JAEL NEEMAN, „BYLIŚMY PRZYSZŁOŚCIĄ”
JOANNA OSTROWSKA
„Byliśmy przyszłością” Jael Neeman powinno się czytać przede wszystkim jako przykład relacji „dzieci drugiego pokolenia” – potomków tych, którzy przeżyli Holocaust
.
Sabry nienawidzą gettowych Żydów tak, jak tylko bardzo młody może nienawidzić człowieka, który na skutek upokorzenia stawia własną egzystencję pod znakiem zapytania. Nienawidzą gettowych Żydów z obozów koncentracyjnych tak, jak ktoś w okresie rekonwalescencji nienawidzi przykry i bolesny obraz samego siebie podczas upokarzającego czasu choroby – kiedy traci się zmysły, a każdą myśl przepełnia ból.
Madelein Kats, „Taggig frukt” [Kolczasty owoc], 1965
.
[ Sabra – Popularne określenie Żyda urodzonego w Palestynie, a po powstaniu państwa Izrael – w Izraelu. Pochodzi od arabskiej nazwy owocu opuncji, kolczastego z zewnątrz, słodkiego w środku. Sabrom przypisuje się podobne cechy: szorstkość, pod którą kryje się wrażliwość i szlachetność ]
Wspomnieniowa narracja autorstwa Jael Neeman rozpoczyna się od deklaracji ciągłego odtwarzania własnej historii: „Naszą historię opowiadaliśmy sobie bezustannie. Obsesyjnie. Na głos. (…) Te historie przekazywało się wyłącznie ustnie, wbrew wszelkim pisanym regułom. (…) Opowiadaliśmy je od zawsze (…). Pletliśmy o każdej porze (…). Opowiadaliśmy sobie niestworzone rzeczy”. Przypominanie, opowiadanie, dookreślanie szczegółów przeszłości, na które zdecydowała się pisarka, nie ma jednak nic wspólnego z nostalgicznym, literackim pragnieniem powrotu do czasów młodości. W wypadku „Byliśmy przyszłością” biografia autorki jest ściśle powiązana z historią specyficznej wspólnoty – kibucu, czy też całego ruchu kibucowego. Jael Neeman, opisując obsesje własnej przeszłości, używa słowa „my” tak, jakby wspominana przez nią izraelska codzienność od początku lat 60. była jedynym możliwym scenariuszem. Jakby właśnie na tym polegał kibucowy eksperyment: „Nasza opowieść pozornie sprowadzała się do fabuły. Fabułą był system, który nie odpowiadał ani dzieciom, ani dorosłym. Rodzice żyli obok niego, my pod nim. Nikt nie żył w nim, system nie służył ludziom do życia, lecz do realizacji ambicji i marzeń. (…) Systemu nie można było zadowolić. Drżeliśmy przed nim, wiedząc, że nigdy nie uda się nam spełnić jego wymagań”.
Göran Rosenberg w książce „Kraj utracony. Moja historia Izraela” opisywał moment przybycia do Izraela w 1962 roku jako czas schyłkowy – „końcowe stadium epoki pionierów”. Jael Neeman rodzi się dwa lata wcześniej, w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi – Jechaim. Jej kibucowe doświadczenia od najmłodszych lat w żaden sposób nie wskazują na kryzys systemu, o którym wspomniał Rosenberg. Na początku Jael należy do grupy Narcyz, podobnie jak piętnaścioro innych dzieci. Za ich wychowanie jest odpowiedzialny cały kolektyw. Rodzice również do niego należą, ale ich kontakt z dziećmi jest ograniczony. Każda kolejna wspólnota, której członkinią będzie autorka książki, oddali ją od rodziny. Zgodnie z panującą ideologią: „nie chodziło o spajanie, lecz o oddzielanie, o uwolnienie dzieci od uciążliwego brzemienia rodziców, od ich pieszczot i pragnień narzucanych przez czułe matki, przez ambitnych ojców. O oddzielenie i ochronę dzieci przed burżuazyjną naturą rodziny”.
Jael Neeman, „Byliśmy przyszłością”. Przeł. Agnieszka Jawor-Polak, Czarne, Wołowiec, 224 strony, w księgarniach od 11 września 2012
Neeman wspomina o ideologii, która wykreowała ów „gniewny” system. Nie ma natomiast zamiaru otwarcie krytykować przeszłości. Wszystkie wątpliwości i zastrzeżenia są w jej wspomnieniach jedynie zaznaczone i pozbawione komentarza.
W Izraelu według Jael Neeman pewne tematy po prostu nie istnieją. Ideologicznie obowiązuje oczywiście syjonizm, który dzieci od maleńkiego starały się poczuć dzięki hasłom w stylu: „Dla syjonizmu, socjalizmu i braterstwa narodów”. Młodociani kibucnicy w świecie autorki bali się najbardziej samej historii. Nie potrafili bowiem połączyć zjawisk i wydarzeń historycznych, o których słyszeli. Nie widzieli związku między Holokaustem i powstaniem państwa Izrael, a pojedyncze postacie i wydarzenia historyczne zlewały się im w niezrozumiałą całość: „Nie wiedzieliśmy też nic o Stalinie, Leninie i Trockim, o tym, co ich łączyło i co dzieliło. Nie słyszeliśmy o gułagach, o milionach ludzi, których życie legło w gruzach z powodu wiary w jednego z nich. Znaliśmy te trzy nazwiska, jak znaliśmy w tym okresie, po wojnie sześciodniowej, nazwiska generałów armii izraelskiej, takich jak Uzi Narkis czy Mosze Dajan. Myśleliśmy, że wszyscy oni: Narkis, Dajan, Stalin i Lenin, są bohaterami, którzy pokonali nazistów, a teraz prowadzą nas ku lepszemu jutru”.
Przeszłość młodych kibucników miała mieć znaczenie jedynie dla funkcjonowania mitów założycielskich państwa. Historia oblężonej Masady, bohaterskie walki w trakcie wojny o niepodległość to nieliczne wydarzenia historyczne, które kształtowały przyszłe pokolenie młodych Izraelczyków. Z tego też powodu w raczej chronologicznych i momentami piekielnie dokładnych wspomnieniach Neeman nie ma słowa o konfliktach państwa Izrael, które rozgrywały się począwszy od lat 50. Tak jakby echa wojny nie docierały do zamkniętego świata kibucu. Nie ma mowy o społecznym rozwarstwieniu, emigracji w obie strony, o religii, osadnikach, ortodoksach i problemach z aklimatyzacją rzeszy nowych obywateli pochodzących z różnych części świata. Podobnie zostaje potraktowany Holokaust. Ci, którzy przeżyli Zagładę, pochodzili „stamtąd”: „A «tam» – jak mi kiedyś opowiadała mama, gdy byłam chora – Dunaj zamarzł zimą. I «tam» – mówił nam ktoś inny – Dunaj był czerwony od krwi, tak wielu zastrzelonych Żydów wrzucano do niego naraz”. Dorastający potomkowie tych, którzy przeżyli i postanowili zasilić kibuce, nie rozpoznawali przeszłości wspólnoty i własnej rodziny. I w tym wypadku ich doświadczenie własnej społeczności ograniczało się do milczących postaci starszych, tajemniczych szewców i niebezpiecznego tematu „stamtąd”. Wracano „tam” tylko raz w roku, w Dniu Pamięci o Holokauście, kiedy rodzice mieli państwowy obowiązek opowiadać o historii, często własnej: „Z jakimś dziwnym lękiem w kilka minut jednogłośnie zwalnialiśmy siebie nawzajem z tego obowiązku. Wysłuchamy tej historii innym razem”.
We wspomnieniach Neeman brakuje również strony arabskiej/palestyńskiej. Tu autorka reaguje jakby bardziej świadomie: „Choć hasło «braterstwo narodów» wypisywano u nas wszędzie, nie znaliśmy i nie uczyliśmy się historii miejscowości zamieszkiwanych przez naszych arabskich sąsiadów. Oni wiedzieli o nas znacznie więcej”. Kiedy Jael opisuje „arabistów” – tych, którzy między innymi dzięki Żydowsko-Arabskiemu Centrum na rzecz Pokoju poznawali język „sąsiadów”, cytuje formułki o ponadnarodowym i ponadwspólnotowym zbliżeniu. Mimo szczytnych celów, większość „arabistów” trafiała później do służb bezpieczeństwa i zajmowała się między innymi przesłuchiwaniem więźniów. W końcu: „Braterstwo narodów i socjalizm należą u nas zawsze do przyszłości. Nasza krótka przeszłość i przedłużająca się teraźniejszość upływają w służbie armii”.
Jael Neeman, zdjęcie z archiwum autorki, dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarne
„Byliśmy przyszłością” Jael Neeman powinno się czytać przede wszystkim jako przykład relacji „dzieci drugiego pokolenia” – potomków tych, którzy przeżyli Holocaust, bądź tych, którzy przyjmowali ich najpierw na terenie Palestyny, a od 1948 roku w Izraelu. Ostatnie z opublikowanych w książce zdjęć, które w większości pochodzą z kibucowego archiwum Jechaim, jest prawdopodobnie własnością prywatną autorki. Jael po opuszczeniu kibucu, już w Tel Awiwie, pali papierosa, tak jak jej rodzice – wiecznie milczący emigranci z Węgier. Zdjęcie jest portretem. Postacie towarzyszące jej na poszczególnych etapach życia pojawiają się na pozostałych fotografiach. Podobnie jak poezja Kadii Mołodowski, kibucowe piosenki i pierwsze filmowe doświadczenia wspólne dla wszystkich kibucników.
W „Byliśmy przyszłością” dominuje niepewność własnej historii, która skutkuje ironicznym tytułem. Neeman zdaje sobie doskonale sprawę z porażki „drażliwego systemu”, ale nie jest w stanie zdystansować się od własnej przeszłości. Jej książkę można czytać w kontrze do wspomnianej relacji Görana Rosenberga. Gdyby potraktować „Kraj utracony. Moja historia Izraela” jako podręcznik zawiedzionej wiary w upragniony ideał żydowskiej państwowości, w tym świetle książka Neeman stałaby się jedną z „prawie modelowych” biografii, w której mimo wszystko fabuła jest odrobinę inna niż zaplanowano.
Wszystkie cytaty oprócz pierwszego pochodzą z książki Jael Neeman „Byliśmy przyszłością”. Madelein Kats cytuję za Göranem Rosenbergiem: „Kraj utracony. Moja historia Izraela”.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com