Archive | July 2022

Odstraszanie Chin: USA powinny uzbroić Tajwan po zęby – natychmiast

Odstraszanie Chin: USA powinny uzbroić Tajwan po zęby – natychmiast

Gordon G. Chang
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Niezależnie od tego czy Chiny planują inwazję Tajwanu teraz, czy nie, pora, by Stany Zjednoczone porzuciły dziesięciolecia błędnej polityki. Waszyngton powinien, między innymi, natychmiast zacząć dostarczać tej wyspie broń, jaka jest pilnie potrzebna. Na zdjęciu: Piloci tajwańskich sił lotniczych stoją obok myśliwców odrzutowych Mirage bazie lotniczej Hsinchu 16 stycznia 2019 roku. (Zdjęcie: Sam Yeh/AFP via Getty Images)

Złe sygnały“. To powiedziało Dowództwo Teatru Wschodniego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej 15 kwietnia o ośmielaniu Tajwanu przez Waszyngton. Tego dnia chińska armia wysłała myśliwce i bombowce, jak również fregaty w pobliże wyspiarskiej republiki.

Chińskie manewry, powiedział rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Zhao Lijian, były “środkiem zaradczym przeciwko niedawnym negatywnym działaniom USA, włącznie z wizytą polityków na Tajwanie”. Pekin, powiedział, będzie “nadal podejmował zdecydowane kroki, by bronić swojej suwerenności i terytorialnej integralności”.

Kiedy to mówił sześciu amerykańskich senatorów pod przewodnictwem senatora Lindsey’a Grahama, republikanina z Południowej Karoliny, i Roberta Menendeza, demokraty z New Jersey, który jest przewodniczącym Komisji Stosunków Zagranicznych Senatu, spotkało się z prezydentem Tajwanu i innymi wysokimi przedstawicielami samorządnej wyspy. Przybyli samolotem sił powietrznych USA, co było dość wyraźnym sygnałem dla Pekinu. Ta dwudniowa wizyta nie była ogłoszona, była “ukradkowa” jak to określiło Ministerstwo Obrony Chin.

“Global Times”, tabloid kontrolowany przez oficjalny chiński “Dziennik Ludowy”, był jeszcze bardziej bezpośredni. Powiedział, że manewry były nie tylko “ostrzeżeniem” dla innych polityków planujących wizytę na wyspie, ale wychodziły “poza odstraszanie przez przygotowanie do potencjalnej, realnej akcji, która raz na zawsze rozwiąże kwestię Tajwanu, kiedy to będzie konieczne”.

“Realna akcja”? Niezależnie od tego czy Chiny planują inwazję Tajwanu teraz, czy nie, pora, by Stany Zjednoczone porzuciły dziesięciolecia błędnej polityki. Waszyngton powinien, między innymi, natychmiast zacząć dostarczać tej wyspie broń, jaka jest jej pilnie potrzebna.

Chińska Republika Ludowa rezerwuje sobie prawo użycia siły, by zaanektować Republikę Chińską, co jest formalną nazwą Tajwanu. “Tajwan jest świętą i nieodłączną częścią chińskiego terytorium – oznajmiło Dowództwo Wschodniego Teatru. – Nie ma miejsca na żadną zagraniczną ingerencję w kwestię Tajwanu”.

Wielu analityków uważa, że bohaterski ukraiński opór wobec rosyjskich najeźdźców powoduje, iż inwazja Chin na Tajwan jest mniej prawdopodobna. Z różnych przyczyn, niewielu, jeśli ktokolwiek z outsiderów wie, jak naprawdę kierownictwo chińskie ocenia sytuację.

Niestety, Xi Jinping, nadzwyczaj ambitny władca chiński, może czuć się zachęcony przez niedawne wypadki w Europie Wschodniej. Jak w zeszłym miesiącu napisał Wang Dan, przywódca studencki z czasów zajść na Placu Tiananmen: “Nie powinniśmy oczekiwać racjonalnego podejmowania decyzji od dyktatorów i totalitarnych reżimów”.

Xi może uznać, że wojna w Ukrainie pokazuje, iż obecnie jest zielone światło dla inwazji na Tajwan. W końcu gospodarka Stanów Zjednoczonych, 27 krajów Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii – była łącznie w zeszłym roku ponad 25 razy większa niż Rosji — nie mogły jednak swoją siłą odstraszyć Władimira Putina, więc Xi może uważać, że w podobny sposób zawiodą w sprawie Chin.

Ponadto sankcje nałożone na Moskwę po inwazji nie były wszechstronne i nadal nie są (co niewiarygodne) wszechstronne. Dlatego Xi może wierzyć, że żaden kraj nie ośmieli się narzucić mających znaczenie kosztów na jego wspaniałe państwo.

Wreszcie, Xi może uznać, że inwazja Władimira Putina stworzyła wystarczający chaos i odwrócenie uwagi, że nikt nie będzie w stanie sprzeciwić się jego agresji.

Przywódcy Chin robią wrażenie, jakby niedawne wydarzenia ośmieliły ich. Kiedy padał Kabul w zeszłym roku, na przykład, Pekin szerzył tezę, że USA są nieudolne. “Global Times” pytał, jak Ameryka mogłaby przeciwstawić się potężnym Chinom, skoro nie mogła nawet poradzić sobie z talibami. Ten półoficjalny tabloid napisał o Ameryce: “Nie potrafi dłużej wygrać wojny”.

Ponadto propaganda partii komunistycznej mówiła dużo o Tajwanie, kiedy upadł Kabul. W artykule redakcyjnym z sierpnia “Global Times” oświadczył, że kiedy wybuchnie wojna w Cieśninie Tajwańskiej, obrona wyspy załamie się w ciągu kilku godzin, a armia USA nie przyjdzie na pomoc.

Nic z tego nie mówi, że Chiny istotnie dokonają inwazji – jest wiele powodów, by tego nie zrobiły – ale nigdzie odstraszanie nie jest ważniejsze niż w Cieśninie Tajwańskiej. Po upadku Afganistanu i inwazji na Ukrainę Tajwan uważany jest za ostateczny test amerykańskiej wiarygodności.

Przez dziesięciolecia Stany Zjednoczone prowadziły politykę “strategicznej niejednoznaczności”, nie mówiąc ani Chinom, ani Tajwanowi, co zrobią w wypadku konfliktu.

Niejednoznaczność działała w dobrotliwym okresie, ale zwłaszcza teraz, po inwazji na Ukrainę, świat nie znajduje się dłużej w dobrotliwym okresie. Chińscy przywódcy mówią, że Ameryka ich już nie odstrasza. Waszyngton musi uwierzyć im na słowo, co znaczy, że USA muszą teraz przedsięwziąć kroki uważane kiedyś za radykalne. Kiedy amerykańscy politycy rozważają, co zrobić, muszą pamiętać, że trzydzieści lat błędnej polityki tajwańskiej pozostawiły ich bez żadnych bezpiecznych opcji.

Aby zapobiec chińskiej inwazji, prezydent Biden powinien publicznie oświadczyć, że Ameryka będzie bronić Tajwanu. W dodatku USA powinny współpracować z sojuszniczymi państwami – Japonią i Australią i zaoferować Tajpej wielostronny traktat obronny.

Ponadto, jak proponował w zeszłym miesiącu były sekretarz stanu Mike Pompeo podczas wizyty w Tajpej, USA powinny uznać Tajwan za to, czym jest: suwerennym państwem.

Uznanie Tajwanu wymagałoby zmiany amerykańskiej “polityki jednych Chin”. Zgodnie z tą polityką (często myloną z “Zasadą jednych Chin” Pekinu) USA uznaje Pekin jako legalny rząd Chin. Innymi słowy, Waszyngton ogłosił komunistyczną partię za zwycięzcę w chińskiej wojnie domowej. Niemniej Ameryka nie akceptuje (jak to robi “Zasada jednych Chin) stanowiska Pekinu, że Tajwan jest częścią Republiki Ludowej. USA jedynie przyznają fakt, że Pekin ma takie roszczenia.

Zamiast tego USA zajmują stanowisko, że status Tajwanu pozostaje nierozwiązany i że rozwiązanie sprawy tego status musi być pokojowe, innymi słowy, za zgodą ludności Tajwanu.

Aby zapewnić, że rozwiązanie sprawy statusu Tajwanu będzie pokojowe, administracja Bidena powinna rozpocząć przekazywanie broni Tajwanowi, szczególnie pociski balistyczne dalekiego zasięgu, które mogą trzymać reżim Chin w szachu.

Ponadto Ameryka i przyjaciele powinni wesprzeć swoje słowa i umieścić swoje bazy wojskowe na wyspie.

Odstraszenie jest najlepszym gwarantem pokoju.

Stany Zjednoczone nie wysłały wystarczającej ilości broni do Ukrainy przed inwazją 24 lutego, tym samym zawodząc w utrzymaniu odstraszania w Europie Wschodniej.

Przez otwarte wzmocnienie obrony Tajwanu Waszyngton zadeklaruje, że nie boi się już obrazić Pekinu. To jest przekazanie chińskim przywódcom “właściwego sygnału” pod rozwagę.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel, Syria, Russia and the Shifting Middle East Sands

Israel, Syria, Russia and the Shifting Middle East Sands

Eyal Zisser / Israel Hayom / JNS.org


Smoke rises after Syrian state media reported an Israeli missile attack in a container storage area, at Syrian port of Latakia, Syria, in this handout picture released by SANA on December 28, 2021. SANA/Handout via REUTERS

Earlier this month, a Russian air-defense battery stationed in Syria fired missiles at Israeli jets that had attacked a Syrian factory manufacturing weapons earmarked for Hezbollah.

The missile fire, the first incident of its kind since Russian military forces arrived in Syria seven years ago, was meant to show that, despite the war in Ukraine, Moscow is determined to maintain — no matter the cost — its foothold in Syria. Israeli officials, however, tended to interpret the missile fire as a warning signal and a message, whereby Russia could punish Israel for its position on the war in Ukraine by restricting and perhaps even negating Israel’s freedom of action in Syrian airspace.

As of now, this was an isolated incident and we can only hope it remains one, yet it raises doubts and even concerns. It also takes us back 55 years to the final weeks of May 1967 to the countdown before the Six-Day War — a war that no one expected and no one wanted.

Then too, Israel acted in Syria to foil the Syrians’ efforts to divert water from the Jordan River and against attacks carried out by Fatah terrorists, who the Syrians encouraged along Israel’s northern border. It’s possible the escalation along that border sparked concerns in Moscow that Israel was about to attack Syria, but it also seemed Russia wanted to exploit the events by pouring oil on the fire, create an atmosphere of war and thus ensure the fealty of their Arab allies and bolster Moscow’s regional standing.

As a result, the Russians warned the Arabs that Israel was set to attack Syria, while all of Israel’s denials fell on deaf ears. In doing so, the Russians initiated a snowball effect that led to the war’s eruption. In the wake of the Russian warning, then-Egyptian President Gamal Abdel Nasser deployed his forces to the Sinai Peninsula, closed the Straits of Tiran to Israeli ships and expelled all United Nations forces from the Gaza Strip.

The Arab world rallied for war against Israel, while Israelis were gripped by a sense of siege and strangulation. The war became inevitable. It seems the Russians were surprised by the cascade of events, lost control over them and were humiliated by the total defeat of the Arab armies, which they had armed and trained. In response, they severed ties with Israel as punishment for its victory.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Non-Profit Starts Production Company to Back More Jewish Content in Arts and Culture

Non-Profit Starts Production Company to Back More Jewish Content in Arts and Culture

Shiryn Ghermezian


Reboot Studios. Photo: Provided.

The Jewish non-profit Reboot announced on Tuesday that it has launched its own production company to use seed funding to help develop Jewish content in the arts.

Reboot Studios will also provide creators with mentorship and resources to help further their projects, to include docuseries, plays, podcasts, books, films, theater, record albums, photography projects, digital and multimedia art.

“Driven by the belief that art influences our world, enriches our lives and has the power to educate, inspire, create movements and change the way we think, Reboot Studios will tell stories through a Jewish lens about the shared human experience,” Reboot, which was founded in 2001, said on its website.

Members of Reboot Studios’ advisory board, who will help guide funded projects, include industry leaders from Showtime, Searchlight Pictures and Amazon; producers; production heads; and songwriters.

“The Jewish tradition is, at its heart, a storytelling tradition,” said David Kohan, a Reboot Studios investor and the co-creator of the former television show “Will & Grace.” He added, “What Reboot Studios aims to do is continue this tradition of storytelling, but instead of stories, they call it content, and instead of stone tablets or parchment, they use every type of media platform that exists in 2022.”

Past works funded by Reboot include “Saturday Night Seder, a virtual 2020 Passover production that raised $3.5 million for the CDC Foundation’s Coronavirus Emergency Response Fund, and the launch of the HBO film “The Survivor.”

Reboot Studios’ current projects include the “Boom,” a film adaptation of the memoir “I Had a Brother Once,” by New York Times bestselling author Adam Mansbach. The screenplay is about a rapper’s growing relationship to Judaism on the first anniversary of his brother’s suicide.

The company is also working on a scripted television series called “Tribe,” inspired by true events about a historically Black university in Jim Crow-era Baltimore that sponsored a Jewish professor in danger of being deported back to Nazi Germany.

Reboot’s network of creators now consists of more than 650 Jewish (and “Jew-ish”) influencers, its website says, including creatives behind “The Office” and “Orange is the New Black”; Broadway stars from “Dear Evan Hansen,” “La La Land,” and “Rent”; and others in tech, media, and non-profits.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Czym jest odkupienie?

Czym jest odkupienie?

DAVID GREENSTEIN
Przekład: Jolanta Różyło.


Fragment okładki różowego „Chiduszu” / Autorka: Edyta Marciniak

ESEJ CZYM JEST ODKUPIENIE? JEST JEDNYM Z QUEEROWYCH KOMENTARZY BIBLIJNYCH, KTÓRE PUBLIKUJEMY OD CZERWCA 2018 ROKU W DRUKOWANYM „CHIDUSZU”. 

Roczny cykl czytania Tory według żydowskiej tradycji opiera się na dwóch regułach. Główną strukturą organizującą jest ciągła lektura całej Tory, trwająca rok lub trzy lata. Stosując ten system, żaden fragment świętego tekstu nie jest opuszczany, a czytane ustępy nie są wybierane w zależności od ich aktualności czy trafności w danym czasie.

Drugi system jest przeciwieństwem pierwszego. Jest wybiórczy i nieciągły, a to, które fragmenty są czytane, w dużej mierze zależy od ich znaczenia w konkretnym momencie, nawet jeśli nie jest ono oczywiste. Ta zasada stosowana jest dla fragmentów czytanych publicznie podczas najważniejszych okazji w roku: Strasznych Dni, świąt i innych szczególnych wydarzeń żydowskiego kalendarza. Stosując oba systemy, możemy mieć pewność, że parsze czytane w święta zostaną przeczytane również w normalnym cyklu, a więc co najmniej dwa razy w roku.

Nasuwa się więc pytanie o szczególne znaczenie fragmentu czytanego w najświętszy dzień roku – Jom Kipur, czyli Dzień Odkupienia, czas Bożego przebaczenia i pojednania. To moralne i duchowe oczyszczenie dotyczy tak każdego z osobna, jak i całego narodu.

Zwróćmy uwagę, jak wielu tekstów, których treść mogłaby być istotna dla tego święta, nie wybrano do czytania w Jom Kipur. Nie czyta się na przykład Dziesięciu Przykazań, ani fragmentu, w którym Bóg okazuje ludziom litość i wybaczenie, mimo że według tradycji rabinicznej ta deklaracja została wypowiedziana po raz pierwszy właśnie tego dnia. Zamiast tego w świąteczny poranek czytamy opis rytuału świątynnego odprawianego w Jom Kipur przez arcykapłana (Wa-jikra 16), a po południu wspominamy listę zakazanych aktów seksualnych (Wa-jikra 18).

Parsza czytana rano jest dość niejasna dla współczesnego odbiorcy. Opisuje Aarona wchodzącego do świątyni po to, aby odpokutować za grzechy przed Bogiem objawiającym mu się w mętnym obłoku. Należy jednak przyznać, że ten fragment ma duży związek z Jom Kipur. W czasach istnienia Świątyni arcykapłan odczytywał ten fragment bezpośrednio po wypełnieniu wszystkich opisanych w nim rytuałów (Miszna, Joma 7:1). W owym okresie mogło to służyć za potwierdzenie, że zostały spełnione wszystkie elementy obrządku, i dawać gwarancję Bożego przebaczenia. Nawet po zniszczeniu Świątyni, odprawiający nabożeństwa mieli nieodparte uczucie, że ten rytuał był niezbędnym elementem święta Jom Kipur. Nalegali, aby podczas nabożeństwa w synagogach odtwarzany był kapłański obrządek zwany awoda. Jego znaczenie jest nadal przedmiotem dyskusji – czy stanowi on tylko relikt przeszłości czy może kryje się w nim coś ważnego również dziś?

Znacznie większy problem dla współczesnych Żydów stanowi zapis z osiemnastego rozdziału księgi Wa-jikra, czytany w Jom Kipur po południu. Problem jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, nie od razu staje się jasne, dlaczego temat ten podejmowany jest publicznie. Na pewno nie ma on nas do niczego zainspirować, a właśnie tego oczekiwalibyśmy od świątecznego czytania. Ponadto jeden z wersów tego fragmentu (18:22) był wykorzystywany przez tysiąclecia – zarówno przez chrześcijan, jak i Żydów – jako biblijne przyzwolenie na piętnowanie homoseksualizmu.

Ten ostatni aspekt zmusił niektóre społeczności (z odłamów najbardziej reformowanych, rekonstrukcjonistycznych, niezależnych i kilku konserwatywnych) do zastąpienia tego fragmentu innym. Najczęstszą praktyką jest czytanie zamiast osiemnastego rozdziału księgi Wa-jikra innej części Kodeksu Świętości (Wa-jikra 19:1-18), zawierającej listę etycznych i rytualnych nakazów. Rozpoczyna się ona wezwaniem ludu Izraela do świętości, a kończy wersem: „Miłuj bliźniego swego jak samego siebie: Jam Wiekuisty!”. W innych społecznościach zachowuje się starożytną praktykę czytania o zakazanych aktach seksualnych, ale robi się to podobnie jak wówczas, gdy czytamy słowa „Przestróg” – przerażającego katalogu klątw i cierpień, które mogą nawiedzić Izrael, jeśli nie będzie stosował się do Bożych przykazań. Zgodnie z tradycyjnym cyklem rocznym jedną wersję ostrzeżenia (Wa-jikra 26) czyta się niedługo po Pesach, drugą zaś (Dwarim 28-15) zaraz przed Rosz ha-Szana. Wersy te odczytuje się więc pospiesznie, nieśmiałym, ściszonym tonem. W ten sposób modlący się mogą zachować tradycję, jednocześnie wyrażając swój ból i protest. Takie podejście jest być może silnym wyrazem oburzenia, ale nie pozwala wniknąć w treść tekstu. Czy możliwe jest więc takie podejście do niesławnego fragmentu, które pozwoli uzasadnić jego stosowność w Dzień Odkupienia?

Zaproponowałem kiedyś alternatywną interpretację tego znanego wersu, wykorzystywanego do potępiania homoseksualizmu[1]. Wyjaśniałem, że standardowa biblijna terminologia pozwala nam na zupełnie nowe odczytanie tego wersu. To, jak go rozumiem, nie ma nic wspólnego z homoseksualnymi relacjami seksualnymi. Zakazany akt, miszkwej isza, w rzeczywistości dotyczy stosunku heteroseksualnego. Wers zakazuje stosunku jednego mężczyzny z kobietą (we-et) oraz (zachar) innym mężczyzną. Zakaz dotyczy więc zmuszania kobiety przez dwóch mężczyzn do stosunku[2].

Nie jest to najpopularniejsze żydowskie odczytanie tego wersu. Gdyby więc ktoś zdecydował się interpretować tradycyjny tekst w ten sposób, musiałby jednocześnie poddać go dyskusji i wykorzystać jako pretekst do nauczania, do targumu – publicznego tłumaczenia i objaśniania Tory. Jakie cechy musiałaby mieć taka dyskusja? Proponowane tu nowe odczytanie neguje piętnowanie stosunków homoseksualnych, stawia jednak przed nami szerszy problem seksualności i praktyk seksualnych. I tak właśnie powinno być, jako że tajemnicze wejście arcykapłana do Świętego Świętych również niesie ze sobą duży ładunek seksualny. Cały rytuał jest co chwilę przerywany aktem obmywania przez arcykapłana swojego ciała. Aby wejść do świętej komnaty, musi on zrzucić kapłański strój i przekroczyć jej próg ubrany jedynie w najprostsze lniane odzienie. W środku będzie musiał zraszać komnatę krwią ze swojego palca.

Często myślimy o odkupieniu – centralnym elemencie Jom Kipur – jako o darze zesłanym przez Boga, o łasce spływającej na nas z Niebios. Ten tekst ostrzega nas przed wzajemnym charakterem aktu odkupienia. Nie jesteśmy bowiem jedynymi, którzy biorą w nim udział. Coś dzieje się również Bogu. Odkupienie, przynajmniej częściowo, jest aktem dozwolonej penetracji. Zadośćuczynienie Izraela jest możliwe tylko dlatego, że Bóg pozwolił, aby arcykapłan wszedł do Świętych „wnętrzności” i skropił je krwią. Analiza angielskiego słowa atonement (odkupienie, pokuta) i wskazanie jego staroangielskich komponentów przypomina nam, że proces przebaczenia i oczyszczenia ma na celu zjednoczenie z umiłowanym – człowiekiem lub Bogiem. Słowo atonement składa się bowiem z komponentów at one (skierowany do drugiej osoby) i ment (w średniowiecznej łacinie: jednoczyć).

Nic więc dziwnego, że w starożytności ten uroczysty dzień był też czasem erotycznej celebracji. Córki jerozolimskie, zwykle zamknięte w domach kontrolowanych przez mężczyzn, w Dzień Odkupienia tańczyły w winnicach i zachęcały młodych mężczyzn do wybierania sobie żon (Miszna, Taanit 4:8; Talmud Babiloński, Taanit 26b).

Powinniśmy świętować odkupienie, ale nie zakładać z góry, że do niego dojdzie. Popołudniowe czytanie ostrzega nas – niezależnie od seksualnych preferencji – że nasza cielesność powinna być uświęcana poprzez dyscyplinę i ograniczenia. Nowa interpretacja, którą proponuję, anuluje zakaz homoseksualnego seksu jako takiego. Wskazuje za to w treści Tory na nieznane i dotychczas zaniedbywane w tradycyjnych tekstach problemy dotyczące udzielenia pozwolenia na aktywność seksualną. Tora w tradycyjnym odczytaniu wyraźnie nie zabrania i nie karze pozamałżeńskiego gwałtu[3].

Nowa interpretacja dąży do ustanowienia nowych, wynikających z Tory kryteriów regulujących święty proces odkupienia.

Związek pomiędzy poranną a popołudniową porcją Tory manifestuje się w pozornie niemającym dużego znaczenia pierwszym wersie porannej parszy. Instrukcje na Jom Kipur są dane Aaronowi „po śmierci dwóch [jego] synów, gdy przystąpiwszy przed oblicze Wiekuistego, pomarli” (Wa-jikra 16:1). Dwóch młodych mężczyzn umiera w niewyjaśniony sposób po próbie spenetrowania wnętrza Świętego. Dla nich wejście było zakazane. Nowe rytuały, które zostały określone w Torze po tym wprowadzającym wersecie, mają na celu umożliwienie wejścia do Boskiej przestrzeni, unikając śmierci i straty.

PRENUMERATA
Jeśli wyobrazimy sobie proces, przez który przeszedł Aaron, żeby przyjąć i wykonać te instrukcje, uzyskamy model naszego zaangażowania w odczyty tych fragmentów. Aaron wysłuchuje wskazówek po przeżyciu strasznej tragedii. Jego reakcja, jak mówi Tora, przebiega w kilku krokach: na początku milczy (Wa-jikra 10:3), następnie nalega, aby przyznano mu prawo do żałoby, nawet wbrew Bożym żądaniom. Bóg zażądał od niego bowiem, żeby wziął udział w świątecznym posiłku i uczcił poświęcenie Sanktuarium. Aaron, w żalu, odmawia. Kiedy rozgniewany Mojżesz potępia jego brak posłuszeństwa wobec Bożych poleceń, Aaron stanowczo odpowiada, że nie wyobraża sobie, jak Bóg mógłby nie przyjąć jego decyzji w związku z tym, czego wymaga Boża służba. W ten sposób obala pierwotne rozumienie przez Mojżesza tego, co nakazał Bóg, wiedząc, że jego własne uczucia są święte same w sobie. Mojżesz godzi się z nim (Wa-jikra 10:16-20). Aaron jest w końcu gotowy, aby w imieniu całego Izraela przyjąć nową funkcję – wejść do świętych sfer i osiągnąć odkupienie grzechów dla „siebie i domu swego i całego zgromadzenia Israela” (Wa-jikra 16:17).

Podobnie społeczność LGBT z ledwością może słuchać słów tego fragmentu Biblii bez początkowego uczucia żalu i straty. Jak wielu cierpiało, a nawet straciło życie, bo ich starania wejścia do świętego miejsca były odrzucane? Kolejnym krokiem powinno być ustanowienie nowego rozumienia tego, co Bóg chce, abyśmy zrobili z tym bólem i oburzeniem. Później społeczność będzie musiała podjąć kolejną próbę wejścia w święty tekst w celu osiągnięcia bardziej autentycznego pojednania i uleczenia – niewymuszonego, wzajemnego, przebaczającego i płodnego. Cel Dnia Odkupienia zostałby wtedy w pełni osiągnięty.


Tekst pochodzi ze zbioru Torah Queeries.Weekly Commentaries on the Hebrew Bible, który publikujemy w odcinkach w „Chiduszu” począwszy od numeru 6/2018. Przekład: Jolanta Różyło.


[1] David Greenstein, Parashat Aharei Mot and Parashot Ke-doshim: On Gaining Access to the Holy, dostępne online na Jewish Mosaic’s Torah Queeries project; kompletna wersja eseju zob.: David Greenstein, Open the Gates of Righteousness for Me, „Journal of the Academy for Jewish Religion” 3, no. 1 (2007).

[2] Więcej szczegółowych informacji, patrz.: Torah Queeries, parsze autorstwa Elliota Dorffa (Acharej Mot), Davida Brodsky’ego (Kedoszim) i Jaya Michaelsona (Mecora). [Wszystkie te teksty ukazały się w „Chiduszu” – przyp. red.]

[3] Patrz: Torah Queeries, David Brodsky, parsza Wa-jiszlach.


PRZEKAŻ DAROWIZNĘ


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

The Sexual Scientist

The Sexual Scientist

ROKHL KAFRISSEN


Rokhl’s Golden City: The story of German sex researcher Magnus Hirschfeld, an early activist for gay rights and founder of a clinic performing gender-affirming surgeries a full century ago, before the Nazis targeted him and his work

.
Magnus HirschfeldULLSTEIN BILD VIA GETTY IMAGES

What’s your favorite Yiddish word? Along with Why aren’t you married yet?, it’s among my most dreaded questions. There’s a heavy implication that my answer should be something funny or—God forbid—colorful.

I’d much rather talk about my least favorite Yiddish words, of which there are a few. Farglivert, or congealed, is at the top of the list. Even the thought of it is slightly discomfiting, neither solid nor liquid, farglivert. I was gratified to find that translator Daniel Kennedy has his own problem with the word, and how difficult it is to translate properly.

Right behind farglivert is geshlekht, meaning sex or gender. Feels weird to say that I hate the word sex. But in Yiddish, dos geshlekht (sex) has the word shlekht (meaning “bad”) right up front! Not to mention that it is an extremely unsexy word to say. For years I assumed geshlekht and shlekht were related, a linguistic remnant of some medieval prudery. However, despite being almost identical, it turns out the two words are completely unrelated.

Geschlecht means sex in modern German, too, and it shares a common ancestor with the Yiddish in Middle High German. What’s interesting, though, is that today, the German geschlecht has a much broader semantic field than the Yiddish, including “group” concepts such as race, lineage, and dynasty. That the Yiddish word minds its own business and sticks to sex is frankly something of a relief, and makes me hate dos geshlekht a tiny bit less.

Geschlecht has been on my mind as I’ve been reading about Dr. Magnus Hirschfeld (1868-1935). Hirschfeld was a pioneer in the scientific study of homosexuality, founder of the first clinic to perform gender-affirming surgeries (100 years ago!), and a (sorta) openly gay activist for gay liberation. His title was sexologist, a job that seemed utterly fantastical to me when I read about it as a kid. Among his published work was the five-volume Sexology or, less pleasing to adult me, Geschlechtskunde.

You may not know who Hirschfeld was, but if you’ve ever seen a photo of a Nazi book-burning, it’s likely you’ve seen the destruction of his library without knowing it. In 1919 he founded and became the director of the Institute for Sexual Science in Berlin. Within the institute, he collected thousands of books and materials related to his research, many rare and priceless. When Hitler came to power in 1933, he immediately issued an ordinance criminalizing any organization defending or arguing for gay rights. On May 6, Hirschfeld’s institute was stormed by a group of physical education students, members of Hitler Youth. They carted off thousands of Hirschfeld’s books and on May 10, 1933, the books were thrown on one of the Nazis’ first book bonfires.

In 1934, a special police task force was created to target homosexuals, the Reichszentrale zur bekämpfung der Homosexualität. According to historian George Mosse, this task force “made the persecution of homosexuals a priority of the state.” Further, in his Nationalism and Sexuality: Respectability and Abnormal Sexuality in Modern Europe, Mosse writes that the “close connection between the persecution of homosexuals and the effort to maintain the sexual division of labor was demonstrated when the same team which combated homosexuals was given the additional task of proceeding against abortions.”

As Mosse further explains, the vilification of nonconforming sexuality was crucial to the working of Nazi propaganda: “All outsiders were to a large degree rendered homogeneous, but Jews and homosexuals, rather than criminals and the insane, were thought to use their sexuality as an additional weapon against society. Whatever the differences in their stereotype, they shared this special dimension of evil.”

In 1934, Hitler ordered the murder of the leader of the Sturmabteilung, the openly gay Ernst Rohm. His murder was ostensibly part of Hitler’s campaign against homosexuals, but in reality, it was his way of eliminating competition and/or opposition. After the murder of Rohm, Mosse tells us, “it was the turn of the Catholic Church to be brought into line through ac­cusations of homosexuality against priests and monks.” Between 1934 and 1937, some 25,000 priests and others were accused. “Such accusations,” writes Mosse, “proved a powerful political weapon at the same time that they le­gitimized the new regime as a bastion of respectability.”

Hirschfeld had been on a world tour at the time of the book burning in 1933. Unable to return to Germany, he eventually fled to southern France, where he died in 1935. He was famous enough that his death was world news. Even the Tog, a fairly conservative Yiddish newspaper, carried an extensive and respectful obituary for Hirschfeld, detailing his many achievements, noting that his work in geshlekhtlikhe research had an enormous influence. The Tog, however, could not quite bring itself to print the word homosexual, instead speaking of Hirschfeld’s work to reform the laws around sexual crime. This was an oblique reference to Hirschfeld’s ceaseless effort to repeal Germany’s Paragraph 175, criminalizing homosexuality. (The code outlived the Nazi regime, and was only completely repealed in 1994.) They did, however, describe him as teaching that there was male potential within each female and vice versa.

This was likely a reference to Hirschfeld’s doctrine of “sexual intermediacy,” with each human a mixture of male and female attributes, in differing proportions. As Ralf Dose wrote in his biography of Hirschfeld, this doctrine “made fluid the border between male and female in an age that still made enormous and unbending distinctions between the sexes and their respective ‘natural’ attributes.”

Without an institution or students to carry on his legacy, Hirschfeld’s work fell into obscurity. But at least for a few years after his death, his name still had currency. Dose notes that after his death, Hirschfeld was still being flogged in the Nazi press as a “Jewish type.” And in 1937, he was named in Hans Diebow’s The Eternal Jew as “the most repulsive of all Jewish monsters.”

Hirschfeld turns up in a slightly more surprising place in November 1941. Writing under Yitschok Varshavski, one of his regular Forverts pseudonyms, Isaac Bashevis Singer published a long screed about the sexual perversions of Nazis, with repeated references to the work of Magnus Hirschfeld.

The headline is “The Nazi Army and Navy Is Full of Men Who Lead Disgusting, Abnormal Lives.” Bashevis opens by stating his view of male-female relations: Females, whether animal or human, will always choose the strongest male and a human male must distinguish himself in some way while the female waits patiently.

But experience proves, he says, that “in times of war, upheavals return the masses to their ancient instincts.” Not only does war bring out man’s cruelty, he writes, “but for a large portion of women, war causes them to lose every shame, every control,” abandoning themselves to wantonness. Bashevis cites one of Hirschfeld’s books (though he never says which one) supposedly showing how during WWI, German women lost all sense of morality. And as much as the German soldiers exhibited a wild barbarity, so did the German women show their own depravity. He cites a different scholar to show that “German farm women literally raped Russian and French war prisoners.”

He goes on to say that “it’s a known fact that Hitler, Goering, Goebbels, Hess and the other present day Nazi leaders are homosexuals.” In fact, he says, Rudolf Hess’ bizarre flight to England is easily explained. Hess was actually Hitler’s vayb (wife) but they had a fight and Hess did what women do after a fight: pitched a dramatic fit and pretended to leave.

It goes on and on like that. Hirschfeld is invoked again in regard to the gay men who wanted to serve in the German army and Hirschfeld’s involvement in evaluating their cases. Hirschfeld had an interest in proving that homosexuals were just as manly, just as patriotic as any other. He wanted the larger society to see homosexuals and other sexual minorities as fully human, and fully German. The point of Bashevis’ screed, however, is to paint the German military as full of homosexuals and thus, full of depraved men, all of whom have nothing to lose. And it’s not just men. He goes on another long tangent about women who disguise themselves as men in order to go to war. German women, he says, are especially known for doing this, as they have a drive to battle. The whole thing is so grotesque, so lurid, it starts to read more like a Penthouse letter than a Bintl Brif—though the second part of the article is actually printed on the Bintl Brif page.

The piece was written in 1941 and, of course, it’s obvious that those watching helplessly from America would be searching for ways to vent their rage at Hitler’s demonic rampage. But from my own standpoint of 2022, it’s a truly stomach-turning read, an attack on the right people (Nazis) using the innocent and well-intentioned as rhetorical ammunition.

There are, however, some kernels of truth hidden among the steaming heaps. As historian Elena Mancini explains in Magnus Hirschfeld and the Quest for Sexual Freedom:

Hirschfeld, in fact, helped thousands of homosexual men and women, transvestites, and heterosexual women to enter the war by instructing them on how to pass as a “normal” soldier. His Sittengeschichte des Weltkrieges (Sexual History of the World War), a two-volume compendium on wartime sexual mores that he edited, is rife with accounts on how male and female homosexuals successfully passed as male soldiers. Although women were officially allowed to serve, they were banned from the front. Hirschfeld openly argued the legitimacy of their service. In many cases in which homosexual activity was discovered in the military, Hirschfeld intervened, with success, on those soldiers’ behalf to mitigate penalties.

The opening of WWI saw Germans swept up in pro-war, pro-military excitement, and Hirschfeld was no exception. He’s a fascinating figure and deserving of our attention as a pioneer in LGBTQI research and activism. He was also very much a man of his time, as recent scholarship has shown. Like all people, he was complicated. Indeed, Bashevis, himself a very complicated person, closes his Forverts piece with one thing I agree with:

Lang konen mishugoyem di velt nisht firen
The mishugoyem can’t rule the world for long

Pride in Yiddish: Sure, we all know about Yidl mitn fidl’s cross-dressing adventures. But there’s a lot more to Yiddish drag, as demonstrated by Digital Yiddish Theatre Project’s terrific Yiddish drag timeline. If you want to go further in depth, Zachary Baker writes about two intriguing occasions when The Dybbuk was staged with the lead male role, Khonen, played by a female actor.

ALSO: YIVO’s Yiddish Civilization Lecture Series is underway and the offerings are fabulous and free. It’s hard to choose among so many great programs, but I’m especially excited about my friend Sonia Gollance’s talk about Tea Arcizewska’s play Miryeml and Yiddish women playwrights. July 14 at 2 p.m. … Tsvey Brider and Baymele are on tour together. Tsvey Brider is a duo featuring Dmitri Gaskin and friend of the column, singer-composer Anthony Russell. Baymele is a Bay Area trio, also featuring Dmitri Gaskin. Upcoming dates include the Yiddish Book Center’s Yidstock on July 10 and Brooklyn’s Jalopy on July 12 … Yugntruf’s weeklong, Yiddish-only retreat, Yidish-Vokh, is open for registration. Located in beautiful Copake, New York, Aug. 17-23 … Have you written and recorded a new Yiddish song between September 2021 and today? You can now submit it to the Bubbe Awards. It’s sort of like the Grammys for new Jewish music. The categories are: Best New Yiddish Song, Best Original Partially Yiddish Song, Best New Klezmer Instrumental Theme, and Best Jewish Music Video. Deadline for submission is July 31.


Rokhl Kafrissen is a New York-based cultural critic and playwright.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com