Czy to jest „radykalny islamski terroryzm”, czy tylko islamski terroryzm?
Biej Żidow, Yitbach El Yahud, Żydzi do gazu
Andrzej Koraszewski
Publicysta „Gazety Wyborczej” Robert Stefanicki pisze o umiarkowanym Ismailu Hanjji, który negocjował pokój. W pewnym sensie ten gwiazdor umiarkowanie uczciwego dziennikarstwa ma rację. Gdyby Hanijja, (który zaczynał jako skromny nauczyciel w szkole UNRWA), nie ukradł do swojej kieszeni ponad czterech miliardów dolarów pomocy dla Gazy, byłoby więcej tuneli terroru i rakiet. „Gazeta Wyborcza” wydaje się podzielać ten gatunek odwagi sprzeciwu, do którego wzywa Kamala Harris.
Wychowana w islamie przyjaciółka urodziła się w RPA, porzuciła islam i swoją ojczyznę i stanowczo odrzuca takie pojęcia jak islamizm, czy radykalny islam. Twierdzi, że islam jest jeden. Uważa, że islam jest barbarzyńską religią odzierającą ludzi z człowieczeństwa. To islam jako taki nakazuje obcinanie głów niewiernym, sianie terroru, niewolnictwo i przemoc. Dowody w nauczaniu islamu są niezaprzeczalne, a muzułmanie, którzy racjonalizują takie pojęcia jak „dżihad”, twierdząc, że to jakaś duchowa walka, po cichu przynajmniej częściowo odrzucają islam. Wielki Imam Al Azhar, (instytucji uznawanej za rodzaj Watykanu sunnickiego islamu), stanowczo odmówił uznania ISIS za grupę „nieislamską”, jak również odmówił naleganiom prezydenta Sisi, aby zreformować nauczanie islamu, czyli wyrzucić z niego wezwania do terroru i nienawiści wobec niewiernych. Być może Kamala Harris ma rację i nie powinniśmy używać określenia „radykalny islam”.
Rachel Wahba, (której ojciec był egipskim Żydem), pisze, że islam jest dziś największym zagrożeniem Zachodu. Czy to może być prawdą? Wielu obserwuje od lat zdumiewający romans wściekle prawicowego islamu i zachodniej marksistowskiej lewicy. Wspólnym wrogiem jest wolny rynek i demokracja, więc wzajemne mordy odkładają na później.
Na kilka godzin przed śmiercią Ismail Hanijja mówił w wywiadzie dla irańskiej telewizji, że: „Cywilizacja, która przetrwa na wieki, to ta [islamska] cywilizacja, która opiera się na boskim szariacie i ludzkich wartościach.”
Czy odwaga sprzeciwu wobec używania określenia „radykalny islamski terroryzm” jest świadectwem tego sojuszu zachodniej lewicy z nazistowskim islamem? Słowo „nazistowski” w połączeniu z islamem budzi jeszcze większy sprzeciw mimo otwartej ideologii supremacji, zapowiedzi podboju krajów zamieszkałych przez niewiernych, aktów terroru i podobieństwa praktyk Al-Kaidy, ISIS, Hezbollahu, Huti, Hamasu, Talibów, Boko Haram i długiej listy rzadziej w mediach wspominanych organizacji mordujących w imię Allaha, jak również udokumentowanych powiązań Bractwa Muzułmańskiego z niemieckim nazizmem, trwałej popularności Mein Kampf w krajach islamu, obecności „rzymskiego salutu” w terrorystycznych organizacjach islamskich, niezliczonych pochwał Adolfa Hitlera w islamskich mediach społecznościowych.
Dla socjologa poważnym problemem świadczącym o sile tego zagrożenia jest masowa zmiana postaw i poglądów w krajach zachodnich, wzrost popularności marksistowskiej ideologii zarówno w zachodniej klasie politycznej, w mediach, w organizacjach „obrony praw człowieka”, w ONZ, w kręgach akademickich i w młodym pokoleniu.
Wojujący (czytaj: dążący do światowego kalifatu), islam prawdopodobnie morduje dziś więcej muzułmanów niż niewiernych, masowo morduje chrześcijan w Afryce i w innych krajach (ale ateistycznej lewicy nie wypada bronić chrześcijan), masowo morduje hindusów w Indiach i w innych krajach (ale podobno hindusi nie są bez winy, bo reagują na agresję przemocą), deklaruje wojnę z Żydami do końca świata, (ale to cementuje sojusz zachodniej lewicy z wojującym islamem).
Akty islamskiego terroru, takie jak porwania samolotów w latach 60. i 70., ubiegłego wieku, fatwa na Salmana Rushdiego, zamachy 11 września 2001, zamachy w Paryżu, zamachy w Madrycie, zamachy w Londynie – wydawały się nieodmiennie przynosić zamierzony skutek w postaci wzrostu lękliwości, nasilania się częstotliwości ostrzeżeń przed islamofobią, wzrostem ustępliwości wobec organizatorów i sponsorów islamskiej przemocy. Terroryści tacy jak Arafat stawali się idolami zachodnich polityków i celebrytów, nawet Osama bin Laden miał swoich sympatyków. Po każdym wielkim ataku terrorystycznym widzieliśmy poszukiwanie umiarkowanych masowych morderców, włącznie z gotowością uznania za ”anioła pokoju” postaci takiej jak Mahmoud Abbas. Najbardziej barbarzyńskie działania, takie jak ludobójcze czyny Islamskiego Państwa Iraku i Syrii, nie skłaniają do stanowczego oczekiwania od mieszkających na Zachodzie muzułmanów odcięcia się od aktów przemocy i radykalnej zmiany nauczania islamu. Przeciwnie, terror skłania do poszukiwania nowych form współpracy z organizacjami mającymi powiązania z islamskim terrorem i lękliwe zapewnianie, że nie jesteśmy islamofobami.
Kamala Harris, jako prokurator generalny w Kalifornii miała bliskie kontakty z organizacją CAIR (Council on American-Islamic Relations) i pisemnie wyrażała tej grupie wdzięczność za doradzanie jej w sprawach społeczności muzułmańskich. Zadowolenie z tych bliskich kontaktów było obustronne. Jeszcze w 2015 roku, dyrektor wykonawczy biura CAIR w Los Angeles, Hussam Ayloush, wychwalał Kamalę Harris za włączenie jego organizacji w prace organów ścigania. Ayloush, podobnie jak cała reszta zarządu CAIR od lat odmawia uznania Hamasu i Hezbollahu za organizacje terrorystyczne. Ten dość otwarty zwolennik islamskiego terroryzmu w 2018 roku pisał w liście do Kamali Harris: „Proszę przyjąć moją wdzięczność i podziw dla waszej niestrudzonej pracy na rzecz pokoju, sprawiedliwości i wzajemnego zrozumienia”.
Odwaga sprzeciwu wobec określenia „radykalny islamski terroryzm” nie narodziła się w próżni. Czy to jest ten gatunek odwagi, który wyzwalał odwagę okrzyków „Żydzi do Gazu”, „Od rzeki do morza”, „intifada, intifada” i (tak, również za oceanem) Yitbach El Yahud?
W majowym numerze „Kultury” paryskiej z 1968 roku Józef Czapski pisał:
„Jedno jest pewne – jak dawniej akcja ochrany w Rosji carskiej, jak dawne ‘Biej Żidow’ tylko bliżej związało postępowych Rosjan i Żydów, tak dziś polityka partii i bezpieki w Polsce pobudzić musi nas wszystkich, Polaków i Żydów, do zachowania, do wzmocnienia naszego paktu przyjaźni i do wspólnej walki z Ciemnogrodem.”
Ówcześni czytelnicy „Kultury” (zarówno ci na emigracji, jak i my w Polsce) nie mieli wątpliwości, że komunistyczna, wierna Moskwie lewica, to ciemnogród, a postęp wymaga jej odrzucenia. Artykuł Czapskiego nosił tytuł „Biej Żidow, spasaj Rassiju!”, był odpowiedzią na orgię antysyjonizmu, uświadamiał ciągłość czarnosecinnych marzeń.
Dziś antysyjoniści wszystkich stron łączą się, udając postępowców. Yitbach El Yahud urzeka bardziej niż biej Żidow. Świadomość ciągłości i rozmiarów zagrożenia cywilizacji przez Ciemnogród jest tak niska, że wspominanie o tym zagrożeniu powoduje wyproszenie z salonów.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com