Szef ONZ twierdzi, że Palestyńczycy mają „prawo do państwowości”. Dlaczego?

Szef ONZ twierdzi, że Palestyńczycy mają „prawo do państwowości”. Dlaczego?

Hugh Fitzgerald
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Antonio Guterres (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Najnowsze potępienie Izraela przez Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa można znaleźć tutaj: UN’s Guterres condemns Israel for ‘heartbreaking’ killings in Gaza, [Guterres z ONZ potępia Izrael za „rozdzierające serce” zabijanie w Gazie, autorstwa Eliasa Biryabarema, Reuters, 21 stycznia 2024 r.:

…Guterres dodał, że odmowa zaakceptowania rozwiązania w postaci dwóch państw dla Izraelczyków i Palestyńczyków jest całkowicie nie do przyjęcia, twierdząc, że odmowa Palestyńczykom prawa do państwowości „przedłużyłaby w nieskończoność konflikt, który stał się głównym zagrożeniem dla globalnego pokoju i bezpieczeństwa”.

Gdyby takie państwo powstało, stanowiłoby śmiertelne zagrożenie – wielką Gazę – dla państwa żydowskiego. Guterres twierdzi, że Palestyńczycy mają „prawo do państwowości”. Dlaczego? Gdzie jest to napisane? Naród arabski ma już 22 państwa; dlaczego mieliby otrzymać dwudzieste trzecie państwo, które zagrażałoby jedynemu państwu żydowskiemu? I zauważcie, że Arabowie odmawiają innym narodom – Berberom w Afryce Północnej, Kurdom na Bliskim Wschodzie i do czasu powstania niepodległego Sudanu Południowego, czarnym Afrykanom w Sudanie – prawa do zakładania własnych państw. Palestyńczycy już stanowią 70% populacji Jordanii, państwa zbudowanego na 78% terytorium, które pierwotnie stanowiło część Mandatowej Palestyny. Dlaczego Jordania nie powinna stać się „palestyńskim państwem Jordanii”, włączając w jednym państwie Palestyńczyków z terenu rządzonych przez AP części Zachodniego Brzegu z populacją w większości palestyńską na terenie dzisiejszego Jordańskiego Królestwa Haszymidzkiego?

Państwo palestyńskie, o którym myśli Antonio Guterres, jest tym samym, które zdaniem większości świata powinno powstać na ziemi, którą Izrael odzyskał w wojnie w 1967 r. Guterres chce, żeby państwo żydowskie zostało ponownie wciśnięte w linie zawieszenia broni z 1949 r. Zostałoby wówczas pozbawione nawet najmniejszej strategicznej głębi, jaką zapewniła kontrola Judei i Samarii (czyli Zachodniego Brzegu). Izraelowi pozostałby pas o szerokości niespełna 15 kilometrów od Kalkiliji do morza. Żaden izraelski przywódca nie może zgodzić się na taki krok; Jerozolima nie jest gotowa popełnić samobójstwa politycznego. Równocześnie każde palestyńskie państwo arabskie utworzone na zachód od Jordanii albo odmówiłoby zaakceptowania demilitaryzacji, albo (gdyby nawet zaakceptowało taki warunek, żeby uzyskać zgodę Izraela), wcześniej czy później naruszyłoby to zobowiązanie i uzbroiło się przy pomocy Iranu i Kataru.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu pojawił się w sobotę, aby odeprzeć uwagi prezydenta USA Joe Bidena na temat państwowości palestyńskiej po zakończeniu wojny z Hamasem. Jego biuro poinformowało, że podczas piątkowych rozmów z Bidenem Netanjahu „powtórzył swoją politykę, zgodnie z którą po zniszczeniu Hamasu Izrael musi zachować kontrolę bezpieczeństwa nad Gazą, aby zapewnić, że Gaza nie będzie już stanowić zagrożenia dla Izraela, co jest wymogiem sprzecznym z żądaniem suwerenności Palestyny .”…

Netanjahu nie sprzeciwia się porozumieniu, na mocy którego Arabowie z Gazy zachowaliby kontrolę nad własnym życiem, ale nie mieliby armii i musieliby zgodzić się na to, by IDF zachowała kontrolę bezpieczeństwa w Strefie na czas nieokreślony. Jak wielokrotnie powtarzał Netanjahu: „Z pewnością jestem skłonny, aby mieli całą władzę, której potrzebują, aby samodzielnie rządzić, ale żadnej władzy, która może nam zagrozić”.

Dziennikarze, którzy donoszą, że Netanjahu jest przeciwny jakiejkolwiek formie samorządności w Gazie; źle zrozumieli to, co przez cały czas mówił: bezpieczeństwo pozostanie w rękach Izraela, podczas gdy Palestyńczycy we wszystkich innych sprawach będą rządzić sami. Ale nie będzie miejsca dla grupy terrorystycznej Hamas w żadnej części – w Gazie ani na Zachodnim Brzegu – tego nowego bytu zwanego „Palestyną”.

Dokument wydany w sobotę pod koniec szczytu NAM [Ruch Państw Niezaangażowanych] zawierał potępienie „nielegalnej izraelskiej agresji wojskowej na Strefę Gazy, masowych ataków na palestyńską ludność cywilną, obiekty cywilne, przymusowego wysiedlenia ludności palestyńskiej” i wzywał do natychmiastowego i trwałego humanitarnego zawieszenie broni.

Należy zauważyć, że w tym dokumencie nie ma wzmianki o izraelskich zakładnikach. Czy wszystkie te kraje już o nich zapomniały?


Nie jest „nielegalne” to, że Izrael walczy z ludźmi, którzy dopuścili się najbardziej niewiarygodnych okrucieństw wobec jego obywateli. Jak każdy inny kraj, Izrael ma prawo do samoobrony. 
 Państwo żydowskie nie jest agresorem, ale odpowiada na agresję. Tę agresję, musimy przypomnieć, rozpoczęło 3000 morderców Hamasu, którzy 7 października wtargnęli do Izraela, by gwałcić, torturować i zamordować 1300 Izraelczyków oraz porwać kolejnych 260. Co więcej, nie doszło do żadnych „masowych” ataków na „palestyńską ludność cywilną”, atakowano jedynie Hamas i Islamski Dżihad. Ponieważ jednak Hamas rozmieścił swoich żołnierzy, swoją broń, swoje centra dowodzenia i kontroli oraz swoich agentów w budynkach cywilnych i w ich pobliżu, a zwłaszcza pod nimi, budynki te stały się legalnymi celami. IDF robi wszystko, co w jej mocy, aby zminimalizować straty wśród ludności cywilnej. Do tej pory w Gazie rozrzucił 6 milionów ulotek, wykonał 14 milionów nagranych wcześniej ostrzeżeń telefonicznych i 72 tysiące rozmów osobistych, a wszystko po to, aby ostrzec ludność cywilną, by opuściła określone obszary, które wkrótce staną się polami bitew, lub opuściły określone budynki, które wkrótce staną się celem. Izraelscy piloci rutynowo odwołują ataki, jeśli zauważą zbyt wielu cywilów w pobliżu. Nic z tego nie sugeruje „masowych” ataków IDF.

Nie było „przymusowego wysiedlenia” Gazańczyków. Żaden izraelski żołnierz nie wypędził ich z domów. Zostali ostrzeżeni o zbliżających się atakach i powiedziano im, do jakich miejsc mogą się przenieść, które są bezpieczne i wolne od działań IDF. Jest to jedynie tymczasowe „przeniesienie się”, które zakończy się wraz z zakończeniem wojny. Nie są zmuszani do odejścia, ale raczej IDF doradza im to ze względów bezpieczeństwa. Jest tu zasadnicza różnica.


Hugh Fitzgerald – jest publicystą Jihad Watch.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com