Izrael – Metula, po ciężkim ostrzale ze strony terrorystów Hezbollahu.
Groźnie na granicy libańsko-izraelskiej: Izraelczycy zrzucają bomby, Hezbollah odpala rakiety
Marta Urzędowska
Coraz groźniej robi się na północnej granicy Izraela. Izraelska armia i libański Hezbollah ostrzeliwują swoje cele, po obu stronach są zabici.
Libańskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że Izraelczycy trafili m. in. w położony blisko granicy ośrodek medyczny, zabijając pracujących na miejscu ochotników. „To nie do przyjęcia” – komentuje w oświadczeniu resort. Izraelska armia potwierdza, że uderzyła w jeden z budynków w przygranicznej miejscowości Habarije, jednak na miejscu mieli zginąć tylko islamscy radykałowie zamieszani w ataki na Izrael. W wymianie ognia zginął też Izraelczyk – 25-latek z izraelskiego miasta Kirjat Szemona.
Konflikt z Hezbollahem grozi wciągnięciem Libanu w wojnę
Same ataki na granicy Izraela z Libanem to żaden wyjątek. Od miesięcy Hezbollah, który podobnie jak Hamas jest sponsorowany i zbrojony przez Iran, atakuje cele w północnym Izraelu. Twierdzi, że w ten sposób solidaryzuje się z kolegami z Hamasu, którzy od pół roku wojują z izraelską armia w Strefie Gazy po tym, jak 7 października zaatakowali Izrael, zabijając 1,2 tys. osób, a 250 porywając do enklawy. W izraelskich działaniach odwetowych zginęło ponad 32 tys. Palestyńczyków.
Choć od miesięcy regularnie dochodzi do wymiany ognia na granicy Izraela z Libanem, obecny ostrzał jest wyjątkowo intensywny. Izraelska armia oświadczyła w środę, że jej celem w południowym Libanie jest „ważny terrorysta”. Hezbollah, który od października odpala rakiety na Izrael, starał się dotąd unikać otwartej wojny z Izraelem, ale nękać Izraelczyków na tyle, żeby nie mogli się skupić wyłącznie na walce z Hamasem.
Sytuacja na północnej granicy staje się dla Izraela nie mniejszym problemem niż wojna w Gazie. Z okolicznych miejscowości ewakuowano mieszkańców i nie ma na razie szans, by mogli wrócić do swoich domów.
Poza tym, gdyby któraś ze stron – celowo lub niechcący – przekroczyła czerwoną linię, zabijając większą liczbę cywilów, mogłoby dojść do znacznie groźniejszej wojny w regionie. Nie tylko dlatego, że Hezbollah to dziesięciokrotnie potężniejszy przeciwnik niż Hamas, ale też dlatego, że starcia oznaczałyby wciągnięcie w wojnę Libanu. Hezbollah jest tam najpotężniejszym ugrupowaniem politycznym, z armią silniejszą od państwowej i ruchem społecznym cieszącym się wielkim poparciem miejscowych szyitów.
Antyizraelskie protesty na ulicach stolicy Jordanii
Napięcia związane z wojną w Strefie Gazy narastają też w sąsiadującej z Izraelem Jordanii. Od kilku dni w Ammanie dochodzi do protestów propalestyńskich demonstrantów, którzy domagają się, by ich rząd zerwał stosunki z Izraelem.
Jak opisuje Reuters, protestujący gromadzą się pod ambasadą Izraela, skandując „Zdrada!” i wymachując palestyńskimi flagami. Dochodzi do aresztowań i drobnych starć służb bezpieczeństwa z demonstrantami.
Jordańskie władze wojna Izraela z Hamasem stawia w wyjątkowo trudnej sytuacji. Choć w kraju mieszka 2,3 mln palestyńskich uchodźców, a jordańska królowa z pochodzenia jest Palestynką, Amman utrzymuje dobre relacje z Izraelem, Jordańczycy formalnie sprawują też kontrolę nad ważnymi dla muzułmanów miejscami religijnymi w Jerozolimie. Jednocześnie jordańskie władze z miesiąca na miesiąc coraz ostrzej krytykują Izrael za sposób prowadzenia wojny, choć nadal próbują nie pogarszać wzajemnych relacji.
Protestują nie tylko mieszkańcy Jordanii. We wtorek wieczorem do gwałtownych demonstracji doszło też w Tel Awiwie, gdzie bliscy Izraelczyków porwanych przez Hamas domagali się skuteczniejszych działań na rzecz ich uwolnienia. Ok. trzystu osób demonstrowało przed siedzibą izraelskiego dowództwa, doszło do starć z policją i aresztowań. Wśród zatrzymanych byli krewni zakładników.
odziny porwanych są zdesperowane, bo rozmowy Izraela z Hamasem na temat zawieszenia broni i zwolnienia zakładników utknęły w martwym punkcie. Izrael obwinia terrorystów o stawianie absurdalnych żądań. Hamas domaga się całkowitego zakończenia wojny zamiast czasowego rozejmu i pełnego wycofania izraelskiej armii z Gazy.
Netanjahu powtarza: Zaatakujemy w Rafah
W środę Izraelczycy nasilili bombardowanie Rafah, miasta na południu Strefy Gazy, gdzie przebywa 1,5 mln cywilów, w większości koczujących w namiotach uchodźców z innych części Strefy. Jak alarmują palestyńscy aktywiści w ciągu ostatnich trzech dni Izraelczycy zabili w Rafah kilkadziesiąt osób. Choć sojusznicy przekonują Izraelczyków, że zapowiadana przez nich inwazja lądowa w takich warunkach skończy się tragicznie, izraelski premier nie odpuszcza.
– Nie mamy wyboru, od tego zależy samo istnienie naszego państwa – przekonywał w środę Benjamin Netanjahu, przemawiając do delegacji amerykańskich kongresmenów odwiedzających Izrael. Jednocześnie zapewnił, że „zwycięstwo” w Gazie i „dopadnięcie dowódców Hamasu” to kwestia „kilku tygodni”. – Zabiliśmy już wielu ważnych przywódców, w tym numer cztery i numer trzy w Hamasie. Dorwiemy też numer dwa i jeden i to będzie prawdziwa wygrana, która dziś jest w naszym zasięgu – przekazał kongresmenom Netanjahu.
Pytany przez kongresmenów, czy Izrael ma plan, jeśli chodzi o ewakuowanie cywilów z Rafah, premier odpowiedział, że Palestyńczycy mogą „po prostu się wynieść, razem ze swoimi namiotami”. – Przecież mają całą Strefę Gazy. Wcześniej uciekli na południe, teraz mogą uciec na północ – tłumaczył.
Eksperci od pomagania są mniej optymistyczni. Przekonują, że w Rafah koczują głównie rodziny z małymi dziećmi, osobami starszymi i niepełnosprawnymi, wyczerpane koszmarnymi warunkami i ucieczka jest dla nich bardzo trudna. Poza tym Gaza na północ od Rafah jest kompletnie zrujnowana i większość Palestyńczyków nie ma dokąd wracać. To także tereny, gdzie nadal trwają intensywne walki – jak w położonym na północ od Rafah Chan Junis, gdzie w ostatnich dniach Izraelczycy ponownie nasilili bombardowanie.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com