Większym zagrożeniem świata są ci, którzy przyzwalają

Warszawskie getto 1943. Fotograf nieznany. / foto: Wikipedia


Większym zagrożeniem świata są ci, którzy przyzwalają

Paul Finlayson
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Nie jestem Żydem, ale oczywiście poszedłem w zeszłym tygodniu na wiec przeciwko nienawiści, który miał miejsce w synagodze Pride of Israel w Toronto. Nastrój był szokujący, pełen przerażenia i gniewu. Protestujący na zewnątrz, którzy identyfikowali się jako członkowie organizacji o nazwie „Jews Against Genocide”, składającej się najwyraźniej głównie z nie-Żydów, próbowali zablokować dostęp na to spotkanie.

Władze tej synagogi były przezorne; w budynku roiło się od ochroniarzy, lokalnej policji i Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, więc protestujący nie mieli szans. 

Politycy, federalni, prowincjonalni i lokalni kolejno zabierali głos. Niektórzy politycy byli oklaskiwani, inni wygwizdywani. Mistrz ceremonii miał najtrudniejsze zadanie. Chwilami uczestnicy nie mogli powstrzymać gniewu, wykrzykując wojownicze hasła, a biedny mistrz ceremonii, próbował dawać im krótkie lekcje prawdziwie obywatelskich postaw.

Konserwatywna wicepremier w gabinecie cieni, Melissa Lantsman, grzmiała groźnie, domagając się skończenia z grzecznościami i udawaniem, że jeśli będziemy grzeczni, to łajdacy znikną.  

Pamiętacie słynne zdjęcie chłopca z Warszawskiego Getta, przerażony, zdezorientowany, z podniesionymi w górę rękami. Czas podniesionych rąk już się skończył i skończyło się powtarzanie przez Żydów zdania, że „jeśli będziemy wystarczająco grzeczni to zostawią nas w spokoju”.      

Naród żydowski jest zjednoczony, Izrael jest silny, a dzisiejsi Żydzi nie będą tacy jak ci niemieccy Żydzi z początku lat 30., którzy nie mogli uwierzyć, że to może się wydarzyć i powtarzali sobie: „Jesteśmy dobrymi Niemcami. Na pewno po nas nie przyjdą”.  

Jednak w środę w synagodze Pride of Israel zapanował strach i ludzie zastanawiali się, czy jest możliwe, aby TO wydarzyło się ponownie? 

Publiczność na tym wiecu przeciw nienawiści wydawała się – niestety – składać się głównie z Żydów; wielu było w podeszłym wieku. Mimo, że nie było to wydarzenie żydowskie, ale obywatelskie, chociaż odbywające się w synagodze.  

Moje pytanie brzmi: „Gdzie są goje? Gdzie są nie-Żydzi? Dlaczego to jest  nadal w dużej mierze problem żydowski? Jak podczas tego spotkania zauważył przedstawiciel policji, przestępstwa z nienawiści uderzają głównie w mniejszość żydowską, 3,4% populacji doświadcza 56% zgłoszonych przestępstw z nienawiści.

Podczas gdy Uniwersytet Guelph i Humber College w Toronto kuli się ze strachu i ustępuje – a największym problemem tego uniwersytetu jest nadal „islamofobia” – choć nikt jej nigdy na oczy nie widział – prawda jest taka, że w obliczu tłumów zbierających się, by atakować Żydów i syjonistów, wielu żydowskich studentów i wykładowców ma dziś powód do strachu.  

Zostałem zawieszony za zbrodnię popierania Izraela, ale nawet związek zawodowy przyznaje, że administrator prowadzi osobistą wendetę przeciwko mnie i jeśli będzie mógł, wyda dziesiątki tysięcy dolarów podatników, żeby mnie wygnać na zawsze.

Zraniłem uczucia zagorzałych nienawistników Żydów, ponieważ powiedziałem obcemu człowiekowi w Pakistanie, że popieram Izrael, mimo że oskarżyciele, jeden z profesorów, niektórzy studenci, a nawet najwyższy organ administracyjny uniwersytetu skłonili niektórych żydowskich wykładowców i studentów do ponownego podniesienia rąk, mając nadzieję, że jeśli zmuszą ludzi do milczenia, wszystko przeminie.  

Statystycznie rzecz biorąc, grupą, która ma najwyższy odsetek antysemitów, są muzułmanie; tuż za nimi znajdują się studenci uniwersytetów, którzy są w dużej mierze niereligijni i odnaleźli nowy kult w postaci nienawiści do Żydów.  

Tacy studenci twierdzą, że są tylko antysyjonistami i udają, że istnieje magiczna granica między nawoływaniem do zniszczenia żydowskiego narodu, a antysemityzmem. 

To po prostu tajemnicze stworzenia, które kwaczą, pływają i chodzą jak kaczki, wyglądają jak kaczki, ale twierdzą, że kaczkami nie są. 

Moje pytanie brzmi jednak, gdzie byli goje? Gdzie są? Dlaczego synagoga, jej rozbite okna i wiszący w powietrzu strach przed Nocą Kryształową wciąż w dużej wywołuje panikę tylko wśród Żydów?  

Dlaczego tak wielu „chrześcijan” jest tak cichych? Czyż Jezus nie żył jako Żyd? 

Rozumiem Żydów z mojego uniwersytetu, którzy powiedzieli mi, że boją się mnie poprzeć, ponieważ wiedzą, jak głęboko zakorzeniony jest antysemityzm na naszym uniwersytecie.  

Ważne jest jednak, aby zauważyć, że w latach 30. naziści skutecznie wykorzystali uniwersytety do szerzenia swojej ideologii – zarówno wśród kadry, jak i w grupach studenckich. A kiedy zwolnili żydowskich profesorów, dobrzy Niemcy w dużej mierze milczeli; oni również nie chcieli się angażować. To wydaje się bardzo znajome. 


Gdzie są goje? 

Oczywiście, wielu nie daje się uciszyć — Douglas Murray, Terry Glavin, John Ivison i inni, wszyscy wybitni dziennikarze — ale moim zdaniem jest tu za mało piekarzy, naukowców, śmieciarzy, osób wyprowadzających psy, pracowników biurowych i pracowników budowlanych.  


Gdzie są chrześcijanie? 

Czy to nie jest naród chrześcijański? Najmniej antysemicki kraj na świecie? Kanada? Daleko nam do tego. Według Anti-Defamation League jesteśmy o 50% bardziej antysemiccy niż Stany Zjednoczone. Najmniej antysemickimi krajami są Laos, Filipiny, Wietnam i inne kraje; wiele z nich jest buddyjskich. 

„Po II wojnie światowej naziście łatwiej było dostać się do Kanady niż Żydowi” – to słynne powiedzenie byłego federalnego ministra sprawiedliwości Irvinga Cotlera. Jednak ówczesny rząd nie wahał się powołać komisji, Komisji Deschênesa, której zapisy mówią o historii Kanady jako o „ciągłej porażce w stawianiu nazistowskich zbrodniarzy wojennych przed sądem”.  

Trudeau nadal jednak odmawia ujawnienia raportu tej komisji.  

Irving Cotler niedawno potrzebował ochrony policyjnej, żeby móc poruszać się bez obawy.  

Tak, wszystko to znajduje się w wielokulturowym raju Justina Trudeau.  

Tak naprawdę, to jest Justin. 

Musimy porozmawiać o tym, kim jest Kanadyjczyk, i musimy porozmawiać o imigracji. Co? Chcesz rozmawiać o imigracji? Ty islamofobie! Ty rasisto! Alarm! Na barykady!

Kochamy tę multikulturowość tak bardzo, że nie mamy problemu z przyjmowaniem imigrantów, którzy przybywają do Kanady marząc o prawie szariatu, nienawidzą Żydów, chcą, aby homoseksualiści byli zrzucani z dachów i którzy dziś wzywają do intifady na ulicach Toronto – miasta w kraju, który woli przyjemne mity i samouwielbienie od rzeczywistości.

W Kanadzie najwyraźniej panuje przekonanie, że nie ma czegoś takiego jak kanadyjskie wartości; wierzą, że kiedy ludzie przekraczają granicę, zostaje na nich posypany magiczny proszek asymilacyjny, który sprawia, że cenią wszystkie religie i kultury i kibicują lokalnej drużynie NHL, ale miejmy nadzieję, że nie drużynie Habs.  

A gdzie są nie Żydzi, którzy stają w obronie narodu żydowskiego będącego w stanie oblężenia? 

Ktoś chciał ze mną rozpocząć przedsięwzięcie biznesowe, ale sprzeciwił się temu, co napisałem na  żydowskiej grupie na Facebooku. Oczywiście, on nie jest antysemitą, ma swoją kanadyjską kartę moralnej czystości, samozadowolenia, która jest dołączona do karty wspólnych przekonań: „mamy najlepszą opiekę zdrowotną na świecie” i kanadyjskiego motta – „jeśli wystarczająco często powtarzamy kłamstwo lub mit, staje się on prawdą”.  

Ilu członków mojego wydziału na Uniwersytecie w Guelph poparło mnie, gdy zostałem zawieszony za obronę Żydów? Zero. Po cichu, dwóch, ale pozostali krzyczą: „Nie powinniśmy z nim rozmawiać” – jakby jakiś tyran na najwyższym piętrze miał wizytę wszechmogącego, który dał mu prawo do powiedzenia tysiącom pracowników, studentów i wykładowców, z kim wolno im rozmawiać.  

Co dziwne, to głównie moi karaibscy współpracownicy wyrazili swoje zaniepokojenie.  

Biali „chrześcijanie” milczą, wydają się mówić: to nie moja sprawa, odwracają się, pewnie sądzą, że jeśli zignorujemy niesprawiedliwość, to ona po prostu zniknie.  

Mój szef postanowił opróżnić moje biuro, zabierając papiery mojego zmarłego ojca, kartki od mojej córki, gdy dopiero uczyła się pisać, i inne osobiste przedmioty. Po prostu najwyraźniej wrzucił je wszystkie do pudła i zabrał je bez pozwolenia. Jaki porządny człowiek mógłby to zrobić?

Być może będę musiał zwrócić się do policji, żeby odzyskać moje rzeczy osobiste na tym moralnym uniwersytecie. 

Ale mój szef nie jest antysemitą, broń boże. 

Podpisał pozew przeciwko mnie, bo podobno naruszyłem prawa człowieka. Uniwersytecka prawniczka, też nie jest antysemitką, ona tylko lubi grozić tym, którzy mają czelność stanąć po stronie Żydów. 

Ale ma kanadyjską kartę wszelkich cnót, więc jest dobra. 

Związki zawodowe, z których jeden jest kierowany przez zwolennika Hamasu, a drugi przez grupę, która uważa, że ich zadaniem jest walka o sprawiedliwość społeczną i która niedawno głosowała za bojkotem Izraela, są konsekwentne. Wyobraź sobie, że palestyński profesor zostałby zawieszony za krytykę Izraela w rozmowie z nieznajomym w innym kraju. Wyobraź sobie, że wyższa administracja poprowadziłaby lub tolerowała kampanię zniesławiającą przeciwko temu profesorowi – związki zawodowe walczyłyby jak lwy. Zaoferowaliby pomoc prawną swojemu poszkodowanemu członkowi i prawdopodobnie pikietowaliby biura administracji. Ale oni nie są antysemitami.  

Yeats w swoim słynnym wierszu Drugie przyjście, cytowanym przez osoby takie jak ja, które niewiele wiedzą o poezji, powiedział: 

„Najlepsi nie mają żadnych przekonań, podczas gdy najgorsi

Są pełni namiętnego żaru.”

Spójrzmy na dwie grupy: jedni, Kanadyjczycy niebędący Żydami, którzy czują, że coś jest nie tak, drudzy aktywiści rzucający kamieniami w okna synagog, którzy mogą liczyć na wyrozumiałość pracowników biur ds. praw człowieka na uniwersytetach i uczelniach. 

Pierwsi boją się skrytykować kolegę z pracy, który opowiada ohydne antysemickie dowcipy; boją się, że mogą urazić swojego kolegę, profesora, który nie jest biały, zauważając, że dostrzegają coś niewłaściwego w publikowaniu filmów komików „żartujących” z Żydów robiących ubrania ze skór gojów. Reagują obawą, że  ktoś może pomyśleć, że jest rasistą, o nie, lepiej się w to nie mieszać.  

Oni po prostu nie chcą się angażować. (Może powinniśmy umieścić to w naszym hymnie?) Ale proszę, nie mów mi, że chociaż teraz nie staniesz w obronie Żydów, to zrobisz to, jeśli sprawy potoczą się naprawdę, naprawdę źle.  

Nie, nie zrobisz tego, mój nieżydowski rodaku.  

Słyszałem, jak pewna ocalała z Holokaustu opowiadała, że gdy jej siostra wyglądała przez okno, a ludzie rzucali kamieniami, odwróciła się do matki i powiedziała: 


„Ale mamo, to nasi sąsiedzi rzucają kamieniami”.

Oni są tymi, którzy będą rzucać kamieniami. Jeszcze nie zaczęli, ale duchem są już z tymi, którzy to robią. 

I dlatego Izrael musi być silny. 


Paul Finlayson – kanadyjski nauczyciel akademicki, wykładowca marketingu na University of Guelph-Humber, obecnie zawieszony na sześć miesięcy w związku z zarzutem uporczywego dementowania kłamstw o Izraelu. 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com