Archive | 2025/04/10

Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże


Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże

Hussain Abdul-Hussain
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Prezydent Aoun i premier Salam nie traktują poważnie rozbrajania milicji wspieranej przez Iran, wygłosili przemówienia, ale nawet nie kiwnęli palcem.

Liban udaje, że rozbraja Hezbollah i myśli, że świat w to wierzy. Następnie, gdy świat zwraca się do Bejrutu, libańscy oficjele wpadają w zbiorowe urojenie i za eskalację militarną obwiniają „izraelską agresję”. Liban łamie teraz zobowiązania z umowy o zawieszeniu broni i  egzekwowaniu 1701, którą podpisał w listopadzie, w której zobowiązał się rozbroić Hezbollah, żeby w zamian uzyskać pełne wycofanie się wojsk izraelskich z ich terytorium.  

Libańscy politycy, w tym prezydent Joseph Aoun i premier Nawaf Salam, rozpowszechniają obecnie dwa rodzaje dezinformacji.

Po pierwsze, gdy Aoun i Salam opisują eskalację militarną jako „izraelską agresję”, uważają, że świat i Libańczycy zapomnieli, że to Hezbollah 8 października 2023 r. rozpoczął tę wojnę z Izraelem, bez żadnego powodu. Od tego czasu każda akcja Izraela była uważana za działanie w samoobronie. Liban to zaczął. Liban jest agresorem.

Po drugie, Liban obiecał rozbroić Hezbollah, po czym odzyskał swoje terytorium. Potem jednak Bejrut zmienił formułę i wycofał się ze swoich obietnic. Teraz libańscy politycy mówią, że gwałtowne ataki Libanu na Izrael są wynikiem ciągłej obecności Izraela na terytorium Libanu i że Izrael musi się wycofać i zaprzestać atakowania Hezbollahu, wtedy i tylko wtedy Liban rozbroi proirańską milicję.

Zbiorowe urojenie Libanu dominuje w korytarzach władzy kraju, które często przemierzają ci sami ludzie co wcześniej. Zauważmy, że „doradcy” prezydenta Josepha Aouna to pozostałości z czasów jego poprzednika Michela Aouna. Podobnie, Salam i jego najlepsi pomagierzy – ministrowie Tarek Mitri, Ghassan Salameh i Amer Bsat – uprawiają politykę w Libanie od ponad dwudziestu lat. Nabih Berri jest przewodniczącym Izby od 1992 r., a to, co pozostało przy życiu z przywództwa Hezbollahu, jest na miejscu od lat 80. Nawet ustawodawcy „Zmiany” nie są nowicjuszami na arenie politycznej.

To kazirodcze zamknięte grono libańskich polityków odizolowało Libańczyków od globalnej debaty, regionalnych trendów i – co najważniejsze – od rzeczywistości. Libańscy decydenci i ich doradcy żyją teraz w świecie, w którym polityka zastępuje strategię, a sofistyka zastępuje działanie.

Podążając za sofistyką, zarówno Aoun, jak i Salam nie potrafią wypowiedzieć słów Hezbollah i rozbrojenie w jednym zdaniu. Obaj unikają wypowiadania słowa Hezbollah. Zamiast tego wygłaszają poetyckie frazesy o podtrzymywaniu libańskiej suwerenności i monopolizowaniu decyzji o wojnie i pokoju.

Hezbollah zakwestionował jednak nawet ogólne oświadczenia Aouna i Salama. Mohamad Raad, szef parlamentarnego bloku Hezbollahu, powiedział, że ktokolwiek rości sobie prawo do monopolu na „decyzje o wojnie i pokoju, nie jest realistyczny ani prawdomówny”.

Od czasu do czasu ktoś z zespołu Aouna lub Salama mówi to, co myśli jeden lub drugi. Wicepremierowi Tarekowi Mitriemu wyrwało się z ust, że gabinet obiecał zmonopolizować suwerenność, ale nie sprecyzował, kiedy. Oznacza to, że nawet jeśli Salam kiedykolwiek wypowiedział słowa „rozbroić Hezbollah”, nigdy nie powiązał tego z harmonogramem.

Kiedy Salam został zmuszony do odpowiedzi na pytanie o rozbrojenie Hezbollahu, powiedział kanałowi Al-Arabiya w wywiadzie, że „kwestia broni Hezbollahu została załatwiona”. Libański premier udawał, że Hezbollah został rozwiązany. Następnego dnia, w odpowiedzi na jego oświadczenie, Hezbollah wystrzelił sześć rakiet na Izrael, pokazując Salamowi, kto tu rządzi.

Według porozumienia o zawieszeniu broni rozbrojenie Hezbollahu miało zostać zakończone w ciągu 60 dni od podpisania go 27 listopada. Dziś rozwiązanie milicji Hezbollahu wydaje się bardziej odległe niż kiedykolwiek.

Tymczasem Aoun powiedział za zamkniętymi drzwiami, że gdyby Libańskie Siły Zbrojne (LAF) próbowały rozbroić Hezbollah, wybuchłaby wojna domowa. Wygląda na to, że Aoun woli wojnę z Izraelem niż taką, która wyrwie suwerenność z rąk Hezbollahu.

Aoun i Salam nie traktują poważnie rozbrojenia Hezbollahu. Wygłaszali przemówienia i wydawali oświadczenia, które sprawiają wrażenie, że chcą to zrobić, ale w rzeczywistości nawet nie kiwnęli palcem. Hezbollah pozostał uzbrojony i zarządza wojną i pokojem.

Wojna między Hezbollahem a Izraelem wyniosła Liban na szczyt listy priorytetów Ameryki. Po tym, jak spiker Berri i były premier Najib Mikati cofnęli obietnicę złożoną przez szefa Hezbollahu Hassana Nasrallaha, że ta wojna jest i będzie związana z wojną w Gazie, Waszyngton odebrał zmianę w libańskim stanowisku jako skruchę.

Od tego czasu Waszyngton robi, co może, aby dać Libańczykom szansę na rozbrojenie Hezbollahu i przywrócenie suwerenności ich państwa. Ale jeśli Aoun i Salam będą kontynuować politykę zamiast prowadzić rzeczywiste działania, Waszyngton straci zainteresowanie i pozwoli Izraelowi kontynuować robienie tego, co zamierzał: zniszczyć fizycznie Hezbollah.

Liban straci kolejną okazję, by wydostać się z pęt Hezbollahu. Jak głosi przysłowie, Waszyngton może zapędzić libańskiego konia do rzeki, ale nie może zmusić go do picia. Liban będzie musiał pić sam. Musi zmierzyć się ze swoimi demonami i rozbroić Hezbollah. Jeśli Aoun i Salam boją się wojny z milicją wspieraną przez Iran, powinni przygotować się na wznowienie straszniejszej wojny z Izraelem oraz na długotrwałą izolację, ubóstwo i życie na gruzach.


Hussain Abdul-Hussain – Iracko-libański dziennikarz mieszkający w Waszyngtonie. Pracuje jako analityk w instytucie Fundacji Defence of Democrecies. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Netanjahu nieuchwytny dla Międzynarodowego Trybunału Karnego. W których krajach może czuć się bezpiecznie?

Netanjahu nieuchwytny dla Międzynarodowego Trybunału Karnego. W których krajach może czuć się bezpiecznie?

Michał Kokot
Kim Son Hoang (Der Standard)
Kostas Zafeiropoulos (Efsyn)
Boroka Parászka, HVG


Binjamin Netanjahu w Budapeszcie (Fot. REUTERS/Bernadett Szabo)

Teoretycznie wszystkie państwa Unii Europejskiej powinny zatrzymać izraelskiego premiera w związku z nakazem aresztowania wydanym przez MTK. Z różnych powodów chronią go Węgry, Grecja, Niemcy i Polska.

– Viktorze, jesteś z nami w Unii Europejskiej, w ONZ i właśnie zająłeś odważne stanowisko w sprawie Międzynarodowego Trybunału Karnego. To ważne, by wszystkie demokracje przeciwstawiły się tej skorumpowanej organizacji – mówił Benjamin Netanjahu do Viktora Orbána pod koniec swojej wizyty w Budapeszcie w ubiegłym tygodniu.

Węgry nie zatrzymały Netanjahu. Orbán: MTK to sąd polityczny

Netanjahu, ścigany przez MTK w związku ze zbrodniami wojennymi w Strefie Gazy, przyjechał do Budapesztu w zeszły czwartek. Na Węgrzech, gdzie spędził cztery dni, został przyjęty z honorami (członkostwo nadał mu m.in. Narodowy Uniwersytet Służby Publicznej — kuźnia kadr Fideszu). W weekend izraelski i węgierski premier udali się na wycieczkę łodzią po Dunaju, gdzie rozmawiali w cztery oczy.

Podczas wizyty izraelskiego premiera Orbán zapowiedział wycofanie Węgier z Międzynarodowego Trybunału Karnego. – To już nie jest bezstronny, praworządny trybunał, ale raczej sąd polityczny. To oczywiste w obliczu jego decyzji w sprawie Izraela – stwierdził podczas konferencji prasowej.

Orbán zaprosił swojego izraelskiego odpowiednika do Budapesztu jeszcze pod koniec listopada, dzień po wydaniu przez MTK nakazu aresztowania. Obiecał wtedy, że na Węgrzech może czuć się bezpiecznie.

Podwodny kabel łączy interesy Grecji, Cypru i Izraela

Węgierskiego i izraelskiego premiera od lat łączy sojusz polityczny. Obydwaj w podobny sposób budują autokratyczne struktury państw i stosują podobne metody w dojściu do władzy. Kontestują również autorytet międzynarodowych instytucji, zarzucających im korupcję, łamanie zasad demokracji i praworządności.

Ale Orbán nie był pierwszym przywódcą unijnego kraju, który spotkał się z izraelskim premierem po wydaniu nakazu aresztowania przez MTK. Kilka dni przed podróżą Netanjahu na Węgry do Izraela przybył grecki premier Kiriakos Mitsotakis.

Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Przywódcy rozmawiali o wspólnym projekcie elektroenergetycznym Grecji, Cypru i Izraela. Projekt utrudnia zachowanie Turcji, która od lat jest z Grekami w sporze. Latem ub. roku tureckie okręty wojenne uniemożliwiły włoskiemu statkowi badawczemu kontynuowanie prac nad układaniem kabla na dnie morza poza greckimi wodami terytorialnymi, na południe od wysp Kasos i Karpathos. 

Choć kabel nie powoduje trwałych zmian w dnie morskim (co jest istotne z punktu widzenia prawa międzynarodowego), a jego ułożenie nie wymaga pozwolenia, Turcja arbitralnie uważa, że ułożenie takiego kabla elektrycznego jest wyrazem greckiej kontroli nad szelfem kontynentalnym wysp i nie zamierza tego uznać.

Izrael w tym konflikcie — zarówno dla Grecji, jak i greckich Cypryjczyków — jest ważnym politycznym sojusznikiem.

Austria: pytanie o zatrzymanie Netanjahu “czysto hipotetyczne”

Również inni członkowie UE mają kłopot z tym, jak traktować nakaz aresztowania wobec Netanjahu. Austriackie ministerstwo spraw zagranicznych przyznaje, że na mocy Statutu Rzymskiego Austria jest zobligowana do wykonania nakazów aresztowania wydanych przez MTK.

Rzeczniczka resortu zaraz jednak dodaje, że pytanie o aresztowanie izraelskiego premiera jest „czysto hipotetyczne”, ponieważ „wysoce nieprawdopodobne jest, aby osoba poszukiwana przez MTK podróżowała przez jeden z krajów, który do niego należy i tym samym narażała się na ryzyko aresztowania”.

Polska, Niemcy i Włochy nie aresztują Netanjahu

A jednak Netanjahu, podróżując do Polski lub Niemiec, najprawdopodobniej nie musiałby obawiać się zatrzymania. W styczniu premier Donald Tusk zapowiedział, że każdy izraelski szef rządu zostanie podjęty na uroczystościach obchodów obozu zagłady w Auschwitz (gdzie podczas II wojny światowej zginęło milion Żydów).

z kolei niemiecki urząd kanclerski krótko po wydaniu nakazu oświadczył, że „rząd federalny jest jednym z największych zwolenników MTK”, a „postawa ta wynika z niemieckiej historii”, jednak ze względu na historię Niemcy łączą z Izraelem „wyjątkowe stosunki i duża odpowiedzialność”. Kilka miesięcy później Olaf Scholz zapowiedział, że aresztowania Netanjahu nie będzie, jeśli zjawi się on w Niemczech.

Również rząd Włoch poinformował, że nie zatrzyma Netanjahu. – Wydaje mi się, że wszystko jest jasne. Istnieją immunitety i muszą być przestrzegane — oświadczył w styczniu Antonio Tajani, wicepremier i szef włoskiego MSZ, odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy premier Izraela zostanie aresztowany, jeśli przyjedzie do Włoch.

Trybunał wciąż poszukuje 31 podejrzanych

Takie działania mogą podkopać autorytet Trybunału, którego wysiłki, by zatrzymać podejrzanych o zbrodnie wojenne, i tak nierzadko kończą się fiaskiem. Jak dotąd istniejący od 2002 r. Trybunał zdołał wydać 11 wyroków skazujących, ale tylko sześć z nich dotyczyło zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości (pozostałe miały niższą rangę). Wszyscy skazani byli Afrykańczykami, pochodzącymi z Demokratycznego Republika Konga, Mali i Ugandy.

Cztery wyroki Trybunału zakończyły się uniewinnieniami. W aresztach MTK przebywa obecnie 21 podejrzanych, a 31 osób (w tym Netanjahu i Putin) wciąż są poszukiwani. Zarzuty zostały wycofane wobec siedmiu podejrzanych ze względu na ich śmierć.


Tekst powstał w ramach projektu PULSE, europejskiej inicjatywy wspierającej międzynarodową współpracę dziennikarską.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel’s High Court just shattered the international courts’ false Gaza narrative

Israel’s High Court just shattered the international courts’ false Gaza narrative

John Spencer, Arsen Ostrovsky


The truth matters. The law matters. And what Israel’s Supreme Court just showed is that even in the fog of war, when politics runs hot and justice often runs cold, there is still room for reasoned, moral and lawful adjudication.

Israeli Supreme Court Justice (now its president) Yitzhak Amit (center) hears a petition on the appointment of the civil service commissioner, Jerusalem, Feb. 6. 2025. Photo by Chaim Goldberg/Flash90.

On March 27, 2025, Israel’s High Court of Justice, led by Chief Justice Yitzhak Amit, delivered a measured, fact-driven and deeply legal judgment, reaffirming that Israel’s decision to halt aid to Gaza, following Hamas’s rejection of the U.S. proposal to continue the hostage-ceasefire negotiations, was fully compliant with international law. The ruling should send a powerful signal to international bodies like the International Criminal Court (ICC) and International Court of Justice (ICJ), which have rushed to indict and accuse with politically charged narratives untethered from operational facts and legal substance.

The High Court found that Israel is not in violation of international humanitarian law in its decision to halt the facilitation of aid to Gaza and—critically—is not an occupying power in the Strip. This rebuke, coming from Israel’s own top court—widely regarded as one of the most independent in the world—matters immensely. It is everything the ICC and ICJ have failed to be: rooted in evidence, guided by law and aware of the real-world consequences of war against terrorist enemies who embed themselves within civilian populations.

This was no rubber stamp. Israel’s Supreme Court has a longstanding history of challenging its own government, particularly on national security policy. The idea that this court would serve as a political puppet is laughable to anyone familiar with Israel’s democratic and judicial culture.

What the High Court did was what international tribunals have refused to do: look at the facts. After reviewing extensive classified materials, multiple hearings and actual data—not rhetoric—the court ruled that Israel has met and continues to meet its obligations under both international and domestic law. It confirmed that Israel facilitates humanitarian aid to civilians, with no quantitative restrictions, and has taken extensive steps to coordinate with international aid groups—even amid a complex war against a terrorist army that systematically steals that same aid.

The court also addressed allegations that Israel was using starvation as a method of warfare. Citing the entry of 25,000 aid trucks carrying over 57,000 tons of food since Jan. 19—during the first phase of the hostage-ceasefire agreement—it found no violation of the prohibitions on starvation or collective punishment, “not even remotely.” The court emphasized that international law only obliges a state to facilitate the passage of humanitarian supplies when there is no reason to believe they are being diverted for hostile use. Given overwhelming evidence that Hamas has been systematically stealing aid and repurposing it for military operations, including hostage captivity, the court concluded that Israel acted within the bounds of international law when it halted certain aid flows.

This legal conclusion echoes longstanding principles under the Fourth Geneva Convention, specifically Article 23, as well as similar provisions in the U.S. Defense Department Law of War Manual and customary international law: Aid is not unconditional when it risks empowering a belligerent force. Even U.S. President Joe Biden underscored this in Oct. 2023, saying that if Hamas diverted aid, the assistance would—and should—stop.

Critically, the court also rejected claims that Israel is subject to the legal obligations of an occupying power. Based on an in-depth factual analysis—including Hamas’s continued control in large areas of Gaza, reestablishment of its administrative functions and Israel’s lack of effective governmental authority—the court concluded that the laws of belligerent occupation simply do not apply. In doing so, it directly rebutted the ICJ’s 2024 advisory opinion, which took a broader, speculative view of Israeli authority without full access to facts, participants, or classified military intelligence.

Let’s be clear: No court on Earth scrutinizes its own military in wartime the way Israel’s does. No other democracy has fought such sustained urban combat against a genocidal enemy hiding in homes, schools, hospitals and mosques, while remaining under the microscope of its own judiciary. And yet, Israel’s legal system not only holds to—but exceeds—the standards expected by the international community.

Contrast this with the ICC, which has moved with stunning speed toward possible indictments of Israeli officials, all while ignoring Hamas’s brutalities or pretending that Oct. 7 never happened. Contrast it, too, with the ICJ, which entertained South Africa’s politicized genocide charges without addressing the deeply asymmetric reality of this war: that Israel is fighting a defensive campaign against a terrorist group that openly vows to repeat the massacre of its civilians.

Israel’s High Court recognized what the world must not forget: the “Iron Swords” war was forced upon Israel after one of the most horrific terrorist attacks in modern history. It was also, as the court stated, “forced on the uninvolved civilians of Gaza” by Hamas and its allies, who embed themselves among civilians, steal aid and carry out military operations from protected civilian infrastructure.

The court acknowledged the humanitarian suffering in Gaza. It also acknowledged the limits of what Israel can control in a warzone, especially when international organizations operate in Gaza without coordinating with Israeli forces. And yet, even with these challenges, the court documented how Israel has improved aid flows, opened more crossing points, coordinated access and constantly evaluated the humanitarian situation—without violating its legal obligations.

This ruling is a judicial firewall against politicized attacks on Israel’s legitimacy. It is an affirmation—by a court rooted in the rule of law—that international law is not a weapon to be used selectively against democracies defending themselves.

The truth matters. The law matters. And what Israel’s Supreme Court just showed is that even in the fog of war, when politics runs hot and justice often runs cold, there is still room for reasoned, moral and lawful adjudication.

That’s more than can be said for the tribunals in The Hague.


John Spencer is chair of urban warfare studies at the Modern War Institute (MWI) at West Point, codirector of MWI’s Urban Warfare Project and host of the “Urban Warfare Project Podcast.” He served for 25 years as an infantry soldier, which included two combat tours in Iraq. He is the author of the book “Connected Soldiers: Life, Leadership, and Social Connection in Modern War” and co-author of “Understanding Urban Warfare.”

.


Arsen Ostrovsky is a human rights attorney and CEO of the International Legal Forum, an Israel-based NGO and global network of lawyers standing up for Israel and combating antisemitism in the legal arena. You can follow him on Twitter at: @Ostrov_A.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com