“GUARDIAN” chce, byście bali się “Wpływu Izraela na USA”
Adam Levick
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Artykuł rozpoczyna się absurdalną charakterystyką protestów, które wybuchły w USA, opisując je jako „antywojenne protesty młodych ludzi w całych Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza na elitarnych uniwersytetach”.
Poświęciliśmy dużo miejsca na naszej stronie i na X dokumentowaniu protestów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i USA oraz opisaniu fanatycznych wybuchów nienawiści wobec Izraela i Żydów, które często obejmowały wyraźne wsparcie dla terroryzmu, a które rozpoczęły się natychmiast po najgorszym antysemickim ataku od czasu Holokaustu, jako „protesty antywojenne”, ponieważ przypomina to propagandę na poziomie sowieckim.
„Guardian” następnie „ujawnia”, że izraelski minister Chikli wznowił współpracę z organizacją o nazwie Voices of Israel, która, jak widać na jej stronie internetowej, w przejrzysty sposób informuje o swoim partnerstwie z izraelskim ministerstwem. Czytelnikom powiedziano, że organizacja Voices of Israel „wcześniej współpracowała z grupami kierującymi kampanią mającą na celu uchwalenie… anty-BDS ”praw stanowych, które karzą Amerykanów za angażowanie się w bojkoty lub inne pokojowe protesty wobec Izraela. To jest kłamstwo. Ustawy anty-BDS, które zostały przyjęte w 38 stanach USA, nie ograniczają wolności wypowiedzi jednostek na temat Izraela, ponieważ byłoby to sprzeczne z solidnymi gwarancjami wolności słowa zawartymi w Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Te ustawy stanowe, z których prawie wszystkie przetrwały wyzwania prawne, w niewielkim stopniu zabraniają podejmowania decyzji gospodarczych dyskryminujących Izrael lub Izraelczyków. Dla porównania, wiele stanów zakazuje zawierania umów z firmami, które dopuszczają się innych form dyskryminacji. Jak napisał federalny sąd apelacyjny w decyzji z 2022 r. podtrzymującej prawo stanu Arkansas wymagające od wykonawców stanowych zobowiązania się do niebojkotowania Izraela, który stwierdził, że ograniczenie to nie stanowi niekonstytucyjnego naruszenia wolności słowa: „Ponieważ [takie] decyzje handlowe są niewidoczne dla obserwatorów, nie mają zatem charakteru wyrazistego i nie implikują zastosowania Pierwszej Poprawki”.
Jednym z innych ujawniających aspektów „wniosków” „Guardiana” jest to, że – jak sami autorzy artykułu przyznają – kwota wydana przez izraelskie ministerstwo na walkę z antysemityzmem i dezinformacją za granicą, którą autorzy określają jako „kształtującą opinię”, wynosi „32 miliony szekli, czyli około 8,6 mln dolarów” – kwota tak mała, że mogłaby stanowić błąd wynikający z zaokrągleń w ogólnym budżecie kraju.
Umieśćmy to w jeszcze bardziej odpowiednim kontekście. Według Open Secrets rząd Izraela w 2023 r. wydał łącznie 155 210 dolarów na lobbowanie w USA, podczas gdy izraelskie podmioty pozarządowe wydały 116 061 dolarów. Dla kontrastu rząd Kataru wydał w 2023 r. 8 488 502 dolarów, podczas gdy podmioty pozarządowe w tym kraju wydały w tym roku kolejne 12 841 541 dolarów. Według Washington Free Beacon Doha, która zapewnia schronienie i gotówkę czołowym przywódcom Hamasu, od 2007 roku wydała na lobbing w USA prawie 6 miliardów dolarów, przy czym pieniądze te obejmowały przekazywanie środków pieniężnych do najlepszych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych i w ten sposób wywieranie na nie wpływu.
(W rzeczywistości Katar nie znajduje się nawet na liście 10 największych zagranicznych krajów lobbujących w USA. Arabia Saudyjska, która jest druga na liście w 2023 r., wydała 92 266 015 dolarów i 792 665 dolarów w wydatkach pozarządowych).
Stwierdzenie, że wydatki Jerozolimy bezpośrednio na lobbowanie wobec rządu USA stanowią kroplę w morzu całkowitej kwoty wydanej na lobbing zagraniczny, jest głębokim niedopowiedzeniem. Jednak „Guardiana” nie obchodzą fakty dotyczące ogromnego finansowo lobbingu Arabii Saudyjskiej i Kataru w USA, ponieważ jak sami napisali:
„Istnieje obsesja na punkcie kontrolowania amerykańskiego dyskursu na temat stosunków USA-Izrael, nawet dyskursu na kampusie uniwersyteckim, począwszy od Izraela, aż do premiera Netanjahu” – powiedział Eli Clifton, starszy doradca w Quincy Institute for Responsible Statecraft. „Trudno znaleźć paralelę pod względem wpływu obcego kraju na amerykańską debatę polityczną”.
Quincy Institute, pro-izolacjonistyczny think tank, który był krytykowany za sympatyzowanie z autorytarnymi reżimami, a jednocześnie oczernianie dysydentów i prawdziwych obrońców praw człowieka, sprzeciwia się bliskim stosunkom USA-Izrael. Co znamienne, John Mearsheimer i Stephen Walt – którzy współtworzyli powszechnie potępioną antysemicką książkę The Israel Lobby and US Foreign Policy – są naukowcami stowarzyszonymi z tym Instytutem.
Jest oczywiste, że ani Quincy, ani „Guardian” nie są zaniepokojeni wysiłkami Kataru na rzecz „kształtowania debaty” w USA.
W rzeczywistości jedyne odniesienie do tego kraju w tym artykule polega na szyderczym odnotowaniu skarg Natana Szaranskiego na wpływy bogatego w ropę, autorytarnego reżimu. Zamiast tego autorzy są znacznie bardziej zaniepokojeni działalnością Institute for the Study of Global Antisemitism and Policy (ISGAP) (ISGAP), którego badania cytowano w grudniu podczas przesłuchań w Kongresie w sprawie antysemityzmu na kampusach uniwersyteckich. Wielu pamięta niesłychanie popularne klipy z tego przesłuchania, na których kilka rektorek uniwersytetów odmawiało powiedzenia, czy nawoływanie do ludobójstwa na Żydach naruszyłoby zasady panujące na kampusie.
Autorzy artykułu z „Guardiana” nie kwestionują badań ISGAP, a raczej chcą, aby czytelników zaniepokoił fakt, że w 2018 roku ISGAP rzekomo otrzymał „większość swoich funduszy” od izraelskiego Ministerstwa Spraw Strategicznych. Jeszcze bardziej niepokojący dla „Guardiana” jest fakt, że ISGAP jest jedną z grup naciskających na szersze przyjęcie popularnej na arenie międzynarodowej roboczej definicji antysemityzmu IHRA.
Powtarzając tak zwaną formułę Livingstone’a , artykuł promuje pogląd, że IHRA stanowi złowrogą próbę użycia „antysemityzmu jako pałki do ukarania krytyków polityki izraelskiej”.
Być może najbardziej komiczny jest ten fragment artykułu – ewidentnie ich wersja dymiącego pistoletu wskazującego na wpływ Izraela na politykę USA:
„Kolejna powiązana ustawa na Florydzie, HB 187, przeszła przez obie izby legislatury stanowej i oczekuje na podpis gubernatora Rona DeSantisa. Z e-maili otrzymanych w ramach żądania ujawnienia akt wynika, że Kennedy Starnes, urzędnik izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych, korespondował z senator stanu Lori Berman w sprawie ustawodawstwa”.
Ustawa, o której mowa, została jednomyślnie przyjęta przez Senat stanu i jedynie potwierdza roboczą definicję antysemityzmu IHRA, którą w jakiejś formie przyjęły już 34 inne stany. Jakie znaczenie dziennikarze „Guardiana” przywiązują do faktu, że jeden izraelski urzędnik korespondował z senator stanu w sprawie projektu ustawy?
Jednak autorzy artykułu nie tylko nie wyrażają obaw o tsunami antysemityzmu w USA i innych krajach zachodnich od 7 października, ale także atakują główne grupy żydowskie, które pracowały na rzecz wsparcia żydowskich studentów uniwersyteckich. Piszą, że Hillel International, który promuje żydowskie życie na kampusach uniwersyteckich, „zgłosił wsparcie finansowe i strategiczne od Mosaic United, korporacji pożytku publicznego wspieranej przez ministerstwo Chikliego”. Długotrwałe partnerstwo, ostrzega „Guardian”, „jest obecnie wykorzystywane do kształtowania debaty politycznej o wojnie Izraela”.
W artykule znajduje się także cytat wypowiedzi Lary Friedman, przewodniczącej radykalnej organizacji antysyjonistycznej „Fundacja na rzecz Pokoju na Bliskim Wschodzie”, która skarży się, że „istnieje wbudowane założenie, że nie ma nic dziwnego w postrzeganiu Stanów Zjednoczonych jako swego rodzaju otwartego pola dla Izraela, w którym można działać, że nie ma żadnych ograniczeń.” Aby dać wyobrażenie o ideologicznych przekonaniach Friedman, 13 października, niecały tydzień po masakrze w Hamasie 7 października i dwa tygodnie przed rozpoczęciem przez IDF wojny lądowej w Gazie, Friedman napisała na Twitterze: „Obserwujemy, jak Izrael dopuszcza się w czasie rzeczywistym ludobójstwa/czystek etnicznych na dużą skalę, a rząd USA i większość zorganizowanej społeczności żydowskiej usprawiedliwia to, broni, wspiera materialnie, celebruje i dosłownie kibicuje ”.
Tego samego dnia zamieściła na Twitterze następujący nienawistny post: „W ciągu kilku pokoleń mój naród przeszedł od przetrwania ludobójstwa do rozkoszowania się robieniem tego samego Palestyńczykom – w zemście za ohydne czyny Hamasu w tym tygodniu, ale przede wszystkim jako zemsta na Palestyńczykach, którzy odważają się istnieć i nie pozwalają nam zapomnieć, co Izrael robił im przez 75 lat”.
Fakt, że dziennikarze „Guardiana” uznali za stosowne bezkrytycznie cytować słowa tej aktywistkę, która rozpowszechnia rasistowską retorykę na temat Żydów, pomaga wyjaśnić zarówno antysemicki ton w artykule o domniemanym wpływie Izraela na politykę USA, jak i rzekomą „zmowę” amerykańskich grup żydowskich w sprawie tego zagranicznego „wtrącania się”. Wymowny jest również fakt, że w artykule liczącym ponad 2600 słów i skupiającym się głównie na izraelskich i żydowskich wysiłkach na rzecz walki z antysemityzmem nie było żadnej wzmianki ani nawet aluzji do faktu, że w 2023 r. odnotowano największą, rekordową liczbę przypadków nienawiści wobec Żydów.
„Guardian” nie zadowala się jedynie zamazywaniem wzrostu antysemityzmu po masakrze dokonanej przez Hamas 7 października, ale po raz kolejny pokazał, że jest więcej niż skłonny do przywoływania bardzo toksycznych oszczerstw na temat „żydowskiej siły”, które podsycają antyżydowską bigoterię w społeczeństwie Wielkiej Brytanii.
Adam Levick jest redaktorem Camera U.K.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com