Archive | 2024/05/19

Condorcet ozdobiony kefiją

Dzisiejsi protestujący niewiele wiedzą o tym, przeciwko czemu się buntują, i przynajmniej z naszego doświadczenia, jakie wynika z rozmów z niektórymi z nich w Paryżu oraz czytania i/lub słuchania, co mówią ich odpowiednicy na amerykańskich kampusach, nawet nie chcą wiedzieć. Na zdjęciu: antyizraelscy protestujący przed paryskim Instytutem Studiów Politycznych (Sciences Po), 26 kwietnia 2024 r. (Zdjęcie: Antonin Utz/AFP via Getty Images)


Condorcet ozdobiony kefiją

Amir Taheri


Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Dla tych z nas, którzy są na tyle dorośli, że pamiętają dobre (lub złe) dni buntu studentów na zachodnich uniwersytetach w latach 60., obecne zamieszki na wielu europejskich i amerykańskich uniwersytetach wydają się kiepskim remakiem kontrowersyjnego oryginału.

Obecne zaburzenia mają znacznie mniejszą skalę.

W USA dotknęły one kilka uniwersytetów i przyciągnęły kilka tysięcy studentów z łącznej liczby ponad 15 milionów studentów.

We Francji centrum “powstania” jest paryski Instytut Studiów Politycznych (Sciences Po), w którym studiuje od 12 000 do 15 000 studentów, w tym jedna trzecia z zagranicy, z ponad 100 krajów.

Grupa Palestyny, która organizuje i przewodzi “powstaniu”, liczy około 200 członków, z czego od 50 do 60 bierze udział w akcjach obejmujących wybijanie szyb, blokowanie wejść i grożenie strajkiem głodowym.

Skromność liczb jest jednak rekompensowana obecnością mediów, która była niewyobrażalna w latach sześćdziesiątych.

Protesty w paryskim Instytucie Studiów Politycznych przyciągnęły kanały telewizyjne z ponad 50 krajów i często korzystały z relacji na żywo na kanale francusko-belgijskim.

Dodaj do tego niezliczone konta w stale rosnącej dżungli Internetu, a otrzymasz nagłośnienie, o jakim zbuntowana młodzież z lat 60. nie mogła marzyć.

Spędzanie większej części dnia wokół Sciences Po i rozmowy z wieloma protestującymi i studentami-obserwatorami “walki” ujawniły kolejny fakt: protest karmi się uwagą mediów. Gdy tylko kamery telewizyjne zostaną wyłączone, wykrzykiwanie haseł cichnie.

Powstania studenckie w latach 60. XX wieku były spowodowane dwiema kwestiami: wojną w Wietnamie i odrzuceniem dziedzictwa kulturowego, które część studentów uważała za relikt kolonializmu.

Amerykańscy studenci wzywający do zakończenia wojny w Wietnamie byli bezpośrednio zainteresowani tą kwestią, ponieważ nie chcieli zostać powołani do walki w czymś, co postrzegali jako krwawą wojnę domową w odległym kraju.

W grę wchodziły także bezpośrednie interesy protestujących studentów w Anglii i Francji.

W Anglii sztuka Johna Osborne’a “Look Back in Anger” [Spójrz wstecz z gniewem] zachęcała do buntu Edypa przeciwko Imperium Brytyjskiemu i jego paternalistycznej kulturze wiktoriańskiej, której kluczową cechą był kolonializm.

We Francji algierska wojna o niepodległość, postrzegana jako wojna domowa, ponieważ Algieria nigdy nie była kolonią w klasycznym sensie i stanowiła wówczas dwie francuskie prowincje, stworzyła szablon dla buntu, który później przekształcił się w majową rewolucję 1968 r.

Można argumentować, że protesty z lat 60. ostatecznie poniosły porażkę.

W Stanach Zjednoczonych jest możliwe, że protesty przedłużyły wojnę w Wietnamie o co najmniej cztery lata, przekonując cichą większość zszokowaną scenami chaosu do głosowania na Richarda Nixona, który za urojeniową radą Henry’ego Kissingera gonił za jakąś formą zwycięstwa jako preludium do pokoju. Po drodze administracja Nixona-Forda rozszerzyła wojnę na Laos i Kambodżę.

W Anglii ci, którzy spoglądali wstecz ze gniewem, szybko przekonali się, że z nudą muszą patrzeć w przyszłość.

We Francji protesty pomogły partyzantom Algérie française poszerzyć grono odbiorców i utrudnić chwiejnym rządom IV Republiki wynegocjowanie pokojowego wycofania się z prowincji Afryki Północnej, tak jak miało to miejsce w Maroku i Tunezji.

Z politycznego punktu widzenia “rewolucja” w Paryżu z maja 1968 r. również osiągnęła odwrotny skutek, niż oczekiwano, umożliwiając gaullistom utrzymanie monopolu na władzę polityczną przez kolejne 13 lat.

Studenccy rebelianci z lat 60. stworzyli neokolonialną narrację, w której Zachód jest odpowiedzialny za wszystko, co złe na świecie. To z kolei pozbawiło “resztę świata” jakiejkolwiek wolnej woli, redukując ją do przedmiotu w jej własnej historii.

Podczas wojny arabsko-izraelskiej w 1967 roku wiara ta przekonała zbuntowanych studentów do wspierania Izraela przeciwko jego arabskim sąsiadom.

W Paryżu studenci ozdobili Sciences Po flagami z gwiazdą Dawida i wykrzykiwali “Izrael Vaincra!” (“Izrael zwycięży”).

W Londynie, Nowym Jorku i Chicago Izrael był postrzegany jako ofiara “feudalnych reżimów arabskich” wspieranych przez dawną potęgę kolonialną Wielkiej Brytanii.

W tamtym czasie Izrael był ulubieńcem lewicy, ponieważ swoje narodziny zawdzięczał zbrojnej rebelii przeciwko brytyjskim kolonialistom, zdobywając jednocześnie potrzebną broń od bloku sowieckiego przez Czechosłowację za pieniądze pochodzące z Ameryki.

Szczególne miejsce Izraela na globalnej lewicy ilustruje zajmowane przez niego stanowisko wiceprezesa w Międzynarodówce Socjalistycznej.

Jeśli poparcie dla Izraela w tamtych czasach wynikało ze względów ideologicznych, które nie miały nic wspólnego z walką o przetrwanie, lustrzane odbicie tych samych względów inspiruje dzisiejszych studenckich rebeliantów na Zachodzie do występowania przeciwko Izraelowi.

Rozmawiając z niektórymi działaczami Sciences Po, można zobaczyć Izrael piętnowany jako “przyczółek amerykańskiego imperializmu” na Bliskim Wschodzie, a Benjamina Netanjahu jako kluczowego gracza w odrodzeniu się “twardej prawicy” w Europie i USA.

Dziś są jeszcze inne różnice.

W latach sześćdziesiątych studenccy buntownicy skupiali się na sprawach, w które bezpośrednio angażowały się ich rządy.

Dzisiaj każdy, kto uważa, że jakakolwiek potęga zachodnia mogłaby ustawić działania albo Izraela, albo Hamasu, potrzebuje odświeżającego kursu z psychologii politycznej. Rebelianci z Sciences Po mamroczą na temat “egzekwowania rezolucji ONZ” – rezolucji, które od ponad siedmiu dekad nie mają żadnego znaczenia.

W każdym razie, nawet gdyby wszystkie rezolucje ONZ zostały wdrożone, nie uspokoiłoby to Izraela i nie ugasiłoby pragnienia Hamasu stworzenia Palestyny “od rzeki do morza”.

Przez siedemdziesiąt lat Izraelczycy akceptowali “radę” Stanów Zjednoczonych i ich europejskich sojuszników, aby zaakceptować ostateczny koniec wojen zamiast zwycięstwa odniesionego na polu bitwy. Poza Hamasem, który chce wszystkiego, także Palestyńczycy zdali sobie sprawę, że słuchanie rad “życzliwych ludzi”, takich jak Jimmy Carter, Bill Clinton i George W. Bush, twórcy “mapy drogowej” prowadzącej do rozwiązania w postaci dwóch państw, nie zapewni im nawet pół państwa.

Może to zabrzmieć jak przepełniony nostalgią głos z przeszłości.

Jednak w dawnych, złotych czasach buntu na kampusach studenccy buntownicy poświęcali trochę czasu, by dowiedzieć się, przeciwko czemu protestują. Zamiast niszczyć meble w kampusie, organizowali tak zwane “nauczania”, aby omawiać i debatować na różne tematy oraz poznawać różne poglądy.

Dzisiejsi protestujący niewiele wiedzą o tym, przeciwko czemu się buntują, i przynajmniej z naszego doświadczenia, jakie wynika z rozmów z niektórymi z nich w Paryżu oraz czytania i/lub słuchania, co mówią ich odpowiednicy na amerykańskich kampusach, nawet nie chcą wiedzieć.

Tymczasem, gdy powiewają flagami lub palą je, a w Paryżu pomnik filozofa Condorceta ubierają w kefiję, w odległej krainie umierają ludzie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


IDF administration in Gaza: A necessary interim solution

IDF administration in Gaza: A necessary interim solution

YAAKOV LAPPIN


Despite the reservations regarding this option, all other options are highly unrealistic in current conditions in Gaza.
.

Israeli forces operating in Gaza City’s Zeitoun neighborhood, May 10, 2024. Credit: IDF.

The dispute over the option of establishing a temporary Israeli military administration in Gaza has emerged as a key point of division in Israel’s War Cabinet, with Israeli Defense Minister Yoav Gallant publicly coming out in opposition to the idea on Wednesday. Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, while not ruling it out, has yet to endorse the concept publicly.

On Saturday evening, War Cabinet Minister Benny Gantz gave Netanyahu an ultimatum comprising six demands, one of which was, alongside Israeli security control of Gaza, setting up an “American-European-Arab-Palestinian administration that will run, at the civilian level, the Strip, and set up the basis for a future alternative that is not Hamas and not [Palestinian Authority chairman Mahmoud] Abbas.”  

There are good reasons to believe that setting up a temporary Israeli military administration is long overdue, and ending Hamas’s rule without this interim step appears fanciful. 

An Israeli military administration in Gaza, while provisional, addresses immediate security concerns, fills a vacuum that is currently still being filled in areas of Gaza by Hamas, and prepares the ground for a sustainable moderate Gazan civil governance structure, which will, in reality, take a long time to form. When it does form, it must operate under the umbrella of Israeli security operations in Gaza, which must continue in Gaza for the foreseeable future.

This could be the only way to avoid the pitfalls and mistakes of the past, when Israel withdrew from Gaza both militarily and at the civilian level, created a vacuum, and did not lift a finger as Palestinian jihadists backed by Iran moved in to build a terror army with genocidal intentions.

While disabling Hamas’s military capabilities is vital and an ongoing IDF effort, establishing a secure environment that prevents a resurgence of Hamas’s political as well as its military regime can only be done at this time through an IDF military administration. 

Hamas would otherwise exploit any power vacuum to regain its foothold, as it has already tried to begin to do in places like northern Gaza. 

The dismantling of Hamas’s military infrastructure and creating an Israeli military administration are intertwined objectives which, if pursued concurrently, would likely promote long-term stability in a way that no other solution can. The defense establishment appears opposed to any version of this initiative, presumably due to concerns that it could become a permanent arrangement, draining Israeli military and financial resources. 

Yet there are multiple ways to set up a military administration, and the costs of doing so would likely be lower than pursuing a doomed effort to rapidly hand Gaza to a currently non-existent moderate local civil autonomy. Meanwhile, an international administration as envisaged by Gantz would stand a tiny chance of surviving under current conditions, and would quickly attract Hamas assassins and bombers. 

Critics of the Israeli administration option fail to account for the immediate need to stabilize the Strip and provide a framework within which a viable civilian governance can emerge in the future. Without such stability, the distribution of humanitarian aid remains jeopardized, as seen in the constant theft and hijacking of resources by Hamas and the resultant chaos, and Gazans will continue to believe that Hamas can come back, meaning no one will seriously cooperate with efforts to replace it.

As professor Kobi Michael, senior researcher at the Tel Aviv-based Institute for National Security Studies and the Misgav Institute for National Security and Zionist Strategy in Jerusalem, has previously argued, ensuring that humanitarian aid reaches its intended recipients and convincing Gazans Hamas is no longer a viable option can only be achieved through an IDF civil administration at this time.

All other alternatives seem detached from reality. Allowing Hamas to regroup would spell defeat for Israel;  the Palestinian Authority’s weakness, reluctance and incapacity, as well as terror incitement, make it a non-starter. The impracticality and peril of Gazan clan-based governance at this time, as evidenced by Hamas’s assassination of clan leaders in Gaza, render this option nonviable as well. A multinational force, while theoretically appealing, lacks practical grounding at present, and would have no ability to take on Hamas militarily.  What is left is an Israeli-led interim solution.

The potential for an Israeli military administration becoming a target for terrorism is significant. However, the need to counteract Hamas’s influence and secure civilian projects require a bold approach. This involves a temporary administration aimed at overseeing the Strip’s civilian functions, while preparing for a future, locally-led civilian governance, financially and political backed by moderate Gulf states, when this actually becomes tenable—which is not now.

While the notion of a temporary IDF administration in Gaza is met with reservations, the alternatives either fail to address the immediate need to place a final nail in the coffin of Hamas’s hopes to rebuild itself, or are currently unfeasible. The proposed IDF administration is not intended as a permanent solution but rather a necessary step toward establishing a stable and secure environment that can foster the development of a competent, non-radical local governance when this becomes possible. 

Through meticulous planning and strategic foresight, this interim solution can best serve Israel’s core security interests and regional stability aspirations, which should come before the interests of even Israel’s allies.


Yaakov Lappin is an Israel-based military affairs correspondent and analyst. He is the in-house analyst at the Miryam Institute; a research associate at the Alma Research and Education Center; and a research associate at the Begin-Sadat Center for Strategic Studies at Bar-Ilan University. He is a frequent guest commentator on international television news networks, including Sky News and i24 News. Lappin is the author of Virtual Caliphate: Exposing the Islamist State on the Internet. Follow him at: www.patreon.com/yaakovlappin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


FIFA Delays Decision About Suspending Israel Until Legal Assessment Is Complete

FIFA Delays Decision About Suspending Israel Until Legal Assessment Is Complete

Shiryn Ghermezian


FIFA President Gianni Infantino speaks during the 74th FIFA Congress at the Queen Sirikit National Convention Center in Bangkok, Thailand, May 17, 2024. Photo: REUTERS/Chalinee Thirasupa

Efforts by the Palestinian Football Association (PFA) to have Israelis banned from all international matches due to the ongoing Israel-Hamas war are on pause after the FIFA Council decided not to address the issue at the 74th FIFA Congress in Bangkok, Thailand, on Friday.

Speaking to the 211 member federations that gathered at the congress, FIFA President Gianni Infantino said the FIFA Council unanimously agreed earlier this week that it will make a decision on the matter following a legal assessment. The congress supported the council’s decision, and a vote regarding Israel’s suspension did not take place at the meeting on Friday.

“Football should not and should never become a hostage for politics and always remain a vector for peace, a source of hope, a force of good, uniting people rather than dividing,” Infantino said. “This legal assessment will have to allow for inputs and claims of both member associations. The results of this analysis and the recommendations which will follow from this analysis will subsequently be forwarded to the FIFA Council.”

PFA submitted a proposal to FIFA in March that called on the governing body to suspend Israel from all international competitions. It called for “appropriate sanctions, with immediate effect, against Israeli teams,” citing alleged “international law violations committed by the Israeli occupation in Palestine, particularly in Gaza.” The motion also accused the Israel Football Association (IFA) of “providing moral, economic, and practical support to the occupation” of Palestinian territories. The proposal was endorsed on Thursday by the Asian Football Confederation at the 34th AFC Congress and PFA wanted the FIFA Congress to vote on the issue on Friday.

Infantino said FIFA’s governing council will instead “mandate independent legal expertise to analyze and assess” PFA’s allegations about Israel, and hold a special council before July 20 “to review the results of the legal assessment and to take the decisions that are appropriate.”

Speaking at the FIFA Congress on Friday, PFA President Jibril Rajoub said, “How much more must the Palestine football family suffer for FIFA to act with the same severity and urgency as it did in other cases? Does FIFA consider some wars to be more important than others and some victims to be more significant?”

“As I speak to you today, the Palestinian people, including the Palestinian football family, are enduring an unprecedented humanitarian catastrophe,” he added. “We are witnessing the live, televised genocide unfolding in Gaza. I ask you to stand on the right side of history. The suffering of millions, including thousands of footballers, deserves as much. If not now, then when?”

IFA President Shino Moshe Zuares also spoke at the FIFA Congress and slammed the anti-Israel proposal, saying it has nothing to do with soccer.

“Once again, we are facing a cynical political and hostile attempt by the Palestinian association to harm Israel,” he added. “I am holding myself back … in the hope things can be better for the game for those who play in Israel, the Palestinian Authority, or those who play all over the world.”

He said soccer has successfully “broken down so many walls” and helped unite people, but there are some “who insist on using it to punish, to split, to taint with political motives and increase hatred.”

“I insist on using this wonderful game as a magic device to bond, unite, and heal wounds — mine, those of my people, and of any other nation, especially my neighbor’s,” Zuares explained in his speech, which also referenced the deadly Oct. 7 Hamas terrorist attacks in southern Israel.

“Seven months after the terrible day, when football matches cannot be played in large parts of Israel, north and south, and over 130 Israelis are still being held in Gaza, it is injustice that even in these circumstances we find ourselves fighting for our basic right to be part of the game,” he noted.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com