Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
“Pieśni na temat tysięcy Polaków ratujących Żydów to bajki”. Historyk surowo o narracji władzy
Anna Gmiterek-Zabłocka
– Od kilku lat zamiast historii mamy uprawianą przez rządzących politykę historyczną. Ale my, niezależni historycy, musimy robić swoje. Pieśni chwalebne na temat tysięcy Polaków ratujących Żydów to są zwykłe bajki – mówi TOK FM lubelski historyk prof. Adam Puławski.
.
Dr hab. Adam Puławski od ponad 20 lat zajmuje się tematyką Zagłady. Przez lata pracował w Instytucie Pamięci Narodowej. Odszedł w 2018 roku, kiedy nowe szefostwo IPN zaproponowało mu, że może zostać na stanowisku biurowym, nie naukowym. Propozycji nie przyjął. Obecnie pracuje w Pracowni Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej im. Jerzego Kłoczowskiego, która jest częścią Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN w Lublinie.
W rozmowie z TOK FM prof. Puławski przekonuje, że narracja obecnej władzy na temat relacji polsko-żydowskich w czasie wojny to “wyssane z palca bajki”. – Mówienie, że tysiące Polaków ratowały Żydów to oczywista nieprawda. Od kilku lat zamiast historii mamy uprawianą przez rządzących politykę historyczną. Ale my, niezależni historycy, musimy robić swoje. Pieśni chwalebne na temat tysięcy Polaków ratujących Żydów to są zwykłe bajki. Jak się czyta źródła, to widać w nich głównie osamotnienie Żydów – mówi profesor.
Spór o słowa z wywiadu prof. Engelking
Adam Puławski podkreśla, że wszystko, co powiedziała prof. Barbara Engelking w ostatnim wywiadzie telewizyjnym, a co spowodowało oburzenie władzy, jest prawdą. Naukowczyni wskazała m.in., że “Żydzi nieprawdopodobnie rozczarowali się co do Polaków w czasie wojny”. – To jest w stu procentach prawda. Większość relacji, jakie się zachowały, zawiera żal do Polaków. Co więcej, większość Żydów, którzy musieli się ukrywać, spotkała na swojej drodze szmalcowników. Chodzi o Polaków, którzy ich szantażowali i na nich donosili – mówi gość TOK FM.
Jak dodaje, w większości źródeł historycznych można wyczytać, że Żydzi mieli ogromny żal do Polaków, że ci im nie pomagają. – Stąd ich słowa i relacje o tym, że zostali osamotnieni. Bo tak rzeczywiście było. To był zresztą długi proces. Nastroje antysemickie zaczęły się w Polsce w XX-leciu międzywojennym. Jak badam prasę regionalną, to ten antysemityzm widać na każdym kroku. Wojna spowodowała zerwanie relacji wspólnotowych, w tym wspólnoty obywatelskiej, między Polakami a Żydami. Spowodowała też, że Żydzi zostali potraktowani przez Polskie Państwo Podziemne, ale też przez polskie społeczeństwo, jako obywatele drugiej kategorii, czyli tacy, o których nie musimy się troszczyć w obliczu niemieckiego zagrożenia – tłumaczy nam dalej historyk.
Profesor nie ma wątpliwości, że Żydom pomagały jedynie jednostki, a nie “tysiące Polaków”. – Z ogólnej liczby około trzech i pół miliona Żydów, którzy mieszkali w Polsce przed wojną, w Generalnym Gubernatorstwie uratowało się około 30 tysięcy. Przecież to jest promil. Oczywiście, części z nich zapewne pomogli Polacy, ale też mniejszość ukraińska, która była w tym czasie u nas dość liczna – mówi Puławski. Jak dodaje, zna ze źródeł przypadki na Chełmszczyźnie czy na Lubelszczyźnie, że Ukraińcy wyznania baptystycznego pomagali Żydom – wynikało to m.in. z ich zasad, że trzeba pomagać bliźniemu.
Gdy pytamy, co spotyka w przeglądanych dokumentach, odpowiada, że najczęściej jest tam mowa wprost o rozczarowaniu postawą wielu Polaków. – Są m.in. raporty o tym, że polska ludność jest bardzo często nastawiona negatywnie wobec Żydów. Są dokumenty Armii Krajowej z 1943 roku, w których pada sformułowanie: “Doświadczyliśmy na własnej skórze, kim są dla nas Niemcy, Żydzi i Ukraińcy”. A przecież Żydzi się w tym czasie ukrywają, wiedzą, co im grozi. To jak mamy oceniać takie słowa? To jest jednoznaczne – dodaje prof. Puławski.
Jak tłumaczy, część Polaków za pomoc Żydom brała pieniądze. W opinii wielu historyków nie powinno się tego uznawać za pomaganie, bo na tym zarabiano. – A Barbara Engelking wychodzi z założenia, że płatna pomoc też była pomocą. Ona uważa, że nawet pomoc miała swoją cenę – przecież Żydom też trzeba było dać jakieś jedzenie, musieli jakość przeżyć. A Polacy nie zawsze mieli środki, by ich utrzymać. I Barbara Engelking uważa, że pomoc czasami musiała kosztować i nie potępia tych, którzy brali pieniądze – wyjaśnia nasz rozmówca.
“Opłakane dla społeczeństwa skutki”
Profesor nie pozostawia złudzeń, że próby pisania historii na nowo mogą mieć opłakane dla społeczeństwa skutki. Bo zamiast prawdy historycznej, do głów części z nas – w tym dzieci – będą wtłaczane bajki. – Oczywiście, wierzę w to, że książki, które często wydajemy niezależnie, przetrwają. Dlatego mam głębokie przeświadczenie, że prawda zwycięży. Ale jednocześnie wiem, że władza zrobi wszystko, by tę prawdę ukryć. I to jest przykre – dodaje.
– Pyta pani, czy nastąpi odrodzenie postaw antysemickich w Polsce, takich jak choćby w marcu 1968? W mojej ocenie to już się dzieje. Porównując marzec ’68 z tym, co dzieje się dziś, widzę, że władza stosuje te same metody. Przypominają mi się też metody stosowane przez Narodową Demokracją i Sanację-Obóz Zjednoczenia Narodowego w “walce”, kto bardziej dba o interesy narodu polskiego – mówi prof. Puławski.
Naukowcy bronią prof. Engelking
Nasz rozmówca przypomina, że cały poważny świat naukowy, w tym zagranica, stanął za prof. Barbarą Engelking. Jeden z pierwszych listów w jej obronie przygotowała Pracownia Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej im. Jerzego Kłoczowskiego przy Teatrze NN w Lublinie.
“To nie urzędnicy państwowi mają decydować o kształcie historiografii, nie oni analizują źródła i nie oni decydują o treści narracji historycznej. Historia nie zawsze dopasowuje się komfortowo do oczekiwań urzędników odpowiedzialnych za tzw. politykę historyczną. Nasza duma z wielu aspektów narodowych dziejów ma sens jedynie wtedy, gdy krytycznie przedstawiamy inne, mniej chwalebne fragmenty ojczystej historii” – napisano w oświadczeniu, którego cała treść jest TUTAJ.
Przypomnijmy, na wypowiedź prof. Engelking w TVN24 zareagował m.in. minister Przemysław Czarnek. – Ja oczywiście nie zamierzam wpływać w żaden sposób na politykę kadrową Instytutu Socjologii PAN [prof. Engelking jest kierowniczką Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN – red.]. Nie jest to moja rola. Natomiast na pewno będę rewidował swoje decyzje finansowe, bo ja nie będę finansował na większą skalę instytutu, który utrzymuje tego rodzaju ludzi, którzy po prostu obrażają Polaków – mówił w telewizji rządowej.
We wtorek (9 maja) Czarnek gościł w Polskim Radiu 24 i deklarację o “rewidowaniu decyzji finansowych” powtórzył. – To, co powiedziała pani Engelking, było celowe, zamierzone, przygotowane na potrzeby tego programu. Nie miało żadnych podstaw naukowych. W związku z tym ja stwierdziłem, że będę rewidował swoje decyzje finansowe w stosunku do instytucji, w której zatrudniona jest pani Engelking, bo pieniądze państwowe nie są od tego, żeby profesorowie utrzymywani za pieniądze podatników szkalowali Polskę i dobre imię Polaków – mówił. – Proszę sobie to robić, ale za swoje pieniądze. Ja będę rewidował swoje decyzje finansowe dotyczące tego rodzaju instytucji, które takich ludzi zatrudniają – dodał Czarnek.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com