Archive | 2023/01/05

“Powrót do dawnego nazwiska pociągnąłby za sobą ujemne skutki”. Recenzja książki Ewy Koźmińskiej-Frejlak


“Powrót do dawnego nazwiska pociągnąłby za sobą ujemne skutki”. Recenzja książki Ewy Koźmińskiej-Frejlak

Jan Grabowski


Podczas ostatniej wizyty w księgarni na Tłomackiem nabyłem książkę Ewy Koźmińskiej-Frejlak pt. “Po Zagładzie. Praktyki asymilacyjne ocalałych jako strategie zadomawiania się w Polsce (1944/45-1950)”. Ten ponad 550-stronicowy tom ukazał się dopiero co nakładem wydawnictwa ŻIH. Autorka, badaczka zatrudniona w ŻIH, jest specjalistką od powojennej historii polskich Żydów lub też – jak sama pisze – od powojennej historii “żydowskich Polaków”. Ale o tym więcej za chwilę.

Przedmiotem pracy są strategie asymilacyjne polskich Żydów próbujących jakoś odnaleźć się w powojennej polskiej rzeczywistości. Po wstępnym opisie sytuacji okupacyjnej oraz traumy wychodzących z podziemia czy też przyjeżdżających z ZSRR Żydów, autorka przechodzi do omówienia trzech głównych zagadnień będących przedmiotem jej zainteresowania: konwersji, zmiany nazwiska oraz wstąpienia w związek małżeński z osobą należącą do “społeczności większościowej”, czyli polskiej. Te trzy tematy stanowią oś narracyjną pracy i pozwalają nam zrozumieć dylematy ocalałych oraz obrane przez nich strategie asymilacyjne.

Zacząć wypada od podkreślenia ogromu pracy włożonej przez Ewę Koźmińską-Frejlak w omawiany tom. Książka oparta jest o podziwu godną kwerendę przeprowadzoną w polskich archiwach państwowych i prywatnych, o studia prasy, o lekturę świadectw żydowskich, o lekturę korespondencji instytucji żydowskich i państwowych oraz dogłębną znajomość literatury naukowej. Autorka starała się również przeprowadzić kwerendę w archiwach kościelnych, które – jako instytucje prywatne – rządzą się własnymi prawami, a udostępnianie zasobów badaczom z całą pewnością nie należy do ich priorytetów. Kilkunastostronicowy (s. 159-172) opis zmagań Koźmińskiej-Frejlak z oporem kościelnej biurokracji sam w sobie warty jest uważnej lektury i może stać się swoistą “mapką pola minowego” dla przyszłych badaczy.

Niezwykle ciekawy jest opis powojennej traumy ocalałych (rozdział II: “Bilans wojny”). Autorka cytuje świadectwa Żydów, do których dociera, że cały żydowski świat został zgładzony, że najbliżsi nie żyją, że ich mieszkania zajęli obcy ludzie, że ich dobytek ruchomy został rozkradziony przez sąsiadów, i że nie ma powrotu do życia takim, jakie znali. Czy też, jak pisze autorka: “powracając do swych przedwojennych miejsc zamieszkania, ocalali napotykali niechęć dużej części społeczności większościowej” (s. 122). Ciekawe, że w przytoczonym w książce memorandum CKŻP, ocalali polscy Żydzi określeni zostali jako “ludzie zniszczeni” (s. 136). Doprawdy, straszne określenie.

Rozdział poświęcony konwersji ocalałych na katolicyzm oparty jest, jak już wspomniałem, na aktach kościelnych pochodzących z czterech (spośród czternastu czynnych obecnie) archidiecezji. Siłą rzeczy dane są dość fragmentaryczne, z czego autorka zdaje sobie świetnie sprawę. Najczęstszym powodem przyjęcia chrztu jest planowane małżeństwo z Polką lub Polakiem. Dość liczne są też przypadki młodych ludzi, którzy podczas wojny, w ukryciu, stosowali “katolicki ketman”, udawali katolików, a z czasem przyjęli wiarę katolicką jako własną i po wojnie postanowili stan ten zalegalizować w oczach kościoła. Kwestią otwartą pozostaje jak wiele możemy wnioskować z dość skromnej, geograficznie ograniczonej i liczącej sobie kilkaset osób, próbki.

Najciekawszy (w opinii tego recenzenta) jest rozdział poświęcony zmianie nazwisk widzianej jako element strategii “zadamawiania się”. Autorka dotarła do mało znanych (lub nigdy wcześniej nie cytowanych) źródeł, które zarysowują tło dość masowego – mowa o tysiącach osób – zjawiska. Z jednej strony widać dylematy aparatu władzy, gdzie zdania na temat zmiany nazwisk są podzielone. Niektórzy decydenci wiedzą, że “powrót do dawnego nazwiska pociągnąłby za sobą dla zainteresowanych osób nader ujemne skutki, a poza tym naraziłby je na nieuzasadnioną zresztą reakcję i uprzedzenia ze strony niektórych warstw społeczeństwa i wskutek tego utrudniłby tym osobom, a często uniemożliwił ich sytuację życiową” (s. 262). Inni urzędnicy stoją na straży bardziej bezdusznego legalizmu i -wierni przedwojennym przepisom – obstruują. Czytamy: “Demokracja nie legalizuje zła zrodzonego w czasie okupacji… wobec masowego charakteru prześladowań okupantów [….] właśnie z punktu widzenia demokratycznej polityki państwowej, tendencji do urzeczywistnienia pełnej swobody w używaniu dobrze zdobytych przedmiotowych praw jest wskazany akt zatarcia śladów okupacji przez zniewolenie jednostek do powrotu do nazwiska prawdziwego” (s. 271). Koniec końców, w grudniu 1945 uchwalono Dekret o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk, dopuścił dość liberalną definicję okoliczności, w których można było ubiegać się o zmianę nazwiska, otwierając tym samym drogę dla tysięcy Żydów do nowej, bezpieczniejszej, tożsamości. Bardzo ciekawe są też opisy dylematów Żydów zmagających się z decyzją (niekiedy pod presją władz) o zmianie nazwiska na “bardziej polskie”.

Ostatni rozdział, oparty o informacje z zespołu CKŻP, opisuje najmniejszą (nieco ponad trzystuosobową) grupę ludzi, którzy wstąpili w związek małżeński z Polką bądź Polakiem.

“Po Zagładzie”, jak wynika z bazy danych nauki polskiej, jest książkową wersją pracy doktorskiej obronionej przez Koźmińską-Frejlak w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych w Warszawie. Przerobienie pracy doktorskiej w książkę nadającą się do publicznej konsumpcji, to – o czym wiedzą wszyscy doświadczeni w tej dziedzinie – proces długotrwały, bolesny i nie zawsze zwieńczony sukcesem. Po pierwsze, praca doktorska (w humanistyce, rzecz jasna) zawierać powinna szeroko rozbudowaną część metodologiczną, którą w wypadku książek zredukować trzeba do niezbędnego minimum. Po drugie, doktorat często oparty jest o żargon naukowy, który dla czytelnika choć trochę oddalonego od danej tematyki jest trudny do przyjęcia. Po trzecie, praca doktorska obciążona jest ogromnym “nawisem” odwołań do literatury fachowej oraz ogromnym bogactwem szczegółu, które razem tworzą labirynt, w którym osoby spoza wąskiego grona specjalistów skutecznie się gubią. Wszystkie te problemy trzeba rozwiązać zanim praca doktorska trafi do rąk czytelnika w postaci książki. Jeżeli Ewa Koźmińska-Frejlak podjęła próbę “przerobienia” pracy doktorskiej na książkę, to nie był to wysiłek do końca zwieńczony powodzeniem.

Jednym z przejawów tego problemu są niezwykle rozbudowane i obszerne omówione statystyki ocalałych (s. 95-104), co nie jest czytelnikowi na dobrą sprawę wcale potrzebne. Istnieją na ten temat dobre i niedawno wydane studia, które autorka zresztą cytuje. Prosty odsyłacz załatwiłby sprawę, a wielopiętrowo spiętrzone przypisy dodatkowo utrudniają lekturę tekstu. Tabelki i wykresy (załączone w aneksie, na końcu książki) mogły zostać przeniesione do głównego tekstu, gdzie z powodzeniem zastąpiłyby dość niejasne fragmenty wywodów statystycznych. Podobnie rzecz się ma z omówieniem statystyki i metodologii dotyczącej małżeństw mieszanych (s. 405-415).

Jeżeli chodzi o wątpliwości natury metodologicznej to w oczach tego recenzenta objęcie wspólnym terminem “Ocalali” zarówno Żydów, którzy przeżyli wojnę pod okupacją hitlerowską, jak i tych, którzy przeżyli wojnę w głębi Związku Sowieckiego, i którzy nigdy nie zaznali niemieckiego terroru, którzy nigdy nie byli wystawieni na praktykę Zagłady, jest pewnym nadużyciem. Zgoda, po wojnie, w Polsce, obie grupy były narażone na podobne reakcje ze strony “społeczeństwa większościowego”, ale czy to oznacza, że można ich wszystkich określić jako “Ocalałych”? Wątpię.

Idąc dalej tym samym tropem, trzeba gorąco zaprotestować przeciwko zwrotowi “żydowscy Polacy”, którym raczy nas autorka od początku do końca książki. W odniesieniu do polskich Żydów, Koźmińska-Frejlak pisze: “nazywam ich między innymi żydowskimi Polakami (w odróżnieniu od Polaków nieżydowskich) odwołując się tym samym do koncepcji wspólnoty obywatelskiej [….] jestem świadoma, że w pojęciu tym komponent opisowy, spotyka się z postulatywnym”. (s. 28). Owszem, można wręcz powiedzieć, że “komponent postulatywny” dominuje nad opisowym, bo – jako żywo – żaden znany mi polski Żyd nigdy nie określiłby się jako “żydowski Polak”, a pojęcie “wspólnoty obywatelskiej” niestety nie rozciągało się wówczas na Żydów. Zwrot ten jest przykładem “misyjnego” anachronizmu, na który w książce historycznej nie powinno być miejsca.

Konsekwentne stosowanie niefortunnego zwrotu prowadzi do następujących sytuacji: “Nieliczni żydowscy Polacy/Nieliczne żydowskie Polki, którzy/które w czasie wojny poślubili/ły nie-Żydów, kierowali/ły się zapewne podobnymi pobudkami jak ci wszyscy, którzy pobierali się we własnym kręgu”. (s. 434). Przykro mi, ale tak się po prostu nie pisze. Autorka sama zresztą raz po raz wypada z przyjętej konwencji i porzucając sztuczną formę, pisze po prostu o “Żydach” i o “Polakach”, co jest zgodne z historycznymi realiami oraz z oczekiwaniami czytelnika.

No i na koniec warto wspomnieć o jednostronicowym „wprowadzeniu od wydawcy”, czyli zupełnie niepotrzebnym komentarzu Moniki Krawczyk, dyrektorki ŻIH nominatki ministra Glińskiego, wiernej sojuszniczki polskich nacjonalistów. Autorka nie miała najpewniej nic wspólnego z tym niefortunnym wtrętem i możemy jej tylko życzyć aby w przyszłym wydaniu ta przykra sytuacja się nie powtórzyła.

Reasumując: przeczytałem książkę Ewy Koźmińskiej-Frejlak od deski do deski i z zainteresowaniem. To ważna pozycja, która mówi nam wiele nowego o Polakach i o Żydach w latach bezpośrednio powojennych. Autorka dotarła do nowych, ciekawych źródeł i przywróciła pamięci studia, o których mało kto dziś pamięta. Szkoda tylko, że praca “Po Zagładzie” napisana jest w sposób tak hermetyczny, że szeroka rzesza potencjalnych czytelników najprawdopodobniej zawęzi się do niewielkiego grona specjalistów i badaczy przedmiotu.

Jan Grabowski


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Demokracja w Izraelu

Na zdjęciu: prezydent Izraela Isaac Herzog wygłaszający orędzie z okazji Chanuki 2022 r. (Zrzut z ekranu.)


Demokracja w Izraelu

Alan M. Dershowitz
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Niedawna wizyta w Izraelu ujawniła mi sprawy inne niż poprzednie – i podobne do tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych.

Dzisiejszy Izrael, podobnie jak Stany Zjednoczone, jest narodem głęboko podzielonym. System demokratyczny Izraela opiera się na jednoizbowym parlamencie, Knesecie, którego członkowie wybierani są w wyborach opartych na ogólnokrajowej reprezentacji proporcjonalnej. Ponieważ żadna pojedyncza partia polityczna nigdy w dotychczasowej  historii kraju nie zdobyła większości 61 ze 120 mandatów w Knesecie, wiele partii – w tym bardzo małe – musi połączyć się w koalicję, aby utworzyć rząd.

Często konieczne jest zawieranie znacznych kompromisów pomiędzy partiami tworzącymi koalicję rządzącą. To właśnie jest teraz problemem lidera partii Likud, Benjamina Netanjahu, który z natury jest politykiem centroprawicowym umiarkowanym i który musiał połączyć siły z niektórymi partiami znajdującymi się znacznie na prawo od niego. Należą do nich osoby, które niestety mają historię rasizmu i homofobii – bigoterii, której Netanjahu zawsze się sprzeciwiał i obiecuje, że nadal będzie się sprzeciwiać w nowym rządzie, nad którym pracuje jako premier. Wśród tych partnerów są także potencjalni ministrowie, którzy chcą ograniczyć uprawnienia izraelskiego Sądu Najwyższego, który zdaniem wielu faworyzuje lewicę.

Izrael jednak prezentuje zupełnie inne oblicze poprzez postać swojego prezydenta Izaaka Herzoga. W Izraelu prezydentura ma funkcje ceremonialne, jest bezpartyjna i bez uprawnień wykonawczych. Herzog to zawodowy polityk, który w 2015 roku bezskutecznie kandydował na premiera jako lider lewicowej Partii Pracy. Dziś jako prezydent reprezentuje wszystkich obywateli Izraela. Ma twarz centrowego patrioty z długą historią wspierania praw człowieka dla wszystkich. Chociaż rola i władza izraelskiego prezydenta są ograniczone, podobnie jak jest ograniczona rola króla lub królowej w Wielkiej Brytanii i innych monarchiach parlamentarnych, może on zrobić wiele, by reprezentować to, co najlepsze w Izraelu, zwłaszcza, że w połowie maja 2023 roku przypada 75. rocznica powstania Izraela.

Herzog może przypomnieć światu, że żaden kraj w historii nie dał światu w ciągu pierwszych 75 lat swojego istnienia większego wkładu – pod względem medycznym, naukowym, technologicznym, rolniczym, kulturowym, w zakresie praw człowieka i na innych polach –niż Izrael. I to pomimo konieczności poświęcenia tak dużej części swoich zasobów na obronę przed próbami ludobójstwa ze strony Iranu i innych krajów oraz grup terrorystycznych zaangażowanych w jego zniszczenie. Izrael podpisał traktaty pokojowe z Egiptem, Jordanią i innymi narodami arabskimi i dąży do pokoju i normalizacji z jeszcze innymi. Odrodził starożytny język, zamienił zaatakowane malarią bagna w żyzne grunty rolne, przyniósł swoje wielkie odkrycia medyczne i rolnicze innym narodom oraz zapewnił schronienie milionom Żydów i innych osób prześladowanych.

Netanjahu, który był najdłużej urzędującym premierem Izraela, odegrał niezwykle pozytywną rolę w wielu z tych wydarzeń, a także w doprowadzeniu do pokoju, (który niewielu uważało za możliwy), z czterema krajami arabskimi – Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, Sudanem i Marokiem – po dziesięcioleciach wrogości – a wszystko to przy jednoczesnym przeciwdziałaniu śmiertelnym zagrożeniom ze strony Iranu i wyprowadzaniu gospodarki Izraela z socjalizmu do cudu zaawansowanej technologii, jakim dziś jest.

Izrael ma wiele powodów do dumy, nawet jeśli stoi przed wyzwaniami zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi. Żaden naród nie jest przedmiotem bardziej nieuzasadnionego i nieproporcjonalnego potępienia – ze strony Organizacji Narodów Zjednoczonych, międzynarodowych trybunałów, organizacji pozarządowych, radykałów z kampusów, wielu mediów – niż państwo narodowe narodu żydowskiego.

Razem Netanjahu i Herzog przedstawiają to, co najlepsze w Izraelu, a także komplikacje, które mogą wystąpić w każdej demokracji. Jestem dumny, że jestem ich przyjacielem i obrońcą wspaniałego kraju, który reprezentują – Izraela.


*Alan M. Dershowitz

Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).

Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Daily News – January 04, 2023

Israel Daily News – January 04, 2023

ILTV Israel News


A controversial visit to the Temple Mount sparking outcry across the region…

Meanwhile… A proposed return to the old rules after an alleged wave of immigration abuses…

And finally… A rare glimpse into biblical history – as archaeologists take us on a tour through the Dead-Sea desert caves of Judea.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com