Rozgrzeszenie Hamasu Jak „przebudzeni” zachodni radykałowie stali się moralnymi spin doktorami Hamasu.
Brendan O’Neill Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Czy Hamas czerpie teraz swoje tezy propagandowe od radykałów z Uniwersytetu Harvarda? Coś dziwnego tu się dzieje.
.
Siódmego października, w dniu apokaliptycznego pogromu dokonanego przez Hamas na Żydach w południowym Izraelu, 34 grupy studentów na Harvardzie wystosowały list otwarty, w którym rozgrzeszają Hamas z winy za trwający horror. „Uważamy izraelski reżim za w pełni odpowiedzialny za całą mającą miejsce przemoc” – oznajmił obłudny tłum z zielonych, luksusowych, niesplamionych krwią trawników Cambridge w stanie Massachusetts. Izrael jest „ jedynym, którego można winić” za to, co dzieje się dzisiaj – napisali (moja kursywa).
Zrozumiano? Nawet gdy neofaszyści z Hamasu w dalszym ciągu strzelali, dźgali i palili żywcem setki ludzi za przestępstwo bycia Żydem w Izraelu, uprzywilejowani pozerzy na Harvardzie beztrosko orzekali, że te potwory nie są w rzeczywistości winne zbrodni wojennych, które popełniają. Wina leży po stronie ofiary. Izrael był winien.
Dwa tygodnie później Ghazi Hamad z biura politycznego Hamasu powiedział to samo. Prawie słowo w słowo. W wywiadzie dla libańskiej telewizji pan Hamad powiedział, że „istnienie Izraela jest przyczyną całego bólu, krwi i łez. To Izrael, nie my”. „To my jesteśmy ofiarami…” – kontynuował i „dlatego nikt nie powinien nas winić za to, co robimy”.
Krócej: Izrael jest jedynym winnym. Brzmi znajomo? My w Hamasie mogliśmy poderżnąć gardła i spalić rodziny, ale Izrael był za to całkowicie odpowiedzialny. Czy dzwonią jakieś dzwonki?
Jest to nie do odróżnienia od tego, co powiedzieli dumni z siebie „krytycy” Izraela na Harvardzie. Chociaż funkcjonariusz Hamasu czekał co najmniej dwa tygodnie, zanim haniebnie obwinił Izrael za rasistowskie barbarzyństwo, jakiego jego organizacja dopuściła się wobec izraelskiego narodu – Harvard zrobił to, jeszcze podczas trwania najgorszego antyżydowskiego pogromu od 75 lat. Nie można sobie wyobrazić bardziej palącego oskarżenia pod adresem świata akademickiego niż fakt, że niektórzy z najmądrzejszych młodych ludzi Ameryki z najlepszych uniwersytetów Ligi Bluszczowej szybciej ogłosili usprawiedliwienia dla antysemickiej rzezi Hamasu niż sam Hamas.
Oczywiście nie możemy wiedzieć, czy pan Hamad rzeczywiście przeczytał apologetykę terrorystów napisaną przez przesadnie wykształconych głupców z Harvardu. (Chociaż nie byłbym zaskoczony – list odbił się szerokim echem na całym świecie i wywołał zaciekłą debatę na temat tego, kto jest winien rozlewu krwi na Bliskim Wschodzie). A jednak wydaje mi się niekwestionowane, że na groteskowy oportunizm Hamada, jego samoinfantylizujące wyparcie się odpowiedzialności za ohydne zbrodnie popełnione przez jego ludzi wpłynął trajkot zachodnich elit. Rozgrzeszenie Hamasu, ułaskawienie go za dokonanie pogromu, miało miejsce tutaj, zanim Hamad wygłosił te same haniebne opinie.
Nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie, czy nasze „przebudzone” elity nie są tylko pożytecznymi idiotami Hamasu, ale jego nieoficjalnymi spin doktorami. Nie tylko są twórcami wymówek dla islamistycznego barbarzyństwa, ale autorami samych usprawiedliwień, jakie islamiści przedstawiają dla swojego barbarzyństwa. Oprócz apologetyki zbrodni z Harvardu widzieliśmy, jak komentatorzy nieustannie dostarczają „kontekstu” dla październikowego pogromu. „Izraelskie barbarzyństwo rodzi barbarzyństwo” – płaczliwie pokrzykują. 7 października był „bezpośrednim skutkiem izraelskiego reżimu apartheidu”, twierdzą Demokratyczni Socjaliści Ameryki. A więc nie jest to bezpośredni rezultat ideologii i starannego planowania Hamasu, ale czelności Izraela, że istnieje. Twoje gardło jest winne, nie mój nóż. Jak powiedział dziennikarz z „Haaretz” „To kontekst, głupcze!” jest żałosnym skomleniem zbyt wielu członków „globalnej lewicy”.
Mamy tu nawet sekretarza generalnego ONZ António Guterresa, który stwierdził, że październikowy pogrom „nie wydarzył się w próżni”. Wyobraźcie sobie, że ktoś tak powiedział o rzezi w Bataclan w Paryżu w 2015 roku. Że istniał „kontekst”: francuski kolonializm. Bylibyśmy przerażeni. A jednak codziennie mówi się o jeszcze bardziej przerażającej rzezi młodych widzów koncertów dokonanej przez Hamas. Oczywiście przywódcy krajów z większością muzułmańską podzielają fanatyczne obwinianie Izraela przez zachodnią mądrą grupę. Saudyjczycy i Irańczycy uważają, że „Izrael sam jest winien ataków Hamasu”, jak głosi jeden z ich gazetowych tytułów.
Zachodnie rozgrzeszenie Hamasu przybiera również formę całkowitego nie wspominania o Hamasie. W liście otwartym od Artists for Palestine UK, podpisanym przez Tildę Swinton, Steve’a Coogana i inne osobistości brytyjskiej kultury chcące podkreślić swoją moralną cnotę, nie ma słowa na H. Ani razu. Nie ma wzmianki o 7 października. Co, ci zabici Żydzi nie są warci twojego gwiazdorskiego współczucia? To jest wrzucanie masakry do czarnej dziury w pamięci. Tak jak Sowieci fałszowali zdjęcia, aby wymazać niewygodnych komisarzy, tak „przebudzeni” celebryci paplają o „wojnie izraelskiej”, jednocześnie wymazując niewygodny fakt, że wojnę rozpoczął Hamas.
Być może nie jest zaskakujące, że propalestyńskie napuszone papugi świata sztuki niechętnie nawet szepczą słowo „Hamas”. Podczas niedawnych antyizraelskich demonstracji widzieliśmy, jak wiele krytyki można spotkać za czelność wzmianki o tych pogromszczykach, których okrucieństwa pogrążyły Bliski Wschód w obecnym kryzysie. W ten weekend w Londynie groźny tłum otoczył mężczyznę, który trzymał tabliczkę z napisem „Hamas to terroryści”. Polityk SNP został w zeszłym miesiącu zakrzyczany i uciszony przez tłum na „propalestyńskim” zgromadzeniu w Dundee za przestępstwo polegające na potępieniu nie tylko działań Izraela, ale także Hamasu. „Powiedz ludobójstwo! Potęp Izrael!” – wołał ktoś z tłumu. Samo mówienie o Hamasie jest teraz ryzykowne. W ten sposób ci mordercy zostali całkowicie rozgrzeszeni.
Ułaskawienie pogromszczyków jest wyraźne w ogólnoświatowej wściekłości na Izrael, jaka panuje wszędzie, od Nowego Jorku, przez Londyn, po Sztokholm. Uczestnicy marszu nigdy nie stawiają żądań Hamasowi. Izrael musi złożyć broń, ale Hamas najwyraźniej nie musi nic robić. Nie musi wypuszczać zakładników, zaprzestać strzelania rakietami i rozbrajać się, aby nigdy więcej nie móc mordować Izraelczyków. Hamas nie jest nawet krytykowany za jego przerażająco nonszalancką postawę wobec życia samych Palestyńczyków. Za narażanie Gazańczyków na ogromne ryzyko przez budowanie tuneli pod miastami uchodźców, przechowywanie broni w pobliżu szpitali i przewożenie przywódców ambulansami. Wiemy, że Hamas nie przejmuje się Gazańczykami. Ghazi Hamad to powiedział. „Jesteśmy dumni, że możemy poświęcić męczenników” – powiedział. Hamas jest najpodlejszy z podłych. Jego przywódcy żyją w Katarze w luksusach, jednocześnie „dumnie” pozwalając Gazańczykom ginąć w próżnej, obłąkanej wojnie, którą rozpoczęli. Jednak nawet z tego powodu Hamas nie jest potępiony. Wybaczenie dla niego jest całkowite.
Rozgrzeszenie Hamasu przez elity kulturalne ma ironicznie neokolonialny charakter. To ich indoktrynacja polityką tożsamości prowadzi ich do postrzegania Izraela jako winnego dorosłego w tej relacji, a Palestyńczyków jako niewinnych dzieci. Narracje oparte na krytycznej teorii rasy na temat białych przywilejów i brązowych ofiar doprowadziły do sytuacji, w której nie tylko biali są demonizowani jako potężni i destrukcyjni, ale także osoby niebędące białymi są w nieprzyzwoitym stopniu traktowane protekcjonalnie jako osoby pozbawione władz umysłowych i żałosne. To puste, banalne wyjaśnienie każdego wydarzenia politycznego zostało teraz wycięte i wklejone na Bliskim Wschodzie (pomimo faktu, że Izrael nie jest krajem „białym”). Wynik końcowy? Zarówno Izraelczyków, jak i Palestyńczyków pozbawia się człowieczeństwa, pierwszych potępia się jako świadomych sprawców wszelkiego zła, drugich sprowadza do roli niewinnych dzieci, których „nikt nie powinien obwiniać” nawet „za to, co robimy”, jak mówi Hamad . Elity antyizraelskie mają znacznie bardziej paternalistyczny pogląd na Palestyńczyków niż Izrael.
Neorasistowskie rozgrzeszenie Hamasu niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwo. Służy jako zielone światło dla dalszego terroru. Bowiem, jeśli nigdy nie będziesz pociągnięty do odpowiedzialności za to, co robisz, możesz robić, co chcesz. Hamas wie teraz, na podstawie globalnych skutków dokonanego pogromu, że zawsze będzie rozgrzeszony. Że cieszy się swego rodzaju bezkarnością moralną wśród opiniotwórców Zachodu. Że jego masowa rzeź zostanie osadzona w kontekście, wyjaśniona i wybaczona. Że nawet wykorzystywanie przez nich budynków cywilnych i pojazdów cywilnych do przechowywania i transportu machiny zbrodni wojennych nie będzie niepokoić sumień tych, którzy udają, że są propalestyńscy. Nasze elity zrobiły coś jeszcze gorszego niż obwinianie Izraelczyków za własną śmierć – zasygnalizowały Hamasowi, że gdyby zrobił to jeszcze raz, nie byłoby konsekwencji ani prawnych ani moralnych. Jego nienaganność pozostanie nienaruszona. Brak potępienia pogromu Hamasu przez nasze elity intelektualne jest ukrytą aprobatą dla przyszłych pogromów.
Teraz możemy dostrzec podobieństwo moralne między Hamasem a „przebudzonymi”. Jedni i drudzy są pod urokiem kultu ofiary. „Jesteśmy ofiarami… wszystko, co robimy, jest uzasadnione” – stwierdził Ghazi Hamad, co stanowi wyraźne, przerażające echo obłąkanego narcyzmu tak wielu zachodnich aktywistów. Użalanie się nad sobą jest obecnie motorem radykalnego niepokoju, wszędzie, od zielonego Harvardu po splamiony krwią Sderot. Rok 2023 może okazać się rokiem, w którym w końcu odkryliśmy, jak niszczycielski dla wolności i życia może być kult ofiary.
Brendan O’Neill znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym, jak ideologia może odczłowieczać.)
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com