Dlaczego kobiety w Ameryce kibicują Hamasowi i Iranowi?

Źródło: wideo NBC, zrzut z ekranu


Dlaczego kobiety w Ameryce kibicują Hamasowi i Iranowi?


Phyllis Chesler
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Te prodżihadowskie protesty są jednym ze sposobów ucieczki od rzeczywistości kobiet na Zachodzie.

.

Czy zauważyliście, że młode kobiety w całej Ameryce demonstrują na rzecz Hamasu, Iranu i Palestyny? Dlaczego te uprzywilejowane i wykształcone kobiety, spadkobierczynie ruchu #MeToo oraz zachodniego feminizmu drugiej i trzeciej fali, miałyby kibicować gwałcicielom i zabójcom, prawdopodobnie najbardziej krwiożerczym i sadystycznym mizoginistom po Czyngis-chanie? Dlaczego stają po stronie islamistycznych barbarzyńców, którzy więzili, torturowali i dokonywali egzekucji na własnych kobietach za zsuniętą islamską zasłonę i którzy siłą nawracaliby swoje zachodnie wielbicielki na islam, zasłoniliby je również i zmuszali do poligamicznych małżeństw?

Czy te wykształcone córki zamożnych rodziców rozumieją, że jeśli wyrażą jakiekolwiek poglądy uważane za dysydenckie w Gazie, Teheranie lub Kabulu, albo jeśli ogłoszą, że są „queer” lub gejami (tak identyfikują się niektóre z tych aktywistek), to natychmiast zostaną zabite?

W miesiącach od 7 października 2023r., oprócz odrażającego milczenia fałszywych feministek w sprawie zbiorowych gwałtów na kobietach i mężczyznach, torturowania dzieci i całych rodzin, porwań ludności cywilnej – widzieliśmy przerażające tsunami nienawiści do Izraela, Ameryki i Żydów, które eksplodowało, tworząc nieprzerwany dżihadystyczny, wojowniczy tłum, dążący do rozbicia społeczeństwa obywatelskiego i zdobycia zarówno uwagi, jak i zwolenników dla swoich odrażających poglądów. Wiadomość o pogromie na sterydach dokonanym przez Hamas rozpętała nienawiść do Żydów i zaostrzyła apetyt tłumu na więcej.

Po ostatnim ataku Iranu na Izrael, w ciągu ostatnich kilku dni w Nowym Jorku, gdzie mieszkam, tacy aktywiści obozowali na trawniku Uniwersytetu Columbia „dla Gazy”, „dla Hamasu”, narażając żydowskich studentów, rzucając wyzwanie, by ich aresztowano. Po raz pierwszy rektorka Columbii faktycznie zwróciła się do policji o ich aresztowanie. Chociaż wszystkich szybko wypuszczono na wolność, wielu wróciło tej samej nocy w towarzystwie celebrytów, aby odbudować swoje obozowisko. Wśród zatrzymanych znalazła się m.in. córka kongresmenki i członkini „Szwadronu” Demokratów, Ilhan Omar; młoda stażystka u prokuratora generalnego stanu Nowy Jork Letitia James; trzecia młoda kobieta, która ma zamiar odbyć staż u demokratycznego senatora Dicka Durbina; i dwie córki korporacyjnych magnatów. Trzy z tych pięciu zatrzymanych były studentkami Columbii.

Czy one są głupie? Czy indoktrynacja w kierunku poprawnych politycznie narracji całkowicie oślepiła je na rzeczywistość? Czy chcą umrzeć? Jak mamy to rozumieć?

Cóż, niektóre kobiety słyną z proponowania małżeństwa skazanym seryjnym mordercom, którzy zabijają głównie kobiety. Jedna z takich kobiet rzeczywiście poślubiła uwięzionego potwora Teda Bundy’ego i nawet urodziła mu córkę.

Być może jest to znana forma kobiecych ambicji, że Piękna może okiełznać Bestię – jeszcze mroczniejsza wersja „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, w której dziewczyny przyciągają Bad Boys, którzy w baśniowym stylu ostatecznie ich pokochają i poślubią.

Z drugiej strony, co jest raczej paradoksalne, mowa ciała aktywistek w stylu BLM/Antify jest często raczej męska. Większość demonstrantek jest głośna, agresywna, wściekła, arogancka i młoda; krzyczą, uderzają w bębny, dmuchają w gwizdki, mają maski na twarzach, kefije, wojskowe buty. Choć arabskie muzułmańskie dziewczęta w hidżabie także uczestniczą w tej akcji, większość wydaje się być białymi studentkami z odkrytą głową oraz identyfikująca się jako aktywistki lesbijskie, queerowe i transpłciowe.

Żydzi i queers wśród nich nie są „nienawidzącymi siebie” Żydami ani prześladowanymi odmieńcami. Są raczej uprzywilejowanymi politycznymi oportunistami udającymi ofiary-pariasów, którzy czują, że są „okupowani” przez zachodni patriarchat, tak jak Palestyna jest rzekomo okupowana przez Izrael. Mają większą obsesję na punkcie praw kraju, który nigdy nie istniał, niż praw ich muzułmańskich „sióstr”.

To zaprzeczanie dzisiejszym faktom, historii i rzeczywistości dotyczącej Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza długiej historii apartheidu religijnego i płciowego w islamie, a także jego przeszłości kolonialnej i imperialnej, jest podobne do innego modnego urojenia, a mianowicie upierania się, że transkobiety są kobietami a transmężczyźni są rzeczywistymi mężczyznami; że biologia, genetyka, anatomia, hormony, genitalia specyficzne dla płci albo nie istnieją, albo nie są ważne. Podobnie jak społeczeństwo, to wszystko również może zostać udoskonalone i to za wszelką cenę. Jak głosi jeden ze sztandarów w obozie w Kolumbii: „Powrót Palestyńczyków wszelkimi niezbędnymi środkami”.

Te aroganckie zagubione dusze są w całej Ameryce, przykuwają się łańcuchami i przyklejają do mostów, organizują niekończącą się serię tygodni izraelskiego apartheidu, montują miasta namiotowe na kampusach, przeklinają, grożą, osaczają i gonią żydowskich studentów. Wiele z nich zdecydowanie sprzeciwia się usunięciu i fizycznie walczy z policją, którą oskarżają o szkolenie przez IDF. Jednakże w rzadkich przypadkach, gdy takie protestujące zostają zakute w kajdanki lub aresztowane, są oburzone i obrażone. Jedne uśmiechają się z wyższością, inne płaczą.  

Jeszcze raz muszę zadać pytanie: kim są te protestujące kobiety? Czy to tylko kolejne Święto Wiosny, coroczny taniec wokół słupa majowego, czy może jest to poważniejsza wersja komunistycznego powstania przeciwko kapitalistycznej Ameryce? W pewnym sensie po części tak się dzieje. Rzeczywiście przypominają młodą komunistyczną chińską Czerwoną Gwardię i stalinowski tłum, gotowy do wprowadzenia i uczczenia nadchodzących rządów krwawego terroru.

Chociaż źródła zarówno lewicowe, cudzoziemskie, jak i islamistyczne finansowały takie motywujące przekonania, wątpię, czy większość tych aktywistek otrzymuje środki na marsze i protesty.

Ich pomysły są całkowicie nieoryginalne, powtarzalne i rutynowo sprowadzane do sloganów. Znaki i banery przyciągają wzrok i sprawiają wrażenie profesjonalnie wykonanych. „Zakończ okupację”. „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna”. „Intifada, Intifada”. „Śmierć Izraelowi, śmierć Ameryce”. „Koniec izraelskiego apartheidu”. „To jest ludobójstwo”. „Hamas to bojownicy o wolność”. „Niech żyje Hamas”.

Wiemy, że niektóre chore psychicznie muzułmanki zostały zmanipulowane, by stały się samobójczymi morderczyniami Żydów, Izraelczyków i innych muzułmanek w świecie arabskim, i że palestyńscy islamiści grozili niektórym muzułmankom śmiercią honorową za zakazane zachowanie i oferowali im szansę „oczyszczenia” swoich imion i odejścia w chwale.

Znamy także kilka znanych, wykształconych i zamożnych kobiet, takich jak Aafia Siddiqui, znana również jako Lady Al-Kaida, która zdecydowała się produkować bomby dla dżihadu i atakować amerykańskich żołnierzy w Afganistanie, oraz cierpiąca na autyzm i schizofrenię erudytka, Margaret Marcus, alias Maryam Jameela, która uciekła z Ameryki do Lahore w Pakistanie i została tłumaczką na język angielski dzieł Maulany Abu Ala Maudidiego. Był on założycielem Dżamaat-e-Islami. Obie te kobiety nienawidziły Żydów, syjonistów i Ameryki.

Czy Amerykanki demonstrujące na rzecz demonów z 7 października są podobnie chore psychicznie? Czy groźba zabójstwa honorowego zmusiła je do wspierania terroryzmu? Wydaje się, że odpowiedź brzmi: nie.

Te protestujące kobiety to żądne pochwał performerki, artystki akcji, przyciągające uwagę i sygnalizujące cnoty. Są naćpane nowym rodzajem narkotyku, który utrwala fałszywą tożsamość plemienną. Są ignoranckie i nietolerancyjne, ale same są stosunkowo bezsilne. Jednak, jako część morderczego tłumu w ruchu, są potężne, nietykalne – może wykraczające poza gender?

Te prodżihadystyczne i antyizraelskie protesty są z pewnością jednym ze sposobów ucieczki od wielu bieżących i raczej niebezpiecznych kobiecych realiów na Zachodzie. Obejmuje to młode dziewczęta, które godzą się na duszenie ich przez chłopców podczas kontaktów seksualnych (podczas których dziewczęta nie doświadczają orgazmu); chore psychicznie nastolatki decydujące się zostać transmężczyznami w ramach sekty, która rujnuje im życie, ale wzbogaca chirurgów, firmy farmaceutyczne i specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym.  

Do tych postfeministycznych realiów należy ciągła epidemia molestowania seksualnego, gwałtów i przemocy ze strony partnerów na Zachodzie; utrata praw reprodukcyjnych kobiet w Ameryce; ruch w kierunku ustawy dotyczącej równych praw opartej na tożsamości gender, a nie na płci; wzrost handlu ludźmi i prostytucji na całym świecie; wzrost liczby kobiet transpłciowych, które zagrażają kobiecemu sportowi i kobietom przebywającym w więzieniach tylko dla kobiet; kontynuacja dysproporcji ekonomicznych, które niektóre młode Amerykanki „rozwiązują”, znajdując „sponsorów” i/lub chłopaków, którzy pomagają im w pokryciu kosztów utrzymania.

Chociaż popieram związki osób tej samej płci, nie stawiam ich ponad tradycją heteroseksualnego małżeństwa i macierzyństwa. Te uświęcone tradycją wybory są także kwestionowane przez zalegalizowane macierzyństwo zastępcze – praktykę, w której kobiety są postrzegane jedynie jako „macice zastępcze”.

Lub: czy w grę wchodzi także coś innego? Czy te protestujące na rzecz Hamasu tak bardzo boją się wolności i są tak źle przygotowane, aby sobie z nią poradzić, że zdecydowały się ugłaskać najniebezpieczniejsze demony na ziemi przez wspieranie ich?


Phyllis Chesler – Emerytowana profesor psychologii i praw kobiet na City University w Nowym Jorku. Profesor Chesler opublikowała setki badań i tysiące artykułów, koncentrując się w ostatnich latach na problemach przemocy i tzw. zabójstw honorowych. Niektóre z jej książek, takie jak Women and Madness, należą już do klasyki. Jej opublikowana w 2013 roku piętnasta książka, An American Bride in Kabul, zdobyła National Jewish Book Award w kategorii pamiętników.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com