Archive | 2024/12/13

Oportuniści z organizacji bez sumienia

Zrzut z ekranu wideo: https://scontent.fbma5-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/470224848_8962485630457022_7373743009935647224_n.jpg?_nc_cat=106&ccb=1-7&_nc_sid=127cfc&_nc_ohc=hjkPE219rcAQ7kNvgEMgMCA&_nc_zt=23&_nc_ht=scontent.fbma5-1.fna&_nc_gid=ACQQDaTd-ksENq-qRJTj9xa&oh=00_AYD3xzyZWoNUJhONrWH-sKurGqXL_v7ikoAvfW8fgvDPGg&oe=6761DDEB


Oportuniści z organizacji bez sumienia

Andrzej Koraszewski


Ojczyzna António Manuela de Oliveira Guterresa w czasach rządów Antonio de Oliviera Salazara była wierną córą Watykanu i nadal (dyskretnie) była wierna naukom Adolfa Hitlera. W 1961 roku czterdziestoletni londyński adwokat, Peter Benenson, jechał pewnego dnia metrem i podobnie jak większość innych pasażerów przeglądał gazetę. Jego uwagę zwróciła drobna notka o dwóch portugalskich studentach skazanych na siedem lat więzienia za wzniesienie toastu za wolność Portugalii. Benenson uświadomił sobie, że skazani za słowa są również skazani na zapomnienie, gniją latami w więzieniach dyktatorów i nikt o nich nie walczy. Postanowił, że musi napisać o tym artykuł. Nazwał takich skazańców „więźniami sumienia”.

Peter Benenson uważał, że zwykli ludzie mogą domagać się od tyranów uwolnienia więźniów sumienia, mogą wywierać presję na swoich polityków, żeby potępiali wykorzystywanie systemu sprawiedliwości  dla celów politycznych, mogą naciskać na media, żeby zaczęły zauważać los ludzi skazanych za słowa.

Przyszły sekretarz Organizacji Narodów Zjednoczonych w Jednej Sprawie miał wtedy zaledwie dwanaście lat, artykuły Benensona poruszyły wielu zwykłych ludzi i pojawiła się idea założenia Amnesty International. Zwykli ludzie zasypywali więzienia pocztówkami adresowanymi do skazanych za słowa, pisali listy do prezydentów, premierów i ministrów demokratycznych i tyrańskich krajów, zbierali szczegółowe informacje i molestowali dziennikarzy lokalnej prasy, że warto o gnijących za słowa skazańcach napisać. Oczywiście nikt nie dawał żadnych dotacji na tę działalność, wszystkie koszty ludzie pokrywali z własnej kieszeni, nie było żadnych biur, ani dostojników z zawrotnymi wynagrodzeniami.          

Powoli ta działalność zaczęła być dostrzegana, zyskując szacunek i przyciągając również ludzi chcących się pokazać w świetle coraz mocniejszych reflektorów. Podczas gdy początkowo redakcje opędzały się od działaczy Amnesty International, po kilku latach to dziennikarze zaczęli brylować w lokalnych i krajowych zarządach. Niebawem więźniowie sumienia przestali być ważni, a priorytetem stały się SPRAWY. Amnesty Interniational zaczęła dostawać milionowe dotacje  (jak łatwo się domyśleć zawsze z jakimiś jawnymi lub domyślnymi oczekiwaniami), powoli organizacja założona przez wspaniałych ludzi przechodziła w ręce łajdaków używających pierwotnej marki i idei Petera Benensona jako listka figowego.      

Być może jeden pozornie drobny incydent ilustruje lepiej tę przemianę niż wszystko inne. Zaledwie miesiąc po strasznych wydarzeniach 7 października 2023 roku, we Włoszech pracownicy Amnesty International zostali przyłapani na zdzieraniu zdjęć porwanych do Gazy żydowskich dzieci i wrzucaniu ich do kosza na śmieci. Mamy tylko krótki zapis wideo, na którym mężczyzna pokazuje zdarte plakaty. Nie musisz znać włoskiego, żeby rozumieć bezmiar kontrastu między ideą Benensona, a dzisiejszą praktyką Amnesty International i mentalnością ludzi, którzy w niej pracują. Trudno o większy kontrast między wezwaniem do empatii dla skazanych za słowa i nienawistną pogardą dla dzieci porwanych za to, że urodziły się Żydami. Benenson nigdy nie został członkiem Amnesty International, czy obawiał się, że autorytet moralny zbudowanej na jego idei organizacji może zostać wykorzystany w najbardziej perwersyjny sposób? Prawdopodobnie. Kradzież autorytetów moralnych jest znana od zarania dziejów.

Między podróżą Benensona londyńskim metrem w 1961 roku a wyczynem włoskich działaczy Amnesty International w 2023 roku zdarzyło się bardzo wiele. Czy początkiem tego wrogiego przejęcia wspaniałej organizacji była decyzja o rozszerzeniu działalności Amnesty Interniational o kampanię przeciw karze śmierci? Tak niewinny i mogłoby się zdawać szlachetny krok. Tyle tylko, że naruszało to statutowe założenie, że Amnesty nigdy nie zajmuje się więźniami skazanymi za kryminalne przestępstwa, terror i przemoc.  

Dziś, nawet ludzie nie zwracający uwagi na największe zboczenie tej organizacji, jakim jest notoryczny antysemityzm, mogą zauważyć, że ta organizacja mało przypomina Amnesty International z lat 60. ubiegłego wieku. Pozbawienie Aleksieja Nawalnego w lutym 2021 roku statusu więźnia sumienia wywołało tak wiele protestów, że kierownictwo AI szybko postanowiło się z tego wycofać.

Kwestia kontaktów i wręcz współpracy z terrorystami wypływała wielokrotnie, aż wreszcie, członkini kierownictwa AI, Gita Sahgal w 2010 roku ujawniła prasie powiązania AI z Moazzamem Beggiem, dyrektorem grupy kampanijnej Cage (wcześniej Cageprisoners), która reprezentuje mężczyzn przetrzymywanych w Guantanamo w warunkach pozasądowych. Określiła go mianem „najsłynniejszego brytyjskiego zwolennika talibów”.

Kierownictwo Amnesty zawiesiło ją, a następnie zwolniło, uzasadniając to ordynarnym kłamstwem, że nie podniosła tej sprawy w normalnym trybie służbowym. Sprawa Begga była zaledwie czubkiem góry lodowej, a jednak szybko dało się ją wyciszyć. Kradzież marki autorytetu moralnego jest intratna, pozwala każdą krytykę obrócić w atak złych ludzi na z definicji świętych i szlachetnych.

Raporty AI są często krytykowane za ich oparcie na anonimowych świadkach i słabych dowodach, za tendencyjność, płytkość i kardynalne błędy prawnicze. W 2022 roku Amnesty przyznała, że straciła jedną trzecią wpływów z dotacji po raporcie o rzekomych ukraińskich zbrodniach wojennych. 

Amnesty International twierdzi, że nie przyjmuje żadnych funduszy na badania nad prawami człowieka od rządów ani od partii politycznych. W rzeczywistości brytyjski rząd był trzecim co do wielkości darczyńcą Amnesty International w 2009 r. z hojną darowizną w wysokości 800 000 funtów. W 2011 r. Amnesty International otrzymała 842 000 funtów od brytyjskiego Departamentu Rozwoju Międzynarodowego. Jak podawał „Global Times” otrzymała również obfite darowizny od Komisji Europejskiej, Holandii i Stanów Zjednoczonych. W 2016 r. darowizna od Fundacji Open Society George’a Sorosa pomogła zwiększyć przychody Amnesty International Ireland o 8 procent. Ponieważ irlandzkie prawo dotyczące finansowania kampanii zabrania zagranicznych darowizn na rzecz grup zaangażowanych w wybory lub referenda organizowane w kraju, Komisja ds. Standardów w Urzędach Publicznych zażądała od Amnesty International zwrotu pieniędzy, czego ta ostatnia odmówiła.

Prawdę mówiąc organizacje obrony praw człowieka obracające dziesiątkami milionów dolarów nie są specjalne oddane idei przejrzystości, zaś instytucje, które powinny tego od nich oczekiwać, nie wydają się być specjalnie dociekliwe.

Przez moment głośna była sprawa darowizny dla innej przejętej organizacji obrony praw człowieka – Human Rights Watch, która otrzymała solidną dotację od saudyjskiego magnata, Mohameda Bin Issy Al Jabera. Główny (ówczesny) dyrektor HRW nie tylko zaakceptował warunek nie wspierania grup LGBT w regionie (czytaj nie informowania o  prześladowaniach homoseksualistów z krajów arabskich), ale wiedział o ciemnych interesach tego miliardera. Umowa zawarta była w 2012 roku, ale sprawa wypłynęła dopiero w 2020 roku, kiedy okazało się, że  saudyjski magnat wykorzystuje półniewolniczą siłę roboczą, że Ken Roth o tym wiedział, a nawet rozmawiał z darczyńcą o problemie, ale nadal przyjmował dotacje od szlachetnego Saudyjczyka. Kiedy sprawa stała się głośna, HRW pospiesznie zwróciła pieniądze, udając, że nic się nie stało.

Zarówno HRW, jak i Amnesty International oskarżane są o zdradę pierwotnych założeń tych organizacji, jak i o notoryczny antysemityzm. (Założyciel HRW, nieżyjący już Robert Bernstein, odciął się od tej organizacji, uznając, że w rękach Kena Rotha stała się przeciwieństwem organizacji, którą zakładał.)

Czy problem systemowego antysemityzmu takich organizacji jak HRW, AI czy ONZ jest istotny i czy te oskarżenia są uzasadnione? Wielu argumentuje, że te oskarżenia są próbą wyciszenia wszelkiej krytyki Izraela. Sami oskarżeni stanowczo odrzucają te zarzuty. Potwierdzają je jednak statystyki oraz język i treść raportów, oświadczeń i rezolucji. Niewielu pamięta, że istniała kiedyś Komisja Praw Człowieka ONZ i że została zlikwidowana w związku z chronicznym antysemityzmem, w nadziei że nowa Rada Praw Człowieka będzie mniej antysemicka (co okazało się absolutnie niemożliwe, ponieważ demokratyczna organizacja narodów systematycznie łamiących prawa człowieka potrzebuje kozła ofiarnego jak powietrza, żeby móc udawać kontynuację organizacji założonej po drugiej wojnie światowej).

Antysemickie tendencje Amnesty International były widoczne już wcześniej, ale upadek Związku Radzieckiego zmienił pole bitwy o prawa człowieka. Wydarzeniem, które ujawniło oblicze nowego wspaniałego świata, była konferencja ONZ przeciw rasizmowi zorganizowana w Durbanie w 2001 roku. 

Amnesty International grała pierwsze skrzypce na tym sabacie czarownic, podpowiadając najwłaściwszy sposób walki z rasizmem. Jak czytaliśmy w oświadczeniu, ówczesnej przewodniczącej AI, Irene Khan, „Nadal pozostają poważne różnice zdań w kwestii zwalczania dziedzictwa niewolnictwa i kolonializmu oraz kwestii dyskryminacji Palestyńczyków przez Izrael.” Ukryta sugestia, że przezwyciężenie tych różnic wymaga całej koncentracji uwagi na kwestii żydowskiej, nie umknęła uwadze tego gremium.

Orgii antysemityzmu w wykonaniu organizatorów tej konferencji towarzyszyły okrzyki zewnętrznych sympatyków, że „Hitler miał rację”.

Czy możemy zrozumieć ten wybuch antysemityzmu właśnie w tym momencie historycznym? Jesteśmy skazani na domysły i spekulacje. Zniknął Związek Radziecki, opiekun „krajów niezaangażowanych” (lub jak kto woli rozwijających się), Chiny flirtowały z kapitalizmem lewica poszukiwała nowej ojczyzny proletariatu, najlepszą propozycją wydawała się mityczna Palestyna, która pozwalała łączyć dobrze zakorzenione uprzedzenia  z frustracjami wolnych ale niezdolnych do posługiwania się wolnością oraz sytych i znudzonych demokracją. Efektem był kolejny sojusz oddanych utopiom skrajności.

W 1939 roku widzieliśmy defiladę Armii Czerwonej i Wehrmachtu w Brześciu. Niebawem Stalin miał wydać rozkaz rozstrzelania oficerów wywiadu ostrzegających, że Hitler przygotowuje się do wojny ze Związkiem Radzieckim. W 1979 roku widzieliśmy wspólne harce irańskich komunistów z islamistami, z których ci pierwsi nie domyślali się, że natychmiast po obaleniu szacha zaczną się aresztowania, a potem masowe mordowanie komunistów.

W Durbanie rozpoczął się nowy etap wspólnej walki z amerykańskim imperializmem. Amnesty, HRW, ONZ byli teraz awangardą awangardy. Parady zachodniej lewicy ze skrajnie prawicową patriarchalną awangardą islamu walczącą o światowy kalifa odbywają się teraz w Londynie, Waszyngtonie, Paryżu innych stolicach zachodniego świata. Opowieści Amnesty International o izraelskim ludobójstwie, apartheidzie, o osadniczym kolonializmie i innych żydowskich grzechach są ważną częścią intersekcjonalnej walki o dusze umysłowego proletariatu. Nie, nie mają nic wspólnego z ideą Petera Benensona zrodzoną  w londyńskim metrze, ani z tymi, którzy ją wtedy podchwycili.

P. S. Publikujemy dziś artykuł o porwaniu przez władze w Algierii francuskojęzycznego pisarza Boualema Sansala. Głównym powodem była najprawdopodobniej jego wizyta w Izraelu i kontakty z izraelskimi pisarzami. Jak 6 grudnia informował francuski dziennik „Le Figaro”, Amnesty International odmówiła zajęcia się tą sprawą ze względu na brak dowodów, że jest zatrzymany. Autor artykułu pisze:

Czy łatwiej było uzyskać informacje w Gazie, w środku wojny między Izraelem a Hamasem (którego Amnesty International nie chce określić jako ruchu terrorystycznego) niż w Algierii? Organizacja pozarządowa w rzeczywistości odmówiła oficjalnego potępienia zatrzymania francusko-algierskiego pisarza Boualema Sansala przez algierski wymiar sprawiedliwości ze względu na brak wystarczających informacji, jak Amnesty International podaje na X (Twitter) za pośrednictwem konta swojego francuskiego oddziału. Jednakże ta sama organizacja pozarządowa opublikowała właśnie raport  potwierdzający istnienie „ludobójstwa w Gazie.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


NYPD investigating attack on Jewish Columbia student as hate crime

NYPD investigating attack on Jewish Columbia student as hate crime

Vita Fellig


The victim, Jonathan Lederer, told JNS that the university hasn’t done enough to keep students like him safe on campus.

A photo that the NYPD released of a suspect in an attack on a Jewish Columbia University student on Dec. 9, 2024. The department is investigating the attack as a hate crime. Credit: NYPD.

The New York City Police Department told JNS that it is investigating an attack on a Jewish Columbia University student as a potential hate crime.

A 22-year-old man made antisemitic comments at and snatched an Israeli flag from the victim at about 3:30 p.m. on Monday in front of 41 Claremont Avenue, near the Columbia University and Barnard College campuses, the NYPD told JNS.

“When the victim attempted to retrieve the flag, the individual punched the victim in the face and fled the location on foot, traveling northbound on Claremont Avenue,” per the police. “There were no injuries reported.”

The NYPD told JNS that its hate crime task force is investigating the incident and that it seeks public assistance in identifying the assailant.

Jonathan Lederer, a junior studying computer science at Columbia who was told earlier in the year on campus to “go back to Poland,” told JNS that he was holding an Israeli flag when an anti-Israel protester attacked him near Columbia’s campus on Monday afternoon.

“This man came up to me screaming ‘you’re a Nazi’ and then ripped the Israeli flag from my hands,” he told JNS. “I ran after him to ask for my flag back and he punched me in the face.”

Lederer was careful not to instigate the protesters, he told JNS.

“I knew there was a pro-Palestinian demonstration planned, so I went with my brother to document what was happening and show our voice,” he said. “We weren’t yelling and we were intentionally staying away from the crowd.”

Columbia University told JNS that the assailant was not a student at the private Ivy League school.

“We have been alerted that a Columbia student, who was carrying an Israeli flag, was punched yesterday at a demonstration that took place off campus,” the university told JNS. “Initial reports indicate that the assailant was not affiliated with Columbia University. We are working closely with the NYPD to investigate this incident and to do all we can to support their efforts to ensure our neighborhood is safe for our students.”

Columbia University student Jonathan Lederer (right) holds an Israeli flag on the campus of the private Ivy League school in Manhattan. Credit: Courtesy.

Lederer told JNS that the university is not doing enough to protect Jewish students on campus.

“The pro-Palestinian protest on Monday was organized by Columbia University Apartheid Divest, a student group that purposely invites outside organizations like Within Our Lifetime to join them—an extremist Palestinian activist group which often gets violent,” he said. 

Columbia ought to “refuse to recognize these student groups and refuse to give them access to student resources, because they are aligning with organizations which are promoting violence on campus,” Lederer said.

He told JNS that “it is very clear that the university knows this, because when there is a protest scheduled, they close the university gates.” Columbia “should be more transparent in condemning these student groups,” he added.

Ari Shrage, the head of Columbia’s Jewish Alumni Association, told JNS that he hopes the investigation will encourage the university to do more. 

“The NYPD is now calling for the assault to be investigated because of the Columbia administration’s inaction,” he said. “There are simple steps that they can take, but they would rather make hollow statements and hope the problem goes away.”

“We are lucky that the student’s injuries weren’t worse, but we might not be as lucky next time,” Shrage told JNS. “Columbia’s board and administrators need to make changes immediately to prevent a similar assault in the future.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Hamas Applauds Ireland’s Decision to Join South Africa Genocide Case Against Israel

Hamas Applauds Ireland’s Decision to Join South Africa Genocide Case Against Israel

Algemeiner Staff


All those who helped Hitler during World War II want today to fulfill Hitler’s promises to the Arabs.
Sweden, Norway, Spain, France, Ireland 


wiecej tu:

Ireland and the Nazis: a troubled history
As a neutral leader, de Valera trod a fine line between Nazi Germany and Britain, not helped by a pro-Nazi envoy in Berlin and his controversial condolences on Hitler’s death


Irish Foreign Minister Micheal Martin speaks to members of the media during the 78th United Nations General Assembly at the United Nations Headquarters in New York City, US, Sept. 19, 2023. Photo: REUTERS/Bing Guan

The Palestinian terrorist group Hamas has welcomed Ireland’s decision to formally join South Africa’s genocide case against Israel at the International Court of Justice (ICJ), calling on other states to follow Dublin’s lead.

“We urge all countries to intensify any pressure against the Israeli enemy to stop its brutal attacks on the Palestinian people,” Hamas said in a statement to Lebanon’s Al-Manar TV, according to Iranian state-run media.

The expression of support came after Irish Deputy Prime Minister and Foreign Minister Micheal Martin said on Wednesday that he had received the government’s approval to intervene in the case against Israel.

“By legally intervening in South Africa’s case, Ireland will be asking the ICJ to broaden its interpretation of what constitutes the commission of genocide by a state,” Ireland’s Foreign Affairs Department said in a statement. “We are concerned that a very narrow interpretation of what constitutes genocide leads to a culture of impunity in which the protection of civilians is minimized.”

The statement claimed that there has been “a collective punishment of the Palestinian people through the intent and impact of military actions of Israel,” adding, “Ireland’s view of the [Genocide Convention] is broader and prioritizes the protection of civilian life.”

Martin said last month that the government intended to join South Africa’s case at the ICJ before the end of the year. His comment came on the same day that the Irish parliament passed a non-binding motion saying that “genocide is being perpetrated before our eyes by Israel in Gaza.”

Since December, South Africa has been pursuing its case at the ICJ accusing Israel of committing “state-led genocide” in its defensive war against Hamas in Gaza.

In January, the ICJ ruled there was “plausibility” to South Africa’s claims that Palestinians had a right to be protected from genocide. However, the top UN court did not make a determination on the merits of South Africa’s allegations — which Israel and its allies have described as baseless and may take years to get through the judicial process. Israeli officials have strongly condemned the ICJ proceedings, noting that the Jewish state is targeting terrorists who use civilians as human shields in its military campaign.

Pro-Israel advocates welcomed the ICJ ruling because it did not impose a unilateral ceasefire in Gaza and called for the release of the hostages taken by Hamas last Oct. 7. Rather than declare that Israel was committing genocide in Gaza and order the Jewish state to stop its military campaign in the Palestinian enclave, the court issued a more general directive that Israel must make sure it prevents acts of genocide.

In late October, South Africa filed the bulk of the relevant material to support its allegations.

Ireland has been among Europe’s fiercest critics of Israel since Oct. 7 of last year, when Hamas-led Palestinian terrorists invaded the Jewish state from neighboring Gaza. The terrorists murdered 1,200 people, wounded thousands more, and abducted over 250 hostages in their rampage, the deadliest single-day massacre of Jews since the Holocaust. Israel responded with an ongoing military campaign in Hamas-ruled Gaza aimed at freeing the hostages and dismantling the terrorist group’s military and governing capabilities.

Last month, Ireland accepted the appointment of a full Palestinian ambassador for the first time, confirming that Jilan Wahba Abdalmajid would step up from her current position as Palestinian head of mission to Ireland.

In May, Ireland officially recognized a Palestinian state, prompting outrage in Israel, which described the move as a “reward for terrorism.” According to The Irish Times, Ireland is due to have its presence in Ramallah in the West Bank upgraded from a representative office to a full embassy.

Israel’s Ambassador in Dublin Dana Erlich said at the time of Ireland’s recognition of “Palestine” that Ireland was “not an honest broker” in the Israeli-Palestinian conflict.

More recently, Irish Prime Minister Simon Harris in October called on the European Union to “review its trade relations” with Israel after the Israeli parliament passed legislation banning the activities in the country of UNRWA, the United Nations agency responsible for Palestinian refugees, because of its ties to Hamas.

Recent anti-Israel actions in Ireland came shortly after the Institute for Monitoring Peace and Cultural Tolerance in School Education (Impact-se), an Israeli education watchdog group, released a new report revealing Irish school textbooks have been filled with negative stereotypes and distortions of Israel, Judaism, and Jewish history.

Antisemitism in Ireland has become “blatant and obvious” in the wake of Hamas’s Oct. 7 onslaught, according to Alan Shatter, a former member of parliament who served in the Irish cabinet between 2011 and 2014 as Minister for Justice, Equality and Defense.

Shatter told The Algemeiner in an interview earlier this year that Ireland has “evolved into the most hostile state towards Israel in the entire EU.”

Two months ago, an Irish official, Dublin City Councilor Punam Rane, claimed during a council meeting that Jews and Israel control the US economy, arguing that is why Washington, DC does not oppose Israel’s war against Hamas.