Ilustracja: Sophi Gullbrants (Z artykułu w „Nature”)
“Nature” pisze o semantyce płci, a nie o nauce
Jerry A. Coyne
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski
Kliknij na link pod zrzutem z ekranu, aby przeczytać artykuł; można go również znaleźć w archiwum tutaj.
https://www.nature.com/articles/d41586-024-01719-9?WT.ec_id=NATURE-20240613&;utm_source=nature_etoc&utm_medium=email&utm_campaign=20240613&sap-outbound-id=B5752DE9C9065613384C1B1FA6BEC9C756FE8794
Znów przypominam zwyczajowe zastrzeżenie: osoby o niestandardowym gender, w tym osoby transgender, zasługują na prawie wszystkie takie same prawa – a już na pewno na wszelkie prawa moralne i prawne – jak osoby dwóch standardowych płci. (Moje wyjątki, obejmują sport oraz niektóre miejsca takie jak więzienie, schroniska dla ofiar przemocy dostosowane do płci i poradnictwo w przypadku gwałtu.) Przejdźmy zatem do ich semantyki.
Autorzy promują termin „modalność gender”, ponieważ został on wymyślony przez pierwszą autorkę, Florence Ashley, która na swojej stronie informuje, iż jest „metaforycznym biorgiem, czarownicą z kwiatami we włosach”. Doktor Ashley jest transkobietą używającą zaimka osobowego „oni”:
Termin modalność gender został ukuty w 2019 roku przez jedną z nas (FA) w odpowiedzi na frustrację, którą odczuwałom jako trans bioetyk i trans prawnik w związku z ograniczeniami istniejącego języka (patrz go.nature.com/3×34784 ). Od tego czasu termin ten jest używany przez społeczności osób transpłciowych, klinicystów i decydentów do opisania realiów społeczności transpłciowych i heterogeniczności doświadczeń transpłciowych.
Jaka jest zatem definicja tego terminu? Oto ona (pogrubienie moje -JAC):
Tożsamość genderowa danej osoby to jej poczucie gender w danym momencie. Z kolei modalność gender odnosi się do związku tożsamości genderowej danej osoby z gender, który została jej przypisany przy urodzeniu (patrz go.nature.com/3×34784 ). Jest to modalność lub sposób bycia swoim gender.
Najbardziej znane modalności związane z gender to „cisgender” i „transgender”, ale termin ten dopuszcza inne możliwości, takie jak „agender”, który obejmuje osoby, które nie identyfikują się z żadnym gender, oraz „detrans” lub „retrans” w przypadku osób które zaprzestały, zmieniły lub cofnęły zmianę gender. Termin ten stwarza także przestrzeń dla modalności genderowych specyficznych dla osób interseksualnych, osób kwestionujących gender, osób z dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości i osób o tożsamości specyficznej dla kultury (patrz „Wiele sposobów bycia”). Modalność gender służy podobnemu celowi jak orientacja seksualna, która opisuje aspekt ludzkiej egzystencji i tworzy przestrzeń dla orientacji innych niż homoseksualne i heteroseksualne.
Cóż, to wszystko jest mylące. Przede wszystkim odrzucam koncepcję „gender przypisanego przy urodzeniu”. Właściwym terminem jest tutaj PŁĆ OKREŚLONA PRZY URODZENIU. Po raz kolejny, podobnie jak wielu ideologów płci, autorki uważają, że płeć nie jest zjawiskiem binarnym, ale reprezentuje pewien punkt spektrum, który lekarze „przypisują”. Ale płeć jest rzeczywistością, a nie semantycznym, społecznie skonstruowanym wynalazkiem i stosując gametyczną definicję „płci biologicznej”, 99,82% ludzi (i z pewnością równie wysoki odsetek innych zwierząt) zalicza się do klas „samców” lub „ samic”, w zależności od tego, czy posiadają narządy rozwojowe umożliwiające wytwarzanie małych, ruchomych gamet, czy dużych, nieruchomych.
Pomijając to, nadal nie do końca rozumiem, czym „modalność gender” różni się od „tożsamości genderowej”. Czy „agender” lub „interpłciowość” nie odnoszą się do poczucia, że dana osoba kimś się czuje? Jeśli nie, co oznacza stwierdzenie, że te dwa terminy „odnoszą się do związku tożsamości genderowej danej osoby z gender, który został jej przypisany przy urodzeniu”? Tak naprawdę żaden z tych terminów nie mówi nic o tym, jaką płeć ktoś miał mieć przy urodzeniu. Terminy te oraz te, które autorzy wymieniają poniżej jako „modalności związane z gender”, pozostawiają kwestię „gender przypisanego przy urodzeniu” nieokreśloną, zatem koncepcja „powiązania odczucia jak się identyfikujesz, z tym, czym postanowiono, że jesteś przy urodzeniu”, wydaje się bez znaczenia. Oto na przykład podana przez nich lista tych terminów.
Wiele sposobów bycia
„Modalność genderowa” odnosi się do związku tożsamości genderowej danej osoby z gender, który nadano jej przy urodzeniu, i obejmuje opcje inne niż cisgender i transgender. Ta lista nie jest wyczerpująca.
Agender: ludzie, którzy nie identyfikują się z żadnym gender.
Osoby cisgender: osoby, których tożsamość genderowa odpowiada gender przypisanemu im przy urodzeniu.
Osoby transgender w ukryciu: osoby, których tożsamość genderowa nie odpowiada gender przypisanemu im przy urodzeniu, ale które nie dzielą się publicznie swoją tożsamością genderową.
Tożsamości specyficzne dla kultury: jednostki mogą mieć tożsamości, takie jak tożsamość Dwóch Duchów w społecznościach rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i hidżra na subkontynencie indyjskim, które mogą nie być zgodne z zachodnimi koncepcjami gender i seksualności. Osoby o takiej tożsamości mogą nie uważać się za cis ani trans ze względu na zachodnią filozofię leżącą u podstaw tych terminów.
Detrans/retrans: osoby, które zaprzestały, zmieniły lub cofnęły zmianę gender.
Kwestionowanie gender: osoby, które nie są pewne swojej tożsamości genderowej i są w trakcie jej ustalania.
Osoby interpłciowe: osoby urodzone lub u których endogennie rozwinęły się cechy płciowe różniące się od typowych oczekiwań wobec ciał kobiet i mężczyzn. Niektóre osoby interpłciowe nie uważają się za cis ani trans.
Osoby z dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości, których druga osobowość ma odrębną tożsamość genderową: osoby z tą chorobą, zwane także osobami w liczbie mnogiej, mogą mieć kilka tożsamości, zwanych osobowością przemienną lub osobowością wieloraką, które mają odrębną tożsamość genderową. Te osoby mogą mieć różne modalności genderowe.
Wychowani w sposób neutralny pod względem gender: osoby, które wychowywały się bez nazywania ich chłopcem/on lub dziewczynką/nią, dopóki nie osiągnęły wystarczającego wieku, aby wyrazić swoją tożsamość genderową.
Osoby transgenderowe: osoby, których tożsamość genderowa nie jest zgodna z gender przypisanym im przy urodzeniu.
Prawdopodobnie widzieliście już wiele z tych terminów, a wszystkie odnoszą się do ludzkiego poczucia tego, kim są. W rzeczywistości można po prostu wyeliminować termin modalność genderowa i użyć samych tożsamości, być może – jak w skomplikowanych przypadkach, takich jak „dwie tożsamości duchowe” – z pewnym niezbędnym wyjaśnieniem. Jeśli zostaniesz zapytany przez osobę lub w kwestionariuszu: „Czy jesteś osobą transgenderową?” Możesz powiedzieć „tak” lub „nie” albo wyjaśnić, w jaki sposób się identyfikujesz (w wielu przypadkach będzie to konieczne).
Z jakiegoś powodu autorzy, którzy po prostu powtarzają tylko część listy tożsamości genderowych, ale nazywają je modalnościami genderowymi, uważają, że sam termin „modalność genderowej” może usprawnić pracę badaczy naukowych na trzy sposoby:
Po pierwsze, naukowcy mogą poszerzyć gamę modalności związanych z gender zawartych w kwestionariuszach rozdawanych uczestnikom, aby uchwycić szerszy zakres doświadczeń niż te reprezentowane przez binarność cis i trans. Sformułowanie nowych kategorii, dostosowanych do projektu badania, zwiększy trafność badania. Mogłoby to również poprawić wskaźniki odpowiedzi i zmniejszyć prawdopodobieństwo rezygnacji osób z nauki w szkole.
Tak naprawdę mówią, że czasami w pewnych celach przydatne jest używanie tożsamości genderowej, aby uniknąć „wymazania” ludzi. (Tak, używają tego terminu, twierdząc, że użycie niewłaściwego terminu „wymaże trajektorie i doświadczenia związane z płcią”. Nie, nie zostaną wymazane: nadal masz swoje doświadczenie!)Chodzi o to, że jeśli dla badaczy ważna jest wiedza o tych rzeczach, to muszą konkretnie zapytać, co o sobie myślisz. Użycie słowa „modalność genderowa” zamiast „tożsamość genderowa” niczego nie wnosi do tego przedsięwzięcia.
Numer dwa:
Drugim sposobem, w jaki badacze mogą wykorzystać modalność genderową do usprawnienia swojej pracy, jest wykorzystanie jej do udoskonalenia sposobu formułowania pytań lub omawiania wyników.
Zastanawiając się nad modalnością genderową, badacze mogą lepiej zapewnić, że uczestnicy czują się respektowani i mogą uniknąć przypisywania modalności gender, które są sprzeczne z tożsamością uczestników. Uznanie modalności genderowej wykraczających poza cis i trans jest kwestią sprawiedliwości. W niektórych badaniach zaoferowanie możliwości zapisania się może pomóc uczestnikom poczuć się szanowanymi, mimo że niuanse ich doświadczeń nie zostały uchwycone. Może to jednak być tak proste, jak użycie w nagłówku tabeli „modalności genderowe” zamiast „tożsamości genderowej” lub „statusu osoby transgenderowej”, ponieważ dwa ostatnie terminy można postrzegać jako niedokładne lub marginalizujące.
Jeśli tożsamość genderowa jest istotna w badaniu (a pamiętajmy, że dotyczy to tylko ludzi i tożsamość genderowa nie jest istotna w przypadku każdego badania o płci), to jak najbardziej użyj opcji zapisu, co według mnie, biorąc pod uwagę liczbę dostępnych „tożsamości genderowych” (obecnie jest ich ponad 100!) wydaje się w każdym razie konieczna.
Klucz do tego artykułu leży w drugim akapicie powyżej: poprawne określenie tożsamości genderowej ludzi jest kwestią „sprawiedliwości”, a przez to rozumieją „sprawiedliwość społeczną”. Cóż, czasami jest to ważne i w takim przypadku musisz skorzystać z opcji zapisu (biorąc pod uwagę ponad 100 różnych tożsamości genderowych, zaznaczanie pól nie będzie działać. Lub, jeśli tożsamość nie jest ważna, a problemem jest płeć biologiczna, możesz użyć takiej ankiety:
Płeć
Mężczyzna
Kobieta
Inna (proszę wyjaśnić) __________
Tożsamość genderowaMężczyzna
Kobieta
Inna (proszę wyjaśnić) __________
To powinno wystarczyć.
Uwaga: Trzecia pozycja dotyczy raczej uprzejmości niż sprawiedliwości.
Wreszcie badacze mogą wykorzystać modalność genderową, aby dokładniej przemyśleć, co tak naprawdę próbują uchwycić w swoich badaniach.
Istnieje wiele luk językowych, jeśli chodzi o naszą zdolność do opisywania doświadczeń osób trans. Na przykład dyskryminację osób transgenderowych często opisuje się jako dyskryminację ze względu na tożsamość genderową. Chociaż ten skrót może być dopuszczalny, nie jest całkowicie dokładny. Jeśli transgenderowa kobieta zostanie zwolniona z powodu bycia trans, czy powinniśmy powiedzieć, że jej tożsamość genderowa była powodem, skoro ma tę samą tożsamość genderową co kobiety cis? Chociaż jej tożsamość genderowa była częścią równania, trafniejsze byłoby stwierdzenie, że doświadczyła dyskryminacji ze względu na swoją modalność genderową. To modalność genderowa, a nie tożsamość genderowa, odróżnia kobiety trans od kobiet cis.
Nie, tym, co odróżnia kobiety trans od kobiet cis, jest ich płeć biologiczna, a nie „modalność, a nie tożsamość”. Dodanie tutaj „modalności” nie zmienia sytuacji prawnej, która jest następująca: ktoś został zwolniony, ponieważ jego tożsamość płciowa nie była zgodna z płcią biologiczną. Jak widać, cała ta bzdura bierze się z odmowy autorów użycia słowa „płeć”, które samo w sobie nie pojawia się w całym artykule (pojawia się kilka razy w słowach typu „interpłciowość”).
Autorzy mówią to w pewnym momencie: „Nie każdy jest mężczyzną lub kobietą”. Cóż, tylko jedna osoba na 5600 nie jest, a oni wyolbrzymiają tę liczbę, podobnie jak wielu, myśląc, że w jakiś sposób wzmacnia to osoby o odmiennej tożsamości genderowej. Ale płeć biologiczna jest terminem naukowym o dobrze rozumianym znaczeniu i ci, którzy czują, że nie odpowiadają stereotypom „męskim” lub „żeńskim”, nadal mają płeć biologiczną, ale wyczuwają swoją niezgodność ze stereotypami z nią związanymi. Nie ma w tym nic złego, mogą też wyjaśnić swoje uczucia, komu chcą – jeśli wyjaśnienie jest ważne. (Podobnie jak rasa, tożsamość genderowa stała się czyjąś najważniejszą cechą). W rzeczywistości uważam, że każdy, kto ma tożsamość genderową inną niż mężczyzna czy kobieta, wyjaśniłby różnice w unikalny sposób, więc wyjaśnienie jest prawie zawsze konieczne.
Pod koniec autorzy w pewnym sensie przyznają, że używanie terminu „modalność genderowa” nie jest jeszcze rozwiązaniem:
Modalność genderowa nie jest panaceum. Jest to raczej jeden element zestawu narzędzi tych, którzy angażują się w badania z udziałem ludzi, czy to w naukach medycznych, biologicznych czy społecznych. Jego siła tkwi w tym, co ludzie z niego zrobią. Mamy nadzieję, że badacze i inne osoby będą się nim bawić, rozciągając to pojęcie i odkrywając jego pełny potencjał. Zamiast wykluczać ewolucję języka, modalność genderowa z radością ją przyjmuje.
„Jego siła tkwi w tym, co ludzie o tym myślą”. Cóż, nie widzę tej siły; wydaje mi się to identyczne z „tożsamością genderową”. I nie mam zamiaru „bawić się tym terminem”. Już sama ta sugestia ukazuje postmodernizm nieodłącznie związany z tym poglądem.
Najważniejszy dla mnie aspekt tego artykułu jest następujący: dlaczego, u licha, opublikowało go jedno z najlepszych czasopism naukowych na świecie? Odpowiedź jest niewątpliwie następująca: „Nature” sygnalizuje cnotę, publikując artykuł na temat semantyki, aby zaspokoić potrzeby aktywistów gender. To postępowe! Ale to także degraduje naukowe pismo. Pomyśl tylko: na tym miejscu mogłyby znaleźć się trzy strony prawdziwej nauki, nauki, z której można by się czegoś nauczyć. Czy dowiedzieliście się z tego artykułu czegoś poza tym, że „Nature” padło ofiarą ideologii?
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com