Skutki izraelskiego nalotu na miasto Sidon w południowym Libanie,
Eskalacja na Bliskim Wschodzie: Izraelczycy bombardują w Libanie, Hezbollah odpowiada ostrzałem
Marta Urzędowska
Izraelska armia zaatakowała tereny w południowym Libanie, Hezbollah posłał na Izrael potężną serię rakiet – trwa groźna eskalacja na izraelsko-libańskiej granicy, która grozi regionalną wojną. Izraelski resort obrony: Wydarzenia w Libanie ważniejsze niż w Gazie
Informację o ostrzelaniu Doliny Bekaa na południu Libanu potwierdza izraelska armia. Jak informuje jej rzecznik, Daniel Hagari, izraelskie bombowce uderzyły w środę w składy broni Hezbollahu, budynki wojskowe i wyrzutnię rakiet. Według libańskiego ministerstwa zdrowia w nalotach zginęła jedna osoba, a 30 zostało rannych, wśród nich – dziewięcioro dzieci.
W odpowiedzi Hezbollah przypuścił potężny atak na Izrael. Ponad 50 rakiet i dronów poleciało w kierunku okupowanych przez Izrael Wzgórz Golan, uderzyło w miejscowe budynki, w tym domy mieszkalne. Jedna osoba została ranna.
Także w środę, w innym uderzeniu na libański port Sydon, izraelska armia zabiła Chalila al-Mikdaha, ważnego dowódcę w Brygadach Męczenników Al-Aksy, zbrojnej grupy współpracującej z palestyńską partią Fatah. Izraelczycy wyjaśniają, że zabili Al-Mikdaha, bo miał bliskie powiązania z irańską Gwardią Rewolucyjną.
Izrael: Najważniejszy dziś Liban, nie Gaza
Eskalacja na linii Izrael-Hezbollah nie przebiega w próżni. Jest efektem wojny, jaka od jedenastu miesięcy trwa w Strefie Gazy. 7 października Hamas zaatakował Izrael, zabijając 1,2 tys. osób i porywając 250 do Gazy. W odpowiedzi izraelska armia prowadzi w enklawie działania wojenne, w których zginęło – według wyliczeń Hamasu – 40 tys. Palestyńczyków.
Wojna w Gazie od początku nie była wyłącznie lokalna. Hamas ma wsparcie Hezbollahu, który od października regularnie prowadzi ostrzał terenów północnego Izraela. W efekcie od października w Libanie zginęło już ponad 530 osób, wśród nich co najmniej 130 cywilów. W Izraelu liczba ofiar wyniosła 49 osób, spośród których 26 to cywile. Blisko 200 tys. osób mieszkających o obu stronach granicy musiało opuścić swoje domy.
Choć konflikt Izraela z Hamasem od początku groził rozlaniem się na inne kraje regionu, eskalacja nigdy nie była tak groźna, jak dziś. Napięcia rosną od końca lipca, kiedy Izraelczycy zabili w Iranie szefa politbiura Hamasu Ismaila Haniję i wysokiej rangi dowódcę Hezbollahu Fuada Szukra. Od tego czasu Iran i Hezbollah grożą Izraelczykom odwetem, przy czym podkreślają, że mogą go dokonać nawet z dużym opóźnieniem.
We wtorek izraelski minister obrony Joaw Gallant, przemawiając do żołnierzy, przyznał, że „środek ciężkości” działań izraelskiej armii stopniowo przesuwa się z Gazy na libańską granicę.
– Atakowanie magazynów amunicji w Libanie to przygotowanie na wszystko, co może się wydarzyć – stwierdził.
Izrael zrealizuje w całości swój plan
Ostatnia wymiana ciosów na granicy Izraela z Libanem przypada w czasie, kiedy trwają gorączkowe próby doprowadzenia do rozejmu w Gazie. Zaledwie kilka godzin przed izraelskim ostrzałem celów Hezbollahu, prezydent USA, Joe Biden, rozmawiał przez telefon z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. W rozmowie brała też udział Kamala Harris, zastępczyni Bidena i kandydatka Demokratów na prezydentkę w nadchodzących wyborach.
Biden przekonywał Netanjahu, jak ważne jest dogadanie się z Hamasem w sprawie zawieszenia broni i zwolnienia pozostających w Gazie izraelskich zakładników. Jednak ostatnia runda negocjacji w ostatnich dniach zakończyła się impasem, nie pomogła nawet kolejna wizyta Antony’ego Blinkena w regionie.
Obu stronom najtrudniej dogadać się w sprawie obecności izraelskich żołnierzy w Gazie po wojnie. Hamas chce, żeby wszyscy wrócili do domu, Izraelczycy powtarzają, że zostawią swoje siły na południu enklawy, przy granicy z Egiptem. „Izrael będzie nalegał na osiągnięcie wszystkich swoich celów w tej wojnie, w tym upewnienia się, że Gaza już nigdy nie będzie stanowiła zagrożenia dla bezpieczeństwa Izraela” – brzmi najnowsze oświadczenie kancelarii premiera.
W Gazie nie ustają walki. Izraelscy ortodoksi nie chcą do armii
W czasie gdy świat próbuje namówić walczące strony do pokoju, sytuacja w Strefie Gazy pozostaje dramatyczna. Jak podaje miejscowe ministerstwo zdrowia, tylko w ciągu ostatniej doby w izraelskich nalotach zginęło ponad 50 osób.
Izraelska armia potwierdza, że bombowce uderzyły w ok. 30 celów w różnych miejscach enklawy, w tym w tunele, miejsca odpalania rakiet i punkty obserwacyjne. Udało się zabić kilkudziesięciu uzbrojonych terrorystów, przejąć broń i materiały wybuchowe.
W środę w Izraelu setki skrajnie ortodoksyjnych Żydów protestowało w Jerozolimie przeciwko obowiązkowej służbie wojskowej. Starli się z policją, która musiała użyć armatek wodnych, by rozpędzić tłum. Pięć osób aresztowano. Izraelska armia prowadzi pobór ortodoksów od zeszłego miesiąca, po tym, jak Sąd Najwyższy w czerwcu zdecydował się skończyć z wyłączaniem ich ze służby.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com