Aktorka Shira Haas bierze udział w ceremonii „Światło Izraela” w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Jerozolimie w 2021 r.(zdjęcie: YONATAN SINDEL/FLASH90)
Znikający Izraelczycy w wojnie kulturowej
(W świecie, w którym kwitnie „kultura anulowania”, znikają Izraelczycy.)
Liat Collins
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Być zabitym czy być anulowanym? Być fizycznie zniszczonym czy być metafizycznie wymazanym za śmiałość walki, oto jest pytanie.
Wojna z Izraelem toczy się w wielu sferach i ma wiele przejawów. Wykracza daleko poza brutalną inwazję i masakrę dokonaną przez Hamas i Palestyński Islamski Dżihad z Gazy 7 października; tysiące rakiet z Gazy, Libanu, Syrii, Iraku, Jemenu i bezpośrednio ze sponsorującego terroryzm Iranu; międzynarodowa wojna prawna prowadzona za pośrednictwem organizacji pozarządowych i organów ONZ; oraz ataki w cyberprzestrzeni.
W świecie, w którym kwitnie „kultura anulowania”, znikają Izraelczycy.
To tyle w kwestii Żydów „kontrolujących Hollywood”.
Izraelska aktorka Shira Haas, najbardziej znana z ról w serialach „Shtisel” i „Unorthodox”, pojawi się w planowanym przebojowym filmie Marvel Studios Captain America: A Brave New World. Gra Sabrę, postać, która po raz pierwszy pojawiła się w komiksowym wydaniu The Incredible Hulk z 1980 roku.
Superbohaterka Marvel, Sabra, pochodzenia żydowskiego. (źródło: Marvel Comics)
Jak napisała Keren David w artykule w „Jewish Chronicle” w tym tygodniu, „Sabra z komiksu, prawdziwe nazwisko Ruth Ben Seraph, urodziła się niedaleko Jerozolimy i wychowała się w specjalnym kibucu prowadzonym przez rząd Izraela, i pracowała dla policji w Tel Awiwie. Ruth – pseudonim Sabra – była pierwszą nadludzką agentką stworzoną do służby Mosadowi. Nosiła niebiesko-biały kostium. Wszystko w niej było żydowskie i izraelskie”.
Ale to było wtedy. Zwiastun filmu wskazuje, że postać Haas zginęła w antyizraelskim zamachu.
Jeśli chodzi o fabułę, jest przerobiona pod każdym względem. „Sabra” to słowo używane dla rodowitego Izraelczyka, nazwanego tak na cześć owocu kaktusa, kolczastego na zewnątrz, ale słodkiego w środku. Ale, jak zauważyła Keren David, teraz ta postać „nie pracuje dla Mossadu i wcale nie wydaje się być Izraelką. Teraz jest byłą rosyjską agentką pracującą dla rządu amerykańskiego”.
Nie jest to zupełnie nowe zjawisko.
„W 2022 r. krytycy rozwodzili się nad tym, że czasy się zmieniają, a postacie takie jak Sabra potrzebują ‘nowego podejścia’” – napisała David.
„…Najciekawszą rzeczą w tym wszystkim jest płytkie zrozumienie, jakie Marvel wydaje się mieć o bieżących wydarzeniach. Izrael odpada – ale Rosja nadaje się? Sabra zdradza Rosję i teraz pracuje dla Amerykanów… W świecie polityki tożsamości Marvel oczekuje pochwał za decyzję o obsadzeniu czarnoskórego aktora w roli postaci nazwanej Kapitan Ameryka. Anthony Mackie długo czekał na tę okazję. Jak długo Shira Haas będzie musiała czekać, aby móc zagrać Sabrę taką, jaką ją sobie wyobrażano na początku? Nie sądzę, żeby w nowym wspaniałym świecie roku 2024 kiedykolwiek to miało miejsce” – uznała Keren David.
Podwójne standardy Zachodu są niezwykłe.
Żydzi są anulowani
Różnorodność jest z jednej strony celebrowana, a z drugiej – anulowana – jeśli chodzi o Żydów.
Trudno dziś pokazać izraelskiego superbohatera na ekranie, kiedy przed kinami ludzie paradują z palestyńskimi flagami i krzyczą złowieszcze żądania upadku Izraela.
Fikcja i świat rzeczywisty zderzały się już wcześniej. W 2017 r. film Wonder Woman został zakazany w libańskich kinach za grzech pokazania izraelskiej aktorki Gal Gadot w roli potężnej superbohaterki.
Tyle warta jest wolność wypowiedzi artystycznej, tyle warty slogan, że sztuka łączy ludzi, tyle warte wołania o wolności od dyskryminacji.
Gadot, prawdziwa Sabra, która pozostaje dumna ze swojego kraju w chwili, gdy ten potrzebuje jej wsparcia, straciła podobno milion obserwujących ją w mediach społecznościowych po tym, jak w maju wyraziła poparcie dla izraelskiej uczestniczki Konkursu Piosenki Eurowizji, Eden Golan.
Ze względu na niebezpieczeństwo Golan nie mogła opuszczać swojego hotelu w Malmö w Szwecji, chyba że w doskonałym przebraniu.
Jej piosenka „Huragan” stanowiła hołd dla ofiar masakry z 7 października, choć nie wolno było w niej bezpośrednio wspominać o tej masakrze.
Zajęła piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Miejsce to odzwierciedla wyniki głosowania publicznego – które jest anonimowe.
Krajowi sędziowie nie mieli odwagi przyznać Izraelowi pożądanych „douze points” (12 punktów, najwyższa możliwa ocena). To jest wojna kulturowa.
Festiwale filmowe i inne wydarzenia kulturalne stały się obiektem ataków – albo zostały dosłownie odwołane, jak nagrody literackie PEN America – za włączenie Izraelczyków lub ich zwolenników, albo za niewystarczające potępianie Izraela.
Wolno słyszeć tylko jeden głos – głos Palestyńczyków, którzy barbarzyński atak z 7 października uczynili historią swojego cierpienia.
To samo perwersyjne myślenie skłoniło ludzi do zrywania plakatów przedstawiających ludzi porwanych z Izraela i przetrzymywanych jako zakładnicy przez Hamas w Strefie Gazy.
Minęły czasy świetności, kiedy Izrael był postrzegany jako Dawid stawiający czoła Goliatowi, gdy ikony kultury, takie jak Danny Kaye i Leonard Cohen, stanęły po stronie Izraela i narodu żydowskiego w wojnie.
Zagrożenia bezpieczeństwa na igrzyskach olimpijskich w Paryżu
Zagrożenie bezpieczeństwa będzie wysokie dla wszystkich na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które rozpoczną się pod koniec miesiąca, ale żadna delegacja nie jest narażona na takie ryzyko jak izraelska. Masakra w 1972 r. na igrzyskach olimpijskich w Monachium, dokonana przez palestyńskich terrorystów, doprowadziła do zamordowania 11 członków izraelskiej drużyny i niemieckiego policjanta.
Z doniesień medialnych wynika, że miejsce i czas ceremonii upamiętniającej to straszne wydarzenie są na razie ściśle strzeżoną tajemnicą ze względu na zagrożenia bezpieczeństwa.
To obsceniczne. Izrael nie może nawet bezpiecznie opłakiwać swoich ofiar terroru, ponieważ zwolennicy morderczych organizacji terrorystycznych całkowicie przejęli narrację.
Istnieje również wojna ze słowem pisanym.
Autorzy żydowscy na całym świecie są atakowani z powodu swojej religii i przynależności etnicznej.
Amy Klein napisała w zeszłym miesiącu w „Jerusalem Post”, że propalestyńska czarna lista sprawiła, że „wielu żydowskich autorów poczuło się wykluczonych z publikacji, martwiło się o kontrakty wydawnicze, uczestnictwo w wydarzeniach literackich lub o to, że ich książki będą bombardowane negatywnymi recenzjami na Goodreads – wszystko z powodu umieszczania żydowskich postaci lub Izraela w swoich książkach, wyrażania poparcia dla Izraela lub po prostu bycia Żydem”.
Wiele z tych ofiar antysemityzmu – nie ma innego słowa na to, jak antysemityzm – zrzeszyło się na Facebooku i gdzie indziej, aby okazać sobie wzajemne wsparcie, podczas gdy ruch bojkotu rozpościera swoje paskudne skrzydła i kłamstwa na cały świat.
Wymazanie Izraela nie ogranicza się do świata sztuki i rozrywki. Dror Marmor w „Globes” w tym tygodniu wskazał na interesujące brakujące ogniwo w wiadomościach high-tech: Izrael.
Szum w międzynarodowych mediach dotyczący wielkiej transakcji Google dotyczącej zakupu firmy Wiz zajmującej się cyberbezpieczeństwem zignorował lub zbagatelizował powiązania z Izraelem.
W czerwcu 2013 r. „Wall Street Journal” opublikował obszerny artykuł o intrygującym „przejęciu izraelskiej aplikacji do nawigacji drogowej Waze” przez Google. Izrael dosłownie znajdował się na mapie.
„Kreatywność i przedsiębiorczość Izraela, które już wcześniej szeroko opisywano w dziesiątkach artykułów o wyjątkowym ekosystemie ‘Narodu Startupów’, były integralną częścią medialnego przekazu na temat tej umowy” – napisał Marmor.
„Teraz, 11 lat później, ta sama gazeta ujawniła o wiele większą transakcję przygotowywaną przez Google – zakup Wiz za 23 miliardy dolarów. Tylko tym razem Izrael wyróżnia się swoją nieobecnością w doniesieniu”.
Trend ten stanowi niepokojący podwójny atak na suwerenność i legitymację Izraela, dokonywany nieumyślnie lub jako celowa próba uniknięcia powiedzenia czegoś pozytywnego o państwie żydowskim.
Lepiej jest unikać krytyki ze strony zwolenników BDS i sfory ich kibiców.
Jedno jest pewne: wezwanie do „bojkotu, sankcji i wycofywania inwestycji” z Izraela nie ma nic wspólnego z pokojowym współistnieniem ani z prawami człowieka.
Skupianie się na bezpodstawnych twierdzeniach o „apartheidzie” i „ludobójstwie” jest sposobem na odwrócenie sytuacji na niekorzyść Żydów, oskarżając ich o te zbrodnie, których sami są ofiarami. 7 października był aktem ludobójstwa – przeciwko Żydom.
Moją odpowiedzią, jak zawsze, jest przeciwstawienie się bojkotowi poprzez „buy-cott”, faworyzowanie niebiesko-białych produktów; otwarte i dumne wspieranie Izraela; i wspieranie tych prawdziwych przyjaciół, którzy stoją po stronie Izraela, w tym ludzi takich jak dziennikarze Douglas Murray i Brendan O’Neill czy ekspert wojskowy płk Richard Kemp.
Niemal już nuklearny Iran wciąż grozi zlikwidowaniem Izraela, ale nieśmiertelnymi słowami koszykarza Tal Brody’ego, po pokonaniu rosyjskiej drużyny Armii Czerwonej CSKA w 1977 r.: „Jesteśmy na mapie! I pozostajemy na mapie – nie tylko w sporcie, ale we wszystkim”.
Historia Izraela nie zaczęła się od narodzin nowoczesnego państwa w 1948 r., ale tysiące lat temu. Zwolennicy BDS chcieliby przepisać Biblię lub przynajmniej upewnić się, że pewne obietnice zostaną utracone w tłumaczeniu z oryginalnego hebrajskiego.
Jednak w prawdziwym życiu, tak jak w filmach, gdy kurtyna opadnie na bohaterów żydowskich i izraelskich, wszyscy zostaną w ciemnościach.
Liat Collins – Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracowała w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie jest na emeryturze.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com