Matka żegna podczas pogrzebu Antonio Maciasa, zabitego w ataku Hamasu 7 października 2023 r. na festiwal muzyczny na południu Izraela. Tel-Awiw, 15 października 2023 r. (Fot. Francisco Seco / AP Photo)
Izraelscy Arabowie rozumieją: To Hamas jest dziś złoczyńcą
Marta Urzędowska
Tuż po ataku Hamasu arabscy obywatele Izraela dosłownie się ukryli. Bali się, jaka będzie reakcja Żydów, choć sami tym razem nie mieli wątpliwości, kto jest złoczyńcą – opowiada w rozmowie z “Wyborczą” Arik Rudnitzky, ekspert od relacji arabsko-żydowskich w Izraelu.
Marta Urzędowska: Jaka była pierwsza reakcja dwóch milionów arabskich obywateli Izraela na atak Hamasu z 7 października?
Arik Rudnitzky*: Pierwszą reakcją był kompletny szok. Ludzie nawet nie rozmawiali o tym, co się stało – oczywiście poza domem. Chociaż byli arabscy ochotnicy, którzy angażowali się, by pomóc żydowskiej społeczności, to ogólnie wyglądało to trochę tak, jakby Arabowie zaczęli się ukrywać – pozamykali swoje sklepy, przestali pojawiać się w pracy, po prostu siedzieli w domu. Tak jakby czuli, że potrzebna jest chwilowa segregacja.
Izraelskich Arabów dosłownie poraziła skala tych wydarzeń. Patrzyli na to, co się stało, z takim samym niedowierzaniem jak Żydzi. Nikt się tego nie spodziewał.
Poza tym byli załamani, bo wiedzieli, że po raz kolejny wypaczony został obraz islamu w oczach izraelskich Żydów i całego świata. No i od początku pojawił się strach – chociaż domyślali się, jaka będzie odpowiedź Izraela w Gazie, nie mogli być pewni, jaka będzie reakcja żydowskich obywateli tutaj, w Izraelu.
Jaka była ta reakcja?
– Wzrósł poziom nieufności wobec Arabów, podejrzliwości, lęku. Szczególnie w ciągu pierwszych tygodni było nerwowo, do tego oliwy do ognia dolewał Itamar Ben Gwir, minister, który odpowiada za bezpieczeństwo narodowe. Niemal natychmiast ostrzegł on, że na pewno dojdzie do przemocy między Arabami i Żydami, jak przy ostatniej wojnie Izraela z Hamasem w maju 2021 r.
Pomylił się, bo to była zupełnie inna historia. Wtedy od dłuższego już czasu trwały napięcia we Wschodniej Jerozolimie. Można było dyskutować, kto i czemu był winny.
Tym razem to był po prostu szok i nie było miejsca na dyskusje – Arabowie, tak jak Żydzi, od razu zrozumieli, co się stało, kto stoi za tym bezprecedensowym atakiem. Tym razem bardzo łatwo było ustalić, kto jest złoczyńcą – Hamas. Nikt nie miał wątpliwości, nieważne: Arab czy Żyd.
Po dwóch miesiącach sytuacja się uspokoiła?
– Życie powoli wraca do jakiejś namiastki normalności. Za dwa tygodnie ponownie otwieramy uczelnie, co oznacza, że młodzi Żydzi i Arabowie, studenci, znowu się zetkną. Mogą się pojawiać napięcia, ale wszyscy liczymy, że niedługo sytuacja zupełnie się uspokoi.
Warto podkreślić, że od początku – od ataku Hamasu do dziś – mimo toczącej się wojny arabscy obywatele Izraela wzorowo przestrzegają prawa, zachowują spokój. Było bardzo niewiele incydentów nie tylko przemocy, ale nawet publicznego deklarowania poparcia dla Hamasu. Policja w zaledwie stu przypadkach interweniowała w sprawie takich deklaracji, ale nawet nie wiem, czy ktoś stanął przed sądem.
Regularna działalność komercyjna ponownie ruszyła. Działają sklepy, ludzie normalnie pracują, a przecież 20 proc. Izraelczyków to Arabowie – pracują razem z Żydami w usługach, służbie zdrowia, w Izraelu nie da się utrzymywać segregacji. I całe szczęście.
Jak na relacje Arabów z Żydami wpływa wojna w Gazie?
– Napięcia na pewno są, ale nie stają się kwestią publiczną. Oczywiście, że sceny płynące z Gazy są bardzo trudne dla wielu izraelskich Arabów, którzy mają tam swoich bliskich, przyjaciół. Ale znowu – jest ogromna różnica między tym, co mieliśmy w maju 2021 r., a tym, co jest dzisiaj. Nawet patrząc na dramat cywilów w Gazie, na te ogromne zniszczenia, arabscy obywatele Izraela rozumieją, kto odpowiada za rozpętanie tej wojny, i nie tracą świadomości, że winny całego tego nieszczęścia pozostaje Hamas.
Sądzę, że Arabowie w Izraelu potrafią postawić grubą kreskę między swoją sympatią dla sprawy palestyńskiej a swoim codziennym życiem w Izraelu.
Arabowie i Żydzi żyją razem w Izraelu od dekad…
– Różnice są duże – język, rozumienie historii – ale istnieje wzajemny szacunek. Można powiedzieć, że jesteśmy jak dobrzy partnerzy w biznesie. W ostatnich latach udało się sporo osiągnąć – pamiętajmy, że arabska partia Mansura Abbasa weszła do rządu Naftalego Beneta i Yaira Lapida. Także w czasie pandemii w służbie zdrowia nie było żadnych różnic – w końcu aż 40 proc. personelu w służbie zdrowia stanowią Arabowie.
Powiedziałbym, że na co dzień na poziomie jednostek niemal nie ma napięć. Oczywiście pojawiają się, kiedy mamy kolejne rundy konfliktu, przy czym warto podkreślić, że od kilkunastu lat za każdym razem jest to wojna Izraela z Hamasem.
Izraelczycy, którzy pomagają mieszkańcom Gazy dotrzeć do izraelskich szpitali, są krytykowani. Mniej w was dziś współczucia?
– To smutne, ale zdecydowanie tak. To społeczeństwo, które przeszło wielką traumę. Ten atak był wydarzeniem historycznym, jednym z najważniejszych w naszej historii – na pewno najmroczniejszym od czasów Holocaustu.
Dziś nadal tę traumę czujemy, wśród izraelskich Żydów niewiele jest osób, które są gotowe współczuć czy choćby zrozumieć drugą stronę – Palestyńczyków. Nie można nikogo winić za to, co czuje, ale w naszych codziennych zachowaniach musimy okazać odpowiedzialność, nie zwiększać napięć, przecież musimy jakoś tu razem żyć.
Można dzisiaj rozmawiać o pokoju?
– To nie jest dobry moment. Nie czas, by rozmawiać o przyszłych porozumieniach Izraela z Palestyńczykami. Ludzie nie są gotowi słuchać takich propozycji, zajmuje ich dzisiaj wojna w Gazie, los naszych żołnierzy na linii frontu i porwanych przez Hamas zakładników czy wreszcie przyszłość kibuców w pobliżu Strefy Gazy.
Uważam, że po ataku, po wojnie będzie bardzo trudno wrócić do rozmów o pokoju. Nie wiem, czy kiedyś uda się wrócić do złotej ery lat 90., realnych rozmów o utworzeniu dwóch państw. Dzisiaj nawet nie wiadomo, o czym rozmawiać: no bo owszem, jest jedno państwo – Izrael, ale kto miałby stanąć na czele tego drugiego państwa? Autonomia Palestyńska, która rządzi, i to nieudolnie, Zachodnim Brzegiem? Kto ma rządzić w Gazie, skoro dzisiaj nikt nie wie, co będzie po wojnie? Na razie izraelska opinia publiczna interesuje się tylko unicestwieniem Hamasu, nie chce słuchać o żadnych inicjatywach pokojowych.
Rząd Beniamina Netanjahu pogarsza napięcia?
– Kiedy policja zgodziła się w ubiegłym tygodniu na marsz skrajnej prawicy przez muzułmańskie dzielnice Jerozolimy, to była – delikatnie mówiąc – niekoniecznie mądra decyzja. Mamy krótką pamięć – kiedy w 2021 r. we Wschodniej Jerozolimie były napięcia, Ben Gwir zorganizował taki sam marsz. Nie wiem, czy to stało się iskrą, która podpaliła wtedy beczkę prochu, ale na pewno był to jeden z czynników.
Władze zdecydowały się też rozdać broń – tysiące sztuk – osadnikom i mieszkańcom miast, gdzie mieszkają Żydzi i Arabowie. To już się stało, nic nie można na to poradzić. Teraz jedyne, co można zrobić, to jakoś to uporządkować, uregulować, przecież mamy dziś masę broni w rękach zwykłych obywateli.
Arabowie w Izraelu są dyskryminowani?
– Nie powiedziałbym, że to dyskryminacja, ale na pewno nasza demokracja ma wiele wad. Nie bez powodu w ostatnim roku mieliśmy tyle protestów, ludzie żądają zmian, wiedzą, że demokracja jest zagrożona. Nasze prawo o narodowości z 2018 r. na pewno nie stawia na pierwszym miejscu równości między Żydami i Arabami.
W ostatnich latach sytuacja się nie poprawia. Kiedy patrzymy na wynik wyborów i wpływy partii prawicowych, rozumiem, dlaczego istnieją obawy, że w Izraelu narasta dyskryminacja. Powiedziałbym, że w codziennym życiu praktycznie nie zdarzają się incydenty dyskryminacji, problemem jest prawo, rząd, nie zwykli ludzie, którzy dobrze się dogadują.
Czy jest szansa, że po ataku i wojnie obie strony zrozumieją, że coś musi się zmienić?
– Ostatecznie tak. Bo nie ma innej opcji, Palestyńczycy tu są i pozostaną tu na zawsze. Muszą powstać dwa państwa, jeśli Izrael ma pozostać żydowski i demokratyczny.
*Arik Rudnitzky – ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Uniwersytetu w Tel Awiwie, szef Programu Konrada Adenauera ds. Współpracy Żydowsko-Arabskiej. Od dwudziestu lat bada kwestie dotyczące arabskiej społeczności w Izraelu, a także polityki izraelskiego rządu wobec arabskiej mniejszości.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com