Archive | 2023/03/17

Katowice, dawniej Stalinogród. To były bardzo dziwne trzy lata

Maciej Jarzębiński / Agencja Wyborcza.pl


Katowice, dawniej Stalinogród. To były bardzo dziwne trzy lata

JAN DZIADUL


Mama mówiła, że jak jechał tramwaj „6” z Chorzowa z napisem docelowym „Stalinogród”, to nikt do niego nie wsiadał ze strachu, gdzie też może ich wywieźć – wspomina Michał Ogórek. Przypominamy, jak to było. 5 marca wypada 70. rocznica śmierci Józefa Wassarianowicza Stalina Dżugaszwilego.

Niektórzy to mają dziejowego farta – tylko co przyjdą na świat i już wpisują się w karty matki historii. Inni przeciwnie – harują całe życie i pies z kulawą nogą nie będzie o nich pamiętał. Dlatego zazdroszczę urodzonym w Stalinogrodzie. Zazdroszczę, choć nie chorobliwie.

Od marca 1953 r. do października 1956 w dumnym mieście Józefa Stalina – wcześniej Katowice, a jeszcze wcześniej niemieckie Kattowitz – przyszło na świat ponad 16 tys. dzieci. Niektórych stalinogrodzian poznałem osobiście. Niestety nie wszyscy, trzeba uczciwie powiedzieć, podchodzą do miejsca urodzenia z należytą godnością. Są i tacy, którzy (za przeproszeniem) uważają, że to żadna chluba, tylko hańba. Ludziom nie dogodzisz.

Józef. Imię z mocą sprawczą

Stalinogród – zważcie, jak pięknie w nazwie brzmi staropolski „gród” – istniał od 9 marca 1953 r. do 10 grudnia 1956, kiedy to Rada Państwa, z nieznanych powodów, przywróciła do życia miasto Katowice i katowickie województwo. Z tym że już od październikowej odwilży tchórzliwie wymazywano z przestrzeni publicznej wszystko, co było stalinogrodzkie. Tylnymi drzwiami wpychały się Katowice. W urzędzie stanu cywilnego nie sugerowano już rodzicom chłopców, że dobrze by było nadać synowi imię Józef.

Pierwszy imiennik wielkiego wodza urodził się 9 marca, w dniu, kiedy Rada Państwa i Rada Ministrów podjęły dziejowo, politycznie i historycznie słuszną uchwałę o zmianie Katowic na Stalinogród. Wtedy państwu Kędziorom urodził się syn, którego w szpitalu zapisano niefortunnie jako Zbigniew Andrzej. Kiedy następnego dnia szczęśliwy ojciec poszedł z wypisem do USC, urzędowo go zawstydzono.

Bo nie uchodzi wszak, żeby pierwszy chłopak w nowym mieście nie nosił imienia Józef! Poza tym stalinogrodzka Miejska Rada Narodowa ma w tej sprawie niebawem podjąć stosowną uchwałę i byłoby wysoce niestosowne zmieniać porządek rzeczy. W metryce urodzenia stanęło więc: Józef Zbigniew Andrzej Kędzior. Jak widać, w stosownej kolejności. To imię miało wówczas moc sprawczą.

Pierwszy obywatel Stalinogrodu

Ojciec dziejowego noworodka, żołnierz zawodowy, służył w Krakowie, gdzie oczekiwał na mieszkanie. Póki co rodzina wynajmowała pokój właśnie w Stalinogrodzie, dawniejszych Katowicach. Kiedy władze dowiedziały się, że pierwszy obywatel miasta Stalina może wyjechać do Krakowa, mieszczańskiego grodu podejrzanych inteligentów, to w mig przydzielono Kędziorom mieszkanie w nowych blokach w stalinogrodzkiej dzielnicy Koszutka. Ojca, oczywiście, przeniesiono służbowo do Stalinogrodu.

„W październiku 1956 r. Miejska Rada Narodowa zwróciła się do rodziców, żeby złożyli wniosek, jeżeli chcą, o wycofanie imienia Józef” – wspominał Zbigniew Kędzior, pilot instruktor, na portalu Ślązag.pl. Już samo jego przyjście na świat było niezwykłe: „Mama zaczęła rodzić w Katowicach, a poczęła w Stalinogrodzie…”.

Istny cud, można by powiedzieć, gdyby nie to, że Stalin, alumn seminarium duchownego w Tbilisi, w późniejszych latach nie wierzył w Boga i związane z nim cuda.

Zbigniew Kędzior opowiada o miejscu urodzenia: „Dotarło to do mnie, chyba kiedy byłem trzylatkiem. Pamiętam, jak moi starsi kuzyni witali mnie ze śmiechem: »Pierwszy obywatel Stalinogrodu przyjechał«”. Tak pisali o nim w „Trybunie Robotniczej”, „Dzienniku Zachodnim” i „Panoramie”. „Jednak w momencie, w którym mógłbym się zastanawiać, co to oznacza, to Stalinogrodu już nie było”.

Gdyby Stalinogród przetrwał, to wielkim człowiekiem dumnego miasta zostałby bez wątpienia Michał Ogórek, urodzony w 1955 r., a dodatkowo 22 lipca! I niech kto powie, że nie ma równych i równiejszych. Taki przywilej od kołyski! Tak, z tych Ogórków, z tych. Michał lubi wracać do historii swojego miasta: – Mama mówiła, że tuż po zmianie nazwy, jak jechał tramwaj „6” z Chorzowa z napisem docelowym „Stalinogród”, to nikt do niego nie wsiadał ze strachu, gdzie też może ich wywieźć. A przecież wtedy wagony były oblepione ludźmi jak winogronami.

Swego czasu dumni stalinogrodzianie: Krystyna Bochenek, urodzona 30 czerwca 1953 r., wówczas dziennikarka Radia Katowice, i Michał Ogórek, felietonista „Gazety Wyborczej”, zorganizowali uroczyste śniadanie na cześć patrona miejsca swojego poczęcia. Głównymi daniami w menu był chleb ze smalcem, sznitka à la Bochenek i ogórek à la Ogórek. Ozdobą stołu był tort w kształcie głowy Stalina ozdobionej różyczkami. Konsumpcja przebiegała z należytą powagą, atmosfera była podniosła. Byłem przekonany, że rocznicowe śniadania wpiszą się na zawsze w marcowe uroczystości upamiętniające Stalinogród.

Ale gdzie tam… Kiedy Michał zakrzyknął: „A teraz, w punkcie kulminacyjnym, będzie poderżnięcie gardła Stalinowi!”, to wiadomo było, że jest po ptokach. Że to pierwsza i ostatnia zarazem impreza, bo na więcej władze nie dadzą pozwolenia. I tak było, i na tym się skończyło. Tym bardziej że kwietniowy los w 2010 r. uszczuplił ten duet żartownisiów.

W pamięci pozostały tylko ciepłe słowa Krysi o Stalinogrodzie: „To były okrutne czasy, ale ludzie przecież też normalnie wtedy żyli, całowali się w parku, rodziły się dzieci… Wymazywanie tego okresu z pamięci nie ma sensu”.

Stalinogrody to były w Rosji!

Innym znowu Stalinogród jest lub był obojętny. Ot, choćby prof. Krystynie Doktorowicz, dziekan Wydziału Filmowego Uniwersytetu Śląskiego, urodzonej 23 lipca 1955 r.: „Nie ma się czym chwalić, że Katowice miały taką nazwę. Nikt też nie chce do tej historii wracać”. Z kolei Michał Smolorz (1955–2013), urodzony 7 maja 1955 r., a więc w samym sercu epoki Stalinogrodu, w swojej publicystyce trochę go omijał, ale jak już coś powiedział, to powiedział: „Katowice, w pewnym sensie mentalności, do dzisiaj pozostają Stalinogrodem” („Tu Stalinogród!”, film dokumentalny Macieja Muzyczuka z 2013 r.).

Niestety, są i tacy urodzeni w mieście Stalina, którym na to wspomnienie otwiera się nóż w kieszeni. Przewodzi im Lech Majewski, reżyser urodzony 30 sierpnia 1953 r.: „Stalinogród pojawił się jako wielkie kłamstwo, wielkie oszustwo… To tak, jakby jakieś miasto dostało nazwę Hitlerstadt. (…) Uważam to za jedną z największych hańb, żeby moje miasto nazwać imieniem bandyty”.

Nie można tak z marszu i w czambuł potępiać okrutnej oceny Stalinogrodu dokonanej przez twórcę „Angelusa”, „Wojaczka”, „Więźnia Rio”, „Doliny Bogów”… Trzeba zrozumieć powody jego goryczy. Doznał upokorzeń z powodu swego miejsca urodzenia, no i został uderzony po kieszeni. W latach 80. Lech Majewski ubiegał się o obywatelstwo USA. Złożył wymagane papiery z odpisem aktu urodzenia włącznie. Wynikało z nich, że urodził się w Stalinogrodzie, a aktualnie mieszka przy ulicy… Armii Czerwonej. Urzędnik spojrzał w dokumenty, potem na Majewskiego, zaklął szpetnie po swojemu i rąbnął ręką w biurko: „Krzyczał, że oszukuję amerykańskie służby, bo on czytał książkę, z której wynika, że wszystkie Stalinogrody były w Rosji. Rzucił do mnie: You are not Polish! You are Russki!”.

Majewski musiał wynająć prawnika, który zdobył dokumenty w ambasadzie polskiej i ministerstwie spraw wewnętrznych, poświadczające zmianę nazwy Katowic na Stalinogród i odwrotnie. Niechęć Majewskiego do Stalinogrodu można więc od biedy wytłumaczyć, no i zrozumieć.

Trwali jak Stalin

Z drugiej strony nie tak łatwo zostać stalinogrodzianinem z odpowiednim imieniem. Dzień po śmierci Stalina, 6 marca 1953 r., na świat przyszedł Józef Globisz. Badacze dziejów Stalinogrodu zacierali ręce, że to jemu, a nie Józefowi Zbigniewowi Andrzejowi Kędziorze, należy się palma pierwszeństwa wśród chłopców tu urodzonych, którym nadano dumne imię wodza. Matka – domyślano się, że na wieść o śmierci Stalina – postanowiła nadać synkowi jego imię jeszcze w Katowicach. Bez żadnych sugestii. Może zwyczajna rozpacz nią kierowała?

No i mało nie doszło do skandalu, bo wydało się, że pani Globisz miała brata Józefa, którego wcielono do Wehrmachtu. Zginął w Stalingradzie. Imię było na jego cześć i ku pamięci. W tym przypadku wszystko jasne.

Kiedyś z zazdrością gratulowałem Krysi Bochenek miejsca urodzenia. „A ty gdzie przyszedłeś na świat?”, zapytała dociekliwie, jak to ona. W moim starym zielonym dowodzie osobistym jako miejsce urodzenia miałem wpisany ZSRR. „No widzisz, urodziłeś się w takim dupnym Stalinogrodzie: od Bugu po Władywostok”. No i porozmawiaj z taką poważnie – pomyślałem wtedy, ale czułem się dowartościowany. Wiedziałem już, na czym stoję.

Cóż, trzeba robić swoje. Kiedy tylko mogę, zgłębiam historię Stalinogrodu. Ma swoje bardzo ciekawe zakamarki. To w tamtym czasie w diecezji stalinogrodzkiej dokończono budowę i konsekrowano olbrzymią Katedrę Chrystusa Króla. I wiecie co? Doszedłem do ciekawych wniosków. Otóż myślę sobie, że życie codzienne w latach 1953–56 w Stalinogrodzie nie różniło się tak bardzo od tego w Warszawie. Trochę tak, ale nie tak bardzo.

PS Co by nie powiedzieć, to Warszawa zgotowała Katowicom i województwu ten los. Gustaw Morcinek, który słusznie argumentował w Sejmie, żeby Katowice/Kattowitz zmienić na Stalinogród, był tylko posłusznym narzędziem stołecznych elit partyjnych. Gdyby z Moskwy przyszedł prikaz: Warszawa ma być Stalinowszawą, to pewnie by tak było. Założymy się? Tak na marginesie: różnie czczono śmierć Wielkiego Stalina, taki Władysław Broniewski wygrał konkurs na wiersz o nim („Stalin, słowo jak dzwon”):

„Rewolucja – parowóz dziejów
chwała jej maszynistom!
Cóż, że wrogie wiatry powieją?
Chwała płonącym iskrom!

Chwała tym, co wśród ognia i mrozu
jak złom granitowy trwali,
jak wcielona wola i rozum
jak Stalin”.

Pięknie powiedziane, nie? Tak się potem stało, że na europejskich salonach Broniewski spotkał się z Jerzym Giedroyciem, no i niepotrzebnie się krygował za ten wiersz. Giedroyć podał mu rękę (o uścisku niedźwiedzia źródła nie wspominają) i rzucił: „Władysławie, treść dla mnie okropna, ale literacko bez zarzutu”. Poprawność ponad wszystko. I tego się trzymajmy.


Jan DziadulJan Dziadul  – Z „Polityką” związany od 1989 r. Publicysta, absolwent prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka na Śląsku, na polityka.pl prowadzi blog o śląskości. Autor książek: „Rozstrzelana kopalnia” o pacyfikacji kopalni „Wujek” (na jej podstawie powstał film Kazimierza Kutza „Śmierć jak kromka chleba”), „Zanim padły strzały” o powojennej historii Śląska i Zagłębia oraz „Moja melodia PRL-u”, powieści biograficznej o Kazimierzu Zarzyckim, byłym osobistym sekretarzu Edwarda Gierka, znanym śląskim dziennikarzu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Davidson Center in Jerusalem Archaeological Park reopens with brand-new modernized experience

Davidson Center in Jerusalem Archaeological Park reopens with brand-new modernized experience

ZVIKA KLEIN


The Davidson Center will feature several ancient artifacts, dating back to the First Temple Period 2,700 years ago
.

Davidson Center renovation
(photo credit: ANTIQUITIES AUTHORITY)

The newly renovated Davidson Center re-opens with updated exhibits featuring first ever publicly displayed archaeological finds, innovative technology, and interactive galleries.

The Davidson Center in Jerusalem Archaeological Park will reopen to the public on Sunday (March 13th) after being closed for three years for renovations. Located in the Old City of Jerusalem at the foot of the Temple Mount, visitors to the newly renovated Davidson Center will explore the theme of the Temple City of Jerusalem through a unique combination of ancient archaeological finds, innovative technology, artistic depictions, and interactive galleries. The Davidson Center renovation project, which included a building expansion and full content refresh, was led by the Israel Antiquities Authority with funding provided by the William Davidson Foundation.

The Davidson Center will feature several ancient artifacts, dating back to the First Temple Period 2,700 years ago, with some of the oldest known inscriptions bearing Jerusalem’s ancient Hebrew name, “yršlm”. Visitors will experience an entire gallery dedicated to the story of the origin of the Temple Menorah. Among the artifacts on display is an extremely rare coin minted by the last Hasmonean king, Antigonus II Mattathias, depicts the Temple Menorah and is the oldest known artistic representation created 107 years before the Second Temple’s destruction.

Significance of the center

“This is the oldest known artistic depiction of the menorah, created 107 years before the destruction of the Second Temple,” said Dr. Yuval Baruch, head of archaeology and administration at the Israel Antiquities Authority, who was one of the excavators of the site and led the archaeological curation of the Davidson Center. The other archaeological find on public display for the first time since it was excavated in the 1950s is a fragment of plasterwork from a Second Temple-era burial cave, known as Jason’s Tomb, bearing five carvings of menorahs.

The Southern Wall, adjacent to the Jerusalem Archaeological Park and the Davidson Center, is also strongly featured. In Temple times, this wall contained the main entry point for pilgrims ascending the Temple courtyards (via the Hulda Gates) to fulfill the commandment of bringing offerings on festivals and other occasions.

Davidson Center artifact (credit: Emil Elgem, Antiquities Authority)

Darin McKeever, president and CEO of the William Davidson Foundation said this week that the foundation is “excited to announce the reopening of the Davidson Center, which will offer visitors a unique experience exploring Jerusalem’s rich and varied history through its archaeological treasures.” McKeever added that he believes the museum will “be an important cultural destination for both foreign and Israeli visitors,” and looks forward to “sharing the stories and discoveries from Jerusalem’s past with this large and diverse audience. The William Davidson Foundation is proud to continue building on its late founder’s transformational investments in Jerusalem Archaeological Park.”

The Jerusalem Archaeological Park is one of the most important archaeological sites in Israel. Due to its archaeological, historical, and cultural importance, hundreds of thousands of people visit the park each year. The Society for the Development of the Jewish Quarter leads the visitor experiences in the Old City, including the area of the Southern Wall, Davidson Center, and Jerusalem Archaeological Park. 

Herzl Ben Ari, CEO of the Company for the Reconstruction and Development of the Jewish Quarter added that “after years of work, we are proud to reopen the Davidson Center in the Jerusalem Archaeological Park. Thanks to all the partners in this endeavor, the Center tells the moving story of Jerusalem, the Temple Mount, and the remembrance of the Temple, using first-rate and innovative techniques and technologies. It is a testament to the vision of Mr. Davidson, and an exciting new chapter for a site where Jews have come to and longed for, for generations.” 

Jerusalem Archaeological Park was established in 1995 through the support of Detroit businessman and philanthropist, William “Bill” Davidson (1922-2009), who had an appreciation for archaeology and believed deeply in preserving the history of the Jewish people. Building on his transformational contribution to the park, Davidson established the Davidson Center, which first opened in 2001, and quickly became one of Jerusalem’s most innovative and technologically advanced tourist attractions.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israeli Video Streaming Service Launches Prime Ministers of Israel Film Series

Israeli Video Streaming Service Launches Prime Ministers of Israel Film Series

Shiryn Ghermezian


Israel’s first prime minister David Ben-Gurion. Photo: Wikimedia Commons

The Israeli video on-demand streaming service IZZY debuted on Wednesday the first movie in its Prime Ministers of Israel Film Series, which features documentaries and biographies about Israel’s past leaders.

The series starts with the documentary Ben Gurion, Epilogue from director Yariv Mozer. David Ben-Gurion was Israel’s first prime minister from 1955-1963 and is considered to be the founder of the Jewish state. The film spotlights a lost interview with the former Israeli world leader from 1968, when Ben-Gurion is 82 and living in the desert. In its description of the film, IZZY said Ben-Gurion’s “introspective soul-searching provides a surprising vision for crucial decisions Israel needs to make today. At the time of the global leadership crisis, the film also brings thought-provoking insights about the role of leaders in today’s complex world.”

Launched in 2020, IZZY is a subscription-based streaming service available worldwide that highlights Israeli films, television shows and documentaries.

“We want to be the platform for Israeli content and to provide the opportunity for people around the world to see content from Israel that we believe enhances the world’s relationship with Israel because you see a more diverse story that just what comes out in the news outlets,” IZZY Co-Founder and CEO Nati Dinnar told The Algemeiner on Thursday. “We try to bring all sorts of content that could interest our subscribers. Films and biographies about influential Israelis are always something that we search out for [and] I think it’s interesting to learn about the prime ministers and the differences between them.”

The next film in the series, 2019’s Golda, is about Golda Meir’s term as prime minister of Israel, from her rise to power and status as “queen of the Jewish people” to her downfall. The documentary will be released on IZZY next week followed later by the 2020 film Menachem Begin – Peace & War, which includes rare archival footage about Israel’s sixth prime minister as well as interviews with key figures during Begin’s term.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com