Egipskie wojska przejeżdżają przez Kanał Sueski, 7 października 1973
Wojna Jom Kippur – 20 dni krwawej walki
FILIP JASKULSKI
Wieczorem 5 października 1973 r. tysiące Żydów zamieszkujących Izrael dokonywało rytualnej kąpieli w mykwach i przygotowywało się do – mającego nastąpić następnego dnia – święta Jom Kippur zwanego inaczej Świętem Pojednania. Nie przypuszczano jeszcze wtedy, że nazajutrz rozpocznie się okres 20 dni, podczas których o pojednaniu nie będzie w ogóle mowy, a liczba ofiar w ludziach przerośnie liczbę zabijanych rytualnie na tę okazję kur i kogutów. 6 października mija kolejna rocznica wybuchu wojny Jom Kippur – konfliktu izraelsko-arabskiego, który zastał tych pierwszych podczas obchodów jednego z najważniejszych świąt w judaizmie.
Totalne zaskoczenie
Pomimo iż wywiad amerykański i izraelski, odbierał sygnały o możliwości wybuchu konfliktu, to jednak wszystkie przesłanki były bagatelizowane. Uznano je za zwykłą prowokację mającą ukryć strach krajów arabskich przed najazdem Izraelczyków. Wciąż pamiętano rok 1967, kiedy to udało się w 6 dni rozgromić koalicję Egiptu, Syrii i Jordanii, zajmując przy tym takie terytoria, jak: Półwysep Synaj, Zachodni Brzeg Jordanu czy Wzgórza Golan. Izrael, mimo że istniał dopiero 19 lat i otoczony był zewsząd wrogo nastawionymi sąsiadami, stanowił już potęgę militarną na skalę światową. Z uwagi na powyższe postanowiono, także w związku ze świętami, odesłać znaczny procent żołnierzy na przepustki, aby mogli ten czas spędzić w swoich rodzinnych domach.
Tymczasem od marca 1973 roku – pomiędzy Egiptem a Syrią zawarte było porozumienie o podjęciu wspólnej akcji militarnej przeciw Izraelowi. Porozumienie to poparła również Arabia Saudyjska oraz Jordania, a Związek Radziecki dostarczał na tę okoliczność stronom układu pociski balistyczne ziemia-ziemia. Działaniom Egiptu i Syrii wciąż kibicowały państwa należące do Ligii Arabskiej, która rok wcześniej na zjeździe w Damaszku podjęła decyzję o bojkocie Izraela w celu osłabienia tego państwa. Dodatkowo od 3 miesięcy armia egipska – oficjalnie w celu przeprowadzenia ćwiczeń wojskowych – zgromadziła duże ilości wojska na samej granicy z Izraelem, nad Kanałem Sueskim. Podobnie uczyniła Syria, koncentrując swoje oddziały niedaleko Wzgórz Golan.
Izraelczycy przeżywali jedno z najważniejszych świąt w judaizmie, gdy o godzinie 4 nad ranem 6 października Mosad otrzymał od swojego agenta w Egipcie poważne ostrzeżenie o możliwej agresji, która może nastąpić w każdej chwili. Dopiero wówczas ogłoszona została mobilizacja. Niestety, z racji tak licznych przepustek Siły Obronne Izraela (SOI) potrzebowały aż 3 dni na osiągnięcie pełnej gotowości bojowej. Cały ten świąteczny zgiełk, choć z pewnością nie sprzyjał Siłom Obronnym, to jednak okazał się pomocny w mobilizacji wojsk. Żołnierze nie wyjeżdżali na zagraniczne wakacje ani nie uczestniczyli w suto zakrapianych alkoholem imprezach, tylko spędzali ten czas w domach bądź w synagogach, co ułatwiło proceder powiadamiania ich o zaistniałej sytuacji. Również znikomy ruch na ulicach i puste drogi umożliwiły im szybsze dotarcie do swoich jednostek. Zanim jednak wszyscy przybyli na miejsce, aby móc zacząć działać, na terenie ich kraju rozpętało się piekło. 6 października o godzinie 14 (10 godzin po odebraniu meldunku o możliwej agresji) wojska egipskie uderzyły na wschodni brzeg Kanału Sueskiego, dziesiątkując bez większego problemu stacjonującą tam niewielką grupę żołnierzy, po czym skierowały się w głąb państwa.
W tym samym czasie Syryjczycy uderzyli na Wzgórza Golan, niszcząc bezlitośnie tamtejszą linię obrony, a syryjscy komandosi opanowali ważną dla SOI stację radarową na Górze Hermon. Łącznie tego dnia Izraelczycy stracili 300 czołgów, a około 1200 Izraelskich żołnierzy zostało wziętych do niewoli. Dzień później podjęto dramatyczną próbę kontrataku. Użyto do tego 22 samolotów bojowych. Niestety, wszystkie zostały zestrzelone. Niespodziewany atak i widmo utraty suwerenności były ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich obywateli.
Izraelski kontratak
9 października, po 3 dniach od wybuchu wojny, Siły Obronne Izraela były już w pełni gotowe do działań. Dodatkowo prezydent USA Richard Nixon podjął decyzję o natychmiastowym dostarczeniu Izraelczykom amerykańskiego sprzętu bojowego, który przylatywał z USA samolotami izraelskich linii lotniczych EL Al. Rozpoczął się kontratak. Najpierw dokonano potężnego i skutecznego nalotu na stolicę Syrii – Damaszek. Podczas tego nalotu zbombardowane zostały budynki rządowe, ropociągi, elektrownie i wiele innych ważnych dla państwa obiektów, a także kilka osiedli mieszkaniowych. Ta wiadomość z pewnością zaskoczyła Syryjczyków stacjonujących już na dobre na Wzgórzach Golan.
Nie mieli oni jednak zbyt dużo czasu na refleksję, gdyż niemal jednocześnie zostali zaatakowani przez Siły Obronne Izraela, które skutecznie wyparły ich z tego rejonu. Wojska syryjskie straciły wówczas blisko 1400 czołgów i wozów opancerzonych. Co ciekawe, większość tego sprzętu nie była zniszczona i nadawała się do dalszego użytku, a żołnierze podczas ucieczki zostawili maszyny z uwagi na brak paliwa. Izraelski front brnął dalej w głąb Syrii do momentu, aż zakończył swój bieg 40 km od Damaszku. Powodem tej decyzji było ostateczne wyparcie wojsk syryjskich z terenów Izraela i konieczność wsparcia oddziałów walczących z frontem egipskim. W wojsku syryjskim dokonano przegrupowania, aby również wysłać wsparcie dla Egipcjan. W samym Damaszku ulokowało się wówczas kilka dywizji irackich, na wypadek gdyby Izrael ruszył na Damaszek. 14 października o godzinie 6:30 Egipcjanie rozpoczęli na półwyspie Synaj jednoczesny atak w 5 miejscach. Najcięższe walki toczyły się w okolicach słynnego wąwozu Mitla, gdzie 6 lat wcześniej doszło też do tego typu starcia w ramach wojny 6-dniowej. Egipcjanie również i tym razem ponieśli klęskę i musieli wycofać się do swoich poprzednich pozycji. W tym samym czasie ze Stanów Zjednoczonych wysyłane zostały transporty sprzętu bojowego w celu pomocy dla SOI. Potężne samoloty transportowe wylatywały regularnie z USA, dokonywały tankowania na lotnisku Lajes w Portugalii, po czym leciały dalej do Izraela. Po wylądowaniu cały sprzęt w ciągu godziny był przemalowany na barwy izraelskie i niezwłocznie wysłany na front.
W celu odcięcia Egipcjanom możliwości odwrotu Izraelczycy postanowili przedrzeć się na zachodni brzeg Kanału Sueskiego. W tej spektakularnej akcji brała udział 162 Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Abrahama Adana oraz 143 Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Ariela Szarona – późniejszego premiera Izraela w latach 2001-2006. Dzięki ich działaniom 18 października udało się otoczyć Egipcjan na półwyspie Synaj i rozpocząć natarcie w kierunku stolicy Egiptu – Kairu. Izraelczycy zaczęli małymi kroczkami zbliżać się do zwycięstwa.
W kierunku pokoju
Z tego, że brnąć dalej w wojnę kompletnie nie ma sensu, najszybciej zaczęli zdawać sobie sprawę wspierający Arabów Sowieci. Już 18 października ambasador ZSRR w USA przedstawił prezydentowi Nixonowi plan zakończenia wojny i pokojowego rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie. Propozycja ta niemal od razu została odrzucona i uznana za niemożliwą. Już następnego dnia do Moskwy zaproszony został sekretarz stanu Henry Kissinger w celu podjęcia rozmów na temat zakończenia konfliktu. Efektem rozmów tego było podpisane dzień później radziecko-amerykańskie porozumienie o podjęciu wspólnych starań zmierzających do zakończenia wojny. Jeszcze dzień przed przystąpieniem do działania ONZ Izraelscy komandosi odbili z rąk Syryjczyków stację radarową na górze Hermon. 22 października Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła Rezolucję nr 338 wzywającą do zawieszenia broni w ciągu 12 godzin oraz do pozostania na aktualnych pozycjach na czas rozmów dotyczących pokoju.
Obie strony konfliktu na to przystały. Wśród przywódców arabskiej koalicji niezłomny pozostawał prezydent Egiptu Anwar Sadat, który chciał nadal prowadzić walki. Już w nocy z 22 na 23 października Egipcjanie zaatakowali izraelskie pozycje. Ostatecznie jednak Izraelczycy nie dość, że utrzymali się bezproblemowo na tych pozycjach, to jeszcze przesunęli się nieco w głąb Egiptu, otaczając miasto Suez. Arabska koalicja wraz ze Związkiem Radzieckim robiła, co tylko mogła, aby szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę. 23 października radzieckie samoloty przeprowadziły zwiad nad Kanałem Sueskim. Gdy tylko odnotowali przemieszczające się oddziały SOI, natychmiast oskarżono Izrael o łamanie zasad zawieszenia broni. Tego samego dnia Sowieci zagrozili, że w przypadku dalszego łamania przez SOI warunków rozejmu oddziały Armii Czerwonej wkroczą na Bliski Wschód w celu zaprowadzenia porządku. Postawiono nawet w stan gotowości 7 radzieckich dywizji powietrznodesantowych.
Siły Obronne Izraela czekały spokojnie na rozwój wydarzeń, natomiast niestrudzeni Egipcjanie wciąż prowokowali. Już następnego dnia zaatakowali oni izraelskie pozycje na północ od Suezu. Próbowano pomóc oddziałom otoczonym w Kanale Sueskim. Jednocześnie prezydent Sadat oskarżył Izrael o łamanie zasad zawieszenia broni i wezwał Związek Radziecki do interwencji zbrojnej. Na tę prowokację Egiptu natychmiast odpowiedział prezydent USA, stawiając w stan podwyższonej gotowości bojowej wojska amerykańskie na całym świecie. Dodatkowo ogromna liczba żołnierzy została skierowana w rejon Morza Śródziemnego. Ten pokaz siły Amerykanów ostatecznie przekonał Związek Radziecki do zakończenia konfliktu. Prezydent Egiptu Anwar Sadat pod naciskiem Leonida Breżniewa zgodził się na zawieszenie broni. Wojna Jom Kippur dobiegła końca. Od 28 października rozpoczął się cykl spotkań pokojowych mających na celu polepszenie stosunków pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi. Dzięki nim Izraelczycy zaczęli powoli wycofywać swoje wojska z terenów, które były zajęte podczas wojny. Egipt, pomimo iż podczas konfliktu często prowokował swoich przeciwników, to jednak w czasie działań pokojowych wykazywał się ogromnym zaangażowaniem w utrzymaniu równowagi i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
21 grudnia 1973 r. podczas konferencji pokojowej w Genewie Egipt potępił oficjalnie arabski nacjonalizm. Największym i najbardziej przełomowym wydarzeniem w relacjach egipsko-izraelskich był listopad 1977 r. Wówczas prezydent Anwar Sadat przybył do Izraelu. Była to pierwsza w historii wizyta pokojowa arabskiego przywódcy w tym kraju. Sadat spotkał się z premierem Menachemem Beginem i odwiedził Kneset, gdzie wygłosił przemówienie. Tego samego dnia w parlamencie przemawiała zaproszona na tę uroczystość była premier Golda Meir. Była to, jak się później okazało, jej ostatnia w życiu wizyta w Knesecie. Rok później w amerykańskim Camp David podpisano porozumienie, na mocy którego rok później uchwalono traktat pokojowy pomiędzy Izraelem a Egiptem. Konflikt został na dobre zażegnany.
Wydawać się mogło, że wojna Jom Kippur w swojej początkowej fazie zakończy się sukcesem państw arabskich. Statystyki wojskowe były miażdżące. Egipt, Syria i Irak posiadały łącznie blisko 400 000 żołnierzy, 1100 samolotów, 4300 czołgów i 1800 dział artylerii. Siły Obronne Izraela swoim wyposażeniem niekiedy nie dochodziły do połowy wyżej wymienionych liczb. Choć byli w bardzo beznadziejnej sytuacji, to jednak dali radę podnieść się po ciężkim ciosie i wygrać cały pojedynek. Istnieje wiele opinii na temat tego, dlaczego ogromne siły koalicji przegrały wojnę z tak małym państwem, otoczonym zewsząd samymi wrogami. Wielu historyków i politologów tłumaczy ten sukces poziomem wyszkolenia armii i pomocą, jakiej udzielili Izraelczykom Amerykanie. Trzeba jednak pamiętać, że koalicja arabska również miała swoich sprzymierzeńców i pomocników m.in. Związek Radziecki. Można również usłyszeć opinie o ogromnym zaangażowaniu i sile ducha Izraelczyków, którzy za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do ponownej utraty niepodległości. Osoby blisko związane z chrześcijaństwem lub judaizmem otwarcie twierdzą, że Siłom Obronnym Izraela pomagał sam Bóg, który przecież zgodnie ze Starym Testamentem, postanowił ofiarować te ziemie swojemu Narodowi Wybranemu. Ile ludzi, tyle opinii.
Bibliografia:
- J. Zdanowski, Historia Bliskiego Wschodu w XX wieku, Wrocław 2010.
- J. Biziewski, K. Kubiak, Yom Kippur, Warszawa 1995.
- Ł. M. Nadolski, Wojna Jom Kippur 1973, Aj-Press 2009.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com