Archive | 2024/07/17

Gdzie jest dziś Ameryka?


Nowa twarz amerykańskiej rewolucji. Studenci Columbia University domagają się likwidacji Izraela. (Zrzut z ekranu: https://www.youtube.com/watch?v=80PDea9oHz0)


Gdzie jest dziś Ameryka?

Andrzej Koraszewski


Czy dzisiejsze Stany Zjednoczone zaczynają przypominać schyłkowy okres ZSRR? Taka teza może się wydać cokolwiek absurdalna. Przedstawił ją w dwóch artykułach znany brytyjski historyk, Niall Ferguson, który od wielu lat mieszka w USA. Ferguson jest związany z Instytutem Hoovera przy Stanford University, a niedawno dołączył do zespołu The Free Press, gdzie publikuje również jego żona, Ayaan Hirsi Ali. W artykule z 18 czerwca 24 r. Ferguson prezentuje USA jako kraj z permanentnym deficytem, elitami forsującymi fałszywą ideologię, starzejącymi się przywódcami i spadającą długością życia mieszkańców. To wszystko coraz bardziej przypomina ostatni okres Związku Radzieckiego, którego elity utraciły wszelki kontakt z rzeczywistością, a społeczeństwo wpadało w coraz głębsze odrętwienie alkoholowe. Autor przypomina, że wiele lat termu pisał, iż Chiny zajęły miejsce ZSRR, ale zimna wojna nadal trwa.

„Chiny – pisał Ferguson w tym artykule –  są wyraźnie nie tylko rywalem ideologicznym, nadal są oddani marksizmowi-leninizmowi i rządom totalitarnym. Są również konkurentem technologicznym — jedynym, z którym USA konkurują w takich dziedzinach jak sztuczna inteligencja i komputery kwantowe. Są rywalem na polu zbrojeń, z marynarką, która jest już większa od naszej i arsenałem nuklearnym, który szybko nas dogania. I są rywalem geopolitycznym, który potwierdza swoją pozycję nie tylko w rejonie Indo-Pacyfiku, ale także poprzez pełnomocników w Europie Wschodniej i gdzie indziej.”

Problem w tym, że w tej nowej zimnowojennej rozgrywce to Stany Zjednoczone mogą powtórzyć los ZSRR. Autor oczywiście pamięta o zasadniczej różnicy między tragicznie niewydolną i niereformowalną gospodarką radziecką, a wolnorynkową (chociaż już nie tak konkurencyjną) gospodarką amerykańską. W rozpadającym się ZSRR śmiertelność  niemowląt wynosiła 25 na 1000 żywych urodzeń, w USA nawet w najbardziej narażonych grupach śmiertelność niemowląt dochodzi do 13 na 1000.  Problemem jest tendencja spadku, a nie poprawy. Podobnie z gospodarką. Ekonomiści patrzą na gospodarkę przez pryzmat minionej świetności. Rozwój jest niemrawy, a nadzieje na skok związany z rozwojem sztucznej inteligencji mogą okazać się iluzją.   

Warunkiem wygrania zimnej wojny z ZSRR była przewaga w wyścigu zbrojeń. Ferguson twierdzi, że dzisiejsza armia amerykańska jest droga i niedostosowana do nowych potrzeb. Kierownictwo armii cechuje samozadowolenie, więc podobnie jak niegdyś generałowie Armii Czerwonej są przekonani, że są niezwyciężoną siłą. Nakłady na armię amerykańską przewyższają budżety wojskowe wszystkich pozostałych członków NATO razem wziętych. Tempo wzrostu siły militarnej „koalicji przeciw demokracji” jest jednak znacznie szybsze.   

Ferguson przypomina, że trzech poprzedzających Gorbaczowa przywódców radzieckich, to byli ludzie starzy i schorowani, dodając, że również w dzisiejszej Ameryce mamy gerontokrację.      

Kolejna podobna cecha dzisiejszej Ameryki i ostatniego okresu ZSRR to powszechny cynizm i dramatyczny spadek autorytetu wszystkich instytucji. Polityka głasnosti ujawniła bezmiar  zakłamania historii i zakłamania życia codziennego. Panowała mgła kłamstw i demagogii i powszechne odczucie niesprawiedliwości.

Porównując to z dzisiejszą Ameryką Ferguson pisze:

„Spójrz na najnowsze badania opinii publicznej Gallupa, a znajdziesz podobne rozczarowanie. Odsetek społeczeństwa, które ma zaufanie do Sądu Najwyższego, banków, szkół publicznych, prezydenta, dużych firm technologicznych i związków zawodowych, wynosi od 25 do 27 procent. W przypadku gazet, systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, wiadomości telewizyjnych, dużego biznesu i Kongresu jest to poniżej 20 procent. W przypadku Kongresu jest to 8 procent. Średnie zaufanie do głównych instytucji wynosi mniej więcej połowę tego, co było w 1979 roku.”

Podczas gdy mieszkańców ZSRR zabijała wódka, Amerykanów zabijają głównie narkotyki.  „Tylko w 2022 roku więcej Amerykanów zmarło z powodu przedawkowania fentanylu niż zginęło w trzech głównych wojnach: w Wietnamie, Iraku i Afganistanie” – pisze Ferguson..

„Najnowsze dane dotyczące śmiertelności Amerykanów są szokujące. Średnia długość życia spadła w ciągu ostatniej dekady w stopniu, którego nie widzimy w porównywalnych krajach rozwiniętych. Główne wyjaśnienia, według Akademii Nauk, Inżynierii i Medycyny, to uderzający wzrost liczby zgonów z powodu przedawkowania narkotyków, nadużywania alkoholu i samobójstw oraz wzrost różnych chorób związanych z otyłością. Mówiąc ściśle, w latach 1990–2017 narkotyki i alkohol były odpowiedzialne za ponad 1,3 miliona zgonów wśród populacji w wieku produkcyjnym (w wieku od 25 do 64 lat). Samobójstwa w tym samym okresie były przyczyną 569 099 zgonów — ponownie Amerykanów w wieku produkcyjnym. Przyczyny śmierci metaboliczne i kardiologiczne, takie jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2 i choroba wieńcowa, również wzrosły wraz z otyłością.” 

W ZSRR średnia długość mężczyzn zaczęła spadać po roku 1965. Głównymi winowajcami była wódka i papierosy. Samozniszczenie to jedna sprawa, a system opieki zdrowotnej to inna sprawa. W ZSRR opieka zdrowotna dla nomenklatury była znośna, dla szarych ludzi tragiczna. Oczywiście amerykański system jest zupełnie inny, ale amerykańska służba zdrowia jest obciążona ogromną i dysfunkcjonalną biurokracją, która nie powoduje większych problemów dla warstw zamożnych, ale utrudnia bądź blokuje dostęp do opieki zdrowotnej dla najuboższych.

„W Związku Radzieckim wielkim kłamstwem było to, że Partia i państwo istniały, aby służyć interesom robotników i chłopów, a Stany Zjednoczone i ich sojusznicy byli imperialistami niewiele lepszymi niż naziści w czasach ‘Wielkiej Wojny Ojczyźnianej’. W rzeczywistości nomenklatura ( tj. elitarni członkowie Partii) szybko utworzyła nową klasę z własnymi, często dziedzicznymi przywilejami, skazując robotników i chłopów na ubóstwo i pańszczyznę, podczas gdy Stalin, który rozpoczął II wojnę światową po tej samej stronie co Hitler, nie przewidział nazistowskiej inwazji na Związek Radziecki, a następnie stał się najbardziej brutalnym imperialistą na podbitych terenach.”

Czy rzeczywiście dzisiejsza Ameryka wpadła w podobne błędne koło ideologicznych oszustw? Obłęd modnych bzdur dominujących dziś na amerykańskich uniwersytetach, w mediach i w sferze politycznej wydaje się usprawiedliwiać taką analogię. Ferguson (i nie on jeden) jest przekonany, że polityka „różnorodności, równości i inkluzywności” nie pomaga tym, którzy znajdują się na dole drabiny społecznej, że efektem jest psucie instytucji edukacyjnych i dysfunkcjonalność systemu politycznego.       

Polityka zagraniczna USA, zdaniem Fergusona, również przypomina radzieckie manewry zbrojenia sojuszników i ugłaskiwania tych, którzy grożą światu. Efektem jest nie tylko niepewność losu Ukrainy, Izraela, Tajwanu, ale prawdopodobieństwo wzmocnienia pewności siebie koalicji antydemokratycznej.    

Czy naprawdę Xi zrozumiał, że można Amerykę wepchnąć na równię pochyłą podobną do tej, na której znalazł się Związek Radziecki?      

Zwyciężyła fałszywa ideologia, w którą większość nie wierzy, ale posłusznie papuguje w lęku przed utratą pracy, możliwości publikowania, narażenia się na ataki. Rosnąca niekompetencja we wszystkich instytucjach, lojalność wypierająca kwalifikacje, wykorzystywane systemu sprawiedliwości w walce politycznej, poczucie beznadziei tych, którzy znajdują się na samym dole.           

Czytając takie porównania nieodmiennie zadajemy sobie najpierw pytanie, czy są poprawne, a jeśli te podobieństwa są rzeczywiste, to czy ich opis jest pomocny.

Artykuł Fergusona wywołał sporo krytyk, wśród których wyróżniał się głos redaktora naczelnego magazynu Dispatch, Jonaha Goldberga, który odpowiedział stanowczo: „Nie, nie żyjemy w ‘późnoradzieckiej’ Ameryce”. To naciągane podobieństwo. Podobne symptomy mogą być oznaką różnych chorób. Wystarczy spojrzeć na zamożność amerykańskich konsumentów, na miliony uciekinierów od biedy i tyranii, które próbują dostać się do Ameryki, często z narażeniem życia, a wreszcie na wspaniałą amerykańską wolność słowa, żeby zrozumieć, że to porównanie jest bez sensu.

Prawda, Chińczycy nie mają żadnych problemów ani z legalnymi, ani z nielegalnymi imigrantami, (chociaż warto odnotować fakt, że dają znakomite warunki wybitnym zachodnim specjalistom i wielu z tej oferty korzysta), zaś Ameryka długo jeszcze będzie Mekką uciśnionych i spragnionych lepszego życia. Nie oznacza to jednak, że wynik kolejnej fazy zimnej wojny jest łatwy do przewidzenia i że można lekceważyć faktyczne problemy amerykańskiego systemu.

Ferguson w kolejnym artykule pisał, że Ameryka czeka na swojego Gorbaczowa. Mam wrażenie, że to już jest nie tylko uproszczenie, ale groteskowa wizja czekania na przywódcę, który doprowadzi kraj w stanie dekadencji do rozpadu. (Ktoś nawet w komentarzach wskazując na Obamę złośliwie napisał, że amerykański Gorbaczow już był.)

Wielu szuka diagnozy dzisiejszych problemów Ameryki, wielu przekonuje, że diagnoza jest, ale przywrócenie Ameryce wielkości nie jest już możliwe. Oparty na indywidualnych swobodach kapitalizm przestał być atrakcyjny, amerykańskie marzenie spadło z wokandy, powróciło zagubienie i sen o utopii. Poprzedni sukces wyborczy Donalda Trumpa był odpowiedzią zwykłych Amerykanów na marzenia dyplomowanych oszołomów o lewicowym królestwie niebieskich migdałów. Zbliżające się wybory Ferguson nazwał walką pyszałka z niedołężnym starcem. Na obecnym etapie żaden zwrot w kierunku umiarkowania i racjonalizmu nie wydaje się prawdopodobny, a ów niedołężny starzec jest zaledwie kontynuatorem polityki młodego prezydenta, który zręcznie popychał kraj w fatalnym kierunku.

Spór o to, czy dzisiejsza Ameryka przypomina schyłkowy okres Związku Radzieckiego, czy nie, wydaje się bezprzedmiotowy. Istotniejsze jest pytanie, czy radziecka propaganda wygrała bitwę o dusze amerykańskich elit i czy jest możliwość znalezienia strategii na odwrócenie tego trendu. Wskazówką mogą tu być prace takich historyków jak Izabella Tabarovsky. Urodzona w ZSRR amerykańska historyczka zajmuje się historią Związku Radzieckiego.       

Tabarovsky wielokrotnie pisała o swoim zdumieniu faktem, że ideologia lewicowych elit amerykańskich jest nie tylko kalką propagandy sowieckiej, ale trudno o wątpliwości, że została przez tę propagandę ukształtowana, zaś duszna atmosfera na uniwersytetach i w sferze publicznej coraz bardziej przypomina to, co widziała w ZSRR w czasach swojego dzieciństwa i wczesnej młodości.

Związek Radziecki zniknął, ale, co jest zdumiewające, jego ideologiczny wpływ nasilił się, zatruwając ducha wolności na Zachodzie. Szczególnie skutecznym narzędziem w walce z demokracją jest zdaniem Tabarovsky ideologia antysyjonizmu, czyli nieustanne przekonywanie, że winni wszelkiemu złu są Żydzi, a walka z kapitalizmem, imperializmem, kolonializmem musi zacząć się od zniszczenia Izraela. Erupcja ludobójczego antysemityzmu w społeczeństwach zachodnich po siódmym października 2023 r. pokazuje do jakiego stopnia radziecka propaganda (płynąca teraz z Trzeciego Świata), zatruła nauczycieli akademickich i dziennikarzy, skutecznie przekazujących ją młodemu pokoleniu Amerykanów kształconych na najlepszych uczelniach. W najnowszym artykule Izabella Tabarovsky rekomenduje trzy książki innych autorów, które pozwalają lepiej zrozumieć mechanizm manipulacji, fabrykacji i podżegania, które zalały światowe media w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy.

„Z technicznego punktu widzenia można powiedzieć, że nigdy wcześniej nie było tak tanio i łatwo pompować kłamstwa i antysyjonistyczne teorie spiskowe tak wielu ludziom jednocześnie. Jednak pod względem treści obecna kampania nie jest wcale innowacyjna, czerpiąc hurtem z globalnych antysyjonistycznych kampanii propagandowych, które ZSRR prowadził po wojnie sześciodniowej. Książki, które chciałabym dziś polecić, rzucają światło na tę kampanię oraz na geopolityczny i kulturowy kontekst, który przyczynił się do jej tak wielkiego sukcesu, pomagając nam lepiej zrozumieć obecną falę demonizacji Izraela.”

Pierwsza z nich, napisana przez Christophera Andrew wspólnie z Wasilijem Mitrochinem ma wiele mówiący tytułŚwiat szedł naszą drogą: KGB i walka o Trzeci Świat. Jest to głównie prezentacja metod, jakimi politycy radzieccy walczyli o podbicie serc i umysłów mieszkańców Trzeciego Świata.

Moskwa przejęła antyimperialistyczne, antykolonialne i antyrasistowskie obawy tych krajów, pozycjonując się jako ich główny orędownik w tej walce i wykorzystując ten język w swoich szeroko zakrojonych antyzachodnich i antyamerykańskich kampaniach propagandowych i dezinformacyjnych.”

W wojnie psychologicznej kłamstwa i teorie spiskowe są zdecydowanie bardziej skuteczne od chłodnych analiz. Antysyjonizm był nieodmiennie częścią taktyki podgrzewania atmosfery. Ten rodzaj propagandy był szczególnie ważny w kampaniach kierowanych na Bliski Wschód. Tabarovsky szczególnie poleca tu książkę Barucha A. Hazana, Propaganda radziecka: studium przypadku konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Radzieccy autorzy korzystali obficie z bliskowschodniej antysemickiej tradycji i świeżych absurdalnych teorii spiskowych, takich jak na przykład oskarżanie Izraelczyków o sterylizację kobiet arabskich lub stosowanie herbicydów w celu eksterminacji całych populacji arabskich wiosek. Brednie na temat planów zniszczenia meczetu Al-Aksa były lokalnej produkcji, ale nabierały mocy przez wzmocnienie ich radziecką propagandą. W tej propagandzie szczególną rolę odgrywały oskarżenia o mordowanie przez Żydów palestyńskich dzieci oraz przypisywanie Izraelowi zamiaru eksterminacji palestyńskiego narodu.    

Oddziaływanie radzieckiej propagandy było niezwykle skuteczne w całym Trzecim Świecie, ale na Bliskim Wschodzie ta propaganda odnosiła wyjątkowe sukcesy. Jakimi drogami przenikała dalej do społeczeństw zachodnich? Pisze o tym Paul Hollander, w książce pod tytułem: Polityczni pielgrzymi: zachodni intelektualiści w poszukiwaniu dobrego społeczeństwa.


Jak pisze Tabarovsky, jest to 
nieoceniona lektura dla każdego, kto próbuje zrozumieć fenomen zachodnich intelektualistów stających po stronie Hamasu po 7 października. „Hollander podąża śladami intelektualistów, którzy udali się do odległych krajów (stalinowski ZSRR, Kuba, Wietnam, Nikaragua, Korea Północna) w poszukiwaniu utopii — i ją znaleźli. Reżimy, które odwiedzili, wiedziały dokładnie, co im dać, aby spełnić ich fantazje (pochlebstwa były ważnym narzędziem) — i uczynić ich swoimi tubami propagandowymi.”

To byli romantycy, samozwańczy „humaniści” łapczywie połykający ideologiczne piękne słówka i całkowicie ignorujący los zwykłych mieszkańców odwiedzanych tyranii.

To oni mieli niebawem zająć poczesne miejsca w zachodnich instytucjach oświatowych. To w dużym stopniu efekty dziesięcioleci wysiłków tych ludzi powodują, że wielu ma wrażenie, iż dzisiejsza Ameryka upodobniła się do Związku Radzieckiego w jego schyłkowej fazie.     

W zakończeniu tego artykułu Izabella Tabarovsky pisze:

„Dzisiejsi intelektualiści nie tylko nadal opowiadają się za odmianami jawnie nieudanej doktryny marksistowskiej: stali się również łatwym celem dla reżimów i ruchów islamistycznych, które umiejętnie manipulują najnowszym akademickim i postępowym żargonem, aby zmusić tych ‘liderów myśli’ do wykonania ich rozkazów: mianowicie do pomocy w zniszczeniu kraju, który miliony Żydów nazywają domem, jednocześnie twierdząc, w stylu radzieckiej propagandy, że są jedynie antysyjonistami, a wcale nie antysemitami.”

Ciekawym uzupełnieniem tego dysydenckiego dyskursu jest najnowszy tekst Henryka Grynberga opublikowany 4 lipca w „Israel Journal of Foreign Affairs” pod tytułem. „Worse than Again.” (Autor opublikował go również we własnym przekładzie na łamach Reunion69.)  

Grynberg pisze:

„Czy znowu to samo? Nie, dużo gorzej. Antysemici lat 1930-ych nie zawsze byli świadomi konsekwencji swego postępowania, a nasi współcześni dobrze je znają i rozumieją. Wtedy większość z nich nawet sobie nie wyobrażała, że zaawansowany i zdawało się kulturalny segment ludzkości może zdemonizować i systematycznie wymordować wielomilionową grupę etniczną. W tamtych latach nikt nie wołał: ‘Żydzi do gazu!’” 

Nie tylko Iran, również Chińczycy zacierają ręce, gdyż ta siła wskrzeszonej odwiecznej nienawiści doskonale destabilizuje społeczeństwo wroga, budząc nadzieję, że tym razem to Ameryka podzieli los ZSRR.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


RJC head: Trump giving Israel ‘blank check’ to finish Hamas

RJC head: Trump giving Israel ‘blank check’ to finish Hamas

MIKE WAGENHEIM


Republican Jewish Coalition CEO says the reaction to his speech at the convention is evidence of deep support for Israel within the party.

.
Matt Brooks, Republican Jewish Coalition CEO, addresses reporters at the Republican National Convention in Milwaukee, July 16, 2024. Photo by Mike Wagenheim.

The leader of the Republican Jewish Coalition said on Tuesday he interprets Donald Trump’s call for Israel to finish the war in Gaza as a “blank check” for Jerusalem.

Matt Brooks, RJC CEO, addressed reporters following his speech to the Republican National Convention on Tuesday evening in Milwaukee.

Asked about Trump’s calls for Israel to quickly wrap up its war against the Hamas terror group—interpreted by some as a pressure tactic to end the fighting without achieving Israel’s stated objectives—Brooks said that view was off base.

“Everybody misinterprets that statement. What he’s basically saying is, you have a blank check. You need to carpet bomb in the air? Do it. Just get it done, rip the band aid off, finish the job,” said Brooks. “Because Hamas needs to be destroyed. But this is just taking months and months.” 

Brooks said Trump is correct in his assessment that “time is not Israel’s ally. The longer this continues, the more public support erodes, the more international support erodes. And Trump’s point was, do what you have to do, get it done and get out.”

Earlier during his speech, Brooks asked for the crowd to cheer if they support Israel, then contrasted that ovation with what he thought would be the result at the Democratic party convention, saying if someone asked for a cheer for Israel there, “they’d be booed off the stage.”

Reporters peppered Brooks with questions about the reliability of a Donald Trump/JD Vance administration.

Brooks said on Tuesday that after speaking with Vance late last week and looking at the content of his speeches, “he is going to be an absolute stalwart friend of Israel.” 

Brooks said Vance would be “vice president to the most pro-Israel president in history. The president sets the foreign policy agenda, and I don’t think there’s any daylight between Donald Trump and JD Vance when it comes to Israel and making sure Israel is safe and secure.”

Asked by JNS whether that would remain true should the individual interests of Trump and Vance suddenly lie elsewhere, given what seems to be their transactional foreign affairs policies, Brooks countered that the party base would serve as a line of defense.

“As you heard in the room here today, this is a fundamentally pro-Israel party,” said Brooks, pointing to the intensity of the cheers for Israel and the enthusiasm for the bipartisan relationship at the grassroots level.

“When you have a strong base of support in the party, it means our elected leaders, by definition, follow the will of where the party is,” Brooks added. 

Attempting to dispel notions of a rift between Trump and Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, Brooks said he had spoken separately with both men, and while declining to discuss the content of the conversations, added, “I can assure you that the two of them will have a very positive and productive working relationship.”

Trump provided Netanyahu with immense diplomatic firepower in moving the U.S. Embassy from Tel Aviv to Jerusalem and recognizing the holy city as Israel’s capital. Trump also recognized Israel’s sovereignty over the Golan Heights.

But Trump was critical of Netanyahu for congratulating Biden on his 2020 election victory, and had some strong words for the premier and Israeli officials in the aftermath of Hamas’ Oct. 7 massacre.

Still, Brooks insisted on Tuesday that any daylight between the two still beats the alternative of a Democratic victory. He expressed dismay at the fact that American Jews still voted decidedly with Democrats, though in steadily dwindling numbers.

“There is literally not a day goes by where somebody doesn’t call me, whether they’re Jewish or not Jewish, or I have a conversation with somebody here at the convention, where somebody says, ‘I don’t understand the Jewish community. How can they continue to vote Democrat with all the stuff?’” said Brooks. 

Citing the rise of left-wing antisemitism and the Democratic Party’s embrace of a hard-left anti-Israel wing, Brooks said the question people are asking of him is “the same question Donald Trump’s asking in a Trumpian way.”

“You sort of have to scratch your head,” at Democrats’ continued dominance of the American Jewish vote, he said.

In response to a question from JNS, Brooks said next Wednesday’s speech to a joint session of Congress by Netanyahu will hopefully reset the case for American support of Israel.

“This is not a war that Israel wanted. This is not a war that Israel started,” said Brooks. “Israel fighting against Hamas is the same fight that affects America and the West.” 

Israel’s fight is America’s fight. America’s fight is Israel’s fight,” he added. “So, I hope that will be the takeaway” from Netanyahu’s speech.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


US Lawmaker Blasts UN Agency for Teaching Children to ‘Hate Jews’

US Lawmaker Blasts UN Agency for Teaching Children to ‘Hate Jews’

Corey Walker


US Rep. Brian Mast (R-FL) speaking at a hearing of the House Committee on Transportation and Infrastructure’s Subcommittee on Aviation at the US Capitol. Photo: Reuters Connect

US Rep. Brian Mast (R-FL), a member of the House Foreign Affairs Committee, blasted the United Nations Relief and Works Agency for Palestine (UNRWA) for teaching Palestinian children to “hate Jews,” calling on his fellow lawmakers to support a bill which would claw back funds from the controversial relief organization. 

“This week, the House Foreign Affairs Committee, we marked up a bill mandating that the State Department do everything that it can to recoup the millions of dollars, your dollars, that were sent to UNRWA before Oct. 7,” Mast said in a video uploaded to X/Twitter on Sunday. “This was a bill that I put forward, and we’ve been working on it for a number of months. Now, everybody knows how terrible UNRWA is, and that’s why my bill is bipartisan.”

In May, Mast and Rep. Josh Gottheimer (D-NJ) unveiled a bipartisan bill to rescind all remaining federal funding from UNRWA, citing the agency’s ties to “Hamas and Palestinian Islamic Jihadists” and condemning the relief organization as an “incubator for Palestinian terrorists.” The bill would direct the Secretary of State to revoke funding that has not yet been utilized by the agency.

The bill was ultimately tabled by the House Foreign Affairs Committee by a vote of 24 to 22 on July 11, which spilt along party lines.

Mast torched Democratic lawmakers for refusing to support legislation which would defund an organization which, Mast argues, promotes antisemitism and terrorism.



“[D]espite UNRWA’s crimes being made public, there are still some House Democrats who would prefer to take a page out of Joe Biden’s book and disassociate from reality,” Mast said. 

The lawmaker also slammed Rep. Madeleine Dean (D-MA) for her prior comments which defended UNRWA as “doing God’s work.” Mast further repudiated UNRWA as an agency which indoctrinates Palestinian children to “hate Jews.” 

“Is it God’s work to take innocent people hostage or launch rockets at school buses or cities or cafes or malls or any innocent people they can find? I don’t think that’s the case,” Mast said. 

UNRWA has faced significant controversy due to allegations of its connections with Hamas, the terrorist group which launched the ongoing war in Gaza by slaughtering roughly 1200 people in southern Israel on Oct. 7. UNRWA facilities and resources have been exploited by Hamas for various purposes, including the storage of weapons and the use of schools as launch sites for attacks against Israel. 

Over 100 Israeli victims of Oct. 7 filed lawsuits against UNRWA in June for allegedly providing a “safe haven” for Hamas and “aiding and abetting” the terrorist group. Roughly 10 percent of UNRWA employees are tied to terrorist groups such as Hamas or the Islamic Jihad, according to a report by the Wall Street Journal. Members of a 3,000 Telegram group were found to have celebrated the Oct. 7 attacks on Israel, according to UN Watch. Evidence suggests that at least 30 UNRWA employees actively participated in Oct. 7, slaughtering civilians, taking hostages, and ransacking Israeli communities.

The House voted in March to defund UNRWA as part of a $1.2 trillion spending package to prevent a government shutdown.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com