Archive | 2025/03/31

Rządy terroru w Bangladeszu: w stronę kolejnego islamistycznego centrum w Azji Południowej?

7 marca tysiące członków zakazanej islamistycznej grupy terrorystycznej w Bangladeszu, Hizb-ut-Tahrir, wbrew policyjnym barykadom, maszerowało ulicami Dhaki, domagając się zastąpienia świeckiej demokracji kraju islamskim kalifatem. Maszerujący tłum stał się agresywny — łącznie z rzucającymi kamieniami, którzy starli się z policją. Na zdjęciu: członkowie Hizb ut-Tahrir na “Marszu dla Kalifatu” w Dhace, 7 marca 2025 r. (Zdjęcie: Munir Uz Zaman/AFP via Getty Images)


Rządy terroru w Bangladeszu: w stronę kolejnego islamistycznego centrum w Azji Południowej?

Uzay Bulut
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Siódmego marca tysiące członków zakazanej islamistycznej grupy terrorystycznej w Bangladeszu, Hizb-ut-Tahrir (HT), wbrew policyjnym barykadom, maszerowało ulicami Dhaki, domagając się zastąpienia świeckiej demokracji przez islamski kalifat. Demonstranci skandujący “Kalifat, Kalifat” – bezpośrednie wezwanie do rządów islamskich – zebrali się na “Marsz dla Kalifatu” przed meczetem Baitul Mukarram po piątkowych modlitwach. Maszerujący tłum stał się agresywny – doszło do starć z policją. Policja na rzucanie kamieniami odpowiedziała kanistrami z gazem łzawiącym i granatami hukowymi.

Hizb ut-Tahrir, partia, która jest zakazana w Bangladeszu od 2009 r. ze względu na zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, zorganizowała ten wiec wbrew rządowemu zakazowi zgromadzeń publicznych.

Notatki doświadczonego dziennikarza i komentatora z Bangladeszu Syeda Badrula Ahsana:

“Polityka w Bangladeszu stale się pogarsza. Gospodarka jest w stanie upadku, prawo i porządek są w ślepym zaułku. Rządy prawa są pod zorganizowanym atakiem, a zatrzymani politycy, działacze kulturalni i dziennikarze nie mogą wyjść z aresztu za kaucją….

Reżim [Muhammada] Yunusa, który nie ma żadnych podstaw konstytucyjnych, rozpoczął jednak realizację tego, co nazywa programem reform…

Tymczasowy rząd Yunusa bez ogródek zademonstrował zamiar wymazania historii Bangladeszu.

Ci, którzy obecnie sprawują władzę, nadal powtarzają, że zmiany z 5 sierpnia, są rewolucją prowadzoną przez studentów. Były jednak czymś zupełnie innym. Muhammad Yunus, podczas wizyty w USA we wrześniu, publicznie oznajmił w obecności swojego przyjaciela Billa Clintona, że agitacja przeciwko rządowi Sheikh Hasiny była skrupulatnie zaplanowana.

Kryzys Bangladeszu jest egzystencjalny. Wszystkie wartości, które przyczyniły się do jego powstania 50 lat temu, są systematycznie likwidowane przez reżim, któremu brakuje konstytucyjnej legitymacji.

I jest jeszcze jedna rzeczywistość, której nie można ignorować. Zgodnie z konstytucją, Sheikh Hasina pozostaje premierem. Kiedy wojsko kazało jej opuścić kraj w sierpniu, nie dano jej możliwości spotkania się z prezydentem i złożenia rezygnacji. Jej zwolennicy nadal nazywają ją prawowitą przywódczynią”.

Do najważniejszych grup, które wcześniej były zakazane, ale teraz, pod nowym przywództwem Bangladeszu Muhammada Yunusa, zostały zachęcone do działalności, należą: Hizb ut-Tahrir, Tawhidi Dżanata, Hefazat-e-Islam, Dżamaat-e-Islami i Ansarullah Bangla Team.

Według Projektu Przeciwdziałania Ekstremizmowi:

“Hizb ut-Tahrir to międzynarodowy ruch islamistyczny dążący do zjednoczenia muzułmanów pod jednym islamskim kalifatem. Członkowie Hizb ut-Tahrir byli powiązani z aktami przemocy w wielu krajach. Sama grupa została zakazana w co najmniej 13 krajach, w tym w wielu krajach o muzułmańskiej większości.

Założona przez Palestyńczyka Takiuddina al-Nabhani al-Filastyniego w 1953 r., HT uważa się za nieużywającą przemocy partię polityczną. HT twierdzi, że jej celem jest pokojowe przekonywanie narodów muzułmańskich do islamistycznego systemu politycznego. HT chwali koncepcję dżihadu, ale podkreśla, że nie używa ‘materialnej siły do obrony lub jako broni…’. Grupa publicznie odrzuca próby osiągnięcia celu, kalifatu, za pomocą przemocy.

Jednak osoby powiązane z tą grupą dokonywały aktów przemocy w wielu krajach. Niektórzy byli zaangażowani w próby zamachu stanu na Bliskim Wschodzie, morderstwo świeckiego blogera w Bangladeszu i szerzenie antyzachodniej i muzułmańsko-separatystycznej propagandy na Zachodzie. HT utrzymuje, że jej członkowie są dysydentami politycznymi”.

Oddziały Hizb ut-Tahrir działają w ponad 40 krajach i, mimo że ich działalność jest zakazana w Bangladeszu, wciąż się rozwijają i mobilizują.

Od czasu, gdy była premier Sheikh Hasina zrezygnowała ze stanowiska i uciekła z Bangladeszu po antyrządowych protestach 5 sierpnia 2024 r., radykalne grupy islamistyczne, takie jak Hizb ut-Tahrir, działają swobodnie w kraju pod rządami nowego “głównego doradcy” Bangladeszu, Muhammada Yunusa.

Do Hizb ut-Tahrir dołączają inne frakcje islamskie pod ochroną tymczasowego rządu Yunusa. Jedna z nich, Tawhidi Dżanata, rozpętuje również terror w całym Bangladeszu.

28 stycznia Tawhidi Dżanata oblegała Szkołę Wyższą Tilakpur. Ekstremiści, składający się z uczniów madrasy, zdewastowali uczelnię, by zaprotestować przeciwko towarzyskiemu meczowi piłki nożnej między dwiema drużynami kobiecymi. Mecz miał się odbyć 29 stycznia 2025 r. Przed przeprowadzeniem ataku zwolennicy Tawhidi Dżanata zebrali się przed stacją kolejową Tilakpur i wygłosili podżegające przemówienia.

Tłumy islamistów podpalały domy hinduskie, dewastowały świątynie hinduskie i masakrowały niemuzułmanów. Nowy reżim bagatelizował te ataki na mniejszość hinduską, nazywając je “sfałszowanymi“, “przesadzonymi” lub “motywowanymi politycznie“.

Reżim Yunusa uwolnił również z więzień islamistycznych radykałów i skazanych terrorystów. 31 sierpnia 2024 r. Yunus został zwolniony z więzienia i osobiście spotkał się z Mamunulem Haque, przywódcą Hefazat-e-Islam, innej grupy, której celem jest ustanowienie islamskiego państwa szariatu w Bangladeszu.

Jeszcze za rządów Sheikh Hasiny Mamunul Haque został aresztowany pod wieloma zarzutami, w tym za podżegania do przemocy.

Według jednego z raportów:

“Hefazat-e-Islam, największa organizacja islamska w Bangladeszu, została założona w 2010 roku w Chittagong przez Shacha Ahmada Shafiego w celu ochrony islamu przed prawami postrzeganymi jako antyislamskie, jak również w celu zakończenia świeckości. Wkrótce organizacja stała się centrum polityki religijnej i radykalizacji w Bangladeszu. Podobno jest finansowana przez doktrynerskich islamistów z Arabii Saudyjskiej. Projekt Polityki Rozwoju Kobiet z 2009 roku, który sugerował przyznanie kobietom równych praw dziedziczenia, stał się impulsem do powstania grupy, która składa się z sunnickich fanatyków i ich dużej sieci madras. Przywódcy Hefazat-e-Islam aktywnie wzywali do reform politycznych i prawnych, mimo że organizacja nie była partią polityczną. Domagała się rewolucji i ustanowienia państwa islamskiego rządzonego prawem szariatu w Bangladeszu, otwarcie sprzeciwiając się świeckiemu systemowi prawnemu kraju.

Hefazat-e-Islam oblegała Dhakę i zaproponowała 13-punktowy plan w 2013 r., który obejmował karę śmierci za bluźnierstwa przeciwko Allahowi, islamowi i prorokowi Mahometowi, segregację płciową, uwolnienie uwięzionych uczonych islamskich i obowiązkową edukację islamską od poziomu podstawowego do liceum. Rząd został zmuszony do poddania się z powodu ogromnej popularności grupy”.

Grupa działa obecnie w Bangladeszu jeszcze swobodniej pod rządami Yunusa. Muhjiddin Rabbani, wiceprezydent Hefazat-e-Islam w Bangladeszu, argumentował, że kraj powinien przyjąć prawo islamskie w przeciwieństwie do obecnej świeckiej struktury prawnej i konstytucyjnej. Rabbani wyraźnie zaznaczył, że jego grupa zamierza stworzyć państwo islamskie w Bangladeszu.

Rabbani wyjaśnił, że pod rządami islamu w kraju nie będzie miejsca na muzykę i sztukę:

“Jeśli prawo islamskie zostanie wdrożone, każdy będzie miał prawa w formie sprawiedliwości. Będziemy opierać nasze decyzje dotyczące muzyki na tym, co jest dozwolone w islamie. Nie lubimy sztuki ani muzyki. Będziemy się temu sprzeciwiać. Będę stanowczo przeciwko temu przemawiać”.

Rząd Yunusa zniósł również zakaz działalności Dżamaat-e-Islami, największej partii islamistycznej w kraju. Uczestniczyła ona w ludobójstwie Hindusów i Bengalczyków w Pakistanie w 1971 r. i jest odpowiedzialna za wiele z niezliczonych aktów przemocy wobec mniejszości religijnych Bangladeszu.

Poprzedni rząd Hasiny w sierpniu 2024 r. na krótko zakazał działalności Dżamaat-e-Islami i jego studenckiego skrzydła, Chhatra Szibir, na mocy ustawy antyterrorystycznej. Dżamaat-e-Islami została wcześniej wykluczona z udziału w wyborach krajowych w 2013 r., opierając się na twierdzeniu, że statut grupy narusza konstytucję Bangladeszu, sprzeciwiając się świeckości.

Dżamaat-e-Islami została założona w 1941 roku w rządzonych przez Brytyjczyków Indiach przez Sajjida Abula A’la Maududiego, postać związaną z Bractwem Muzułmańskim. Ideologia organizacji promuje islamski podbój, mając na celu podporządkowanie świata islamskim rządom. W Pakistanie pozostaje ona główną siłą polityczną i ma powiązania z różnymi grupami terrorystów na całym świecie, takimi jak Hamas, Palestyński Islamski Dżihad, a także globalny ruch Bractwa Muzułmańskiego.

Rząd Yunusa uwolnił również Dżaszimuddina Rahmaniego, szefa Ansarullah Bangla Team (ABT), organizacji terrorystycznej powiązanej z Al-Kaidą. Rahmani, uwięziony za zamordowanie blogera Radżiba Haidera, został zwolniony warunkowo. ABT próbuje, przy pomocy uśpionych komórek, utworzyć sieć dżihadystów w Bangladeszu.

ABT, zakazana w Bangladeszu w 2015 r. przez rząd Hasiny, później przemianowana na Ansar al-Islam, została zakazana w 2017 r. Gazeta “India Today” poinformowała, że pakistańska organizacja Laszkar-e-Taiba nawiązała współpracę z ABT w celu przeprowadzenia ataków terrorystycznych w północno-wschodnich stanach Indii.

Od czasu odsunięcia Hasiny od władzy w sierpniu 2024 r. rząd Yunusa uwolnił skazanych islamskich terrorystów, zbagatelizował masową przemoc wobec mniejszości (głównie Hindusów) i pozwolił dżihadystom przejąć władzę na ulicach.

Tylko w 2024 roku w Bangladeszu odnotowano ponad 2200 przypadków przemocy wobec Hindusów.

Te radykalne organizacje islamskie mają ten sam główny cel: globalny kalifat islamski. Jeśli to islamskie przejęcie władzy w Bangladeszu powiedzie się, kraj ten stanie się kolejnym islamskim państwem terrorystycznym — jak Afganistan pod rządami talibów i Syria pod rządami nowego przywódcy terrorystycznego, Ahmeda Husseina al-Szaraa.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


A Bad Week for the Muslim Brotherhood

A Bad Week for the Muslim Brotherhood

Ben Cohen / JNS.org


Ekrem Imamoglu, ousted Istanbul Mayor from the main opposition Republican People’s Party (CHP), speaks during an interview with Reuters in Istanbul, Turkey, May 9, 2019. Photo: REUTERS/Murad Sezer.

It’s not been a good week for two of the Muslim Brotherhood’s most prominent affiliates. In Gaza and in Turkey, the final days of the holy month of Ramadan have been marked by angry demonstrations calling for an end to the rule of, respectively, Hamas and the Justice and Development (AKP) Party.

The demonstrations are not connected and are not referencing each other. Their targets, however, are intimately connected—through their ideological fealty to the Muslim Brotherhood, a pan-Islamist movement that emerged nearly a century ago seeking to impose Sharia law, and, more immediately, through the energetic backing for Hamas provided by Turkish President Recep Tayyip Erdoğan’s regime.

In the Turkish case, the protests were sparked by the regime’s arrest of Ekrem Imamoglu—the mayor of Istanbul who had planned to challenge Erdoğan for the presidency—on fabricated charges of corruption. A member of the secular Republican People’s Party who has said that he considers Hamas to be a terrorist organization, Imamoglu has been vilified by the regime, to the point of having his Istanbul University degree annulled. Under Turkey’s constitution, presidential candidates must possess a college degree, so Erdoğan’s move was an effective if slimy way of shifting his most credible opponent out of the running—for now, at least.

The Turkish authorities have responded violently to the protests, arresting nearly 2,000 people. Such behavior is consistent with Erdoğan’s record, particularly since he overcame an alleged coup attempt a decade ago. According to the US State Department’s most recent report on the woeful state of human rights in Turkey, Erdoğan’s regime is guilty of such crimes as torture, enforced disappearance, pursuing and harassing opponents based abroad, gender-based violence and persecution of the Kurdish minority. Media freedom is heavily restricted, with Turkey prominently listed among those countries where journalists are routinely imprisoned.

Despite its dreadful domestic record, its support for terrorist proxies in neighboring Syria and its lionizing of Hamas, Turkey remains a member of NATO and a candidate member of the European Union. Should the threat posed by Iran to the Middle East eventually be neutralized, Turkey stands ready to assume Tehran’s mantle, with the notable advantage that, unlike Iran’s rulers, Erdoğan shamelessly participates in the institutions created by Western democracies while decrying and undermining the values and policies these same institutions represent.

Over in Gaza, Hamas—lauded by Erdoğan as a “resistance organization that strives to protect its lands”—is separately facing the wrath of its own people. During its long reign in Gaza since 2007, Hamas has periodically faced local opposition over its corruption and the brutal character of its rule. Yet the current demonstrations, which began after Israel issued evacuation orders for the northern part of the enclave following the resumption of rocket attacks against Israeli communities adjacent to the Gaza border, are unprecedented. Protestors are calling for an end to Hamas rule during a time of war no less. Their chants include “Out, out Hamas,” “Our children’s blood is not cheap” and the simple “Stop the war.”

As I noted on the first anniversary of the Oct. 7 Hamas pogrom in southern Israel, a distinct sense of war fatigue was already settling in among many ordinary Palestinians. Even so, fatigue at being relentlessly bombed by Israel has not translated into serious regret for the Oct. 7 atrocities, during which thousands of Palestinian civilians crossed the border alongside Hamas to take part in the slaughter and the mass rapes. Quite a few commentators have pointed out that, even under Nazi rule, there were many Europeans who risked their lives to save beleaguered Jews, yet in Gaza—as borne out in the testimonies of some of the freed hostages—not a single Palestinian has done the same on behalf of the abducted Israelis. Even now, as the current wave of protests highlights widespread dissatisfaction with their Hamas rulers, Palestinians have refrained from demanding the release of the remaining hostages and a definitive end to terrorist provocations and attacks upon Israel. Doing so would, of course, secure an end to the war that has destroyed their homes and livelihoods.

Even at this stage, it’s possible to draw two conclusions from the Gaza protests.

First, the very fact that they are taking place at all demonstrates the degree to which Israel’s military campaign has degraded Hamas’s enforcement capabilities. As a result, Hamas has been compelled to issue contradictory messages regarding its view of the protests. On the one hand, Hamas spokesman Bassem Naim tried to spin them as demonstrations of anger against Israel. But on the other—and perhaps this is a more truthful reflection of the terror group’s view—a statement issued by the “Factions of Resistance,” which includes Hamas, claimed that the protests “persist in blaming the resistance and absolving the occupation, ignoring that the Zionist extermination machine operates nonstop,” threatening that “these suspicious individuals are as responsible as the occupation for the bloodshed of our people and will be treated accordingly.”

Second, the protests are an acknowledgment by the exhausted Gazans that Israel cannot be defeated militarily and that any future attempts at a pogrom will be met with a similarly devastating response. If Israel cannot be defeated on the battlefield, then how will Hamas fulfill its goal of eliminating the Jewish state as a sovereign entity? Through democratic means? It’s hard to see many Israelis voting for the dissolution of their own state to live under the rule of those who would rape their daughters and murder their babies.

The realization is dawning among Palestinians that the Oct. 7 pogrom was a tactical success but a long-term failure. Israel isn’t disappearing. And maybe that’s the best we can hope for at this juncture—a peace based on grudging acceptance of Israel’s reality, combined with the fear that any attempt to undo that reality will result in the kind of military campaign that we have witnessed over the last 17 months. In a Middle East without Hamas and without Erdoğan—neither an easily attainable prospect, but far more so than the aim of wiping Israel from the map—that cold peace could blossom into something with more meaningful value.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


„Chidusz” 3/2022: Komunistki w warszawskim getcie oraz seks, o którym nie wypada pisać

Fragment okładki „Chiduszu” 3/2022. Autorka: Katarzyna Modzelewska


„Chidusz” 3/2022: Komunistki w warszawskim getcie oraz seks, o którym nie wypada pisać

REDAKCJA


OD NIEDAWNEGO PLĄDROWANIA SZKOŁY ŻYDOWSKIEJ WE WROCŁAWIU PO DYSPUTY O SEKSIE ANALNYM W TALMUDZIE. ZOBACZ, O CZYM PISZEMY W TYM NUMERZE „CHIDUSZU”. 

OKŁADKA

Powoli dobiega końca nasz projekt przekładu na język polski queerowych komentarzy biblijnych, wydanych w książce Torah Queeries przez New York University Press. Od wiosny 2018 roku opublikowaliśmy w „Chiduszu” kilkadziesiąt tekstów czołowych progresywnych rabinów i myślicieli żydowskich, którzy na nowo próbują szczegółowo przeczytać Pięcioksiąg, aby znaleźć w nim miejsce dla osób LGBTQ+. W tym numerze David Brodsky snuje fascynującą opowieść o wiekowych dysputach rabinów na temat seksu analnego. W dwudziestym czwartym rozdziale księgi Be-reszit (Rodzaju) mowa jest o Abrahamie, który kazał włożyć niewolnikowi rękę pod swoje udo i w ten sposób złożyć przysięgę. Mędrcy interpretowali „udo” jako penis patriarchy, a jedno z odczytań wprost głosi, że Abraham kazał przysięgać niewolnikowi na… swojego członka.

Piękna okładka (autorstwa Katarzyny Modzelewskiej) może oburzać. Czy jednak nie żyłoby nam się wszystkim lepiej, gdybyśmy – zamiast zamiatać sprawy pod dywan – o wszystkim, co ważne, szczegółowo rozmawiali?

chaim-grade-aguna-literatura-zydowska-seks-analny-biblia-lgbt-judaizm-i-tak-dalej

 „CAŁUJĘ CIĘ TAK, JAK TYLKO KTOŚ Z GETTA MOŻE CAŁOWAĆ”

„Gdy ruch oporu zaczął budować szerokie sojusze antyfaszystowskie, komuniści mieli na wiele decyzji realny wpływ – tak samo jak syjoniści czy bundowcy. Ruch komunistyczny jest więc jednym z wielu elementów, które musimy złożyć w całość, żeby otrzymać Blok Antyfaszystowski, Żydowską Organizację Bojową, a w końcu powstanie w getcie” – o żydowskich komunistach, a przede wszystkim komunistkach opowiada Matylda Jonas-Kowalik, historyczka, autorka książki Jutro wolni? Komuniści w ruchu oporu w getcie warszawskim, która w kwietniu ukazała się nakładem wydawnictwa Glowbook.

Michał Bojanowski: Jaka jest relacja Anny Duracz? Czy coś cię w niej zaskoczyło? 

Matylda Jonas-Kowalik: Ta opowieść jest dosyć późna, bo dopiero z lat siedemdziesiątych. Dystans czasowy pozwala Duracz na krytykę ruchu komunistycznego, a nie tylko na opis własnych doświadczeń. To, co mnie chyba najbardziej zaskoczyło, to fakt, że autorka relacji opisuje przemoc seksualną, jakiej doświadczały działaczki w czasie pełnienia swoich obowiązków. Duracz wskazuje na kobiety, które były – a może do dziś są – pomijane w opracowaniach i relacjach z Zagłady. Podkreśla w ten sposób, że nie tylko niebezpiecznie było być Żydówką i komunistką, ale także kobietą. Może z dzisiejszej perspektywy nie jest to dla nas odkrywcze, ale jej słowa są na pewno bardzo ważne, a relacja – całościowa i prawdziwa. Duracz nie opowiada tylko o tym, co chcielibyśmy usłyszeć. 

Kolejną postacią, której poświęcasz uwagę, jest Dorka Goldkorn. 

Urodziła się w 1922 roku w Warszawie, w młodości również należała do „Spartakusa”, walczyła w powstaniu w getcie. Po wojnie aktywnie działała w partii. Jej biografia o tyle się wyróżnia, że Dorka ginie w niewyjaśnionych okolicznościach w 1947 roku. Co ciekawe zostawiła po sobie krótkie wspomnienia, które ŻIH wydał w 1951 roku. Zachowały się także dwa niezwykłe listy z 1946 roku, które wymieniła z Duracz, gdy ta przebywała w Paryżu. W książce publikuję je w całości, tu przytoczę tylko kilka słów, jakie Dorka pisze do Anny: „Całuję Cię, całuję Cię tak, jak tylko ktoś z getta może Cię całować”. Ich wspólne doświadczenie getta, choć prawie w ogóle się wtedy nie znały, pozwala im pozostawić pewne kwestie niewypowiedziane, a mimo to dla obu bardzo zrozumiałe. Listy powstały zaraz po wojnie, gdy zagładowa trauma była jeszcze świeża. Są bardzo wzruszające i intymne.

jutro-wolni-matylda-jonas-kowalik-komunisci-w-getcie-warszawskim

PENETROWANI, PENETROWANE

W tym obszernym eseju, który stanowi również komentarz do parszy Kedoszim, autor David Brodsky opowiada o seksie analnym w Talmudzie. Dogłębnie analizuje rabiniczne dyskusje dotyczące najbardziej znanych wersetów z Biblii, które często służą jako argument potwierdzający tzw. „zakaz aktów homoseksualnych”. Jest tu wszystko – od całujących się rabinów, przez seks ze zwierzętami, po dyskusje mędrców o tym, czy penisem w stanie erekcji można spenetrować swój własny odbyt. Tekst jest częścią cyklu queerowych komentarzy do Tory, wydanych w książce Torah Queeries.

Wielką innowacją było rozróżnienie przez Majmonidesa interakcji zmysłowych, które nie zakładały penetracji (jak przytulanie czy całowanie), na takie, które były i które nie były motywowane pożądaniem. Według Majmonidesa zakazane są wyłącznie czynności tej drugiej kategorii. Angażowanie się w nie bez pożądania, choć zdecydowanie przez niego odradzane, z technicznego punktu widzenia nie powinno być zabronione. Dzięki wprowadzeniu takiego rozróżnienia, którego nie znajdziemy w dyskusjach starożytnych rabinów, Majmonides mógł zakazać mężczyznom całowania czy przytulania innych mężczyzn – ale tylko wtedy, gdy było to podszyte pożądaniem. Takim sposobem Majmonides rozszerza zakaz bez konieczności potępiania licznych rabinów, o których wiadomo, że całowali lub przytulali innych rabinów (okazując w ten sposób np. pochwałę), czy zmieniania drastycznie społeczeństwa przez powstrzymanie wszystkich mężczyzn przed wchodzeniem między sobą w jakiekolwiek interakcje.

Z angielskiego przełożyła Jola Różyło.

CHAIM GRADE. FAKTY Z ŻYCIA CZ. II

Ciąg dalszy najważniejszego jak dotąd artykułu o życiu i twórczości wybitnego jidyszowego pisarza Chaima Gradego, autora powieści Aguna, wydawanej – po raz pierwszy w tłumaczeniu na język polski – w „Chiduszu”. Tekst jest wynikiem badań nad archiwum autora, przeprowadzonych przez historyczkę literatury Susanne Klingenstein i badacza Yehudah DovBera Zirkinda – absolwenta Uniwersytetu Telawiwskiego, pracującego obecnie dla David Cardozo Academy w Jerozolimie. Druga część artykułu poświęcona jest edukacji Gradego.

Spotkanie z Chazonem Iszem (rabinem Awrohomem Jeszają Karelicem) w Olkienikach w 1926 roku skłoniło Chaima Gradego do opuszczenia jesziwy jesienią tego samego roku i powrotu do Wilna. Chazon Isz przyjmował go na prywatne lekcje i od czasu do czasu pozwalał zostawać u siebie na noc nie dlatego, że Grade był szczególnie uzdolnionym uczniem, ale ponieważ był młodym chłopcem w potrzebie. Rabin nie miał dzieci, a relacja nauczyciela Tory z jego uczniem zakłada pewnego rodzaju duchowe rodzicielstwo i stanowi wartość samą w sobie. Młody Grade był natomiast wyraźnie zbłąkaną, szukającą domu duszą.

Z angielskiego przełożyła Jola Różyło.

AGUNA 

CZWARTY ODCINEK WYBITNEJ POWIEŚCI CHAIMA GRADEGO

Od „Chiduszu” 10/2021 publikujemy pierwsze polskie tłumaczenie Aguny Chaima Gradego w przekładzie Magdaleny Wójcik. W kolejnym odcinku szwaczka Meryl prawdopodobnie wyjdzie za mąż. Czy rzeczywiście tak szybko skończy się jej smutna historia?

Kalman odszedł. Szukał, wypytywał i główkował tak długo, aż odkrył, że Zalmanke, zastępca szamesa wileńskiej bożnicy, żyje z nim jak pies z kotem. Zalmanke wciąż narzeka, że reb Josze nie pozwala mu ani prowadzić młodych pod chupę, ani uczestniczyć w wizytach bogatych gości zwiedzających synagogę.

Kalman zaprzyjaźnił się więc z zastępcą szamesa i po przyjacielsku zwierzył mu się, że zamierza iść pod chupę i chce, żeby ślubu udzielił mu właśnie Zalmanke, a nie główny szames. Zalmanke przypadł mu do gustu dużo bardziej niż ten przemądrzały krwiopijca, reb Josze. Przy okazji Kalman napomknął, że jego narzeczona jest ważną kobietą, której mąż zaginął na wojnie i nie powrócił od piętnastu lat. Ona jednak nie miała zamiaru wychodzić za byle kogo i czekała na odpowiednią partię. Zgodę na ślub otrzymali od połockiego dajana, który zawsze trzyma stronę najbiedniejszych, czyli również zastępcy szamesa – nie to co pozostali wileńscy rabini. A jeśli potrzebne jest zaświadczenie, to Kalman może przynieść pismo dłuższe od zwoju Estery.

Zalmanke jednak w ogóle nie wymagał od nowożeńców ani zaświadczenia, ani zbędnych wyjaśnień. Chciał tylko udowodnić głównemu szamesowi, że jako zastępca szamesa też się liczy.

(…)

Ponieważ Kejla, matka panny młodej, miała opuchnięte nogi, Kalman troskliwie wynajął dorożkę, żeby odebrać ją z domu starców. Na widok matki Guta i Gołda wybuchły płaczem tak wielkim, jakby Kejla przyjechała pożegnać się z nimi przed odejściem na tamten świat. Merl milczała, przez co wyglądała poważniej i młodziej. Sąsiedzi Kalmana nie mogli się nadziwić:

– Jakim cudem ten dziadyga, co to raz w roku jakąś ścianę obsmaruje farbą, znalazł tak piękną żonę?!

Zastępca szamesa chciał tylko, żeby uroczystość wyglądała tak, jak u głównego szamesa. Nie potrafił jednak nadąć się tak mocno, by sprawiać wrażenie wysokiego i barczystego jak reb Josze. Sam był bowiem malutki i chudziutki, a na dodatek niemal bez brody. Przynajmniej odmawiał błogosławieństwa, kiwając się z takim zapałem, co reb Josze. Kalman kołysał się z nim swobodnie, jakby przed Merl już co najmniej dziesięć innych kobiet prowadził pod chupę.

Nagle najmłodsza siostra mocno uszczypnęła starszą, wskazując na pannę młodą.

Merl stała blada i dumnie zrezygnowana, niczym księżniczka wśród żebraków. Przyglądała się drobnemu zastępcy szamesa oraz panu młodemu, malarzowi pokojowemu, cmentarnemu Żydowi. W jej oczach zalśnił dawny blask, a policzki zaróżowiły się. Pokręciła głową z ożywieniem i otworzyła usta, a siostry zorientowały się, że jeszcze chwila, a Merl wybuchnie śmiechem. Niedobrze! Wyszła z niej dawna dzika koza. Guta i Gołda wpadły równocześnie na ten sam pomysł – rzuciły się siostrze na szyję, zawodząc:

– Merke, niech twoje szczęście świeci jaśniej niż nasze!

Dopóty wisiały na jej szyi, dopóki śmiech Merl zupełnie nie został zduszony w ich ramionach. 

QUEEROWY STAN WYJĄTKOWY

Prawdziwa historia miłego, żydowskiego chłopca, który wstępuje do Kościoła Scjentologii i odchodzi z niego po dwunastu latach, aby stać się tą uroczą kobietą, którą jest teraz

W szóstej części swoich wspomnień Kate Bornstein opowiada o próbach powrotu do normalnego życia po odejściu z Kościoła Scjentologii, kolejnym rozwodzie i kolejnym nieudanym małżeństwie, początkach akceptowania swojej prawdziwej tożsamości płciowej i śmierci ojca.

Nic już nie stało między mną a bardzo realną możliwością przeobrażenia się w przekonującą dziewczynę, ale przerażał mnie element bycia dziwolągiem – coś, co zawsze przysłaniało moje marzenia o korekcie płci. Zdecydowałam, że nie potrafiłabym tak żyć. Porzuciłam więc te fantazje tak szybko, jak ucieka się z płonącego budynku, i… znowu się ożeniłam. Słyszeliście kiedyś to powiedzenie, że obłęd to robienie w kółko tego samego i oczekiwanie różnych rezultatów? Jako szalona osoba postanowiłam dać męskości jeszcze jedną szansę i wzięłam ślub po raz trzeci – z Janis, z którą chodziłam jeszcze w liceum. Byłam z nią szczera od samego początku.

– Jestem transseksualny.

– Wcale nie – odpaliła. – Jesteś synalkiem żydowskiej mamusi.

Nie rozumiałam tej logiki, ale Janis sama była Żydówką i powiedziała to z takim przekonaniem, że postanowiłam dopuścić do siebie taką możliwość. Częściowo poślubiłam ją zresztą dlatego, że podczas naszej pierwszej wspólnie spędzonej nocy uprawiała ze mną seks tak, jakbym była kobietą. 

Z angielskiego przełożyła Jola Różyło.

SZORTY

W dwudziestu trzech krótkich artykułach piszemy m.in. o egzaminie maturalnym Emanuela Ringelbluma, niemieckim nauczycielu, który został oskarżony o negowanie Zagłady, przełomowym odkryciu izraelskich naukowców w leczeniu raka, 235. pielgrzymce chasydów do Leżajska i o tym, że Izrael jest jednym z najszczęśliwszych miejsc do życia. Jeden z krótkich artykułów jest dla nas szczególnie ważny. W sobotę, 26 marca, grupa „młodocianych wandali” spektakularnie okradła Szkołę Dialogu Kultur Etz Chaim we Wrocławiu. „Młodzieńcy” urządzili sobie libację na szkolnym podwórku, później dewastowali wnętrze szkoły, by ostatecznie – w biały dzień – wynieść z niej sporo cennych sprzętów. Wokół szkoły przy ul. Żelaznej 57 znajdują się dziesiątki, jeśli nie setki mieszkań. Czy naprawdę nikt nie widział, jak przez ponad półtorej godziny okradano żydowską szkołę?

okradziono-szkole-zydowska-we-wroclawiu-szkola-dialogu-kultur-etz-chaimBudynki mieszkalne wokół szkoły Dialogu Kultur Etz Chaim we Wrocławiu. / Fot. Chidusz 2022

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w Empikach na terenie całego kraju, w Muzeum POLIN oraz w Cocofli we Wrocławiu. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za 60 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!


PRZEKAŻ DAROWIZNĘ

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com