Archive | 2022/11/14

Kapitalizm to dobra rzecz


Kapitalizm to dobra rzecz

Andrzej Koraszewski


Afisz wyborczy prezydenta Williama McKinleya z 1896 roku (Źródło: Wikipedia)

Jak dowiedziałem się z najlepszego źródła, czyli z „Gazety Wyborczej: Jeśli w Polsce mamy kapitalizm to nie dzięki Balcerowiczowi, ale dzięki „Dynastii”. Ucieszyłem się, że wreszcie będę dobrze poinformowany. Orzeźwiające dziennikarstwo „Wyborczej” pozwala odpocząć od bredni mediów rządowych; spojrzałem na sympatyczną twarz autorki, Marty Górnej i wpadłem w ciąg niekontrolowanych skojarzeń. Przypomniał mi się na początek ciekawy felieton młodego Leszka Kołakowskiego, który w 1956 roku buntował się przeciw tłumieniu studenckich protestów przez milicję i strzelił felieton pod tytułem „Socjalizm to nie pały”. Wyjaśniał w nim czym socjalizm nie jest, a kończył swój wywód pytaniem: „A czym socjalizm jest?” i dał klarowną odpowiedź: „Socjalizm to dobra rzecz”.

Przez chwilę zastanawiałem się nad pytaniem, kto właściwie w Polsce mówi dziś, że kapitalizm to dobra rzecz, jak to robi i kto to może usłyszeć? Pamiętam, że ucieszyłem się, kiedy już we wrześniu 1989 roku powstało w Warszawie Centrum Adama Smitha i byłem głęboko przekonany, że oto pojawiła się grupa ludzi, gotowych podjąć wysiłek wyjaśnienia społeczeństwu, czym jest gospodarka rynkowa, jakie są jej zalety, jakie niesie ryzyko i dlaczego warto być wolnym człowiekiem?

Najwspanialsze jest to, że przez te lata Centrum Adama Smitha wykształciło setki nauczycieli etyki biznesu dla szkół podstawowych, w pełni świadomości, że przedsiębiorczości można uczyć później, ale etyki biznesu trzeba uczyć od najwcześniejszych lat. Dziś po 33 latach działania tej instytucji, oddziały Centrum Adama Smitha są w każdym powiecie, nauczyciele HiT-u obficie korzystają z ich materiałów, dziennikarze codziennie sprawdzają nowości na ich znakomicie prowadzonej stronie internetowej.

Przesadzam? No, może troszkę. Centrum podobno coś robi, pytanie o ich aktywność wywołałoby zapewne konsternację nie tylko wójtów i burmistrzów, ale również prezydentów wielkich miast i przywódców wielkich partii politycznych, o ludziach młodych, szukających odpowiedzi na ważne dla nich pytania nawet nie wspominając.

Czy można młodej, atrakcyjnej kobiecie zadać pytanie: czy pani lubi kapitalizm? – nie przekreślając na starcie nadziei na wspólne śniadanie?

Nie wiem, nie próbowałem tej sztuki.

Inny eksperyment przeprowadzałem wielokrotnie. Zapytaj w dowolnej klasie młodych ludzi wkraczających w dorosłość co sądzą o kapitalizmie, a masz gwarancję usłyszenia, że to złodziejski system, że najgorsze są korporacje, że wszędzie są oszukańcze reklamy, że bogatym trzeba zabrać, a biednym dać. (Możesz się zastanawiać, jakimi drogami mądrości renomowanych mediów docierają do tych, którzy ich nigdy nie czytają, ale to wymagałoby zbadania). Zmień temat na neutralny, (nie ma powodu tego drążyć, dostałeś wyczerpującą odpowiedź). Kiedy zapomnieli już o twoim dziwacznym pytaniu, na które odpowiedź jest przecież oczywista, poproś ich o radę w sprawie zakupu nowego telefonu. Niespodziewanie znajdziesz się w grupie ekspertów. Odpowiedzą, ci, że to zależy od tego, co dla ciebie jest ważne; powiedzą, które modele, z których korporacji są godne zaufania, będą opowiadać o parametrach i cenach, o sensownych kompromisach i o swoich udanych zakupach. (Słuchaj uważnie, rób sobie notatki, bo to ludzie, którzy wiedzą więcej niż ty). Możesz potem przejść do zakupu laptopa i sytuacja się powtórzy. Przejdź do spraw codziennych, do zakupów żywnościowych, a wreszcie do pytania, jak często są zadowoleni z zakupu, a jak często czują się oszukani.

Twoi rozmówcy zaczynają dostrzegać twój łajdacki podstęp. Oszukałeś ich i pokazujesz niespójność między stereotypem, a ich zachowaniem w codziennym życiu. Zaczynają bronić stereotypu, do którego są bardzo przywiązani. Czy uda ci się ich rozśmieszyć dowodami, że jesteśmy istotami pełnymi sprzeczności i że nie tylko księża co innego mówią, a co innego robią?

Nie wiem, czy to „Dynastia” zachęciła Polaków do kapitalizmu, czy raczej transformacja usunęła najgorsze przeszkody do zarabiania na tym, co umiemy, przez dostarczanie ludziom tego, czego poszukują. („Dynastia” mogła popychać do popularnego okrzyku „pierwszy milion trzeba ukraść”).

Nie bez pewnego zdumienia dowiedziałem się, że od kwietnia 2021 zarejestrowana jest w Polsce partia Polska Liberalna–Strajk Przedsiębiorców. Ktoś z moich znajomych podesłał mi link do ich strony na Facebooku, więc powodowany ciekawością zajrzałem i pierwsza rzecz, na którą wpadłem, to wpisy obłąkanych antyszczepionkowców.

Data zarejestrowania tej partii uświadamia natychmiast, że ci liberałowie uświadomili sobie swoje liberalne wartości w pierwszych miesiącach pandemii Covidu, kiedy politycy zastanawiali się, co robić w obliczu zagrożenia masowymi zarażeniami z możliwą wysoką śmiertelnością, prawdopodobieństwem załamania się służby zdrowia oraz grozą gospodarczej recesji, zaś przedsiębiorcy zdawali sobie sprawę, że lockdown oznaczać będzie dla wielu z nich bankructwo, bez możliwości odbudowania działalności.

Dylemat nie był wyłącznie polski. Przeciw sanitarnym restrykcjom buntowali się przedsiębiorcy na całym świecie. Szwedzi zdecydowali się raczej na apele do rozsądku obywateli, mając również nadzieję na odporność stadną, w miarę jak część społeczeństwa przejdzie chorobę i wróci do zdrowia. W zdyscyplinowanym społeczeństwie szwedzkim ta taktyka okazała się w miarę poprawna, próba jej naśladowania przez Brytyjczyków czy Brazylijczyków nie skończyła się dobrze.

Tak czy inaczej, Partia Liberalna – Strajk Pracodawców (czort wie dlaczego „strajk”, kiedy protestowali przeciw przerwie w pracy z powodu ograniczeń sanitarnych) powstała nagle, przyciągając wiele osób sceptycznych co do tego, czy w ogóle jest jakaś pandemia, zwolenników najdzikszych teorii spiskowych, jak również ludzi mających lepszą lub gorszą orientację, o co właściwie chodzi z tym liberalizmem gospodarczym.

Inicjatorem tej nowej partii politycznej był człowiek, który wcześniej dwukrotnie zamierzał zostać prezydentem Polski, zdobywając śladowe poparcie wyborców, który był aktywny w Ruchu Poparcia Palikota, a co więcej zwrócił uwagę na nieprawidłowości finansowe w tym ruchu, o co został przez Palikota pozwany i proces wygrał, bo nieprawidłowości faktycznie były.

Urodzony w 1975 roku Paweł Tanajno w 1989 roku miał 14 lat i brak informacji, czy oglądał „Dynastię”.  Studiował prawo i zarządzanie, odnosi sukcesy w biznesie, a dokładniej w handlu elektroniką. Jego partia ma program powtarzający główne hasła neoliberałów.

  • Chcą państwa gwarantującego obywatelom wolność.
  • Państwa stroniącego od sporów ideologicznych, kulturowych czy religijnych.
  • Państwa ograniczającego swoją działalność do obszarów, na których radzi sobie lepiej niż podmioty działające w ramach wolnego rynku, które mało kosztuje.
  • Państwa szanującego obywateli i gwarantującego równe prawa dla wszystkich.

Nie ma w tym programie informacji o zagrożeniach ze strony „dzikiego kapitalizmu”, wyuczonego na „Dynastii”, w którym cwaniactwo bierze górę nad rzetelnością. Nie ma strategii wymuszania uczciwej konkurencji, nie ma porządnego rozgraniczenia administracji państwowej, samorządowej i prywatnej działalności gospodarczej, jak również obszarów wymagających państwowej regulacji.

Z programu wynika chęć radykalnego ograniczenia wtórnie dzielonej części dochodu narodowego (a tym samym również biurokracji państwowej i samorządowej), ale brak wyraźnego powiedzenia, gdzie są granice takiej redukcji.

Z kapitalizmem ten sam  kłopot co z demokracją, która jest okropnym systemem rządów, ale wszystkie inne okazały się znacznie gorsze. Kapitalizm stwarza niezliczone okazje dla wszelkiego rodzaju cwaniaków, ale oparty na partyjnej lojalności socjalistyczny etatyzm cwaniacy też kochają, chociaż na ogół inni. Kapitalizm okazał się najsprawniejszym systemem zaspakajania potrzeb społecznych, produkcji dóbr i rozwoju technicznego, dzięki najlepszemu wykorzystaniu ludzkiego potencjału, zaradności napędzanej chęcią zysku, a nie tylko pobożnymi życzeniami i przekonaniami o własnej mądrości i szlachetności.

Kościoły, socjaliści i komuniści konkurują ze sobą na polu bezgranicznej troski o ubogich, ale ubóstwo zdecydowanie sprawniej redukuje ten okropny kapitalizm. Innymi słowy, jeśli cenisz lewicowe wartości, takie jak szacunek dla drugiego człowieka, wolność drugiego człowieka, bezpieczeństwo drugiego człowieka, to lepiej, żebyś polubił kapitalizm, bo socjalizm tego nie dostarczy.

Jeśli uważasz, że największym problemem jest bieda, to przeczytaj dane Banku Światowego pokazujące, że w ciągu niespełna 30 lat od upadku ZSRR ilość ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie  spadła z 38 procent do 9 procent. Czy jest tu związek? Owszem, wiele krajów porzuciło radziecki model dążenia do szczęścia i dobrobytu.

„Dynastia” może nikogo kapitalizmu nie nauczyła, natomiast ciekawy jest przykład lewicowca, który rzeczywiście próbuje swoje lewicowe wartości wprowadzać w życie.

Paul David Hewson, irlandzki wokalista zespołu U2, występujący pod pseudonimem Bono, od lat jeździ po Afryce, pomagając z własnych pieniędzy, jak i zbierając pieniądze od innych. Niedawno w rozmowie z dziennikarzem „New York Times’a” wyjaśniał dlaczego nie jest mu po drodze z  lewicowymi poglądami na temat zła kapitalizmu i niemoralności milionerów.

„Jako działacz znalazłem się w zupełnie innym miejscu, niż kiedy zaczynałem” – powiedział Bono. „Uważałem, że jeśli tylko dokonamy redystrybucji zasobów, rozwiążemy każdy problem. Teraz wiem, że to nieprawda. Jest zabawny moment, kiedy zdajesz sobie z tego sprawę jako działacz: wyjściem ze skrajnego ubóstwa jest, fuj, handel, jest przedsiębiorczy kapitalizm”.

Oczywiście ten wokalista doskonale wie, że kapitalizm to dzika bestia, że – jak mówi – trzeba go oswoić, ale to kapitalizm wydobył z ubóstwa znacznie więcej ludzi niż jakikolwiek inny –izm, więc jego nie stać na pozerstwo.

Być może warto zdać sobie sprawę, że panowie w czarnych sutannach i towarzystwo w czerwonych krawatach nieustannie głoszą swoją miłość do ubogich, ale dostarczają tylko dużo wrzasku i czy są tego świadomi, czy nie, robią to z chęci zysku. (Czasem nie są w stanie ukryć irytacji z powodu tego, że kapitaliści dostarczają miejsc pracy i tanich towarów i w końcu ci biedni ubodzy kupują sobie takie same towary jak kochający ubogich i to jest naprawdę okropny konsumeryzm.)

Tak więc zgadzam się z Bono, że kapitalizm to dobra rzecz, chociaż dalece niedoskonała, że to jedyny system, w którym można zrobić fortunę na pomysłowości, rzetelności i uczciwości,  chociaż przyciąga wielu pomysłowych udających rzetelnych i uczciwych i warto szukać  sposobów ich wykrywania i karania. Filozofia Robin Hooda przyciąga innych cwaniaków, ale z nimi wartości lewicowych realizować się nie da, a ja nie zamierzam z tych wartości rezygnować tylko dla dobrego towarzystwa sentymentalnych pozerów.

Jeśli idzie o mnie, nie zamierzam głosować na Partię Liberalną, bo nie należy marnować głosów, a dziś najważniejsze jest odsunięcie kochającego ubogich PiS-u. A reszta w rękach kolejnych pokoleń. Część tych młodych ludzi będzie się uczyć kapitalizmu z „Dynasty” i podobnych arcydzieł, a część będzie zdobywając pokątnie wiedzę o tym, że warto dorabiać się na pomysłowości, rzetelności i uczciwości.


Andrzej Koraszewski – Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Biden Wants Talks While China’s Xi Prepares for War


Biden Wants Talks While China’s Xi Prepares for War

Gordon G. Chang


  • The meeting, as crucial as everyone believes it will be, should not occur. It is long past time for America to stop talking with the Chinese regime and start imposing costs for dangerous and other unacceptable behavior.
  • Talking sounds as if it should work but in fact has produced horrible results, for more than three decades. In short, dialogue enables China to buy time and often run out the clock.
  • Biden as president has already had five phone or video calls with Xi, so by now it should be clear what his red lines are. Moreover, on any day, People’s Daily lists them.
  • [T]he Chinese are not real believers in the importance of dialogue; they break it off whenever they feel it is to their advantage.
  • [D]uring summits presidents often convey warnings, seek understanding, or propose joint action. “There is no reason to think Xi Jinping is prepared to seek understanding or would take constructive joint action,” he said. “It also is extremely unlikely that he believes or respects words of warning from the Biden administration. Given that, a side meeting on the margins of the G20 is pointless or counterproductive.” — Steve Yates, chairman of the China Policy Initiative of the America First Policy Institute, to Gatestone, November 2022.
  • It is time… for America to get ready for the war that is coming. That means, among other things, bolstering those defending free societies, not emboldening those intent on attacking them.
  • “Refusing to speak is what children do when they are angry,” the Economist states. No, refusing to speak is what leaders do when speaking for decades has created one of the most dangerous moments in history.

It is long past time for America to stop talking with the Chinese regime and start imposing costs for dangerous and other unacceptable behavior. Pictured: U.S. President Joe Biden participates in a video meeting with Chinese President Xi Jinping on November 15, 2021. (Photo by Alex Wong/Getty Images)

President Joe Biden will meet with Chinese ruler Xi Jinping on November 14 in Bali, Indonesia, on the sidelines of the G20 Summit. The talks will be, as Gideon Rachman wrote, “the first global summit of the second cold war.”

The meeting, as crucial as everyone believes it will be, should not occur. It is long past time for America to stop talking with the Chinese regime and start imposing costs for dangerous and other unacceptable behavior.

Yes, China is crucial to the resolution of every major problem in the world — in large part because it has caused or aggravated them — yet China’s central role does not, as Americans believe, automatically require them to talk to Chinese leaders. Talking at this time, unfortunately, is making problems even harder to resolve.

So why does Biden want to meet Xi?

“What I want to do with him when we talk is lay out what the—what kind of—what each of our red lines are, understand what he believes to be in the critical national interests of China, what I know to be the critical interests of the United States, and to determine whether or not they conflict with one another,” Biden said on November 9 at his press conference, about the upcoming meeting. “And if they do, how to resolve it and how to work it out.”

Biden as president has already had five phone or video calls with Xi, so by now it should be clear what his red lines are. Moreover, on any day, People’s Daily lists them.

A “senior administration official” on November 10 said “the president believes it is critical to build a floor for the relationship and ensure that there are rules of the road that bound our competition.” Biden and his predecessors have spent decades trying to do precisely that, so America should acknowledge that it cannot by dialogue change Beijing’s views or constrain Chinese actions.

Nonetheless, the Economist tells us that “America and China must talk.”

Talk? Dialogue, unfortunately, has great costs. First, as evident during decades of fruitless conversations with China, American presidents regularly postpone taking needed action while talking with Chinese counterparts. Talking sounds as if it should work but in fact has produced horrible results, for more than three decades. In short, dialogue enables China to buy time and often run out the clock.

Second, talks just feed the already inflated sense of self-importance of Chinese officials.

Americans, since the early 1970s, have believed it was in their interest, as well as in the interest of the international community, to establish and maintain regular dialogue with the Communist Party. Therefore, U.S. diplomats have figuratively — and literally — chased after their Chinese counterparts to begin conversations.

American neediness has not escaped the attention of Chinese policymakers. Foreign Ministry spokesperson Zhao Lijian publicly noted on November 10 that the Bali discussions are being held at the request of the American side. Beijing always announces that Washington initiates dialogue, to put American negotiators in inferior bargaining positions.

“There is a negative impact of the president signaling weakness by running after dictator Xi, something that significantly erodes America’s alliance system,” said James Fanell of the Geneva Centre for Security Policy to Gatestone in connection with the G20 meeting.

Third, the Chinese are not real believers in the importance of dialogue; they break it off whenever they feel it is to their advantage. They did so in September, for instance, after Michelle Bachelet, then the U.N. High Commissioner for Human Rights, issued her August 31 report on Beijing’s inhuman treatment of Uighurs and other Turkic minorities.

The ending of the human rights dialogue followed China’s August 5 announcement of the cancellation of phone and in-person meetings with American military leaders and of annual naval meetings conducted under the U.S.-China military maritime consultation mechanism. At the same time, Beijing suspended cooperation on repatriation of illegal immigrants, legal assistance on criminal matters, assistance on transnational criminal matters, cooperation on drug enforcement, and climate change talks.

Steve Yates, the chair of the China Policy Initiative of the America First Policy Institute, tells Gatestone that during summits presidents often convey warnings, seek understanding, or propose joint action. “There is no reason to think Xi Jinping is prepared to seek understanding or would take constructive joint action,” he said. “It also is extremely unlikely that he believes or respects words of warning from the Biden administration. Given that, a side meeting on the margins of the G20 is pointless or counterproductive.”

On the sidelines of multilateral meetings like the G20, the time of an American president is precious. Instead of wasting hours chatting with Xi, Biden should be building or reinforcing relations with allies, friends, and partners as well as potential allies, friends, and partners.

Xi is increasingly sounding bellicose and, worse, unhinged, especially his comments of November 8. Then, he not only talked about preparing for war — we have heard those words before — but he also proclaimed that China’s external situation was “increasingly unstable and uncertain.” Given that no nation threatens China, the comments betray a disturbed state of mind.

It is time, therefore, for America to get ready for the war that is coming. That means, among other things, bolstering those defending free societies, not emboldening those intent on attacking them.

“Refusing to speak is what children do when they are angry,” the Economist states. No, refusing to speak is what leaders do when speaking for decades has created one of the most dangerous moments in history.


Gordon G. Chang is the author of The Coming Collapse of China, a Gatestone Institute distinguished senior fellow, and a member of its Advisory Board.

  • Follow Gordon G. Chang on Twitter

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘My Life Has Been Enriched By Countless Jews,’ Declares Rocker John Mellencamp in Fierce Denunciation of Antisemitism

‘My Life Has Been Enriched By Countless Jews,’ Declares Rocker John Mellencamp in Fierce Denunciation of Antisemitism

Algemeiner Staff


US rock star John Mellencamp on stage in Florida. Photo: Reuters/Greg Swiercz

US rock star John Mellencamp issued a fierce denunciation of antisemitism from the stage at an event in Los Angeles honoring a prominent Jewish entertainment lawyer.

The composer of “Jack & Diane,” “Ain’t Even Done With the Night” and other hits was speaking at a ceremony on Sunday inducting lawyer Allen Grubman — who has represented Mellencamp, Bruce Springsteen, Mariah Carey and other top artists — into the Rock ‘n’ Roll Hall of Fame.

As Grubman prepared to walk onto the stage to accept the honor, Mellencamp told the audience: “Allen is Jewish, and I bring that up for one reason: I’m a gentile, and my life has been enriched by countless Jewish people.”

Mellencamp then went on to condemn antisemitism in no uncertain terms, indirectly referencing the recent controversy involving hip hop star Kanye West’s antisemitic outbursts.

“I cannot tell you how f–king important it is to speak out if you’re an artist against antisemitism,” he stated. “I don’t give a f–k, I don’t care [what you are]. Here’s the trick: Silence is complicity. I’m standing here tonight loudly and proudly with Allen, his family and all of my Jewish friends and all of the Jewish people of the world.”

In a barb seemingly directed at West, Mellencamp declared: “F–k antisemitism, and f–k anybody who says anything in that manner.”

West’s comments have been criticized by other star musicians, including Australian rocker Nick Cave, who labeled the rapper “disgraceful” despite being “the greatest artist of our time.”

As well as Grubman, Sunday’s ceremony saw a slew of other artists inducted into the Hall of Fame, among them Dolly Parton, Lionel Richie and Duran Duran.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com