Archive | October 2024

Milicje islamskie w Republice Środkowoafrykańskiej

Republika Środkowoafrykańska to tragiczny przypadek tego, co dzieje się, kiedy radykalni islamiści przejmują władzę w kraju. Na zdjęciu: Chłopiec jedzie na obładowanym osiołku przez wiejską wioskę w prefekturze Vakaga, niedaleko Birao, 11 sierpnia 2024 r. (Zdjęcie: Amaury Falt-Brown/AFP via Getty Images)


Milicje islamskie w Republice Środkowoafrykańskiej

Uzay Bulut

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Republika Środkowoafrykańska jest tragicznym przykładem tego, co dzieje się, kiedy radykalni islamiści przejmują władzę nad krajem.

Duża część społeczności międzynarodowej, organizacji zajmujących się prawami człowieka i mediów zignorowała sprawę, ale Republika Środkowoafrykańska (CAR) zmaga się z trwającą wojną, którą toczy Seleka, koalicja islamskich milicji walczących z chrześcijańskim i oficjalnie świeckim rządem kraju.

Większość kraju jest obecnie okupowana przez grupy zbrojne (zarówno wewnętrzne, jak i zagraniczne), z których wszystkie wydają się odpowiedzialne za systematyczne łamanie praw człowieka.

Rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera także przybyli do Republiki Środkowoafrykańskiej po tym, jak prezydent Faustin-Archange Touadéra poprosił o pomoc w walce z grupami rebeliantów w 2018 r. Wagner od tego czasu walczył po stronie armii Republiki Środkowoafrykańskiej przeciwko islamskim milicjom i “chroniąc” kopalnie złota, przynajmniej na razie zapewnił “pokój”. Jednak według BBC:

“[Nathalia] Dukhan [badaczka w grupie śledczej The Sentry] mówi, że najemnicy prowadzą ‘kampanię terroru’ i są odpowiedzialni za powszechne łamanie praw człowieka, w tym zabójstwa pozasądowe, tortury i gwałty…

Grupa Wagnera wykorzystała słabość instytucji i słabą armię, aby dopracować ‘plan przejęcia państwa'”.

Wojna doprowadziła do wysiedlenia tysięcy chrześcijan, którzy stracili źródło utrzymania, zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i teraz żyją w obozach. Morderstwa i niszczenie mienia i kościołów stały się powszechne.

Enrica Picco, dyrektor ds. projektów w Afryce Środkowej w Crisis Group, wyjaśnia:

“Dziesięć lat temu, głównie muzułmańska koalicja rebeliantów z północnego wschodu, Seleka, maszerowała na stolicę Republiki Środkowoafrykańskiej, Bangui, wspierana przez tysiące czadyjskich i sudańskich najemników, nie napotykając żadnego oporu. Obaliła prezydenta François Bozizé [chrześcijanina] i rozpoczęła fazę przejściową, ale nie udało jej się utrzymać swoich bojówkarzy pod kontrolą”.

Departament Stanu USA pisze:

“Tysiące mieszkańców Afryki Środkowej zostało przesiedlonych w ciągu ostatnich ośmiu lat, ponieważ milicje zorganizowane na tle religijnym, obierają sobie za cel całe społeczności, stosując przemoc i prześladowania na podstawie ich przekonań religijnych”.

Lider Seleki, Michel Djotodia, był prezydentem kraju od marca 2013 r. do swojej rezygnacji w styczniu 2014 r.

Obecny prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej, Faustin-Archange Touadera (wybrany w 2016 r. i ponownie wybrany w grudniu 2020 r.), niestety nie był w stanie rozszerzyć kontroli rządu na całe terytorium kraju. Rząd Republiki kontroluje obecnie tylko stolicę, Bangui. Pozostała większość kraju jest kontrolowana przez islamskie milicje. Na tych obszarach zdominowanych przez muzułmanów chrześcijanie są często prześladowani, szczególnie tam, gdzie prawo szariatu jest mniej lub bardziej oficjalnie wdrażane.

Republika Środkowoafrykańska jest krajem o większości chrześcijańskiej. Populacja chrześcijan wynosi około 3 807 000 (74,4% całej populacji). Populacja muzułmanów wynosi 711 000 (13,9%), a osoby praktykujące afrykańskie religie tubylcze stanowią 548 000 (10,7%).

Od czasu wyboru w 2016 r. Touadéra priorytetowo traktował pojednanie. Chociaż w 2019 r. rząd i 14 grup zbrojnych podpisali “Porozumienie polityczne na rzecz pokoju i pojednania w Republice Środkowoafrykańskiej”, zerwano je w okresie poprzedzającym wybory w grudniu 2020 r. i walki jeszcze się nie zakończyły.

UN Multidimensional Integrated Stabilization Mission in the Central African Republic (MINUSCA) [Zintegrowana Misja Stabilizacyjna ONZ w Republice Środkowoafrykańskiej] i rządowe siły bezpieczeństwa również nie były w stanie sprawować skutecznej kontroli poza stolicą kraju.

W rezultacie chrześcijanie spotykają się z ogromną przemocą ze strony grup okupacyjnych milicji. Open Doors, które monitoruje prześladowania chrześcijan na skalę globalną, informuje:

“Obecnie załamanie prawa i porządku osiągnęło taki poziom, że panuje bezkarność i anarchia, nie pozostawiając chrześcijanom żadnej przestrzeni do praktykowania swojej wiary w bezpieczeństwie. Uzbrojone milicje, które zajmują duże połacie kraju, są odpowiedzialne za długą listę naruszeń praw człowieka, w tym podpalanie i plądrowanie budynków kościelnych”.

Od początku wojny domowej, jak donosi Open Doors, islamskie milicje zabiły wielu chrześcijan w Republice Środkowoafrykańskiej z powodu ich wyznania, a także znęcano się nad nimi fizycznie i psychicznie. Gwałcono i molestowano seksualnie chrześcijańskie kobiety i dziewczęta. Chrześcijańskie kobiety i dziewczęta są narażone na porwania i przymusowe małżeństwa z muzułmańskimi mężczyznami. Islamskie milicje zniszczyły lub skonfiskowały prywatną własność chrześcijan, zaatakowały lub zamknęły kościoły i budynki chrześcijańskie.

“Przywódcy chrześcijańscy, którzy odważyli się sprzeciwić tej przemocy, spotkali się z groźbami pozbawienia życia, co zmusiło wielu członków społeczności chrześcijańskiej do ucieczki do sąsiednich krajów, takich jak Kamerun, w poszukiwaniu bezpieczeństwa.

Brak rządów i praworządności spowodował, że tysiące chrześcijan zostało przesiedlonych wewnątrz kraju tracąc domy i środki do życia, często zmuszeni do osiedlenia się w prowizorycznych obozach…

Chrześcijanie również mają trudności we wschodniej części kraju, graniczącej z Sudanem”.

Według organizacji Open Doors, chrześcijanie doświadczają następujących nadużyć ze strony wyznawców islamu:

  • Członkowie społeczności muzułmańskiej zazwyczaj nie chcą dzielić się zasobami społecznymi (takimi jak opieka zdrowotna) z nawróconymi na chrześcijaństwo, szczególnie w odległych północnych częściach kraju.
  • Muzułmańskie milicje atakują kościoły w rejonach kraju, w których dominują muzułmanie, szczególnie obierając sobie za cel te kościoły, które bardziej otwarcie angażują się w integrację konwertytów ze społeczności muzułmańskiej.
  • Na obszarach kontrolowanych przez bojówkarzy wszystkie środki transportu są pod kontrolą muzułmanów, co utrudnia chrześcijanom przemieszczanie się. Gdy wybucha przemoc, pastorzy są szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo, gdy podróżują między kościołami, aby wykonywać swoją pracę.
  • W regionach, w których władzę sprawują rebelianci, chrześcijanie są dyskryminowani, a czasami atakowani, co zmusza ich do ucieczki z domu i kraju.
  • Na zdominowanej przez muzułmanów północy, gdzie działają grupy Seleka, konwertyci ryzykują życie, jeśli posiadają materiały chrześcijańskie. Kiedy bojówkarze islamscy wchodzą do domu i znajdują kogoś czytającego Biblię, wiadomo, że natychmiast go zabijają.
  • Na obszarach kontrolowanych przez grupy rebeliantów, gdzie rodzice dzieci zginęli lub byli zmuszeni do ucieczki, wszystkie dzieci pozostają na łasce napastników. Niektóre brutalnie zabito.
  • Na terenach, na których dominują muzułmanie, kobiety są zmuszane do przestrzegania islamskiego kodeksu ubioru, a konwertytki są karane aresztem domowym i zmuszane do małżeństw ze starszymi muzułmanami.

Zniszczono wiele kościołów. 22 stycznia 2022, Związek Ewangelicznych Kościołów Braci (UEEF) był celem zbrojnego ataku grupy rebelianckiej, 3R.

Lata przemocy i niestabilności politycznej powodują szczególne narażenie chrześcijańskich kobiet i dziewcząt na gwałty, handel ludźmi, porwania i przymusowe małżeństwa jako rodzaje religijnego prześladowania. Rozprzestrzeniona przemoc seksualna powoduje, ze rodzice powstrzymują się przed posyłaniem dziewczynek do szkół.

Chrześcijańscy mężczyźni również niemal codziennie są narażeni na przemoc lub śmierć. Są często zabijani lub zatrzymywani za swoją wiarę przez radykalne islamskie milicje:

“Szczególnie pastorzy są atakowani, fałszywie oskarżani, a nawet atakowani podczas nabożeństw. Mężczyźni są również dyskryminowani w pracy, ponieważ przywódcy islamscy zajmują wszystkie targowiska, kontrolują handel, nakładają wysokie podatki na chrześcijańskich przedsiębiorców, a także rabują sklepy należące do chrześcijan, co przyczynia się do ubóstwa. Chrześcijanie są siłą rekrutowani do grup rebeliantów, dyskryminowani w służbie wojskowej i poddawani torturom i napaściom. Porwania, zabójstwa, groźby i taktyczne zubożenie mężczyzn w znacznym stopniu wpływają na rodziny chrześcijańskie….

“Są doniesienia wskazujące na to, że w kraju są zagraniczni bojownicy islamscy wspierający grupy Séléka [islamskie]. Dopóki milicja Séléki jest uzbrojona i działa w kraju, brutalne represje będą kontynuowane, a szanse na pokój w Republice Środkowoafrykańskiej są bardzo małe” – dodaje Open Doors.

“Republika Środkowoafrykańska jest bardzo niebezpiecznym krajem dla chrześcijan (74 procent populacji)” – powiedział Ryan Brown, przedstawiciel Open Doors US, w wywiadzie dla Gatestone.

“Zajmuje 28. miejsce na liście Open Doors 2024 World Watch List, corocznym rankingu 50 najniebezpieczniejszych krajów do wyznawania Jezusa, ze względu na wysoki poziom ucisku islamskiego i zorganizowaną przestępczość. Milicje antyrządowe zmusiły niezliczoną liczbę osób do opuszczenia domów, w tym tysiące chrześcijan.

W Republice Środkowoafrykańskiej i w krajach sąsiednich panuje ciągła niestabilność. Jednym z głównych sposobów, w jaki społeczność międzynarodowa może pomóc, jest zapobieganie bezkarności i zapewnienie odpowiedzialności za przemoc w Republice Środkowoafrykańskiej. Zalecamy wzmocnienie potencjału United Nations Multidimensional Integrated Stabilization Mission in the Central African Republic (MINUSCA) poprzez wyposażenie jej wojsk w celu skutecznej identyfikacji i reagowania na pojawiające się zagrożenia oraz zapewnienie odpowiedzialności za ich działania.

Chcielibyśmy również, aby MINUSCA korzystała z przejrzystych, niezależnych zasobów, takich jak Biuro Strategicznego Partnerstwa na rzecz Utrzymania Pokoju. MINUSCA jest jedynym organem nadzorującym z ramienia ONZ w Republice Środkowoafrykańskiej, a ich obecność jest niezwykle ważna dla bezpieczeństwa i stabilności w kraju.

Bezkarność można również zwalczać, namawiając rząd Republiki Środkowoafrykańskiej do przywrócenia formalnego systemu sprawiedliwości i wspierania lokalnych, oddolnych szkoleń prawnych w celu zapewnienia sprawiedliwości na wszystkich poziomach społeczeństwa. Ponadto, biorąc pod uwagę wkład ‘Lokalnych Działaczy Wiary’ w dążenie do zaprowadzenia pokoju i spójności społecznej w społeczności, społeczność międzynarodowa powinna zintegrować elastyczne możliwości finansowania w swoim programie, aby umożliwić dobrze skoordynowanym i bezstronnym Lokalnym Działaczom Wiary i organizacjom opartym na społeczności w Republice Środkowoafrykańskiej wykonywanie ich pracy, w tym zapewnianie dostępu do żywności, bezpiecznej wody pitnej i niezbędnych środków medycznych, lokalnej odpowiedniej opieki psychologicznej i społecznej, pojednania i projektów budowania społeczności wśród wewnętrznie przesiedlonych”.

Ta niszczycielska wojna i jej konsekwencje wymagają większego zainteresowania mediów. Dlaczego aktywiści i grupy praw człowieka interesują się tylko Bliskim Wschodem? Okropna sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej i gdzie indziej powinna również służyć jako pilne ostrzeżenie przed tym, co dzieje się z narodami, gdy radykalni islamiści nie są ścigani ani pociągani do odpowiedzialności.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Acts Alone

Israel Acts Alone

Bernard-Henri Lévy
Translated: by Matthew Fishbane.


A string of startling victories has opened new pathways to freedom in the Middle East.

.
Idlib, Syria, Sept. 28, 2024. / OMAR HAJ KADOUR/AFP via Getty Images

We know Lenin’s quote, apocryphal but so true: “There are decades where nothing happens and there are weeks where decades happen.”

Well this is exactly what has happened, and is still happening, in the Middle East and beyond, with the booby-trapped pagers of Sept. 17, the defeat, in Lebanon, on Sept. 29, of Hezbollah and one day later, with the advancement of Israeli ground troops into southern Lebanon.

A terrorist army, more powerful than al-Qaida and ISIS combined, is permanently diminished and, for now, decapitated.

The Iranian regime, for which Hezbollah was the avant-garde, the jewel in the crown, or to continue the Bolshevik metaphor, its most precious capital, is weakened by a defeat that comes on the heels of the bombing of its embassy complex in Syria, the execution of Ismael Haniyeh, head of Hamas, in the heart of Tehran, and the failure of its general offensive, April 17, against Israel. And it seems that, for the first time in nearly a half-century, the regime is finally on the defensive, fragile and flailing …

The ports of Hodeidah and Ras Issa, in western Yemen, have been targeted by a squadron of fighter jets after the Houthis, another of the ayatollah’s puppets, made the mistake of hitting Ben-Gurion airport where the prime minister had just landed …

Lebanon decolonizing …

Yes, Lebanon, this glorious country of Adonis and Gibran, which amazed Nerval, Lamartine, and Chateaubriand and was, for a long time, an example of cosmopolitanism and tolerance, then became nothing more than a colony of Iran, a pawn in its imperial strategy and, because of that, a failed state—now the vise is loosening and the Lebanese people, if they wish, can take their own destiny back in hand …

Israel breathes …

Iranian women smile …

What’s left of democrats in Syria remember that Hezbollah was on the front lines of the massacre, by Bashar Assad, of hundreds of thousands of their own, and in Idlib there are great outpourings of joy …

The families of the 58 French paratroopers and the 241 American Marines killed in the dual suicide truck-bombing attacks of 1983, the survivors of the attacks in 1986, in Paris, against the Tati department store, the Renault pub, the police precinct, the RER regional train, the TGV high-speed Paris-Lyon train, and so on, estimate, as does President Biden, that justice is done …

In short, the free world, the real one, the one that stretches from New York, Paris, and Rome to the crowds that, from Tehran to Ankara and from Moscow to Beijing and Kabul, do not resign themselves to living under imbecilic and bloody dictatorships, can breathe a little easier and see the signs of possible change.

Of course, nothing is yet decided.

Hezbollah still has tens of thousands of missiles pointed at Israel.

And history having, as Marx said, to remain in the same metaphorical register, more imagination than man, the “five kings” that are Iran, Russia, the Islamist International, Turkey, and China are not without recourse, far from it.

But the Israelis have delivered a lesson in determination and courage.

They did the opposite to what the European and American Munich Agreement cheerleaders were repeating like broken records: “De-escalate! De-escalate!” After all, according to the theories of just war, and after that, according to Clausewitz, there are situations in the world where, alas, escalation is necessary and the only option.

And the Israelis reminded the world that there are moments in history, when your (Israel’s) survival is at stake, when entire peoples (Lebanon, Syria, Yemen, Iraqi and Syrian Kurds) are taken hostage and threatened, when the strategy of compromise is taken by the enemy (formerly Nazi Germany, today the Islamic Republic of Iran) as an invitation to hit even harder—moments, then, where one of those strong acts that the cowards call “escalation” can turn the tide, redraw the power map, and save lives.

The IDF acts alone because that is, today, its situation.

But it acts—contrary to what armchair strategists castigating an “Israel now out of control” repeat everywhere—with measure and without hubris.

It breaks the operational capabilities of a state within a state that terrorized the world. And it does this, as always, while trying to do everything it could to spare innocent civilians.

And, as we all now know since the fall of the great empires and, more recently, of the USSR, dictators fear, not just failure, but the external humiliation that leaves them naked before their internal opposition—such that Israel may well be in the process of fulfilling in Iran itself the great dream of Western republics, moderate Arab countries, and, again, heroines of democracy who have courageously paraded for two years now in Tehran to the shouts of “Woman, Life, Freedom.”

For these reasons, Israel’s allies must urgently regroup to support it, not just in defense, but for victory.


* Bernard-Henri Lévy is a philosopher, activist, filmmaker, and author of more than 45 books including The Genius of Judaism, American Vertigo, Barbarism with a Human Face, Who Killed Daniel Pearl?, and The Empire and the Five Kings. His newest book, Israel Alone, was released on Sept. 10, 2024.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Film Festival in Los Angeles Reveals Full Lineup, Will Honor Mattel CEO Ynon Kreiz

Israel Film Festival in Los Angeles Reveals Full Lineup, Will Honor Mattel CEO Ynon Kreiz

Shiryn Ghermezian


Photo: Screenshot

The 36th Israel Film Festival (IFF) will return to Los Angeles in November after a two-and-a-half year hiatus and will screen 40 feature films, documentaries, and short films produced by Israeli filmmakers.

The IFF announced on Monday its full lineup of films, and “Come Closer,” which last month became Israel’s submission for best international feature film for the 2025 Academy Awards, will make its west coast premiere when it screens at the festival’s opening night gala. The film written and directed by Tom Nesher is her feature film directorial debut and will premiere at the Saban Theatre in Beverly Hills.

This is the first year that the IFF will have a panel of Israeli-American producers that will be available to discuss potential co-productions between film industries in the US and Israel. The event, which will be private and is sponsored by the Israel Cinema Project-Rabinovich Foundation, will take place on Nov. 15 at the Crescent Theater in Beverly Hills.

“The Israel Film Festival has always maintained an environment of mutually respectful discussion and viewpoints as well as nonpartisanship,” said Meir Fenigstein, founder and executive director of the Israel Film Festival. “Our thoughts and prayers are with all those affected by the war. Festivalgoers represent the diverse communities of Los Angeles who want to be both educated and entertained by a selection of powerful and exciting Israeli films that offer a great window into Israeli culture.”

At this year’s opening ceremony, Ynon Kreiz, the chairman and chief executive officer of Mattel who helped spearhead the company’s first and highly successful film “Barbie,” will be presented with the 2024 IFF Industry Leadership Award. Israeli actor and comedian Shaike Levi will receive the 2024 IFF Lifetime Achievement Award at the festival’s closing night ceremony

“This year’s two festival honorees are extraordinary and renowned leaders in business and the arts,” said Fenigstein. “Ynon Kreiz, who has revolutionized Mattel into an esteemed juggernaut, volunteered at the Festival over 30 years ago when he was a university student at UCLA. The legendary comedian/actor Shaike Levi has been bringing joy and laughter to generations of audiences in Israel.”

The film “Soda,” directed by Erez Tadmor, will have a special sneak preview at the festival’s Sponsor Centerpiece Film event on Nov. 18 at the Writers Guild Theater in Beverly Hills. The film is about a beautiful seamstress who moves into a neighborhood of Holocaust survivors in 1956. When rumors start in the community about her past as a kapo — a term for a prisoner at a Nazi concentration camp who was forced by the Nazis to supervise forced labor in the camps — a leader of the neighborhood, who was also a former resistance fighter during World War II, is pulled between his passion for the woman and his longing to tell his community about her past.

Other festival screenings will take place at the Laemmle Royal Theatre in West Los Angeles and the Laemmle Town Center 5 in Encino. Some screenings will include a Q&A with Israeli filmmakers and cast members that will be moderated by Israeli and American journalists.

The Israel Film Festival in Los Angeles will run Nov. 13–26 and tickets are available on the festival website starting on Nov. 5.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Irański program zabójstw w Europie: Europa znów zapada w sen

Iran, „wiodący sponsor terroryzmu” na świecie, rekrutuje członków gangów i handlarzy narkotyków w Europie, aby mordowali irańskich dysydentów, Izraelczyków i Żydów, jak podaje raport opublikowany we wrześniu. Na zdjęciu: prezydent Iranu Masoud Pezeshkian przemawia w Kazaniu na szczycie państw BRICS (Zdjęcie: Zrzut z ekranu wideo)


Irański program zabójstw w Europie: Europa znów zapada w sen

Robert Williams
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Iran, „wiodący sponsor terroryzmu” na świecie, werbuje członków gangów i handlarzy narkotyków w Europie, aby mordowali irańskich dysydentów, Izraelczyków i Żydów, jak podaje raport opublikowany we wrześniu przez organizację European Investigative Collaborations (EIC) oraz dziennikarzy z dziewięciu redakcji, w tym francuskiego Mediapart, niemieckiego „Der Spiegel”, hiszpańskiego Infolibre i izraelskiego Shomrim.

Dzieje się to w tym samym czasie, gdy Europa i większość świata, na czele z administracją Bidena-Harris, robią wszystko, co w ich mocy by powstrzymać Izrael przed położeniem kresu reżimowi irańskiemu i jego licznym wojnom terrorystycznym i wojnom zastępczym przeciwko Izraelowi prowadzonym z Gazy, Libanu, Jemenu, Syrii, Iraku i Sudanu.

Władze USA i Europy nazwały to „Irańską Transnarodową Siecią Zamachów”. Jedną z tych sieci — jest ich kilka — kieruje handlarz narkotyków. Według Departamentu Skarbu USA:

„Siecią kieruje irański handlarz narkotykami Naji Ibrahim Sharifi-Zindashti (Zindashti) i działa na zlecenie irańskiego Ministerstwa Wywiadu i Bezpieczeństwa (MOIS). Sieć Zindashtiego przeprowadziła liczne akty represji transnarodowych, w tym zabójstwa i porwania w wielu jurysdykcjach, próbując uciszyć domniemanych krytyków reżimu irańskiego. Sieć planowała również operacje w Stanach Zjednoczonych…

MOIS i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej Iranu (IRGC) od dawna obierają sobie za cel domniemanych przeciwników reżimu w aktach transnarodowych represji poza Iranem, praktyka, którą reżim przyspieszył w ostatnich latach. Szeroka gama dysydentów, dziennikarzy, aktywistów i byłych irańskich urzędników była celem zamachów, porwań i operacji hakerskich w wielu krajach Bliskiego Wschodu, Europy i Ameryki Północnej. Reżim coraz częściej polega na zorganizowanych grupach przestępczych do realizacji tych spisków, żeby ukryć powiązania z rządem Iranu i utrzymać możliwość wiarygodnego wyparcia się winy”.

Grupy przestępcze zatrudnione przez Iran coraz częściej biorą na celownik Izraelczyków i Żydów w Europie, w tym ambasady Izraela i osoby prywatne pochodzenia żydowskiego:

W Szwecji dwa brutalne gangi przestępcze, „Foxtrot”, kierowany przez urodzonego w Iranie przestępcę Rawę Majida, i jego rywal „Rumba”, kierowany przez Ismaila Abdo, zostały podobno zwerbowane przez Iran, który płaci im za dokonywanie aktów terroru przeciwko izraelskim i żydowskim celom w Europie. Oba gangi są powiązane z powtarzającym się ostrzeliwaniem  ambasady Izraela w Sztokholmie. Foxtrot, według szwedzkiego nadawcy publicznego SVT, stał również za atakiem z użyciem granatów ręcznych w pobliżu ambasady Izraela w Kopenhadze 2 października. Trzech „szwedzkich” mężczyzn zostało aresztowanych w związku z atakiem.

Według raportu Shomrim, zrekrutowana przez Irańczyków komórka terrorystyczna aresztowana we Francji planowała zamordowanie czterech obywateli Izraela pracujących we Francji, a także trzech starszych członków społeczności żydowskiej w Niemczech. Komórka terrorystyczna, najwyraźniej zrekrutowana w celu podpalenia budynków należących do izraelskich firm na południu Francji, była kierowana przez „głównego handlarza narkotyków” z okolic Lyonu o nazwisku Umit Bulbul, który według francuskich władz obecnie przebywa w Iranie. Operacje komórki były prowadzone przez urodzonego w Algierii obywatela Francji znanego jako Abdulkarim S, który wcześniej odsiedział wyrok za udział w podwójnym morderstwie gangów w Marsylii, oprócz handlu narkotykami.

Według raportu Shomrim:

„Aby zachować pewien stopień separacji od komórek terrorystycznych, którymi operuje w Europie i zapewnić możliwość wiarygodnego zaprzeczenia, nie ma bezpośredniego kontaktu między Teheranem a członkami komórek. W przypadku niedawno zatrzymanej francuskiej komórki instrukcje dotyczące tego, gdzie i kiedy przeprowadzać ataki, były przekazywane za pośrednictwem międzynarodowych sieci przestępców i przemytników narkotyków”.

Jeden z Izraelczyków, który był celem we Francji, Roey, został poinformowany przez francuskie służby bezpieczeństwa, że kierowana przez Iran komórka terrorystyczna planuje go zabić. Przez wiele miesięcy otrzymywał więcej takich ostrzeżeń; powiedziano mu, że bezpieczniej będzie dla niego opuścić kraj i że będzie musiał przemieszczać się między nie mniej niż sześcioma różnymi mieszkaniami podczas pobytu we Francji. Oprócz irańskich dysydentów, na których poluje od lat, reżim irański teraz dosłownie poluje na Żydów w Europie.

Iran, według doniesień, stał za udaremnionym atakiem terrorystycznym na Chabad House w Atenach w Grecji, w którym mieści się żydowskie centrum społecznościowe i koszerna restauracja. Tutaj Iran, za pośrednictwem Pakistańczyka o nazwisku Sayed Fakhar Abbas, zaoferował lokalnemu znajomemu w Grecji 15 tysięcy euro za każdego zabitego Żyda.

Według „Washington Post”, Iran zatrudnia wschodnioeuropejskich przestępców, a także „stare” i ugruntowane gangi, takie jak Hells Angels. Innymi słowy, Iran rozszerzył swoje operacje z terrorystów jako pełnomocników na przestępców jako pełnomocników. „Washington Post” napisał:

„W ostatnich latach Iran zlecał śmiercionośne operacje i porwania gangom motocyklowym Hells Angels, osławionej rosyjskiej sieci mafijnej znanej jako „Złodzieje w prawie”, syndykatowi dystrybucji heroiny kierowanemu przez irańskiego handlarza narkotyków i brutalnym grupom przestępczym od Skandynawii do Ameryki Południowej”.

Na początku tego roku irańska para w Szwecji, podająca się za afgańskich uchodźców (którzy przybyli do Szwecji w 2015 r. pod fałszywymi tożsamościami, ale działali na polecenie Irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, IRGC), została przyłapana na planowaniu zabójstwa trzech szwedzkich Żydów.

Nie ma nic nowego w tych irańskich działaniach terrorystycznych, ale wydaje się, że nasiliły się od 7 października, przynajmniej jeśli chodzi o cele izraelskie i żydowskie. Szacuje się, że Iran zatrudnia przestępców do morderstw za granicą od co najmniej dekady.

Według brytyjskiego MI5 sytuacja ma się znacznie pogorszyć: Wielka Brytania będzie świadkiem „oszałamiającego wzrostu” prób zabójstw dokonywanych przez przestępców wynajętych przez Iran, ale także przez przestępców wynajętych przez Rosję, przy czym oba kraje będą rekrutować osoby z podziemia, aby „wykonywały ich brudną robotę”.

Dyrektor generalny MI5, Ken McCallum, powiedział, że tylko w Wielkiej Brytanii jego organizacja od 2022 r. udaremniła 20 „potencjalnie śmiercionośnych” spisków wspieranych przez Iran, przy czym większość dotychczasowych gróźb była skierowana przeciwko Irańczykom za granicą.

McCallum powiedział, że zradykalizowane jednostki i odrodzona grupa Państwa Islamskiego połączyły się, aby stworzyć „najbardziej złożone i powiązane środowisko zagrożeń, jakie kiedykolwiek widzieliśmy”.

Mimo całej tej wiedzy o zamachach i spiskach terrorystycznych irańskiego reżimu na europejskiej ziemi – i kluczowej roli IRGC – przywódcy Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii odmawiają uznania IRGC za organizację terrorystyczną. Zamiast tego kraje europejskie oskarżają Izrael, bojkotują dostawy broni, chociaż walka Izraela z Iranem należy co najmniej w takim samym stopniu do Europy i Zachodu,  ze strachu – próbują temu zaprzeczać.

Jak stwierdził Kongres USA, IRGC „szkoli, finansuje, zbroi i dzieli się informacjami wywiadowczymi z niebezpiecznymi siłami zastępczymi na całym Bliskim Wschodzie i za granicą”, a także, jak opisuje „Wall Street Journal”, przygotowywał i szkolił terrorystów z Hamasu i palestyńskiego Islamskiego Dżihadu do masakry w Izraelu 7 października 2023 r. Jeśli myślą, że wywieranie presji na Izrael, by nie stawiał czoła temu egzystencjalnemu zagrożeniu, sprawi, że ono zniknie, są w błędzie. Podobnie jak w przeddzień II wojny światowej, powstrzymają agresję Iranu przez wspieranie Izraela w pokonywaniu  zagrożenia.

Kongres USA, Izrael i tysiące Irańczyków wezwały Unię Europejską do uznania IRGC za organizację terrorystyczną. W zeszłym roku, zdecydowaną większością głosów, Parlament Europejski przyjął rezolucję w tej sprawie, ale UE mimo to odmówiła uznania IRGC za taką organizację. Szef unijnej polityki zagranicznej Josep Borrell twierdził, że istnieją przeszkody prawne, jednak twierdzenie to zostało obalone jako kłamstwo.

Po bezpośrednim ataku rakietowym Iranu na Izrael 13 kwietnia Parlament Europejski ponownie zdecydowaną większością głosów przyjął rezolucję uznającą IRGC za organizację terrorystyczną, stanowczo potępiając bezprecedensowy atak Iranu na terytorium Izraela i „przyrzekając pełne wsparcie dla bezpieczeństwa Izraela i jego obywateli przed groźbami ze strony rządu irańskiego i jego pełnomocników”. Zażądał również, aby UE dodała Hezbollah do listy organizacji terrorystycznych. Borrell, po raz kolejny, po prostu odmówił, argumentując, że „umieszczenie tej organizacji na liście ‘organizacji terrorystycznych’ nie będzie miało żadnego praktycznego skutku”.

Niemiecka europosłanka Hannah Neumann odpowiedziała:

„Co jeszcze musi zrobić ten reżim, zanim w końcu obudzicie się i uświadomicie sobie surową rzeczywistość? IRGC jest organizacją terrorystyczną… Drony i rakiety atakujące Izrael i atakujące nasze statki na Morzu Czerwonym są produkowane w Iranie, a my powinniśmy byli nałożyć sankcje na wszystkich zaangażowanych w to miesiące temu”.

Szwedzki europoseł Charlie Weimers bez ogródek nazwał Borrella kłamcą:

„Bezczelnie skłamał pan, by chronić IRGC. Nie będziemy za panem tęsknić, panie Borrell, ale jestem pewien, że mułłowie będą”.

IRGC nie jest również uznawany za organizację terrorystyczną przez żadne z państw europejskich, w tym Wielką Brytanię, ale w maju szwedzki parlament zagłosował za uznaniem IRGC za organizację terrorystyczną. Szwecja również naciskała na UE aby zrobiła to samo.

Premier Szwecji Ulf Kristersson powiedział w październiku:

„Jedyną rozsądną konsekwencją jest to, że otrzymamy wspólną klasyfikację terroryzmu, dzięki czemu można działać szerzej niż sankcje, które już istnieją”.

Uznanie IRGC za organizację terrorystyczną umożliwiłoby wniesienie oskarżeń o terroryzm i ściganie zarówno członków organizacji, jak i tych, którzy ją wspierają. Wygląda na to, że większość europejskich przywódców jest ponownie zdeterminowana, jak w ostrzeżeniu Churchilla o ugłaskiwaniu krokodyla, by ich „pożarł na końcu”.

Kasra Aarabi, dyrektor badań IRGC w United Against Nuclear Iran (UANI), powiedział:

„Umieszczenie IRGC na liście terrorystów UE jest ważnym krokiem w celu ochrony bezpieczeństwa narodowego, ochrony naszych społeczności, w szczególności diaspory irańskiej i społeczności żydowskiej, ponieważ istnieje prawdziwe zagrożenie terrorystyczne i ponieważ nie tylko atakują i prowadzą spiski terrorystyczne, ale także pielęgnują rodzimą radykalizację szyickich islamistów, stosując metody ISIS i Al-Kaidy. Jednak ponieważ IRGC nie jest zakazana (jako grupa terrorystyczna), działania te nie są zakazane”.

Być może mały Izrael podejmie walkę z Iranem, ratując w ten sposób Europejczyków i naród irański przed ich tchórzliwymi, kolaborującymi władcami.

Czy europejscy politycy naprawdę tak bardzo pragną głosów swoich nieasymilujących się przybyszów — którzy najwyraźniej planują przejąć Europę? Czy też europejscy politycy boją się, że jeśli nie uda im się delegitymizować Izraela przy każdej okazji, przybysze mogą narzucić jeszcze więcej terroryzmu na europejską ziemię? Czy Europa naprawdę chce żyć w stanie permanentnego szantażu? Cena idzie tylko w jedną stronę: w górę.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Democrats’ Insanity Defense

The Democrats’ Insanity Defense

Park MacDougald


Republican activists say they have to water down the reality of their opponents’ agenda in focus groups. ‘They just don’t believe it’s true. It can’t be.‘

.
Mario Tama/Getty Images

In the September debate between Donald Trump and Kamala Harris, Trump said something so ludicrous that many viewers must have dismissed it out of hand. “She did things that nobody would ever think of,” Trump said, while rattling off a list of some of the vice president’s most radical past positions. “Now she wants to do transgender operations on illegal aliens that are in prison.”

The idea that the vice president “wants to do transgender operations on illegal aliens that are in prison” seemed so patently absurd that The New Yorker’s Susan Glasser cited it in a column posted the next morning as an example of Trump’s lunacy: “What the hell was he talking about?” Glasser wrote of the trans operation lines. “No one knows, which was, of course, exactly Harris’ point.”

That reaction was understandable—the idea of the operations was, as Trump himself said, a “thing nobody would ever think of.” The problem was that it is true. As CNN had reported that week, Harris, when running for the Democratic nomination in 2019, had written in an ACLU questionnaire that she supported publicly funded “gender-affirming care,” including transition surgeries, for federal prison inmates and detained illegal immigrants. Follow-up reporting from The Washington Free Beacon revealed that while serving as California attorney general, Harris had in fact implemented a statewide policy of taxpayer funding for prisoners’ sex changes, born out of a settlement in which she agreed to pay for the transition of a man convicted of kidnapping a father of three and then murdering him as he begged for his life. Harris later bragged, on camera, about this policy as evidence of her commitment to the progressive “movement”—in a clip that has since become a staple of Trump campaign ads.

Many Americans still have trouble accepting these facts, because the underlying predicate—that Barack Obama purposefully sought to ally the United States with a terror-sponsoring, America-hating theocracy—seemed too insane to credit.

The sequence of events neatly encapsulated a pattern that has played out countless times since Trump entered American political life. Trump says something seemingly insane, to many people’s outrage and disbelief, only to have his supposed “lie” revealed to be wholly or at least significantly true. Often the specific truth revealed—that the outgoing Obama administration spied on the Trump transition team in order to gather information for what later became the Russiagate hoax, to cite another example—is in fact “crazier” than Trump’s exaggerations or garbling of the details. The insanity of the policy becomes the front line of defense against potential blowback: Who would believe that anyone would actually propose or support something so obviously at odds with public opinion and basic common sense? Trump must be a raving nutjob, just like we told you he was.

The reason that this strategy has worked is because Democrats rely on all nonexplicitly right-wing media to adopt their framing of issues and cite the party’s preferred experts, which they do. The party’s influence over the country’s communications apparatus has, for the past decade, emerged into something like a political superpower, allowing it to act outside the normal bounds of American politics without suffering from political blowback.

“All of it,” said a Republican congressional staffer, “is insulated by their absolute confidence that they can just use their control over communications institutions to just say words, including change of language, right? Flip a switch and it’s now gender affirming care. Flip a switch and it’s now undocumented migrants, or undocumented Americans. Flip a switch and now you can change people’s pronouns.”

The result, for anyone skeptical of the Democratic Party yet bound to operate within the consensus reality of its discourse, is akin to living in a wilderness of mirrors. How to explain, for instance, that elected Democrats from the Biden White House on down support not only taxpayer-funded sex changes for prisoners and illegal aliens, but policies that allow schools to “socially transition” children without informing their parents? How to explain, without sounding like a lunatic, that the newspapers and expert bodies that recommend life-altering surgeries for children, and defend them as “life-saving” or “medically necessary” care opposed only by cranks and Bible thumpers, either don’t know what they’re talking about or are lying to you for political reasons? That the claim that such surgeries were rarely if ever performed on children was also a lie? That when President Biden, the kindly old moderate, directed his Department of Health and Human Services to address the “barriers and exclusionary policies” keeping children from accessing “gender medicine,” what he was describing was a policy that would see members of his own administration pressuring medical agencies to allow procedures such as breast and penis removal be performed on young children, despite the lack of any proof that these measures contribute to greater mental or physical health?

The same GOP staffer, who is currently working on a competitive congressional race, told me that one problem his campaign regularly faces is that aspects of Democratic governance are simply too insane for voters to find credible, even when they are documented as official U.S. government policy. “When you outline the Democratic agenda, you have to water it down, because in both polling and focus groups, people just don’t believe it,” he said. “They are critical of things like boys in girls’ sports, but they tune out stuff about schools not informing parents about transitioning their children. They just don’t believe it’s true. It can’t be.”

Another Republican operative made a related point on the failure of the party’s attempt to message on trans issues in 2022, which was that the reality of the procedures was so gruesome that voters simply preferred not to think about it. “Phrases like ‘genital mutilation’ are disgusting and viscerally off-putting, even to voters who may be sympathetic to the Republicans’ position but will just write you off as a freak for talking about it that way.”

A similar dynamic plays out in foreign policy. On the one hand the Democrats conjured out of thin air the claim that Trump colluded with Russia to steal the 2016 election, which was, we now know, a conspiracy theory concocted by ex-spies and Clinton campaign operatives and seeded in the intelligence agencies and media by the outgoing Obama administration to cripple the new administration. That is to say that it is not a matter of partisan political opinion; it is simply false. Yet as of 2022, nearly half of U.S. voters, and a majority of Democrats, still believed that Trump was elected in 2016 due to Russian interference, and the hoax remains a mainstay of Democratic rhetoric. It even played a major role in the 2020 election, providing the predicate for the Biden campaign to collude with tech companies and retired spooks to censor reporting about Hunter Biden’s foreign influence-peddling schemes, which turned out to be entirely real.

Outside the pages of a handful of news sites, however, you will look in vain for coverage of the Biden-Harris administration’s disturbingly close relationship with the Islamic Republic of Iran, an authoritarian and explicitly anti-American regime currently waging a multifront war against Israel. Like the Obama administration, of which it is a continuation, the Biden-Harris administration has attempted to realign the United States away from Israel and other traditional allies and toward a revisionist-Islamist bloc led by Iran but also including Qatar, the Muslim Brotherhood, and various Palestinian radical groups. This orientation is reflected at the level of policy—including nonenforcement of Iranian oil sanctions, flooding Hamas and Hezbollah with cash through cutouts, and, since Oct. 7, the relentless undermining of Israel’s war against Iran and its proxies—as well as at the level of personnel. The Biden administration’s envoy to Iran, who was suspended last spring for mishandling classified information later published in Iranian state media, also hired a confirmed Iranian influence agent into the U.S. State Department. And the White House’s coordinator for intelligence and defense policy on the National Security Council—i.e., the man who would normally be responsible for investigating the recent leak of Israeli military plans to Iran—is a former affiliate of not one but two fronts for the Iranian proxy Hamas: Students for Justice in Palestine and the U.N. Relief and Works Agency. The Iranian regime has repaid the Biden-Harris administration for its generosity, hacking the emails of Trump campaign employees and handing them off to a Democratic PAC, which published them last week.

These are all demonstrable matters of fact. Yet many Americans still have trouble accepting them, because the underlying predicate—that our country is purposefully allying with a terror-sponsoring, America-hating theocracy in its pursuit of nuclear weapons, which it has already promised to use to wipe America’s most powerful regional client, Israel, off the map—seemed too insane to credit. Why would Barack Obama have put that into motion, and why would everyone else let it happen? There are plenty of conceivable answers to these question, of course. But you can’t get at any of them if the underlying reality itself is too insane to accept.

Americans do not, as a rule, pay much attention to foreign policy, but the White House’s orientation abroad is inseparable from its politics at home. Within the United States, the Democratic power vertical has cultivated allies and sympathizers of the Iranian “axis of resistance” as donorsfundraisers, “organizers,” clients, and street muscle. It has protected them from law enforcement scrutiny, invited them into the policymaking process, and directed both federal money and funds from party-aligned megadonors such as George Soros and the Tides Nexus into their nonprofits, as I reported for Tablet in May. These nonprofits have in turn played a major role in organizing the pro-terror protests and encampments that erupted across blue America in the wake of the Oct. 7 attacks, which have drawn on activist networks previously mobilized to organize anti-Trump protest movements (e.g., the Women’s March and Black Lives Matter) during his first term and anti-Supreme Court protests in the wake of the Dobbs decision in 2022.

The idea that the radicals and thugs shutting down a bridge in your city are part of the Democratic machine is not a particularly difficult idea to wrap one’s head around, particularly following years in which we were constantly warned about the threat of supposed Trumpist “militias” like the Proud Boys and the Oath Keepers. The problem is that the Democrats’ alignment with these thugs strikes most Americans as too bizarre and obviously destructive to be true—a thing that “nobody would ever think of.” “You cannot get people to pay attention to the idea that the Biden-Harris machine is plugged into the Democratic machine, which is plugged into campus antisemitism,” a staffer told me. “It’s not because it’s too complicated. Voters understand that the same people fund the same things. It’s just that Americans find antisemites weird. We’re not in Europe, right?”

It does appear that this insanity defense may finally be breaking down. Polls and early voting returns suggest that Trump may be poised to recapture the White House and potentially even win the popular vote, despite a near daily stream of invective from Democrats and their press allies casting him and his supporters as some version or another of Hitler. Some of this is a product of objective factors hurting the incumbent administration, such as a middling economy and popular anger of its deliberate opening of the southern border, a crisis that eventually became too glaring for the White House to spin away. And some of it, no doubt, is the legacy of nearly a decade of hysteria and overheated propaganda on every topic under the sun, from Trump to the pandemic to race and the relations between the sexes. At some point, voters outside the bubble simply tune out.

Joe Biden, whatever his faults and infirmities, played an important role as a symbolic figurehead for what functioned in practice as a radical bureaucratic regime. Even as his administration pursued policies far outside the Overton window of American politics, it was difficult for anyone, let alone moderately engaged voters, to believe that “Scranton Joe,” the avuncular centrist and Irish bullshitter, believed in any of the things that his party was said to be doing. Noting the sudden success of the campaign’s transgender ads, one Trump campaign staffer told me, “We were making this attack on Biden, but it was through some sort of convoluted process because of, like, some sort of Department of Education regulation. But everyone perceived Biden as what he was—an establishment moderate. Maybe he’s had to take up some radical positions for political reasons, but no one thinks Joe Biden sincerely cares about trans rights.”

That seems to have changed when Biden was overthrown in favor of Kamala, whose 2020 primary campaign—pitched at party activists and powerbrokers—led her to make the mistake that both Biden and Obama for the most part managed to avoid: openly pandering to the party’s activist base, often on camera. Defund the police. Decriminalize illegal border crossings. Ban fracking. Confiscate guns. Transgender surgeries for illegals.

Harris has since tried to walk many of these positions back, which only creates the new problem of appearing inauthentic and weak—a bad combination when the opponent is Donald Trump, especially when he’s also trouncing you on every issue of substance. It is of course too early to say whether Trump really will return for a second term, though his campaign couldn’t have hoped for better odds back at the DNC in August, when it looked as if Obama and the rest of the party’s messaging machine might successfully reinvent Kamala as a patriotic moderate and champion of the middle class. That machine is slick and sophisticated, to be sure, but eventually, the laws of political gravity do reassert themselves. You can piss on the shoes of the American people for one term or maybe two, but eventually, they’re going to figure out it isn’t raining.


Park MacDougald is senior writer of The Scroll, Tablet’s daily afternoon newsletter.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com