Saudyjski książę Muhammad ibn Salman spotkał się z Bidenem w lipcu. Amerykanie myśleli wówczas, że mają porozumienie z Arabią Saudyjską w sprawie zwiększenia wydoycia ropy (Fot. Ricardo Mazalan / AP Photo)
“NYT”: Biden naprawdę wierzył, że ma z Saudami naftowy deal. Czuje się oszukany
Marta Urzędowska
Gdy Joe Biden latem wybierał się do Arabii Saudyjskiej, jego najważniejsi doradcy uważali, że mają z Saudami tajny deal, w ramach którego Rijad pod koniec roku zwiększy produkcję ropy.
Taka obietnica, uzyskana w czasie szalejącej inflacji i wzrostów cen energii wywołanych wojną w Ukrainie, zdaniem waszyngtońskiej administracji usprawiedliwiała uznawaną w świecie za kontrowersyjną decyzję, by amerykański prezydent spotkał się z saudyjskim następcą tronu.
Dla księcia Muhammada ibn Salmana spotkanie było bezcenne – potwierdziło, że ma prawo wrócić na światowe salony, choć wcześniej Zachód uznawał go za pariasa, bo Muhammad osobiście miał zlecić zamordowanie saudyjskiego publicysty Dżamala Khashoggiego.
Dziennikarze „New York Timesa”, którzy szczegółowo opisują dziś tajny deal Waszyngtonu z Saudami, powołują się na rozmowy z amerykańskimi urzędnikami znającymi szczegóły negocjacji, a także z przedstawicielami krajów Zatoki Perskiej i bliskowschodnimi ekspertami dobrze zorientowanymi w dyskusjach między Waszyngtonem i Rijadem.
Jak opisuje dziennik, już w maju udało się osiągnąć porozumienie, w którego zawarciu uczestniczyli m.in. Amos Hochstein, wysłannik Bidena ds. energii i Brett McGurk, który w radzie bezpieczeństwa narodowego odpowiada za politykę bliskowschodnią. W ramach umowy Saudyjczycy mieli obiecać, że przyspieszą planowane na wrzesień zwiększenie produkcji ropy o 400 tys. baryłek dziennie, przenosząc je na lato.
Co więcej, Saudowie obiecali podjąć starania, by zwiększyć wydobycie jeszcze mocniej, niż chcieli tego amerykańscy partnerzy – o kolejne 200 tys. baryłek. Jeszcze tego samego dnia, kiedy waszyngtońscy urzędnicy dogadali się z przedstawicielami Rijadu, Amerykanie ogłosili, że Biden poleci latem do Arabii Saudyjskiej.
O tajnych rozmowach Białego Domu prowadzonych z Saudami doskonale poinformowani byli kongresmeni – dostawali ich szczegółowe opisy w kolejnych tajnych raportach.
Życzeniowe myślenie i błędnie odczytane sygnały
Z umowy nic nie wyszło. Jak opisuje dziennik, podczas gdy Amerykanie wyjeżdżali z Arabii Saudyjskiej pewni, że ich umowa działa w najlepsze, a książę Muhammad dostał, czego chciał, w Rijadzie saudyjscy urzędnicy podejmowali decyzję, że nie będzie żadnych znaczących wzrostów produkcji ropy.
Arabia Saudyjska nie tylko nie zwiększyła produkcji, ale na początku października, wraz z innymi członkami OPEC, ogłosiła, że obcina ją o dwa miliony baryłek dziennie. Jak opisuje dziennik, amerykańscy urzędnicy jeszcze kilka dni przed ogłoszeniem przez OPEC i Rosję decyzji o przykręceniu kurka z ropą byli zapewniani przez samego następcę tronu, że produkcja nie zostanie obcięta. A kiedy dowiedzieli się o ostatecznej decyzji Saudów, bezskutecznie w ostatniej chwili próbowali przekonywać ich do zmiany.
„To, co wydarzyło się w ciągu ostatniego pół roku, to historia umów pieczętowanych uściskiem dłoni, życzeniowego myślenia, błędnie odczytanych sygnałów i wytykania sobie złamanych obietnic – opisuje dziennik. – Zamiast odbudowania relacji z przywódcą, którego Biden obiecał kiedyś traktować jak pariasa, efektem jest kolejny kryzys w burzliwych stosunkach Ameryki z Arabią Saudyjską”.
Rijad: W kwestii ropy nie bawimy się w politykę
Urzędnicy Białego Domu w rozmowach z “NYT” nie ukrywają gniewu i przyznają, że są zaskoczeni zwrotem ze strony Saudów. Stąd seria wrogich oświadczeń wydawanych w ostatnich tygodniach, w tym oskarżenie Rijadu o pomaganie Rosji inwazji w Ukrainie. Z Waszyngtonu płyną głosy, że Saudom należy się odwet, a Demokraci w Kongresie chcą ograniczenia gospodarczych i wojskowych relacji z Rijadem.
Saudowie nie tracą rezonu. „Królestwo odrzuca podobne oskarżenia i podkreśla, że takie opisy, dokonywane przez anonimowe źródła, są całkowicie fałszywe – brzmi oświadczenie saudyjskiego ministerstwa ds. energii. – Decyzje grupy OPEC Plus podejmowane są na zasadzie konsensusu wszystkich członków, wyłącznie w oparciu o sytuację na rynkach, nie o politykę”.
Jednocześnie Biały Dom powtarza, że i bez pomocy Saudów jego strategia obniżania kosztów energii działa. – Owszem, doszło do nieporozumienia z Arabią Saudyjską w sprawie ostatnich cięć w produkcji, jednak nasza polityka energetyczna zawsze koncentrowała się na cenach, nie liczbie baryłek – podkreśla w oświadczeniu z ostatniego wtorku Adrienne Watson, rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Wtóruje jej Hochstein. – Choć, rzecz jasna, nie zgadzamy się z decyzją OPEC Plus z początku października, uznajemy za ważne, by kontynuować naszą pracę i komunikować się z Arabią Saudyjską i inni producentami, zapewniając stabilną i sprawiedliwą sytuację na światowym rynku energii – przekonuje.
Arabia Saudyjska chce pomóc Rosji
Niektórzy analitycy przyznają, że zarówno amerykańscy, jak i saudyjscy urzędnicy, źle zrozumieli swoje zamiary, tak w kwestii sytuacji na rynku ropy, jak i geopolityki i stosunku do Rosji. Wielu analityków i doradców już od wczesnej wiosny namawiało Bidena na podróż i spotkanie z księciem, które miało pozwolić dyskretnie poprawić wzajemne stosunki. Przekonywali, że warto współpracować z Rijadem w sprawie Iranu, jemeńskiej wojny i pozycji Izraela w regionie, a także – że spotkanie ułatwi namówienie Saudów na zwiększenie produkcji ropy po wybuchu wojny w Ukrainie.
Według “NYT” administracja Bidena nie wie, co dokładnie poszło nie tak w rozmowach z Arabią. – Zrozumienie procesu podejmowania decyzji przez Saudów jest dzisiaj jak analizowanie decyzji Kremla, tylko na sterydach – kwituje cytowany przez dziennik Hussin Ibish, ekspert w waszyngtońskim Arab Gulf States Institute. – Wszystko dziś zależy tam od garstki osób wokół króla i następcy tronu. W efekcie nawet najlepiej zorientowani ludzie w USA po prostu nie wiedzą [jak podejmowane są decyzje] – dodaje.
– Wszyscy są tu mocno zakłopotani, podczas gdy Saudyjczycy radośnie dalej robią swoje – przyznaje Gerald Connolly, demokrata i członek komisji spraw zagranicznych w Izbie Reprezentantów.
Także McGurk przyznaje we wtorkowym oświadczeniu, że założenia dealu z Saudami były słuszne. – Chodziło o budowanie stabilności i dobrobytu na Bliskim Wschodzie. Od doprowadzenia do rozejmu w Jemenie, po sprzeciwienie się Iranowi i poprawę regionalnych stosunków, w tym także pozycji Izraela – tłumaczy.
Niektórzy amerykańscy urzędnicy są przekonani, że to Rosja wpłynęła na zmianę decyzji Rijadu. Jednocześnie Waszyngton szykuje się na kolejny wzrost cen – Amerykanie zakładają teraz, że w grudniu, jeśli wejdzie w życie europejskie embargo na rosyjską ropę, Saudowie odmówią zwiększenia produkcji, by nadrobić braki w dostawach. Według Białego Domu byłby to zdecydowany sygnał ze strony Rijadu, że chce pomóc Rosji i podważyć amerykańskie i europejskie plany.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com