Arabscy ochotnicy jadący zabijać Żydów w 1947 roku. (Źródło zdjęcia: Wikipedia.)
Pokolenia naznaczone historią i karmione historyjkami
Andrzej Koraszewski
Kaplan zaczął jeden z takich wykładów od pytania: „jaka jest największa liczba”. Szczerbata słuchaczka z drugiego rzędu wrzasnęła, że 22 724. Jej siedzący obok rówieśnik zapytał spokojnie: „a co z 22 725?”.
– O.K. masz rację, ale byłam blisko – odpowiedziała słuchaczka, a profesor stłumił chichot zastanawiając się gorączkowo, jak nie urażając szczerbatej godności poprowadzić ich dalej do nieskończoności.
Coraz częściej widzę artykuły o pokoleniu Z, o młodych ludziach urodzonych na przełomie tysiącleci. Piszą je głównie autorzy z pokolenia X, urodzeni plus minus ćwierć wieku wcześniej. Stereotyp pokolenia Z wyznaczają najbardziej widoczni, rozwrzeszczani, ignoranccy i przerażający swoją pochwałą barbarzyństwa. Ci zaś, którzy na różne sposoby odbiegają od tego stereotypu, mogą być większością, ale rzadko pojawiają się w świetle reflektorów.
Izraelski rabin, Moshe Taragin, pisze na łamach „Jerusalem Post”, że świat oszalał, że członkowie pokolenia Z stracili rozum i zmysły. Patrzymy ze zdumieniem na szalejące tłumy wrzeszczące „Śmierć Żydom”.
„Jednak to, co jest nielogiczne, a nawet dystopijne, to dziwna koalicja utworzona w celu wspierania gwałcicieli i seryjnych morderców. Surrealistyczne jest obserwowanie tłumów studentów z muzułmańskiego świata, którzy ślepo wspierają masowych morderców, jednocześnie oczerniając ofiary brutalnej napaści. To przerażające, że Afroamerykanie, których uzasadnionych praw Żydzi zawsze bronili, odwracają się od nas, siejąc jadowity antysemityzm. W tym teatrze absurdu najbardziej farsową sceną jest ta, w której społeczność LGBT, znana ze swojego dążenia do tolerancji, nagle zamienia się w przepełnione nienawiścią zgromadzenie bigotów”.
Autor próbuje zrozumieć gdzie ukrywa się przyczyna tego masowego szaleństwa. Pisze o historycznych momentach, kiedy suma zmian jest zbyt duża i ludzie masowo doświadczają kryzysu tożsamości.
Jest to rodzaj kulturowego zawrotu głowy, który na ogół nie kończy się dobrze. Bywa również odwrotnie. Renesans wyłonił się po czarnej zarazie, która wytrzebiła połowę populacji Europy. (Ten związek przyczynowy nie jest oczywisty, ale faktem jest, że osłabione struktury władzy pozwoliły na większą swobodę myśli, a zatem przyspieszenie innowacji i odkryć naukowych.) Bliżej nas jest pierwsza wojna światowa, która spowodowała całkowitą przebudowę europejskiego świata. Zniknęły imperia, powstały (odrodziły się), państwa narodowe, urodzeni po tej wojnie mieli trudności ze zrozumieniem świata swoich rodziców i dziadków. Data urodzenia wyznacza trajektorię kształtowania się naszej świadomości.
Czytając ten artykuł uświadomiłem sobie, jak wielu spośród moich starszych o 10-15 lat znajomych było tak zwanymi „pryszczatymi”, jak wpadli w pułapkę „walki o pokój”, „budowania braterstwa narodów” i nowego społeczeństwa równości i sprawiedliwości. Kiedy ich poznawałem, byli już rozgoryczeni, wiedzieli, że to, w czym uczestniczyli, było zbrodniczym systemem, chociaż nadal jak we śnie powtarzali, że „socjalizm to dobra rzecz”.
Izraelski rabin zastanawia się dlaczego racjonalność straciła datę ważności. Urbanizacja, nowe środki transportu, rozwój komunikacji, rozbite więzi społeczne, sukces cywilizacyjny z towarzyszącym mu dobrobytem i znudzeniem nowoczesnością, zwrócenie się przeciw własnemu społeczeństwu i poszukiwanie łatwego, a zarazem łatwo rozpoznawalnego wroga.
Pokolenie Z, a może tylko jego najbardziej wrzaskliwa część, krzyczy „Śmierć Żydom” uważając, że wspięła się na najwyższe moralne wyżyny i bierze za dobrą monetę każde kłamstwo, które wzmacnia ich poczucie moralnej wyższości.
Rabin oczywiście szuka ratunku w religii, jest człowiekiem nowoczesnym, pisze o religii, która dostarcza kulturowych ram, konwencji wzmacniającej tożsamość. To nie moja parafia, zastanawiam się raczej nad pytaniem, na ile stereotyp pokolenia Z jest wykoślawiony, gdzie są i jacy są ci, którzy nie pasują do tego stereotypu? Rabin ma rację, w historii wiele razy tak już bywało, że szaleństwo brało górę i prowadziło do apokaliptycznych nieszczęść.
Religia najbardziej widocznej i najgłośniejszej części pokolenia Z nie wyłoniła się z próżni. Tę religię stworzyło i wypromowało pokolenie X. To nie jest tak, jak sądzi rabin, że religia została porzucona, zastąpiły ją nowe mity, czerpiące garściami ze starej tradycji.
Twierdzenie, że pozytywną cechą religii jest tworzenie więzi społecznych, nie jest pozbawione podstaw. Poprawna jest również obserwacja, że te oparte o religię więzi dziwnie często cementowała nienawiść. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, Allahu akbar. Zabijanie niewiernych jest cnotą, bardziej cywilizowani mogą to robić w ramach outsourcingu. O długiej już tradycji tego outsourcingu wiele mówi Komunikat prasowy Komisji Europejskiej z 31 maja 2024 r.
„Komisja rozpatrzyła dzisiaj drugą transzę pomocy w wysokości 25 milionów euro dla Autonomii Palestyńskiej, aby wniosła wkład w wypłatę wynagrodzeń i emerytur palestyńskich urzędników służby cywilnej oraz wypłaciła 16 milionów euro na rzecz UNRWA w celu zapewnienia Palestyńczykom podstawowych usług, takich jak opieka zdrowotna i edukacja uchodźcy.
Płatność w wysokości 25 mln euro w ramach PEGASE pomoże Autonomii Palestyńskiej wywiązać się z części zobowiązań wobec palestyńskich urzędników służby cywilnej na Zachodnim Brzegu.
Płatność stanowi drugą transzę wypłaconą Autonomii Palestyńskiej w ramach pakietu pomocy o wartości 118,4 mln euro przyjętego w grudniu 2023 r. Pierwszą płatność w wysokości 25 mln euro wypłacono w marcu.”
Wyspecjalizowani dziennikarze mogli przeoczyć fakt, że od dłuższego czasu urzędnicy „państwowi” Autonomii Palestyńskiej otrzymują tylko połowę wynagrodzenia, a i to często z dużym opóźnieniem. Gospodarka tego „państwa” nigdy nie była specjalną troską dyktatora i jego świty, budżet „państwa” składa się głównie z datków od dobrych rządów zagranicznych, chociaż nie jest prawdą, że żadnej produkcji nie ma. Palestyna eksportuje trochę żywności, głównie do Izraela, zaś eksport, który idzie do i przez Izrael jest oclony. To Izrael pobiera cła, które normalnie przekazywał władzom Autonomii. Autonomia Palestyńska od chwili swojego powstania wypłaca stypendia za zabijanie lub próby zabijania Żydów. Te stypendia otrzymują więźniowie (mordercy), lub rodziny tych, którzy stracili życie uprawiając terroryzm (którego rzekomo Autonomia się wyrzekła).
Jak powiedział Abbas (a inni wielokrotnie to powtarzali): „Nawet jeśli zostanie nam jeden grosz, wypłacimy go więźniom i męczennikom”. Dziesiątki milionów ludzi obejrzało powtarzany w kółko od 2019 roku filmik, na którym Mahmoud Abbas stwierdza:
„Izrael przyszedł i powiedział, że Męczennicy to przestępcy, terroryści i mordercy. Wstydź się, Izraelu! Nigdy nie zgodzimy się na porzucenie naszych Męczenników… Nasi Męczennicy, więźniowie i ranni są najbardziej uświęceni ze wszystkich. Nie zgodzimy się na całkowite zrzeczenie się naszych pieniędzy. Nasi Męczennicy mają do nich prawo”.
Politycy z Ameryki i z Europy czasem jakby coś mówili, że niby chyba potępiają wypłaty za terroryzm. Izrael był bardziej stanowczy i odlicza obecnie od należnych Autonomii pieniędzy sumy wypłacane jako nagrody za terroryzm. Te pieniądze są zamrożone do czasu aż Autonomia przestanie uważać terrorystów za sól swojej ziemi. Tymczasem, jak przyznaje rząd państwa Palestyna, te pieniądze były podstawą finansowania aparatu państwowego. Prawdę mówiąc jest gorzej, bo izraelska stanowczość w tej sprawie spowodowała nagłośnienie, czyli trudność dalszego udawania, że politycy nie wiedzą o nagrodach dla terrorystów i niektóre kraje wstrzymały lub ograniczyły datki na utrzymanie państwa Palestyna. Inni wszelko, litując się nad trudnościami finansowymi Palestyny, wspomagają opłacanie palestyńskiego terroru, podejmując takie decyzje, jak decyzja Komisji Unii Europejskiej z 31 maja 2024 r.
Wynagrodzenia za zabijanie Żydów oraz za pracę w administracji Autonomii Palestyńskiej pochodzą z tego samego budżetu. Trudno zatem nazwać akcję ratowania budżetu AP inaczej niż europejski outsourcing zabijania Żydów.
Pokolenie Z, a przynajmniej ta najbardziej widoczna jego część, wydaje się dziś zachowywać jak aktyw partyjny w Sali Kongresowej, który krzyczał „Śmiało Wiesław, śmiało”. Aktyw partyjny niczego sam nie wymyślił, aktyw był tylko entuzjastyczny i z nabożeństwem wzywał do głębszej religijności, która dawała wspaniałe poczucie głębokiej wspólnoty. Pokolenie Z. nic nie wie o aparacie partyjnym, Wiesławie i Sali Kongresowej. Nie ma się czemu dziwić, to starożytna historia, o której mamroczą dziadersi.
Czytałem dziś wywiad przedstawicielki pokolenia X, szefowej „Wysokich obcasów” (rocznik 1976), Agnieszki Jucewicz z palestyńskim pisarzem Rają Shehadehem. Wywiad ma śliczny tytuł informujący, że „Palestyńczycy z Ramallah już nie chodzą na spacery. Izraelscy osadnicy strzelają ludziom pod nogi”. To bardzo długi wywiad, w którym nie znalazłem ani jednego zdanie nie wymagającego komentarza. Zaczyna się od wytłuszczonego pod tytułem zdania:
„Ziemia w Ramallah jest droższa niż w Nowym Jorku. Niedawno chciałem dokupić kawałek sąsiedniej działki, okazało się, że musiałbym zapłacić 1,5 miliona dolarów”.
Agnieszka Jucewicz nie zapytała jak duży był ten „kawałek działki”, szefowa „Wysokich Obcasów” jest specjalistką od emocji, a nie ekonomistką, ale niezależnie, czy chodzi o 20 arów, czy o 20 hektarów, półtora miliona dolarów to spory grosz. Co zatem oznaczają tak wysokie ceny ziemi? Ekonomista powiedziałby, że jest to informacja, iż są tam nabywcy, których na to stać. (Istotnie w palestyńskich badaniach opinii publicznej mieszkańcy Autonomii mają największe pretensje do Abbasa i jego świty za niebotyczną korupcję. Moglibyśmy dodać, że jeśli rząd urzędnikom nie płaci, a oni nadal trzymają się swoich posad, to prawdopodobnie ci urzędnicy utrzymują się z łapówek.)
Pani Jucewicz otwiera swój wywiad pytaniem: Jakich pytań ma pan już dosyć? Palestyński prawnik, pisarz, obrońca praw człowieka odpowiada:
„Jak się czuję w związku z wydarzeniami 7 października i czy aby na pewno je potępiam? Tak jakby moja wiarygodność od tego zależała”.
Polska dziennikarka milcząco dała do zrozumienia, że wiarogodność obrońcy praw człowieka nie ma żadnego związku z tym, czy obrońca potępia najazd, mordy, gwałty i podpalenia, czy nie.
Pisarz wyjaśnia, że jego takie pytania złoszczą:
„Bo to tak, jakbym spytał panią, zanim w ogóle zaczęlibyśmy rozmowę – czy potępia pani ‘Nakbę’? [czyli ‘katastrofę’- czystki etniczne u zarania państwa Izrael, w wyniku których ponad 700 tysięcy Palestyńczyków zostało uchodźcami] – i uzależniał dalszy jej przebieg od tego, co pani odpowie. To nie jest fair.”
To nawet ciekawe, czy warszawska przedstawicielka pokolenia X zna historię żydowskiego osadnictwa w końcu XIX wieku i w późniejszym okresie, czy zna historię palestyńskiego nacjonalizmu i jego powiazania z nazizmem, czy zna historię arabskich pogromów Żydów, czy wie o czym pisarz mówi, kiedy pojawiło się słowo „nakba” jako określenie katastrofy z powodu tego, że nie udało się pięciu armiom arabskim wymordować Żydów. Palestyński pisarz prawdopodobnie wie, że rozmawia ze specjalistką od emocji, a nie od historii, więc kieruje rozmowę na emocje.
Agnieszka Jucewicz dysponuje tak obszerną i bujną ignorancją, że nawet gdyby chciała nie mogłaby skontrować terrorystycznej propagandy pięknie opakowanej w kolorowe papierki zachodniej frazeologii.
Pan pisarz, mieszkający na co dzień w Edynburgu, ale często odpoczywający w Palestynie, urodził się w Ramallah w 1951 roku i było to urocze miejsce z ogródkami przy każdym domu, chociaż tatuś miał bliżej nieokreślone zatargi z Jordańczykami. A dziś, szczególnie odkąd jest ten skrajnie prawicowy rząd w Izraelu:
„Na wszystkich drogach wyjazdowych są zainstalowane punkty kontrolne obsługiwane przez izraelskie wojsko, które zamyka je kiedy chce. A więc ruch z i do Ramallah jest bardzo utrudniony. Nie mówiąc o tym, że w tej chwili wyjazd poza miasto zrobił się bardzo niebezpieczny ze względu na rosnącą agresję izraelskich osadników, którzy wychodzą na drogi, obrzucają palestyńskie samochody kamieniami, strzelają do nich.”
Ta absurdalna inwersja rzeczywistości nie wywołuje u polskiej dziennikarki uniesienia brwi, pewnie nigdy nie słyszała o palestyńskim terrorze, pewnie nie widziała znaków drogowych, ostrzegających, że wjazd Żydów na tereny znajdujące się pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej grozi śmiercią, pewnie nie wie o ostrzeliwaniu i obrzucaniu kamieniami samochodów z izraelskimi numerami, ani o żadnym palestyńskim terrorze. Z bezgraniczną naiwnością słucha nabożnie opowieści o strasznych osadnikach, nie mając szans na dostrzeżenie różnicy między państwem, które bezwzględnie ściga każdą próbę brania prawa we własne ręce i stawia przed sądem każdego Żyda, który atakuje Palestyńczyków, i to często nawet wtedy, kiedy są zasadne podstawy, by wierzyć, że działał w samoobronie, a „państwem” wypłacającym nagrody za terroryzm. Czy mogłaby przedstawicielka polskiego pokolenia X dostrzec różnicę między traktowaniem naruszających prawo Izraelczyków przez władze izraelskie i fetowaniem terrorystów przez władze palestyńskie? Fakt, że tej różnicy nie widzi palestyński obrońca praw terrorystów, nie dziwi, a polska dziennikarka zapewne nigdy nie słyszała o Palestyńczykach inaczej postrzegających tę rzeczywistość, więc pojechała na wywiad z tym pisarzem i tym „obrońcą praw człowieka” i rozmawia z nim do samego końca na kolanach i w głębokim przekonaniu, że dotarła do krynicy wiedzy i nieskażonej prawdy.
Czy powinniśmy się dziwić zagubieniu pokolenia Z wychodowanego na paszy dostarczanej przez pokolenie X? Być może warto w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku szkolono nas w BBC, że mamy unikać słowa terrorysta, że dziś prezydent Biden wysyła uprzejme przesłanie do arcyterrorysty stojącego na czele Hezbollahu, że dobrze by było, żeby ograniczył liczbę pocisków wystrzeliwanych na Izrael, gdyż w przeciwnym przypadku USA będą miały trudności z powstrzymaniem Izraela przed samoobroną.
Mówienie pani Agnieszce Jucewicz, że wspólnie z amerykańskim prezydentem zabiegają, by pokolenie Z miało właściwe poglądy i domagało się prowadzenia wojny z Żydami do nieskończoności, mogłoby być wyrazem skrajnej naiwności. Każde pokolenie jest naznaczone przez wydarzenia, dziejące się w czasie ich życia, z osobliwą tendencją do powrotu w stare koleiny i niechęcią do heretyków, którym stawia się pomniki po stuleciach (bez specjalnego przypominania za co).
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com