Archive | 2024/05/11

Instytucjonalne ułatwianie ludobójstwa

Wspieranie Hamasu nie jest pierwszym przypadkiem, kiedy ONZ i „społeczność międzynarodowa” wybrały stronę zabójców zamiast ich ofiar

Francuscy spadochroniarze stojący na straży lotniska w Rwandzie. Sierpień 1994, Źródło: Wikipedia.


Instytucjonalne ułatwianie ludobójstwa

Ben Poser


Siódmego kwietnia 2024 r. minęło sześć miesięcy od największego ludobójczego masowego mordu na Żydach w tym stuleciu; była to także 30. rocznica rozpoczęcia ludobójstwa w Rwandzie. Spośród różnych podobieństw, jakie każdy racjonalny człowiek może dostrzec pomiędzy tymi dwiema zbrodniami, jedno wyróżnia się swoją ohydą: tak jak było to pokolenie temu, Organizacja Narodów Zjednoczonych jest prawdopodobnie największym na Ziemi czynnikiem ułatwiającym ludobójstwo.

ONZ powstała w 1945 roku, aby zapobiec dwóm rzeczom: „gorącej” wojnie na paraliżującą skalę II wojny światowej oraz eksterminacji jakiejkolwiek grupy ludzi z powodu ich tożsamości. Innowacje w technologii broni nuklearnej sprawiły, że pierwsza z nich była zbyt katastrofalna, aby ją ryzykować (a zatem bez praktycznego znaczenia), ale odpowiedzialność ONZ za powstrzymanie ludobójstwa, uchwalona w roku odrodzenia Izraela, nadal pozostaje aktualna. Jest niewybaczalne, że od tego czasu Konwencja o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa nigdy nie skłoniła Organizacji Narodów Zjednoczonych do powstrzymania jakiegokolwiek ludobójstwa, jakie miały miejsce od czasu Holokaustu.

W tych powojennych latach ONZ poświęciła większość swoich pieniędzy i autorytetu moralnego na atakowanie nie Kambodży, Chin, Sudanu lub Zimbabwe, ale Izraela – kraju stworzonego przez ludzi ocalałych z ludobójstwa w nadziei na zapobieżenia kolejnemu. Nie wolno zapominać, że kiedy w 1975 r. uchwałą Zgromadzenia Ogólnego nr 3379 uznano syjonizm za formę rasizmu, dwa ludobójstwa, które nie miały nic wspólnego z Żydami – Pol Pota w Kambodży i Idi Amina w Ugandzie – miały miejsce jednocześnie, a w ich wyniku zginęło około 3,3 miliona ludzi. Podobnie po 2000 r., wydając jedną zniesławiającą Izrael rezolucję za drugą, doszło do ludobójstwa w Kongo, Darfurze, a potem, z rąk ISIS, w Iraku i Syrii. Ale to ostatnie ludobójstwo miało miejsce podczas izraelskiej operacji Ochronny Brzeg w 2014 r., więc naturalnie komisja ONZ wydała później raport oskarżający Izrael o popełnienie „zbrodni wojennych”.

Jeszcze bardziej obciążające jest jednak to, jak działania ONZ dotyczące Rwandy odpowiadają obecnemu złemu traktowaniu Izraela walczącego o przetrwanie z armiami dżihadu.

Trzy miesiące przed rozpoczęciem ludobójstwa, 11 stycznia 1994 r., generał Roméo Dallaire, dowódca sił pokojowych ONZ w Kigali, przesłał do siedziby ONZ pilny telegram informujący, że rząd zdominowany przez Hutu planuje eksterminację wszystkich Tutsi w kraju jako część wojny z rebeliantami tego samego plemienia na północy. Kierujący się moralnym odruchem informator opowiedział siłom pokojowym o swojej pracy polegającej na szkoleniu młodych mężczyzn do zabijania Tutsi w tempie 3000 osób na godzinę oraz o kluczowych składach broni. Dallaire poprosił Nowy Jork o pozwolenie na nalot na magazyny broni, neutralizując zdolność rządu do uzbrojenia zabójców z Interahamwe. Dowództwo sił pokojowych odpowiedziało jednak żądaniem, by Dallaire nie zbliżał się do broni, by przekazał te niesłychanie istotne informacje wywiadowcze gangsterom Hutu planującymi te morderstwa i za wszelką cenę unikał użycia siły. Tak jak ONZ wie dzisiaj, że jej pracownicy i agencje współpracują bezpośrednio z Hamasem i indoktrynują dzieci, aby zabijały Żydów, tak teraz, jak wtedy, nie robią nic i nadal finansują terrorystów.

Człowiekiem, który zignorował informacje, które prawdopodobnie mogły uratować życie prawie miliona ludzi, był Kofi Annan, ówczesny podsekretarz generalny ONZ ds. operacji pokojowych. W 2004 roku Annan powiedział PBS, że nakazał Dallaire’owi udostępnienie swoich danych wywiadowczych architektom ludobójstwa, ponieważ „czasami bardzo dobrym środkiem odstraszającym” jest poinformowanie zbójeckich państw, że „wiemy, co planujecie” – jak gdyby taka taktyka kiedykolwiek zadziałała. Nic dziwnego, że podczas śledztwa rządu belgijskiego w sprawie morderstwa belgijskich żołnierzy sił pokojowych przez Hutu Annan uniemożliwił Dallaire’owi składanie zeznań i sam odmówił składania zeznań.

W wywiadzie dla PBS Annan wypowiedział inne wymowne słowa. Wskazując palcem na członków Rady Bezpieczeństwa, były sekretarz generalny zauważył, że chociaż państwa te miały nawet lepszy wywiad niż jego biuro, znał „nastroje w Radzie”: członkowie Rady, zdaniem Annana, nie zamierzali powiedzieć: „Wyślemy brygadę” lub „Trzeba wysłać posiłki do generała Dallaire’a”. Choć uwaga Annana jest wyraźnie w obronie własnej, przypomina o współudziale tak zwanej „wspólnoty międzynarodowej”, w tym Stanów Zjednoczonych, które w tamtym czasie nie chciały nawet wymówić słowa „ludobójstwo”. „Jeśli użyjemy słowa ‘ludobójstwo’ i będziemy postrzegani jako ci, którzy nic nie robią – powiedziała Susan Rice, ówczesna dyrektor ds. organizacji międzynarodowych i operacji pokojowych w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, – jaki będzie to miało wpływ na listopadowe wybory [do Kongresu]?”

Autorką, która później ostro skrytykowała Rice’a za tę uwagę, była nie kto inny jak Samantha Power, która dwie dekady później mimo to dołączyła do Rice w rządzie jako ambasadorka przy ONZ, kiedy administracja Obamy była pomocna w masowej rzezi w Syrii. Power, która pełni obecnie rolę administratorki USAID, dla wsparcia obscenicznej polityki administracji Bidena polegającej na żądaniu „skokowego zwiększenia” pomocy dla Gazy, fałszywie twierdzi, że Izrael powoduje tam „głód”.

Szef Annana podczas ludobójstwa, ówczesny sekretarz generalny Boutros Boutros-Ghali, był przede wszystkim odpowiedzialny za potajemną sprzedaż rządowi Rwandy większości zapasów broni. Ta broń o wartości 26 milionów dolarów, zatwierdzona przez Boutrosa-Ghali, gdy był on jeszcze ministrem spraw zagranicznych Egiptu w 1990 r., stanowiła dużą część dostaw, których przejęcie przez Dallaire’a zablokowała ONZ. Boutros-Ghali zlekceważył później oryginalny faks Dallaire’a, uznając go jedynie za jeden z wielu „alarmujących raportów z terenu”, a zatem niewarty poważnego rozważenia. Jednak gdy ludobójstwo szło już pełną parą, jedyne, na co Boutros-Ghali i Annan pozwolili Dallaire’owi, to próba wynegocjowania niemożliwego do zrealizowania zawieszenia broni między Rwandyjskim Frontem Patriotycznym pod przywództwem Tutsi, a tym samym rządem, który mordował ich krewnych. Choć w 2004 roku Annan przyznał w PBS, że „poniosłem porażkę w Rwandzie”, nigdy tak naprawdę nie wziął na siebie odpowiedzialności. Kiedy w 1995 r. udał się do Rwandy i niechętnie odwiedził miejsce barbarzyńskiej masakry w kościele w Nyarubuye, przez 18 minut zwiedzał nietknięte kopce rozkładających się zwłok niewinnych ludzi, powiedział żyjącym, by byli odważni, a następnie wyszedł.

Obecny sekretarz generalny ONZ, Antonio Guterres, 28 lat później zrobił coś prawdopodobnie gorszego. Zaledwie dwa tygodnie po 7 października zdawał się subtelnie uzasadniać masakrę Żydów dokonaną przez Hamas, mówiąc, że „nie wydarzyła się ona w próżni”.

Jednak być może najbardziej uderzającą korelacją pomiędzy podżeganiem ONZ do ludobójstwa w Rwandzie i w Izraelu 30 lat później jest jej naleganie na „humanitarne” wsparcie dla masowych morderców i ich cywilnych wspólników. Mniej pamiętanym skutkiem ubocznym wojny domowej w Rwandzie był exodus około miliona Hutu do Tanzanii i Zairu, którym hojnie pomagała ONZ i społeczność międzynarodowa. Wiadomo było wówczas, że wielu z tych uchodźców albo wspierało cele ludobójstwa, albo osobiście należało do szwadronów śmierci Interahamwe, ale i tak zapewniono im żywność, lekarstwa i schronienie. Tysiące morderców spośród nich zostało przywódcami społeczności w obozach dla uchodźców, a gdy ludobójstwo się skończyło, wróciło do swoich wiosek, aby żyć na oczach tych nielicznych, którzy przeżyli rzeź.

Dziś ONZ żąda, aby Izrael dostarczył żywność, lekarstwa i schronienie ludziom, którzy żarliwie wspierają Hamas i jego ludobójcze wyczyny. Pod silną presją Stanów Zjednoczonych – obejmującą groźby wstrzymania dostaw broni, sankcje i wsparcie dla ścigania izraelskich urzędników i żołnierzy IDF przez MTK – Izrael został zmuszony do robienia tego, mimo że wiedział, że Hamas ukradnie pomoc dla siebie, jak to zwykle robi. Administracja Bidena rozpoczęła nawet budowę tymczasowego portu o wartości 320 milionów dolarów, aby zaopatrywać enklawę grupy terrorystycznej, i żąda od Izraela ochrony konwojów z pomocą, która wspiera siły wroga.

Niemniej istnieje jedna różnica pomiędzy perfidią ONZ w Rwandzie a wrogością wobec Izraela. W Rwandzie ONZ – choć często odmawiała użycia tego słowa – rozumiała, że Hutu w rzeczywistości dopuszczali się ludobójstwa na Tutsi. Dziś jednak ta sama ONZ faktycznie oskarża ofiary aktu ludobójstwa o bycie mordercami, nazywając sprawców tego czynu prawdziwymi ofiarami.

Jest zatem tylko właściwe, że jeden z urzędników ONZ podobno opisał bezsensowne rozmowy o zawieszeniu broni pomiędzy RPF a zabójcami z Hutu jako „przypominające chęć skłonienia Hitlera, by osiągnął zawieszenie broni z Żydami”. Żadna obserwacja nie mogłaby lepiej ująć trzech dekad moralnej deprawacji przebranej za idealistyczną przyzwoitość.


Ben Poser dyrektor American Anti-Slavery Group oraz redaktor naczelny White Rose Magazine.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Liberal media is still in denial about post-Oct. 7 antisemitism

Liberal media is still in denial about post-Oct. 7 antisemitism


JONATHAN S. TOBIN


Rather than acknowledge the link between woke ideology and hate, “The New York Times” tries to blame the problem on their conservative political foes.

.
Pro-Palestinian, anti-Israel protesters gather in front of the Colorado Convention Center, the site of the opening plenary of the Jewish National Fund-USA annual conference in Denver, Nov. 30, 2023. Photo by Carin M. Smilk.

Seven months of an unprecedented surge in antisemitism that has turned American college campuses and even K-12 schools into hostile environments for Jews has changed a lot of minds about the issue. The willingness of much of the political left to downplay or even justify the atrocities of Oct. 7—and then to flip the narrative about the war that Hamas started to one in which the victims of terrorism are somehow the real villains of the story—has shocked even many political liberals into rethinking their assumptions about where the real danger lies.

But not The New York Times.

As two lengthy news features published in the paper this week confirmed, the flagship of liberal journalism in the United States hasn’t let events or the reality of a post-Oct. 7 world interfere with their ideological or political agendas.

In one story, the newspaper devoted the time of four reporters to take a deep dive into contemporary antisemitism. But the result of what is described as their extensive research is that they have come to the conclusion that the real culprits are not the people who seek the destruction of the one Jewish state on the planet, legitimize a genocidal terrorist movement as justified “resistance” or attempt to allow those responsible for the mass murder of 1,200 people to get away with it. Instead, the Times believes that the problem rests with (surprise!) Republicans who are rallying in support of a beleaguered State of Israel and who are opposed to the deluge of Jew-hatred on display in the American public square since the current war began.

In another, the paper reported a congressional hearing about the growing problem of antisemitism in K-12 schools throughout the country as primarily one about how those in charge of these institutions scored points against members of Congress who care about the issue.

These are just two prominent examples out of many that could be pointed to that show how the Times and other liberal media outlets manipulate coverage of this issue to promote their own partisan agendas. They are worth noting precisely because they illustrate how ideological agendas work to present a distorted picture of a crisis that serves primarily to deflect attention from the real cause.

In this case, that means denying or downplaying the fact that the principal engines of antisemitism in 2024 America are left-wing ideologies like critical race theory and intersectionality, which grant a permission slip to Jew-hatred. The pervasive influence of these toxic ideas in American education has helped to indoctrinate largely ignorant students to parrot what earlier generations might have easily understood to be Soviet-era Marxist propaganda about Zionism being racism and Israel being an “apartheid state” against which all “resistance”—even the orgy of rape, torture, kidnapping and wanton destruction that Palestinians carried on Oct. 7—can be justified.

These ideologies have mainstreamed a belief that the world is divided into two perpetually warring groups: white oppressors and people of color who are their victims. And it is only through belief in the orthodoxies of this new secular religion can one conclude that Israel—the democratic nation that was attacked—is a genocidal “white” oppressor (even though the majority of Israeli Jews are people of color since they trace their origins to the Middle East or North Africa) and that the real genocidal terrorists of Hamas and their Palestinian supporters are victims deserving of sympathy and support.

Woke permission for hate

Moreover, only by subscribing to these ideas can the denomination of normative Jewish beliefs and the harassment of Jewish students up to and including violence be treated as reasonable expressions of free speech. Everyone knows that if this sort of treatment were directed at other minorities such as African-Americans, Hispanics or Asians, rather than being defended, it would be treated as racism and punished accordingly.

But for the Times and its dogged reporters, the pro-Hamas disruptions of campus life are, like the Black Lives Matter riots of the summer of 2020 that the paper also justified, “mostly peaceful.” Open calls for the destruction of the Jewish state—the “from the river to the sea” mantra (something that could only be achieved by genocide) and “globalize the intifada” (supporting international terror against Jews)—are parsed as mere expressions of sympathy for Palestinians. For the Times, the entire discussion about the woke delegitimization of Israel and Jewish rights is a distraction from what they are really interested in: the claim that Republicans and conservatives are the real antisemites.

With masses of students, professors and professional agitators rallying in support of Hamas in the wake of the brutal killing of 1,200 men, women and children on Oct. 7 and venting their hatred against any Jews in reach, one need not dig deep to find evidence of open antisemitism in contemporary America. But the Times’ outrage is still directed at their traditional targets: the same Republican Party that has become virtual lockstep supporters of Israel and opponents of antisemitism.

Though the Gray Lady has a long history of discomfort with Zionism and downplaying antisemitism that stretches back to its non-coverage of the Holocaust, it has played a particularly important role in seeking to legitimize the movement to destroy Israel in recent years. This is seen not just on its editorial pages, where anti-Zionist and antisemitic opinion pieces, even those that call for Israel’s destruction, have become commonplace.

It has also been seen in their open advocacy in their news section for woke ideology and the intersectional framework associated with critical race theory. A straight line can be drawn from the paper’s publication of its fraudulent “1619 Project” in 2019, which put forward a narrative about America being an irredeemably racist nation, and its coverage of the current surge in antisemitism.

Partisanship also plays a huge role in shaping the coverage of antisemitism. The paper’s story titled “How Republicans Echo Antisemitic Tropes Despite Declaring Support for Israel” is a classic example of this kind of misdirection.

Of course, there is evidence of antisemitism on the right.

The embrace by right-wing talkers with large audiences, like Candace Owens, of antisemitic tropes and the decision of former Fox News host Tucker Carlson to platform Israel-haters on his show that can be seen on X is deeply troubling. But the Times story doesn’t even mention them. That’s not surprising because to do so would be to understand that in contemporary political discourse, most antisemitic rhetoric is couched in attacks on Israel and its supporters—something that undermines the left far more than the overwhelmingly pro-Israel right. Instead, they return to familiar refrains of Democrats in recent years.

Attacking Trump, defending Soros

They resurrect the false claim that former President Donald Trump characterized those who attended the August 2017 “Unite the Right” neo-Nazi rally in Charlottesville, Va., as “very fine people.” Yet they ignore the way that President Joe Biden treats those who oppose Palestinian claims of victimhood as morally equivalent to antisemites. And they minimize the constant drumbeat of antisemitic incitement from members of the left-wing congressional “Squad” such as Reps. Ilhan Omar (D-Minn.) and Rashida Tlaib (D-Mich.).

The article also claims that Trump’s complaints about Jews who don’t support him not caring about Israel are evidence of antisemitism. It may be both foolish and evidence of ignorance about the way most liberal Jews don’t prioritize support for the Jewish state when they vote. But it isn’t antisemitic.

Their main interest, however, is in recycling the Democratic talking point that any criticism of George Soros—the Hungarian-born billionaire who is the single largest donor to Democratic candidates and leftist causes through his Open Society Foundation—is antisemitic. They also assail anyone who speaks of “globalists” as engaging in antisemitic tropes that “mainstream anti-Jewish rhetoric.”

The claim about Soros is simply a partisan talking point. Soros is Jewish but has always eschewed any expression of Jewish identity or support for Jewish causes or Israel. If conservatives focus on his influence, it is because it is so pervasive since his foundation has given away more money than any other such group in the world. By itself, his campaign to elect soft-on-crime prosecutors in cities throughout the United States has done as much damage to this country as that of any contemporary individual. And though the Times seeks to downplay it, his foundation has also been a major source of funding for groups that are helping to organize the pro-Hamas and antisemitic protests, as well as those in Israel that work to support terrorists and their apologists.

At this point, criticizing Soros is not only not antisemitic, it is likely to be a sign of opposition to antisemitism.

As for the use of terms like “globalists,” it does bear a resemblance to Stalinist antisemitic tropes about “cosmopolitans” who were fated to be liquidated in purges. But in the third decade of the 21st century, it is a reference to the debate about economic and political efforts to globalize the economy, much to the detriment of the working class, as well as to “green new deal” programs that would destroy the American economy and undermine individual rights. Such globalists are left-wing elites and corporate giants entirely unrelated to Jewish interests. To claim that it is an antisemitic trope does nothing about actual antisemitism but does serve to silence legitimate concerns and dissent against fashionable ideas the Times and left-wing Democrats champion.

The paper does note the absurd claims about the Anti-Semitism Awareness Act put forward by Rep. Marjorie Taylor-Greene (R-Ga.) about its criminalizing belief in the New Testament. But while those 20 Republicans who agreed with her deserve criticism, the paper characterized the 70 Democrats who think that Title VI protections of the 1964 Civil Rights Act shouldn’t apply to Jews as commendable supporters of the First Amendment rights of antisemites.

Failed journalism

As far as the authors of the piece go, the significance of Oct. 7 lies primarily in giving it “an opening” to Republicans. The article thinks that there is something unholy about the way that the GOP has paraded its support for Israel and sought to contrast it with the behavior of the left-wing base of the Democrats who have turned out in the streets on behalf of the Hamas murderers.

The notion of Oct. 7 being a pretext for Republican political maneuvers was also the basis of another article published the same day in the Times titled, “How Public School Leaders Upstaged Republicans and the Ivy League: Mixing it up a bit, schools leaders showed, can go far toward neutralizing a Congress with a craving to make a point.”

The conceit of this piece was that the congressional testimony of leaders of school districts in New York and Berkeley, Calif., where documented instances of woke indoctrination in K-12 schools are abundant triumphed over the efforts of oafish Republicans to portray them as antisemites.

The hearing wasn’t as successful as the one held by the same committee in December, during which three elite university presidents claimed that it depended on “the context” as to whether calls for Jewish genocide violated their school’s rules. It’s true that most of the questioning this time wasn’t as sharp or informed as it was at the previous hearing. But the problem, about which organizations like the Jewish public interest law firm The Deborah Project have done extensive work, is real. The Times’ main preoccupation now, as in December, is to castigate those GOP members, like Rep. Elise Stefanik (R-N.Y.), who are focused on exposing the links between woke ideology and the surge in antisemitism as political opportunists and denying the reality of the Jew-hatred they are trying to expose.

Both articles say little about the real challenges of confronting contemporary antisemitism and a lot about the lengths to which ideologues will go to deflect attention from left-wing vitriol. Honest liberals and conservatives need to be able to confront the hate that comes from those on their side of the political aisle—something that few of us in a politically bifurcated hyper-partisan society seem capable of doing these days. In the meantime, the disgraceful efforts of the publication that once claimed to be the country’s newspaper of record to downplay evidence of real antisemitism in favor of partisan talking points about their foes illustrates the equally dismal state of contemporary journalism.


Jonathan S. Tobin is editor-in-chief of JNS (Jewish News Syndicate). Follow him @jonathans_tobin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


UK Police Officer Charged With Showing Support for Hamas

UK Police Officer Charged With Showing Support for Hamas

Reuters and Algemeiner Staff


A pro-Hamas march in London, United Kingdom, Feb. 17, 2024. Photo: Chrissa Giannakoudi via Reuters Connect

A British police officer has been charged with a terrorism offense for allegedly publishing an image in support of Hamas, a group banned in Britain as a terrorist organization, police said on Wednesday.

Mohammed Adil, 26, from Bradford in northern England, was arrested last November and charged following an investigation by British counter-terrorism officers, Counter Terrorism Policing North East said in a statement.

The police watchdog, the Independent Office for Police Conduct (IOPC), said the inquiries had focused on messages shared on WhatsApp which had concluded the case should be referred to prosecutors.

“On Monday, PC Mohammed Adil, 26, was charged with two counts of publishing an image in support of a proscribed organization, specifically Hamas, contrary to section 13 of the Terrorism Act,” the IOPC statement said. “The offenses are alleged to have taken place in October and November 2023.”

Adil, a police constable, has been suspended from his job with West Yorkshire Police and is due to appear before London Westminster Magistrates’ Court on Thursday.

Since the Oct. 7 attacks by Hamas on Israel, police have arrested and charged a number of people at pro-Hamas protests in London for showing support for the group, while counter-terrorism


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com