Archive | 2024/08/06

Biej Żidow, Yitbach El Yahud, Żydzi do gazu

Czy to jest „radykalny islamski terroryzm”, czy tylko islamski terroryzm?


Biej Żidow, Yitbach El Yahud, Żydzi do gazu


Andrzej Koraszewski


Historia tłumów domagających się rzezi Żydów powtarza się przez stulecia. Amerykanka Rachel Wahba pisze o okrzyku arabskich tłumów Yitbach El Yahud – rżnąć Żydów. Ona sama urodziła się w Indiach, wychowała się w Japonii, dziś w Ameryce ogląda tłumy wrzeszczące „od rzeki do morza”. Jej babka, która ocalała z pogromu w Iraku, zadzwoniła do niej  11 września 2001 ze słowami „oni są już tu”. Amerykańska autorka pisze o słowach Kamali Harris: „musimy mieć odwagę sprzeciwić się, gdy używają określenia ‘radykalny islamski terroryzm’”. Co amerykańska kandydatka na urząd prezydenta chciała powiedzieć? Czy chciała powiedzieć, że wrzeszczący Yitbach El Yahud to umiarkowani, pragmatyczni ludzie, z którymi warto rozmawiać o pokoju?

Publicysta „Gazety Wyborczej” Robert Stefanicki pisze o umiarkowanym Ismailu Hanjji, który negocjował pokój. W pewnym sensie ten gwiazdor umiarkowanie uczciwego dziennikarstwa ma rację. Gdyby Hanijja, (który zaczynał jako skromny nauczyciel w szkole UNRWA), nie ukradł do swojej kieszeni ponad czterech miliardów dolarów pomocy dla Gazy, byłoby więcej tuneli terroru i rakiet. „Gazeta Wyborcza” wydaje się podzielać ten gatunek odwagi sprzeciwu, do którego wzywa Kamala Harris.   

Wychowana w islamie przyjaciółka urodziła się w RPA, porzuciła islam i swoją ojczyznę i stanowczo odrzuca takie pojęcia jak islamizm, czy radykalny islam. Twierdzi, że islam jest jeden. Uważa, że islam jest barbarzyńską religią odzierającą ludzi z człowieczeństwa. To islam jako taki nakazuje obcinanie głów niewiernym, sianie terroru, niewolnictwo i przemoc. Dowody w nauczaniu islamu są niezaprzeczalne, a muzułmanie, którzy racjonalizują takie pojęcia jak „dżihad”, twierdząc, że to jakaś duchowa walka, po cichu przynajmniej częściowo odrzucają islam. Wielki Imam Al Azhar, (instytucji uznawanej za rodzaj Watykanu sunnickiego islamu), stanowczo odmówił uznania ISIS za grupę „nieislamską”, jak również odmówił naleganiom prezydenta Sisi, aby zreformować nauczanie islamu, czyli wyrzucić z niego wezwania do terroru i nienawiści wobec niewiernych. Być może Kamala Harris ma rację i nie powinniśmy używać określenia „radykalny islam”.           

Rachel Wahba, (której ojciec był egipskim Żydem), pisze, że islam jest dziś największym zagrożeniem Zachodu. Czy to może być prawdą? Wielu obserwuje od lat zdumiewający romans wściekle prawicowego islamu i zachodniej marksistowskiej lewicy. Wspólnym wrogiem jest wolny rynek i demokracja, więc wzajemne mordy odkładają na później.  

Na kilka godzin przed śmiercią Ismail Hanijja mówił w wywiadzie dla irańskiej telewizji, że: „Cywilizacja, która przetrwa na wieki, to ta [islamska] cywilizacja, która opiera się na boskim szariacie i ludzkich wartościach.”

Czy odwaga sprzeciwu wobec używania określenia „radykalny islamski terroryzm” jest świadectwem tego sojuszu zachodniej lewicy z nazistowskim islamem? Słowo „nazistowski” w połączeniu z islamem budzi jeszcze większy sprzeciw mimo otwartej ideologii supremacji, zapowiedzi podboju krajów zamieszkałych przez niewiernych, aktów terroru i podobieństwa praktyk Al-Kaidy, ISIS, Hezbollahu, Huti, Hamasu, Talibów, Boko Haram i długiej listy rzadziej w mediach wspominanych organizacji mordujących w imię Allaha, jak również udokumentowanych powiązań Bractwa Muzułmańskiego z niemieckim nazizmem, trwałej popularności Mein Kampf w krajach islamu, obecności „rzymskiego salutu” w terrorystycznych organizacjach islamskich, niezliczonych pochwał Adolfa Hitlera w islamskich mediach społecznościowych.

Dla socjologa poważnym problemem świadczącym o sile tego zagrożenia jest masowa zmiana postaw i poglądów w krajach zachodnich, wzrost popularności marksistowskiej ideologii zarówno w zachodniej klasie politycznej, w mediach, w organizacjach „obrony praw człowieka”, w ONZ, w kręgach akademickich i w młodym pokoleniu.

Wojujący (czytaj: dążący do światowego kalifatu), islam prawdopodobnie morduje dziś więcej muzułmanów niż niewiernych, masowo morduje chrześcijan w Afryce i w innych krajach (ale ateistycznej lewicy nie wypada bronić chrześcijan), masowo morduje hindusów w Indiach i w innych krajach (ale podobno hindusi nie są bez winy, bo reagują na agresję przemocą), deklaruje wojnę z Żydami do końca świata, (ale to cementuje sojusz zachodniej lewicy z wojującym islamem).

Akty islamskiego terroru, takie jak porwania samolotów w latach 60. i 70., ubiegłego wieku, fatwa na Salmana Rushdiego, zamachy 11 września 2001, zamachy w Paryżu, zamachy w Madrycie, zamachy w Londynie – wydawały się nieodmiennie przynosić zamierzony skutek w postaci wzrostu lękliwości, nasilania się częstotliwości ostrzeżeń przed islamofobią, wzrostem ustępliwości wobec organizatorów i sponsorów islamskiej przemocy. Terroryści tacy jak Arafat stawali się idolami zachodnich polityków i celebrytów, nawet Osama bin Laden miał swoich sympatyków. Po każdym wielkim ataku terrorystycznym widzieliśmy poszukiwanie umiarkowanych masowych morderców, włącznie z gotowością uznania za ”anioła pokoju” postaci takiej jak Mahmoud Abbas. Najbardziej barbarzyńskie działania, takie jak ludobójcze czyny Islamskiego Państwa Iraku i Syrii, nie skłaniają do stanowczego oczekiwania od mieszkających na Zachodzie muzułmanów odcięcia się od aktów przemocy i radykalnej zmiany nauczania islamu. Przeciwnie, terror skłania do poszukiwania nowych form współpracy z organizacjami mającymi powiązania z islamskim terrorem i lękliwe zapewnianie, że nie jesteśmy islamofobami.   

Kamala Harris, jako prokurator generalny w Kalifornii miała bliskie kontakty z organizacją CAIR (Council on American-Islamic Relations) i pisemnie wyrażała tej grupie wdzięczność za doradzanie jej w sprawach społeczności muzułmańskich. Zadowolenie z tych bliskich kontaktów było obustronne. Jeszcze w 2015 roku, dyrektor wykonawczy biura CAIR w Los Angeles, Hussam Ayloush, wychwalał Kamalę Harris za włączenie jego organizacji w prace organów ścigania. Ayloush, podobnie jak cała reszta zarządu CAIR od lat odmawia uznania Hamasu i Hezbollahu za organizacje terrorystyczne. Ten dość otwarty zwolennik islamskiego terroryzmu w 2018 roku pisał w liście do Kamali Harris: „Proszę przyjąć moją wdzięczność i podziw dla waszej niestrudzonej pracy na rzecz pokoju, sprawiedliwości i wzajemnego zrozumienia”.

Odwaga sprzeciwu wobec określenia „radykalny islamski terroryzm” nie narodziła się w próżni. Czy to jest ten gatunek odwagi, który wyzwalał odwagę okrzyków „Żydzi do Gazu”, „Od rzeki do morza”, „intifada, intifada” i (tak, również za oceanem) Yitbach El Yahud?

W majowym numerze „Kultury” paryskiej z 1968 roku Józef Czapski pisał: 

„Jedno jest pewne – jak dawniej akcja ochrany w Rosji carskiej, jak dawne ‘Biej Żidow’ tylko bliżej związało postępowych Rosjan i Żydów, tak dziś polityka partii i bezpieki w Polsce pobudzić musi nas wszystkich, Polaków i Żydów, do zachowania, do wzmocnienia naszego paktu przyjaźni i do wspólnej walki z Ciemnogrodem.”

Ówcześni czytelnicy „Kultury” (zarówno ci na emigracji, jak i my w Polsce) nie mieli wątpliwości, że komunistyczna, wierna Moskwie lewica, to ciemnogród, a postęp wymaga jej odrzucenia. Artykuł Czapskiego nosił tytuł „Biej Żidow, spasaj Rassiju!”, był odpowiedzią na orgię antysyjonizmu, uświadamiał ciągłość czarnosecinnych marzeń.

Dziś antysyjoniści wszystkich stron łączą się, udając postępowców. Yitbach El Yahud urzeka bardziej niż biej Żidow. Świadomość ciągłości i rozmiarów zagrożenia cywilizacji przez Ciemnogród jest tak niska, że wspominanie o tym zagrożeniu powoduje wyproszenie z salonów.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel shouldn’t ‘help’ Biden-Harris appease Iran

Israel shouldn’t ‘help’ Biden-Harris appease Iran

Jonathan S. Tobin


The administration is angry at Jerusalem for fighting back against Tehran and its proxies, making it appear weak. But that’s Washington’s fault, not Netanyahu’s doing.

A billboard in Tel Aviv displays portraits of Hamas leaders Ismail Haniyeh (left), killed in Iran on July 31, and Mohammed Deif, killed last month in the Gaza Strip, with the word “assassinated” in Hebrew, Aug. 2, 2024. Photo by Oren Ziv/AFP via Getty Images.

Who were the parties most damaged by a series of brilliant operations carried out by Israel against its terrorist enemies? At the top of the list are the terrorists and their sponsors. By killing Hamas leader Ismail Haniyeh in Tehran, Hamas military commander Mohammed Deif in Gaza and Hezbollah chief of staff Fuad Shukr in Beirut, the Jewish state not only exacted retribution for the rivers of Jewish blood this trio had shed over the years. It also dealt powerful blows to the collective terrorist organizations’ ability to operate, and most of all, undermined the power and image of their chief sponsor and instigators: the Islamist regime of Iran.

Their discomfort ought to be a cause for rejoicing among Israel’s friends and allies, as well as the governments and peoples of the West, against whom these Islamist killers are also waging war. But it isn’t. Or at least that isn’t the reaction of the Biden-Harris administration and its leading press cheerleaders. On the contrary, Washington is acting as if it was the chief victim of the slaying of terrorists who were, at least in theory, among those designated by the U.S. government as wanted men.

Their discomfort goes beyond fears initially voiced in the aftermath of the Israeli strikes about an all-out war being ignited between Israel and Iran, and its proxies. To listen to and read the statements coming out of the administration, it’s clear that their anguish is about something more fundamental than the understandable uncertainty about what might happen next.

The subtext to all of their comments centers on two clear concerns.

Embarrassing those in the White House

One is that Israel’s actions are interfering with Washington’s desire to end the current conflicts with Hamas in Gaza and Hezbollah in Lebanon as soon as possible and on terms that will not unduly discomfort Iran. When asked to comment on the killings of these terrorists, all President Joe Biden could muster in response was to say, in a rare live comment, that “it has not helped” his push for a ceasefire in Gaza that would save Hamas.

The other is that Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu is embarrassing the Americans.

His willingness to move decisively in this manner is not merely shining a light on the administration’s weakness when dealing on the international stage. It’s also having the effect of highlighting the fact that the United States is currently led by a person whose physical and mental fitness is very much in question, causing both friends and foes to wonder who, if anyone, is truly in charge in Washington right now?

This is causing much consternation among the foreign-policy establishment with its leading mouthpieces, like New York Times columnist Thomas Friedman, lamenting that Netanyahu isn’t prioritizing the administration’s interests. But even in his latest broadside against Netanyahu, Friedman acknowledged that the United States is being forced to choose what to do about an Iran that has, thanks to the appeasement policies of Biden and former President Barack Obama, not only become a threshold nuclear power. It’s also now an “imperial power” in the Middle East that is dominating the region and forcing conflicts with Israel that most Arabs want no part of.

This goes beyond the “daylight” between Israel and the United States that Obama sought and that has also been a key element of the relationship between the two countries under Biden. Simply put, while Biden and Vice President Kamala Harris never tire of saying that they support Israel’s right to defend itself, what they really mean by this is that they want Jerusalem to do as little as possible to stop its enemies from killing its people.


Jonathan S. Tobin is editor-in-chief of JNS (Jewish News Syndicate). Follow him @jonathans_tobin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Archaeological Proof: Bringing proof of ancient Jewish settlement in Israel

Israel Archaeological Proof: Bringing proof of ancient Jewish settlement in Israel

DAVID BRUMMER


Newly updated website provides proof of Jewish settlement in Israel from the biblical period onward.

.
A close-up of the Tyrian silver shekel coin. / (photo credit: DAVID BRUMMER)

The world in general has changed since the Black Sabbath of October 7; the Jewish world in particular was forever altered. The calls about Israel’s and the Jewish people’s illegitimacy have only become more shrill since the Israel Defense Forces’ response to Hamas’s brutal onslaught against southern Israeli communities on that dark day. 

One of the consistent critiques of the current government’s handling of the crisis is that the message about what Israel is doing – and why it is justified in doing so – appears increasingly opaque. It does not help the situation when some of the people most able to provide both a clear and nuanced narrative – particularly to a highly skeptical and hostile outside world – are sidelined over seeming personality clashes. 

Enter George Blumenthal. It was he, an 80-year-old New York-based businessman with the energy and drive of a man half his age, who succinctly described how Israel is failing to tell its own fascinating and historical story. He views it as his mission in life to get Israel’s and the Jewish people’s message out as far and wide as possible, and his latest project is precisely evidence of this. Indeed, since October 7, his drive to tell Israel’s story has only increased.

His first brush with archaeology was as a seven-year-old, walking with his parents among the miraculously preserved historical gems of Ancient Rome – barely six years since the retreating Nazis, in fanatical fighting against the advancing Allies in other parts of Italy, had left the city mostly untouched. Inspired, as people so often are when they walk amid history – where the very buildings and structures seem to whisper their secrets – it left an indelible impression in his mind. Fast-forward several decades, and it was on a trip to Jerusalem that his curiosity was piqued once again. In the late 1990s, Blumenthal was at the home of Hershel Shanks, the founder and longtime editor of the Biblical Archaeology Review. Shanks had accumulated a large collection of artifacts over time and showed Blumenthal four 2,000-year-old oil lamps. It set something off in Blumenthal, and he has been purchasing archaeological objects ever since.

He has devoted more than 25 years of his life to promoting the millennia-long Jewish connection to the Land of Israel. And he is very much into the tangible evidence of this, which brings us to his latest project – Israel Archaeological Proof. His creative partner in this endeavor is Israeli photographer and imaging expert Ardon Bar Hama, who has been at the forefront of digitizing some of the most ancient Jewish sources, including the Dead Sea Scrolls and the Aleppo Codex. 

Ardon Bar-Hama with American actor Michael Douglas, who recently visited Israel. (credit: ARDON BAR-HAMA)

Bar Hama has been at the cutting edge of photographic technology’s capabilities and has consistently moved with the times as each technological iteration – along with his skill and creativity – has facilitated such imaginative use of the medium. Crucially, it has also made all of these historical artifacts and documents available online. 

During our interview at Jerusalem’s Waldorf Astoria Hotel, Blumenthal casually reached into his jacket pocket and pulled out a coin. He allowed me to inspect the weighty silver shekel. In the mid-second century BCE, the Hasmoneans formalized the payment for Temple Tax. The first coin to be specified as acceptable payment for the Temple tax levied was the “Shekel of Tyre.” The coin was probably used for its recognized metal purity grade and weight. It was in circulation from 125 BCE until the outbreak of the Great Revolt in 66 CE

It is exactly for moments like this, where one can reach out and touch history, that he is involved with the Israel Archaeological Proof project. And the project’s remit is very clear: At a time when there is a concerted effort to decouple Jews from their historical homeland, the overwhelming archaeological proof of the Jewish people’s association with Israel is urgent. Helpfully, with Blumenthal and Bar Hama’s influence, it can also be distilled into easily digestible, bite-size pieces.

“We are simplifying things for the US audience,” said Blumenthal, who previously funded the City of David’s Megalim videos, which have garnered more than nine million organic views. The website itself breaks down 3,500 years of Jewish history into three sections: “From Abraham to the Second Temple;” “Common Era up to the 1800s;” and “Aliyah and the Modern State of Israel.” 

“We are countering the narrative that has developed in the United States that the Jewish people’s connection to the Land of Israel is both recent and tenuous. We are providing tangible evidence that this could not be further from the truth,” he exclaimed. “Take the Tel Dan Stele [found more than 30 years ago], which relates the story – albeit in a fragmentary way – of the Aramean king’s vanquishing of the House of David. There had always been speculation about whether the biblical stories of David were apocryphal or metaphoric, but here we have primary documentary evidence that his house existed… which means that he did, too. It’s irrefutable.” 

Being able to counter the prevailing narrative is critical, especially in the United States. 

“It is a Christian culture, and a deeply religious one, but the link between Judaism and Christianity – and, by extension, to the land – has become attenuated. If the Land of Israel was the land of many biblical events, it was also the land of Jesus. That link is being undermined, and it is obviously having a detrimental effect on Israelis and Jews.” 

At this point, he recounted that he was beginning to doubt the efficacy of the project, but a letter from a Chabad rabbi who spoke at Oberlin College in Ohio changed his outlook.

“Rabbi Shlomo Elkan said that he created a curriculum utilizing the information I provided him concerning the history of the Jews for more than 3,000 years in Israel. Shlomo and his wife, Devorah, engaged with pro-Palestinian advocates at Oberlin. At an antisemitism vs. anti-Zionism teach-in, they used much of what I had sent them. While the adversaries attempted to disprove any Jewish connection to the Holy Land, the couple countered their claims using teaching based on the Tanach, as well as archaeology. They also cited Christian and Muslim testimony of the Jewish presence in Israel that predated both… and the students were dumbfounded.”

And Israeli students in an immersive experience funded by the Athena Fund, a nonprofit organization established in 2006 whose mission is to empower teachers in Israel by providing them with tools for self-fulfillment and professional advancement will also be able to benefit. The current thinking is that the curriculum will be available in 60 schools throughout Israel by the start of the academic year in September, followed by a further 40 in December. There are also bids out across the rest of the world for other institutions to take up the mantle. 

“It’s important that we educate Israeli kids too,” Blumenthal said. “How many people know that there’s proof of King David?! We have to make that knowledge available to both Israel and the Diaspora; to Jews and Christians.” To that end, the material is available in South American Spanish and Brazilian Portuguese, as well as English, French, Hebrew, Russian, and Korean.

AnaRina Kreisman, the director of Align with Zion who was instrumental in working with Blumenthal to create the site, said: “The website provides user-friendly bite-size info on key archaeological finds and documentation in a well-organized timeline connected to the biblical narrative and other historical accounts. All the information we give on the site already exists and is out there, but no one has ever put it in an easy, understandable context. Our site, we believe, is the only one that has done so.

“Moreover, by adding empirical proof of the Jewish narrative, it shows that our ‘stories’ actually have a very organized and factual backbone. This doesn’t only help with strengthening our own Jewish Identity, but it also provides more advocacy tools in a post-October 7 era.

“Discovering an ancient artifact not only connects you to that moment in time but changes your personal life dynamic in real life/real time.

“It makes me think of the old maxim ‘What is, was already, and what will be, was (Kohelet 3:15)’

“So, digging into the past helps you navigate the future,” she said.■


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com