Napis ‘Wołyń 1943’ domalowany do flagi Ukrainy, Kraków (Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl)
Wołyń. Uporajmy się z tą zadrą
Paweł Smoleński
Polak z Ukraińcem mogą pojednać się i kwita. Zwłaszcza w lipcu, gdy przypada rocznica etnicznej czystki wołyńskiej.
.
Wołyń przykryto szmatą fałszywego milczenia
Lecz na polu zrozumienia i odmitologizowania wspólnych dziejów Polski i Ukrainy – klęska! Mimo iż byliśmy pierwszym krajem, który uznał niepodległość Kijowa i przez lata był europejskim adwokatem Ukrainy. Jan Paweł II zalecał pojednanie z Ukraińcami. Poległ. Nadaremno wzywali do wzajemnego wybaczenia krzywd niektórzy polscy purpuraci oraz wielu ukraińskich hierarchów greckokatolickich i prawosławnych. Nad grobami poległych w bratobójczych starciach ściskali sobie ręce prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma. I nic. Kość niezgody to Wołyń, gdzie latem 1943 r. rozpoczęła się antypolska czystka etniczna. Nie jest to sprawa błaha, skoro do dzisiaj rozpala złe emocje.
Spotkanie Leonida Kuczmy i Aleksandra Kwaśniewskiego w Polsce w 1996 roku
W epoce słusznie minionej Wołyń przykryto szmatą fałszywego milczenia, choć nie milczano o Ukraińcach – faszystowskich rezunach, upowcach . Na takiej propagandzie chowało się kilka pokoleń Polaków. Ale w III RP odbyło się w końcu wiele solidnych konferencji naukowych, powoływano zespoły eksperckie, dyskutowali historycy, Wołyń był i jest obecny w mediach. Na książki dotyczące tej tragedii poszły tony papieru. Działo się niby tak dobrze, że gorzej być nie mogło.
Co z tego, skoro pozycje rzetelne, na dodatek pisane z jak najbardziej polskiego punktu widzenia (np. „Cień Kłyma Sawura. Polsko-ukraiński konflikt pamięci” czy nominowany do nagrody Kazimierza Moczarskiego „Wołyń ‘43″, obie autorstwa prof. Grzegorza Motyki) przykrył nacjonalistyczny i propagandowy chłam.
Antyukraińskie teksty otwierały drogę do doktoratów i habilitacji na wielu uczelniach. Antyukraińskie przemówienia głoszono z najważniejszych państwowych trybun.
Przemysław Czarnek, jeszcze jako wojewoda lubelski, maszerował pod ramię z neofaszystowskim, nacjonalistycznym ONR i rugał ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenkę. Nie mówiąc o tolerowaniu przez władze centralne i lokalne antyukraińskich prowokacji, jak niszczenie upamiętnień i mogił .
Nieważne, że pogłoski o rzekomej „banderyzacji” i faszyzacji Ukrainy okazywały się zwykłą propagandą. Wystarczyło popatrzeć na rezultaty kolejnych ukraińskich wyborów wykluczające nacjonalistów, lecz mało komu się chciało. To u nas piastują wysokie funkcje antyukraińscy politycy, na Ukrainie antypolskich nie uświadczysz. Ukraińcy nie stawiają pomników żołnierzom UPA, by zgnębić Polaków, ale – by podkreślić sprzeciw wobec rosyjskiego imperializmu i sowieckiego komunizmu, który zafundował im choćby Wielki Głód. Skoro takie są fakty, tym gorzej dla faktów. Zawsze dotąd znajdowali się ludzie, którzy uważali, że Ukraińcy przepraszają za mało, a nad polskimi grobami klęczą za krótko.
Putin ofiarował naszym narodom prezent
Życie zbyt często przynosiło Ukraińcom i Polakom zdarzenia nadzwyczaj barbarzyńskie i okrutne. Wiele z nich fundowaliśmy sobie nawzajem. Lecz dzisiaj to nie interpretacja historii sprzed niemal 80 lat jest najważniejsza, ale rosyjska napaść na Ukrainę, dziejące się tam ludobójstwo i zbrodnie wojenne. Przyszedł czas, że żaden uczciwy Polak nie powinien mówić o Ukrainie, stosując obraźliwe kłamstwa Kremla.
Marsz Rzezi Wołyńskiej, 11 lipca 2021 r.
Paradoksalnie – moskiewscy agresorzy ofiarowali obu naszym narodom nieoczekiwany prezent. Putin zapewne pluje sobie w brodę, bo sprawił, iż słowa Iwana Franki, wybitnego pisarza i myśliciela, nabierają na nowo głębokiej treści, ale ich puentę nareszcie można uznać za fałszywą. Franko napisał: „W całej Słowiańszczyźnie nie ma dwóch takich narodów, które by pod względem życia politycznego i duchowego tak ściśle zrosły się ze sobą, tak licznymi były powiązane więzami, a mimo to tak ciągle stroniły jeden od drugiego, jak Polacy i Ukraińcy”.
Miliony zaopiekowanych uchodźców oraz liczona również w ciężkich milionach złotych pomoc wojskowa i humanitarna wskazują, że Polacy i Ukraińcy nie tylko nie stronią od siebie, lecz zrośli się ze sobą, zbratali. I to w najważniejszym, bo społecznym i narodowym wymiarze. A to, że władza psoci, jak w przypadku podręcznika do historii przygotowanego dla ukraińskich uczniów przez resort ministra Czarnka , nie ma na razie wielkiego znaczenia.
Być może więc dostaliśmy nieoczekiwaną szansę, by polsko-ukraińskie waśnie odłożyć tam, gdzie ich miejsce, czyli na półkę z napisem „historia”. Ukraińcy muszą obronić swój kraj przed rosyjską agresją. Polacy powinni rozplątać gordyjski węzeł Wołynia, ale to zajęcie dla historyków, a nie polityków.
Ukraina nie jest antypolskim jądrem ciemności. Polak z Ukraińcem mogą pojednać się i kwita. Zwłaszcza w lipcu, gdy przypada rocznica etnicznej czystki wołyńskiej, od kilku lat honorowana Narodowym Dniem Pamięci, jakby nie można było pamiętać polskich Wołyniaków bez nacjonalistycznych wrzasków, nienarodowo, przy cmentarnych zniczach, w należnej zmarłym ciszy i powadze. Dzisiaj szansa na to jest większa niż kiedykolwiek.
Paweł Smoleński – Reporter, publicysta, od 1989 roku dziennikarz ?Gazety Wyborczej?.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com