Zdumiewająca naiwność Izraelofobów. Zachodnie oburzenie wywołane wyłapywaniem przez IDF podejrzanych członków Hamasu jest absurdalnym kwiecistym moralizowaniem.
Brendan O’Neill
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Wyjaśnijmy sobie to wprost: przetrzymywanie mężczyzn w wieku poborowym na podbitym właśnie terytorium jest całkowicie normalną praktyką podczas wojny. Kurdowie złapali dziesiątki tysięcy podejrzanych o przynależność do ISIS w północno-wschodniej Syrii. Oraz członków ich rodzin. Wojska amerykańskie aresztowały podejrzanych o przynależność do Al-Kaidy w Afganistanie. Wątpię, czy znajdziesz w historii choć jedną wojnę, w której zwycięska armia nie wypędziłaby mężczyzn w wieku poborowym na rynek miejski, aby dowiedzieć się, którzy są wojownikami, a którzy nie. To nie zbrodnia, to wojna.
Reakcja rozpieszczonych, nienawidzących Izraela ludzi Zachodu na zgromadzenie mężczyzn przez IDF w Gazie jest surrealistyczna. Przysięgam, że w ich szeregach było więcej oburzenia z powodu widoku podejrzanych z Hamasu w kalesonach niż z powodu izraelskich kobiet, których zmaltretowane ciała przewieziono przez ulice Gazy 7 października, aby tłum mógł je kopać i pluć na nie. Martwe ciało kobiety na tylnym siedzeniu ciężarówki to „opór”; próba znalezienia ludzi, którzy przyłożyli rękę do tego rasistowskiego i mizoginicznego okrucieństwa, jest „zbrodnią” – to pokręcone dwójmyślenie, które obecnie panuje na rozgorączkowanej antyizraelskiej lewicy.
W zeszłym tygodniu opublikowano różne zdjęcia nagich mężczyzn z zawiązanymi oczami. Wszystkie wywołały napady irytacji wśród obłudnych bufonów w Internecie. Kenneth Roth, były dyrektor Human Rights Watch, był wściekły z powodu izraelskich „naruszeń godności osobistej”, które są zabronione przez Konwencje Genewskie, jak wyniośle przypomniał temu małemu, aroganckiemu państwu. Izrael potępia Hamas za branie zakładników, a mimo to także angażuje się w „poniżające traktowanie”, pisze Roth. Przeraża mnie to, że człowiek, który przez prawie 30 lat stał na czele Human Rights Watch, nie potrafi dostrzec różnicy pomiędzy porwaniem ośmioletniej dziewczynki przez mężczyzn owładniętych apokaliptyczną nienawiścią rasową do grupy etnicznej tej dziewczynki, a armią przeszukującą potencjalnych terrorystów, by odebrać im broń.
Największą pianę na ustach wywołało rozebranie mężczyzn do bielizny. To „celowe upokorzenie” – twierdzi Roth. Te obrazy „podsumowują oszustwo zachodniej supremacji moralnej” – pisze Owen Jones z „Guardiana”. Jones ma historię wypowiedzi w kwestii bielizny. Pamiętacie, jak napisał, że zdjęcie bielizny z jednej z młodych Żydówek zamordowanych przez Hamas 7 października nie jest wystarczającym dowodem, że została zgwałcona? Jednak obecnie zdjęcia mężczyzn w wieku poborowym, którym pozwolono przynajmniej zachować bieliznę, są żelaznym dowodem moralnej dwulicowości świata zachodniego. Jeśli obrazy żywych mężczyzn w bieliźnie przerażają was bardziej niż zdjęcia martwych kobiet bez bielizny, to naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć.
Roth, Jones i inni podsumowują infantylne oderwanie od rzeczywistości najbardziej krzykliwych krytyków Izraela. Dla większości z nas jest całkowicie jasne, dlaczego podejrzani zostali rozebrani – ponieważ Hamas jest znany z ataków samobójczych, a IDF musi mieć pewność, że żaden z podejrzanych nie ma ukrytych pod ubraniem bomb. To nie jest wielka filozofia. W ciągu ostatnich 20 lat w samobójczych zamachach bombowych zginęły setki Izraelczyków. W autobusach, na targowiskach, w kawiarniach. Bardzo dużą liczbę tych ataków przeprowadzili terroryści Hamasu, z których większość stanowili mężczyźni po dwudziestce. Mówię bezpiecznym, zadowolonym z siebie Izraelofobom z Zachodu, że gdybyś mieszkał obok faszystowskiej armii, która rozerwała na kawałki wielu twoich współobywateli, mógłbyś także zapytać: „Czy zechciałbyś zdjąć koszulę?” przed przesłuchaniem człowieka, który może należeć do tej armii.
I oczywiście jest też relatywizowanie Holokaustu. Żadna dyskusja na temat Izraela nie jest dziś kompletna bez obecności jakiegoś fanatyka, analfabety w dziedzinie historii, który na koncie X głosi, że: „Oni są zupełnie jak naziści!” Ludzie udostępniali zdjęcie rozebranych mężczyzn w Gazie obok zdjęć rozebranych Żydów łapanych przez nazistów. „Dostrzeż różnicę” – głosił plakat przedstawiający te dwa zdjęcia podczas ostatniego marszu nienawiści, który odbył się wczoraj w Londynie. Różnica jest jasna dla każdego, kogo busola moralny nie została kompletnie zniszczona przez szaleńczy wstręt do państwa żydowskiego. Naziści łapali Żydów w celu eksterminacji każdego z nich; IDF gromadzi mężczyzn w wieku poborowym, aby znaleźć terrorystów Hamasu, którzy zaatakowali Izrael 7 października. Rozumiesz to? Porównywanie tych rzeczy umniejsza Holokaust i zniesławia naród żydowski – to jest podwójny wylew nienawiści do Żydów.
Czy te obrazy rozebranych mężczyzn w Gazie są nieprzyjemne? Oczywiście że są. Wojna jest nieprzyjemna. Wojna to piekło. Dlatego niektórzy z nas nienawidzą Hamasu i pragną jego zniszczenia: ponieważ to Hamas rozpoczął tę straszną wojnę i teraz nie chce jej zakończyć poprzez zwrot zakładników i poddanie się Izraelowi. I zgoda, niektórzy mężczyźni w wieku poborowym nie są członkami Hamasu, co okaże się dopiero po sprawdzeniu. Należy ich zwolnić. (Nie bądźmy jednak naiwni: ustalenie, kto jest, a kto nie terrorystą Hamasu, nie będzie proste.) Jednak pogląd, że Izrael postępuje niezwykle okrutnie, łapiąc ludzi, pogląd, że jest to wyjątkowo niegodziwy akt celowego upokorzenia, jest astronomicznym nonsensem. Wszystkie armie tak robią. Trudno nie dostrzec przebłysku bigoterii, a czasami wręcz rasizmu, w tym nieustannym osądzaniu IDF według standardów moralnych odmiennych od standardów stosowanych wobec wszystkich innych sił zbrojnych na Ziemi.
Widzimy teraz, że jednym z kluczowych czynników wywołujących histerię antyizraelską jest dramatyczna naiwność. To luksusowy moralizm uprzywilejowanych zachodnich millenialsów, którzy nigdy nie musieli o nic walczyć. To rozpieszczona arogancja zachodnich radykałów, którzy nienawidzą wojny, żyjąc równocześnie w błogiej nieświadomości faktu, że wszelka wolność i wygoda, którymi się cieszą, są darem od tych, którzy byli przygotowani do walki na wojnach. Dar wcześniejszych pokoleń, które chwyciły za broń przeciwko faszyzmowi, despotyzmowi, niewolnictwu, tyranii i dzięki temu uczyniły życie nas wszystkich lepszym i swobodniejszym. Izraelożercy z klas wyższych żyją w wolności i pokoju dzięki ludziom, którzy zrobili to, co Izrael robi obecnie. Wasz dysonans poznawczy przekracza wszystko. Gdyby wasi przodkowie w podobny sposób nie łapali podejrzanych o faszyzm, nie cieszylibyście się swobodą zniesławiania Izraela całymi dniami.
Rozpieszczenie nowego pokolenia odebrało mu zdolność zrozumienia, że czasami społeczeństwo musi walczyć o przetrwanie. W przeciwieństwie do Izraela, ci ludzie nigdy nie stanęli w obliczu egzystencjalnego zagrożenia. Ich największą udręką jest przypisanie im błędnej płci lub konieczność oglądania Nigela Farage’a w I’m a Celebrity…. Udają, że są antyfaszystami, ale nie mają pojęcia, jak to jest zostać zaatakowanym przez faszystów, tak jak Izrael został zaatakowany 7 października. Nie mają pojęcia, jak to jest walczyć z rasistowską armią, która chce wymazać cały twój świat. Nie mają pojęcia, jak to jest stawić czoła wrogowi, który kryje się wśród zwykłych obywateli. Czują się jednak uprawnieni do potępienia kraju, który obecnie stoi przed tym niezwykłym dylematem.
To nie moralność napędza izraelofobię – to amoralny defetyzm. To nie jest antykolonializm – to, jak na ironię, neokolonialna odraza do małego państwa, które ośmiela się zrobić to, co nasze większe państwa zrobiły kilkadziesiąt lat temu. „Wojna to brzydka rzecz, ale nie najbrzydsza – powiedział John Stuart Mill. – Zniszczony i zdegradowany stan uczuć moralnych i patriotycznych, który uważa, że nic nie jest warte wojny, jest znacznie gorszy”. Zdecydowanie. Dlatego właśnie zadowolony z siebie, pokazowy lęk związany z łapaniem podejrzanych mężczyzn w Gazie przeraża mnie bardziej niż samo ich wyłapywanie.
Brendan O’Neill znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym, jak ideologia może odczłowieczać.)
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com