Miejsce zamachu w Solingen.
Trzeba nam więcej gniewu na terroryzm islamistyczny, a nie mniej
Brendan O’Neill
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Po Solingen nadszedł czas na walkę zarówno z islamo-faszystami, jak i naszymi pełnymi samozadowolenia elitami.
.
Ledwo zdążyły ostygnąć ciała zabitych przez islamistycznego fanatyka, a część mediów zaczęła martwić się, jak zareaguje „skrajna prawica”. W piątkowy wieczór, podczas imprezy z okazji 650. rocznicy założenia zachodnioniemieckiego miasta, pewien mężczyzna wpadł w szał i zaczął atakować ludzi nożem. Trzy osoby zginęły, a osiem zostało rannych, cztery poważnie. Podejrzanym jest 26-latek z Syrii, który według niemieckich prokuratorów wyznaje ideologię Państwa Islamskiego i nożem demonstrował tę swoją tyrańską i ekstremistyczną wiarę. Przybył do Niemiec w 2022 roku i złożył podanie o azyl, ale chociaż jego wniosek został odrzucony, władze nie deportowały go. ISIS wzięło na siebie odpowiedzialność za rzeź, opisując ją jako celowe zabójstwo europejskich chrześcijan „by pomścić muzułmanów w Palestynie i na całym świecie”.
Był to więc akt wojny. Ograniczonej, dokonanej przez „samotnego wilka”, ale jednak akt wojny. Był to brutalny atak nie tylko na obywateli Solingen, ale także na same Niemcy, a w szczególności na ich chrześcijańskie dziedzictwo. I usankcjonowali ten akt zaprzysięgli wrogowie zachodniej cywilizacji: bigoteryjni, religijni histerycy z ISIS. Powinno to być dzwonkiem alarmowym, przypomnieniem, że chociaż ISIS mogło utracić swój kalifat, zachowało żarliwą żądzę mordowania „niewiernych”. Wydaje się, że „widzimy pierwsze oznaki nowej fali ataków terrorystycznych”, mówi Peter Neumann z King’s College London. Podejrzewa on, że ISIS próbuje „wykorzystać ogromną mobilizację w wyniku ofensywy terrorystycznej Hamasu z 7 października” i chce „zainspirować” swoich wielbicieli do „atakowania niewiernych”. Mówiąc najkrócej: to poważna sprawa.
Czy zostanie potraktowana z powagą, na jaką zasługuje? Czy barbarzyństwo w Solingen doprowadzi w końcu do szczerej dyskusji na temat radykalnego islamu, jakiej tak bardzo brakowało w Europie w ostatnich latach? Oznaki nie są dobre. Już teraz publiczny żal wydaje się ustępować miejsca instynktowi „przejścia nad tym do porządku dziennego”. Wzorem jest scenariusz postterrorystyczny. Złożono kwiaty na miejscu zamachu, w mediach społecznościowych opublikowano emotikony z modlitwą, a teraz możemy wrócić do codzienności. Niemcy nie skandowali jeszcze tchórzliwego hasła „Nie patrz wstecz z gniewem”, jak to robili niektórzy Brytyjczycy po islamistycznej masakrze 22 fanów popu na Manchester Arena w 2017 roku. Ale wydaje się, że przynajmniej w niektórych kręgach istnieje niechęć do krytycznego spojrzenia na rzeź w Solingen i na trudne pytania, jakie podnosi ona w sprawie kryzysu migracyjnego, niepowodzenia integracji i trucizny islamizmu.
Czy jest możliwe, że już wkracza do akcji zestaw terror-amnezja? Jest to tak bezwzględne zniechęcanie do otwartej dyskusji przez elity, że akty islamistycznego terroru zostają wyparte. Kto jeszcze pamięta zamachy bombowe w Brukseli w 2016 r., w których zginęło 32 ludzi? Albo ataki nożownicze w Reading w Anglii w 2020 r., w których ekstremistyczny libijski uchodźca zamordował trzech gejów? Albo atak furgonetką w Barcelonie w 2017 r., w którym islamiści rozjechali 13 ludzi na La Ramblas? To wydarzyło się zaledwie kilka dni po wiecu skrajnej prawicy w Charlottesville w USA, na którym neofaszysta wjechał samochodem w tłum protestujących, zabijając młodą kobietę. Jest znamienne, że ten ostatni faszystowski atak samochodowy jest mocniej utrwalony w głowach lewicy niż o wiele krwawszy faszystowski atak samochodowy przeprowadzony przez ISIS w Barcelonie niecały tydzień później.
Instynktownym działaniem władzy po aktach islamistycznego barbarzyństwa jest ścisłe kontrolowanie publicznej dyskusji, a nawet publicznych uczuć. Są pewne emocje, które wolno ci odczuwać – szok, smutek – i inne, których nie wolno ci odczuwać: udręka, gniew. Jeśli odbiegniesz zbyt daleko od listy akceptowanych emocji, możesz zostać oskarżony o podsycanie „islamofobii”. Orwellowskie monitorowanie nastrojów społecznych sugeruje, że elity boją się myśli i emocji własnych obywateli tak samo – jeśli nie bardziej – jak brutalnych działań wyznawców niebezpiecznej obcej ideologii. Widmo „islamofobicznej reakcji”, którą podnoszą po każdym ataku islamistów, jest w rzeczywistości kodem ich własnego strachu przed opinią publiczną. Widzą nas jako potencjalną tłuszczę. Boją się naszej hipotetycznej przemocy bardziej niż rzeczywistej przemocy ISIS. „Bójcie się siebie, nie terrorystów” – to niewypowiedziane przesłanie ich postterrorystycznej udręki.
Obawiam się, że to samo wydarzy się po masakrze w Solingen. W europejskich mediach już pojawiło się wiele obaw, że złe elementy będą chciały wykorzystać ten straszny czyn. Istnieje ryzyko, że ten horror „podsyci narrację skrajnej prawicy” – pisze Politico. „Financial Times” uderza w panikarski ton, że atak nożowniczy umieścił „imigrację i terroryzm islamistyczny na szczycie listy programów politycznych” tuż przed kluczowymi wyborami regionalnymi w Saksonii i Turyngii na wschodzie Niemiec. Zamartwia się, że niektórzy „wykorzystali atak nożowniczy, by wbić do głów antyimigracyjne hasła”.
BBC informuje, że „atak może podsycić i tak już napiętą debatę na temat imigracji i azylu w Niemczech”. Czy jednak nie powinien? Fakt, że obcokrajowiec zamordował trzy osoby w imieniu fanatycznego ruchu, powinien z pewnością wywołać pytania o niemiecką politykę azylową i środki bezpieczeństwa. „[Skrajna] prawica patrzy na zyski”, mówi BBC, niemal tak, jakby była to najgorsza rzecz, jaka wydarzyła się w Niemczech w zeszłym tygodniu. Szaleństwo lęku przed reakcją na terroryzm najlepiej podsumowuje surrealistyczna dyskusja w Sky News, w której jeden z uczestników powiedział o ataku nożowniczym: „Kiedy patrzysz na coś takiego, naprawdę martwisz się, jak może to zostać wykorzystane przez osoby ze skrajnej prawicy do wzniecania nienawiści”.
I oto dotarliśmy: tweet Norma Macdonalda stał się rzeczywistością. Urojona przemoc po ataku terrorystycznym wydaje się bardziej niepokoić niektórych influencerów niż rzeczywista przemoc samego ISIS. Prawda jest taka, że to ISIS wzbudziło nienawiść w Niemczech. To ISIS sprowadziło skrajnie prawicowy terror na zwykłych ludzi tego narodu. Jest po prostu czymś dziwacznym, że ludzie mogą być świadkami aktu faszystowskiej przemocy, przeprowadzonego z błogosławieństwem jednego z najbardziej nietolerancyjnych, bigoteryjnych i rasistowskich ruchów na Ziemi, i myśleć sobie: „O nie, możemy teraz zobaczyć jakieś faszystowskie czyny”. Faszystowski czyn już miał miejsce. I nie jest bigoterią odczuwanie gniewu z tego powodu. Ci, którzy reagują na rzeź mężczyzn, kobiet i dzieci w całej Europie przez suprematystów słowami: „Wszyscy muszą się uspokoić”, przerażają mnie o wiele bardziej niż ci, którzy reagują otwartymi, dociekliwymi pytaniami. Ci ostatni, przynajmniej są wyraźnie wstrząśnięci gwałtownym rozszarpywaniem na kawałki ich cywilizacji przez islamistów.
Czasami wydaje się, że jesteśmy ściśnięci między dwiema bigoteriami. Bigoterią radykalnych islamistów, którzy tak bardzo nas nienawidzą, że są gotowi nas zadźgać na śmierć, i bigoterię klasy rządzącej, która tak bardzo się nas boi, że jej pierwszym odruchem po każdym islamo-faszystowskim czynie jest stłumienie naszych emocji i uciszenie naszej furii. Nasze społeczeństwa są atakowane, a następnie nasze uczucia są dławione. Podwójny cios elitarnej pogardy, pierwszy brutalny, drugi cenzurujący. Jesteśmy świadkami dławienia moralności obywateli Europy. Naszą rolą jest udział w postterrorystycznym pokazie namiastki żałoby i niczego więcej. Nie myśl, nie pytaj i na pewno nie wpadaj w gniew. Ironią jest to, że jeśli cokolwiek może nas rozgniewać, to jest to kneblowanie naszych ust, podczas gdy nasi współobywatele są mordowani przez nazistów. Zacznijmy o tym mówić.
Brendan O’Neill znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym, jak ideologia może odczłowieczać.)
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com