Archive | 2024/07/23

Znikający Izraelczycy w wojnie kulturowej (W świecie, w którym kwitnie „kultura anulowania”, znikają Izraelczycy.)

Aktorka Shira Haas bierze udział w ceremonii „Światło Izraela” w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Jerozolimie w 2021 r.(zdjęcie: YONATAN SINDEL/FLASH90)


Znikający Izraelczycy w wojnie kulturowej
(W świecie, w którym kwitnie „kultura anulowania”, znikają Izraelczycy.)

Liat Collins
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Być zabitym czy być anulowanym? Być fizycznie zniszczonym czy być metafizycznie wymazanym za śmiałość walki, oto jest pytanie.


Wojna z Izraelem
 toczy się w wielu sferach i ma wiele przejawów. Wykracza daleko poza brutalną inwazję i masakrę dokonaną przez Hamas i Palestyński Islamski Dżihad z Gazy 7 października; tysiące rakiet z Gazy, Libanu, Syrii, Iraku, Jemenu i bezpośrednio ze sponsorującego terroryzm Iranu; międzynarodowa wojna prawna prowadzona za pośrednictwem organizacji pozarządowych i organów ONZ; oraz ataki w cyberprzestrzeni. 

W świecie, w którym kwitnie „kultura anulowania”, znikają Izraelczycy.

To tyle w kwestii Żydów „kontrolujących Hollywood”. 

Izraelska aktorka Shira Haas, najbardziej znana z ról w serialach „Shtisel” i „Unorthodox”, pojawi się w planowanym przebojowym filmie Marvel Studios Captain America: A Brave New World. Gra Sabrę, postać, która po raz pierwszy pojawiła się w komiksowym wydaniu The Incredible Hulk z 1980 roku.

Superbohaterka Marvel, Sabra, pochodzenia żydowskiego. (źródło: Marvel Comics)

Jak napisała Keren David w artykule w „Jewish Chronicle” w tym tygodniu, „Sabra z komiksu, prawdziwe nazwisko Ruth Ben Seraph, urodziła się niedaleko Jerozolimy i wychowała się w specjalnym kibucu prowadzonym przez rząd Izraela, i pracowała dla policji w Tel Awiwie. Ruth – pseudonim Sabra – była pierwszą nadludzką agentką stworzoną do służby Mosadowi. Nosiła niebiesko-biały kostium. Wszystko w niej było żydowskie i izraelskie”.

Ale to było wtedy. Zwiastun filmu wskazuje, że postać Haas zginęła w antyizraelskim zamachu.

Jeśli chodzi o fabułę, jest przerobiona pod każdym względem. „Sabra” to słowo używane dla rodowitego Izraelczyka, nazwanego tak na cześć owocu kaktusa, kolczastego na zewnątrz, ale słodkiego w środku. Ale, jak zauważyła Keren David, teraz ta postać „nie pracuje dla Mossadu i wcale nie wydaje się być Izraelką. Teraz jest byłą rosyjską agentką pracującą dla rządu amerykańskiego”.

Nie jest to zupełnie nowe zjawisko.

„W 2022 r. krytycy rozwodzili się nad tym, że czasy się zmieniają, a postacie takie jak Sabra potrzebują ‘nowego podejścia’” – napisała David.

„…Najciekawszą rzeczą w tym wszystkim jest płytkie zrozumienie, jakie Marvel wydaje się mieć o bieżących wydarzeniach. Izrael odpada – ale Rosja nadaje się? Sabra zdradza Rosję i teraz pracuje dla Amerykanów… W świecie polityki tożsamości Marvel oczekuje pochwał za decyzję o obsadzeniu czarnoskórego aktora w roli postaci nazwanej Kapitan Ameryka. Anthony Mackie długo czekał na tę okazję. Jak długo Shira Haas będzie musiała czekać, aby móc zagrać Sabrę taką, jaką ją sobie wyobrażano na początku? Nie sądzę, żeby w nowym wspaniałym świecie roku 2024 kiedykolwiek to miało miejsce” – uznała Keren David.

Podwójne standardy Zachodu są niezwykłe. 


Żydzi są anulowani

Różnorodność jest z jednej strony celebrowana, a z drugiej – anulowana – jeśli chodzi o Żydów. 

Trudno dziś pokazać izraelskiego superbohatera na ekranie, kiedy przed kinami ludzie paradują z palestyńskimi flagami i krzyczą złowieszcze żądania upadku Izraela.

Fikcja i świat rzeczywisty zderzały się już wcześniej. W 2017 r. film Wonder Woman został zakazany w libańskich kinach za grzech pokazania izraelskiej aktorki Gal Gadot w roli potężnej superbohaterki. 

Tyle warta jest wolność wypowiedzi artystycznej, tyle warty slogan, że sztuka łączy ludzi, tyle warte wołania o wolności od dyskryminacji.

Gadot, prawdziwa Sabra, która pozostaje dumna ze swojego kraju w chwili, gdy ten potrzebuje jej wsparcia, straciła podobno milion obserwujących ją w mediach społecznościowych po tym, jak w maju wyraziła poparcie dla izraelskiej uczestniczki Konkursu Piosenki Eurowizji, Eden Golan.

Ze względu na niebezpieczeństwo Golan nie mogła opuszczać swojego hotelu w Malmö w Szwecji, chyba że w doskonałym przebraniu. 

Jej piosenka „Huragan” stanowiła hołd dla ofiar masakry z 7 października, choć nie wolno było w niej bezpośrednio wspominać o tej masakrze. 

Zajęła piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Miejsce to odzwierciedla wyniki głosowania publicznego – które jest anonimowe. 

Krajowi sędziowie nie mieli odwagi przyznać Izraelowi pożądanych „douze points” (12 punktów, najwyższa możliwa ocena). To jest wojna kulturowa.

Festiwale filmowe i inne wydarzenia kulturalne stały się obiektem ataków – albo zostały dosłownie odwołane, jak nagrody literackie PEN America – za włączenie Izraelczyków lub ich zwolenników, albo za niewystarczające potępianie Izraela. 

Wolno słyszeć tylko jeden głos – głos Palestyńczyków, którzy barbarzyński atak z 7 października uczynili historią swojego cierpienia. 

To samo perwersyjne myślenie skłoniło ludzi do zrywania plakatów przedstawiających ludzi porwanych z Izraela i przetrzymywanych jako zakładnicy przez Hamas w Strefie Gazy.

Minęły czasy świetności, kiedy Izrael był postrzegany jako Dawid stawiający czoła Goliatowi, gdy ikony kultury, takie jak Danny Kaye i Leonard Cohen, stanęły po stronie Izraela i narodu żydowskiego w wojnie.


Zagrożenia bezpieczeństwa na igrzyskach olimpijskich w Paryżu

Zagrożenie bezpieczeństwa będzie wysokie dla wszystkich na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które rozpoczną się pod koniec miesiąca, ale żadna delegacja nie jest narażona na takie ryzyko jak izraelska. Masakra w 1972 r. na igrzyskach olimpijskich w Monachium, dokonana przez palestyńskich terrorystów, doprowadziła do zamordowania 11 członków izraelskiej drużyny i niemieckiego policjanta. 

Z doniesień medialnych wynika, że miejsce i czas ceremonii upamiętniającej to straszne wydarzenie są na razie ściśle strzeżoną tajemnicą ze względu na zagrożenia bezpieczeństwa. 

To obsceniczne. Izrael nie może nawet bezpiecznie opłakiwać swoich ofiar terroru, ponieważ zwolennicy morderczych organizacji terrorystycznych całkowicie przejęli narrację.

Istnieje również wojna ze słowem pisanym. 

Autorzy żydowscy na całym świecie są atakowani z powodu swojej religii i przynależności etnicznej. 

Amy Klein napisała w zeszłym miesiącu w „Jerusalem Post”, że propalestyńska czarna lista sprawiła, że „wielu żydowskich autorów poczuło się wykluczonych z publikacji, martwiło się o kontrakty wydawnicze, uczestnictwo w wydarzeniach literackich lub o to, że ich książki będą bombardowane negatywnymi recenzjami na Goodreads – wszystko z powodu umieszczania żydowskich postaci lub Izraela w swoich książkach, wyrażania poparcia dla Izraela lub po prostu bycia Żydem”.

Wiele z tych ofiar antysemityzmu – nie ma innego słowa na to, jak antysemityzm – zrzeszyło się na Facebooku i gdzie indziej, aby okazać sobie wzajemne wsparcie, podczas gdy ruch bojkotu rozpościera swoje paskudne skrzydła i kłamstwa na cały świat.

Wymazanie Izraela nie ogranicza się do świata sztuki i rozrywki. Dror Marmor w „Globes” w tym tygodniu wskazał na interesujące brakujące ogniwo w wiadomościach high-tech: Izrael. 

Szum w międzynarodowych mediach dotyczący wielkiej transakcji Google dotyczącej zakupu firmy Wiz zajmującej się cyberbezpieczeństwem zignorował lub zbagatelizował powiązania z Izraelem.

W czerwcu 2013 r. „Wall Street Journal” opublikował obszerny artykuł o intrygującym „przejęciu izraelskiej aplikacji do nawigacji drogowej Waze” przez Google. Izrael dosłownie znajdował się na mapie. 

„Kreatywność i przedsiębiorczość Izraela, które już wcześniej szeroko opisywano w dziesiątkach artykułów o wyjątkowym ekosystemie ‘Narodu Startupów’, były integralną częścią medialnego przekazu na temat tej umowy” – napisał Marmor.

„Teraz, 11 lat później, ta sama gazeta ujawniła o wiele większą transakcję przygotowywaną przez Google – zakup Wiz za 23 miliardy dolarów. Tylko tym razem Izrael wyróżnia się swoją nieobecnością w doniesieniu”.

Trend ten stanowi niepokojący podwójny atak na suwerenność i legitymację Izraela, dokonywany nieumyślnie lub jako celowa próba uniknięcia powiedzenia czegoś pozytywnego o państwie żydowskim. 

Lepiej jest unikać krytyki ze strony zwolenników BDS i sfory ich kibiców. 

Jedno jest pewne: wezwanie do „bojkotu, sankcji i wycofywania inwestycji” z Izraela nie ma nic wspólnego z pokojowym współistnieniem ani z prawami człowieka. 

Skupianie się na bezpodstawnych twierdzeniach o „apartheidzie” i „ludobójstwie” jest sposobem na odwrócenie sytuacji na niekorzyść Żydów, oskarżając ich o te zbrodnie, których sami są ofiarami. 7 października był aktem ludobójstwa – przeciwko Żydom.

Moją odpowiedzią, jak zawsze, jest przeciwstawienie się bojkotowi poprzez „buy-cott”, faworyzowanie niebiesko-białych produktów; otwarte i dumne wspieranie Izraela; i wspieranie tych prawdziwych przyjaciół, którzy stoją po stronie Izraela, w tym ludzi takich jak dziennikarze Douglas Murray i Brendan O’Neill czy ekspert wojskowy płk Richard Kemp.

Niemal już nuklearny Iran wciąż grozi zlikwidowaniem Izraela, ale nieśmiertelnymi słowami koszykarza Tal Brody’ego, po pokonaniu rosyjskiej drużyny Armii Czerwonej CSKA w 1977 r.: „Jesteśmy na mapie! I pozostajemy na mapie – nie tylko w sporcie, ale we wszystkim”.

Historia Izraela nie zaczęła się od narodzin nowoczesnego państwa w 1948 r., ale tysiące lat temu. Zwolennicy BDS chcieliby przepisać Biblię lub przynajmniej upewnić się, że pewne obietnice zostaną utracone w tłumaczeniu z oryginalnego hebrajskiego. 

Jednak w prawdziwym życiu, tak jak w filmach, gdy kurtyna opadnie na bohaterów żydowskich i izraelskich, wszyscy zostaną w ciemnościach. 


Liat Collins – Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracowała w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie jest na emeryturze.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Do Kamala Harris and the Democrats have a Jewish problem?

Do Kamala Harris and the Democrats have a Jewish problem?

JONATHAN S. TOBIN


Fealty to a toxic woke ideology is linked to their worries about offending antisemitic voters.

U.S. Vice President Kamala Harris in her West Wing Office of the White House, Aug. 4, 2021. Credit: Erin Scott/White House.

Democrats awoke on Monday feeling happier than they had in weeks. President Joe Biden’s decision to withdraw from the presidential race relieved them of the burden of having to obfuscate the truth about a president suffering from an acute decline in mental acuity that they spent years denying and covering up. And by uniting around Vice President Kamala Harris as his replacement, they’ve ended their brief civil war about whether to give up on Biden.

But as a budding controversy about who should be the new Democratic vice-presidential candidate indicated, the left-wing baggage of Biden’s replacement may create new problems that will add to those of a campaign that still trails the Republicans, even without the burden of Biden as the nominee.

Though they have several practical reasons for eliminating any semblance of a democratic process by choosing Harris, tapping her for the nomination also raises some troubling questions about the present and future of the Democratic Party.

Tilting away from the center

The clearest sign that the Democrats were serious about defeating Donald Trump in 2020 was that they understood they needed to select a candidate other than the man who was the frontrunner after the early primaries: Sen. Bernie Sanders (I-Vt). Rather than offering a socialist alternative to Trump, they needed someone who could be perceived as centrist and not beholden to the party’s increasingly radical left wing. The only candidate who could be presented in that way was Biden. And, despite his lackluster showings in Iowa and New Hampshire, the party closed ranks behind him.

That’s not going to happen now, even though Harris is no more popular than Biden and the polls show her trailing Trump.

But passing over her in a process that sought to come up with the most plausible moderate, and therefore the most electable Democrat, would have been impossible in a party that has married itself to toxic left-wing ideologies about race. Simply put, there was no way a Democratic Party that has adopted the woke catechism of diversity, equity and inclusion (DEI) and intersectionality as among its guiding principles—and which looks to African-American women as its most loyal voter group—would even consider snubbing a woman of color in that manner.

To note this is not to denigrate Harris because of her race or gender. And her opponents this fall would do well to avoid any comments that could be interpreted or misinterpreted as prejudicial or misogynist. It should also be acknowledged that Republicans should also take care not to underestimate her. Her nomination injects new life into a heretofore dispirited and divided party.

She has been every bit as unpopular as Biden and flopped whenever she was given responsibility to solve a problem, such as the administration’s scandalous open borders policy. But the comparison with a man who had trouble completing sentences is flattering to her, even though it’s a very low standard by which to judge a potential president.

Her main asset is that she is now the candidate of a party whose voters actually believe the hyperbole they’ve been fed about Trump and the Republicans being a threat to democracy. Having an alternative other than Biden will stoke their enthusiasm as well as their desperation, even if she is also burdened by having to defend the policies of an administration that has failed at home and abroad.

But the problem with Harris is that her rise gives the Democrats a candidate further to the left than anyone, other than Barack Obama, whom they’ve nominated for president in the last 50 years. But, unlike Obama, whose rhetorical brilliance and political smarts enabled him to pose as a man who wanted to erase the divisions between red and blue America even while exacerbating them, Harris is not someone who can play that game. Despite occasional efforts to play the moderate, she is inextricably linked to those elements in her party that are pushing the country further apart with terrible ideas and policies that divide us by race.

Attitudes toward Israel

The clearest indication of this has been her attitude toward Israel.

It was an open secret in Washington that even in an administration that was staffed largely by Obama-era alumni, Harris was the most openly sympathetic to the Palestinians and the least inclined to stand with a Jewish state that had suffered the worst mass slaughter of Jews since the Holocaust.

From the start of the war that was launched by Hamas on Oct. 7, she has been careful not to go too far in denouncing Israel’s effort to defeat the terrorists in Gaza, but she has also repeatedly recycled Hamas propaganda about Palestinian casualties. Though left-wing Jews are already mobilizing to loyally vouch for her, her position is essentially one of moral equivalence between Israel and the people who committed murder, rape, kidnapping and wanton destruction on Oct. 7, while supporting a genocidal terror group bent on Israel’s destruction.

Take, for example, the instances in which she stood silent while being subjected to lectures calling for Israel’s elimination, or in which she expressed her sympathy and understanding for left-wing antisemites who turned college campuses into no-go zones for Jews.

She is guilty of doing exactly what Democrats falsely claimed that Trump did with respect to the neo-Nazi rally in Charlottesville, Virginia in August 2017. For Harris, these pro-Hamas demonstrators really are “very fine people.”

In addition, as Al Monitor has noted, she has a record of opposing an American policy that would get tough or punish the terror-supporting Islamist regime of Iran.

Just as troubling, she is the face, along with her Jewish husband, Doug Emhoff, of an announced administration effort to create a new national strategy for combating Islamophobia. The problem is not that such a plan follows an utterly toothless strategy against antisemitism that has failed to combat the surge in post-Oct. 7 Jew hatred.

It’s that the entire point of raising the utterly fallacious claim that there is an epidemic of prejudice against Muslims is to silence criticism of members of this group who engage in antisemitism. Almost all of what is labeled as Islamophobia is nothing more than taking note that elements of the Muslim community have been radicalized and support Islamist ideology and engage in open Jew-hatred and support for terror groups like Hamas.

This plays very well in places like Dearborn, Michigan, America’s “jihad capital,” to which the Biden administration sent envoys earlier this year to try to appease Muslim-Americans who were angry about the president’s on-again/off-again stance in favor of eradicating Hamas.

It also raises an interesting question about whom Harris will choose as her running mate.

Among the most promising candidates is Pennsylvania Gov. Josh Shapiro. The popular governor of a key swing state, Shapiro is politically moderate though reliably liberal on domestic issues. This makes him exactly what the Democrats ought to be seeking for the top of their ticket opposing Trump. But if that isn’t possible, he is a perfect running mate for Harris.

Is Shapiro’s religion a problem?

However, as CNN’s John King pointed out the day Biden withdrew, Shapiro’s religion might be a problem.

According to King, there were “risks” in nominating Shapiro for vice president because “he’s Jewish.”

King has been roundly denounced for this comment, but this criticism of one of the liberal network’s top political analysts (the ex-husband of CNN’s Dana Bash and the father of a Jewish child) is unfair. Though voicing it understandably raised some hackles, he was doing no more than stating the truth about the current state of the Democratic Party.

King was right that Shapiro may be simply too Jewish and too pro-Israel for a party whose principal worry is energizing a base dominated by left-wing Israel-haters. While there are still plenty of pro-Israel Democrats like Shapiro in Congress, much of the activist class of the Democrats has been indoctrinated in critical race theory, DEI and intersectionality, which all brand Israel and the Jews as “white” oppressors. As we’ve seen in the demonstrations on college campuses since Oct. 7, this grants a permission slip to antisemitism.

So, if Biden with his equivocal stance toward Israel was ludicrously labeled as “genocide Joe” by many in the Democrats’ intersectional base, one shudders to think what they’ll say or do at demonstrations at the party’s national convention in Chicago next month if Shapiro is tapped as Harris’s running mate.

Shapiro is a highly logical choice simply because the number of pro-Israel votes in the political center of a country still overwhelmingly favorable toward the Jewish state outnumber those of antisemites on the left.

But the Biden-Harris campaign has demonstrated all year that it was more worried about the latter, and there’s no reason to think Harris’s brain trust, which is decidedly to the left of those who advised Biden, will think differently.

Adding a vice-presidential candidate who is an unabashed supporter of Israel to the ticket will likely diminish the enthusiasm of a party base Harris needs if she is to have a chance of catching up to Trump.

Seen in this light, the Democrats’ biggest problem at this point isn’t Harris’s manifest shortcomings so much as it’s the way their adherence to woke ideology has put them in a box with respect to choosing candidates who might actually beat Trump.

In a year in which the unlikely and even the improbable seem to have become commonplace, no one should be making any firm predictions about the outcome of a Trump-Harris race. But unless and until they shed their allegiance to dangerous DEI myths, the Democrats are carrying baggage that could sink what is left of their hopes of winning in November.


Jonathan S. Tobin – is editor-in-chief of JNS (Jewish News Syndicate). Follow him @jonathans_tobin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


France Says Israeli Athletes ‘Welcome’ at Olympics Amid Mounting Threats, Added Security Measures

France Says Israeli Athletes ‘Welcome’ at Olympics Amid Mounting Threats, Added Security Measures

Shiryn Ghermezian


The Olympic Village prepared for the 2024 Paris Olympics. Photo: Paris 2024 / Raphael Vriet

French leaders said on Monday that the Israeli delegation to the 2024 Paris Olympics is welcome in France, despite what critics described as “antisemitic” comments to the contrary made by a French politician two days earlier.

At an anti-Israel rally on Saturday, far-left French lawmaker Thomas Portes said, “I am here to say that, no, the Israeli delegation is not welcome in Paris. Israeli athletes are not welcome at the Olympic Games in Paris.”

Portes called for Israelis to be excluded from the Paris Olympics because of Israel’s ongoing war against Hamas terrorists in the Gaza Strip who perpetrated the Oct. 7 massacre in Israel.

Portes later also told the newspaper Le Parisien that “France’s diplomats should pressure the International Olympic Committee to bar the Israeli flag and anthem, as is done for Russia” due to its invasion of Ukraine.

French Interior Minister Gérald Darmanin said Portes’ comments had “obvious antisemitic overtones” and “placed a target on the backs of the Israeli athletes.” He added, “I want to express my disgust at that. I want to assure the Israeli athletes of our full protection, like all athletes, but particularly them, also welcoming them.”

Darmanin also announced that Israel’s Olympic delegation, which includes 88 athletes representing the Jewish state, will have increased security and will receive 24-hour security from French police. He said the decision was made after taking into consideration the 1972 Munich Olympics — where 11 Israeli athletes and coaches were murdered by the Palestinian terrorist group Black September — and how Israeli athletes are a target for attacks, especially since the start of the Israel-Hamas war.

France has experienced a record surge in antisemitic incidents since Oct. 7, when Hamas launched the war with its massacre across southern Israel.

French Foreign Minister Stéphane Séjourné reiterated that the Israeli delegation “is welcome in France” for the Paris Olympics during his visit to Brussels on Monday, the French-language newspaper Le Monde reported. He called Portes’ remarks “irresponsible and dangerous,” and added that France “will ensure the security of the [Israeli] delegation.”

Paris Police Chief Laurent Nuñez said 30,000 to 45,000 police personnel will be working daily to ensure safety at Olympic sites and fan zones in Paris.

It was previously reported that Israel doubled its security budget for this year’s Games, which will be Israel’s 18th appearance in the Olympics. Israeli Culture and Sports Minister Miki Zohar told The Telegraph that the Israeli Olympic delegation this year, which is the second-largest Israeli delegation in Olympics history, has received threats but he did not go into detail. He added that delegation members will receive security details from Israel’s Shin Bet security agency but not everyone will have their own bodyguards.

“We try our best to make sure the athletes feel free but also safe and not afraid. We don’t want them to notice the security guards too much. We want them to feel confident so they can do their job,” he explained to the publication.

There have been calls to ban Israel from the Paris Olympics because of the Israel-Hamas war, but Thomas Bach, president of the International Olympic Committee (IOC), said in March there is no doubt that Israel will participate in the Paris Olympics.

The 2024 Olympic Games will take place from July 26-Aug. 11.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com