Flaga Izraela. Zdjęcie: Maxim Studio/Shutterstock.
Czy umiemy wyobrazić sobie świat bez Izraela?
Jonathan S. Tobin
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski
Islamiści, Palestyńczycy i lewicowi handlarze różnymi ideologiami marzą o zniszczeniu państwa żydowskiego. To nie są jakieś nieszkodliwe fantazje.
.
W 1896 roku Theodor Herzl opublikował swoją książkę Państwo żydowskie, która zapoczątkowała nowoczesny ruch syjonistyczny. Chociaż jego projekt był, jak zauważył w swojej książce, „bardzo stary” i zakorzeniony w modlitwach Żydów przez prawie 2000 lat, dopiero 52 lata później jego wizja została urzeczywistniona wraz z narodzinami współczesnego Izraela w maju 1948 r.
To państwo skończyło w tym tygodniu 74 lata i kiedy Izraelczycy obchodzą Jom Ha’atzmaut – Dzień Niepodległości Izraela – mają powód do świętowania. Kraj, który powstał w 1948 roku, miał niewiele aktywów i musiał na samym początku stoczyć krwawą wojnę o przetrwanie, w której stracił 1% swojej populacji, odpierając pięć napastniczych armii arabskich. Pomimo ciągłych przepowiedni dotyczących jego zagłady – i tego, że nie cieszył się ani jednym dniem pokoju na przestrzeni swojej historii – geniusz, krew, pot, łzy i trud narodu żydowskiego pozwoliły temu państwu zwyciężyć i rozkwitnąć.
Dziś Izrael jest domem dla prawie połowy Żydów żyjących na świecie, z kwitnącą gospodarką i armią, co czyni go regionalnym mocarstwem. Choć, jak każdy inny kraj, boryka się z wieloma problemami, podróż od marzeń Herzla do realiów współczesnego Izraela pozwala zobaczyć jedno z największych ludzkich osiągnięć współczesnej historii.
Jednak tak jak kiedyś Żydzi marzyli o państwie żydowskim, inni marzą o jego unicestwieniu.
Ci marzyciele to dziwny zbiór arabskich fanatyków, islamistów, lewicowych ideologów i skrajnie prawicowych szaleńców. Chociaż pomysł wymazania silnego, nowoczesnego narodu z mapy jest celem absurdalnym, twierdzą, że ich cel nie jest bardziej nierealny niż był cel Herzla. Co do tego mają rację. W 1896 roku pomysł Herzla był postrzegany przez większość rozsądnych ludzi jako jeszcze bardziej utopijny niż plany tych, którzy obecnie planują upadek Izraela.
W ciągu pozostałych ośmiu lat krótkiego życia Herzla syjonizm był projektem wspieranym przez niewielką mniejszość Żydów, którzy sami stanowili niewielki ułamek światowej populacji. Dla kontrastu, antysyjonizm jest obecnie wspierany przez większość muzułmanów, wielu intersekcjonalnych lewicowców na całym świecie i wszelkiego rodzaju antysemitów, kategorię osób, która obejmuje szerokie spektrum przekonań politycznych i religijnych
Zwolennicy zniszczenia Izraela nie zawsze mówią równie otwarcie o tym celu, jak to robią przywódcy irańskiego rządu lub terroryści Hamasu. Niektórzy, jak redakcja The Harvard Crimson, po prostu mówią o swoim pragnieniu „wolnej Palestyny” i swoim poparciu dla antysemickiego ruchu BDS, nie wspominając, że celem tych wysiłków jest likwidacja państwa żydowskiego. Inni w społeczności międzynarodowej, jak wiele tak zwanych grup obrony praw człowieka lub Rada Praw Człowieka ONZ, która powołała stałą komisję śledczą mającą na celu poparcie kłamstwa, że Izrael jest „państwem apartheidu”, zaciemniają swoje ostateczne cele, robiąc wszystko, co w ich mocy, aby odizolować Izrael w nadziei, że się rozpadnie.
W Stanach Zjednoczonych intersekcjonalna lewica popiera dyskryminację BDS wobec Izraela i Żydów, udając jednocześnie poparcie dla koegzystencji, mimo że ich stanowisko wyłącznie utrwala konflikt. Jest to zakorzenione w ideologii, która fałszywie porównuje wojnę z Izraelem do walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych i wychodzi z przesłanki, że Żydzi i Izrael są ciemiężcami, którzy korzystają z, jak uczy ich krytyczna teoria ras, „białych przywilejów”.
Dołączają do nich niektórzy Żydzi. Grupy takie jak Jewish Voices for Peace i IfNotNow proponują środki, które skazałyby Izrael na zagładę, jednocześnie wspierając krwawe, zniesławiające mity o Izraelu, które nie różnią się niczym od tradycyjnej propagandy prawicowych antysemitów. Inni, jak pisarz Peter Beinart, udają, że jakieś dwunarodowe państwo, które położy kres żydowskiej suwerenności i samoobronie, byłoby bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem konfliktu, którego rozwiązanie wymaga dobrej woli Palestyńczyków.
Większość Amerykanów wciąż popiera Izrael i syjonizm. Ale wraz ze wzrostem poparcia dla postmodernistycznych mitów w lewicowym skrzydle Partii Demokratycznej i normalizacją antysemityzmu, jasne jest, że bitwa w obronie syjonizmu na amerykańskich forach publicznych dopiero się rozpoczęła.
Jednak w tę 74. rocznicę odzyskania niepodległości przez Izrael warto zatrzymać się i wyobrazić sobie – choćby na chwilę – jak wyglądałby świat, gdyby spełniły się marzenia antysyjonistów i Izrael zniknął.
Na szczęście każdy scenariusz, według którego można osiągnąć ten cel, jest wysoce nieprawdopodobny. Mimo to historia jest pełna nieprawdopodobnych koszmarów, w które niewielu wierzyło, że mogą się zdarzyć.
Zanurzając się w ten jeszcze nieprawdopodobny świat, w którym Żydzi izraelscy utracili zdolność obrony swojego państwa, nietrudno sobie wyobrazić, co by to oznaczało.
W przeciwieństwie do tych, którzy przewidują, że dwunarodowe państwo przyniesie pokój i sprawiedliwość na ziemi między Morzem Śródziemnym a rzeką Jordan, Żydzi izraelscy bez żydowskiego rządu i armii, która by ich broniła, byliby w największym możliwym niebezpieczeństwie. Niektórzy lewicowi Żydzi wierzą w fetysz bezsilności. Ale lekcje dwudziestu wieków żydowskiej historii przed założeniem Izraela mówią nam dokładnie, co się dzieje, gdy Żydzi pozwalają, aby ich bezpieczeństwo zależało od dobrej woli innych.
Pozostawieni na łasce palestyńskich organizacji terrorystycznych, oraz islamistycznych i nacjonalistycznych państw arabskich i innych krajów muzułmańskich, które nigdy nie przestały głosić pragnienia zemsty za swoje przeszłe porażki z rąk syjonistów, Żydzi na ziemi Izraela (dziś około 7 milionów ludzi) mogą być dziesiątkowani i poddawani pogromom oraz systemowej dyskryminacji. Potomkowie Żydów, którzy przeżyli Holokaust w Europie lub zostali wypędzeni ze swoich domów na ziemiach arabskich i muzułmańskich, znów będą zmuszeni uciekać, by ratować życie.
Jak napisała Dara Horn w swojej ostatniej książce, świat kocha martwych Żydów. Nowe pokolenie żydowskich ofiar (jakby nie wystarczyło 6 milionów zabitych podczas Holokaustu i ci, którzy zostali zabici, ranni lub w inny sposób dotknięci traumą w wyniku antysemickich ataków i terroryzmu od końca nazistowskiego reżimu) być może będzie budzić sympatię świata, ale jeśli Żydzi stracą zdolność samoobrony, trudno jest sądzić, że nawet najbardziej przyjazne obce mocarstwa będą walczyły za nich.
Cierpienie nie ograniczałoby się też do Żydów w Izraelu. Jeśli jest coś, czego powinniśmy się nauczyć z ostatniego stulecia historii żydowskiej, to tego, że ustanowienie państwa żydowskiego pozwoliło każdemu Żydowi na świecie – bez względu na to, czy był syjonistą, człowiekiem religijnym, czy w jakikolwiek inny sposób związanym ze społecznością żydowską – odzyskać godność i być bardziej szanowanym przez sąsiadów. Upadek lub zniszczenie Izraela miałoby dramatyczny wpływ na bezpieczeństwo Żydów w innych miejscach, pozostawiając ich bardziej niż kiedykolwiek narażonymi na rosnącą falę antysemickiej nienawiści. Nawet ci, którzy są obojętni lub nieświadomi tego, jak bardzo Izrael wzmocnił pozycję i wpompował życie w społeczności żydowskie, upadek Izraela pozbawiłoby ich dumy i bezpieczeństwa, jakie oferowało im państwo żydowskie.
To koszmarny scenariusz, który, miejmy nadzieję, nigdy się nie spełni. Ale powinniśmy mieć to na uwadze, gdy spotykamy tych, którzy opowiadają się za eliminacją Izraela lub za ruchem BDS, który dąży do tego celu. Ci, którzy głoszą koniec Izraela, mogą myśleć, że popierają prawa człowieka, ale właściwe zrozumienie ich celu zmusza nas, abyśmy zobaczyli, że to, co robią, jest opowiadaniem się za masowymi mordami i wywłaszczeniem największej społeczności żydowskiej na świecie. Świat bez Izraela byłby powrotem do żydowskich cierpień i ofiar, a każdy, kto dąży do tego celu – czy to z lewicy, czy z prawicy, nie-Żyd czy Żyd – powinien być napiętnowany jako potencjalny wspólnik ludobójstwa.
Jonathan S. Tobin jest redaktorem naczelnym JNS (Jewish News Syndicate). Możesz go śledzić na Twitterze pod adresem: @jonathans_tobin.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com