Globalne ocieplenie uczuć do nazizmu

Pogrzeb dowódcy oddziału Hezbollahu, Dżamila At-Tiriegora, który zginął w Syrii. 13 kwietnia 2017 r.. Źródło zdjęcia crop media/Shutterstock


Globalne ocieplenie uczuć do nazizmu


Andrzej Koraszewski


Izraelska okupacja rozrasta się z dnia na dzień. Izrael okupuje umysły antysemitów, których szeregi liczą się w setkach milionów. Każdego dnia czytam o drobnych incydentach. W Göteborgu szkoła ma obyczaj świętowania urodzin swoich uczniów, małą dziewczynkę wykluczono, ponieważ jest Żydówką, koledzy z klasy krzyczeli, że nie będą świętować jej urodzin.
W Paryżu dwunastoletnia dziewczynka została zgwałcona przez trzech niewiele starszych od niej chłopców, którzy postanowili ukarać ją za to, że jest Żydówką, w Londynie trzech wychodzących z kina młodych Żydów pobitych przez gang łobuzów wrzeszczących antysemickie obelgi.

Każdego dnia czytam o kilku, czasem kilkunastu takich incydentach. Spalona, lub tylko zwandalizowana synagoga, ataki w metrze, próby wepchnięcia pod pociąg, kocia muzyka pod szpitalem onkologicznym, ataki na sklepy. Widzimy czubeczek góry lodowej. Tych przypadków jest wielokrotnie więcej, a informacje o nich ograniczają się na ogół do żydowskich mediów. Tylko najbardziej drastyczne trafiają na strony gazet z głównego nurtu.

Antysemici dowiedzieli się, że już wolno, że praktycznie nic im nie grozi, więc potrzeba sadyzmu wyłazi, chociaż ubiera się w pelerynę współczucia. Lubi stroić się arafatką, coraz częściej nazywaną swastyką hipstersów.

Polski antysemita z Kanady pisze do mnie list z prośbą o usunięcie tekstu z jego listem opublikowanym z jego pozwoleniem siedem lat temu. Dumny antysemita nie zmienił poglądów, twierdzi, że przytoczone przez niego  cytaty straciły aktualność.

Autor pytał w swoim liście „o antysemityzm w kontekście prawdy i sprawiedliwości, w zawężeniu do jego polskiej specyfiki” (przekonywał, że wypowiedzi Davida Duka nie były antysemickie). W mojej odpowiedzi próbowałem uściślić to pytanie o „polską specyfikę”:

„Pyta pan o polską specyfikę, o to co musi się stać, żeby młodzi Polacy w stołecznym parku oblali naftą wózek z żydowskim niemowlęciem i podpalili? (Konkretny przypadek podpalenia wózka z żydowskim niemowlęciem w warszawskim Parku Saskim wiosną 1919 roku.) Co musi się stać, żeby grupa młodych mężczyzn wpadła do domu sąsiadów i drągami porozbijała głowy mężczyzn, kobiet, dzieci i starców? (Dziesiątki udokumentowanych przypadków z czasów drugiej wojny światowej.)  Co musi się stać, żeby wpaść na pomysł zadrutowania drzwi i okien i podpalenia domu? Co musi się stać, żeby adwokat, miejski radny, na wiadomość o zamordowaniu przypadkowego Żyda przez uderzenie łomem w głowę, zmartwił się, że tylko jednego? (Przypadek z Łodzi na kilka lat przed drugą wojną światową.)”

Jakby ten antyjudaizm/Judenhass, antysemityzm, antysyjonizm zdefiniować najkrócej? Jest to kultywowana przez religię, kulturę i propagandę narodową/ideologiczną nienawiść do ludzi pochodzenia żydowskiego, usprawiedliwiająca wyrządzanie osobom wyznania lub pochodzenia żydowskiego dowolnych krzywd włącznie z mordami, jak również honorowanie, a często nagradzanie morderców.

Jak się to ma do sprawiedliwości?

Pielęgnujący światowe dziedzictwo antyjudaizmu uważają, że sprawiedliwe jest wpadnięcie do dowolnego domu zamieszkałego przez Żydów i zarżnięcie jego mieszkańców w imię tego, co o Żydach się mówi. Osobliwa koncepcja sprawiedliwości.

List był uprzejmy, przychyliłem się do prośby, zakładając pierwotnie, że być może człowiek zmienił poglądy i jest zażenowany tym, co napisał kilka lat wcześniej. (Byłem w błędzie, co podkreślił w kolejnym liście, dziękując za zdjęcie tekstu, ale o prawdziwych motywach tej prośby nie dowiedziałem się).

Ten przypadek był prawicowy, a prawicowy antysemityzm nigdy nie jest daleko od usprawiedliwiania lub wręcz pochwały nazizmu. Lewicowy antysemityzm podpiera się romantyzmem, nieliczni zauważają dziwną skłonność sojuszy tych romantyków z tyranami, z teokracją, z czystym nazizmem.

Trudno powiedzieć, gdzie zakwalifikować Johna Oakesa, brytyjskiego autora, wydawcę i publicystę, często goszczącego na łamach ”Guardiana”. Właśnie napisał uczony artykuł, w którym stwierdza, że Izrael używa głodu jako broni przeciw ludności cywilnej. Koleżka brytyjskiego autora, egipski publicysta rządowej gazety „Al-Ahram”, Ibrahim Al Baha, stwierdza, że bohaterscy bojownicy  w Gazie zwyciężają, nie wspomina o głodzie, pisze o swoim podziwie dla walczących:

„Gratuluję ruchowi oporu za jego mądrość, a syjonistom za ich głupotę, która uczyniła z izraelskiej armii pośmiewisko całego świata i obiekt wściekłości i obelg z powodu niezdolności do osiągnięcia swoich celów. Wszystko, co udało jej się zrobić w ciągu prawie dziewięciu miesięcy [wojny], to zabijać cywilów, kobiety i dzieci”.

Brytyjski autor wybrał inną poetykę. Pisze, że nie jest tajemnicą, iż Izrael „używa głodu jako  broni przeciwko ludności cywilnej”, dodaje, że Izrael temu zaprzecza, ale są przytłaczające dowody dostarczone przez Human Rights Watch i Oxfam. Przywołuje również słowa komisarza politycznego Unii Europejskiej, Josepa Borrella, który przecież powiedział, że „Ludność Strefy Gazy stoi w obliczu ‘katastrofy spowodowanej przez człowieka’”. Światowy Program Żywnościowy ONZ zgadza się: w północnej Strefie Gazy panuje „pełnowymiarowy głód”, a Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rozważa nakaz aresztowania izraelskich polityków — za zbrodnię wojenną polegającą na głodzeniu cywilów.

Po przedstawieniu tych „niezbitych dowodów” brytyjski autor „informuje” czytelników, że w tym roku mieszańcy Gazy przerwali post Ramadanu, posilając się resztkami jedzenia ze śmietników i trawą. Stąd miał już tylko jeden krok do choroby głodowej i do głodu w warszawskim getcie.

W redakcji „Guardiana” nikt tego autora nie pytał, czy widział gdzieś armię karmiącą społeczeństwo wroga w takim wymiarze, jak robi to Izrael, nie pytano go również, czy widział statystyki dostaw żywności, leków, wody i paliwa dostarczanych do Gazy przez granicę z Izraelem, nikt nie zadawał głupich pytań, skąd informacje o jedzeniu trawy. John Oakes nawet sam zauważa, że to porównanie z warszawskim gettem może wydawać się groteskowe. To jednak wyraźnie mu nie przeszkadza i podejmuje wyzwanie, budując obraz strasznych Żydów, którzy w jego głowie zachowują się jak ich prześladowcy, zarówno ci, którzy zabijali Żydów głodem w warszawskim getcie, jak i tych z odległej starożytności, których upamiętniają religijne posty.

Oakes nie byłby prawdziwym antysemitą, gdyby nie zarzucił Żydom szczególnego znęcania się nad palestyńskimi dziećmi, więc kończy swoje wypracowanie o głodzie, postach, religii i warszawskim getcie stwierdzeniem, że głód nie rozróżnia między bojownikami Hamasu i maluchami dodając, że głodzenie jest nieżydowskie.

Brytyjski antysemita jest w błędzie, nie tylko bardzo chce uwierzyć we wszystkie kłamstwa o głodzie w Gazie, ale stanowczo odrzuca pomysł, że bojownicy Hamasu mogą mieć więcej żywności niż ludność cywilna, że żywność trafia najpierw w łapy Hamasu, potem do tych którzy są z Hamasem tak lub inaczej spokrewnieni, potem na rynek spekulantów, a na samym końcu do najbardziej potrzebujących. A jednak przewidywanych przypadków śmierci głodowych nie odnotowano, na zdjęciach mających pokazać grozę głodu, nie widać ani wychudzonych dzieci, ani wychudzonych dorosłych. Nie ma tu takiego głodu, jaki obserwujemy w wielu miejscach w Afryce, ani takiego jaki obserwowano w oblężonym, przez Assada obozie uchodźców palestyńskich Jarmuk pod Damaszkiem, ani takiego jak jest w Jemenie, lub w obozach uchodźców w Sudanie. W żadnym z tych miejsc nie ma zatorów ciężarówek z pomocą humanitarną.

Ten „humanista” nie jest jednak odosobniony, takich jak on jest legion, przychodzą z lewa i z prawa, a na ich wspaniałe wypracowania jest nieustający popyt w redakcjach.

Kilka dni temu przyjaciel zamieścił na swoim Facebooku dokument Czerwonego Krzyża z 22 listopada 1944 roku stwierdzający: “Nie znaleźliśmy śladu placówek do eksterminacji więźniów cywilnych w Auschwitz”.

Ten sam Czerwony Krzyż w 2024 roku informował: “Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na przetrzymywanie broni lub zakładników w szpitalach w Gazie”.

Wielu znalazło głód w Gazie taki jak w warszawskim getcie. Możemy się zastanawiać dlaczego dziś widzimy więcej głodnych na kłamstwa o Żydach po lewej stronie sceny politycznej niż po prawej? Próbuje to wyjaśnić amerykański publicysta, Daniel Greenfield w artykule pod znamiennym tytułem: “Every Leftist Cause Begins as Humanitarianism and Ends as Terrorism” (Każda lewicowa sprawa zaczyna się jako akcja humanitarna, a kończy jako terroryzm). Pierwsze założenie wydaje się poprawne: każda lewicowa sprawa opiera się na empatii. Greenfield przywołuje zdanie Dickensa z „Opowieści o dwóch miastach”: „Wolność, równość, braterstwo albo śmierć – to ostatnie, jest najłatwiejsze, o gilotyno!” Jeśli uznamy rewolucję francuską za matkę lewicowych spraw, to mamy przeciwnika ustawionego w rogu. W pełnej akceptacji takiego zabiegu trochę mi przeszkadzają szeptane nauki z młodości, łączące zbuntowaną przeciw komunizmowi lewicowość ze spółdzielczością, związkami zawodowymi, hasłem bogaćmy się razem, a nie jeden kosztem drugiego. Ale, tak, to prawda, wcześnie słyszałem opinię, że największym wrogiem uczciwej lewicowości jest awangarda (wówczas to była „awangarda proletariatu”).  Greenfield pisze:

„Ideologiczne mody mogą się zmieniać, ale historia powtarza się w ten sam sposób.

Gdzieś jest uciskana grupa, którą trzeba wyzwolić. I on, ona lub oni są tymi, którzy walczą o ich wyzwolenie. Po drodze ta wykwintna wrażliwość, która może doprowadzić studenta uniwersytetu z Ligi Bluszczowej z zamożnej rodziny do zainteresowania się losem czarnoskórego transseksualnego mężczyzny z Detroit lub terrorystów Hamasu w Gazie, empatia krzepnie, zmienia się w niewrażliwość na los tych, których krzywdzą obiekty ich współczucia.

A potem ludzie giną. Czasami są to ci, których uważają za uciskanych, czasami ich prześladowcy. Zwykle jedni i drudzy. Humaniści zostają terrorystami, a ich rewolucje prowadzą do tyranii.”

Kiedy bardzo współczujesz, gotów jesteś zabić. Współczucie jest koronnym argumentem na rzecz każdej morderczej lewicowej sprawy. „Dziś – pisze Greenfield – przywoływane jest nieustannie na rzecz Hamasu.” (Chyba współczujący coś wiedzą, bo wolą mówić o mieszkańcach Gazy i nazywać walczących z Hamasem „dzieciobójcami”. Tak więc, Żydzi używają głodu jako broni, zabijają dzieci i kobiety.)

Ta ociekająca fałszem empatia zmusza do ukrywanie prawdziwego oblicza rzekomej ofiary. Empatia oparta na plotkach i pogłoskach, na teoriach spiskowych i propagandzie często zmienia humanizm w sojusz ze zbrodniarzami.

Awangarda organizująca ruchy na rzecz wielkich lewicowych spraw nieodmiennie rekrutuje swoich bojowników apelując do ich wrażliwości, do dobrych intencji, romantyzmu i niechęci do nudnego sprawdzania faktów. Ważne jest poczucie własnej moralnej wyższości i chęć  zmuszenia innych do zaakceptowania mojej wizji rzeczywistości. Oceany zaleją góry, małe białe niedźwiadki spadną z topniejącej kry i się utopią, wyprodukowane przez naukę rośliny zabiją ludzkość, mężczyźni, którzy postanowili zostać kobietami, są prześladowani i odmawia się im konkurowania z kobietami w sporcie i obecności w miejscach zarezerwowanych wyłącznie dla kobiet.

Chwilami ten atak bardzo prawicowego dziennikarza na lewicę może być irytujący, a jednak zawiera ziarno prawdy o tych, którzy chcą zmienić świat i nie zauważają jak bardzo gardzą tymi, którym rzekomo współczują, nie zauważają kiedy godzą się (żądają) na osiąganie swoich celów wszelkimi środkami, nie zauważają, kiedy ich empatia prowadzi ich w ramiona zbrodni.

„Lewicowy rewolucjonista z wyższych sfer – pisze Daniel Greenfield –  niezdolny do osiągnięcia czegokolwiek wartościowego lub stania się kimś godnym uwagi, postanawia podporządkować sobie świat. Jego empatia dla ludzi, których nigdy nie spotkał, natychmiast czyni go mądrzejszym i głębszym człowiekiem. I zanim się obejrzysz, kibicuje Hamasowi.”

Mamy zalew ilustracji tej osobliwej lewicowości w mediach, ckliwe opowieści pokrzywdzonych. Czasem to będzie dyrektor szpitala w Gazie, czasem rozmowa z prześladowanym Palestyńczykiem pod palmą. Pytanie tych ludzi o Palestyńczyków, którzy nie są zwolennikami Hamasu i inaczej postrzegają tragedię tej wojny, nie ma większego sensu, nigdy o nich nie słyszeli.

Internauta pisze: „Już nic i nikt nie wypełni tej pustki! A wielcy tego świata z uśmiechem przyglądają się dzieciobójstwu.” To pełne głębokiego przejęcia zdanie jest zilustrowane malunkiem artysty podpisującego się „Banksy”, na którym widzimy puste huśtawki na tle ruin miasta.  To mural z Gazy. Napisałem, że nie ma już pięciogwiazdkowego hotelu, w którym hamasowcy gościli artystę i nie ma sklepu Hitler 2, a Hamasjugend nie organizuje już swoich letnich obozów. W dyskusji ktoś napisał, że wtręt o nazistach, Hitlerze i Hamasjugend był niepotrzebny. Cóż, to musi być punkt wyjścia, chociaż może to być trudne dla ludzi karmionych kłamstwami przez pełne lewicowej empatii media. Hamas to część Bractwa Muzułmańskiego, które powstawało w ścisłej symbiozie z niemieckim nazizmem. Ojciec narodu palestyńskiego, Wielki Mufti Jerozolimy, Muhammad Amin al-Husajni, był nie tylko islamskim fanatykiem, ale wielbicielem nazizmu, który wojnę spędził w Berlinie, nadając z Niemiec nazistowską propagandę. Dalej mamy długą historię wpływu na arabskie rządy zbiegów z nazistowskich Niemiec. Przeskoczmy do współczesności. Hezbollah, Huti i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej otwarcie używają nazistowskiego salutu na swoich uroczystościach. Hamas i OWP robią to rzadziej, otwarte odwołanie do ideologii nazistowskiej jest obecnie uważane za niestosowne ze względu na lewicowych zachodnich sojuszników. Jednak nie tylko media społecznościowe pokazują popularność ideologii nazizmu. Jej ślady są wyraźnie widoczne w Karcie Hamasu. Hamasjugend – tak, dokładnie w identyczny sposób jak tresowano Hitlerjugend, tresowano palestyńskie dzieci na letnich obozach. Kiedy nie mamy wiedzy o nazistowskiej ideologii Islamskiej Republiki Iranu i Bractwa Muzułańskiego, cały konflikt palestyńsko-izraelski pozostaje całkowicie niezrozumiały.

Kiedy dzieci w klasie odmawiają obchodzenia urodzin żydowskiej koleżanki, to znaczy, że ich rodzice uwierzyli w pewien obraz świata, z którego za ich milczącą zgodą (chociaż na ogół bez ich wiedzy) usunięto informację o tych, którym współczują, a których działania (i los) są końcowym efektem wiary.

Globalne ocieplenie uczuć do nazizmu nie jest w pełni uświadomione, przeciwnie, zdobi się arafatką i podziwia dzieła sztuki stworzone przez pełnych empatii artystów.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com