Proces właściciela firmy Zbyszko przed Sądem Okręgowym w Łodzi. W charakterze świadka zeznaje reprezentantka kontrahenta z Izraela. (Fot. Tomasz Matusiak)
Sąd w Łodzi wyjaśnia, czy właściciel zakładów “Zbyszko” oszukał firmę z Izraela na uboju rytualnym
Tomasz Matusiak
Ekipa jest w stanie ubić rytualnie 20-25 sztuk bydła na godzinę, zdarzało się, że kończyła pracę po trzech godzinach – zeznawała przed sądem przedstawicielka firmy z Izraela, która domaga się od Zbyszka milionów.
*
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi kontynuowana jest rozprawa, w której na ławie oskarżonych, obok dwóch innych osób, zasiada biznesmen Zbigniew K. – twórca i właściciel zakładów mięsnych “Zbyszko”. Jeszcze do niedawna był potentatem branży wędliniarskiej w Polsce. Firma jednak upadła w 2019 roku. Był to upadek niezwykle bolesny, bo Zbigniew K. jest oskarżony o oszustwa względem kontrahentów, którym nie wypłacił należnych im pieniędzy. Zdaniem prokuratury – już w momencie zaciągania zobowiązań wiedział, że nie będzie w stanie ich spłacić, stąd została mu wytoczona sprawa karna.
Przypomnijmy, że oskarżony nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów i utrzymuje, że byłby w stanie spłacić swoje zadłużenie, gdyby sąd umożliwił mu przeprowadzenie planowanej restrukturyzacji. Zamiast tego trafił do aresztu.
Ważna świadek zeznawała przed sądem
27 października przed sądem zeznawała Hadar P., która od maja 2018 do września 2019 pracowała na terenie głównego zakładu “Zbyszko” w Bedoniu dla przedsiębiorstwa Y. M. BSD International Trade, które zajmuje się skupowaniem z Europy i Azji mięsa z uboju rytualnego dla odbiorców z Izraela. Firma jest tylko jednym z wielu podmiotów, które czują się w tej sprawie oszukane, ale przykuwa uwagę ze względu na skalę roszczeń – prawie 3 milionów złotych.
Podczas sezonów uboju rytualnego, wyznaczanych przez kalendarz świąt żydowskich (zazwyczaj od początku stycznia do przełomu marca i kwietnia, od przełomu kwietnia i maja do przełomu września i października oraz od połowy października do chrześcijańskiego Bożego Narodzenia) bywała w zakładzie 3, 4 razy w tygodniu, poza sezonami rzadziej, ale też. Można powiedzieć, że była odpowiedzialna ogólnie za kontakty pomiędzy jej przełożonym a Zbigniewem K. i jego pracownikami. Na niektóre z tych spotkań przylatywał z Izraela szef przedsiębiorstwa Jochanan M.
Współpraca tej firmy z zakładami “Zbyszko” została zawarta jeszcze zanim świadek zaczęła dla niej pracę, dlatego – jak podkreślała – nie ma pełnych informacji na temat tego, jak układała się ona przed 2018 rokiem.
Z tego, co mówiła, można wywnioskować, że interesy z firmą “Zbyszko” przynosiły przedsiębiorcy z Izraela znacznie więcej strat niż zysków.
W umowie było zapisane, że na terenie zakładu “Zbyszko” będzie każdego dnia uboju zabijane od 200 do 250 zwierząt. 40 procent miały stanowić byki, a 60 procent – najbardziej pożądane w uboju rytualnym – jałówki. Zabijane bydło miało być w wieku nieprzekraczającym 2,5 roku. Firma z Izraela prowadziła rozmowy z innymi czołowymi zakładami mięsnymi w Polsce, m.in. z Sokołów czy Zakrzewscy, ale wybrała zakłady z województwa łódzkiego, właśnie ze względu na deklarowane możliwości. Kluczowa jest przy tym pojemność chłodni.
Skala uboju rytualnego nie mogła zadowolić kontrahenta
Rzeczywistość okazała się jednak inna, niż to wynikało z umowy. Świadek zeznała, że nie było dnia, w którym firma wywiązałaby się z deklarowanych w umowie liczb. Z tego co pamięta, maksymalnie zabito jednego dnia 146 czy 147 zwierząt, ale bywały też dni, że było to ok. 30. Zdarzało się też, że Zbigniew K. w ostatniej chwili odwoływał umówiony na dany dzień ubój, tłumacząc to albo problemami technicznymi, albo niewywiązaniem się dostawców.
Oprócz byków dostarczane były starsze krowy, czyli mięso uważane w uboju rytualnym za najmniej wartościowe. Najbardziej chciane przez Żydów jałówki stanowiły w rzeczywistości tylko niewielki procent.
Trzeba zaznaczyć, że Y. M. miała z kolei zobowiązania względem dwóch dużych odbiorców, którzy za każdą sztukę bydła brakującą do uzgodnionego dziennego poziomu nakładali, zgodnie z umową, kary umowne.
Notoryczny brak oczekiwanej liczby zwierząt do wykonania na nich uboju rytualnego sprawił, że kary te wyniosły łącznie kilkaset tysięcy euro. Świadek mówiła, że 90 procent jej spotkań ze Zbigniewem K. i jego współpracownikami dotyczyła kwestii niewystarczającej liczby bydła.
– Zbigniew K. deklarował, że pokryje te koszty, gdy tylko ureguluje swoją sytuację, ale z tego, co mi wiadomo, nie zwrócił ani złotówki – mówiła świadek.
Umowa zakładała, że firma “Zbyszko” odpowiada za udostępnienie miejsca do uboju rytualnego, pakowanie, chłodzenie i przechowywanie mięsa, natomiast po stronie Y. M. było opłacenie kosztów zatrudnienia ekipy dokonującej uboju rytualnego, na co składało się m.in. wynagrodzenie, wyżywienie i przeloty z Izraela do Polski i z powrotem (latali np. co dwa – trzy tygodnie na szabat do swojego kraju). Wobec niewystarczającej liczby dostarczanego bydła izraelski przedsiębiorca nigdy nie mógł wykorzystać usług tej ekipy w takim zakresie, jak tego sobie życzył.
– Ekipa jest w stanie ubić rytualnie 20-25 sztuk bydła na godzinę – mówiła Hadar K. – Jeżeli danego dnia było dostarczone tylko 60, to po trzech godzinach kończyła pracę.
500 tysięcy euro w depozycie. Co się z nimi stało?
Jednym z kluczowych wątków jest też sprawa depozytu w kwocie 500 tys. euro, jaki Y. M. przelał na specjalne konto bankowe, zarządzane przez Zbigniewa K. Pieniądze te miały być zabezpieczeniem na wypadek utraty płynności finansowej firmy, ponieważ Jochananowi M. zależało na utrzymywaniu ciągłości dostaw do jego kontrahentów.
Zgodnie z umową firma Y. M. miała mieć prawo do wglądu w stan tego konta. W rzeczywistości otrzymywała jedynie ustne zapewnienia Zbigniewa K., że pieniądze z depozyty są nieruszone i bezpieczne. Tłumaczenia Zbigniewa K., dlaczego nie może po prostu udostępnić wglądu do konta z depozytem, były niejasne – jak to określiła Hadar K.
Na początku 2019 roku Jochanan M. zgodził się, by wykorzystać depozyt do spłacenia należności rolników, którym – jak się okazało – firma “Zbyszko” zalegała z pieniędzmi za bydło. Nie zostały jednak użyte, a firma Y. M. zwątpiła w to, czy w ogóle jeszcze na tym koncie są. Hadar K. zaczęła to podejrzewać pod koniec 2018 albo na początku 2019, informowała o tym swojego szefa.
Mimo wszystko – twierdzi świadek – Y. M. nie chciał zrywać umowy, ponieważ jego kontrahenci wciąż czekali na realizację zamówień. Firma proponowała natomiast kilka rozwiązań. Jednym z nich była na przykład pożyczka dla firmy Zbigniewa K. w kwocie 800 tys. zł. Do niej jednak nie doszło, ponieważ Zbigniew K. liczył na pożyczkę w gotówce, natomiast firma mogła zaproponować jedynie odjęcie proponowanej kwoty od bieżącego zadłużenia względem niej.
Zdaniem Hadar K. oskarżony konsekwentnie ukrywał przed reprezentowaną przez nią firmą informacje o rzeczywistej kondycji finansowej jego zakładów. Problemy z dostawami tłumaczył na różne sposoby, najczęściej przerzucając winę na rolników. Mówił na przykład, że zwlekają z obiecanymi dostawami, bo trwają żniwa albo święta katolickie. Z czasem – jak relacjonowała świadek – tłumaczeniem Zbigniewa K. stała się “niekorzystna sytuacja na rynku”, której przejawem miało być to, że dostawcy żądali gotówki przed wydaniem bydła, zamiast – jak było wcześniej – faktur z terminem. Nie mówił natomiast, że wynika to z tego, iż nie opłacił jeszcze wcześniejszych faktur.
Zbigniew K. nie informował Hadar K. ani jej przełożonego o tym, że jego firma nie ma płynności finansowej ze względu na zadłużenie. Świadek twierdzi, że dowiedziała się o tym od bliskich współpracowników Zbigniewa K., podczas jego nieobecności w trakcie rozmów.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com