trzecie. Ja’ir Lapid oświadczył w zamian, że do Ukrainy przyleci samolot z pomocą humanitarną i 100 tonami ładunku, w którym znalazły się choćby systemy oczyszczania wody, lekarstwa, namioty i płaszcze.

Bennett boi się wzmocnienia Iranu 

Premier Naftali Bennett odbył kilka rozmów telefonicznych z Wołodymyrem Zełenskim i Władimirem Putinem, obu przekonując, że Izrael chce odegrać istotną rolę w potencjalnym procesie dyplomatycznym między stronami konfliktu. Poleciał nawet osobiście do Moskwy w sobotę 5 marca, wzbudzając tym kontrowersje z kilku powodów.

Bennett, jako ortodoksyjny Żyd, pierwszy w historii Izraela na stanowisku szefa rządu, nie powinien podróżować w szabat wedle zasad swojej religii. Jego rzecznik prasowy tłumaczył jednak, że odstępstwo od sztywnych reguł było możliwe, gdyż w tej sytuacji chodzi o ratowanie życia ludzkiego.

Polityk odbył kilkugodzinne spotkanie z Władimirem Putinem, po którym zadzwonił do Zełenskiego, by zdać mu relację. Dzień zakończył podróżą do Berlina, w którym spotkał się z kanclerzem Olafem Scholzem. Kolejnego dnia ponownie rozmawiał, tym razem telefonicznie, zarówno z Putinem, jak i Zełenskim.

Trudno powiedzieć, jaką rolę miało odegrać to wydarzenie, choć niewykluczone, że Bennett dostrzegł zagrożenie w trwających w Wiedniu rozmowach mocarstw atomowych z Iranem. Negocjacje mają wskrzesić porozumienie JCPOA, z którego jednostronnie wycofały się Stany Zjednoczone za czasów prezydentury Donalda Trumpa w 2018 roku. Od tego momentu na Iran nakładano kolejne sankcje, które poważnie uderzyły w sytuację gospodarczą kraju. Od kilku tygodni słychać jednak, że rozmowy w Wiedniu mogą przynieść zamierzony skutek, wskrzesić porozumienie i zdjąć z reżimu w Teheranie przynajmniej część kar. To ważne, tym bardziej że Iran posiada niemal 160 miliardów baryłek ropy w rezerwach i ma apetyt na przynajmniej częściowe zastąpienie Rosji na rynku europejskim.

Tel Awiw od lat obawia się programu nuklearnego Teheranu, tłumacząc, że nie jest on jedynie pokojowym przedsięwzięciem, mającym na celu budowę elektrowni jądrowych. Według Izraelczyków Iran chce jednak przede wszystkim zbudować broń masowego rażenia, którą miałby wykorzystać przeciwko państwu żydowskiemu. Rozmowy w Wiedniu, których częścią pozostaje wciąż Rosja, są więc newralgiczne z punktu widzenia izraelskiego interesu i bezpieczeństwa.

Mimo starań dyplomatycznych Bennetta i jego oferty mediowania między Zełenskim a Putinem nie wydaje się, by widzieli oni w premierze Izraela pośrednika. Na granicy ukraińsko-białoruskiej odbywają się kolejne rundy negocjacji bezpośrednio między delegacjami Moskwy i Kijowa. Jednym z ich tematów jest zawieszenie broni, przynajmniej na niektórych obszarach, by umożliwić ewakuację ludności cywilnej. Na razie Rosja stawia w nich niespełnialne warunki.

Siergiej Ławrow, szef rosyjskich dyplomatów, powtarza mantrę, że Rosjanie oczekują „demilitaryzacji” Ukrainy, a wojna będzie się toczyła „do samego końca”, bo w ukraińskim społeczeństwie „kwitnie nazizm”. To absurdalne, tym bardziej że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski sam jest Żydem i może formułować pewne oczekiwania wobec Izraela, którego mit założycielski budowany jest na idei ochrony Żydów na całym świecie i dbania o miejsca pamięci o ofiarach Zagłady.

Wydawało się, że coś może pęknąć, kiedy 1 marca w ataku rakietowym na wieżę telewizyjną w Kijowie uszkodzeniu uległ pomnik w Babim Jarze, upamiętniający śmierć 34 tysięcy Żydów, zamordowanych we wrześniu 1941 roku przez niemieckie Sonderkommando 4a. Ich ciała spoczywają w tym miejscu do dziś. Na Twitterze Zełenski napisał: „jaki jest sens mówienia »nigdy więcej« przez 80 lat, jeśli świat milczy, kiedy bomba spada w tym samym miejscu, w Babim Jarze”. Dodał też, że podczas ataku zginęło przynajmniej pięć osób. Jeszcze bardziej absurdalne wydaje się więc twierdzenie Władimira Putina, że w ten sposób przeprowadza on „denazyfikację” Ukrainy.

.

.

Rosyjscy oligarchowie z izraelskimi paszportami

Nie zmieniło to jednak podejścia izraelskich polityków. Ja’ir Lapid potępił zniszczenie pomnika, ale ani razu nie zaznaczył, że to właśnie rosyjska bomba go uszkodziła. Rosjan wyraźnie skrytykował jerozolimski instytut Jad Waszem, zajmujący się badaniem i zachowywaniem pamięci o ofiarach Zagłady. W opublikowanym oświadczeniu instytucja podkreśliła, że widzi, jak wskutek rosyjskich działań „niewinni cywile uciekają ze swoich zagrożonych domów”.

Mimo to Jad Waszem znalazło się w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o sankcje, które Zachód postanowił nałożyć na oligarchów z najbliższego otoczenia Władimira Putina. Część z nich legitymuje się bowiem także izraelskimi paszportami, jak choćby Roman Abramowicz, który w obawie przed brytyjskimi sankcjami podjął decyzję o sprzedaży klubu piłkarskiego Chelsea FC.

Dani Dajan, prezes jerozolimskiego instytutu, miał podpisać się pod listem adresowanym do Toma Nidesa, ambasadora Stanów Zjednoczonych w Izraelu. W dokumencie miał prosić, aby Stany Zjednoczone nie nakładały na Abramowicza kar, gdyż jest on „drugim co do wielkości prywatnym darczyńcą” instytucji. Rosyjski oligarcha część roku spędza zawsze w swojej posiadłości w Izraelu, a także inwestuje w kraju.

Nie jest on wyjątkiem, innym bogatym Rosjaninem z izraelskim obywatelstwem jest urodzony w Ukrainie Michaił Fridman, założyciel konglomeratu Alfa-Group. Kiedy Unia Europejska umieściła go na liście sankcjonowanych osób, zarejestrowana w Amsterdamie spółka telekomunikacyjna Veon usunęła go ze swojej listy dyrektorów, choć Fridman twierdzi, że nie ma żadnych związków politycznych i finansowych z Putinem. Zapowiada również, do spółki z innymi oligarchami, takimi jak Piotr Awen i German Khan, że będzie walczyć z nakładaniem kar na miliarderów.

Izraelski rząd zauważył jednak, że w najbliższej przyszłości oligarchowie mogą stać się kłopotliwi dla Tel Awiwu. Podczas zebrania 27 lutego Ja’ir Lapid miał przekazać ministrom, by unikali udzielania pomocy rosyjskim żydowskim miliarderom. Zamiast tego mieliby oni przekazywać kontakt do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby uniknąć powstania kryzysu dyplomatycznego.

Być może w przyszłości Izrael będzie musiał ich także ukarać, na razie jednak stara się tego uniknąć, wciąż lawirując między Rosją a Zachodem. Dopiero 2 marca podjął decyzję o poparciu rezolucji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych potępiającej działania Rosji wobec Ukrainy. Nie znaczy to jednak, że polityka rządu Naftalego Bennetta zmienia się o 180 stopni. Wciąż wiele zależy od jego odporności na presję ze strony kluczowych sojuszników.

Być może jednak Bennett, nadal niedoświadczony na stanowisku szefa rządu, które objął niecały rok temu po pełniącym tę funkcję nieprzerwanie przez dwanaście lat Benjaminie Netanjahu, wkrótce będzie musiał się poważnie zastanowić. Możliwe, że współpraca z Rosją w Syrii nie jest warta nadwątlenia relacji z Ukrainą, a w konsekwencji z całym Zachodem, który dzisiaj jednoczy się w bezprecedensowy sposób.


Jakub Katulski – politolog, orientalista, absolwent Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Specjalizuje się w relacjach Izraela z sąsiadami i Europą. Współautor bloga Stosunkowo Bliski Wschód.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Iran’s Long Arm in Turkey, Turkey’s Fake “Peace”

Iran’s Long Arm in Turkey, Turkey’s Fake “Peace”

Burak Bekdil


  • What, then, revived Iran’s covert operations in Turkey? For Iran, the “good Turkey” was the one in constant bickering with the West and Israel. The “bad” one is claiming to seek reconciliation with Israel, the Gulf states and Egypt.
  • Iran’s mullahs are notoriously good at poisoning peace and stability, at home and in their own neighborhood as well as in distant lands, such as Cuba and Venezuela. After a short pause, the long arm of the mullahs is back to Turkey. Twelve (foiled) plots in such a short time is a “message.”
  • Iran is trying to sabotage the Abraham Accords and their positive transformations in the region by means of subversion in Turkey against Israeli nationals. The Iranians are also vehemently trying to discourage Turkey from reconciling with the Gulf states, Israel and Egypt….
  • When the UAE moved to normalize relations with Israel, Turkey threatened to downgrade diplomatic ties with Abu Dhabi; and Turkey has been at odds with Egypt since 2013. These frictions have placed Turkey on the side of Hamas and the Muslim Brotherhood, while on the other side are the Gulf states, Israel and Egypt.
  • Totally isolated and facing a punishing economic crisis, Erdoğan apparently decided to look as if he were changing course and reconcile with Israel and the Gulf states. The effort shows that Erdoğan was on the wrong course to begin with: He apparently thought Turkey’s enemies were Israel and Sunni Arabs while now he should see that the real enemy is Shia Islam, in the form of Iran’s theocracy.
  • Finally, there is a lesson to Westerners who seem blind to Turkey and Iran. These rogue states are still plotting acts of terror on NATO soil. What more do they have to do for the international community to hold them to account?
  • The lesson for governments is: Ignore Erdoğan’s threats. Do not keep overestimating him or Turkey’s clout. Keep isolating him to keep him from doing further harm. Isolate him to soften his rigidity on refusing the EastMed pipeline. In other words, if you want to avoid more Turkish damage in the neighborhood, do more to isolate Turkey than you have done in the past decade. And one more thing: The Mediterranean alliance should remain monolithic and, above all, ignore Erdoğan’s threats.

Turkey and Iran, rogue states, are still plotting acts of terror on NATO soil. What more do they have to do for the international community to hold them to account? The lesson for governments is: Ignore Turkish President Recep Tayyip Erdoğan’s threats. Do not keep overestimating him or Turkey’s clout. Keep isolating him to keep him from doing further harm. Pictured: Erdoğan meets with Iranian Supreme Leader Ayatollah Ali Khamenei in Tehran on January 29, 2014. (Image source: Iranian Supreme Leader’s website/AFP via Getty Images)

Yair Geller, 75, an Israeli businessman who owns an advanced technologies and engineering company in Turkey, CNC İleri Teknoloji, did not know that his residence in Istanbul was long under surveillance by a cell of assassins operated by the Iranian regime. The assassins did not know that they were long under surveillance by MIT, Turkey’s national intelligence agency.

This double cat-and-mouse game went on until the assassins decided that the time was ripe to act and murder Geller. Turkish intelligence, however, decided that the time was ripe to share this information with Israel’s Mossad intelligence agency. At a meeting in Ankara, MIT and Mossad concluded that the planned assassination of Geller was supposed to be Iran’s retaliation for the November 2020 killing, allegedly by Israel, of Mohsen Fakhrizadeh, Iran’s leading nuclear scientist. Before they could act, nine suspects were detained.

According to Israel’s Channel 12 News, the Mossad has helped foil to 12 plots to carry out terror attacks on Israelis in Turkey over the past two years.

Iran’s covert operations on Turkish soil are not just sorties of the present. Even before the Geller case, the mullahs in Tehran sent were hunting down Iranians in Turkey who opposed the mullahs’ regime in Tehran [see appendix below].

Iran has been continuously accused of supporting radical Islamist organizations and terrorist groups to destabilize and weaken Turkey’s then-secular regime. Turkey’s official establishment has often accused Iran of trying to “export its theocratic regime to Turkey.” Ironically, the Iranians did not need to worry too much about Islamizing Turkey. The Turks could do it themselves.

In 2002, Turks, by popular vote, brought to power Recep Tayyip Erdoğan, an avowed Islamist, and Iranian subversive activity in Turkey gradually faded away, Erdoğan has since proven invincible at the ballot box, and has successfully implemented a stealth plan to advance political Islam in the only Muslim member of NATO.

Turkey’s Islamist rulers quietly supported Iranian expansionism for several years based on dictum of “the enemy (Iran) of my enemy (Israel) is my friend.”

What, then, revived Iran’s covert operations in Turkey? For Iran, the “good Turkey” was the one in constant bickering with the West and Israel. The “bad” one is the one now claiming to seek reconciliation with Israel, the Gulf states and Egypt. The “bad Turkey” is even proposing to buy Israeli natural gas for its own consumption and transport it to Europe.

It was not a coincidence that Turkey had to order gas-fuelled power plants this year to slash gas use by 40% after Iran cut gas exports flows to Turkey for 10 days due to a “technical failure” in the middle of an exceptionally cold January.

Since then, Iran’s Islamic Revolutionary Guard Corps (IRGC) has taken responsibility for this month’s ballistic missile attacks on Iraq’s Kurdish regional capital of Erbil. Iran said on March 13 that it was targeting an Israeli “strategic center” in Iraq. “Any repetition of attacks by Israel will be met with a harsh, decisive and destructive response,” an IRGC statement said, referring to the alleged recent killing of two of its members in Syria.

Iran’s mullahs are notoriously good at poisoning peace and stability, at home and in their own neighborhood as well as in distant lands, such as Cuba and Venezuela. After a short pause, the long arm of the mullahs is back in Turkey. Twelve (foiled) plots in such a short time is a “message.” Iran is trying to sabotage the Abraham Accords and their positive transformations in the region by means of subversion in Turkey against Israeli nationals. The Iranians are also vehemently trying to discourage Turkey from reconciling with the Gulf states, Egypt and Israel; they have used even their natural gas card by cutting flows to Turkey.

Turkey in recent years has been in a cold war with the Gulf states, except for Qatar. When the UAE moved to normalize relations with Israel, Turkey threatened to downgrade diplomatic ties with Abu Dhabi, and Turkey has been at odds with Egypt since 2013. These frictions have placed Turkey on the side of Hamas and the Muslim Brotherhood, while on the other side are the Gulf states, Israel and Egypt.

Totally isolated and facing a punishing economic crisis, Erdoğan apparently decided to look as if he were changing course and reconcile with Israel and the Gulf states. The effort shows that Erdoğan was on the wrong course to begin with: He apparently thought Turkey’s enemies were Israel and Sunni Arabs while now he should see that the real enemy is Shia Islam, in the form of Iran’s theocracy.

Erdoğan, despite all his fake peace efforts, is now lost and alone, even among his Sunni (Arab) and Shia (Iranian) fellow Muslims. He thought the Iranians, just because they are Muslim, were his friends. He was wrong. Those “friends” targeted Turkey 12 times in two years and cut the gas supply in the middle of winter.

Fortunately, all the other state actors know very well that Erdoğan cannot be trusted. They can see that he feels squeezed and is faking peace. This view is not about changing him or his intentions. It is about telling him that hostilities in the Mediterranean region are too big for him to bite; that he should stay chained to his fake peace and not create new frictions; that there is a stick hanging over his head; that even his “Muslim friends” hate him, and that he is the bête noire in the neighborhood.

Finally, there is a lesson to Westerners who seem blind to Turkey and Iran. These rogue states are still plotting acts of terror on NATO soil. What more do they have to do for the international community to hold them to account?

The lesson for governments is: Ignore Erdoğan’s threats. Do not keep overestimating him or Turkey’s clout. Keep isolating him to keep him from doing further harm. Isolate him to soften his rigidity on refusing the EastMed pipeline. In other words, if you want to avoid more Turkish damage in the neighborhood, do more to isolate Turkey than you have done in the past decade. And one more thing: The Mediterranean alliance should remain monolithic and, above all, ignore Erdoğan’s threats.

Burak Bekdil, one of Turkey’s leading journalists, was recently fired from the country’s most noted newspaper after 29 years, for writing in Gatestone what is taking place in Turkey. He is a Fellow at the Middle East Forum.


Appendix

In the 1990s, after a series of assassinations against well-known secular Turkish intellectuals, including Bahriye Üçok, Çetin Emeç, Turan Dursun and Uğur Mumcu, the Turkish security elite hinted at Iranian involvement in these attacks. Confessions of the perpetrators of some terror attacks arguably revealed political and logistical connections between Iran and the militants.

Recently, the Iranians sent Ali Ghahramanihajtabad to hunt down opponents of Iran’s regime who resided in Turkey. The Ghahramanihajtabad cell successfully kidnapped an Iranian national in western Anatolia and delivered him to Iranian agents, who took promptly carted back to Iran.

A second target was Shahnam Golshani, an Iranian opponent of Iran’s regime who lived in Zonguldak, a port on the Black Sea. The kidnapping had been tasked to a team of Turkish police and non-commissioned military officers.

During the drive there, the Iranian agent was tipped off by an unknown caller; a last-minute abort order failed, and Turkish security forces detained 11 people including the Turkish prosecutor.

In addition, on September 24, 2021, Turkish intelligence and security forces also detained two Iranian agents and their six Turkish operators while the team was about to kidnap a former Iranian military officer, referred to as M.A.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Barnes & Nobles Removes From Website Copies of Notorious Antisemitic Text Claiming Jews Seek World Domination

Barnes & Nobles Removes From Website Copies of Notorious Antisemitic Text Claiming Jews Seek World Domination

Shiryn Ghermezian


Copies of the “The Protocols of the Learned Elders of Zion” and “The Protocols of the Elders of Zion“ seen on the Barnes & Nobles website before they were removed. Photo: Screenshot.

The Barnes & Nobles bookseller removed from its website earlier this week copies of an infamous antisemitic text that falsely claims Jewish leaders have plans for world domination, The Algemeiner has learned.

“In 2022, the operative word is accountability,” Rabbi Abraham Cooper, associate dean of the Simon Wiesenthal Center, told The Algemeiner on Thursday. “Jews are being beaten on streets of London and New York. NO business should peddle the debunked bible of those seeking to murder all Jews. Moving forward, all Jews should demand that every online platform stop selling a book correctly called a warrant for genocide.”

Multiple versions of “The Protocols of the Meetings of the Learned Elders of Zion” — also known as “The Protocols of the Elders of Zion” — were available on the Barnes & Nobles website this week. First published by the Russian Tsarist secret police in 1903, the book falsely claims to contain confidential minutes from a fabricated Jewish private meeting in the last years of the 19th century. According to the Anti-Defamation League, the publication’s 24 sections “represent the most notorious political forgery of modern times” and “although thoroughly discredited, the document is still being used to stir up antisemitic hatred.”

The copies of the book sold by Barnes & Nobles were said to be translated by Victor Marsden, a Russian correspondent for the London daily newspaper The Morning Post, which published a copy of the “Protocols” as well as articles promoting antisemitic conspiracy theories.

In his English translation of the “Protocols,” Marsden, who had lived in pre-Communist Russia, wrote in the introduction: “the Jews are carrying it out with steadfast purpose, creating wars and revolutions … to destroy the white Gentile race, that the Jews may seize the power during the resulting chaos and rule with their claimed superior intelligence over the remaining races of the world, as kings over slaves.”

A copy of “The Protocols of the Learned Elders of Zion” on the Barnes & Nobles website before it was removed. Photo: Screenshot.

A representative for Barnes & Nobles told JTA that the book was automatically uploaded to its website from “standard industry databases” and that it was never stocked in their bookstores.

“We regret that it was listed inadvertently. As soon as we are made aware of any such offending titles, we take prompt action to remove the offending titles in accordance with our policy, as we did with this title,” said the representative.

The leading British bookstore Blackwell’s, which has 20 chains nationwide, also removed “The Protocols of the Elders of Zion” from its website this week following outrage from Jewish leaders.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com